Strony

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Rozdział 36 "Przecież łza to krew, tylko z duszy nie z ciała. Dlatego jest taka przejrzysta i biała."

*Andrzej*
Nie wiedziałem, że z Olka to taki opiekun jest. W sumie to zgrany z nich duet, tyle że Śliwka bardziej ogarnięty, ale co ja mogę wiedzieć, przecież odzywam się do niego jak jestem w potrzebie. Pogadaliśmy trochę, później przyszedł lekarz i zobaczył nogę Michała, na szczęście chłopak przeżyje. Musi odpuścić sobie dzisiejszy trening, a jutro powinno wrócić wszystko do normy. Atakujący stwierdził, że skoro ma wolne to idzie spać, więc zostaliśmy sami
-Zasiedziałem się u Was- powiedziałem wstając
-Co ty gadasz, siadaj
-Na pewno masz ciekawsze rzeczy do roboty niż użeranie się z takim dupkiem jak ja
-Kontynuuj, zaczyna robić się ciekawie- rozsiadł się wygodnie na fotelu
-No sory zachowałem się jak świnia, odezwałem się do ciebie dopiero jak mam problem, a tak to nie miałem czasu. Jeszcze ten wczorajszy wieczór, obraz nędzy i rozpaczy
-Znaj łaskę pana... Wybaczam ci- ucieszyłem się- ale nie tak szybko, zbieraj dupe i jedziemy
-Gdzie?
-Nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz- nie pytałem o nic więcej i wyszliśmy
Wsiedliśmy do samochodu Alka i udaliśmy się do baru, gdzie zeszłego wieczoru upiłem się. Nie miałem zbytniej ochoty tam wchodzić, no ale byłem mu coś winien
-Zamknięte jeszcze- krzyknął mężczyzna gdy weszliśmy do środka - ooo a kogo moje oczy widzą, zapomnieliście o czymś wczoraj
-Chciałem cię przeprosić- odezwał się młody, a ja spojrzałem pytająco- źle mnie wczoraj zrozumiałeś
-Dobrze zrozumiałem, nie ma pan czasu, zarobiony jest, rozumiem. A teraz niech pan mnie posłucha, nie interesuje mnie co ma pan do powiedzenia, nie chcę stracić tej pracy, więc grzecznie panów proszę, żeby opuścili lokal, a jak nie to wezwę policje
-Już wychodzimy- przerwałem to i pociągnąłem przyjmującego
-Poczekaj- zatrzymał mnie
-Wracam za 5 minut i was tu nie ma- rzekł stanowczo chłopak i poszedł na zaplecze
Aleksander ku mojemu zdziwieniu wyją z kieszeni kartkę, napisał na niej coś, odłożył na stoliku odwrócił się i wyszliśmy.
-O co chodzi- powiedziałem gdy weszliśmy do auta, a ten opowiedział mi całą historię. Czułem się winny z takiego obrotu sprawy, ale byłem dumny z zachowania chłopaka- dobrze zrobiłeś
-Dobra a teraz możemy porozmawiać na poważnie
-O czym
-O tobie i Klarze... To może zabrzmieć dziwnie, ale wydaję mi się, że twoja matka mieszała w tym palce
-Co ty wygadujesz- przerwałem to natychmiast- rozumiem, że nie lubisz jej, ale to nie znaczy, że możesz tak mówić
-Posłuchaj mnie, oczywiście zrobisz jak uważasz. Nie znam Klary, ale znam ciebie i wiem, że nigdy nie wziąłbyś sobie kobiety z dzieckiem, nawet jak to dziecko nie jest jej, ale się nim opiekuje i opiekować się nim będzie. Z drugiej strony ona jest za niego odpowiedzialna i wątpię żeby związała się z tobą dla zabawy, bo małe dzieci szybko przywiązują się do ludzi, a ona jako psycholog powinna zdawać sobie z tego sprawę- nie przerwałem mu bo byłem ciekaw do czego zmierza- znam też twoją matkę i zdaję sobie sprawę, że jeszcze nie przyswoiła faktu, że nie jesteś z Martyną. Nie utrzymywaliśmy ze sobą kontaktu, tak więc nie dzwoniłem do ciebie ze skargą, ale skoro już rozmawiamy to musisz wiedzieć, że twoja matka nalegała żebym z tobą porozmawiał o powrocie do Martyny. Nie zdziwiłbym się gdyby twoja rodzicielka "porozmawiała" z Klarą
-Co masz na myśli- spytałem spokojnie
-Mam na myśli to, że mogła jej powiedzieć, że nie jest odpowiednią partią dla ciebie, wykorzystując fakt że jest jeszcze mały
-W sumie to trzyma się kupy, ale myślisz, że byłaby do tego zdolna- chłopak spojrzał na mnie wymownie po czym nastąpiła krótka cisza- nie- krzyknąłem- to nie możliwe, cały czas byliśmy razem, ani na chwilę nie zostały same
-To ja już nie wiem- powiedział zrezygnowany- ale musisz z nią porozmawiać
-To nie takie proste, ona jest osobą której nie zależy na własnym szczęściu. Ona chciałaby przejąć wszystkie smutki i bóle tego świata, żeby reszta ludzi była szczęśliwa i nie cierpiała
-Takie dziewczyny jeszcze istnieją? Gdzie ty ją znalazłeś? Jak to możliwe, że taka dziewczyna zakochała się w takim facecie jak ty?
-Nie wiem, naprawdę nie wiem jak to możliwe, ale zrobię wszystko, żeby z nią być!- powiedziałem zdeterminowany
-No i takie coś to ja rozumiem- przybiliśmy sobie piątki
-Mam sprawę- powiedziałem chłopak odpalił silnik i głośno westchnął- mogę u ciebie przenocować do soboty- zapytałem niepewnie
-Boże myślałem, że mam odwiedzić twoją matkę czy coś. Nie ma problemu, tylko śpisz w salonie
-Nie ma sprawy, a pożyczysz mi samochód, bo chciałbym pojechać do babci
-Niestety nie, Michał nie ma prawka a co za tym idzie nie posiada samochodu, a nie będzie mi się chciało iść na halę. Zrobimy tak, zawiozę cię teraz, a po treningu przyjadę po ciebie
-Nie wiem jak ci się odwdzięczę
-Spokojnie coś wymyślę- uśmiechnął się chytrze, zawrócił i skierowaliśmy się do mojej ukochanej babci.

*Klara*
Strasznie bałam się tej transfuzji, bałam się, że może pójść coś nie tak. Na szczęście wszystko jest już w porządku i mogę wyjść ze szpitala. Dobrze się złożyło, bo Anastazja też dziś wychodzi i Karol odbierze nas obie. Siedzę ze spakowaną torbą i czekam na wypis. Po 30 minutach pielęgniarka przyniosła papiery oraz zalecenia lekarskie. Chwyciłam telefon i wystukałam na klawiaturze, że mam wypis i czekam na nich w sali. Odpowiedzią była wizyta zakochanych w pokoju. Siatkarz wziął moją torbę i wyszliśmy ze szpitala
-Czuję się jakbym wyszła z pierdla- rzekła rudowłosa
-Byłaś w więzieniu?- zapytał śmiertelnie poważnie chłopak
-Co- rzekła zdziwiona i wsiadłyśmy do samochodu
-No powiedziałaś, że czujesz się jakbyś wyszła z pierdla, ale żeby takie coś mówić to najpierw musisz iść do niego a potem wyjść, żeby czuć takie coś
-Booosze Kłos jak ty filozofujesz, ja nie wiem jak z tobą wytrzymuję
-No ale mam rację co nie- zapytał odpalając silnik
-Tak kochanie ty masz zawsze rację- odpowiedziała ze śmiechem
Przysłuchując się rozmowie tej dwójki dotarliśmy pod dom Winiarskich. Chcieliśmy tylko odebrać Mikołaja, ale Dagmara powiedziała, że nie wypuści nas z domu dopóki nie zjemy obiadu. Tak więc w świetnej atmosferze zjedliśmy przepyszną lasagnie. Niestety czułam się jakbym obserwowała tą sytuację, a nie uczestniczyła w niej, nie śmieszyły mnie żarty Michała ani Karola, głupie miny Oliwiera czy Mikołaja. Cały czas byłam myślami przy pewnej osobie
-Wszystko w porządku- zapytała Dagmara dotykając delikatnie mojego ramienia
-Przepraszam zamyśliłam się
-Nawet nie zauważyłaś kiedy reszta przeszła do salonu
-Naprawdę cię przepraszam
-Ale nie masz za co mnie przepraszać, lepiej powiedz co się stało
-Nic naprawdę nic, posprzątam tu, a ty idź do reszty
-Chyba oszalałaś
-Proszę cię, muszę o czymś zapomnieć, a sprzątanie mi w tym pomaga
-Skoro tak to dobrze, ale jeśli będzie się coś działo to mów
-Dobrze mamo- powiedziałam ze śmiechem, kobieta odpowiedziała tym samym i przeszła do pomieszczenia w którym byli pozostali
Wzięłam się za sprzątanie, co przez chwilę pomogło mi zapomnieć o otaczającym mnie świecie. Gdy skończyłam poszłam do salonu i zapytałam się czy moglibyśmy już jechać, bo muszę jeszcze coś załatwić, wszyscy się ze mną zgodzili.
-Karol zapniesz małego- zapytałam gdy byliśmy przed domem Winiara
-Jasne- chłopak chyba domyślił się, że chciałabym pogadać chwilę z Miśkiem sam na sam, więc wziął Anastazję i Mikołaja i ruszyli do samochodu
-Co się dzieje jesteś jakaś nieobecna, chodzi o Andrzeja - zapytał zmartwiony przyjmujący
-Nic mi nie jest, chciałabym wam podziękować, nie wiem co bym bez was zrobiła
-Od tego są przyjaciele, nie mieliśmy dużo do roboty z nim, bo cały czas bawił się z Olim
-Mam prośbę- chłopak milczał więc kontynuowałam- czy fakt że byłam w szpitalu może zostać w tym jakże małym gronie
-Czemu
-Proszę cię i tak wystarczająco osób wie, ty, Daga, Kłosy i na pewno Mariusz i Paula, nie chcę niepotrzebnego szumu wokół siebie
-Ale- chłopak przerwał gdy zobaczył mój wzrok- dobrze zadzwonię jeszcze do Szampona, żeby trzymał język za zębami
-Dziękuję- pożegnałam się z chłopakiem i poszłam do auta
Gdy Karol i Ana wrócili do siebie, my zaczęliśmy się bawić. Wyścigi, teatrzyk, tańce, a potem rysowanie.
-Mamo wiesz u wujka i cioci było fajnie, ale dlaczego mnie nie odwiedzałaś - zapytał rysując jakąś kolorową postać
-Wiesz co mamusia od jakiegoś czasu, źle się czuła i musiała iść do lekarza. I pan doktor powiedział że mamusia musi zostać w szpitalu na kilka dni
-Po co- zapytał z zaciekawianiem
-Wiesz musiałam mieć przetaczaną krew
-Co- zapytał nie rozumiejąc
-Moja krew była bardzo słaba i pan doktor musiał zrobić tak, żeby moja krew była silna jak twoja
-Jak- przerwał chwilowo rysowanie
-Podali mi dużo zdrowej krwi i jestem już zdrowa
-Całkiem, całkiem zdrowa
-Całkiem- poczochrałam jego włosy i dalej rysowaliśmy
Miki narysował trzy postacie, jak się później okazało byłam ja, on i Andrzej. Czeka mnie kolejna trudna rozmowa
-Mikołaj możemy porozmawiać- zapytałam biorąc go na kolana
-Coś się stało- spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami
-Mama rozstała się z Andrzejem
-Czemu
-Pokłóciliśmy się bardzo, nie chcieliśmy się więcej złościć i postanowiliśmy, że lepiej będzie jak się rozstaniemy- powiedziałam udając twardą
-A kochasz go jeszcze?- zapytał spokojnie
-Tak ale to nie ma teraz znaczenia, musisz mi obiecać, że będziesz grzeczny
-A będę mógł się z nim bawić
-Wiesz to będzie trudne, bo Andrzej będzie miał już treningi. Musisz też wiedzieć o tym, że może mieć on nową dziewczynę. Ale zrobimy tak, jeśli będziesz chciał się z nim pobawić to zadzwonimy do niego, a on na pewno się zgodzi, bo jesteś kochany- zaczęłam go łaskotać, a później mieliśmy wojnę na poduszki.
Zmęczeni opadliśmy na porozrzucane poduszki i zaczęliśmy się śmiać
-Kocham Cię mamusiu
-Ja ciebie też
-Głodny jestem, zamówimy pizzę
-Wyjątkowo- powiedziałam z uśmiechem i poszłam do kuchni w celu zadzwonienia do restauracji - teraz idziemy się wykąpać, a później przyjedzie pizza, co ty na to?
-Supcio
Tak jak powiedziałam, tak zrobiliśmy. Gdy Miki był już w pidżamach, do drzwi zapukał dostawca, ja zapłaciłam, a chłopczyk wziął jedzenie i poszedł do salonu.
-Chciałeś sam wszystko zjeść- zapytałam ze srogą minął
-Nieee, zostawiłbym ci jeden kawałek- powiedział ze śmiechem - a włączymy bajkę
-Kolego a ty nie masz za wygodnie pizza bajki i co jeszcze, a jak będziesz duży to co
-No proszę, proszę, proszę- zrobił oczy kota ze Shreka
-Oki, ale ja wybieram bajkę
-Oki- dostałam soczystego buziaka
-A więc oglaądaaamy, hmmmm niech pomyśle, o scooby leci- chłopiec zaczął się cieszyć - o ale Barbie też leci- przełączyłam na drugą bajkę, mina przedszkolaka diametralnie się zmieniła- przecież żartowałam, ja też wolę scooby doo- uśmiechnęłam się i oglądaliśmy przygodę detektywów na igrzyskach olimpijskich, zajadając się pizzą
Mały nie dotrwał nawet momentu, gdy potwór drugi raz wbiegł na stadion gdzie scooby brał udział w konkurencji. Delikatnie przeniosłam małego do jego sypialni. Później wróciłam do salonu i posprzątałam tam. Gdy pokój lśnił, postanowiłam zadzwonić do prezesa Piechockiego
-Dobry wieczór panie Konradzie, nie przeszkadzam
-Nie skądże, coś się stało, że dzwonisz
-Od poniedziałku wracam do pracy, ale jak wiadomo w klubie jest kilka nowych twarzy. Wpadłam na pewien pomysł, ułatwiłoby to mi znacznie moją pracę, oczywiście jeśli prezes się zgodzi
-Do rzeczy Klara, do rzeczy- powiedział niecierpliwie
-Chciałabym z każdym siatkarzem naszego klubu przeprowadzić rozmowę, nie ma znaczenia ile grają już w Bełchatowie, myślałam żeby zacząć już od poniedziałku, umówiłabym się z nimi
-To świetny pomysł, tylko kiedy chciałabyś te rozmowy przeprowadzać przed czy po treningu, bo w trakcie to wypada
-Dostosuję się do chłopaków, nie chcę żeby sądzili że ta rozmowa to przykry obowiązek, wolałabym żeby czuli się komfortowo
-Cieszę się, że jesteś w naszym zespole, a teraz muszę kończyć, bo żona mnie woła
-Proszę ją od nas pozdrowić, dobranoc
-Dobranoc- mężczyzna rozłączył się
Poszłam do łazienki i wzięłam gorącą kąpiel na odprężenie. Później nałożyłam na ciało dużą ilość balsamu, ponieważ moja skóra po szpitalu stała się strasznie sucha. Po wyjściu z łazienki skierowałam się do sypialni i szybko zasnęłam.
Wczorajszy dzień minął nam bardzo szybko, zaczęliśmy od Mszy Świętej, potem pojechaliśmy na zakupy i resztę dnia spędziliśmy bawiąc się. Wieczorem gdy mały już spał spakowałam wszystkie rzeczy należące do Andrzeja i przygotowałam podstawowe pytania, które chciałabym zadać każdemu siatkarzowi. Oczywiście są to ogólne pytania, bo większość wyniknie z rozmowy. Mikołaj jest już w przedszkolu, a ja trochę wcześniej na hali. Skierowałam się do prezesa, po usłyszeniu krótkiego proszę, weszłam do środka
-Dzień dobry panie prezesie
-O witaj Klarko, co tak wcześnie? Trening dopiero za 40 minut- spojrzał na zegarek
-Byłam odprowadzić Mikołaja do przedszkola, a nie opłacało mi się wracać do domu. Chciałam się upewnić czy nasza rozmowa jest nadal aktualna?
-Tak, tak, tylko uzgodnisz z nimi to sama, bo ja wyjeżdżam i będę dopiero w środę- mężczyzna spojrzał na mnie - dasz radę
-Jasne chyba mnie nie zjedzą- powiedziałam ze śmiechem i skierowałam się do gabinetu
Wyjęłam z torby strój klubowy i w toalecie szybko się przebrałam, po czym wróciłam do siebie. O 8.50 poszłam na boisko gdzie spotkałam trenera
-Dzień dobry panie trenerze- powiedziałam z uśmiechem przyklejonym do twarzy
-Cześć Klara co słychać- rozmowę prowadziliśmy w języku angielskim
-Rozmawiałam z prezesem i zaproponowałam żeby przeprowadzić z każdym zawodnikiem indywidualną rozmowę, mam nadzieję, że nie ma pan nic przeciwko
-Klara rozmawialiśmy już o tym, jaki pan- uśmiech nie schodził mu z twarzy
-To jak masz coś przeciwko?
-Nie, to naprawdę świetny pomysł, ale od kiedy chcesz zacząć?
-Im szybciej tym lepiej, od dziś?- zapytałam niepewnie
-A co z treningiem?
-Nie będę wchodzić ci w drogę, ustalę sobie z nimi wszystko
-Uwielbiam cię- powiedział i pocałował mnie w policzek
-A ty co w takim dobrym humorze jesteś?
-W końcu mam cała drużynę- powiedział a w tej samej chwili na boisko weszli siatkarze- zostajesz na treningu?
-Jeśli to nie problem to posiedzę sobie z boku
Otworzyłam notes i zaczęłam kreślić na ostatniej stronie. Tak mnie to pochłonęło, że zapomniałam o tym, że jestem na trybunach. Do rzeczywistości przywrócił mnie krzyk siatkarza, szybko podniosłam wzrok i znalazłam osobę, która wydała z siebie okropny dźwięk, przepełniony bólem. Był to Andrzej, chłopacy znosili go z parkietu
-Nic mi nie jest- wyrywał się środkowy
-Klara- zawołał mnie Miguel, szybko podeszłam- Karol idź po Tomka i Wojtka, a ty posiedź z nim chwilę. Reszta wraca do treningu
Chłopacy wznowili grę, a ja siedziałam obok Wrony. Cały czas unikałam jego wzroku, patrzyłam na grę pozostałych graczy
-Dlaczego to zrobiłaś- zapytał się, udawałam że nie słyszę- dlaczego to zrobiłaś- powtórzył dotykając mojego ramienia
-Nie akceptujesz Mikołaja, więc nie możemy być razem- powiedziałam nie odrywając wzroku od boiska
-Ja go kocham tak samo jak ciebie- powiedział odwracając mnie w swoją stronę
-O co ci chodzi? Założyłeś się z kimś, że mnie przelecisz? W takim razie wygrałeś zakład, a teraz zostaw mnie w spokoju- zrzuciłam jego rękę i przesiadłam się jak najdalej
Po chwili przybiegli mężczyźni zawołani przez Kłosa. Na szczęście drużyny Wronie nic się nie stało i mógł jeszcze dziś wrócić do ćwiczeń.
-Może pogadasz z nimi teraz- obok mnie znalazł się Falasca
-Jasne- znów udawany uśmiech, podniosłam się i stanęłam na środku - Cześć- krzyknęłam czym zwróciłam uwagę wszystkich- nie wszyscy mnie jeszcze znają nazywam się Klara Woźniak jestem psychologiem drużyny, możecie zgłaszać się do mnie ze swoimi problemami, albo jak po prostu chcecie się komuś wygadać, a nie macie przyjaciela pod ręką. Chcę się z wami bliżej poznać, więc wpadłam na pewien pomysł. Każdego z Was zapraszam na indywidualną rozmowę w moim gabinecie. Nie macie się czego bać, tak jak mówiłam chcę was lepiej poznać
-Od kiedy- zapytał kapitan
-Chciałabym zacząć już dziś, nie chcę na nikogo naciskać, więc wygodniej by było jakbyście między sobą to uzgodnili. Najlepiej by było jakby przed i po treningiem przychodziły dwie osoby, żebyście nie musieli długo czekać
-Jak ma to wyglądać- dopytywał Winiar
-Michał a co ty taki ciekaw jesteś, wszystkiego dowiesz się w swoim czasie- powiedziałam z uśmiechem- będę w swoim gabinecie- skierowałam się ku wyjściu, lecz się odwróciłam- Mario jak sobie to uzgodnicie to napiszesz mi na kartce i podrzucisz
-Jasne- odwróciłam się na pięcie i poszłam do gabinetu
Po 30 minutach do moich czterech ścian wszedł siatkarz. Nie oderwałam wzroku od laptopa, bo musiałam dokończyć pewną notatkę
-Daj mi chwilę, dosłownie 5 minut- wzrok podniosłam gdy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi- co ty wyprawiasz
-Przyniosłem tą listę- rzekł i położył kartkę na biurku- chciałem z tobą porozmawiać
-W czym mogę Ci pomóc- chciałam zachować się jak najbardziej profesjonalnie
-Musimy to wyjaśnić tak nie może być - oparł ręce o biurko
-Przepraszam cię, ale jestem w pracy, zaraz przyjdzie- spojrzałam na listę- Mariusz
-Poprosiłem ich żebyśmy zaczęli od wieczornego treningu, bo teraz muszę z tobą porozmawiać
-O co chodzi- zachowałam pełen profesjonalizm- jaki masz problem
-Przestań proszę cię przestań -krzyknął- zapomnij, że jesteś w pracy
-Zależy mi na niej, mam dziecko do utrzymania, więc nie mogę sobie pozwolić na takie akcję- emocje wzięły górę i uniosłam głos- jeśli chcesz porozmawiać o mnie i o tobie to marnujesz czas
-Chcę porozmawiać o nas, nie wiem co słyszałaś, nie wiem dlaczego podjęłaś taką decyzję
-Ty jesteś jakiś niedorozwinięty czy co- krzyknęłam- nie będę się 150 razy powtarzała, zrozum nie ma już nas, a teraz wyjdź - powiedziałam a po moich policzkach poleciły łzy
-Nie wyjdę stąd dopóki nie dowiem się skąd nagle taka zmiana u Ciebie
-W takim razie ja wyjdę- zaczęłam szukać w biurku swoich kluczy,
-Nie znajdziesz ich tam- popatrzyłam na niego i zauważyłam, że w dłoni ma mój komplet kluczy- im szybciej tym lepiej
-Nie mam najmniejszej ochoty z tobą gadać -odwróciłam się plecami do niego
-Nie mam pojęcia co się stało. Nie wiem dlaczego myślisz że nie akceptuję Mikołaja. Gdy wróciłaś do Bełchatowa, ja zostałem u rodziców. Żałuję, że nie wróciłem od razu, że nie próbowaliśmy tego wyjaśnić. Upiłem się, sprawiłem, że przyjaciel mógł mieć przeze mnie same nieprzyjemności. Ale ten sam chłopak uświadomił mi, że ty naprawdę mnie kochasz tylko musiało się coś stać, że nagle wyjechałaś. Tylko co, o to jest pytanie. Sądziliśmy, że moja mama mogła mieć coś w tym wspólnego, ale to nie jest możliwe, bo cały czas byliśmy razem. Nie mogłaś od tak przestać mni kochać
-Dobra skończ już tą szopkę! Nie mogę już cię słuchać. Ojejkuś jaki ten nasz Andrzej jest biedny. Stara się o kobietę z dzieckiem, on szlachetny, ona głupia. No co się tak patrzysz, chcesz żeby tak o tobie pisali w necie? Słabe trochę, wymyśliłbyś coś lepszego, przecież niezły z ciebie aktor. Swoją drogą prawie się nabrałam, na szczęście wizyta u twoich rodziców otworzyła mi oczy. Chcesz wiedzieć? Proszę bardzo. Słyszałam jak rozmawiałeś ze swoją matką, jak nie zareagowałeś gdy nazwała Mikołaja bękartem, jak obrażała Marcina, jak mówiła, że jestem złą partią dla ciebie. Dobrze wiedziałeś jak bardzo zależało mi na tym, żeby Mikołaj nie musiał już więcej cierpieć. A twoje zachowanie sprawiło, że mały stracił wiarę w ludzi. Jeśli od samego początku myślałeś tylko i wyłącznie o seksie, trzeba było mówić, nie pozwoliłabym żeby mały tak bardzo cię polubił.
-To wszystko nie tak- chłopak podszedł do mnie i próbował mnie dotknąć
-Nigdy więcej tego nierób - usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi
-Wszystko w porządku- zapytała się pani Wandzia, nie odpowiedziałam tylko jak najszybciej wybiegłam z gabinetu i skierowałam się do łazienki
Oparłam się o drzwi i zjechałam na dół, zakryłam twarz w dłoniach i zupełnie się rozkleiłam. Nie mam pojęcia ile tak siedziałam. Przy rozżalaniu się nad swoim losem przerwała mi nasza pani Wandzia
-Przepraszam Cię kochana, ale ktoś cały czas próbuje się do Ciebie dodzwonić- podała mi telefon
-Przepraszam panią za to całe zajście, przykro mi, że była pani tego świadkiem
-Nie takie rzeczy się widziało, a teraz oddzwoń, bo nie dadzą ci spokoju
-Dziękuję- kobieta wyszła a ja wykonałam połączenie, po kilku wypowiedzianych słowach załamałam się

*Andrzej*
Nie chciałem zamykać nas w tym gabinecie, ale nie miałem innego wyjścia. Klara oczywiście nie była zadowolona, ale w końcu dowiedziałem się prawdy. I nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać, wiem o co chodzi, ale nie wiem jak mam jej to wytłumaczyć. Ona chyba usłyszała tylko kawałek rozmowy, bo gdyby słyszała do końca to na pewno nie zareagowałaby tak. Byłem zły na siebie, gdy spostrzegłem łzy spływające po jej policzku, tak bardzo chciałem ją przytulić, sprawić żeby te łzy zniknęły. Przecież łza to krew, tylko z duszy nie z ciała. Dlatego jest taka przejrzysta i biała. Pani Wandzia weszła w najmniej odpowiednim momencie, gdy znałem całą prawdę i chciałem wszystko wytłumaczyć. Wiedziałem, że jak teraz za nią wybiegnę to pogorszę swoją i tak nie najlepszą sytuacje, niech ochłonie, a później postaram się jej to wszystko na spokojnie wytłumaczyć.


***
Andrzej postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, tylko nie wszystko poszło po jego myśli. Klara jest szczęśliwa, że jest zdrowa, ale czy może być w pełni szczęśliwa, gdy nie ma obok niej ukochanego mężczyzny?

CZYTASZ-KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ 

niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 35

*Andrzej*
*
-Ta cała Klara, to jakiś żart, ona do pięt nie dorasta Martynie
-Mamo nie mów tak, byłem z nią z przyzwyczajenia, same nudy i rutyna
-A myślisz, że ona z tym bękartem będzie miała możliwości na imprezę czy wyjście do kina? W ogóle wiesz kto jest ojcem?
-Niestety nie miałem okazji go poznać
-No widzisz a jak to jakaś patologia była, narkoman albo alkoholik i wykorzysta twoją sławę i będzie chciał pieniędzy za milczenie, że jesteś z dziewczyną z nieślubnym dzieckiem, media będą drążyły czy wiedziałeś że wychowujesz nie swoje dziecko, zapewne każdy pomyśli że jest twoje, a tu taka niespodzianka
-Mikołaj nie jest i nigdy, ale to nigdy nie będzie moim dzieckiem. To chciałaś usłyszeć. ale powiem ci nic z tego. Nie jestem tobą, ani tą głupią rodziną. Klara to wspaniała dziewczyna, a ojca Mikołaja nie poznałem, bo zginął w wypadku. I uwierz mi, że z nimi to mógłbym siedzieć nawet całe życie w domu. Skończmy już tą rozmowę, bo ona do niczego nie prowadzi, a chyba nie chcesz, żebyśmy się znów pokłócili.
*
Nie potrafię sobie wyobrazić, że Klara ode mnie odeszła, nawet nie wiem dlaczego. Bardzo kocham ją jak i Mikołaja, naprawdę! Załamany umówiłem się z Olkiem w barze, bo dłużej tego nie wytrzymam. Wchodzę do klubu i od razu kieruję się do barku, by jak najszybciej coś wypić
-Co panu podać-zapytał barman
-Wódkę-rzekłem pewnie
Nie czekając na Śliwkę, zatapiałem smutki w alkoholu. Rozmyślając czy mój związek z Klarą, miał w ogóle sens, czy dziewczyna mnie choć trochę kochała. Czy w ogóle ich jeszcze zobaczę? Nie mam ochoty wracać do klubu! Gdy w mojej dłoni znalazł się kolejny kieliszek, przysiadł się Olo
-Super że zaczekałeś, który już?
-Dopiero zacząłem- powiedziałem wyraźnie, a chłopak spojrzał na mężczyznę stojącego za barem
-5 już, podać coś panu?
-Duże piwo poproszę- po chwili trzymał kufel w ręku- idziemy do stolika jakiegoś?
-Spoko- już mieliśmy podejść do stolika, ale odwróciłem się w stronę baru- da mi pan całą butelkę- facet się niepewnie spojrzał i dał mi szkło z wódką w środku, a ja poszedłem do stolika
-Co się takiego stało, że takiego wsparcia potrzebujesz- wskazał na alkohol
-Klara mnie rzuciła, a ja ją tak strasznie kocham
-I to jest powód, tego kwiatu to pół światu
-Młody a ty jesteś przeciwko mnie, czy mi się wydaje?
-Wydaję ci się
-Ty nie rozumiesz, ja ją naprawdę kocham i Mikołaja też, ja bez nich nie wytrzymam
-Kim jest Mikołaj?
-Syn jej siostry, znaczy się teraz jej, no wiesz- zacząłem gestykulować
-Ogarnij się, bo nic nie rozumiem
-Pamiętasz tą Klarę o której ci mówiłem- wziąłem dużego łyka z butelki
-Wiesz ostatnio gadaliśmy... poczekaj, niech pomyśle... jak zdobyłeś Mistrzostwo Polski, no i coś wspominałeś o Klarze, ale nie przypominam sobie, żeby łączyło was takie głębokie uczucie, wręcz przeciwnie miałem wrażenie że przy pierwszej lepszej okazji byś ją zabił
-No to jesteś w temacie, chodzi o tę samą dziewczynę, miała siostrę, a ta siostra miała syna, no i ona ze swoim narzeczonym zginęła w wypadku samochodowym, no i Klara zajmuje się teraz małym- pokazałem zdjęcie gdzie cała nasza trójka jest uśmiechnięta, zrobiliśmy je po zdobyciu Mistrzostwa Świata
-Wyglądacie na szczęśliwych-włożyłem telefon do kieszeni
-Wtedy byliśmy, przyjechaliśmy do rodziców na tydzień, ale jak widać zostałem tylko ja, ona wzięła małego i wrócili do Bełchatowa. Powiedziała tylko, że nie może być z facetem, który nie akceptuje Mikołaja, a przecież ja go kocham- w butelce została połowa cieczy- no i jeszcze dowiedziałem się że jestem u niej na 3 miejscu. Zrozumiałe, że Miki jest na pierwszym, ale żeby przyjaciółka była na drugim
-Ja pierdole Wrona- chłopak odparł załamanym głosem
-Co- nie rozumiałem go
-Kogo zna dłużej
-Ane
-Kto był z nią przy śmierci siostry
-Ana
-Nie znam jej, ani jej rodziny, ale kto był z nią w najgorszych momentach w jej życiu
-Anastazja, dobra odpuść sobie - powiedziałem i napiłem się
-Cieszę się że się zrozumieliśmy, ale wytłumacz mi jedno, jak to jest możliwe, że ty siedzisz tu a ona tam. Przecież to głupie, jakby cię nie kochała to nie przyjechałaby do Wawy, albo zerwałaby dopiero po powrocie. To się kupy nie trzyma
-Co ty pierdolisz?! Teraz zastanawiam się czy ona kiedykolwiek mnie kochała- przechyliłem butelkę i cały trunek wleciał do mojego gardła
-Nie przesadzasz z tym piciem
-Aaani thosecke- nie kontrolowałem już swojej mowy- oooo karolek dzwoni
-Dobra ja idę do toalety, zaraz wracam, tylko proszę cię, nie rób głupot

*Olek*
Rozumiem zachowanie Andrzeja... Nie wróć! Nie rozumiem, jeśli zależy mu na niej to co on tu robi, przecież alkohol nie rozwiąże jego problemów! Wracając z WC, coś mnie tknęło, żeby nagrać pijanego Wronkę, a co będę miał z niego ubaw do końca życia! Rozmawiał jeszcze przez telefon, ale nic nie szkodzi
-A powiem ci że wspaniale jestem, siiiiiiiiiiiinglem w Warszawie....... Nie ma o czym gadać powiem ci coś... niektórzy mieli rację Klara mnie nie kochała niiiiigdy, leciała na kasę, a ja głupi bardziej wierzyłem jej, że niby taka samodzielna, nie potrzebuje żadnej pomocy, że Mikołaj jest dla niej najważniejszy, tylko to było prawdą, bo ona poza tym dzieckiem świata nie widzi, cały czas mówiła mi że nie możemy być razem, bo ona ma Mikołaja, sranie w banie, po prostu dostała bzika na jego punkcie, myśli że obroni go przed całym świaaaatem, a wszystko kręciło się wokół niego, niech zostanie staaalą panną z dzieckiem, taaaaaaaaakiej dziewczyny nikt nie zechce- co on odpierdala, przecież tak jej nie odzyska
-Koniec- musiałem to przerwać, żeby chłopak się nie skompromitował jeszcze bardziej
-Rozmawiaaałem- powiedział ledwo przytomny
-Co ty robiłeś?- krzyknąłem, na co kilka osób zwróciło na mnie uwagę, w tej chwili nie interesowało to mnie- weź się zastanów chłopie, jak ją kochasz to rusz trochę tą główką
Chwyciłem telefon, wyłączyłem nagrywanie i zamówiłem taksówkę pod klub. Wrona tak się upił, że usnął. Po 15 minutach, mogliśmy wyjść z baru i pojechać do domu. Ale jak ja wezmę dwumetrowego faceta? Rozejrzałem się wokół, a mój wzrok zatrzymał się na barmanie, szybko do niego podszedłem
-Możesz mi pomóc go wyprowadzić- wskazałem na chłopaka, który właśnie osunął się na ziemie
-Jasne
Zebraliśmy go z ziemi i z trudem wyprowadziliśmy przed klub. Kierowca wyszedł z taksówki i pomógł nam go do niej wsadzić
-Dzięki nie wiem jak ci się odwdzięczę- rzekłem lekko zmęczony
-Nie ma za co, ale jest coś co możesz dla mnie zrobić
-No mów
-Moja młodsza siostra kibicuje Wam, ulubionym siatkarzem jesteś właśnie ty. W następnym tygodniu ma urodziny, mógłbyś dać mi swój autograf- podrapał się po głowie
-Wiesz co nie mam żadnej kartki, ani długopisu. Zanim pójdziesz i coś poszukasz, to on może puścić pawia, a kierowca nie będzie chciał tego sprzątać, ja zresztą też
-Przepraszam nie powinienem- powiedział zmieszany i wrócił do baru
-Poczekaj- krzyknąłem, niestety chłopak się nawet nie odwrócił
-Jedziemy- zapytał kierowca
-Tak, tak- wsiadłem, podałem adres i ruszyliśmy do mojego mieszkania
Kierowca był na tyle uprzejmy, że pomógł mi go wnieść do windy, zapłaciłem i z ledwością doprowadziłem go pod drzwi mieszkania. Na nasze nieszczęście nie mogłem znaleźć kluczy, a moja wścibska sąsiadka jeszcze nie spała
-No panie Aleksandrze tak nie może być, niektórzy ludzie jutro wstają do pracy
-Skoro wstaje pani do pracy, to co tu pani robi, czekała pani jak wrócę do domu?- powiedziałem zgryźliwie, po prostu nie lubię jej, z grymasem na twarzy, mówiąc coś pod nosem, typu "mały gówniarz, co sobie siatkarzyna wyobraża" 
Kurwa gdzie są te klucze!! Mam nadzieję, że Michał jest w domu. Spróbujemy, zadzwonimy, raz drugi, trzeci usłyszałem kroki
-Nie masz swoich kluczy- otworzył zaspany w samych bokserkach
-Też się cieszę, że cię widzę. Pomóż mi- wskazałem na środkowego
-Kurwa wyższy nie mógł być- powiedział podnosząc go- gdzie z nim idziemy
-Do mnie- zamknąłem nogą drzwi od mieszkania i zanieśliśmy go do mojej sypialni
-Nie wiedziałem, że masz takie znajomości
-Dużo jeszcze o mnie nie wiesz- uśmiechnąłem się- spałeś
-Nie kurwa patrzyłem się w sufit i zmartwiony czekałem jak mały Oli wróci do domku- powiedział zły
-Sory nie moja wina, że się tak uchlał- Misiek wziął dwa piwa i usiedliśmy w salonie- tylko po jednym
-No raczej jutro rano trening, Bednaruk by nas zabił jakbyśmy przyszli na kacu. Co on w ogóle tu robi przecież niedługo sezon się zaczyna
-Był u rodziców, z dziewczyną i dzieckiem, no i się rozstali i ona wróciła do Bełchatowa
-Jeszcze raz, wróć! On ma dziecko?
-Nie, spotyka się z Klarą, jej siostra ze swoim narzeczonym zginęli w wypadku, no i ona się opiekuje tym małym. Byli w trójkę u rodziców Andrzeja, ale coś poszło nie tak i ona szybko wróciła do Bełchatowa
-Poczekaj bo coś mi nie pasuję, jakby ona nie kochała Wrony to przecież by nie przyjechała, albo zerwała z nim po powrocie
-Właśnie to samo mu powiedziałem. Musiało się coś wydarzyć
-No dobra ale co, pewnie na okrągło byli razem, to co mogło się wydarzyć- zapadła cisza
-Może to głupio zabrzmi, jak z jakiegoś banalnego serialu- zacząłem lecz szybko przerwałem
-No dokończ- rzekł niecierpliwie
-Miałem zaszczyt poznać jego matkę i nie zdziwiłbym się, jakby ona jej coś nagadała. Ona się normalnie zakochała w jego byłej narzeczonej i wszystko by dała, żeby do siebie wrócili. Nie masz pojęcia ile razy prosiła mnie, żebym pogadał z Andrzejem o tym
-Pierdolisz, gadałeś o tym z nim
-Nie no przestań, jakbyśmy nie mieli innych problemów
-Ty to jednak dobry chłopak jesteś
-Wiem
-Dobra idziem w kimono, bo nie wstaniemy jutro.
-Jeszcze zaniosę mu miskę, bo jakoś nie mam ochoty sprzątać po nim- powiedziałem zabierając butelki ze stołu
Tak jak powiedziałem zaniosłem miskę, wodę i tabletki do pokoju, a później poszedłem się wykapać. Wyczerpany dzisiejszym dnie zasnąłem na kanapie w salonie.
Obudził mnie nieprzyjemny dźwięk który dochodził z pokoju, szybko się podniosłem i tam poszedłem. Poczekałem, aż chłopak skończy wymiotować i zapytałem
-Było warto?- chłopak spojrzał nieprzytomnym wzrokiem
-Dzięki- wziął tabletki i popił dużą ilością wody 
-Tu masz moje rzeczy, wybierz sobie coś i idź wziąć zimny prysznic, będę w kuchni przyjdź tam później, bo chcę pogadać
-Oki
Wyjąłem spodnie z szafki szybko je wciągnąłem i poszedłem do salonu, gdzie spałem. Chwyciłem telefon ze stolika i ruszyłem do kuchni. Zaparzyłem kawę i zacząłem robić śniadanie dla naszej trójki, jakoś muszę Michałowi wynagrodzić to, że musiał w nocy wstać. W międzyczasie dostałem SMSa, którego szybko odczytałem. Jego treść bardzo mnie ucieszyła "Ranny trening jest odwołany, ale widzimy się wieczorem. Jak pokrzyżowałem ci plany to sorki, przekaż Michałowi, bo gdzieś zapodziałem jego numer."
 -A ty co się tak szczerzysz do tego telefonu
-Widzę, że się świetnie czujesz- powiedziałem nakładając jajecznicę na talerze
-A ty na treningu nie powinieneś być?
-Miałem być, ale coś tam wypadło i nie ma
-Zrobiłem coś głupiego?
-Uuu widzę, że nie pamiętamy wczorajszego wieczoru
-Czyli nie było aż tak źle
-Ja ci pokażę, a ty sam stwierdzisz- wyciągnąłem telefon i pokazałem nagranie
-O kurwa, dzięki że to przerwałeś, a wiesz z kim gadałem
-Z Karolem chyba
-Całe szczęście, tylko żeby nic nie powiedział Klarze albo Anastazji, bo będę spalony.
-Dasz radę
-Chłopie ja nie wiem co mam zrobić
-Siedzeniem u mamusi niczego nie naprawisz- powiedziałem pod nosem
Zjedliśmy śniadanie i wypiliśmy kawę. Potem Andrzej stwierdził, że pomoże mi posprzątać
-Kurwa znowu zaspałem- krzyknął Michał Filip i przemknął nam przed oczami, nie zwracając na nas uwagi -Zabiję go, kurwa, znowu mnie nie obudził - darł się jakby był sam w domu- ała- usłyszeliśmy jak chłopak uderzył nogą o szafę- kto ją tu kurwa postawił- dało się usłyszeć
-Idziemy- zapytał środkowy
-Noooo bo się nam zabije
-Co ty tu robisz, przecież trening zaczął się 30 minut temu
-Kuba mi pisał, że ranny został odwołany, więc nie było sensu, żebym cię budził
-Dzięki szlachetny jesteś, ale nie mogłeś powiedzieć tego wcześniej, zanim przyjebałem w tą szafę- powiedział przez zęby trzymając się za stopę
-Nie moja wina, że nie patrzysz, przecież cały czas obserwowaliśmy cię, a tak ogólnie to ty postawiłeś tą szafę tu, choć mówiłem że to zły pomysł
-Dobra nie filozofuj mi tutaj
-Dobra koniec tych czułości, dasz radę wstać- przerwał nam Wrona
Michał, oczywiście udający walczaka kiwnął głową potwierdzająco i spróbował wstać, lecz po chwili runął na ziemie chwytając się za kostkę. Razem z Andrzejem pomogliśmy mu wstać i przenieść go na kanapę w salonie. Poszedłem do siebie i zadzwoniłem
-Cześć Mateusz, Olek z tej strony, mam mały problem, mógłbyś wpaść
-No hej a co się dzieje
-Michał dziś tak się spieszył, że wychodząc z łazienki uderzył nogą o szafkę i nie może chodzić, przyjedziesz- zapytałem z nadzieją w głosie
-Dobra wezmę na w razie co Roberta i będziemy za 20 minut, do tego czasu przyłóż mu coś zimnego
-Zimnego, gdzie?- zapytałem nie rozumiejąc
-Do głowy
-Po co
-Jejuś chłopie żartowałem, do tej nogi mu przyłóż
-Trzeba było tak od razu, nara
-Cześć
Poszedłem do kuchni wyjąłem z zamrażalnika mrożonki i wróciłem do chłopaków




***
Każdy powinien mieć takiego Anioła Stróża jakim jest Olek dla Andrzeja! Tak dobrze przeczytaliście, bo wydaję mi się, że Aleksander został przedstawiony tutaj jako Anioł Stróż. Andrzej postanowił zatopić smutki w alkoholu, czy wyjdzie mu to na dobre?
CZYTASZ- KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ

piątek, 15 stycznia 2016

Rozdział 34

Ostatnie dwa dni spędziłam w szpitalu, ani na chwilę go nie opuściłam, Karol nalegał żebym choć na godzinę wyszła do domu spać. Dziś mają wybudzać Anastazję, mam nadzieję, że nie będzie żadnych komplikacji. Do sali wszedł właśnie lekarz prowadzący w towarzystwie drugiego doktora, nie miałam siły dokładnie mu się przyglądać
-Dzień dobry już dziś będziemy wybudzać panią Anastazję - powiedział doktor Any
-To dobrze już nie możemy się doczekać - rzekł zmęczony Karol
-A pani pani Klaro proszę zaczekać przed moim gabinetem zaraz tam przyjdę- odezwał się lekarz który przyjął mnie na oddział, od razu dokończył gdy napotkał moje spojrzenie- przecież dziś badania
-Dobrze, dobrze- powiedziałam obojętnie
-Państwa poproszę o opuszczenie sali-rzekł lekarza, a my szybko wyszliśmy
-O co chodzi- zapytał się mnie Kłos
-Plusliga, sezon, śmierć Leny i Marcina, opieka nad małym, to wszystko spowodowało, że nie miałam czasu dla siebie i nie zadbałam o swoje zdrowie. Gdy byliście we Włoszech, a mały był w przedszkolu, więc postanowiłam wyjść na zakupy. No i podczas tych zakupów straciłam chwilowo przytomność, obsługa zadzwoniła po pogotowie i trafiłam do szpitala, a tu wykryli że mam anemię
-Jak to- krzyknął zmartwiony- dlaczego nie mówiłaś wcześniej
-Proszę cię nie oceniaj mnie, ja po prostu nie chciałam was zamartwiać, wypisałam się na własne żądanie, bo mały został na noc u Wlazłych, potem odpierdzielał takie cyrki że masakra, nie chciał jeść, rozwalał zabawki, w ogóle mnie nie słuchał, później dowiedziałam się dlaczego. Myślał, że będę chciała oddać go do domu dziecka, na szczęście wszystko sobie wyjaśniliśmy i jest ok. Ale mam problem i to duży, nie wiem czy gadałeś już z Andrzejem, ale nie jesteśmy już parą
-Dlaczego- zapytał zdezorientowany, czyli nie rozmawiali
-Mówiłam mu, na samym początku, że szczęście Mikołaja jest dla mnie najważniejsze i jeśli on tego nie zrozumie to koniec- opowiedziałam mu wydarzenia, które miały miejsce w ostatnim czasie
-To jest niemożliwe, znam go przecież, tak ogólnie to Andrzej cały czas mówił o małym, Mikołaj to, Mikołaj tamto, jak były Mistrzostwa to też tak gadał, myślałem że Buszek go zabije, a Wojtek na wakacjach nie wyrabiał, bo tak strasznie za nim tęskni. Musiałaś coś źle usłyszeć
-Nie Karol dobrze słyszałam, powiedzmy sobie szczerze Wrona to dobry aktor. Tylko mam do ciebie prośbę- podniosłam wzrok na chłopaka
-Słucham
-Może to głupio zabrzmi, ale nie chcę żeby twoje relacje z Wroną się pogorszyły
-Klara wiesz, że nie mogę ci tego obiecać, jak byliście razem to zawsze było lepiej, a po drugie to za swoje zachowanie powinien dostać po mordzie
-Karol-przerwałam mu od razu
-No co, znów będziecie sobie skakali do gardeł
-Nikt nie dostanie po mordzie zrozumiano? Zmądrzałam i nie musisz się martwić, nie będziemy sobie skakali do gardłe-przerwał nam dzwonek mojego telefonu- przepraszam muszę odebrać
-Tak Misiek... Pamiętam przecież... Nie, jestem już w szpitalu... Misiek proszę cię, jestem dużą dziewczyną... Dobrze będę czekała- powiedziałam zrezygnowana po chwili się rozłączyłam
-Czyli to nie wina Andrzeja- powiedział do siebie Kłos
-Przepraszam co powiedziałeś- podpowiedziałam lekko zdenerwowana
-Nic nic
-Karol!
-Okłamałaś mnie? Co to był za"Misiek"
-Misiek Winiarski razem z Mariuszem cały czas do mnie wydzwaniali i czuwali nade mną odkąd byłam w szpitalu
-Przepraszam myślałem... dobra nie ważne co myślałem, przepraszam
-Nic nie szkodzi
-Mam dla państwa dwie wiadomości, jedną złą drugą dobrą
-Niech pan zacznie od dobrej- podniósł się szybko siatkarz
-Pani Anastazja już się wybudziła
-A ta zła
-Nie pamięta co się działo przez ostatnie dwa lata
-Możemy do niej wejść?-zapytałam niepewnie
-Tak- rzekł lekarz i odszedł
Niepewnie spojrzeliśmy na siebie, ustaliliśmy, że wejdę i  chwilę z nią porozmawiam, a Karol dojdzie do siebie, nie docierało do niego, że Ana może go nie poznać
-Wyspałaś się- zapytałam z uśmiechem
-Nawet
-Pamiętasz Karola
-Jakiego Karola- jej oczy przez chwilę były inne- gdzie jest Grzesiek
-Bardzo śmieszne- zrozumiałam co chodzi jej po tej rudej czuprynie
-O co chodzi
-Nie udał Wam się ten żart, swoją drogą jak przekonałaś tych lekarzy
-Mają poczucie humoru- zaśmiałyśmy się- jak to możliwe, że tak szybko się skapnęłaś
-Moja droga znamy się to po pierwsze, po drugie twoje oczy cię zdradziły, a po trzecie chyba zapomniałaś, że jestem psychologiem
-Dobra a co z Karolem
-Weź mi nic nie mów, wiesz jak się o ciebie martwi od kiedy jesteś w szpitalu, ani na chwilę go nie opuścił, naprawdę cie kocha- na chwilę posmutniałam, ale szybko wróciłam do formy
-A tobie co
-Nic nic
-Mów
-Nie jestem już z Andrzejem- powiedziałam szybko i niewyraźnie, pokaszlując
-Klara mów normalnie
-Nie jestem już z Andrzejem- powtórzyłam wyraźnie
-Jak to
-Dobra nie ważne, pogadamy jak wyzdrowiejesz, nie martw się tym, idę po Karola. Tylko proszę cię oszczędź mu tego wszystkiego, ja jadę do domu się ogarnąć i za godzinę może dwie przyjadę
-Nie musisz
-Nie słyszałam tego- dałam jej całusa na pożegnanie i wyszłam z sali
Poinformowałam środkowego, że jadę do domu, ale niedługo wrócę, oczywiście zareagował tak samo jak Anastazja, mówiąc że on się nią zajmie, pożegnałam się z chłopakiem i wróciłam do swojego mieszkania

*Karol*
Tak bardzo martwię się o Anastazję, na szczęście już nic jej nie zagraża, ale fakt że mnie nie pamięta przeraża mnie. Boję się, że zapomniała o wszystkich chwilach spędzonych ze mną, boję się że zapomniała jakie łączy nas uczucie. Niepewnie wszedłem do sali, jak mam się zachować? Może zacznę tak, cześć nie wiem czy mnie pamiętasz ale jestem twoim chłopakiem, mieszkamy razem? To beznadziejne! Mam ochotę stąd uciec, ale jej wzrok jest taki pociągający, że momentalnie zapominam o tym wszystkim.
-Cześć- zacząłem niepewnie, drapiąc się pogłowie- mam na imię Karol, jak się czujesz- powiedziałem, nie chcę od razu mówić jej wszystkiego, to mógłby być za duży szok
-Wiem że masz na imię Karol, spokojnie nie pamiętam tylko dwóch ostatnich lat, siatkarzy poznaję- nie wiedziałem jak mam się zachować, dziewczyna nagle wybuchnęła śmiechem- przepraszam kochanie, pamiętam wszystko to był taki mały żart- kamień spadł mi z serca, podszedłem i zachłannie wpiłem się w jej usta
-Dlaczego mi to zrobiłaś, wiesz jak się o ciebie martwiłem?
-Klara mi powiedziała, że nie wyszedłeś stąd ani na chwilę- rzekła zmartwiona
-Spokojnie nie byłem sam, ona siedziała tu ze mną, w ogóle mnie nie słuchała nie chciała wrócić do domu. Pielęgniarki to nerwy przy nas straciły
-Nie wątpię, a powiedz mi dlaczego oni nie są już razem
-Skąd ty to wiesz?- zapytałem wkurzony na Klarę, przecież ona nie miała się denerwować
-Spokojnie, po prostu martwię się o przyjaciółkę, to źle?
-Nie, ale nie możesz się denerwować
-Nie jestem w ciąży, więc mów mi od razu o co chodzi
-Klara powiedziała mi, że zerwała z Andrzejem dlatego, że usłyszała jak mówi, że Mikołaj nigdy ni był i nie będzie jego synem
-A to cham, zabiję go
-Ana- krzyknąłem
-Dobra, dobra, daj mi do niego zadzwonić
-To ich sprawa, nie powinniśmy się wtrącać
-Ale ja się nie wtrącam, po prostu chciałabym z nim porozmawiać
-Dobrze, tylko się nie denerwuj

*rozmowa Andrzeja i Anastazji*
-Czeeeeść Karol- zaczął wyraźnie podchmielony siatkarz
-Tu Anastazja
-Ooo jak się czujesz
-Ja dobrze, a co u ciebie
-A powiem ci że wspaniale jestem siiiiiiiiiiiinglem w Warszawie
-No właśnie o tym chciałam porozmawiać
-Nie ma o czym gadać powiem ci coś... niektórzy mieli rację Klara mnie nie kochała niiiiigdy, leciała na kasę, a ja głupi bardziej wierzyłem jej, że niby taka samodzielna, nie potrzebuje żadnej pomocy, że Mikołaj jest dla niej najważniejszy, tylko to było prawdą, bo ona poza tym dzieckiem świata nie widzi, cały czas mówiła mi że nie możemy być razem, bo ona ma Mikołaja, sranie w banie, po prostu dostała bzika na jego punkcie, myśli że obroni go przed całym świaaaatem, a wszystko kręciło się wokół niego, niech zostanie staaalą panną z dzieckiem, taaaaaaaaakiej dziewczyny nikt nie zechce- usłyszałam tylko jak ktoś powiedział "koniec" i się rozłączył

*Michał*
Czekam już 30 minut pod gabinetem lekarskim Klary, przecież mówiła, że jest już w szpitalu. Dzwonie do niej 4 raz, w końcu odebrała
-No gdzie ty jesteś, czekam na ciebie- zacząłem
-No właśnie weszłam do mieszkania, a gdzie ty na mnie czekasz?
-No w szpitalu a gdzie?
-O kurwa zapomniałam, dobra przebiorę się tylko i jadę
-Tylko ostrożnie
-Dobra pa
-Pa- rozłą czyłem się
Skoro i tak muszę jeszcze czekać to chociaż napiję się kawy. Znalazłem automat i już po chwili trzymałem kubeczek z parującą cieczą. Postałem chwilę przy maszynie i sprawdziłem co się dzieje w świecie, tak mnie to pochłonęło, że nie zauważyłem że ktoś mi się przygląda
-Siema- Karol tak mocno uderzył mnie w plecy, że aż kubek mi wyleciał z rąk
-Pogięło cię i co ja będę teraz pił- odezwałem się oburzony-Kawa kosztuje 5 zyli
-To sobie kup
-Ty ją wylałeś więc ją kupujesz-rzekłem z miną dziesięciolatka siadając na krześle obok
-A co ja bankomat
-Dobra nie pyskuj tutaj wujkowi tylko kupuj tą kawę
-Dobrze- już po chwili miałem nową kawę- co tu robisz
-Yyy- podrapałem się po głowie, nie wiedząc co odpowiedzieć- czekam za znajomą, a ty
-Ana od kilku dni tu leży, dziś dopiero ją wybudzili-bardzo zmartwiły mnie te słowa
-Czemu nie dzwoniłeś, byśmy przyjechali z Dagą, na pewno Mariusz i Paula też
-Jakoś nie miałem do tego głowy, Klara siedziała tu ze mną, pojechała do domu się wykąpać i odespać. Aaaa zapomniałem, czekasz na nią
-Tak, powiedziała ci o wszystkim?
-Tak i jestem na Was mega zły, że nie zadzwoniliście do mnie
-Obiecaliśmy to Klarze, wiesz jaka ona jest, uparta i samodzielna
-Z racji tego, że ją trochę znam odpuszczam Wam
-Dzięki ci łaskawco-złożyłem ręce i ukłoniłem się
Karol dotrzymał mi towarzystwa i rozmawiając, śmiejąc się, pozując do zdjęć z fanami i rozdając autografy czekaliśmy na pannę Woźniak. Gdy przyszła, mój kolega z drużyny poszedł do swojej ukochanej, a my razem weszliśmy do gabinetu
-Czy o wszystkim mogę mówić przy panie Michale- powiedział w pewnym momencie lekarz
-Tak to mój przyjaciel i zawsze mogę na niego liczyć-dziewczyna ścisnęła moją dłoń, zapewne obawiając się wyników
-Więc zacznę od nie najlepszych wiadomości, pani wyniki ani trochę się nie polepszyły, wręcz przeciwnie. Rozumiem że pani przyjaciółka leży w szpitalu, ale nie oznacza to że zaniedbuje pani siebie.
-Niech mnie pan nie ocenia- podniosła lekko głos
-Przepraszam, martwię się po prostu o pani zdrowie. Zdążyłem już zauważyć, że jest pani bardzo uparta, ale niestety bez transfuzji się nie obejdzie
-Ja nie mam na to czasu, mam pracę i dziecko
-Jak wszystko pójdzie dobrze to tylko 3 dni
-Klara chociaż raz w życiu pomyśl o sobie- w końcu się odezwałem
-Przepraszam doktorze, mogłabym na chwilę porozmawiać z przyjacielem?- zapytała, mężczyzna wyszedł z gabinetu- Misiek ty nie rozumiesz, co ja zrobię z Mikołajem, a praca? Przecież nie mogę jej stracić- zaczęła panikować
-Andrzej chyba da radę zająć się małym na 3 dni, Daga będzie gotowała więcej obiadu- zaśmiałem się, żeby rozluźnić atmosferę
-Nie jesteśmy już razem i nie chcę o tym rozmawiać, ten temat jest dla mnie skończony zrozumiano?!
-Dobra w takim razie małego bierzemy do siebie, mamy jeszcze 4 dni wolnego, jeśli coś się przedłuży to pogadam z prezesem
-Michał
-Nie chcę tego słuchać, będzie tak jak powiedziałem, zrozumiano?!-powiedziałem głosem nie znoszącym sprzeciwu
-Jesteś najlepszym człowiekiem chodzącym po tej ziemi
-Wiem- rzekłem triumfalnie-to ja idę po lekarza-nie zdążyłem otworzyć drzwi gdy mężczyzna wszedł do środka
-Mogę już?
-Tak, trochę porozmawialiśmy iiiii kiedy mogę zgłosić się na oddział
-Najlepiej jakby pani została już dziś, a z samego rana zrobimy szczegółowe badania- dziewczyna niepewnie na mnie spojrzała
-Oczywiście-odpowiedziałem- wypiszesz wszystkie papiery, a ja pojadę do ciebie i spakuje najpotrzebniejsze rzeczy
Po 15 minutach wyszliśmy z gabinetu lekarskiego, ja wziąłem klucze od mieszkania Klary i ruszyłem na parking.


*
-To chciałaś usłyszeć, ale powiem ci, nic z tego. Nie jestem tobą, ani tą głupią rodziną!
*

***

CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ