Strony

niedziela, 15 listopada 2015

Rozdział 30

O godzinie 13, byliśmy na miejscu. Obudziłam Mikołaja i niepewnie zmierzyłam w kierunku małego domu, po chwili otworzyła mi niewysoka kobieta
-Dzień dobry, nie wiem czy mnie pani pamięta, nazywam się Klara Woźniak- strach we mnie narastał
-Oooo wiedziałam, że dziecko ci się znudzi- powiedziała z kpiną-  przykro mi nie mam już tych pieniędzy, rozwodzę się i musiałam wszystko dać prawnikowi, żeby wywalczył mi jak najwięcej majątku, ale nie bój się dziecko przyjmę
-Co pani wygaduje- krzyknęłam zdenerwowana, ale Miki ścisnął mocniej moją rękę i ogarnęłam się- Chciałam z panią porozmawiać, pomóc pani
-Mi pomóc? Niby w czym- dalej ze mnie kpiła
-Wiem, że jest pani przykro z powodu śmierci Marcina i nie może się pani z ty pogodzić
-Twoja siostra mi go odebrała, a teraz ty odbierasz mi mojego wnuka
-Nikogo pani nie odebrałam, kierowałam się dobrem Mikołaja, a takie rozwiązanie było najlepsze. Chciałam zaproponować pani, żeby nas odwiedzała i bawiła się z Mikim oraz wydaję mi się, że powinna pani skierować się do specjalisty, który pomoże pogodzić się z faktem, że Marcina i Leny już z nami nie ma
-Sama wybierz się do specjalisty- kobieta po tych słowach zamknęła nam drzwi przed nosem
Nie będę się narzucać wzięłam Mikołaja i wróciliśmy do auta.
-Mamo kto to był? Ja już widziałem tą panią z dziadkiem, dlaczego ta pani na ciebie krzyczała- zapytał smutny
-Wiesz kochanie, to była twoja babcia i jest jej cały czas bardzo smutna, że twoich rodziców już z nami nie ma
-Ale nam też jest smutno, a nie krzyczymy- powiedział odwracając twarz
-Przepraszam, że się uniosłam, w nagrodę może pojedziemy do kina, a potem na ciacho
-Taaak- ożywił się od raz, więc odpaliłam silnik
Ten dzień miał wyglądać inaczej. Mikołaj miał poznać swoją babcię od tej lepszej strony, chciałam z nią porozmawiać, no ale cóż. Nie planuj sobie niczego, bo na pewno tak nie będzie. Tak jak obiecałam pojechaliśmy do kina, Miki wybierał, więc stanęło na bajce noszącej nazwę "pudlaki"
Oczywiście seans reklam nas nie ominął, postanowiłam zrobić sobie z małym zdjęcie i wysłać Anastazji, małemu się tak spodobało i do końca przerw robiliśmy sobie zdjęcia ze  śmiesznymi minami. Choć jestem już dorosła bajka bardzo mi się podobała, ogólnie to nie wyrosłam z bajek i nie wiem czy to kiedykolwiek nastąpi. Po skończonym seansie poszliśmy do pobliskiej kawiarenki, zamówiliśmy największe ciacho z kremem, dla małego sok, a dla mnie kawa, po chwili zamówienie przyniosła nam młoda kelnerka
-Pyszne- powiedział Miki
-Noo, tylko nie mów nic wujkowi Andrzejowi- powiedziałam ze śmiechem
-Czemu?
-Wiesz sportowcy nie mogą za bardzo pozwalać sobie na takie pyszności, bo potem nie będą mogli skakać
-Czyli ja też nie mogę jeść- odsunął od siebie ciasto
-A chcesz być sportowcem?- zainteresowałam się
-No ty jesteś w klubie, wujek Andrzej i wujek Karol grają, to ja też
-Kochanie, to nie oznacza, że musisz grać. Możesz być kimkolwiek chcesz- poczułam się jak Kurek z tym tekstem
-Mówisz jak wuja Bartek- zaśmialiśmy się- to zjem to ciacho, potem będę się martwił- uśmiechnęłam się na jego słowa
-Będziemy już wracać- powiedziałam gdy skończyliśmy jeść
Przed 20 byliśmy w domu, oboje byliśmy wykończeni tym dniem, więc po kąpieli i kolacji, zasnęliśmy razem w moim pokoju.
Mamy godzinę 13, Miki już dawno w przedszkolu, a ja postanowiłam wybrać się na zakupy kupić ubrania dla małego, bo dużo rzeczy jest mu po prostu za małe. Oczywiście w moje ręce wpadło kilka ciuszków damskich. Postanowiłam wejść do butiku, wybrałam tylko buty sportowe i szpilki brązowe,
-Ile płacę- zapytałam dziewczyny
-Razem to będzie 180 zł
-Kartą mogę- zapytałam robiąc oczy kota ze shreka
-Oczywiście- po chwili już ekspedientka pakowała kartony do torby,
Chwyciłam je, momentalnie zrobiło mi się słabo, przed oczami ciemno...
Obudziłam się na jakieś sali, moim oczom ukazał się jakiś mężczyzna
-Dzień dobry nazywam się Paweł Wójcik jestem doktorem prowadzącym-
-Która jest godzina- pierwsze pytanie, które przyszło mi na myśl
-Za chwilę będzie 14- rzekł spoglądając na zegarek
-Dlaczego tu jestem
-Straciła pani przytomność, czekamy na wyniki badań. Jest pani w ciąży- takiego pytania się kompletnie nie spodziewałam
-Nie, kiedy będę mogła wyjść
-Nie jestem w stanie odpowiedzieć pani na to pytanie, bynajmniej nie teraz. Zacznijmy od początku, jak się pani nazywa
-Klara Woźniak, w torbie jest mój dowód, więc nie wiem dlaczego pan pyta
-Co dziś mamy
-Czwartek- mężczyzna sprawdził moje źrenice
-Choruje pani na coś
-Nie
-Czy w ostatnim czasie czuła się pani gorzej- pytał dalej, wszystko notując
-Może trochę
-To znaczy
-Miałam zawroty głowy, ale to nic takiego- powiedziałam bagatelizując mój stan
-Czy miała pani jakieś stresujące sytuacje w ostatnim czasie?
-Nie, kiedy będę mogła wyjść
-Mówiłem już pani, że  nie wiem. Czy zawsze jest pani blada- wzruszyłam ramionami jak dziesięciolatka- Czy podczas tych zawrotów, chciało się pani wymiotować
-Nie, to wszystko przez zmęczenie, odpocznę i będzie po problemie
-Możliwe, ale to może być coś poważniejszego. Czym się pani zajmuje?
-Jestem psychologiem
-Więc powinna sobie pani zdawać sprawę, że swojego stanu zdrowia nie można lekceważyć. Proszę teraz odpoczywać, jeśli poczuje się pani gorzej proszę zgłosić to pielęgniarce, jeśli będę coś wiedział od razu pani o tym powiem
-Panie doktorze tomograf jest wolny- powiedziała pielęgniarka
-Proszę przygotować pacjentkę- odrzekł- musimy sprawdzić czy podczas upadku, nie powstał żaden krwiak
Pielęgniarki przewiozły mnie na salę, w której miało odbyć się badanie. Cały czas się niecierpliwiłam, po 10 minutach wróciłam na salę, od razu poprosiłam pielęgniarkę o swoją torbę, z której wyciągnęłam telefon, do kogo zadzwonić
-Cześć Klara- usłyszałam głos siatkarza- co tam
-Cześć Mariusz mam do ciebie ogromną prośbę
-Zamieniam się w słuch
-Jak byłam na zakupach, to zrobiło mi się niedobrze i ktoś wezwał pogotowie, jestem w szpitalu i nie wiem kiedy z niego wyjdę, mógłbyś odebrać Mikołaja z przedszkola
-Boże święty, co się dzieje, to coś poważnego?- zapytał zmartwiony i zdenerwowany
-Nie, to pewnie ze zmęczenia, nie miałam jeszcze okazji odpocząć po mistrzostwach i to pewnie przez to, odbierzesz małego- spytałam ponownie
-Jasne, tylko przyślij mi SMSem adres, potrzebujesz czegoś?
-Nie
-W którym szpitalu jesteś
-W wojewódzkim, ale nie przyjeżdżaj, bo ja dziś wychodzę
-Dobra dziś nie przyjadę, ale Miki zostanie u nas na noc
-Dzięki, kochany jesteś, ale jak wyjdę to- nie dane było mi skończyć
-się wyśpisz- dokończył za mnie, muszę kończyć, wyślij mi adres przedszkola- chłopak się rozłączył
Wysłałam adres przedszkola atakującemu, wykonałam jeszcze telefon do Moniki, ta na szczęście, nie robiła żadnych problemów. Po godzinie wpatrzenia w sufit i oglądaniu ludzi, którzy wychodzili na salę, ujrzałam dobrze znaną mi postać, postanowiłam się odwrócić i zamknęłam szybko oczy
-Nie udawaj, widziałem, że nie śpisz
-Zabiję go, czy on nie potrafi trzymać języka za zębami- powiedziałam lekko zdenerwowana
-Mówiłaś, że on nie może przyjść, o mnie nie wspominałaś- wyszczerzył się Winiar- dlaczego wcześniej nie poszłaś do lekarza wcześniej, może byś tego uniknęła
-Nie ma co gdybać, a Wlazłego zabiję i przekonam trenera, żeby dał mu największy wycisk na treningach
-Jak mogę dać ci radę, to najpierw idź do trenera i porozmawiajcie o treningach dla Mario, a potem dopiero go zabij
-Wujek dobra rada się znalazł
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale mam już wyniki- przyszedł do nas lekarz
-Michał mógłbyś
-Będę przed salą- uśmiechnął się pokrzepiająco i wyszedł
-To jak- zapytałam
-Tak jak myślałem, objawy, które pani miała, większość osób lekceważy i mówi, że to zmęczenie, zresztą tak jak pani, wyniki badań wykazały, że ma pani zaburzenia związane z czerwonymi krwinkami i ilością hemoglobiny czerwonego barwnika krwi
-A bardziej po ludzku- zapytałam niczego nie rozumiejąc 
-Ma pani anemie, na szczęście, nie jest tak źle, nie musi mieć pani przetaczanej krwi, ale musi pani zostać kilka dni na obserwacji. Będziemy podawać pani lekarstwa, które powinny polepszyć pani stan, a jeśli nie potrzebna będzie transfuzja, ale to w ostateczności
-Chcę się wypisać na własne żądanie- powiedziałam gdy lekarz chciał odejść
-Słucham?
-Dobrze pan słyszał, chce się wypisać na własne żądanie
-Ma pani takie prawo, ale lepiej by było jak zostałaby pani w szpitalu. 
-Już postanowiłam
-Dobrze, zaraz przygotuję pani wypis, zapiszę tabletki i produkty których nie powinna pani spożywać i te które powinna pani jak najczęściej jeść
-Dziękuję
Po 45 minutach czekania dostałam wypis i wszystkie zalecenia. Oczywiście Winiar cały czas mnie wypytywał, powiedziałam mu, że to zwykłe zmęczenie. Chłopak postanowił, że odwiezie mnie do domu

*Michał*
Siedzieliśmy w aucie, dziewczyna cały czas wmawiała mi, że to zwykłe przemęczenie, ale jakoś nie chciało mi się wierzyć.
-Zostawiłem telefon w poczekalni, zostań tu, a ja zaraz wrócę- powiedziałem i nie czekając na odpowiedź dziewczyny wyszedłem z auta
Tak na prawdę telefon miałem cały czas w kieszeni, ale ta sprawa nie daje mi spokoju. Skierowałem się do gabinetu lekarskiego, bez pukania wszedłem. Ujrzałem tego doktora, który wcześniej przerwał nam rozmowę i od razu do niego podszedłem
-Dzień dobry nazywam się Michał Winiarski jestem przyjacielem Klary Woźniak, tej którą przywiozła dziś karetka, jak to jest możliwe, że ona już dziś wyszła- mówiłem zdenerwowany
-Proszę się uspokoić i usiąść 
-Postoję, wytłumaczy mi to pan jakoś- nie spuszczałem z tonu
-Obowiązuje mnie tajemnica lekarska, przykro mi- mówił spokojnie- pani Klara nie pozwoliła udzielać nikomu informacji na temat jej stanu zdrowia
-Czy jej stan zagraża jej życiu
-Nie mogę nic powiedzieć
-Panie doktorze to moja przyjaciółka, ona jest bardzo uparta i nic nikomu nie powie, nawet jakby umierała nikomu by nie powiedziała- zapadła niezręczna cisza- ona nie umiera, prawda?- zapytałem ze strachem
-Panie Michale, widzę że panu bardzo zależy, no cóż nie powinienem tego robić, ale może panu uda się przekonać panią Klarę do powrotu do szpitala
-Czyli to nie jest zwykłe zmęczenie
-Dużo osób bagatelizuje te objawy, ale pani Klara ma anemie 
-To poważna choroba- zapytałam, bo nic nie wiedziałem na temat tej choroby
-Pani Woźniak ma nie za dobre wyniki, jeśli się nie poprawią lub nie daj boże pogorszą to potrzebna będzie transfuzja krwi
-O matko- nie wiedziałem co powiedzieć
-Zdążyłem zauważyć, że pacjentka jest bardzo uparta i nie przekonamy jej żeby została w szpitalu. Więc proponuję, żeby pan na nią uważał, pilnował żeby przestrzegała diety, brała tabletki i chodziła na regularne badania, napiszę panu kiedy te badania powinny być- mężczyzna po chwili dał mi kartkę
-Postaram się uważać na nią, na tyle ile jest to możliwe. Wie pan mam żonę i dzieci, ale w każdej wolnej chwili będę zaglądał do Klary
-Dobrze, jeśli pan będzie miał jakieś pytania, wątpliwości czy cokolwiek to na karteczce jest mój numer telefonu, proszę dzwonić o każdej porze dnia i nocy
-Dziękuję- pożegnałem się z lekarzem i szybko wróciłem do auta
-No już korzenie zaczęłam zapuszczać- rzekła znudzona
-No wiesz każdy chce mieć zdjęcie z takim przystojniakiem- powiedziałem i odpaliłem silnik
-Jakbym słyszała Andrzeja- westchnęła- chyba będę musiała przeprowadzić z Wami rozmowę w klubie, bo popadacie w samouwielbienie
-Ty młoda, nie pyskuj wujkowi- rzekłem ze śmiechem
Podwiozłem dziewczynę do domu, oczywiście wjechaliśmy do apteki po odpowiednie lekarstwa. Brunetka chciała zmęczona i od razu po wejściu do domu idzie spać, nie chciałem się narzucać, ale powiedziałem, że jak poczuję się gorzej czy będzie czegoś potrzebowała to ma do mnie dzwonić o każdej porze. W nie najlepszym humorze wróciłem do domu.
-Tata- przywitał mnie Oliwier, gdy tylko zamknąłem drzwi
-Cześć synku, pozwolisz mi się chociaż rozebrać- chłopiec kiwnął przecząco głową
-Daj tatusiowi się rozebrać, a potem możecie się bawić ile chcecie- wsparła mnie najlepsza kobieta na świecie, synek jej posłuchał i z niecierpliwością czekał zdejmę kurtkę i buty
-No to ja nawet się tak długo nie rozbieram- westchnął i pociągnął mnie za rękę do swojego pokoju tyko przelotnie pocałowałem małżonkę. 
O godzinie 19 postanowiłem przerwać zabawę i wykąpać synka, później wróciliśmy do zabawy
-Kolacja- krzyknęła Dagmara
Wstaliśmy i wyszliśmy z pokoju
-Zapomniałeś o czymś- powiedziałem do synka
-Co?- zapytał zdziwiony
-Kapcie-pstryknąłem go w nosek, a ten poszedł do pokoju i po chwili wrócił- teraz możemy już iść
Tak bardzo mi tego brakowało, niby zwykła rzecz, nic ciekawego, powiedzieliby, ale dla mnie kolacja z rodziną to świętość, każda minuta spędzona w ich gronie to dar od Boga. Oliwier cały czas opowiadał o tym co działo się w szkole, Daga mówiła co u niej w pracy, mógłbym na nią patrzeć godzinami. I tak właśnie zapatrzony w najładniejszą istotę chodzącą po tej ziemi, zapomniałem o całym świecie
-Tatoooo- krzyknął Oli, spojrzałem na niego- no w końcu
-Przepraszam cię, możesz powtórzyć
-Przeczytasz mi bajkę
-Jasne- mały pociągnął mnie do swojego pokoju
Wybrał książkę i ułożył się delikatnie na łóżku. Byłem już w połowie książki, a mały cały czas na mnie patrzył
-Kochanie coś się dzieję?- przerwałem 
-Nic, ale boję się zasnąć
-Dlaczego?- zapytałem zmartwiony
-Bo boję się, że jutro cię już nie będzie, że będziesz gdzieś na zgrupowaniu- zamurowało mnie 
-Będę kochanie, możesz spać spokojnie, teraz będę tylko jeździł raz w tygodniu, na mecze wyjazdowe
-To dobrze- chłopiec zamknął oczy, już po chwili słyszałem jego lekkie pochrapywanie
Siedziałem na fotelu i patrzyłem na śpiącego synka, z tej czynności wyrwała mnie Dagmara, dotykając mojego ramienia. Chwyciłem jej dłoń i wyszliśmy z pokoju chłopca. Zeszliśmy do salonu i otworzyliśmy ulubione wino Dagi
-Co się dzieje- zapytała popijając czerwoną ciecz
-Cieszę się, że Was mam. Nie wiem co bym zrobił gdyby Was nie było
-Nie ma co gdybać, jesteśmy i zawsze będziemy razem. Co z Klarą
-Tu już trochę gorzej, ma anemie, ale nie chciała zostać w szpitalu
-I co teraz
-Wiesz Klara jest uparta, ona nic mi nie chciała powiedzieć, wszystko wyciągnąłem od jej lekarza, prosił mnie, żebym jej pilnował, ale ona mi nie będzie chciała mnie słuchać
-Ja też ją będę pilnowała, pogadam jeszcze z Paula i damy radę
-Kochana jesteś- pocałowałem ją

***
Mamy kolejny rozdział. Podoba się?
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ






9 komentarzy:

  1. No nieciekawie ze stanem zdrowia Klary. Uparta i to bardzo! Mam nadzieję, ze przejrzy na oczy i pojedzie do szpitala na kilka dni by wyzdrowiec :) perspektywa Michała! Aż łezka w oku, gdy czyta się fragment z Olim! :)
    Świetny rozdział. Czekam na kolejny! ;*
    Zapraszam do mnie na 9! ;*
    Kogo tak naprawdę zobaczyła Mania w szatni? Czy przeszczep się uda? Czy Andrzej nie zrezygnuje? O tym właśnie w 9! :)
    inny-pkt-widzenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Widocznie babcia Mikiego potrzebuje jeszcze więcej czasu, ale chyba pomoc terapeuty jest tu niezwłoczna. Klara powinna o siebie zadbać i nie bagatelizować swojego stanu. Niech Oni wrócą już z tych wakacji...może Andrzej coś zdziała. Dobrze, że Winiar nie odpuścił i lekarz Mu się wygadał ^^ Ahhh Ten przebiegły Wlazły xD ale świetnie wymyślił wysyłając do przyjaciółki Miśka, no tak o Nim nie wspomniała xD
    Scena z domu Winiarskich wzruszająca i pokazuje ile dla Michała jak i dla Jego bliskich znaczy rodzina i Jego obecność ;D Oli przesłodki ^^
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Co za nadęta baba! Kobieto lecz się na nogi bo na głowę to za późno!
    A już myślałam, że to jakaś moze ciąża xD
    Winiar dostaje medal dla najlepszego przyjaciela roku!
    Do następnego!
    Zapraszam do siebie na nowy ;
    you-in-my-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam do mnie na 10!
    Co Manie spotka na kolejnym treningu? Czy Tosia wyjdzie wkoncu ze szpitala? Co dalej z Andrzejem? O tym właśnie w 10! I to w nowej odsłonie!:)
    inny-pkt-widzenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam do siebie na nowy :)
    you-in-my-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam do mnie na 11!
    Kolejny dzień z życia Mani i Andrzeja. Jak zareaguje dziadek na wieść, ze para mieszka razem? Jak Mania zareaguje na wiadomość, ze już za 2 tygodnie musi stawić się na zgrupowaniu? Jak poradzi sobie Tosia w eskorcie dziecięcej Skry? O tym właśnie w 11! :)
    inny-pkt-widzenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej! Zapraszm na nowy wpis! You-in-my-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na nowy!
    you-in-my-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej! Kochamy Święta, bo to wyjątkowy czas. Spotkania z bliskimi, rozmowy, śmiech, wspólne kolendowanie. Losy obcych sobie ludzi właśnie tego dnia przeplatają się. Puste miejsce przy stole nie jest już symboliczne. Tego dnia Po raz pierwszy do stołu zasiądą razem. Tego dnia obcy ludzie staną się rodziną. Jeśli chcesz się dowiedzieć jak to się stanie i o kim mowa- to zapraszam! Niech ta cicha noc zapłonie nadzieją! http://the--silent-night.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń