*
-W ostatnim czasie- usiadłem na fotelu w salonie naprzeciwko dziewczyny i zacząłem nie wiedząc jak mam z nią porozmawiać o tym
-Andrzej wiesz, że tego nie lubię, czuję że to nie będzie przyjemna rozmowa, więc nie owijaj w bawełnę
-Masz rację. Masz kogoś?- zapytałem prosto z mostu
-Tak- odpowiedziała nie zdziwiona moim pytaniem
Kurwa mać, niby spodziewałem się takiej odpowiedzi, ale to po prostu
był cios prosto w serce. A fakt, że mogliśmy stworzyć cudowną rodzinę,
Mikołaj, kurwa
-Jaki on jest?- zapytałem próbując opanować emocje
-Czuły,
wrażliwy, kochany, docenia mnie i moją pracę, oddałbym życie za mnie i
Mikołaja. Przystojny, kulturalny, dowcipny. Gdy na mnie patrzy, czuję,
że jestem najważniejszą kobietą w jego życiu, a gdy otacza mnie swoimi
silnymi ramionami czuję się najbezpieczniej- gdy tego wysłuchiwałem coś
we mnie pękło, poszedłem do sypialni, wyjąłem walizkę i ze łzami w
oczach wrzucałem ubrania do niej. Dziewczyna nawet przez sekundę nie
próbowała mnie zatrzymać
-Znam go?- zapytałem spakowany kierując się do wyjścia
-Tak i to bardzo
-Kto to- nie to nie może być Karol, prawda?!
-Ty
-Co?!- Klara chyba ze mnie żartuje
Wstała z kanapy, podbiegła do mnie i wskoczyła na mnie, oplatając swoje nogi na moich biodrach
-Tylko przy twoim spojrzeniu miękną mi kolana i tylko z tobą mogę założyć prawdziwą rodzinę
-Nie żartujesz?!- po moim policzku spłynęła łza, łza szczęścia
-Oczywiście, że nie- brunetka przytuliła się do mnie, a ja zachłannie wpiłem się w jej usta
Całowaliśmy
się jak nastolatkowie, spragnieni każdego pocałunku, odbijaliśmy się od
ścian, aż w końcu dotarliśmy do sypialni. Posadziłem ukochaną na łóżku i
zacząłem rozpinać jej koszulę
-Nie tak prędko kochanie- usiadła na mnie okrakiem i zaczęła się zapinać
-Ale o co chodzi- zapytałem zły, bo tak bardzo chciałbym się z nią teraz kochać
-Dlaczego tak pomyślałeś?- w jej głosie można było wyczuć smutek
-Nie
układało nam się, i jeszcze ta kłótnia u Wolańskiego, naprawdę czułem,
że się od siebie oddalamy, a ty na zgrupowaniu poznałaś kogoś nowego,
młodszego, przystojniejszego
-Oszalałeś?! Co ja mam zrobić żebyś w końcu mi zaufał i na każdym kroku nie podejrzewał o zdradę?!- krzyknęła ze łzami w oczach
-Przepraszam- mocno ją do siebie przytuliłem
-Posłuchaj-
szybko wstała i powiedziała- ja już raz byłam w takim związku i nie mam
zamiaru przechodzić przez piekło kolejny raz- zamurowały mnie te słowa,
przecież nic wcześniej nie wspominała o tym
-Ale poczekaj o co chodzi- poszedłem za nią do salonu
-Nie ważne, wybaczyłam mu już, ale nie pozwolę traktować siebie tak, jeszcze raz
-Jak
do jasnej cholery- krzyknąłem i nie wiem czemu moja prawa ręka szybko
poszła do góry i zatrzymała się na głowie, reakcja Woźniak mnie
zdziwiła, brunetka szybko się skuliła jakby chciała ochronić się przed ciosem- możesz mi powiedzieć jak wyglądał twój
wcześniejszy związek?- zapytałem spokojnie siadając koło niej
-Po
co ci to wiedzieć, zmieni to coś? To przeszłość, nie mieszajmy jej z tym
co jest teraz. Po prostu kochaj mnie i nigdy nie pozwól by ktoś mnie
skrzywdził, ty mnie nie skrzywdź- na ostatnie słowa dziewczyna podniosła
zapłakaną twarz
-Przepraszam-otarłem łzy z jej policzków- nie płacz już, proszę
-Ej też to masz?
-Ale co?
-No wiesz- rzekła uśmiechając się
-Też głodna jesteś?
-Nooo
*
19 sierpień 2017 rok
Stoję przed lustrem w długiej, białej sukni, ręce delikatnie gładzą suknię ślubną, piękną chwilę przerywa pani Kłos
-Klara mamy problem- jak burza weszła Anastazja- proboszcz musiał wczoraj wyjechać i zapomniał was o tym poinformować
-No to inny ksiądz z parafii udzieli nam ślubu- powiedziałam spokojnie
-No właśnie-podrapała się po głowie- nie, nikogo nie ma
-Jak to nikogo nie ma?!
-Andrzej z Karolem próbują coś zrobić
-Ana co zrobić?! Ślub za 6 godzin, nikt nie rzuci teraz wszystkiego by udzielić nam sakramentu
-Uspokój się- podeszła do mnie- pięknie wyglądasz
-Chciałam zobaczyć jak dziś będzie leżała
-Cudownie leży, ściągaj ją, bo się jeszcze pobrudzi, zjemy śniadanie, przyjedzie zaraz Agnieszka z fryzjerką
Zrobiłyśmy tak jak powiedziała rudowłosa. Próbowałam się uspokoić. Byliśmy w domu rodziców Andrzeja, zjadłyśmy w kuchni posiłek, a później przeszłam do salonu by w samotności wypić kawę
-Szukam mojego syna- do pokoju weszła matka Wrony
-Jest z Karolem- powiedziałam spokojnie
-Może
tak będzie lepiej- oparła dłonie o stół na którym leżała suknia ślubna-
czasami trzeba odczytywać znaki, jeśli naprawdę kochasz mojego syna, to
idź się spakować i przywróć mu wolność
-Nie będę kontynuować tej rozmowy- powiedziałam w miarę spokojnie- bo jeśli coś powiem, obie będziemy tego żałować
-Masz racje, OBIE- podkreśliła ostatnie słowo i trzaskając drzwiami wyszłam z pokoju
Westchnęłam
głośno, łzy napływały mi do oczu, szybko poszłam do swojego pokoju. Nie
minęła chwila a usłyszałam, odgłosy kłótni. Wstałam i skierowałam się
tam. Andrzej był u swojej matki w pokoju, drzwi były otwarte, więc
wszystko wyraźnie słyszałam
-Co to miało być, jak śmiesz tak mówić do mojej narzeczonej?
-Za kogo ty mnie masz?
-Nie
wiem, chciałbym żebyś była moją mamą, którą kocham i podziwiam jak
nikogo innego, ale nie znam tej kobiety. Ta podła i mściwa jędza, nie
jest kobietą, która mnie wychowała. Powinnaś teraz przeprosić Klarę
-Cholernie dobrze wiesz, że tego nie zrobię- mówiła i kipiała ze złości
-W
porządku, ale wiedz, że nie jesteś zaproszona na nasz ślub. Kocham ją i
ożenię się z nią, bez względu na twoje zdanie- zakończył kłótnie i
wyszedł z pokoju
Czułam się nieswojo, nie chcę by przeze mnie, Andrzej kłócił się ze swoją matką
-Musiałem to powiedzieć- rzekł zrezygnowany gdy mnie zauważył
Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam
-To
prawda, doceniam to, że wstawiłeś się za mną, kocham cię za to-
zaczęłam bawić się pierścionkiem zaręczynowym- ale nie mogę cię
poślubić-środkowy spojrzał na mnie ze zdziwieniem i bólem- nie w takiej
sytuacji- pokazałam na pokój jego matki- nie można tak rozpoczynać
wspólnego życia
-O co ci chodzi- powiedział szybko
-Chodzi o to że musisz przeprosić swoją mamę
-Nigdy, to ona musi przeprosić ciebie. Czemu jej bronisz?
-Bo
też jestem matką. Kocham Mikołaja najbardziej na świecie i nie
wyobrażam sobie jak cierpiałabym, gdyby nie zaprosił mnie na swój ślub.
Ona pewnie nigdy mnie nie polubi i nie uzna mnie za godną swojego syna,
bo takie są matki. Ma swoje wady, ale to dzięki niej stałeś się
mężczyzną, którym jesteś i którego tak bardzo kocham
-Mimo to powinna cię przeprosić
-Nie zrobi tego. Jest dumną kobietą, a to znaczy, że to ty powinieneś iść do niej i powiedzieć
-Przepraszam-
z pokoju nagle wyłoniła się pani Wrona- byłam okropna- podeszła do nas-
masz rację- skierowała swoje słowa do mnie- myślałam, że nie jesteś
godna mojego syna, do tej chwili- w tym samym czasie spojrzeliśmy na
siebie z Andrzejem. Przepraszam- powiedziała szczerze i nas przytuliła
Potem siatkarz poinformował nas, że sakramentu udzieli nam jego stary znajomy, którego poznał gdy grał w Bydgoszczy. Spokojna o wszystko poszłam do pokoju, w którym czekała fryzjerka i narzeczona Zatorskiego, która zrobi mi makijaż. Gdy wybiła 15.30 gotowa zeszłam na dół
-No mamo, wyglądasz niesamowicie- przytulił mnie Miki
-Ślicznie- wydusił z siebie Wroniasty
Rodzice chłopaka udzielili nam błogosławieństwa, a później ruszyliśmy do Kościoła, gdzie zostaliśmy małżeństwem
-Kocham cię żono- odezwał się Andrzej gdy staliśmy przed murami świętej budowli
-Ja ciebie mężu też- rzekłam z uśmiechem, a później złączyłam nasze usta w pocałunek
KONIEC
***
Kończymy historię czwórki przyjaciół, dwóch szczęśliwych małżeństw Klary i Andrzeja oraz Anastazji i Karola.
Zakładając tego bloga nie wiedziałam, że komuś się spodoba i każdy komentarz był miłym zaskoczeniem. A dziś jest ponad 67 tys. wyświetleń. Dziękuję każdej osobie, która choć raz zostawiła po sobie ślad w postaci komentarzu, ale również tym co dotrwali do końca. DZIĘKUJĘ
Mam w głowie plan na kolejnego bloga, ale zobaczymy jeszcze czy ujrzy on światło dzienne.
Proszę, aby każda osoba, która dotrwała do ostatniego rozdziału zostawiła po sobie ślad, może to być zwykła kropka, nie zależnie od tego czy czytacie to dziś czy w 2017 roku :)
Jeśli piszecie bloga, to gorąco proszę, abyście podesłali linka w zakładce
Strony
▼
środa, 24 sierpnia 2016
niedziela, 14 sierpnia 2016
Rozdział 54
*Karol*
Na szpitalnym korytarzu zostałem z Anastazją. Była taka piękna, naturalna, ubrana w zwykły podkoszulek i długą, zwiewną aż do kostek spódnice. Włosy miała splątane w warkocza, a delikatny makijaż podkreślał zielone tęczówki. Dziewczyna wpatrywała się w ekran swojego telefonu z uwagą czytając jakiś artykuł
-Zobacz mój podopieczny to napisał- podała mi komórkę z uśmiechem
-No bardzo interesujące, aż chce się czytać, chłopak ma talent. Ale poczekaj jaki podopieczny
-Jak przyjechałam tu do Bydgoszczy to martwiłam się o pracę, kasę i jak utrzymam dziecko. Klara powtarzała mi, że jak jestem w ciąży to nie mogą mnie zwolnić, a Niko mówił, że o pieniądze nie muszę się martwić. Ale dobrze wiesz, że ja tak nie potrafię. Zadzwoniłam do Artura, który akurat tu był w sprawie redakcji, nasza pierwsza rozmowa nie poszła po mojej myśli, więc zupełnie spanikowałam. Później rozmawialiśmy jeszcze raz, przeprosił mnie i zaproponował, abym przeprowadziła takie trzymiesięczne warsztaty dla młodzieży
-I to wszystko przeze mnie, przecież w ciąży powinnaś odpoczywać- miałem wyrzuty sumienia
-Ale ja nie powiedziałam ci tego, żebyś się zamartwiał, miał jakieś pretensje do siebie czy coś w tym stylu. Wiesz dobrze, że gdybym nie urodziła tak wcześnie to i tak bym pracowała do rozwiązania ciąży. Tu czy w Bełku to nie ma różnicy- mocno ją do siebie przytuliłem, na początku była niepewna, ale po chwili odwzajemniła mój gest
-Karol jutro masz trening idź spać, jak by coś się wydarzyło to cię obudzę
-Nie jestem zmęczony - trochę skłamałem- ty idź spać, przed tobą naprawdę ciężki okres- cały czas przytulony do dziewczyny zacząłem lekko się kołysać, a rudowłosa po kilkunastu minutach usnęła, chwyciłem bluzę i delikatnie ją okryłem.
Przez całą noc nie zmrużyłem oka, a matka mojego dziecka cały czas spała. Dostałem SMSA od Klary, że bezpiecznie dotarli do domu, a na potwierdzenie wysłała mi zdjęcie Wrony, który jeszcze spał w samochodzie stojącym pod ich blokiem. Zobaczyłem co dzieję się na świecie zaglądając na FB Instagrama, a na koniec przeczytałem kilka ciekawych artykułów na Interii. Później wyjąłem z kieszeni słuchawki i słuchając swojej ulubionej muzyki spędziłem resztę nocy.
O koło godziny 8 poczułem jak Anastazja się wierci, aż w końcu się obudziła
-Dzień dobry- pocałowałem ją we włosy i poprawiłem się na krześle
-Dzień dobry- dziewczyna natomiast na moim poliku złożyła soczystego buziaka- spałeś coś?
-Tak
-Ej czemu kłamiesz-dostałem kuksańca w bok
-Ała, to naprawdę bolało- zacząłem rozmasowywać obolałe miejsce- no dobra nie spałem, ale skąd ty wiedziałaś
-Zawsze jak chcesz skłamać, mrugasz dwa razy i dopiero mówisz
-Serio?-zapytałem, bo naprawdę nie zwróciłem uwagi
-No serio, serio- uśmiechnęła się- a jak w ogóle wczorajszy dzień wam minął
Opowiedziałem dziewczynie wszystko ze szczegółami, oczywiście nie omijając faktu, że miałem małego na rękach i na dowód pokazałem jej zdjęcie zrobione przez przyjaciela
-Jak jedziesz?
-Jeszcze nie wiem, zaraz coś wymyślę
-No to się pospiesz, bo już po 13-rzekła a na korytarzu ujrzeliśmy Nikodema-o Nikuś ty nam pomożesz
-Cześć mi też miło Was widzieć- rzekł ze śmiechem
-Zawieziesz Karola do Spały
-Jasne nie ma problemu, tylko kiedy?
-Nie no już wystarczająco cię wykorzystaliśmy- odezwałem się, bo było mi najzwyczajniej w świecie głupio
-Tak, to w takim razie z kim pojedziesz?- wyszczerzył się głupio rozgrywający
-Dobra macie mnie- poddałem się
-To kiedy jedziemy
-No najlepiej teraz, bo mogą być korki- odezwała się Zielińska
-Już mnie wyganiasz?
-Oj przecież nie o to chodzi
-Wiem-przytuliłem ją do siebie i się zaśmiałem
-Poczekam w aucie- młody chyba zorientował się, że chcielibyśmy pożegnać się bez świadków
-Będę miał do kogo wrócić?- zapytałem z pewną powagą
-To już zależy od ciebie, ale wiedz, że będziemy na ciebie czekać
-Kocham Cię- rzekłem bardzo cicho
-Ale nie widzieliśmy się tyle czasu!- dziewczyna delikatnie się ode mnie odsunęła
-Widziałem Cię co noc, ilekroć zamknąłem oczy- rudowłosa zrobiła coś czego się nie spodziewałem, mianowicie zachłannie wpiła się w moje usta- Muszę już lecieć- mówiłem między pocałunkami
-No musisz- uśmiechnęła się- to leć
-No lecę- nie mogliśmy przerwać
-To leć, no dobra, bo Niko się będzie wkurzał- odsunęła się ode mnie
-Dobra, ale jeszcze z Kacprem muszę się pożegnać
-To idziemy- złapała mnie za rękę i po cichu weszliśmy na salę
-No to Kapi, bądź grzeczny i opiekują się mamusią- dziewczyna popukała mnie w czoło- kocham cię, niedługo się zobaczymy
-Uważaj, bo ci odpowie
-Ty mamuśka, nie przeginaj- na mojej twarzy pojawił się dziwny uśmiech
Zrobiliśmy jeszcze sobie w trójkę zdjęcie, oczywiście nasz skarb leżał w inkubatorze i cały czas spał. Pożegnałem się z pielęgniarkami, które życzyły mi powodzenia na zawodach i wyszliśmy z sali
-Leć, bo naprawdę się spóźnisz- dziewczyna lekko mnie popchnęła w stronę windy, usiadła na krześle, a ja ruszyłem w wyznaczonym przez zielonooką kierunku.
Po chwili odwróciłem się na pięcie i szybko podbiegłem do niej. Podniosłem ją, lekko zszokowana sytuacją intuicyjnie oplotła nogi na moich biodrach
-Zapomniałeś czegoś- przegryzła wargę
-W sumie to tak- złożyłem na jej ustach pocałunek
-Kocham cię- wyszeptała
-Uważajcie na siebie- spojrzałem w jej hipnotyzujące oczy
Złożyłem ostatni pocałunek na jej czółku i odszedłem.
-No w końcu, już myślałem, że korzenie zapuszczę-rzekł rozgrywający, gdy tylko mnie zobaczył
-Boże, jaka ta dzisiejsza młodzież jest niecierpliwa- westchnąłem po czym się zaśmialiśmy-No ruszaj, bo się na trening spóźnię
-No zobacz, ja tu taki milutki, chce mu podwieźć dupsko pod samą salę, czekam, aż pożegna się z ukochaną, co trwało mniej więcej 20 minut, a teraz jeszcze dziecko mi tu marudzi
-Ej ale my naprawdę się spóźnimy- pokazałem na zegarek
-O kurwa- chłopak szybko odpalił samochód i wyjechał ze szpitalnego parkingu
Atmosfera w aucie była bardzo wesoła, niestety ludzie wracają z urlopów, przez co trafiliśmy na korki. A samochód przed spalskim ośrodkiem zaparkował o 17.56
-Dobra to ile się należy- wyciągnąłem portfel
-Za co?- zapytał zdziwiony
-No przecież paliwo nie jest za darmo
-Weź przestań- nie zwracając na jego słowa wyciągnąłem z portfela 200 zł, wyciągnąłem walizkę z bagażnika, a później otworzyłem tylne drzwi by wziąć torbę treningową
-Uważaj na nich- powiedziałem zanim zamknąłem drzwi
No ładnie 17.58 szybko wbiegłem na recepcje
-Dzień dobry pani Basiu- kobieta podała mi klucz
-Pokój numer 48, z panem Rafałem- krzyknęła, gdy gnałem do pokoju
Rzuciłem rzeczy w kąt, szybko się przebrałem i w ekspresowym tempie dotarłem na salę, gdzie chłopacy zaczynali rozgrzewkę
-No temu to już rozgrzewka nie potrzebna- odezwał się Grzesiek gdy tylko mnie zobaczył zdyszanego
-Przepraszam trenerze
-Dobra wybaczam dołącz do reszty
Trening jak trening, czyli cholernie męczący, a ja jeszcze nie spałem przez ostatnie 3 dni. Po trzech godzinach byliśmy wolni. Jutro o 8 śniadanie, a potem wyjeżdżamy.
-Co ty tak na ostatnią chwilę, taki padnięty. Wygląda jakbyś kurwa tydzień nie spał- podszedł do mnie Konar, a reszta z uwagą nasłuchiwała, ja w tym czasie dostałem SMS, gdy tylko zobaczyłem od kogo, na twarzy pojawił się uśmiech, a energia wróciła- halo wujek czeka na odpowiedź
-No bo korki były i się spóźniłem, a z tym spaniem to trafiłeś tylko, że nie spałem przez 3 dni
-Tej to co ty robiłeś?- zapytał Łomacz, a ja cały czas byłem wpatrzony w ekran telefonu
-Kurwa- Bieniu nie wytrzymał i wziął mój telefon- o jacie jakie słodziaki- wszyscy zobaczyli zdjęcie wysłane przez Anastazję- ej a ja myślałem, że ty singlem jesteś, a tu widzę piękna kobieta, dziecko, żyć nie umierać normalnie
-Mati pamiętaj myślenie nie jest twoją dobrą stroną- Zati poklepał go po plecach
-Ale swoją drogą myślałem, że relacje twoje i Anastazji, no cóż... nie są najlepsze
-No widzisz, myślenie też nie jest twoją dobrą stroną- tym razem chłopacy się zamienili
-Dobra żeby było jasne, przez pewne nieporozumienie pokłóciliśmy się z Anastazją, ona wyjechała z Bełchatowa, była w ciąży, oczywiście mi tego nie powiedziała, nie widzieliśmy się kilka miesięcy, po powrocie z Tokio spotkaliśmy się, wtedy się dowiedziałem, że będę ojcem, niestety nie wszystko poszło po mojej myśli. Kilka dni temu Ana trafiła do szpitala, urodziła Kacpra o wiele za wcześnie, więc przez najbliższe kilka tygodni będą w szpitalu
-Ale wszystko będzie oki?- zapytał z troską w głosie Buszu
-Mam taką nadzieję, dobra koniec tego rozczulania
-Czyli przez te 3 dni byłeś w szpitalu?- zapytał dla jasności Mały
-Tak, a teraz chodźcie do pokoi, bo trzeba wziąć prysznic, bo panie tego smrodu nie wytrzymają
-Z ciężkim sercem się zgadzam- rzekł Rafał i biegiem ruszył do pokoju
-No ej- krzyknąłem i pobiegłem za nim
No niestety skubany szybciej wcisnął się do łazienki, więc ja usiadłem na łóżku i czekałem na swoją kolej.
-Ej wstawaj- poczułem lekkie szturchanie
-No jeszcze chwile- odwróciłam się na drugi bok
-Kurwa Kłos, jebiesz strasznie, wchodź do łazienki- poczułem jego dłoń, na swojej ręce, a po chwili z impetem wylądowałem na podłodze
-Okej zrozumiałem- podniosłem ręce w geście poddania się i zaspany wszedłem do łazienki
Wziąłem szybki prysznic ubrany w bokserki i biały podkoszulek dołączyłem do Buszka. Od razu rzuciłem się na łóżko
-A ty nie idziesz na kolacje?- zapytał wstając
-Spać- krzyknąłem naprawdę zmęczony i już byłem w objęciach Morfeusza, usłyszałem tylko jak drzwi do pokoju się zamykają
*Andrzej*
Z rana odebraliśmy Mikołaja od Wlazłych, po powrocie do domu zjedliśmy wspólnie śniadanie
-To co dziś robimy?- zapytał Miki
-A może byśmy do zoo pojechali?- zaproponowałem
Mały zareagował entuzjastycznie, więc Klara przystała na propozycje. Po skończonym posiłku posprzątałem i ruszyliśmy do Łodzi
-Scooby jedzie z nami?- zapytałem gdy zobaczyłem maskotkę w rękach młodego, gdy zapinałem go w foteliku
-No też musi zobaczyć lwa, tygrysy i małpki- powiedział jakby było to oczywiste
-No tak- zaśmiałem się i usiadłem za kółkiem
Cały dzień spędziliśmy w Łodzi, najpierw zoo, później manufaktura, a na koniec muzeum animacji. W drodze do domu Mikuś był tak zmęczony, że zasnął
-A miało być tylko zoo- zaśmiała się dziewczyna
-A żałujesz?- zapytałem patrząc na nią
-Oczywiście, że nie głuptasie- uwielbiam jej śmiech
Reszta drogi minęła nam na śmiechach i rozmowie w sumie o wszystkim i o niczym. A wiadomość o jej wolnym strasznie się ucieszyłem. Przez chwilę zapomniałem o moich wcześniejszy podejrzeniach, ale wiem, że jak chcemy być szczęśliwi to lepiej od razu wyjaśnić wszystkie niejasności.
-Mikuś jesteśmy już w domu- moja partnerka zaczęła budzić syna
-No już- przetarł oczy, odpiął pasy i zaspany wyszedł z auta
Po wejściu do mieszkania, mały Kamiński wszedł do łazienki, a po kolacji poszedł spać. Klara poszła wziąć kąpiel, a ja włączyłem telewizję
-Kochanie ja już idę spać- poczułem, że dziewczyna kładzie ręce na moich barkach
-Jeszcze chwilę pooglądam i też zaraz przyjdę- dziewczyna schyliła się i pocałowała mnie, a później poszła do sypialni
Ja położyłem się na kanapie i usnąłem. Następnego dnia wstałem o 6.40, wziąłem prysznic i ubrany w szary dres przygotowałem śniadanie. Później obudziłem nasz skarb i razem zjedliśmy posiłek, tak przez ostatni czas wyglądały nasze poranki. Mały był trochę zawiedziony, że mama go nie odprowadzi do szkoły, ale, że razem go odbierzemy. Mikołaj wziął plecak i wyszliśmy. W drodze powrotnej jak to miałem w zwyczaju, odwiedziłem park, w którym spędziłem najbliższą godzinę biegając, a później rozciągając się. Gdy wszedłem do domu było czuć ulatniający się zapach świeżo zaparzonej kawy
-W kuchni jestem- usłyszałem, gdy ściągałem buty-czemu mnie nie obudziliście, przecież poszłabym z Wami
-Sami też daliśmy radę, ale obiecałem że razem go odbierzemy- skradłem jej całusa- teraz idę wziąć prysznic i zaraz jestem, musimy pogadać- powiedziałem poważnie
-Zaczynam się bać- zostałem wygoniony z pomieszczenia
Moja cała wizyta w łazience zajęła zaledwie 15 minut. Bałem się tej rozmowy, bałem się tego co usłyszę, ale chciałem mieć już to za sobą
-W ostatnim czasie- usiadłem na fotelu w salonie naprzeciwko dziewczyny i zacząłem nie wiedząc jak mam z nią porozmawiać o tym
-Andrzej wiesz, że tego nie lubię, czuję że to nie będzie przyjemna rozmowa, więc nie owijaj w bawełnę
-Masz rację. Masz kogoś?- zapytałem prosto z mostu
-Tak- odpowiedziała nie zdziwiona moim pytaniem
***
Powracam!!! Jestem z nową energią i nowymi pomysłami :)
Oddaję w Wasze ręce 54 już rozdział, mam nadzieję, że się spodoba.
Czy historia zatoczy koło i Andrzej znów nie będzie mógł wytrzymać w towarzystwie Klary?
CZYTASZ- KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ
Do następnego :*
Na szpitalnym korytarzu zostałem z Anastazją. Była taka piękna, naturalna, ubrana w zwykły podkoszulek i długą, zwiewną aż do kostek spódnice. Włosy miała splątane w warkocza, a delikatny makijaż podkreślał zielone tęczówki. Dziewczyna wpatrywała się w ekran swojego telefonu z uwagą czytając jakiś artykuł
-Zobacz mój podopieczny to napisał- podała mi komórkę z uśmiechem
-No bardzo interesujące, aż chce się czytać, chłopak ma talent. Ale poczekaj jaki podopieczny
-Jak przyjechałam tu do Bydgoszczy to martwiłam się o pracę, kasę i jak utrzymam dziecko. Klara powtarzała mi, że jak jestem w ciąży to nie mogą mnie zwolnić, a Niko mówił, że o pieniądze nie muszę się martwić. Ale dobrze wiesz, że ja tak nie potrafię. Zadzwoniłam do Artura, który akurat tu był w sprawie redakcji, nasza pierwsza rozmowa nie poszła po mojej myśli, więc zupełnie spanikowałam. Później rozmawialiśmy jeszcze raz, przeprosił mnie i zaproponował, abym przeprowadziła takie trzymiesięczne warsztaty dla młodzieży
-I to wszystko przeze mnie, przecież w ciąży powinnaś odpoczywać- miałem wyrzuty sumienia
-Ale ja nie powiedziałam ci tego, żebyś się zamartwiał, miał jakieś pretensje do siebie czy coś w tym stylu. Wiesz dobrze, że gdybym nie urodziła tak wcześnie to i tak bym pracowała do rozwiązania ciąży. Tu czy w Bełku to nie ma różnicy- mocno ją do siebie przytuliłem, na początku była niepewna, ale po chwili odwzajemniła mój gest
-Karol jutro masz trening idź spać, jak by coś się wydarzyło to cię obudzę
-Nie jestem zmęczony - trochę skłamałem- ty idź spać, przed tobą naprawdę ciężki okres- cały czas przytulony do dziewczyny zacząłem lekko się kołysać, a rudowłosa po kilkunastu minutach usnęła, chwyciłem bluzę i delikatnie ją okryłem.
Przez całą noc nie zmrużyłem oka, a matka mojego dziecka cały czas spała. Dostałem SMSA od Klary, że bezpiecznie dotarli do domu, a na potwierdzenie wysłała mi zdjęcie Wrony, który jeszcze spał w samochodzie stojącym pod ich blokiem. Zobaczyłem co dzieję się na świecie zaglądając na FB Instagrama, a na koniec przeczytałem kilka ciekawych artykułów na Interii. Później wyjąłem z kieszeni słuchawki i słuchając swojej ulubionej muzyki spędziłem resztę nocy.
O koło godziny 8 poczułem jak Anastazja się wierci, aż w końcu się obudziła
-Dzień dobry- pocałowałem ją we włosy i poprawiłem się na krześle
-Dzień dobry- dziewczyna natomiast na moim poliku złożyła soczystego buziaka- spałeś coś?
-Tak
-Ej czemu kłamiesz-dostałem kuksańca w bok
-Ała, to naprawdę bolało- zacząłem rozmasowywać obolałe miejsce- no dobra nie spałem, ale skąd ty wiedziałaś
-Zawsze jak chcesz skłamać, mrugasz dwa razy i dopiero mówisz
-Serio?-zapytałem, bo naprawdę nie zwróciłem uwagi
-No serio, serio- uśmiechnęła się- a jak w ogóle wczorajszy dzień wam minął
Opowiedziałem dziewczynie wszystko ze szczegółami, oczywiście nie omijając faktu, że miałem małego na rękach i na dowód pokazałem jej zdjęcie zrobione przez przyjaciela
-Jak jedziesz?
-Jeszcze nie wiem, zaraz coś wymyślę
-No to się pospiesz, bo już po 13-rzekła a na korytarzu ujrzeliśmy Nikodema-o Nikuś ty nam pomożesz
-Cześć mi też miło Was widzieć- rzekł ze śmiechem
-Zawieziesz Karola do Spały
-Jasne nie ma problemu, tylko kiedy?
-Nie no już wystarczająco cię wykorzystaliśmy- odezwałem się, bo było mi najzwyczajniej w świecie głupio
-Tak, to w takim razie z kim pojedziesz?- wyszczerzył się głupio rozgrywający
-Dobra macie mnie- poddałem się
-To kiedy jedziemy
-No najlepiej teraz, bo mogą być korki- odezwała się Zielińska
-Już mnie wyganiasz?
-Oj przecież nie o to chodzi
-Wiem-przytuliłem ją do siebie i się zaśmiałem
-Poczekam w aucie- młody chyba zorientował się, że chcielibyśmy pożegnać się bez świadków
-Będę miał do kogo wrócić?- zapytałem z pewną powagą
-To już zależy od ciebie, ale wiedz, że będziemy na ciebie czekać
-Kocham Cię- rzekłem bardzo cicho
-Ale nie widzieliśmy się tyle czasu!- dziewczyna delikatnie się ode mnie odsunęła
-Widziałem Cię co noc, ilekroć zamknąłem oczy- rudowłosa zrobiła coś czego się nie spodziewałem, mianowicie zachłannie wpiła się w moje usta- Muszę już lecieć- mówiłem między pocałunkami
-No musisz- uśmiechnęła się- to leć
-No lecę- nie mogliśmy przerwać
-To leć, no dobra, bo Niko się będzie wkurzał- odsunęła się ode mnie
-Dobra, ale jeszcze z Kacprem muszę się pożegnać
-To idziemy- złapała mnie za rękę i po cichu weszliśmy na salę
-No to Kapi, bądź grzeczny i opiekują się mamusią- dziewczyna popukała mnie w czoło- kocham cię, niedługo się zobaczymy
-Uważaj, bo ci odpowie
-Ty mamuśka, nie przeginaj- na mojej twarzy pojawił się dziwny uśmiech
Zrobiliśmy jeszcze sobie w trójkę zdjęcie, oczywiście nasz skarb leżał w inkubatorze i cały czas spał. Pożegnałem się z pielęgniarkami, które życzyły mi powodzenia na zawodach i wyszliśmy z sali
-Leć, bo naprawdę się spóźnisz- dziewczyna lekko mnie popchnęła w stronę windy, usiadła na krześle, a ja ruszyłem w wyznaczonym przez zielonooką kierunku.
Po chwili odwróciłem się na pięcie i szybko podbiegłem do niej. Podniosłem ją, lekko zszokowana sytuacją intuicyjnie oplotła nogi na moich biodrach
-Zapomniałeś czegoś- przegryzła wargę
-W sumie to tak- złożyłem na jej ustach pocałunek
-Kocham cię- wyszeptała
-Uważajcie na siebie- spojrzałem w jej hipnotyzujące oczy
Złożyłem ostatni pocałunek na jej czółku i odszedłem.
-No w końcu, już myślałem, że korzenie zapuszczę-rzekł rozgrywający, gdy tylko mnie zobaczył
-Boże, jaka ta dzisiejsza młodzież jest niecierpliwa- westchnąłem po czym się zaśmialiśmy-No ruszaj, bo się na trening spóźnię
-No zobacz, ja tu taki milutki, chce mu podwieźć dupsko pod samą salę, czekam, aż pożegna się z ukochaną, co trwało mniej więcej 20 minut, a teraz jeszcze dziecko mi tu marudzi
-Ej ale my naprawdę się spóźnimy- pokazałem na zegarek
-O kurwa- chłopak szybko odpalił samochód i wyjechał ze szpitalnego parkingu
Atmosfera w aucie była bardzo wesoła, niestety ludzie wracają z urlopów, przez co trafiliśmy na korki. A samochód przed spalskim ośrodkiem zaparkował o 17.56
-Dobra to ile się należy- wyciągnąłem portfel
-Za co?- zapytał zdziwiony
-No przecież paliwo nie jest za darmo
-Weź przestań- nie zwracając na jego słowa wyciągnąłem z portfela 200 zł, wyciągnąłem walizkę z bagażnika, a później otworzyłem tylne drzwi by wziąć torbę treningową
-Uważaj na nich- powiedziałem zanim zamknąłem drzwi
No ładnie 17.58 szybko wbiegłem na recepcje
-Dzień dobry pani Basiu- kobieta podała mi klucz
-Pokój numer 48, z panem Rafałem- krzyknęła, gdy gnałem do pokoju
Rzuciłem rzeczy w kąt, szybko się przebrałem i w ekspresowym tempie dotarłem na salę, gdzie chłopacy zaczynali rozgrzewkę
-No temu to już rozgrzewka nie potrzebna- odezwał się Grzesiek gdy tylko mnie zobaczył zdyszanego
-Przepraszam trenerze
-Dobra wybaczam dołącz do reszty
Trening jak trening, czyli cholernie męczący, a ja jeszcze nie spałem przez ostatnie 3 dni. Po trzech godzinach byliśmy wolni. Jutro o 8 śniadanie, a potem wyjeżdżamy.
-Co ty tak na ostatnią chwilę, taki padnięty. Wygląda jakbyś kurwa tydzień nie spał- podszedł do mnie Konar, a reszta z uwagą nasłuchiwała, ja w tym czasie dostałem SMS, gdy tylko zobaczyłem od kogo, na twarzy pojawił się uśmiech, a energia wróciła- halo wujek czeka na odpowiedź
-No bo korki były i się spóźniłem, a z tym spaniem to trafiłeś tylko, że nie spałem przez 3 dni
-Tej to co ty robiłeś?- zapytał Łomacz, a ja cały czas byłem wpatrzony w ekran telefonu
-Kurwa- Bieniu nie wytrzymał i wziął mój telefon- o jacie jakie słodziaki- wszyscy zobaczyli zdjęcie wysłane przez Anastazję- ej a ja myślałem, że ty singlem jesteś, a tu widzę piękna kobieta, dziecko, żyć nie umierać normalnie
-Mati pamiętaj myślenie nie jest twoją dobrą stroną- Zati poklepał go po plecach
-Ale swoją drogą myślałem, że relacje twoje i Anastazji, no cóż... nie są najlepsze
-No widzisz, myślenie też nie jest twoją dobrą stroną- tym razem chłopacy się zamienili
-Dobra żeby było jasne, przez pewne nieporozumienie pokłóciliśmy się z Anastazją, ona wyjechała z Bełchatowa, była w ciąży, oczywiście mi tego nie powiedziała, nie widzieliśmy się kilka miesięcy, po powrocie z Tokio spotkaliśmy się, wtedy się dowiedziałem, że będę ojcem, niestety nie wszystko poszło po mojej myśli. Kilka dni temu Ana trafiła do szpitala, urodziła Kacpra o wiele za wcześnie, więc przez najbliższe kilka tygodni będą w szpitalu
-Ale wszystko będzie oki?- zapytał z troską w głosie Buszu
-Mam taką nadzieję, dobra koniec tego rozczulania
-Czyli przez te 3 dni byłeś w szpitalu?- zapytał dla jasności Mały
-Tak, a teraz chodźcie do pokoi, bo trzeba wziąć prysznic, bo panie tego smrodu nie wytrzymają
-Z ciężkim sercem się zgadzam- rzekł Rafał i biegiem ruszył do pokoju
-No ej- krzyknąłem i pobiegłem za nim
No niestety skubany szybciej wcisnął się do łazienki, więc ja usiadłem na łóżku i czekałem na swoją kolej.
-Ej wstawaj- poczułem lekkie szturchanie
-No jeszcze chwile- odwróciłam się na drugi bok
-Kurwa Kłos, jebiesz strasznie, wchodź do łazienki- poczułem jego dłoń, na swojej ręce, a po chwili z impetem wylądowałem na podłodze
-Okej zrozumiałem- podniosłem ręce w geście poddania się i zaspany wszedłem do łazienki
Wziąłem szybki prysznic ubrany w bokserki i biały podkoszulek dołączyłem do Buszka. Od razu rzuciłem się na łóżko
-A ty nie idziesz na kolacje?- zapytał wstając
-Spać- krzyknąłem naprawdę zmęczony i już byłem w objęciach Morfeusza, usłyszałem tylko jak drzwi do pokoju się zamykają
*Andrzej*
Z rana odebraliśmy Mikołaja od Wlazłych, po powrocie do domu zjedliśmy wspólnie śniadanie
-To co dziś robimy?- zapytał Miki
-A może byśmy do zoo pojechali?- zaproponowałem
Mały zareagował entuzjastycznie, więc Klara przystała na propozycje. Po skończonym posiłku posprzątałem i ruszyliśmy do Łodzi
-Scooby jedzie z nami?- zapytałem gdy zobaczyłem maskotkę w rękach młodego, gdy zapinałem go w foteliku
-No też musi zobaczyć lwa, tygrysy i małpki- powiedział jakby było to oczywiste
-No tak- zaśmiałem się i usiadłem za kółkiem
Cały dzień spędziliśmy w Łodzi, najpierw zoo, później manufaktura, a na koniec muzeum animacji. W drodze do domu Mikuś był tak zmęczony, że zasnął
-A miało być tylko zoo- zaśmiała się dziewczyna
-A żałujesz?- zapytałem patrząc na nią
-Oczywiście, że nie głuptasie- uwielbiam jej śmiech
Reszta drogi minęła nam na śmiechach i rozmowie w sumie o wszystkim i o niczym. A wiadomość o jej wolnym strasznie się ucieszyłem. Przez chwilę zapomniałem o moich wcześniejszy podejrzeniach, ale wiem, że jak chcemy być szczęśliwi to lepiej od razu wyjaśnić wszystkie niejasności.
-Mikuś jesteśmy już w domu- moja partnerka zaczęła budzić syna
-No już- przetarł oczy, odpiął pasy i zaspany wyszedł z auta
Po wejściu do mieszkania, mały Kamiński wszedł do łazienki, a po kolacji poszedł spać. Klara poszła wziąć kąpiel, a ja włączyłem telewizję
-Kochanie ja już idę spać- poczułem, że dziewczyna kładzie ręce na moich barkach
-Jeszcze chwilę pooglądam i też zaraz przyjdę- dziewczyna schyliła się i pocałowała mnie, a później poszła do sypialni
Ja położyłem się na kanapie i usnąłem. Następnego dnia wstałem o 6.40, wziąłem prysznic i ubrany w szary dres przygotowałem śniadanie. Później obudziłem nasz skarb i razem zjedliśmy posiłek, tak przez ostatni czas wyglądały nasze poranki. Mały był trochę zawiedziony, że mama go nie odprowadzi do szkoły, ale, że razem go odbierzemy. Mikołaj wziął plecak i wyszliśmy. W drodze powrotnej jak to miałem w zwyczaju, odwiedziłem park, w którym spędziłem najbliższą godzinę biegając, a później rozciągając się. Gdy wszedłem do domu było czuć ulatniający się zapach świeżo zaparzonej kawy
-W kuchni jestem- usłyszałem, gdy ściągałem buty-czemu mnie nie obudziliście, przecież poszłabym z Wami
-Sami też daliśmy radę, ale obiecałem że razem go odbierzemy- skradłem jej całusa- teraz idę wziąć prysznic i zaraz jestem, musimy pogadać- powiedziałem poważnie
-Zaczynam się bać- zostałem wygoniony z pomieszczenia
Moja cała wizyta w łazience zajęła zaledwie 15 minut. Bałem się tej rozmowy, bałem się tego co usłyszę, ale chciałem mieć już to za sobą
-W ostatnim czasie- usiadłem na fotelu w salonie naprzeciwko dziewczyny i zacząłem nie wiedząc jak mam z nią porozmawiać o tym
-Andrzej wiesz, że tego nie lubię, czuję że to nie będzie przyjemna rozmowa, więc nie owijaj w bawełnę
-Masz rację. Masz kogoś?- zapytałem prosto z mostu
-Tak- odpowiedziała nie zdziwiona moim pytaniem
***
Powracam!!! Jestem z nową energią i nowymi pomysłami :)
Oddaję w Wasze ręce 54 już rozdział, mam nadzieję, że się spodoba.
Czy historia zatoczy koło i Andrzej znów nie będzie mógł wytrzymać w towarzystwie Klary?
CZYTASZ- KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ
Do następnego :*
niedziela, 24 lipca 2016
Rozdział 53
*Karol*
Trochę obawiałem się reakcji Klary i Andrzeja, w sumie nie wiem dlaczego przecież oni zawsze chcieli dla nas jak najlepiej i wiem, że jak my będziemy razem szczęśliwi to oni będą cieszyć się naszym szczęściem, przecież tacy są przyjaciele, prawda? Oczywiście zdziwienie było wymalowane na ich twarzach, ale zdaję sobie sprawę, że gdyby nie oni to załamałbym się i chyba sam nie potrafił wstać.
Klara chciała dać trochę psychicznie odpocząć Rudej, więc wzięła ją ze szpitala i umówiliśmy się, że wrócą wieczorem, a ja z Andrzejem zostaniemy na miejscu
-No słuchaj stary, zaczynałem wątpić, że to się w końcu ułoży- zaczął mój przyjaciel gdy zostaliśmy sami
-Nie jesteś sam, ja też zaczynałem tracić nadzieje
-Chciałoby się powiedzieć, że teraz już z górki, ale jeszcze długa droga przed tobą. Musisz na nowo zdobyć jej serce i zaufanie
-Wiem i zrobię wszystko co w mojej mocy, by znów się we mnie zakochała- powiedziałem z uśmiechem pełny optymizmu
-No i takiego chce cię widzieć
-Ale jakiego?- zapytałem zdziwiony
-No z tym uśmiechem i kurwikami w oczach
-Weź już nie przesadzaj, przecież jest tak jak zwykle
-Kogo ty chcesz oszukać?
-No dobra, przecież nie ma co ukrywać, cholernie się cieszę, że znów mogę się do niej przytulić, pogadać z nią, nawet nie wiesz jak za nią tęskniłem
-Widziałem twój stan, to się domyślam
-No dobra, a jak tam w ogóle u ciebie, przez to wszystko nie mieliśmy dawno okazji by normalnie pogadać- chłopak opowiedział mi o swoich relacjach z Klarą, które swoją drogą są coraz bardziej chwiejne, no i oczywiście pochwalił się, że Miki mówi do niego "tato", gdy o tym wspominał to dopiero miał kurwiki w oczach- gdyby ktoś 3 lata wcześniej powiedział, że nasze życie będzie tak wyglądać, to bym mu kazał zmienić dilera- ładnie wszystko podsumowałem
-W sumie to tak, ale cieszę się, że mam takich ludzi wokół siebie, no i normalną rodzinę
-Normalną?- zaśmiałem się- Klara i Miki to jeszcze, ale ja i reszta Skrzatów, no proszę cię
-W sumie masz rację
-Przepraszam pana bardzo- podeszła do mnie pielęgniarka- mógłby pan nam pomóc?
-W czym?- zapytałem zdziwiony
- Kacper bardzo mocno płacze, nie wiem dlaczego, może panu uda się go uspokoić- szybko wstałem, fakt faktem cały czas było słychać jakiś płacz, no ale przecież jesteśmy na takim oddziale, a nie innym
Zostawiłem Andrzeja na szpitalnym korytarzu i razem z pielęgniarką wszedłem na sale, gdzie pani Gosia trzymała na rękach naszego synka. Szybko go od niej wziąłem i przytuliłem do siebie
-No już cichutko, nic się nie dzieje, tata tu jest- lekko się kołysząc po kilku minutach uspokoiłem malca
-Bardzo dziękujemy- szepnęła kobieta, by nie zbudzić malca
-Przecież to mój syn- pocałowałem go delikatnie w czoło i odłożyłem do inkubatora- jak się obudzi da mi pani znać, cały czas będę na korytarzu
-Jasne nie ma sprawy- po tych słowach wróciłem do przyjaciela
-No ci powiem, aż się wzruszyłem- rzekł gdy tylko mnie zobaczył
-Ale o czym ty mówisz?- chłopak pokazał mi telefon ze zdjęciem zrobionym przed chwilą
-Mogę wrzucić na insta?
-Poczekaj z tym trochę, wolę pogadać na ten temat z Anastazją, wiesz jednak jak wstawisz to zdjęcie to pół Polski będzie wiedziało, że mam potomka
-No dobra rozumiem, ale Klarze mogę wysłać?
-Oczywista oczywistość- zaśmiałem się
-Ej a co ty na to, żebyśmy przeszli się po szpitalu odwiedzić dzieciaki
-Super pomysł, ale może pójdziemy tutaj obok do biedronki i kupimy jakieś słodycze- poinformowałem tylko pielęgniarkę z oddziału i w ogóle zapytałem się czy możemy zrealizować ten plan, kobieta tylko powiedziała, aby przed wejściem na każdy oddział mamy poinformować pielęgniarkę pełniącą dziś dyżur
Tak jak postanowiliśmy tak też zrobiliśmy. Najpierw poszliśmy do pobliskiego marketu, by kupić cukierki, lizaki i tego typu rzeczy, po czym wróciliśmy do szpitala. Chodziliśmy po oddziałach, chyba żaden pacjent nas się tu nie spodziewał, ale wszyscy byli zadowoleni. Rozdawaliśmy autografy, pozowaliśmy do zdjęć, bawiliśmy się, no i oczywiście częstowaliśmy smakołykami. Po dwóch naprawdę super spędzonych godzinach wróciliśmy do Kacperka, który jeszcze spał.
*Andrzej*
Ogromnie się cieszę, że Karol i Anastazja w końcu doszli do porozumienia, no i jeszcze mają małego szkraba, który jest przesłodki, nie wiem po kim. Mam mały mętlik w głowie, oczywiście chodzi o Klarę. Bardzo ją kocham, jeszcze nigdy nie czułem czegoś takiego do kobiety, ale jej to chyba spodobał się ktoś inny. Po co być w związku, gdzie tylko jedna osoba się stara? Chyba czas najwyższy poważnie z nią porozmawiać.
Nagle przed twarzą ujrzałem dłoń
-Ty mnie w ogóle słuchasz?- zapytał z rozbawieniem mój przyjaciel
-Tak... nie... przepraszam cię- powiedziałem zmieszany- co mówiłeś
-Co będziesz robił teraz, znaczy się jak my na ligę pojedziemy
-A to jeszcze nie wiem, a co masz jakieś propozycję?- zapytałem ze śmiechem
-Spokojnie przyjaciel o ciebie zadbał, u mnie w mieszkaniu jest lekki bałagan, więc możesz posprzątać- wyszczerzył się głupio
-No chyba cię pogrzało
Jeszcze chwilę sobie pożartowaliśmy, a później przyszedł Niko z Jankiem Nowakowskim i jakąś dziewczyną. Nie wiem co się ze mną stało, ale jak przypomniałem sobie wczorajszą rozmowę i to w jaki sposób rozgrywający patrzył na moją dziewczynę to nie wytrzymałem. Chcąc uniknąć wybuchu agresji, awantury, przeprosiłem ich i poszedłem do toalety by trochę ochłonąć. Gdy trochę się uspokoiłem wróciłem do nich, a humory wszystkim dopisywały
-Martyna- dziewczyna wyciągnęła dłoń w moim kierunku
-Andrzej-odpowiedziałem tym samym gestem- miło mi
Jak się okazało, Maryna jest narzeczoną bydgoskiego środkowego i to ona opiekowała się Anastazją, gdy chłopacy byli na meczach wyjazdowych. Trochę jeszcze porozmawialiśmy po czym dołączyły do nas Ana i Klara. Nowo upieczeni rodzice poszli do swojego synka, a my rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
-My to chyba będziemy się zbierać niedługo do Bełka co nie?- zapytałem gdy tamci do nas wrócili
-Ja jutro, na 18 muszę być w Spale na treningu- odezwał się mój przyjaciel
-To dobrze by było, jakbyśmy teraz pojechali- rzekła moja dziewczyna
-Musisz się wyspać, wczoraj w ogóle nie zmrużyłeś oka- odezwała się zmartwiona rudowłosa
-E tam twardy jestem, jutro pojadę do Spały prosto z Bydgoszczy
-Ciekawe jak
-Oj coś wymyślę
-Dobra a co z torbą na trening?- zapytałem
-Spokojnie spakowałem, tak na w razie czego. A ty Klara kiedy jedziesz?
-Ja dopiero w poniedziałek, słuchajcie kochani w takim razie my będziemy już lecieć- zarządziła moja dziewczyna, pożegnaliśmy się i wyszliśmy ze szpitala- ja prowdzę
-No chyba żartujesz
-No proszę, proszę kochanie- zatrzymała się przede mną i zrobiła oczy kota ze shreka
-Ej to niesprawiedliwe- powiedziałem ulegle
-Ma się ten urok- powiedziała triumfalnie, pocałowała mnie i ruszyliśmy do samochodu
Klara jak na kobietę to dobrze prowadzi, nie no, a tak na serio to chyba jedyna kobieta, z którą nie boję się jeździć. Pewny o swoje bezpieczeństwo, zmęczony usnąłem gdy tylko wyjechaliśmy z Bydgoszczy.
*Klara*
Można było się spodziewać, że mój ukochany uśnie, ale nie wiedziałam, że tak szybko. Ja powiem szczerze, że byłam zmęczona tym dniem, by nie spowodować wypadku, zatrzymałam się na stacji benzynowej. Kupiłam sobie kawę, chwilę pochodziłam po parkingu i wykorzystując okazję wykonałam telefon
-Cześć Stefan- zaczęłam cicho
-Cześć, Klara?- zapytał zaspanym głosem, no tak już 1 dochodzi- coś się stało, poczekaj chwilę- usłyszałam jak zamyka drzwi
-Wiesz co przepraszam cię za porę, kompletnie straciłam poczucie czasu, wracam ze szpitala
-To ty też wiedziałaś?
-Ale o czym?- zdziwiło mnie to pytanie
-No, że Karol ma dziecko
-A o to chodzi, no wiedziałam. Dobra, ale jak już dzwonię, a ty kontaktujesz, to mam do ciebie ogromną prośbę
-Zamieniam się w słuch
-Chciałabym mieć wolne, na ten wyjazd do Kaliningradu, wiem, że trochę za późno o to proszę, ale
-W sumie chciałem do ciebie dzwonić w tej sprawie, ale rano- szybko mi przerwał- tak pomyślałem, żebyś trochę odpoczęła, zebrała nową energię na igrzyska i rozmawiałem w tej sprawie z górą i zaproponowałem, żebyś miała wolne do Final Six i byśmy zobaczyli się w Krakowie
-Naprawdę? Żartujesz ze mnie?- pytałam nie dowierzając
-Nie, nie żartuje- powiedział- chociaż powinnaś dostać co najmniej pół roku wolnego, byś czasem z nami nie zwariowała, ja wiem na co chłopaków stać
-Jezu, nawet nie wiesz jak ja się cieszę- odezwałam się podekscytowana- dobra, ja już nie będę Ci przeszkadzać, dobranoc
-Dobranoc- rzekł i się rozłączył
Z zimną już kawą wsiadłam w samochód i ruszyłam do Bełchatowa.
***
Zaczynając pisać ten rozdział, miałam w planach dodać go w piątek, ale jednak pojawia się dziś. Chciałam by był dłuższy, ale zbrakło mi weny. Mam nadzieję, że jak wrócę do Polski, to się to zmieni, a kolejny rozdział najszybciej pojawi się we wtorek.
CZYTASZ-KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ
Trochę obawiałem się reakcji Klary i Andrzeja, w sumie nie wiem dlaczego przecież oni zawsze chcieli dla nas jak najlepiej i wiem, że jak my będziemy razem szczęśliwi to oni będą cieszyć się naszym szczęściem, przecież tacy są przyjaciele, prawda? Oczywiście zdziwienie było wymalowane na ich twarzach, ale zdaję sobie sprawę, że gdyby nie oni to załamałbym się i chyba sam nie potrafił wstać.
Klara chciała dać trochę psychicznie odpocząć Rudej, więc wzięła ją ze szpitala i umówiliśmy się, że wrócą wieczorem, a ja z Andrzejem zostaniemy na miejscu
-No słuchaj stary, zaczynałem wątpić, że to się w końcu ułoży- zaczął mój przyjaciel gdy zostaliśmy sami
-Nie jesteś sam, ja też zaczynałem tracić nadzieje
-Chciałoby się powiedzieć, że teraz już z górki, ale jeszcze długa droga przed tobą. Musisz na nowo zdobyć jej serce i zaufanie
-Wiem i zrobię wszystko co w mojej mocy, by znów się we mnie zakochała- powiedziałem z uśmiechem pełny optymizmu
-No i takiego chce cię widzieć
-Ale jakiego?- zapytałem zdziwiony
-No z tym uśmiechem i kurwikami w oczach
-Weź już nie przesadzaj, przecież jest tak jak zwykle
-Kogo ty chcesz oszukać?
-No dobra, przecież nie ma co ukrywać, cholernie się cieszę, że znów mogę się do niej przytulić, pogadać z nią, nawet nie wiesz jak za nią tęskniłem
-Widziałem twój stan, to się domyślam
-No dobra, a jak tam w ogóle u ciebie, przez to wszystko nie mieliśmy dawno okazji by normalnie pogadać- chłopak opowiedział mi o swoich relacjach z Klarą, które swoją drogą są coraz bardziej chwiejne, no i oczywiście pochwalił się, że Miki mówi do niego "tato", gdy o tym wspominał to dopiero miał kurwiki w oczach- gdyby ktoś 3 lata wcześniej powiedział, że nasze życie będzie tak wyglądać, to bym mu kazał zmienić dilera- ładnie wszystko podsumowałem
-W sumie to tak, ale cieszę się, że mam takich ludzi wokół siebie, no i normalną rodzinę
-Normalną?- zaśmiałem się- Klara i Miki to jeszcze, ale ja i reszta Skrzatów, no proszę cię
-W sumie masz rację
-Przepraszam pana bardzo- podeszła do mnie pielęgniarka- mógłby pan nam pomóc?
-W czym?- zapytałem zdziwiony
- Kacper bardzo mocno płacze, nie wiem dlaczego, może panu uda się go uspokoić- szybko wstałem, fakt faktem cały czas było słychać jakiś płacz, no ale przecież jesteśmy na takim oddziale, a nie innym
Zostawiłem Andrzeja na szpitalnym korytarzu i razem z pielęgniarką wszedłem na sale, gdzie pani Gosia trzymała na rękach naszego synka. Szybko go od niej wziąłem i przytuliłem do siebie
-No już cichutko, nic się nie dzieje, tata tu jest- lekko się kołysząc po kilku minutach uspokoiłem malca
-Bardzo dziękujemy- szepnęła kobieta, by nie zbudzić malca
-Przecież to mój syn- pocałowałem go delikatnie w czoło i odłożyłem do inkubatora- jak się obudzi da mi pani znać, cały czas będę na korytarzu
-Jasne nie ma sprawy- po tych słowach wróciłem do przyjaciela
-No ci powiem, aż się wzruszyłem- rzekł gdy tylko mnie zobaczył
-Ale o czym ty mówisz?- chłopak pokazał mi telefon ze zdjęciem zrobionym przed chwilą
-Mogę wrzucić na insta?
-Poczekaj z tym trochę, wolę pogadać na ten temat z Anastazją, wiesz jednak jak wstawisz to zdjęcie to pół Polski będzie wiedziało, że mam potomka
-No dobra rozumiem, ale Klarze mogę wysłać?
-Oczywista oczywistość- zaśmiałem się
-Ej a co ty na to, żebyśmy przeszli się po szpitalu odwiedzić dzieciaki
-Super pomysł, ale może pójdziemy tutaj obok do biedronki i kupimy jakieś słodycze- poinformowałem tylko pielęgniarkę z oddziału i w ogóle zapytałem się czy możemy zrealizować ten plan, kobieta tylko powiedziała, aby przed wejściem na każdy oddział mamy poinformować pielęgniarkę pełniącą dziś dyżur
Tak jak postanowiliśmy tak też zrobiliśmy. Najpierw poszliśmy do pobliskiego marketu, by kupić cukierki, lizaki i tego typu rzeczy, po czym wróciliśmy do szpitala. Chodziliśmy po oddziałach, chyba żaden pacjent nas się tu nie spodziewał, ale wszyscy byli zadowoleni. Rozdawaliśmy autografy, pozowaliśmy do zdjęć, bawiliśmy się, no i oczywiście częstowaliśmy smakołykami. Po dwóch naprawdę super spędzonych godzinach wróciliśmy do Kacperka, który jeszcze spał.
*Andrzej*
Ogromnie się cieszę, że Karol i Anastazja w końcu doszli do porozumienia, no i jeszcze mają małego szkraba, który jest przesłodki, nie wiem po kim. Mam mały mętlik w głowie, oczywiście chodzi o Klarę. Bardzo ją kocham, jeszcze nigdy nie czułem czegoś takiego do kobiety, ale jej to chyba spodobał się ktoś inny. Po co być w związku, gdzie tylko jedna osoba się stara? Chyba czas najwyższy poważnie z nią porozmawiać.
Nagle przed twarzą ujrzałem dłoń
-Ty mnie w ogóle słuchasz?- zapytał z rozbawieniem mój przyjaciel
-Tak... nie... przepraszam cię- powiedziałem zmieszany- co mówiłeś
-Co będziesz robił teraz, znaczy się jak my na ligę pojedziemy
-A to jeszcze nie wiem, a co masz jakieś propozycję?- zapytałem ze śmiechem
-Spokojnie przyjaciel o ciebie zadbał, u mnie w mieszkaniu jest lekki bałagan, więc możesz posprzątać- wyszczerzył się głupio
-No chyba cię pogrzało
Jeszcze chwilę sobie pożartowaliśmy, a później przyszedł Niko z Jankiem Nowakowskim i jakąś dziewczyną. Nie wiem co się ze mną stało, ale jak przypomniałem sobie wczorajszą rozmowę i to w jaki sposób rozgrywający patrzył na moją dziewczynę to nie wytrzymałem. Chcąc uniknąć wybuchu agresji, awantury, przeprosiłem ich i poszedłem do toalety by trochę ochłonąć. Gdy trochę się uspokoiłem wróciłem do nich, a humory wszystkim dopisywały
-Martyna- dziewczyna wyciągnęła dłoń w moim kierunku
-Andrzej-odpowiedziałem tym samym gestem- miło mi
Jak się okazało, Maryna jest narzeczoną bydgoskiego środkowego i to ona opiekowała się Anastazją, gdy chłopacy byli na meczach wyjazdowych. Trochę jeszcze porozmawialiśmy po czym dołączyły do nas Ana i Klara. Nowo upieczeni rodzice poszli do swojego synka, a my rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
-My to chyba będziemy się zbierać niedługo do Bełka co nie?- zapytałem gdy tamci do nas wrócili
-Ja jutro, na 18 muszę być w Spale na treningu- odezwał się mój przyjaciel
-To dobrze by było, jakbyśmy teraz pojechali- rzekła moja dziewczyna
-Musisz się wyspać, wczoraj w ogóle nie zmrużyłeś oka- odezwała się zmartwiona rudowłosa
-E tam twardy jestem, jutro pojadę do Spały prosto z Bydgoszczy
-Ciekawe jak
-Oj coś wymyślę
-Dobra a co z torbą na trening?- zapytałem
-Spokojnie spakowałem, tak na w razie czego. A ty Klara kiedy jedziesz?
-Ja dopiero w poniedziałek, słuchajcie kochani w takim razie my będziemy już lecieć- zarządziła moja dziewczyna, pożegnaliśmy się i wyszliśmy ze szpitala- ja prowdzę
-No chyba żartujesz
-No proszę, proszę kochanie- zatrzymała się przede mną i zrobiła oczy kota ze shreka
-Ej to niesprawiedliwe- powiedziałem ulegle
-Ma się ten urok- powiedziała triumfalnie, pocałowała mnie i ruszyliśmy do samochodu
Klara jak na kobietę to dobrze prowadzi, nie no, a tak na serio to chyba jedyna kobieta, z którą nie boję się jeździć. Pewny o swoje bezpieczeństwo, zmęczony usnąłem gdy tylko wyjechaliśmy z Bydgoszczy.
*Klara*
Można było się spodziewać, że mój ukochany uśnie, ale nie wiedziałam, że tak szybko. Ja powiem szczerze, że byłam zmęczona tym dniem, by nie spowodować wypadku, zatrzymałam się na stacji benzynowej. Kupiłam sobie kawę, chwilę pochodziłam po parkingu i wykorzystując okazję wykonałam telefon
-Cześć Stefan- zaczęłam cicho
-Cześć, Klara?- zapytał zaspanym głosem, no tak już 1 dochodzi- coś się stało, poczekaj chwilę- usłyszałam jak zamyka drzwi
-Wiesz co przepraszam cię za porę, kompletnie straciłam poczucie czasu, wracam ze szpitala
-To ty też wiedziałaś?
-Ale o czym?- zdziwiło mnie to pytanie
-No, że Karol ma dziecko
-A o to chodzi, no wiedziałam. Dobra, ale jak już dzwonię, a ty kontaktujesz, to mam do ciebie ogromną prośbę
-Zamieniam się w słuch
-Chciałabym mieć wolne, na ten wyjazd do Kaliningradu, wiem, że trochę za późno o to proszę, ale
-W sumie chciałem do ciebie dzwonić w tej sprawie, ale rano- szybko mi przerwał- tak pomyślałem, żebyś trochę odpoczęła, zebrała nową energię na igrzyska i rozmawiałem w tej sprawie z górą i zaproponowałem, żebyś miała wolne do Final Six i byśmy zobaczyli się w Krakowie
-Naprawdę? Żartujesz ze mnie?- pytałam nie dowierzając
-Nie, nie żartuje- powiedział- chociaż powinnaś dostać co najmniej pół roku wolnego, byś czasem z nami nie zwariowała, ja wiem na co chłopaków stać
-Jezu, nawet nie wiesz jak ja się cieszę- odezwałam się podekscytowana- dobra, ja już nie będę Ci przeszkadzać, dobranoc
-Dobranoc- rzekł i się rozłączył
Z zimną już kawą wsiadłam w samochód i ruszyłam do Bełchatowa.
***
Zaczynając pisać ten rozdział, miałam w planach dodać go w piątek, ale jednak pojawia się dziś. Chciałam by był dłuższy, ale zbrakło mi weny. Mam nadzieję, że jak wrócę do Polski, to się to zmieni, a kolejny rozdział najszybciej pojawi się we wtorek.
CZYTASZ-KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ
środa, 13 lipca 2016
Rozdział 52
*Klara*
Nikodem zabrał nas do mieszkania, w którym mogliśmy przenocować. Gdy tylko weszliśmy skierowałam się do łazienki by wziąć prysznic, a chłopacy udali się do kuchni
-Kochanie będziesz coś jadła?- usłyszałam głos Wrony, stającego pod drzwiami
-Nie, zaraz wychodzę i idę spać, bo jestem wykończona- powiedziałam głośno
-To jak jesteś zmęczona, to może wejdę i ci plecki umyję- powiedział i dam sobie rękę uciąć że się głupio wyszczerzył
-A weź spadaj- powiedziałam ze śmiechem
Po kilku minutach dołączyłam do chłopaków siedzący nad stosem kanapek i skusiłam się na jedną
-Ej trzeba było mówić, przecież się pytałem- mój kochany chłopak chciał dać mi po łapach, ale mój refleks mu na to nie pozwoli
-Wiesz co, żeby żałować swojej ukochanej jednej kanapki. Widzisz Niko, w domu jeść mi nie dają
-Spoko, zrobię ci na zapas, przechowasz sobie gdzieś w klubie- powiedział ze śmiechem
-O widzisz byś brał z niego przykład. Powiedz mi gdzie ty byłeś jak ja byłam singielką
-A no wiesz tu i tam- humor najwidoczniej dopisywał nam wszystkim
-Oj gdybym ja była młodsza-westchnęłam głośno
-To co?-zapytali razem
-I była sama to na pewno bym się za ciebie brała
-Nooo takie słowa z twoich ust to po prostu najlepszy komplement jaki w życiu usłyszałem. Czyli co nie mam co się wstydzić i ruszać na łowy- rzekł ze śmiechem
-A jak- zawtórowałam mu
-Tylko wiesz młody, od mojej pani to ręce z daleka. Ale wiesz co mam kilka naprawdę ładnych koleżanek to mogę dać ci do nich numer
-Powiem ci, że gust to ty masz- rozgrywający spojrzał na mnie- ale jeszcze nie jestem taki zdesperowany
-Fakt faktem koleżanki naszego Andrzejka są ładne, ale niestety nie mają nic w głowie- spojrzałam wymownie na swojego chłopaka- a ty Nikuś chyba szukasz wartościowej kobiety
-Jak na razie nikogo nie szukam. Teraz to ja idę spać i proszę Was nie pozabijajcie się, a jak będziecie się kłócić to nie za głośno, żeby sąsiedzi nie mieli pretensji- powiedział i poszedł do swojego pokoju
-Musisz to robić- zaczął po dość długiej ciszy
-A możesz doprecyzować pytanie?
-Gdyby mnie tu nie było to nie wiem czy na rozmowach z młodym by się skończyło
-Ale jesteś- powiedziałam głośniej niż zamierzałam, bo zirytowało mnie jego zachowanie
-To ciekawe jak było na zgrupowaniu, też tam kilku nowych graczy widziałem
-Weź od razu powiedz, że jestem puszczalska i to skończymy
-Ja tego nie powiedziałem
-Ale tak pomyślałeś-nie odezwał się- kurczę ty na serio tak pomyślałeś- ze łzami w oczach pobiegłam do pokoju Anastazji
Nie no ten związek to chyba nie ma przyszłości. Jak się z nim związywałam, bałam się, że mu się znudzę, że znudzi mu się nudna, popadającą w rutynę rodzinka, moje obawy chyba były słuszne. Zaśmiałam się pod nosem z bezradności. Przecież jeszcze kilka godzin temu zapewniał mnie o swoich uczuciach, a teraz co, odwidziało mu się? Za kogo on mnie uważa? Przecież moja rozmowa z młodym siatkarzem to żarty przecież były. Facet który jest królem dowcipów i żartów na wszystkie możliwe sposoby, sam nie może pogodzić się z tym że ktoś z niego zażartował?
Szybko jednak poruszyłam głową, by te przemyślenia mnie opuściły, przecież Wrona kocha mnie i Mikiego najmocniej na świecie. Może i ma swoje wady, ale przecież też nie wyobrażam sobie życia bez niego. Postanowiłam sobie troszkę pożartować. Najpierw zobaczyłam czy młody już zasnął, na szczęście spał jak małe dziecko. Pod koszulkę Wrony, która tworzyła górną część mojej pidżamy, założyłam biustonosz i poszłam do kuchni, gdzie cały czas siedział chłopak
-Kochanie ja cię przepraszam- powiedział ze skruchą- ja tak nie myślę
-Spoko, przecież nic się nie stało- odezwałam się jedząc kanapkę i kierując się z powrotem do pokoju, gdzie zdjęłam koszulkę i powróciłam do pomieszczenia gdzie przed chwilą byłam-wody zapomniałam, już mnie tu nie ma- jego spojrzenie mówiło samo za siebie, chwyciłam butelkę i poszłam do pokoju, zdjęłam dolną część pidżamy i znów poszłam do chłopaka- oni mieli tu chyba jakąś czekoladę, tak na wszelki wypadek gdybym w nocy zgłodniałam- mężczyzna odprowadził mnie wzrokiem do samych drzwi mojego pokoju, gdzie pozbyłam się bielizny i nago poszłam do kuchni- Ana dzwoniła i miałam sprawdzić czy okna są pozamykane- gdy byłam do niego odwrócona poczułam, że łapie mnie w pasie
-Lubię się z tobą kłócić, ale jeszcze bardziej lubię się z tobą godzić- powiedział i zachłannie wpił się w moje usta, można się domyślać jak spędziliśmy noc.
Obudziły mnie promienie słońca, które wkradały się do mojej chwilowej sypialni. Z uśmiechem na ustach, ale zamkniętymi oczami odwróciłam się by przytulić swojego chłopaka, duże było moje zdziwienie gdy zorientowałam się, że jestem sama w pokoju. Po chwili usłyszałam jak drzwi się otwierają, a w nich stoi Wrona z tacą
-Ej, miałaś jeszcze spać!- śmiesznie tupnął nogą i do mnie podszedł- wszystko ma być zjedzone
-Wszystko?!- zrobiłam duże oczy, przecież pół armii by tym wyżywił- pomożesz mi?
-Nie ukrywam, że liczyłem na taką propozycję
-A w ogóle z jakiej to okazji?- zapytałam jedząc kanapkę
-To w ramach przeprosin, wiem, że to ci tego nie wynagrodzi-wskazał na tacę - ale ja nie poradzę że jestem o ciebie zazdrosny
-Tylko wiesz wszystko ma swoją granicę- powiedziałam przypominając sobie kilka wydarzeń z mojego życia- kocham cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, rozumiesz?
-Tak rozumiem i cię przepraszam
-Ty mnie nie przepraszaj, po prostu mi zaufaj-chłopak nic mi nie powiedział tylko mnie przytulił i pocałował w czoło
Po zjedzonym posiłku poszłam do łazienki, a Andrzej posprzątał. Później była kolej chłopaka, a ja w tym czasie zrobiłam nam kawy. Gdy chłopak wrócił razem ją wypiliśmy
-Niko jeszcze śpi?- zapytałam zdziwiona
-Nieee zadzwonił do niego kolega i prosił o szybkie spotkanie. Powiedział, że spotkamy się w szpitalu
-No dobra to co zbieramy się?
-Jasne
Posprzątaliśmy po sobie i ruszyliśmy na piechotę do szpitala. Po kilkudziesięciu minutach spaceru dotarliśmy na miejsce. Zastanawialiśmy się czy ta wspólna noc jakoś ich do siebie zbliżyła czy się pozabijali. To co zobaczyliśmy przeszło nasze wszelkie wyobrażenia. Uśmiechnięci stali koło inkubatora, ręce Karola były oplecione na biodrach Anastazji. Dziewczyna głaskała swojego synka, a Kłos coś mówił. Z uśmiechem na ustach usiedliśmy przed salą
-A nie mówiłem-szepnął mi do ucha i pocałował
-No mówiłeś, mówiłeś- powiedziałam ze śmiechem
Po kilku minutach do zakochanej pary podeszła pielęgniarka i wskazała na nas, ci pożegnali się ze swoim dzieckiem i do nas przyszli
-No to ten- Karol podrapał się po głowie i zabrakło mu słów
-No to jesteście razem i tworzycie śliczną rodzinkę i liczycie na jej powiększenie-na Andrzeja zawsze można liczyć
-No coś w tym stylu, tylko o kolejnym porodzie możemy porozmawiać za kilka lat- odezwała się ze śmiechem moja przyjaciółka
-Wracasz do Bełchatowa?- zapytałam niepewnie
-Jak Kacper wyzdrowieje, dopiero wtedy, nie chcę go przenosić do innego szpitala, tu ma bardzo dobrą opiekę
Porozmawialiśmy jeszcze trochę, a następnie mogliśmy zobaczyć Kapiego. Ustaliliśmy, że dotykać, bawić się z nim będą tylko jego rodzice, by mały nie przeżył za dużego szoku. Po kilkunastu minutach postanowiliśmy, że chłopacy zostaną w szpitalu, a ja zabieram Anastazję stąd, by czasem nie zwariowała. Najpierw skierowałyśmy się do mieszkania, by dziewczyna mogła się odświeżyć, na szczęście wzięłyśmy samochód, który całą noc był na szpitalnym parkingu. Później udałyśmy się do kina, obiad, a na koniec odwiedziłyśmy chyba najpiękniejsze miejsce w Bydgoszczy, czyli Wyspę Młyńską. Dużo rozmawiałyśmy, a ja w końcu od długiego czasu usłyszałam szczery śmiech Rudej.
***
Taaaadam. Jak to mówią"szału nie ma, dupy nie urywa"- tak właśnie oceniam ten rozdział. Jakiś taki nijaki, ale chyba najlepszy jaki mogę Wam zaoferować.
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ
PS. Dzisiejsze spotkanie naszych orzełków, pokazało piękno sportu, jakim bez wątpienia jest siatkówka!!!
Nikodem zabrał nas do mieszkania, w którym mogliśmy przenocować. Gdy tylko weszliśmy skierowałam się do łazienki by wziąć prysznic, a chłopacy udali się do kuchni
-Kochanie będziesz coś jadła?- usłyszałam głos Wrony, stającego pod drzwiami
-Nie, zaraz wychodzę i idę spać, bo jestem wykończona- powiedziałam głośno
-To jak jesteś zmęczona, to może wejdę i ci plecki umyję- powiedział i dam sobie rękę uciąć że się głupio wyszczerzył
-A weź spadaj- powiedziałam ze śmiechem
Po kilku minutach dołączyłam do chłopaków siedzący nad stosem kanapek i skusiłam się na jedną
-Ej trzeba było mówić, przecież się pytałem- mój kochany chłopak chciał dać mi po łapach, ale mój refleks mu na to nie pozwoli
-Wiesz co, żeby żałować swojej ukochanej jednej kanapki. Widzisz Niko, w domu jeść mi nie dają
-Spoko, zrobię ci na zapas, przechowasz sobie gdzieś w klubie- powiedział ze śmiechem
-O widzisz byś brał z niego przykład. Powiedz mi gdzie ty byłeś jak ja byłam singielką
-A no wiesz tu i tam- humor najwidoczniej dopisywał nam wszystkim
-Oj gdybym ja była młodsza-westchnęłam głośno
-To co?-zapytali razem
-I była sama to na pewno bym się za ciebie brała
-Nooo takie słowa z twoich ust to po prostu najlepszy komplement jaki w życiu usłyszałem. Czyli co nie mam co się wstydzić i ruszać na łowy- rzekł ze śmiechem
-A jak- zawtórowałam mu
-Tylko wiesz młody, od mojej pani to ręce z daleka. Ale wiesz co mam kilka naprawdę ładnych koleżanek to mogę dać ci do nich numer
-Powiem ci, że gust to ty masz- rozgrywający spojrzał na mnie- ale jeszcze nie jestem taki zdesperowany
-Fakt faktem koleżanki naszego Andrzejka są ładne, ale niestety nie mają nic w głowie- spojrzałam wymownie na swojego chłopaka- a ty Nikuś chyba szukasz wartościowej kobiety
-Jak na razie nikogo nie szukam. Teraz to ja idę spać i proszę Was nie pozabijajcie się, a jak będziecie się kłócić to nie za głośno, żeby sąsiedzi nie mieli pretensji- powiedział i poszedł do swojego pokoju
-Musisz to robić- zaczął po dość długiej ciszy
-A możesz doprecyzować pytanie?
-Gdyby mnie tu nie było to nie wiem czy na rozmowach z młodym by się skończyło
-Ale jesteś- powiedziałam głośniej niż zamierzałam, bo zirytowało mnie jego zachowanie
-To ciekawe jak było na zgrupowaniu, też tam kilku nowych graczy widziałem
-Weź od razu powiedz, że jestem puszczalska i to skończymy
-Ja tego nie powiedziałem
-Ale tak pomyślałeś-nie odezwał się- kurczę ty na serio tak pomyślałeś- ze łzami w oczach pobiegłam do pokoju Anastazji
Nie no ten związek to chyba nie ma przyszłości. Jak się z nim związywałam, bałam się, że mu się znudzę, że znudzi mu się nudna, popadającą w rutynę rodzinka, moje obawy chyba były słuszne. Zaśmiałam się pod nosem z bezradności. Przecież jeszcze kilka godzin temu zapewniał mnie o swoich uczuciach, a teraz co, odwidziało mu się? Za kogo on mnie uważa? Przecież moja rozmowa z młodym siatkarzem to żarty przecież były. Facet który jest królem dowcipów i żartów na wszystkie możliwe sposoby, sam nie może pogodzić się z tym że ktoś z niego zażartował?
Szybko jednak poruszyłam głową, by te przemyślenia mnie opuściły, przecież Wrona kocha mnie i Mikiego najmocniej na świecie. Może i ma swoje wady, ale przecież też nie wyobrażam sobie życia bez niego. Postanowiłam sobie troszkę pożartować. Najpierw zobaczyłam czy młody już zasnął, na szczęście spał jak małe dziecko. Pod koszulkę Wrony, która tworzyła górną część mojej pidżamy, założyłam biustonosz i poszłam do kuchni, gdzie cały czas siedział chłopak
-Kochanie ja cię przepraszam- powiedział ze skruchą- ja tak nie myślę
-Spoko, przecież nic się nie stało- odezwałam się jedząc kanapkę i kierując się z powrotem do pokoju, gdzie zdjęłam koszulkę i powróciłam do pomieszczenia gdzie przed chwilą byłam-wody zapomniałam, już mnie tu nie ma- jego spojrzenie mówiło samo za siebie, chwyciłam butelkę i poszłam do pokoju, zdjęłam dolną część pidżamy i znów poszłam do chłopaka- oni mieli tu chyba jakąś czekoladę, tak na wszelki wypadek gdybym w nocy zgłodniałam- mężczyzna odprowadził mnie wzrokiem do samych drzwi mojego pokoju, gdzie pozbyłam się bielizny i nago poszłam do kuchni- Ana dzwoniła i miałam sprawdzić czy okna są pozamykane- gdy byłam do niego odwrócona poczułam, że łapie mnie w pasie
-Lubię się z tobą kłócić, ale jeszcze bardziej lubię się z tobą godzić- powiedział i zachłannie wpił się w moje usta, można się domyślać jak spędziliśmy noc.
Obudziły mnie promienie słońca, które wkradały się do mojej chwilowej sypialni. Z uśmiechem na ustach, ale zamkniętymi oczami odwróciłam się by przytulić swojego chłopaka, duże było moje zdziwienie gdy zorientowałam się, że jestem sama w pokoju. Po chwili usłyszałam jak drzwi się otwierają, a w nich stoi Wrona z tacą
-Ej, miałaś jeszcze spać!- śmiesznie tupnął nogą i do mnie podszedł- wszystko ma być zjedzone
-Wszystko?!- zrobiłam duże oczy, przecież pół armii by tym wyżywił- pomożesz mi?
-Nie ukrywam, że liczyłem na taką propozycję
-A w ogóle z jakiej to okazji?- zapytałam jedząc kanapkę
-To w ramach przeprosin, wiem, że to ci tego nie wynagrodzi-wskazał na tacę - ale ja nie poradzę że jestem o ciebie zazdrosny
-Tylko wiesz wszystko ma swoją granicę- powiedziałam przypominając sobie kilka wydarzeń z mojego życia- kocham cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, rozumiesz?
-Tak rozumiem i cię przepraszam
-Ty mnie nie przepraszaj, po prostu mi zaufaj-chłopak nic mi nie powiedział tylko mnie przytulił i pocałował w czoło
Po zjedzonym posiłku poszłam do łazienki, a Andrzej posprzątał. Później była kolej chłopaka, a ja w tym czasie zrobiłam nam kawy. Gdy chłopak wrócił razem ją wypiliśmy
-Niko jeszcze śpi?- zapytałam zdziwiona
-Nieee zadzwonił do niego kolega i prosił o szybkie spotkanie. Powiedział, że spotkamy się w szpitalu
-No dobra to co zbieramy się?
-Jasne
Posprzątaliśmy po sobie i ruszyliśmy na piechotę do szpitala. Po kilkudziesięciu minutach spaceru dotarliśmy na miejsce. Zastanawialiśmy się czy ta wspólna noc jakoś ich do siebie zbliżyła czy się pozabijali. To co zobaczyliśmy przeszło nasze wszelkie wyobrażenia. Uśmiechnięci stali koło inkubatora, ręce Karola były oplecione na biodrach Anastazji. Dziewczyna głaskała swojego synka, a Kłos coś mówił. Z uśmiechem na ustach usiedliśmy przed salą
-A nie mówiłem-szepnął mi do ucha i pocałował
-No mówiłeś, mówiłeś- powiedziałam ze śmiechem
Po kilku minutach do zakochanej pary podeszła pielęgniarka i wskazała na nas, ci pożegnali się ze swoim dzieckiem i do nas przyszli
-No to ten- Karol podrapał się po głowie i zabrakło mu słów
-No to jesteście razem i tworzycie śliczną rodzinkę i liczycie na jej powiększenie-
-No coś w tym stylu, tylko o kolejnym porodzie możemy porozmawiać za kilka lat- odezwała się ze śmiechem moja przyjaciółka
-Wracasz do Bełchatowa?- zapytałam niepewnie
-Jak Kacper wyzdrowieje, dopiero wtedy, nie chcę go przenosić do innego szpitala, tu ma bardzo dobrą opiekę
Porozmawialiśmy jeszcze trochę, a następnie mogliśmy zobaczyć Kapiego. Ustaliliśmy, że dotykać, bawić się z nim będą tylko jego rodzice, by mały nie przeżył za dużego szoku. Po kilkunastu minutach postanowiliśmy, że chłopacy zostaną w szpitalu, a ja zabieram Anastazję stąd, by czasem nie zwariowała. Najpierw skierowałyśmy się do mieszkania, by dziewczyna mogła się odświeżyć, na szczęście wzięłyśmy samochód, który całą noc był na szpitalnym parkingu. Później udałyśmy się do kina, obiad, a na koniec odwiedziłyśmy chyba najpiękniejsze miejsce w Bydgoszczy, czyli Wyspę Młyńską. Dużo rozmawiałyśmy, a ja w końcu od długiego czasu usłyszałam szczery śmiech Rudej.
***
Taaaadam. Jak to mówią"szału nie ma, dupy nie urywa"- tak właśnie oceniam ten rozdział. Jakiś taki nijaki, ale chyba najlepszy jaki mogę Wam zaoferować.
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ
PS. Dzisiejsze spotkanie naszych orzełków, pokazało piękno sportu, jakim bez wątpienia jest siatkówka!!!
sobota, 25 czerwca 2016
Rozdział 51
*Anastazja*
Obudziłam się i spostrzegłam, że jestem w pokoju pielęgniarek. Gdy składałam koc, którym byłam przykryta do pomieszczenia weszła jedna z sióstr
-Wyspała się pani?- zapytała z uśmiechem
-Tak, tak, bardzo przepraszam za problem
-Jaki problem, my tu i tak rzadko jesteśmy, na tym oddziale nie można się nudzić
-W to akurat nie wątpię, a jak Kacperek
-Śpi jak aniołek, ale spokojnie ma taka ochronę, że nie ma co się martwić
-Jaką ochronę- zapytałam zdezorientowana
-No pan Nikodem, Karol Kłos, Andrzej Wrona i jakaś dziewczyna, skądś ją znam, ale nie mogę sobie przypomnieć
-Jak to? Co oni tu robią? Jest pani pewna, że to oni?- zapytałam kompletnie tego nie rozumiejąc
-No tak to oni byłam z wnuczką na meczu Skry, to na pewno oni
-Bardzo dziękuję- powiedziałam i wyszłam
Oczywiście skierowałam swoje kroki pod salę, w której leżał mój syn. Klara gdy tylko mnie zobaczyła, wstała z miejsca, podbiegła do mnie i przytuliła
-Co wy tu robicie- zapytałam zdenerwowana
-Też miło Cię widzieć- odezwał się złośliwie Wrona
Spojrzałam wymownie na Nikodema, byłam na niego cholernie zła przecież prosiłam go, aby ich nie powiadamiał. Mój wzrok mówił jedno "jak zostaniemy sami to nogi z dupy ci powyrywam". Na dodatek nie musiałam nic im mówić, ponieważ rozgrywający o wszystkim dokładnie ich poinformował. Klara oczywiście miała do mnie ogromny żal, ale wytłumaczyłam jej, że nie chciałam obarczać ich swoimi problemami, a po za tym dobrze wiedziałam, że stęskniła się za Mikołajem i Andrzejem i przed kolejną siatkarską imprezą powinna z nimi spędzić każdą wolną chwilę. Argumenty niekoniecznie do niej przemawiały, ale dobrze wiem, że ona długo nie potrafi się gniewać. Wrona natomiast miał pretensje, że o wszystkim dowiaduje się ostatni. Mu akurat wystarczyło powiedzieć jedno zdanie "Nie powiedziałam z prostego powodu, wszystko wypaplałbyś Karolowi na poczekaniu, a ja chciałam sama go o wszystkim poinformować" Ojciec mojego dziecka natomiast nie odezwał się ani słowem tylko siedział trzy krzesełka od nas. Patrzyłam na niego i zdałam sobie sprawę jak cierpi. Szczerze mówiąc nigdy nie widziałam go w takim złym stanie psychicznym. Chciałam do niego podejść, przytulić się i powiedzieć że wszystko jakoś się ułoży, ale... No właśnie zawsze jest jakieś ale. Niko jakby czytał mi w myślach i zaproponował Klarze oraz Andrzejowi by przenocowali w naszym mieszkaniu. Wroniasty rzucił tylko kluczykami do swego przyjaciela i odeszli. Zostaliśmy sami
-Czemu nie dałaś w ogóle żadnego znaku, że na świeci jest już mój syn?- zapytał, ale nie czułam w jego głosie złości czy żalu, raczej smutek
-Nie chciałam do ciebie dzwonić, myślałam że sama sobie poradzę. Chciałabym wychować naszego syna sama- powiedziałam pewnie
-Słucham?
-Nie chcę mieszać ci w życiu. Chcesz płać alimenty, nie chcesz to nie, jakoś damy sobie radę sami. Nie chcę być zależna od ciebie
-Nic się nie zmieniłaś- zaśmiał się i pokręcił głową- nie pozwolę ci na to, to jest również mój syn, przecież wiatropylna nie jesteś- czułam że z każdym słowem, atmosfera między nami staje się luźniejsza
-Nie będę Ci utrudniała kontaktów, przecież wiesz jaki mam stosunek do tego, ale jak masz go widywać raz na ruski rok, to wolałabym tego uniknąć
-Wiesz jaką mam pracę, ale w każdy wolny dzień będę przyjeżdżał tu by choć chwilę z nim spędzić, będę o Was walczył-podniósł swój wzroki i spojrzał mi prosto w oczy
-Nie wiem czy ta walka ma sens- powiedziałam zgodnie z prawdą
-Posłuchaj- chłopak wstał, by po chwili kucnąć przede mną, schował moje dłonie w swoich- będę walczył o ciebie każdego dnia, do ostatniego tchu. Ta walka ma sens, bo cię kocham- chłopak patrząc głęboko w moje oczy podniósł moje dłonie i złożył na nich delikatny pocałunek
Nie wiedziałam jak mam się zachować, poczułam się tak jak dawniej, bezpieczna i kochana. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie, by on był cały czas obecny w moim życiu
-Przepraszam ja nie mogę- wydostałam dłonie z jego uścisku, choć serce mówiło kompletnie co innego- nie potrafię ci wybaczyć tylu kłamstw. Oszukałeś mnie, ją i wszystkich wokół, zabawiłeś się mną jak i nią
-Ana proszę cię, między mną a Olą tak naprawdę nic nie było, owszem byliśmy razem jakiś czas, ale ona potem dostała propozycje wyjechania za granice i z niej skorzystała. Nie obiecaliśmy sobie miłości do końca życia i zdawaliśmy sobie sprawę, że związki na odległość nie mają szans na przetrwanie. Ona tam poznałam chłopaka, teraz są małżeństwem i mają dziecko- to co Karol powiedział zaskoczyło mnie, byłam zła na niego, bo myślałam, że oszukał nas obie, ale widzę, że ona nie jest lepsza
-To żeby jej dorównać to trzeba było jeszcze się ze mną ożenić- powiedziałam złośliwie
-Wybaczysz mi?- chyba trochę dorósł, bo nie skomentował mojego złośliwego komentarzu
Odwróciłam twarz w drugą stronę, wzięłam głęboki wdech i głośno wypuściłam powietrze. Miałam mętlik w głowie. Popatrzyłam znów na niego.
-Oj Karol- powiedziałam ze śmiechem i oparłam swoje ręce na jego ramionach
Schyliłam się i go pocałowałam, zdziwił się chyba moją reakcją, bo na początku nie zareagował lecz chwilę później odwzajemnił mój pocałunek
-Czyli?- zapytał gdy oderwałam się od niego
-Chciałam sprawdzić jak zareagujesz, czy nadal tak samo całujesz- postanowiłam, że chwilę się pobawię, niech ma za swoje
-I jak?- zapytał bezradnie, bo myślał, że pocałunkiem odpowiedziałam na jego pytanie
-Wiesz szału nie ma, dupy nie urywa- powiedziałam poważnie
-Nie rozumiem cię, zadałem tobie pytanie, a ty mnie pocałowałaś, po czym mówisz, że szału nie ma, dupy nie urywa- blondyn usiadł załamany na krześle obok
-No i czego tu nie rozumiesz? Szczerze to chciałam zobaczyć czy jeszcze coś do ciebie czuję?- a niech się jeszcze chwilę pomęczy
-I co?- poruszałam obojętnie ramionami, czekałam na jego reakcje- to za dużo jak na jeden dzień- wstał i skierował się do łazienki
-Kurwa nadal cię kocham- powiedziałam nie za głośno, bardziej do siebie niż do niego
-Co powiedziałaś- momentalnie się odwrócił
-To co słyszałeś- powiedziałam z uśmiechem, chłopak pocałował mnie
-Nie żartuj już tak- powiedział i oparł swoje czoło o moje- Wybaczysz mi
-Wybaczyłam- powiedziałam ze łzami w oczach, nie jestem przekonana czy to były łzy szczęścia, nie wyobrażam sobie dalszego życia bez niego, ale nie wyobrażam sobie również dalszego życia z nim- wybaczyłam, ale to nie znaczy, że zapomniałam. Postaram się, zrobię wszystko co w mojej mocy by te wydarzenia nie wpłynęły na nasze dalsze życie. Chcę by nasz syn wychował się w normalnej rodzinie
-Dziękuję- rzekł i delikatnie mnie przytulił
Za oknem było już jasno, usiedliśmy na krzesełkach i milczeliśmy, pierwszy raz od dawna ta cisza nam nie przeszkadzała. Chwilę po 7 podeszła do nas starsza, miła pielęgniarka
-Dzień dobry- rzekła i zarażała swoim uśmiechem- chcielibyście państwo wejść do małego?
-Oczywiście- poderwałam się, złapałam Karola za rękę i weszliśmy na salę
Podeszliśmy do inkubatora gdzie leżał nasz skarb, siostra krok po kroku pokazywała nam czynności, które możemy przy nim wykonywać, czynności, które go uspokajają
-Najważniejsze jest że podchodząc do niego on widział waszą twarz, pamiętajcie musicie być spokojni, bo on wyczuje wasze zdenerwowanie
-A kiedy będziemy mogli wziąć go na ręce?
-Jak wszystko będzie dobrze, to wydaję mi się, że już za kilka dni, ale o tym to Was już lekarz poinformuje. Przepraszam, ale muszę wrócić do swoich obowiązków, rodzice tych małych szkrabów się schodzą
-Dziękujemy bardzo- odezwał się Kłos
-Zacznij- odezwałam się z uśmiechem
-Boje się, że coś mu zrobię, nie jestem chyba jeszcze gotowy, na razie popatrzę
-No dobrze- pocałowałam go w policzek i włożyłam ręce do malutkiego inkubatora- no cześć mały, w końcu możemy się troszkę pobawić- malutki przyglądał mi się bardzo uważnie- a zobacz kto tu przyszedł- odwróciłam głowę w stronę Kłosa- tatuś do nas przyjechał- pobawiłam się chwilę z małym- Chodź- wyciągnęłam ręce z inkubatora i skierowałam je w stronę środkowego
-Ale
-Nie ma żadnego ale, chodź tu do mnie- powiedziałam najmilej jak tylko potrafiłam, a on w końcu do mnie podszedł
Stanęłam za nim i kierowałam jego rękoma, dłonie to mu się chyba pierwszy raz tak trzęsły.
*Karol*
To chyba najszczęśliwszy dzień w moim życiu. MAM SYNA! Anastazja mi wybaczyła, choć przez chwilę, po naszym pocałunku, gdy pokazała że jest na to obojętna, straciłem nadzieję, straciłem nadzieję na to, że będę kiedykolwiek szczęśliwy, że Ana mi wybaczy. Ale to co powiedziała później sprawiło, że poczułem się jak w niebie. Nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście. Zdaję sobie sprawę, że nie będzie tak jak wcześniej i będę musiał strasznie się wygimnastykować, by odzyskać zaufanie rudowłosej.
Gdy podeszła do nas pielęgniarka z pytaniem czy chcemy zobaczyć naszego synka, poczułem się dziwnie. Ana chwyciła mnie za rękę i nawet nie zdążyłem nic powiedzieć, a byliśmy już w środku. Wysłuchaliśmy z uwagą wskazówek siostry, po czym przyznałem się mojej ukochanej, że się boję i nie jestem jeszcze gotowy. Uważnie obserwowałem każdy ruch, matki mojego dziecka, gdy przyszła moja kolej byłem zdenerwowany i gotowy do ucieczki, a jak mu coś zrobię, przecież on jest taki mały. Dziewczyna nie dała jednak za wygraną i pomogła mi. Ręce mi się tak nie trzęsły nawet jak mieliśmy piłkę meczową na MŚ, gdzie było dużo stresu. Po pewnym czasie Ana stanęła po drugiej stronie, a ja sam zajmowałem się Kacperkiem
-No cześć kochanie- uśmiechnąłem się do mojego szkraba- tata się trochę stresuję, ale to tylko dlatego, że jesteś strasznie malutki- mówiłem spokojnie- jak już urośniesz to będziemy grali w piłkę i co tylko będziesz chciał
-Z tą piłką to jeszcze musi pan trochę poczekać- ni stąd ni zowąd pojawiła się przy nas pielęgniarka- nie chciałabym państwu przeszkadzać, ale za chwilę jest obchód, później znów będą państwo mogli przyjść do małego
-Dobrze dziękujemy- uśmiechnęła się serdecznie moja dziewczyna
-To pa kochanie za niedługo wrócimy z mamą, tylko pamiętaj bądź grzeczny- powiedziałem do niego, a on patrzył na mnie tymi swoimi dużymi zielonymi oczami
-Tak Karol na pewno cię zrozumie- zaśmiała się moja towarzyszka i wyszliśmy z sali
-No a nie? Nie widziałaś jak pokiwał głową
-Oj boże Kłos, nie widziałam tego. Dobra idziemy na jakąś kawę?
-Jak pani sobie życzy- powiedziałem
Zjechaliśmy windą na parter, gdzie był bufet. Ja poszedłem po kawę, a dziewczyna zajęła nam stolik
-Całkiem przyjemni ludzie w tym szpitalu-powiedziałem kładąc przed nią kofeinowy napój
-Bardzo pomocni i uśmiechnięci
-Wrócisz ze mną do Bełchatowa- zapytałem niepewnie zupełnie zmieniając temat
-Widzę że nie owijasz w bawełnę- westchnęła głośno- na początek jest to niemożliwe-gdy usłyszałem te słowa poczułem, że łzy napływają do moich oczu, teraz stracę ich na zawsze, pomyślałem sobie- dopóki Kacper nie będzie zdrowy zostanę z nim w Bydgoszczy, potem wrócimy dopiero do Bełchatowa- powiedziała, a ze mnie zeszło całe napięcie
-Czy możesz mówić od razu, bo kiedyś na zawał zejdę- powiedziałem ze śmiechem, a po chwili usłyszałem dzwonek mojego telefonu- przepraszam cię muszę odebrać- pokazałem jej kto dzwoni i na chwilę odszedłem
-No cześć Karol, co słychać, jak się czujesz, odpoczywasz?- zapytał trener
-No cześć Stefan, właśnie jestem w szpitalu- powiedziałem nie zważając na konsekwencję
-Jak to w szpitalu, co ci się stało, czemu nie zadzwoniłeś?- zalał mnie lawiną pytań, a ja zdałem sobie sprawę co powiedziałem- w którym, zaraz wsiadam w samochód i jadę
-Spokojnie, źle mnie zrozumiałeś. Jestem cały i zdrowy
-Kurwa Karol, kiedyś cię zabiję za to poczucie humoru, widzę że już ci się nudzi i nie masz co robić
-Nie no ale ja na serio jestem w szpitalu, syn mi się urodził i w związku z tym chciałbym cię poprosić o wolne
-O to gratulację, ej poczekaj jaki syn, co ty gadasz, to już nawet nie jest śmieszne
-No naprawdę, jak mi nie wierzysz to dam ci kogoś bardziej wiarygodnego- podszedłem do stolika przy którym siedziała rudowłosa i dałem jej telefon
-No cześć Stefan, Anastazja z tej strony
-...
-No tak urodził nam się syn
-...
-Tak jakoś wyszło, teraz jesteśmy w szpitalu, bo mały urodził się 2 miesiące przed terminem
-...
-Niczego nam nie trzeba
-...
-Dobra porozmawiam z nim. Pozdrów żonę i dzieciaki, paa- dziewczyna rozłączyła się i podała mi telefon, który po chwili schowałem do kieszeni-co ty wyprawiasz- od razu na mnie naskoczyła
-Ale o co chodzi- zapytałem nie rozumiejąc
-Powiedziałeś Stefanowi, że chcesz wolne. Co ty dziecko jesteś?
-Ale o co Ci chodzi, chce być teraz z Wami, trudno to zrozumieć
-Karol ja rozumiem, że długo się nie widzieliśmy i to też jest moja wina, ale nie możesz zaniedbywać swoich obowiązków. A poza tym wiesz, że chłopacy leczą kontuzje i nie wszyscy mogą już grać, gdyby przepisy były inne to z pewnością Stefan nie miałby nic przeciwko, żebyś miał wolne. Nie długo igrzyska, przecież oboje wiem jak bardzo chcesz na nie pojechać- powiedziała, ale nie byłam chyba pewna czy mnie przekona
-Igrzyska Olimpijskie dla sportowca są czymś pięknym, ale piękniejsze jest to, że mam ciebie i Kacpra- powiedziałem zgodnie z prawdą
-Jeszcze będziesz miał nas dosyć- powiedziała ze śmiechem- co dopiero się pogodziliśmy nie chciałabym się znów kłócić, więc wyciągnij telefon i poproś Stefana czy mógłbyś pojawić się w Spale na wieczornym treningu, mam nadzieję, że się zgodzi
-Ale- chciałem jeszcze coś powiedzieć, ale gdy zobaczyłem jej wzrok szybko zrezygnowałem- dobrze poddaję się. Zrobimy tak napiszę do Antigi, a potem idziemy na śniadanie, bo jeszcze nic nie jadłaś
-Ale nie jestem głodna
-Ale ja ci się nie pytam tylko ci oznajmiam, żebyś z głodu mi nie padła
-Ale
-Nie ma żadnego ale- tym razem to ja skończyłem dyskusję
Tak jak powiedziałem, tak też zrobiliśmy. Postanowiłem oderwać dziewczynę trochę od tego szpitala i zaproponowałem byśmy poszukali jakieś otwartej restauracji czy coś w tym rodzaju. Oczywiście protestowała, mówiła, że nie możemy go zostawić samego, ale przypomniałem jej, że przecież ma tu świetną opiekę, a i tak za niedługo wrócimy. Znaleźliśmy otwartą, przytulną knajpkę, gdzie dostaliśmy pysznie przygotowane bagietki
-Nie wiedziałam, że byłam taka głodna- powiedział gdy skończyliśmy
W międzyczasie dostałem odpowiedź od trenera, że przystaje na moją propozycję. Uradowani wróciliśmy do szpitala
***
Mamy kolejny rozdział :) Podoba się? Ja skromnie powiem, że mi całkiem udał mi się ten rozdział, oczywiście to moja opinia i z niecierpliwością czekam na wasze :)
Po każdej burzy wychodzi słońce
Takie słowa chyba są odpowiednie do sytuacji! Pamiętajcie nic nie trwa wiecznie. Cieszmy się z dobrych chwil, bo są ulotne i czerpmy lekcje z tych gorszych :) W końcu wszystko się kiedyś kończy. Dobra koniec tych moich przemyśleń :*
Zaszły małe zmiany na blogu. Zachęcam Was do dodawania postów w zakładce "Wasze blogi :)". Informujcie mnie o każdym pojawiającym się rozdzale na waszych stronach!!!
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ
PS. Oglądaliście ME? Ja jestem zachwycona i dumna z postawy naszych reprezentantów!!!
Do następnego :*
Obudziłam się i spostrzegłam, że jestem w pokoju pielęgniarek. Gdy składałam koc, którym byłam przykryta do pomieszczenia weszła jedna z sióstr
-Wyspała się pani?- zapytała z uśmiechem
-Tak, tak, bardzo przepraszam za problem
-Jaki problem, my tu i tak rzadko jesteśmy, na tym oddziale nie można się nudzić
-W to akurat nie wątpię, a jak Kacperek
-Śpi jak aniołek, ale spokojnie ma taka ochronę, że nie ma co się martwić
-Jaką ochronę- zapytałam zdezorientowana
-No pan Nikodem, Karol Kłos, Andrzej Wrona i jakaś dziewczyna, skądś ją znam, ale nie mogę sobie przypomnieć
-Jak to? Co oni tu robią? Jest pani pewna, że to oni?- zapytałam kompletnie tego nie rozumiejąc
-No tak to oni byłam z wnuczką na meczu Skry, to na pewno oni
-Bardzo dziękuję- powiedziałam i wyszłam
Oczywiście skierowałam swoje kroki pod salę, w której leżał mój syn. Klara gdy tylko mnie zobaczyła, wstała z miejsca, podbiegła do mnie i przytuliła
-Co wy tu robicie- zapytałam zdenerwowana
-Też miło Cię widzieć- odezwał się złośliwie Wrona
Spojrzałam wymownie na Nikodema, byłam na niego cholernie zła przecież prosiłam go, aby ich nie powiadamiał. Mój wzrok mówił jedno "jak zostaniemy sami to nogi z dupy ci powyrywam". Na dodatek nie musiałam nic im mówić, ponieważ rozgrywający o wszystkim dokładnie ich poinformował. Klara oczywiście miała do mnie ogromny żal, ale wytłumaczyłam jej, że nie chciałam obarczać ich swoimi problemami, a po za tym dobrze wiedziałam, że stęskniła się za Mikołajem i Andrzejem i przed kolejną siatkarską imprezą powinna z nimi spędzić każdą wolną chwilę. Argumenty niekoniecznie do niej przemawiały, ale dobrze wiem, że ona długo nie potrafi się gniewać. Wrona natomiast miał pretensje, że o wszystkim dowiaduje się ostatni. Mu akurat wystarczyło powiedzieć jedno zdanie "Nie powiedziałam z prostego powodu, wszystko wypaplałbyś Karolowi na poczekaniu, a ja chciałam sama go o wszystkim poinformować" Ojciec mojego dziecka natomiast nie odezwał się ani słowem tylko siedział trzy krzesełka od nas. Patrzyłam na niego i zdałam sobie sprawę jak cierpi. Szczerze mówiąc nigdy nie widziałam go w takim złym stanie psychicznym. Chciałam do niego podejść, przytulić się i powiedzieć że wszystko jakoś się ułoży, ale... No właśnie zawsze jest jakieś ale. Niko jakby czytał mi w myślach i zaproponował Klarze oraz Andrzejowi by przenocowali w naszym mieszkaniu. Wroniasty rzucił tylko kluczykami do swego przyjaciela i odeszli. Zostaliśmy sami
-Czemu nie dałaś w ogóle żadnego znaku, że na świeci jest już mój syn?- zapytał, ale nie czułam w jego głosie złości czy żalu, raczej smutek
-Nie chciałam do ciebie dzwonić, myślałam że sama sobie poradzę. Chciałabym wychować naszego syna sama- powiedziałam pewnie
-Słucham?
-Nie chcę mieszać ci w życiu. Chcesz płać alimenty, nie chcesz to nie, jakoś damy sobie radę sami. Nie chcę być zależna od ciebie
-Nic się nie zmieniłaś- zaśmiał się i pokręcił głową- nie pozwolę ci na to, to jest również mój syn, przecież wiatropylna nie jesteś- czułam że z każdym słowem, atmosfera między nami staje się luźniejsza
-Nie będę Ci utrudniała kontaktów, przecież wiesz jaki mam stosunek do tego, ale jak masz go widywać raz na ruski rok, to wolałabym tego uniknąć
-Wiesz jaką mam pracę, ale w każdy wolny dzień będę przyjeżdżał tu by choć chwilę z nim spędzić, będę o Was walczył-podniósł swój wzroki i spojrzał mi prosto w oczy
-Nie wiem czy ta walka ma sens- powiedziałam zgodnie z prawdą
-Posłuchaj- chłopak wstał, by po chwili kucnąć przede mną, schował moje dłonie w swoich- będę walczył o ciebie każdego dnia, do ostatniego tchu. Ta walka ma sens, bo cię kocham- chłopak patrząc głęboko w moje oczy podniósł moje dłonie i złożył na nich delikatny pocałunek
Nie wiedziałam jak mam się zachować, poczułam się tak jak dawniej, bezpieczna i kochana. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie, by on był cały czas obecny w moim życiu
-Przepraszam ja nie mogę- wydostałam dłonie z jego uścisku, choć serce mówiło kompletnie co innego- nie potrafię ci wybaczyć tylu kłamstw. Oszukałeś mnie, ją i wszystkich wokół, zabawiłeś się mną jak i nią
-Ana proszę cię, między mną a Olą tak naprawdę nic nie było, owszem byliśmy razem jakiś czas, ale ona potem dostała propozycje wyjechania za granice i z niej skorzystała. Nie obiecaliśmy sobie miłości do końca życia i zdawaliśmy sobie sprawę, że związki na odległość nie mają szans na przetrwanie. Ona tam poznałam chłopaka, teraz są małżeństwem i mają dziecko- to co Karol powiedział zaskoczyło mnie, byłam zła na niego, bo myślałam, że oszukał nas obie, ale widzę, że ona nie jest lepsza
-To żeby jej dorównać to trzeba było jeszcze się ze mną ożenić- powiedziałam złośliwie
-Wybaczysz mi?- chyba trochę dorósł, bo nie skomentował mojego złośliwego komentarzu
Odwróciłam twarz w drugą stronę, wzięłam głęboki wdech i głośno wypuściłam powietrze. Miałam mętlik w głowie. Popatrzyłam znów na niego.
-Oj Karol- powiedziałam ze śmiechem i oparłam swoje ręce na jego ramionach
Schyliłam się i go pocałowałam, zdziwił się chyba moją reakcją, bo na początku nie zareagował lecz chwilę później odwzajemnił mój pocałunek
-Czyli?- zapytał gdy oderwałam się od niego
-Chciałam sprawdzić jak zareagujesz, czy nadal tak samo całujesz- postanowiłam, że chwilę się pobawię, niech ma za swoje
-I jak?- zapytał bezradnie, bo myślał, że pocałunkiem odpowiedziałam na jego pytanie
-Wiesz szału nie ma, dupy nie urywa- powiedziałam poważnie
-Nie rozumiem cię, zadałem tobie pytanie, a ty mnie pocałowałaś, po czym mówisz, że szału nie ma, dupy nie urywa- blondyn usiadł załamany na krześle obok
-No i czego tu nie rozumiesz? Szczerze to chciałam zobaczyć czy jeszcze coś do ciebie czuję?- a niech się jeszcze chwilę pomęczy
-I co?- poruszałam obojętnie ramionami, czekałam na jego reakcje- to za dużo jak na jeden dzień- wstał i skierował się do łazienki
-Kurwa nadal cię kocham- powiedziałam nie za głośno, bardziej do siebie niż do niego
-Co powiedziałaś- momentalnie się odwrócił
-To co słyszałeś- powiedziałam z uśmiechem, chłopak pocałował mnie
-Nie żartuj już tak- powiedział i oparł swoje czoło o moje- Wybaczysz mi
-Wybaczyłam- powiedziałam ze łzami w oczach, nie jestem przekonana czy to były łzy szczęścia, nie wyobrażam sobie dalszego życia bez niego, ale nie wyobrażam sobie również dalszego życia z nim- wybaczyłam, ale to nie znaczy, że zapomniałam. Postaram się, zrobię wszystko co w mojej mocy by te wydarzenia nie wpłynęły na nasze dalsze życie. Chcę by nasz syn wychował się w normalnej rodzinie
-Dziękuję- rzekł i delikatnie mnie przytulił
Za oknem było już jasno, usiedliśmy na krzesełkach i milczeliśmy, pierwszy raz od dawna ta cisza nam nie przeszkadzała. Chwilę po 7 podeszła do nas starsza, miła pielęgniarka
-Dzień dobry- rzekła i zarażała swoim uśmiechem- chcielibyście państwo wejść do małego?
-Oczywiście- poderwałam się, złapałam Karola za rękę i weszliśmy na salę
Podeszliśmy do inkubatora gdzie leżał nasz skarb, siostra krok po kroku pokazywała nam czynności, które możemy przy nim wykonywać, czynności, które go uspokajają
-Najważniejsze jest że podchodząc do niego on widział waszą twarz, pamiętajcie musicie być spokojni, bo on wyczuje wasze zdenerwowanie
-A kiedy będziemy mogli wziąć go na ręce?
-Jak wszystko będzie dobrze, to wydaję mi się, że już za kilka dni, ale o tym to Was już lekarz poinformuje. Przepraszam, ale muszę wrócić do swoich obowiązków, rodzice tych małych szkrabów się schodzą
-Dziękujemy bardzo- odezwał się Kłos
-Zacznij- odezwałam się z uśmiechem
-Boje się, że coś mu zrobię, nie jestem chyba jeszcze gotowy, na razie popatrzę
-No dobrze- pocałowałam go w policzek i włożyłam ręce do malutkiego inkubatora- no cześć mały, w końcu możemy się troszkę pobawić- malutki przyglądał mi się bardzo uważnie- a zobacz kto tu przyszedł- odwróciłam głowę w stronę Kłosa- tatuś do nas przyjechał- pobawiłam się chwilę z małym- Chodź- wyciągnęłam ręce z inkubatora i skierowałam je w stronę środkowego
-Ale
-Nie ma żadnego ale, chodź tu do mnie- powiedziałam najmilej jak tylko potrafiłam, a on w końcu do mnie podszedł
Stanęłam za nim i kierowałam jego rękoma, dłonie to mu się chyba pierwszy raz tak trzęsły.
*Karol*
To chyba najszczęśliwszy dzień w moim życiu. MAM SYNA! Anastazja mi wybaczyła, choć przez chwilę, po naszym pocałunku, gdy pokazała że jest na to obojętna, straciłem nadzieję, straciłem nadzieję na to, że będę kiedykolwiek szczęśliwy, że Ana mi wybaczy. Ale to co powiedziała później sprawiło, że poczułem się jak w niebie. Nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście. Zdaję sobie sprawę, że nie będzie tak jak wcześniej i będę musiał strasznie się wygimnastykować, by odzyskać zaufanie rudowłosej.
Gdy podeszła do nas pielęgniarka z pytaniem czy chcemy zobaczyć naszego synka, poczułem się dziwnie. Ana chwyciła mnie za rękę i nawet nie zdążyłem nic powiedzieć, a byliśmy już w środku. Wysłuchaliśmy z uwagą wskazówek siostry, po czym przyznałem się mojej ukochanej, że się boję i nie jestem jeszcze gotowy. Uważnie obserwowałem każdy ruch, matki mojego dziecka, gdy przyszła moja kolej byłem zdenerwowany i gotowy do ucieczki, a jak mu coś zrobię, przecież on jest taki mały. Dziewczyna nie dała jednak za wygraną i pomogła mi. Ręce mi się tak nie trzęsły nawet jak mieliśmy piłkę meczową na MŚ, gdzie było dużo stresu. Po pewnym czasie Ana stanęła po drugiej stronie, a ja sam zajmowałem się Kacperkiem
-No cześć kochanie- uśmiechnąłem się do mojego szkraba- tata się trochę stresuję, ale to tylko dlatego, że jesteś strasznie malutki- mówiłem spokojnie- jak już urośniesz to będziemy grali w piłkę i co tylko będziesz chciał
-Z tą piłką to jeszcze musi pan trochę poczekać- ni stąd ni zowąd pojawiła się przy nas pielęgniarka- nie chciałabym państwu przeszkadzać, ale za chwilę jest obchód, później znów będą państwo mogli przyjść do małego
-Dobrze dziękujemy- uśmiechnęła się serdecznie moja dziewczyna
-To pa kochanie za niedługo wrócimy z mamą, tylko pamiętaj bądź grzeczny- powiedziałem do niego, a on patrzył na mnie tymi swoimi dużymi zielonymi oczami
-Tak Karol na pewno cię zrozumie- zaśmiała się moja towarzyszka i wyszliśmy z sali
-No a nie? Nie widziałaś jak pokiwał głową
-Oj boże Kłos, nie widziałam tego. Dobra idziemy na jakąś kawę?
-Jak pani sobie życzy- powiedziałem
Zjechaliśmy windą na parter, gdzie był bufet. Ja poszedłem po kawę, a dziewczyna zajęła nam stolik
-Całkiem przyjemni ludzie w tym szpitalu-powiedziałem kładąc przed nią kofeinowy napój
-Bardzo pomocni i uśmiechnięci
-Wrócisz ze mną do Bełchatowa- zapytałem niepewnie zupełnie zmieniając temat
-Widzę że nie owijasz w bawełnę- westchnęła głośno- na początek jest to niemożliwe-gdy usłyszałem te słowa poczułem, że łzy napływają do moich oczu, teraz stracę ich na zawsze, pomyślałem sobie- dopóki Kacper nie będzie zdrowy zostanę z nim w Bydgoszczy, potem wrócimy dopiero do Bełchatowa- powiedziała, a ze mnie zeszło całe napięcie
-Czy możesz mówić od razu, bo kiedyś na zawał zejdę- powiedziałem ze śmiechem, a po chwili usłyszałem dzwonek mojego telefonu- przepraszam cię muszę odebrać- pokazałem jej kto dzwoni i na chwilę odszedłem
-No cześć Karol, co słychać, jak się czujesz, odpoczywasz?- zapytał trener
-No cześć Stefan, właśnie jestem w szpitalu- powiedziałem nie zważając na konsekwencję
-Jak to w szpitalu, co ci się stało, czemu nie zadzwoniłeś?- zalał mnie lawiną pytań, a ja zdałem sobie sprawę co powiedziałem- w którym, zaraz wsiadam w samochód i jadę
-Spokojnie, źle mnie zrozumiałeś. Jestem cały i zdrowy
-Kurwa Karol, kiedyś cię zabiję za to poczucie humoru, widzę że już ci się nudzi i nie masz co robić
-Nie no ale ja na serio jestem w szpitalu, syn mi się urodził i w związku z tym chciałbym cię poprosić o wolne
-O to gratulację, ej poczekaj jaki syn, co ty gadasz, to już nawet nie jest śmieszne
-No naprawdę, jak mi nie wierzysz to dam ci kogoś bardziej wiarygodnego- podszedłem do stolika przy którym siedziała rudowłosa i dałem jej telefon
-No cześć Stefan, Anastazja z tej strony
-...
-No tak urodził nam się syn
-...
-Tak jakoś wyszło, teraz jesteśmy w szpitalu, bo mały urodził się 2 miesiące przed terminem
-...
-Niczego nam nie trzeba
-...
-Dobra porozmawiam z nim. Pozdrów żonę i dzieciaki, paa- dziewczyna rozłączyła się i podała mi telefon, który po chwili schowałem do kieszeni-co ty wyprawiasz- od razu na mnie naskoczyła
-Ale o co chodzi- zapytałem nie rozumiejąc
-Powiedziałeś Stefanowi, że chcesz wolne. Co ty dziecko jesteś?
-Ale o co Ci chodzi, chce być teraz z Wami, trudno to zrozumieć
-Karol ja rozumiem, że długo się nie widzieliśmy i to też jest moja wina, ale nie możesz zaniedbywać swoich obowiązków. A poza tym wiesz, że chłopacy leczą kontuzje i nie wszyscy mogą już grać, gdyby przepisy były inne to z pewnością Stefan nie miałby nic przeciwko, żebyś miał wolne. Nie długo igrzyska, przecież oboje wiem jak bardzo chcesz na nie pojechać- powiedziała, ale nie byłam chyba pewna czy mnie przekona
-Igrzyska Olimpijskie dla sportowca są czymś pięknym, ale piękniejsze jest to, że mam ciebie i Kacpra- powiedziałem zgodnie z prawdą
-Jeszcze będziesz miał nas dosyć- powiedziała ze śmiechem- co dopiero się pogodziliśmy nie chciałabym się znów kłócić, więc wyciągnij telefon i poproś Stefana czy mógłbyś pojawić się w Spale na wieczornym treningu, mam nadzieję, że się zgodzi
-Ale- chciałem jeszcze coś powiedzieć, ale gdy zobaczyłem jej wzrok szybko zrezygnowałem- dobrze poddaję się. Zrobimy tak napiszę do Antigi, a potem idziemy na śniadanie, bo jeszcze nic nie jadłaś
-Ale nie jestem głodna
-Ale ja ci się nie pytam tylko ci oznajmiam, żebyś z głodu mi nie padła
-Ale
-Nie ma żadnego ale- tym razem to ja skończyłem dyskusję
Tak jak powiedziałem, tak też zrobiliśmy. Postanowiłem oderwać dziewczynę trochę od tego szpitala i zaproponowałem byśmy poszukali jakieś otwartej restauracji czy coś w tym rodzaju. Oczywiście protestowała, mówiła, że nie możemy go zostawić samego, ale przypomniałem jej, że przecież ma tu świetną opiekę, a i tak za niedługo wrócimy. Znaleźliśmy otwartą, przytulną knajpkę, gdzie dostaliśmy pysznie przygotowane bagietki
-Nie wiedziałam, że byłam taka głodna- powiedział gdy skończyliśmy
W międzyczasie dostałem odpowiedź od trenera, że przystaje na moją propozycję. Uradowani wróciliśmy do szpitala
***
Mamy kolejny rozdział :) Podoba się? Ja skromnie powiem, że mi całkiem udał mi się ten rozdział, oczywiście to moja opinia i z niecierpliwością czekam na wasze :)
Po każdej burzy wychodzi słońce
Takie słowa chyba są odpowiednie do sytuacji! Pamiętajcie nic nie trwa wiecznie. Cieszmy się z dobrych chwil, bo są ulotne i czerpmy lekcje z tych gorszych :) W końcu wszystko się kiedyś kończy. Dobra koniec tych moich przemyśleń :*
Zaszły małe zmiany na blogu. Zachęcam Was do dodawania postów w zakładce "Wasze blogi :)". Informujcie mnie o każdym pojawiającym się rozdzale na waszych stronach!!!
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ
PS. Oglądaliście ME? Ja jestem zachwycona i dumna z postawy naszych reprezentantów!!!
Do następnego :*
poniedziałek, 13 czerwca 2016
Rozdział 50
*Nikodem*
Zaniosłem Anastazje do dyżurki i gdy upewniłem się, że śpi wróciłam do osób z Bełchatowa. Nie miałem ochoty przebywać w ich towarzystwie, wiec zapytałem się czy ktoś jest głodny. Wszystko przebiegało pomyślnie dopóki Karol nie zaproponował, że pójdzie ze mną.
-Zanim pójdziemy po to wszystko to moglibyśmy pogadać- zapytał gdy weszliśmy do windy
-Jasne tylko nie wiem czy to ma sens. Ale możemy iść do tego parku, bo chciałbym zaczerpnąć trochę świeżego powietrza
-Nie ma problemu- powiedział wychodząc ze szpitala- nie chcę żebyś mnie źle zrozumiał czy coś w tym stylu, ale ja naprawdę cieszę się że Ana trafiła na ciebie. Opiekowałeś się nią i naszym dzieckiem, będę ci do końca życia wdzięczny
-Może gdybym nie pojechał do ojca, to nie bylibyśmy teraz w tym miejscu, a ruda cały czas by się zamartwiała że tyje i ledwo co się w spodnie mieści. Wiedz że winie się za ten wypadek
-Jaki wypadek- zatrzymał się nagle
-No tak zapomniałem wam powiedzieć jak oni w ogóle tu trafili- więc mu wszystko powiedziałem i jeszcze raz przeprosiłem
-Nie możesz się za to winić, nawet jakbyś był na miejscu, to byś nic nie zdołał zrobić. Chciałem ci podziękować za to, że przekonałeś ją do spotkania ze mną. Ja niestety byłem taki głupi i nie wykorzystałem tej szansy. Nie wiem co jest między Wami, ale wiedz że ja będę walczyć o nich
-Posłuchaj między nami nie ma nic, znaczy się nie to o czym myślisz. Jesteśmy tylko i wyłącznie przyjaciółmi, a jeśli bym coś d do niej poczuł to i tak by to nie wyszło bo ona kocha ciebie.
-Naprawdę?- zapytał a ja wyczułem że głos mu się łamie
-Posłuchaj ja doskonale wiem co się między Wami wydarzyło i wydaję mi się że powinniście ze s sobą poważnie porozmawiać. Chcę żeby Anastazja była szczęśliwa z tobą czy z dala od ciebie to nieważne, ważne by była szczęśliwa. Ja na ogół jestem spokojną osobą, ale jak ją skrzywdzisz to nie ręczę za siebie
Porozmawialiśmy jeszcze trochę i wróciliśmy na oddział, kupując po drodze to o co prosiła nas zakochana para
-O kurde zostawiłem na dole portfel- powiedziałem gdy się zorientowałem-zaraz wracam- opuściłem ich i poszedłem jeszcze raz do bufetu
*Klara*
Chłopaków nie było dość długo, więc zaczęłam się trochę obawiać.
-Kochanie wszystko będzie dobrze-przytulił mnie od tyłu gdy ja patrzyłam na śpiącego Kacperka
-Andrzej nic nie będzie dobrze- odwróciłam się i lekko go od siebie odsunęłam- Anastazja już mi nie ufa, dowiaduję się o tak ważnych sprawach od osób trzecich. Wiem, że zawaliłam jako przyjaciółka na całej linii, nie odwiedzałam jej, nie byłam obecna gdy miała słabsze chwile. Jestem beznadziejną matką, Mikołaj coraz rzadziej mnie widzi, chciałam mu zastąpić Lenę i zapewnić godne życie, nie zdołałam zrobić nic z tych rzeczy. Nie wspomnę już o tym, że dla ciebie nie mam czasu i się od siebie oddalamy
-Kochanie co ty za bzdury wygadujesz- mocno mnie do siebie przytulił- nie możesz być w stu miejscach naraz. Anastazja dobrze wiedziała, że wyprowadzając się z Bełchatowa ograniczy kontakt z nami. Ona jest dorosła i wie co robi, zapewniłaś jej fantastyczną opiekę i dobrze wiemy, że jakby zadzwoniła do ciebie z jakimś problemem to bez zastanowienia wsiadłabyś w samochód i przyjechała do niej. Mamą jesteś cudowną, fakt faktem nie jesteś z Mikim 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, ale on wie że bardzo go kochasz i może na tobie polegać w każdej sytuacji. Przecież to ty robisz mu najlepsze naleśniki na śniadanie i najlepsze ciasteczka. Przecież to z tobą jeździł na mecze wyjazdowe i poznawał wiele nowych miejsc i wielu ludzi. Przecież to ty zaprowadziłaś go pierwszy raz do szkoły. Ja cieszę się że mam ciebie, może nie możemy w każdej chwili być ze sobą, ale oboje wiemy jak wygląda życie sportowca, nawet jeśli jego ukochana pracuje w tym samym klubie. Kocham Cię najbardziej na świecie no i oczywiście Mikołaja.
-Dziękuję że jesteś- przytuliłam się do niego mocniej
Staliśmy jeszcze chwilę w tej pozycji, a później napisałam do Wlazłych informując ich, że dotarliśmy na miejsce cali i zdrowi. Gdy chłopacy przyszli uspokoiłam się trochę, przynieśli nam jedzenie i ciepły napój. Później Niki zorientował się, że nie ma portfela przy sobie, więc szybko nas opuścił. Podczas jego nieobecności podszedł do nas lekarza
-Co państwo tu robią, proszę natychmiast opuścić szpital- powiedział z niezadowoleniem
-Tu leży mój syn- odezwał się Karol
-A to dziwne, bo pierwszy raz pana tu widzę
-Tu leży Kacper, jego matką jest Anastazja Zielińska
-Panią Anastazję kojarzę, ale ojcem dziecka chyba jest pan Nikodem, on jest tu od kilku dni. Nie wiem co państwo sobie wyobrażają, ale jeśli zaraz nie opuszczą państwo szpitala to będę zmuszony wezwać ochronę
-Ale to naprawdę jest mój syn, co mam zrobić żeby mi pan uwierzył?- zapytał błagalnym tonem
-To dlaczego nie widziałem pana tu wcześniej
-Nie będę się panu z tego tłumaczył
-Ojcem jest pan Nikodem i tego się trzymajmy- widziałam że Karola to strasznie zabolało
-Przepraszam panie doktorze, ale Karol ma rację. Nie wiem dlaczego myślał pan, że jestem tatą Kacpra, ale pomylił się pan. Nas może pan wygonić, ale Karola nie może pan wyrzucić- usłyszeliśmy za sobą głos Wolańskiego
-A róbcie co chcecie- rzekł i odszedł
-Przepraszam cię za to, nie wiedziałem, że tak na to patrzą- podszedł rozgrywający do przyjaciela
-Nie mam do ciebie pretensji, na ich miejscu też bym tak pomyślał
Resztę nocy spędziliśmy w miarę spokojnie
***
Dziś krótko 😞
Z góry przepraszam za opóźnienie i chciałabym Was również przygotować na to, że kolejny rozdział może się prędko nie pojawić. Oczywiście zrobię jednak wszystko by tak się jednak nie stało, a rozdział pojawił się w następnym tygodniu. Wyjeżdżam na wakacje i nie wiem czy będę wolny czas.
Wracając do rozdziału Karol mówi, że się nie podda, ale czy to nie będą czasem puste słowa? Ma wsparcie, ale zdaję sobie również sprawę, że jeśli jeszcze bardziej skrzywdzi Anastazję to inne osoby staną w jej obronie i już następnym razem nie dopuszczą do tego by środkowy zbliżył się do rudowłosej.
UDANYCH WAKACJI 😍😍😍
Zaniosłem Anastazje do dyżurki i gdy upewniłem się, że śpi wróciłam do osób z Bełchatowa. Nie miałem ochoty przebywać w ich towarzystwie, wiec zapytałem się czy ktoś jest głodny. Wszystko przebiegało pomyślnie dopóki Karol nie zaproponował, że pójdzie ze mną.
-Zanim pójdziemy po to wszystko to moglibyśmy pogadać- zapytał gdy weszliśmy do windy
-Jasne tylko nie wiem czy to ma sens. Ale możemy iść do tego parku, bo chciałbym zaczerpnąć trochę świeżego powietrza
-Nie ma problemu- powiedział wychodząc ze szpitala- nie chcę żebyś mnie źle zrozumiał czy coś w tym stylu, ale ja naprawdę cieszę się że Ana trafiła na ciebie. Opiekowałeś się nią i naszym dzieckiem, będę ci do końca życia wdzięczny
-Może gdybym nie pojechał do ojca, to nie bylibyśmy teraz w tym miejscu, a ruda cały czas by się zamartwiała że tyje i ledwo co się w spodnie mieści. Wiedz że winie się za ten wypadek
-Jaki wypadek- zatrzymał się nagle
-No tak zapomniałem wam powiedzieć jak oni w ogóle tu trafili- więc mu wszystko powiedziałem i jeszcze raz przeprosiłem
-Nie możesz się za to winić, nawet jakbyś był na miejscu, to byś nic nie zdołał zrobić. Chciałem ci podziękować za to, że przekonałeś ją do spotkania ze mną. Ja niestety byłem taki głupi i nie wykorzystałem tej szansy. Nie wiem co jest między Wami, ale wiedz że ja będę walczyć o nich
-Posłuchaj między nami nie ma nic, znaczy się nie to o czym myślisz. Jesteśmy tylko i wyłącznie przyjaciółmi, a jeśli bym coś d do niej poczuł to i tak by to nie wyszło bo ona kocha ciebie.
-Naprawdę?- zapytał a ja wyczułem że głos mu się łamie
-Posłuchaj ja doskonale wiem co się między Wami wydarzyło i wydaję mi się że powinniście ze s sobą poważnie porozmawiać. Chcę żeby Anastazja była szczęśliwa z tobą czy z dala od ciebie to nieważne, ważne by była szczęśliwa. Ja na ogół jestem spokojną osobą, ale jak ją skrzywdzisz to nie ręczę za siebie
Porozmawialiśmy jeszcze trochę i wróciliśmy na oddział, kupując po drodze to o co prosiła nas zakochana para
-O kurde zostawiłem na dole portfel- powiedziałem gdy się zorientowałem-zaraz wracam- opuściłem ich i poszedłem jeszcze raz do bufetu
*Klara*
Chłopaków nie było dość długo, więc zaczęłam się trochę obawiać.
-Kochanie wszystko będzie dobrze-przytulił mnie od tyłu gdy ja patrzyłam na śpiącego Kacperka
-Andrzej nic nie będzie dobrze- odwróciłam się i lekko go od siebie odsunęłam- Anastazja już mi nie ufa, dowiaduję się o tak ważnych sprawach od osób trzecich. Wiem, że zawaliłam jako przyjaciółka na całej linii, nie odwiedzałam jej, nie byłam obecna gdy miała słabsze chwile. Jestem beznadziejną matką, Mikołaj coraz rzadziej mnie widzi, chciałam mu zastąpić Lenę i zapewnić godne życie, nie zdołałam zrobić nic z tych rzeczy. Nie wspomnę już o tym, że dla ciebie nie mam czasu i się od siebie oddalamy
-Kochanie co ty za bzdury wygadujesz- mocno mnie do siebie przytulił- nie możesz być w stu miejscach naraz. Anastazja dobrze wiedziała, że wyprowadzając się z Bełchatowa ograniczy kontakt z nami. Ona jest dorosła i wie co robi, zapewniłaś jej fantastyczną opiekę i dobrze wiemy, że jakby zadzwoniła do ciebie z jakimś problemem to bez zastanowienia wsiadłabyś w samochód i przyjechała do niej. Mamą jesteś cudowną, fakt faktem nie jesteś z Mikim 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, ale on wie że bardzo go kochasz i może na tobie polegać w każdej sytuacji. Przecież to ty robisz mu najlepsze naleśniki na śniadanie i najlepsze ciasteczka. Przecież to z tobą jeździł na mecze wyjazdowe i poznawał wiele nowych miejsc i wielu ludzi. Przecież to ty zaprowadziłaś go pierwszy raz do szkoły. Ja cieszę się że mam ciebie, może nie możemy w każdej chwili być ze sobą, ale oboje wiemy jak wygląda życie sportowca, nawet jeśli jego ukochana pracuje w tym samym klubie. Kocham Cię najbardziej na świecie no i oczywiście Mikołaja.
-Dziękuję że jesteś- przytuliłam się do niego mocniej
Staliśmy jeszcze chwilę w tej pozycji, a później napisałam do Wlazłych informując ich, że dotarliśmy na miejsce cali i zdrowi. Gdy chłopacy przyszli uspokoiłam się trochę, przynieśli nam jedzenie i ciepły napój. Później Niki zorientował się, że nie ma portfela przy sobie, więc szybko nas opuścił. Podczas jego nieobecności podszedł do nas lekarza
-Co państwo tu robią, proszę natychmiast opuścić szpital- powiedział z niezadowoleniem
-Tu leży mój syn- odezwał się Karol
-A to dziwne, bo pierwszy raz pana tu widzę
-Tu leży Kacper, jego matką jest Anastazja Zielińska
-Panią Anastazję kojarzę, ale ojcem dziecka chyba jest pan Nikodem, on jest tu od kilku dni. Nie wiem co państwo sobie wyobrażają, ale jeśli zaraz nie opuszczą państwo szpitala to będę zmuszony wezwać ochronę
-Ale to naprawdę jest mój syn, co mam zrobić żeby mi pan uwierzył?- zapytał błagalnym tonem
-To dlaczego nie widziałem pana tu wcześniej
-Nie będę się panu z tego tłumaczył
-Ojcem jest pan Nikodem i tego się trzymajmy- widziałam że Karola to strasznie zabolało
-Przepraszam panie doktorze, ale Karol ma rację. Nie wiem dlaczego myślał pan, że jestem tatą Kacpra, ale pomylił się pan. Nas może pan wygonić, ale Karola nie może pan wyrzucić- usłyszeliśmy za sobą głos Wolańskiego
-A róbcie co chcecie- rzekł i odszedł
-Przepraszam cię za to, nie wiedziałem, że tak na to patrzą- podszedł rozgrywający do przyjaciela
-Nie mam do ciebie pretensji, na ich miejscu też bym tak pomyślał
Resztę nocy spędziliśmy w miarę spokojnie
***
Dziś krótko 😞
Z góry przepraszam za opóźnienie i chciałabym Was również przygotować na to, że kolejny rozdział może się prędko nie pojawić. Oczywiście zrobię jednak wszystko by tak się jednak nie stało, a rozdział pojawił się w następnym tygodniu. Wyjeżdżam na wakacje i nie wiem czy będę wolny czas.
Wracając do rozdziału Karol mówi, że się nie podda, ale czy to nie będą czasem puste słowa? Ma wsparcie, ale zdaję sobie również sprawę, że jeśli jeszcze bardziej skrzywdzi Anastazję to inne osoby staną w jej obronie i już następnym razem nie dopuszczą do tego by środkowy zbliżył się do rudowłosej.
UDANYCH WAKACJI 😍😍😍
niedziela, 12 czerwca 2016
Rozdział 49
*Karol*
Gdy zadzwonił do mnie Andrzej, nie wiedziałem co mam zrobić, jak się zachować. Chłopak wraz ze swoją dziewczyną podjechali po mnie i zostawiając Mikołaja u Wlazłych ruszyliśmy w stronę Bydgoszczy. Klara powiedziała nam wszystko co wiedziała, niestety nie wiele. Obwiniałem się o to wszystko. Gdybym nie pozwolił sobie na takie odzywki, ciąża z pewnością przebiegała by pomyślnie.
*Anastazja*
Siedzieliśmy przed salą gdzie leżał mój synek. O koło godziny 21 spostrzegłam jak lekarz pełniący dyżur na oddziale wraz z dwiema pielęgniarkami wybiegają z gabinetu. Nie wiedziałam o co chodzi, nagle przemknęli mi przed oczami i weszli do sali mojego Kacperka i stanęli przy jego inkubatorze. Podeszłam do szyby, ale nie widziałam co się dzieję. Zdenerwowana weszłam do pomieszczenia
-Proszę wyjść- krzyknął mężczyzna, a mnie zamurowało
Podbiegła do mnie pielęgniarka i wyrzuciła mnie z sali
-Serce pani dziecka się zatrzymało- powiedziała- niech pan nie dopuści by pani Anastazja weszła na salę- skierowała słowa do Nikodema i wróciła do lekarza i pielęgniarki
Chłopak podszedł do mnie i mocno mnie przytulił, z moich oczu leciały łzy. On musi żyć- cały czas miałam w głowie te słowa. Po 10 minutach wyszedł z sali lekarz
-Mały chyba naprawdę chcę żyć- uśmiechnął się mężczyzna
-Czyli wszystko w porządku- zapytał rozgrywający, bo widział, że nie mogę wydobyć z siebie żadnego słowa
-Nie możemy tak do tego podchodzić, nie będę państwa okłamywał. Sprawa jest bardzo poważna. Kacper jest wcześniakiem i nie jest w pełni rozwinięty. Proszę być dobrej myśli- rzekł doktor i poszedł do swojego gabinetu
-Silny jest, po mamusi- rzekł Nikuś i mocno mnie do siebie przytulił
Usiadł na krześle, a ja siadając na jego kolanach mocno się do niego przytuliłam. Poczułam się jak małe dziecko, które swoje schronienie znalazło właśnie w ramionach Wolańskiego. Poczułam jak moje powieki robią się coraz cięższe.
*Nikodem*
Mówiłem coś do Anastazji, ale spostrzegłem, że zasnęła. Delikatnie sięgnąłem swoją bluzę, która leżała obok na krześle i przykryłem nią śpiącą rudowłosą. Po chwili na oddział wbiegła Klara, za nią Andrzej i Karol.
-Cicho- szepnąłem, by czasem nie zbudzili dziewczyny
-Co się dzieje, czemu się nie odzywaliście?- zapytała dziewczyna, a w jej głosie można było wyczuć złość, smutek i żal
-Namawiałem Anę, żeby do Was zadzwoniła, ale wiesz jaka ona jest uparta. Nie, ona sama sobie świetnie da radę. Dziś napisałem, bo wiem, że teraz będzie potrzebowała naszego wsparcia, nie tylko mojego, przecież Wy znacie ją najlepiej
-Dobrze zrobiłeś- odezwał się były zawodnik bydgoskiej drużyny
-Gdzie on w ogóle jest?- zapytała ze łzami w oczach
-W tej sali- wskazałem palcem- trzeci od prawej strony, ma misia z niebieską wstążką w inkubatorze
-Śliczny
-No na pewno nie po ojcu- walnął Wrona
Karol siedział dwa krzesła dalej i nie odzywał się. Poczułem się trochę jak intruz. I choć byłem przy Anastazji przez całą ciążę, wiem że teraz potrzebuje ich.
*Karol*
Bylibyśmy wcześniej, ale stanęliśmy w kilkugodzinnym korku, który był spowodowany wypadkiem. Na szczęście po dotarciu do Bydgoszczy, prowadzący samochód Andrzej szybko i bez problemu dojechał do szpitala. Klara jak burza wleciała na recepcję, gdzie pokierowana przez pielęgniarkę pobiegła na odpowiedni oddział, a my zaraz za nią. Gdy dotarliśmy na miejsce zauważyłem chłopaka, który przytulał dziewczynę, chcąc uchronić ją przed całym złem tego świata. Jak później się okazało, był to Nikodem obejmujący śpiącą Anastazję. Zagotowało się we mnie nie miłosiernie, ale nie chciałem znów robić awantury. Anastazja ma prawo ułożyć sobie życie, ja swoją szansę niestety zmarnowałem, ale nie pozwolę by jakiś obcy mężczyzna bawił się w ojca mojego syna.
Po pewnym czasie przyszła pielęgniarka, która zaproponowała rozgrywającemu by przeniósł rudowłosą, do dyżurki. Chłopak wstał i jak najdelikatniej tylko potrafił przeniósł śpiącą dziewczynę do pomieszczenia.
-Nie patrz tak na niego, gdyby nie on to byśmy nie mieli zielonego pojęcia, że Ruda urodziła- odezwał się do mnie przyjaciel
-O co ci chodzi, przecież ja nic nie robię
-Ta jasne, ale gdybyś mógł zabijać wzrokiem on by się dawno z życiem pożegnał
-Już nie przesadzaj, nie mam nic do niego, cieszę się że opiekował się Anastazją i naszym dzieckiem-powiedziałem zgodnie z prawdą, lecz to ja chciałbym być na jego miejscu
-Chcecie coś do picia, jesteście głodni?- zapytał brunet gdy tylko wrócił
-Ja bym kawy się napiła i w sumie coś zjadła- odezwała się Klara
-W sumie ja też- odezwał się Wrona
-No ja też zgłodniałem
-O tej porze będę tylko kanapki w bufecie, chyba że chcecie coś innego to podjadę do sklepu, albo gdzieś
-Kanapki z bufetu w zupełności wystarczą- odezwałem się- Pójdę z tobą, bo z 4 kawami może być ciężko- powiedziałem i razem się oddaliliśmy
***
Mamy kolejny rozdział...
Kacperek cały czas walczy o życie, kolejny oddech, kolejne uderzenie małego serduszka.
Z pomocą Nikodema przyjaciele Anastazji mogą ją wspierać w najtrudniejszych momentach.
Do następnego 😍
Gdy zadzwonił do mnie Andrzej, nie wiedziałem co mam zrobić, jak się zachować. Chłopak wraz ze swoją dziewczyną podjechali po mnie i zostawiając Mikołaja u Wlazłych ruszyliśmy w stronę Bydgoszczy. Klara powiedziała nam wszystko co wiedziała, niestety nie wiele. Obwiniałem się o to wszystko. Gdybym nie pozwolił sobie na takie odzywki, ciąża z pewnością przebiegała by pomyślnie.
*Anastazja*
Siedzieliśmy przed salą gdzie leżał mój synek. O koło godziny 21 spostrzegłam jak lekarz pełniący dyżur na oddziale wraz z dwiema pielęgniarkami wybiegają z gabinetu. Nie wiedziałam o co chodzi, nagle przemknęli mi przed oczami i weszli do sali mojego Kacperka i stanęli przy jego inkubatorze. Podeszłam do szyby, ale nie widziałam co się dzieję. Zdenerwowana weszłam do pomieszczenia
-Proszę wyjść- krzyknął mężczyzna, a mnie zamurowało
Podbiegła do mnie pielęgniarka i wyrzuciła mnie z sali
-Serce pani dziecka się zatrzymało- powiedziała- niech pan nie dopuści by pani Anastazja weszła na salę- skierowała słowa do Nikodema i wróciła do lekarza i pielęgniarki
Chłopak podszedł do mnie i mocno mnie przytulił, z moich oczu leciały łzy. On musi żyć- cały czas miałam w głowie te słowa. Po 10 minutach wyszedł z sali lekarz
-Mały chyba naprawdę chcę żyć- uśmiechnął się mężczyzna
-Czyli wszystko w porządku- zapytał rozgrywający, bo widział, że nie mogę wydobyć z siebie żadnego słowa
-Nie możemy tak do tego podchodzić, nie będę państwa okłamywał. Sprawa jest bardzo poważna. Kacper jest wcześniakiem i nie jest w pełni rozwinięty. Proszę być dobrej myśli- rzekł doktor i poszedł do swojego gabinetu
-Silny jest, po mamusi- rzekł Nikuś i mocno mnie do siebie przytulił
Usiadł na krześle, a ja siadając na jego kolanach mocno się do niego przytuliłam. Poczułam się jak małe dziecko, które swoje schronienie znalazło właśnie w ramionach Wolańskiego. Poczułam jak moje powieki robią się coraz cięższe.
*Nikodem*
Mówiłem coś do Anastazji, ale spostrzegłem, że zasnęła. Delikatnie sięgnąłem swoją bluzę, która leżała obok na krześle i przykryłem nią śpiącą rudowłosą. Po chwili na oddział wbiegła Klara, za nią Andrzej i Karol.
-Cicho- szepnąłem, by czasem nie zbudzili dziewczyny
-Co się dzieje, czemu się nie odzywaliście?- zapytała dziewczyna, a w jej głosie można było wyczuć złość, smutek i żal
-Namawiałem Anę, żeby do Was zadzwoniła, ale wiesz jaka ona jest uparta. Nie, ona sama sobie świetnie da radę. Dziś napisałem, bo wiem, że teraz będzie potrzebowała naszego wsparcia, nie tylko mojego, przecież Wy znacie ją najlepiej
-Dobrze zrobiłeś- odezwał się były zawodnik bydgoskiej drużyny
-Gdzie on w ogóle jest?- zapytała ze łzami w oczach
-W tej sali- wskazałem palcem- trzeci od prawej strony, ma misia z niebieską wstążką w inkubatorze
-Śliczny
-No na pewno nie po ojcu- walnął Wrona
Karol siedział dwa krzesła dalej i nie odzywał się. Poczułem się trochę jak intruz. I choć byłem przy Anastazji przez całą ciążę, wiem że teraz potrzebuje ich.
*Karol*
Bylibyśmy wcześniej, ale stanęliśmy w kilkugodzinnym korku, który był spowodowany wypadkiem. Na szczęście po dotarciu do Bydgoszczy, prowadzący samochód Andrzej szybko i bez problemu dojechał do szpitala. Klara jak burza wleciała na recepcję, gdzie pokierowana przez pielęgniarkę pobiegła na odpowiedni oddział, a my zaraz za nią. Gdy dotarliśmy na miejsce zauważyłem chłopaka, który przytulał dziewczynę, chcąc uchronić ją przed całym złem tego świata. Jak później się okazało, był to Nikodem obejmujący śpiącą Anastazję. Zagotowało się we mnie nie miłosiernie, ale nie chciałem znów robić awantury. Anastazja ma prawo ułożyć sobie życie, ja swoją szansę niestety zmarnowałem, ale nie pozwolę by jakiś obcy mężczyzna bawił się w ojca mojego syna.
Po pewnym czasie przyszła pielęgniarka, która zaproponowała rozgrywającemu by przeniósł rudowłosą, do dyżurki. Chłopak wstał i jak najdelikatniej tylko potrafił przeniósł śpiącą dziewczynę do pomieszczenia.
-Nie patrz tak na niego, gdyby nie on to byśmy nie mieli zielonego pojęcia, że Ruda urodziła- odezwał się do mnie przyjaciel
-O co ci chodzi, przecież ja nic nie robię
-Ta jasne, ale gdybyś mógł zabijać wzrokiem on by się dawno z życiem pożegnał
-Już nie przesadzaj, nie mam nic do niego, cieszę się że opiekował się Anastazją i naszym dzieckiem-powiedziałem zgodnie z prawdą, lecz to ja chciałbym być na jego miejscu
-Chcecie coś do picia, jesteście głodni?- zapytał brunet gdy tylko wrócił
-Ja bym kawy się napiła i w sumie coś zjadła- odezwała się Klara
-W sumie ja też- odezwał się Wrona
-No ja też zgłodniałem
-O tej porze będę tylko kanapki w bufecie, chyba że chcecie coś innego to podjadę do sklepu, albo gdzieś
-Kanapki z bufetu w zupełności wystarczą- odezwałem się- Pójdę z tobą, bo z 4 kawami może być ciężko- powiedziałem i razem się oddaliliśmy
***
Mamy kolejny rozdział...
Kacperek cały czas walczy o życie, kolejny oddech, kolejne uderzenie małego serduszka.
Z pomocą Nikodema przyjaciele Anastazji mogą ją wspierać w najtrudniejszych momentach.
Do następnego 😍
niedziela, 5 czerwca 2016
Rozdział 48
Nie chciałam odpuścić sali, ale usłyszałam coś magicznego, moje maleństwo zaczęło płakać, a ja spokojniejsza pozwoliłam się przewieźć na inną sale. Nie wiem jak tam dotarłyśmy, bo usnęłam.
*Nikodem*
Tata zaproponował, abyśmy wybrali się na ryby. Jak byłem mały uwielbiałem to, zawsze to był nasz taki męski wypad. Gdy zamykałem drzwi do domu, a ojciec wkładał sprzęt do samochodu, zadzwonił mój telefon
-Mieliśmy wyłączyć-rzekł z grymasem tata
-Wiem, wiem ale muszę to odebrać, to może być coś ważnego
-No dobrze
-Tak Paweł -zacząłem pełny obaw
-Dzień dobry tu Barbara Stoch, jestem pielęgniarką na ginekologii. Doktor kazał do pana zadzwonić i poinformować o tym, że pani Anastazja Zielińska jest teraz, na porodówce
-Jak to, przecież to za wcześnie. Dobrze postaram się być jak najszybciej- rozłączyłem się- tato Ana rodzi, muszę tam jechać, następnym razem pojedziemy na te ryby
-Dobrze, tylko synku, uważaj na siebie i zadzwoń do mnie jak będziesz na miejscu, żebym na zawał nie zszedł
-Oki- pożegnałem się z mężczyzną i ruszyłem w drogę
Łamiąc przepisy drogowe dotarłem do szpitala. Wbiegłem na recepcje i zacząłem chaotycznie mówić, więc kobieta mnie nie rozumiała, a ja jeszcze bardziej się denerwowałem. Po chwili poczułem na swoim ramieniu czyjąś dłoń
-Co się stało, jak to możliwe, przecież wszystko było dobrze- zacząłem gdy tylko spostrzegłem Pawła
-Anastazja się przewróciła, bo chciała się usunąć z drogi młodym rowerzystom. Nieszczęśliwie upadła, ale ci młodzi się nią zaopiekowali i zadzwonili na pogotowie. W karetce odeszły jej wody, urodziła u nas- mężczyzna prowadził mnie do gabinetu
-Ale wszystko jest w porządku?
-Nie do końca, mały ma tylko 1 punkt w skali Apgar na 10, a wiesz co to oznacza
-Gdzie oni są?- zapytałem zdenerwowany
-Anastazja śpi, a do małego przykro mi nie możecie na razie wchodzić. Choć pokażę ci go, ale tylko przez szybę, a potem pójdziemy do Any, oki
-Dobrze
Tak jak lekarz powiedział, tak też zrobiliśmy. Mały był śliczny, taki drobniutki, bezbronny. Oparłem czoło o szybę, a po moim policzku spłynęła łza. Po co ja kurwa pojechałem, dlaczego z nią nie zostałem
-To nie jest twoja wina- odezwał się doktor jakby czytał w moich myślach
-Jeśli ta historia się powtórzy to się zabiję, nie wytrzymam tego
-Chodź, my małym się zajmiemy, Ana będzie potrzebowała teraz twojego wsparcia
Poszliśmy do sali, w której leżała rudowłosa. Paweł powrócił do swoich obowiązków, a ja usiadłem na krześle obok łóżka. Do swoich dłoni chwyciłem dłoń dziewczyny, cały czas ją przepraszając. Nie wiem kiedy, ale moje powieki zaczęły robić się coraz cięższe, położyłem głowę na szpitalnym łóżku i usnąłem.
*Anastazja*
Gdy się obudziłam wpadłam w lekką panikę, nerwowo zaczęłam rozglądać się po sali w której byłam. Po chwili docierało do mnie co się wydarzyło, że urodziłam dziecko. Chciałam poruszyć prawą ręką, ale coś mi to uniemożliwiało, dopiero teraz zauważyłam bruneta przy moim łóżku. Ponowiłam próbę wydostania mojej ręki, robiłam to najdelikatniej jak tylko potrafiłam
-Dawno się obudziłaś?- zapytał zaspanym głosem
-Dosłownie przed chwilą, a co z małym- strasznie się o niego bałam
-Pójdę po Pawła on ci wszystko powie- nim zdążyłam się odezwać już go nie było w sali, a mnie ogarniał jeszcze większy strach
Po chwili do sali weszli dwaj mężczyźni, na których z niecierpliwością czekałam. Lekarz powiedział mi wszystko o moim synku, żyje i to jest najważniejsze. Żyje, choć musi walczyć o każdą minutę. Nikodem cały czas powtarzał, że wszystko będzie dobrze, że jest taki silny jak jego mama. Byłam zdruzgotana, ale szybko się otrząsnęłam, przecież muszę być silna, dla niego. Nikodem poinformował redakcję o zaistniałej sytuacji, na szczęście to są mądrzy ludzie i wszystko zrozumieli.
Przez kolejne dwa dni leżałam na sali, i każdego dnia mogłam widywać mojego Kacperka tylko 5 minut. Gdy wszystko było ze mną w porządku wypisali mnie. Nie wróciłam do domu tylko siedziałam z chłopakiem przed salą gdzie leżał mój synek.
-Może pojedziesz do domu, jak się coś zmieni to dam ci znać
-Po co mam jechać?
-Odeśpisz sobie trochę
-Nikuś ja spałam przez trzy dni, jestem wypoczęta. Ale ty jedź i tak jestem ci wdzięczna, że tu ze mną byłeś
-Nawet się nie wygłupiaj, w takim razie zostaniemy razem
-Dobrze, a co to?- zapytałam gdy spostrzegłam dosyć sporych rozmiarów torbę
-Ubrania dla małego
-Ale kiedy ty to kupiłeś?- byłam zdziwiona, przecież cały czas był ze mną, a jak jechał do domu to tylko by wziąć prysznic i przebrać się
-Nie kupiłem, znaczy się- podrapał się po głowie i jeszcze bardziej posmutniał- pamiętasz ten zamknięty pokój?
-Ten na końcu korytarza, w remoncie?
-Tak, ale nie powiedziałem ci całej prawdy. 3 lata temu miałem narzeczoną, bardzo ją kochałem, była w 8 miesiącu ciąży i poznałem ją tu, w Bydgoszczy. Gdy dostałem propozycję zmiany klubu nie zastanawiałem się, kupiłem mieszkanie i je wyremontowałem, a w tamtym pokoju, miała być sypialnia naszego syna. Gdy skończyłem remont, zamówiłem stolik w jej ulubionej restauracji i po kolacji miała zobaczyć nasz nowy dom. Niestety, gdy jechała na spotkanie, jakiś idiota przejechał z ogromną prędkością na czerwonym świetle i zderzył się z nią. Nie miała szans, zmarła w drodze do szpitala, niestety mojego synka też nie udało się im odratować. Od tego momentu nie wchodziłem do pokoju, ale teraz się to zmieniło- przytuliłam go mocno, oboje płakaliśmy
-Byłbyś świetnym ojcem- szepnęłam
-Teraz mogę być świetnym wujkiem- nikle się uśmiechnął
-Będziesz, dziękuję że jesteś
-To ja dziękuję, że wy jesteście. A teraz musisz coś dla mnie zrobić- otarł ostatnią łzę
-Zamieniam się w słuch
-Weźmiesz telefon i zadzwonisz do Klary, Andrzeja albo Karola
-Nie, od trzech dni mi to mówisz, jeszcze ci się nie znudziło
-Dlaczego, przecież mają prawo wiedzieć
-Wystarczy, że ciebie obarczam tymi problemami
-Słuchaj nie jesteś sama, a przyjaciół się ma po to by pomagali w trudnych momentach
-Nie i skończmy ten temat
Brunet się nie odezwał, wręczył pielęgniarce ubrania dla chłopca i poszedł do łazienki
*Nikodem*
Gdy przechodziła obok nas pielęgniarka to dałem jej torbę i poszedłem do toalety. Tak naprawdę to chciałem się oddalić i napisać do przyjaciółki rudowłosej "Anastazja urodziła trzy dni temu. Nie wiem czemu nie napisała, ale chyba powinniście wiedzieć" przez dłuższą chwilę zastanawiałem się czy wysłać, po zastanowieniu się wcisnąłem "wyślij". Schowałem telefon do kieszeni i wróciłem do dziewczyny.
*Klara*
-Stało się coś niezwykłego- powiedział Andrzej gdy tylko mnie odebrał spod hali
-Zamieniam się w słuch- powiedziałam ze śmiechem, bo spodziewałam się jakiś głupot, jak to chłopak ma w zwyczaju
-A ja powiedziałem coś śmiesznego?
-Gdy mówisz że stało się coś niezwykłego to zazwyczaj to są jakieś głupoty typu "bawiąc się z Mikołajem, zrobiliśmy eksperyment i włożyliśmy jajko do mikrofali, wtedy stało się coś niezwykłego i całe jajko się rozwaliło- głośno się zaśmiałam na to wspomnienie- to mów co tym razem się stało
-Właściwie to już nie ważne- powiedział gdy odpalił silnik
Przez całą drogę do domu milczeliśmy. Gdy weszliśmy do środka, przywitałam i pożegnałam się od razu z panem Zbyszkiem. Mikołaj się mocno do mnie przytulił, a potem zaprowadził mnie do salonu gdzie był wywieszony napis "WITAJ W DOMU MAMO" a stół był ładnie zastawiony. Byłam wzruszona i pomyślałam "właśnie dla takich chwil warto żyć". Zjedliśmy, potem poszliśmy na spacer, a jak wróciliśmy to Miki poszedł do łazienki. Gdy wyszedł zaciągnął Wrone do swojego pokoju, by ten przeczytał mu bajkę. Po 15 minutach postanowiłam zobaczyć czy mały już śpi, bo często się zdarzało, że po 10 minutach obaj chłopacy spali, jednak tym razem się pomyliłam
-Wiesz tato ja cię bardzo kocham, ale cieszę się, że mama już wróciła- rzekł chłopczyk, a mnie zamurowało
-Ja też cię bardzo kocham i też cieszę się że mama wróciła. A teraz śpij już, bo jutro idziemy do szkoły
-Muszę iść?
-Dziś miałeś wolne, więc bez dyskusji jutro wstajemy. Trzeba się uczyć by coś w przyszłości osiągnąć
-Dobra, dobra. Dobranoc- przytulił się do niego, a ja szybko wróciłam do salonu
Po chwili przyszedł Wrona
-Coś się stało?- zauważył że po moim policzku przed chwilą spłynęła łza
-W samochodzie chciałeś mi coś powiedzieć, powiesz mi teraz
-Żebyś się znowu śmiała, nie dzięki- odwrócił się i poszedł do sypialni
Wzięłam tylko swoją pidżamę i poszłam do łazienki by wziąć szybki prysznic. Gdy wróciłam do salonu, środkowy już leżał w łóżku, podejrzewałam, że udaje że śpi. Przytuliłam się i szepnęłam
-Też się cieszę że jestem już z Wami, a jeszcze bardziej cieszy mnie fakt, że traktujesz mnie i Mikołaja jak rodzinę- pocałowałam go w policzek, odwróciłam się i próbowałam zasnąć, po chwili poczułam jak Andrzej się odwraca i do mnie przytula.
Gdy następnego dnia, okazało się że Karol, nie wrócił z Bydgoszczy, ucieszyłam się, bo pomyślałam, że się pogodzili. Zadzwoniłam do Anastazji, by dowiedzieć się jak przebiegło spotkanie, to co mi powiedziała zszokowało mnie. Zaczęłam się poważnie martwić o przyjaciela. Po kilku dziesięciu minutach zadzwonił do nas Wojtek poinformować nas, że z Kłosem wszystko jest w porządku i jest w Lubinie.
Przez kolejne trzy dni miałam jakieś dziwne przeczucie, powiedziałam o tym Andrzejowi, który to zbagatelizował i wyśmiał. Gdy wracałam z Mikołajem ze szkoły dostałam SMS-a od Nikodema co mnie lekko zdziwiło, a jego zawartość spowodowała, że zrobiło mi się słabo
-Mamo co się stało- zapytał Miki gdy usiadłam na ławce
-Musimy szybko wrócić do domu
Po drodze zadzwoniłam do Wlazłych i poprosiłam o kilkudniową opiekę nad synem
-Zbieraj się- powiedziałam do swojego chłopaka, gdy przekroczyłam próg mieszkania
-Co się stało
-Miki spakuj do torby ciuszki, oki
-Tak jest- zasalutował i poszedł do swojego pokoju
-Powiesz mi o co chodzi
-Anastazja urodziła
-Co?- no tak, przecież on nawet nie wiedział, że była w ciąży
-Jezuuu dzwoń do Kłosa i powiedz, żeby się zbierał i czekał przed blokiem
-A po co on tam
-Ja pierdole ty mnie chłopaku czasem załamujesz
-No przecież oni już dawno ze sobą nie są, a jak mieszka z kimś innym to po co Karol tam- zapytał jakby to było jasne
-No widzisz nie każdy daje dupy jak twój przyjaciel- krzyknęłam zdenerwowana- dzwonisz do niego czy nie?
-Już dzwonię- powiedział i sięgnął po telefon- a tak po za tym to on jej nie zdradził
Poszłam do sypialni i spakowałam kilka najpotrzebniejszych rzeczy, potem dołączył do mnie Miki ze swoją torbą, przyszedł zdenerwowany Wrona i wziął nasze torby
-Nie chcesz nie musisz jechać, ja sobie poradzę- powiedziałam zakluczając drzwi mieszkania
-Dobra już mnie nie denerwuj, tylko idź, ja prowadzę, bo ty w tym stanie rozwalisz nas przy pierwszym zakręcie
-Ale ci się żart wyostrzył, naprawdę- rzuciłam mu kluczyki i wsiadłam w złym humorze do auta
-A co z małym jedzie z nami?
-Tak i w szpitalu będzie siedział, weź się w głowę puknij. Mariusz i Paula się nim zaopiekują
-To najpierw po Karola, a potem do Wlazłych
Miki pytał co się dzieje, ale powiedzieliśmy mu tylko, że musimy się spotkać z wujkiem Krzysiem, trochę marudził, bo chciał się zobaczyć z Sebastianem i Dominiką. Troszkę mu naściemnialiśmy, że ich nie ma bo są u babci. Uwierzył w to, choć był niezadowolony, pocieszała go jednak myśl, że będzie przez te kilka dni z Arkiem.
Przez całą drogę nie odzywałam się do chłopaków, zastanawiałam się jak to jest możliwe. Jak to możliwe, że Ana tak wcześnie urodziła, i jak to jest możliwe że dowiaduję się dopiero po 3 dniach i to jeszcze od Niko.
***
Mamy kolejny rozdział...
Mały walczy o przetrwanie, wygra te walkę, mając przy sobie mamę, która jest w stanie poświęcić dla niego wszystko?
Nikodem zdradził swoją tajemnicę i z pewnością zrobi wszystko, aby Kacperek został z nimi na świecie
Do następnego :*
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ
*Nikodem*
Tata zaproponował, abyśmy wybrali się na ryby. Jak byłem mały uwielbiałem to, zawsze to był nasz taki męski wypad. Gdy zamykałem drzwi do domu, a ojciec wkładał sprzęt do samochodu, zadzwonił mój telefon
-Mieliśmy wyłączyć-rzekł z grymasem tata
-Wiem, wiem ale muszę to odebrać, to może być coś ważnego
-No dobrze
-Tak Paweł -zacząłem pełny obaw
-Dzień dobry tu Barbara Stoch, jestem pielęgniarką na ginekologii. Doktor kazał do pana zadzwonić i poinformować o tym, że pani Anastazja Zielińska jest teraz, na porodówce
-Jak to, przecież to za wcześnie. Dobrze postaram się być jak najszybciej- rozłączyłem się- tato Ana rodzi, muszę tam jechać, następnym razem pojedziemy na te ryby
-Dobrze, tylko synku, uważaj na siebie i zadzwoń do mnie jak będziesz na miejscu, żebym na zawał nie zszedł
-Oki- pożegnałem się z mężczyzną i ruszyłem w drogę
Łamiąc przepisy drogowe dotarłem do szpitala. Wbiegłem na recepcje i zacząłem chaotycznie mówić, więc kobieta mnie nie rozumiała, a ja jeszcze bardziej się denerwowałem. Po chwili poczułem na swoim ramieniu czyjąś dłoń
-Co się stało, jak to możliwe, przecież wszystko było dobrze- zacząłem gdy tylko spostrzegłem Pawła
-Anastazja się przewróciła, bo chciała się usunąć z drogi młodym rowerzystom. Nieszczęśliwie upadła, ale ci młodzi się nią zaopiekowali i zadzwonili na pogotowie. W karetce odeszły jej wody, urodziła u nas- mężczyzna prowadził mnie do gabinetu
-Ale wszystko jest w porządku?
-Nie do końca, mały ma tylko 1 punkt w skali Apgar na 10, a wiesz co to oznacza
-Gdzie oni są?- zapytałem zdenerwowany
-Anastazja śpi, a do małego przykro mi nie możecie na razie wchodzić. Choć pokażę ci go, ale tylko przez szybę, a potem pójdziemy do Any, oki
-Dobrze
Tak jak lekarz powiedział, tak też zrobiliśmy. Mały był śliczny, taki drobniutki, bezbronny. Oparłem czoło o szybę, a po moim policzku spłynęła łza. Po co ja kurwa pojechałem, dlaczego z nią nie zostałem
-To nie jest twoja wina- odezwał się doktor jakby czytał w moich myślach
-Jeśli ta historia się powtórzy to się zabiję, nie wytrzymam tego
-Chodź, my małym się zajmiemy, Ana będzie potrzebowała teraz twojego wsparcia
Poszliśmy do sali, w której leżała rudowłosa. Paweł powrócił do swoich obowiązków, a ja usiadłem na krześle obok łóżka. Do swoich dłoni chwyciłem dłoń dziewczyny, cały czas ją przepraszając. Nie wiem kiedy, ale moje powieki zaczęły robić się coraz cięższe, położyłem głowę na szpitalnym łóżku i usnąłem.
*Anastazja*
Gdy się obudziłam wpadłam w lekką panikę, nerwowo zaczęłam rozglądać się po sali w której byłam. Po chwili docierało do mnie co się wydarzyło, że urodziłam dziecko. Chciałam poruszyć prawą ręką, ale coś mi to uniemożliwiało, dopiero teraz zauważyłam bruneta przy moim łóżku. Ponowiłam próbę wydostania mojej ręki, robiłam to najdelikatniej jak tylko potrafiłam
-Dawno się obudziłaś?- zapytał zaspanym głosem
-Dosłownie przed chwilą, a co z małym- strasznie się o niego bałam
-Pójdę po Pawła on ci wszystko powie- nim zdążyłam się odezwać już go nie było w sali, a mnie ogarniał jeszcze większy strach
Po chwili do sali weszli dwaj mężczyźni, na których z niecierpliwością czekałam. Lekarz powiedział mi wszystko o moim synku, żyje i to jest najważniejsze. Żyje, choć musi walczyć o każdą minutę. Nikodem cały czas powtarzał, że wszystko będzie dobrze, że jest taki silny jak jego mama. Byłam zdruzgotana, ale szybko się otrząsnęłam, przecież muszę być silna, dla niego. Nikodem poinformował redakcję o zaistniałej sytuacji, na szczęście to są mądrzy ludzie i wszystko zrozumieli.
Przez kolejne dwa dni leżałam na sali, i każdego dnia mogłam widywać mojego Kacperka tylko 5 minut. Gdy wszystko było ze mną w porządku wypisali mnie. Nie wróciłam do domu tylko siedziałam z chłopakiem przed salą gdzie leżał mój synek.
-Może pojedziesz do domu, jak się coś zmieni to dam ci znać
-Po co mam jechać?
-Odeśpisz sobie trochę
-Nikuś ja spałam przez trzy dni, jestem wypoczęta. Ale ty jedź i tak jestem ci wdzięczna, że tu ze mną byłeś
-Nawet się nie wygłupiaj, w takim razie zostaniemy razem
-Dobrze, a co to?- zapytałam gdy spostrzegłam dosyć sporych rozmiarów torbę
-Ubrania dla małego
-Ale kiedy ty to kupiłeś?- byłam zdziwiona, przecież cały czas był ze mną, a jak jechał do domu to tylko by wziąć prysznic i przebrać się
-Nie kupiłem, znaczy się- podrapał się po głowie i jeszcze bardziej posmutniał- pamiętasz ten zamknięty pokój?
-Ten na końcu korytarza, w remoncie?
-Tak, ale nie powiedziałem ci całej prawdy. 3 lata temu miałem narzeczoną, bardzo ją kochałem, była w 8 miesiącu ciąży i poznałem ją tu, w Bydgoszczy. Gdy dostałem propozycję zmiany klubu nie zastanawiałem się, kupiłem mieszkanie i je wyremontowałem, a w tamtym pokoju, miała być sypialnia naszego syna. Gdy skończyłem remont, zamówiłem stolik w jej ulubionej restauracji i po kolacji miała zobaczyć nasz nowy dom. Niestety, gdy jechała na spotkanie, jakiś idiota przejechał z ogromną prędkością na czerwonym świetle i zderzył się z nią. Nie miała szans, zmarła w drodze do szpitala, niestety mojego synka też nie udało się im odratować. Od tego momentu nie wchodziłem do pokoju, ale teraz się to zmieniło- przytuliłam go mocno, oboje płakaliśmy
-Byłbyś świetnym ojcem- szepnęłam
-Teraz mogę być świetnym wujkiem- nikle się uśmiechnął
-Będziesz, dziękuję że jesteś
-To ja dziękuję, że wy jesteście. A teraz musisz coś dla mnie zrobić- otarł ostatnią łzę
-Zamieniam się w słuch
-Weźmiesz telefon i zadzwonisz do Klary, Andrzeja albo Karola
-Nie, od trzech dni mi to mówisz, jeszcze ci się nie znudziło
-Dlaczego, przecież mają prawo wiedzieć
-Wystarczy, że ciebie obarczam tymi problemami
-Słuchaj nie jesteś sama, a przyjaciół się ma po to by pomagali w trudnych momentach
-Nie i skończmy ten temat
Brunet się nie odezwał, wręczył pielęgniarce ubrania dla chłopca i poszedł do łazienki
*Nikodem*
Gdy przechodziła obok nas pielęgniarka to dałem jej torbę i poszedłem do toalety. Tak naprawdę to chciałem się oddalić i napisać do przyjaciółki rudowłosej "Anastazja urodziła trzy dni temu. Nie wiem czemu nie napisała, ale chyba powinniście wiedzieć" przez dłuższą chwilę zastanawiałem się czy wysłać, po zastanowieniu się wcisnąłem "wyślij". Schowałem telefon do kieszeni i wróciłem do dziewczyny.
*Klara*
-Stało się coś niezwykłego- powiedział Andrzej gdy tylko mnie odebrał spod hali
-Zamieniam się w słuch- powiedziałam ze śmiechem, bo spodziewałam się jakiś głupot, jak to chłopak ma w zwyczaju
-A ja powiedziałem coś śmiesznego?
-Gdy mówisz że stało się coś niezwykłego to zazwyczaj to są jakieś głupoty typu "bawiąc się z Mikołajem, zrobiliśmy eksperyment i włożyliśmy jajko do mikrofali, wtedy stało się coś niezwykłego i całe jajko się rozwaliło- głośno się zaśmiałam na to wspomnienie- to mów co tym razem się stało
-Właściwie to już nie ważne- powiedział gdy odpalił silnik
Przez całą drogę do domu milczeliśmy. Gdy weszliśmy do środka, przywitałam i pożegnałam się od razu z panem Zbyszkiem. Mikołaj się mocno do mnie przytulił, a potem zaprowadził mnie do salonu gdzie był wywieszony napis "WITAJ W DOMU MAMO" a stół był ładnie zastawiony. Byłam wzruszona i pomyślałam "właśnie dla takich chwil warto żyć". Zjedliśmy, potem poszliśmy na spacer, a jak wróciliśmy to Miki poszedł do łazienki. Gdy wyszedł zaciągnął Wrone do swojego pokoju, by ten przeczytał mu bajkę. Po 15 minutach postanowiłam zobaczyć czy mały już śpi, bo często się zdarzało, że po 10 minutach obaj chłopacy spali, jednak tym razem się pomyliłam
-Wiesz tato ja cię bardzo kocham, ale cieszę się, że mama już wróciła- rzekł chłopczyk, a mnie zamurowało
-Ja też cię bardzo kocham i też cieszę się że mama wróciła. A teraz śpij już, bo jutro idziemy do szkoły
-Muszę iść?
-Dziś miałeś wolne, więc bez dyskusji jutro wstajemy. Trzeba się uczyć by coś w przyszłości osiągnąć
-Dobra, dobra. Dobranoc- przytulił się do niego, a ja szybko wróciłam do salonu
Po chwili przyszedł Wrona
-Coś się stało?- zauważył że po moim policzku przed chwilą spłynęła łza
-W samochodzie chciałeś mi coś powiedzieć, powiesz mi teraz
-Żebyś się znowu śmiała, nie dzięki- odwrócił się i poszedł do sypialni
Wzięłam tylko swoją pidżamę i poszłam do łazienki by wziąć szybki prysznic. Gdy wróciłam do salonu, środkowy już leżał w łóżku, podejrzewałam, że udaje że śpi. Przytuliłam się i szepnęłam
-Też się cieszę że jestem już z Wami, a jeszcze bardziej cieszy mnie fakt, że traktujesz mnie i Mikołaja jak rodzinę- pocałowałam go w policzek, odwróciłam się i próbowałam zasnąć, po chwili poczułam jak Andrzej się odwraca i do mnie przytula.
Gdy następnego dnia, okazało się że Karol, nie wrócił z Bydgoszczy, ucieszyłam się, bo pomyślałam, że się pogodzili. Zadzwoniłam do Anastazji, by dowiedzieć się jak przebiegło spotkanie, to co mi powiedziała zszokowało mnie. Zaczęłam się poważnie martwić o przyjaciela. Po kilku dziesięciu minutach zadzwonił do nas Wojtek poinformować nas, że z Kłosem wszystko jest w porządku i jest w Lubinie.
Przez kolejne trzy dni miałam jakieś dziwne przeczucie, powiedziałam o tym Andrzejowi, który to zbagatelizował i wyśmiał. Gdy wracałam z Mikołajem ze szkoły dostałam SMS-a od Nikodema co mnie lekko zdziwiło, a jego zawartość spowodowała, że zrobiło mi się słabo
-Mamo co się stało- zapytał Miki gdy usiadłam na ławce
-Musimy szybko wrócić do domu
Po drodze zadzwoniłam do Wlazłych i poprosiłam o kilkudniową opiekę nad synem
-Zbieraj się- powiedziałam do swojego chłopaka, gdy przekroczyłam próg mieszkania
-Co się stało
-Miki spakuj do torby ciuszki, oki
-Tak jest- zasalutował i poszedł do swojego pokoju
-Powiesz mi o co chodzi
-Anastazja urodziła
-Co?- no tak, przecież on nawet nie wiedział, że była w ciąży
-Jezuuu dzwoń do Kłosa i powiedz, żeby się zbierał i czekał przed blokiem
-A po co on tam
-Ja pierdole ty mnie chłopaku czasem załamujesz
-No przecież oni już dawno ze sobą nie są, a jak mieszka z kimś innym to po co Karol tam- zapytał jakby to było jasne
-No widzisz nie każdy daje dupy jak twój przyjaciel- krzyknęłam zdenerwowana- dzwonisz do niego czy nie?
-Już dzwonię- powiedział i sięgnął po telefon- a tak po za tym to on jej nie zdradził
Poszłam do sypialni i spakowałam kilka najpotrzebniejszych rzeczy, potem dołączył do mnie Miki ze swoją torbą, przyszedł zdenerwowany Wrona i wziął nasze torby
-Nie chcesz nie musisz jechać, ja sobie poradzę- powiedziałam zakluczając drzwi mieszkania
-Dobra już mnie nie denerwuj, tylko idź, ja prowadzę, bo ty w tym stanie rozwalisz nas przy pierwszym zakręcie
-Ale ci się żart wyostrzył, naprawdę- rzuciłam mu kluczyki i wsiadłam w złym humorze do auta
-A co z małym jedzie z nami?
-Tak i w szpitalu będzie siedział, weź się w głowę puknij. Mariusz i Paula się nim zaopiekują
-To najpierw po Karola, a potem do Wlazłych
Miki pytał co się dzieje, ale powiedzieliśmy mu tylko, że musimy się spotkać z wujkiem Krzysiem, trochę marudził, bo chciał się zobaczyć z Sebastianem i Dominiką. Troszkę mu naściemnialiśmy, że ich nie ma bo są u babci. Uwierzył w to, choć był niezadowolony, pocieszała go jednak myśl, że będzie przez te kilka dni z Arkiem.
Przez całą drogę nie odzywałam się do chłopaków, zastanawiałam się jak to jest możliwe. Jak to możliwe, że Ana tak wcześnie urodziła, i jak to jest możliwe że dowiaduję się dopiero po 3 dniach i to jeszcze od Niko.
***
Mamy kolejny rozdział...
Mały walczy o przetrwanie, wygra te walkę, mając przy sobie mamę, która jest w stanie poświęcić dla niego wszystko?
Nikodem zdradził swoją tajemnicę i z pewnością zrobi wszystko, aby Kacperek został z nimi na świecie
Do następnego :*
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ
piątek, 27 maja 2016
Rozdział 47
*Anastazja*
To spotkanie bardzo wiele mnie kosztowało. Nie wiem co ja w ogóle chciałam uzyskać spotykając się z nim. Głupia chyba myślałam, że pokocha to dziecko i będzie się o nie troszczył. Słowa jakie padły z jego ust, były jak sztylet prosto w serce, były gorsze niż te które usłyszałam wtedy w mieszkaniu. Cieszę się, że ten młody kelner nam przerwał, bo nie wiem co bym mogła usłyszeć jeszcze na swój temat. Potem ja przejęłam pałeczkę i powiedziałam co leży mi na sercu. Wiem że z każdym słowem, przekraczałam granice, że raniłam go coraz bardziej, ale jakoś mnie to nie obchodziło. Pokazałam mu USG, z dokładną datą. Później zapłaciłam za wodę i wyszłam z restauracji.
Usiadłam na pobliskie ławce, cała się trzęsłam, kilka minut wystarczyło, bym doprowadziła się do takiego stanu. Pomyślałam o dziecku, które noszę pod sercem, ta sytuacja chyba też wiele go kosztowała. Otarłam łzy i starałam się uspokoić i unormować swój oddech
-Przepraszam- usłyszałam i momentalnie się wyprostowałam
-Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?- nie miałam siły na to wszystko
-To naprawdę moje dziecko?- zapytał wzruszony
-Nie, wiesz co, wiatropylna jestem- powiedziałam złośliwie
-Możemy jeszcze raz porozmawiać, na spokojnie tym razem?- zapytał niepewnie
-Do tej restauracji to chyba nas nie wpuszczą, ja już nie mam ochoty, na jakieś chore akcje, więc pojedziemy do mojego tymczasowego mieszkania
Skierowaliśmy się do auta Karola, a jedyne słowa jakie padały to te gdzie chłopak ma jechać. Po tej okropnej ciszy i podróży, która zazwyczaj mija bardzo szybko, dziś myślałam że nie będzie miała końca. Po dotarciu do mieszkania zaprowadziłam chłopaka do kuchnia, a sama poszłam do łazienki. Gdy wróciłam Karol zalewał nam herbaty. Po chwili usłyszałam dźwięk mojego telefonu, gdy zobaczyłam na wyświetlaczu twarz Nikodema mimowolnie się uśmiechnęłam
-Cześć mała jak się trzymasz- zaczął, a ja usiadłam na przeciwko Kłosa
-Cześć nie jestem w nastroju, ale wiesz że jak bym była to bym ci coś powiedziała
-Dobra, dobra a jak tam spotkanie z Karolem
-Trochę nerwowo, ale oboje się uspokoiliśmy i jesteśmy u nas w mieszkaniu
-Dobra to nie przeszkadzam, pamiętaj jak coś się będzie działo to dzwoń, wsiadam w samochód i jestem
-Tak wiem, kochany jesteś, dobra kończę
-No to się trzymajcie- po tych słowach się rozłączyłam
Odłożyłam telefon na blacie i upiłam herbatę truskawkową. Po raz kolejny tego dnia zapadła między nami niezręczna cisza
-A pomyśleć że kiedyś potrafiliśmy ze sobą rozmawiać przez kilka godzin i to bez przerw- powiedziałam z delikatnym uśmiechem
-Kto to dzwonił?- zapytał próbując ukryć zazdrość, ale chyba zapomniał, że go dobrze znam
-Mój współlokator Nikodem jest rozgrywającym tutaj, bardzo się zaprzyjaźniliśmy i opiekuje się nami, to on mnie przekonał do tego spotkania- dłoń położyłam na brzuchu
-Posłuchaj między mną a Olą nic nie ma i nie było. Byłem z nią przed tym jak cię poznałem, ona wyjechała. Potem pojawiłaś się ty, a ona już wcześniej dla mnie nic nie znaczyła. Nie widzieliśmy się trzy lata, a przez telefon nie wypadało z nią zerwać
-Nie wypadało to się ze mną związywać- powiedziałam zdenerwowana
-Ona ma męża i dziecko- próbował się ratować
-A co mnie to interesuje
-Jesteś dla mnie najważniejsza, zapomnijmy o tym i wróć ze mną do Bełchatowa
-No chyba cię pojebało, mam udawać, że nic się nie stało?
-Wybacz mi- złapał mnie za dłoń
-Wyjdź- do środkowego nie dochodziły słowa, które wypowiadałam- no wypierdalaj stąd, bo mnie wkurwiasz już- krzyknęłam, a on wstał i odszedł
Oparłam się o ścianę i z bezsilności osunęłam się po niej. Skuliłam się i zaczęłam płakać
*Karol*
Myślałem że jak pojedziemy do tego mieszkania to coś się zmieni. Uspokoiliśmy się trochę, zanim zaczęliśmy rozmawiać, ale oczywiście z moim niewyparzonym językiem coś musiało się stać. Byłem zły na siebie, że najpierw odstawiłem scenę zazdrości, a potem tłumaczyłem się jak ostatni dupek. Zdenerwowany zbiegłem po schodach i wsiadłem do swojego auta. Oparłem dłonie o kierownice i dałem upust wszystkim emocjom. Po kilkunastu minutach odjechałem spod mieszkania rudowłosej
*Anastazja*
Gdy skończyłam się nad sobą użalać udałam się do swojego pokoju po pidżamę, a później poszłam do łazienki. Tam zmyłam resztki makijażu i wzięłam szybki prysznic. Po wykonaniu tych czynności wróciłam do swojego pokoju i zmęczona dzisiejszym dniem zasnęłam.
Gdy się obudziłam zegarek wskazywał 9.38, chwyciłam telefon i wybrałam numer do redakcji
-Cześć nie najlepiej się dziś czuję, w związku z tym chciałabym poprosić o wolne
-Jasne, nie ma sprawy. Potrzebujesz czegoś?
-Nie dziękuję- pożegnałam się i rozłączyłam
Na fb poinformowałam moją grupę, że dzisiejsze zajęcia się nie odbędą. Gdy załatwiłam wszystkie ważne na chwilę obecną sprawę, po raz kolejny zasnęłam. Niestety nie trwało to długo, bo mój telefon dał o sobie znać
-Czego- odezwałam się zła zaspanym głosem
-Rozumiem, że miałaś ciężką noc. W końcu długo nie widziałaś się z Karolem i stęskniliście się za sobą. Ale żeby tak odzywać się do swojej najlepszej przyjaciółki to lekka przesada- usłyszałam głos rozbawionej Klary
-Możesz mi powiedzieć do jasnej cholery o co ci chodzi?- podniosłam się i krzyczałam do słuchawki- nie każdy ma takie szczęście jak ty
-Myślałam, że jesteś z Karolem, bo nie ma go od wczoraj w Bełchatowie
-To źle myślałaś... Ale jak to nie ma go w domu, sprawdzałaś- zaczęłam się martwić o blondyna
-Nie ma go, z Andrzejem się umówili na siłownie z rana. Wrona, czekał i czekał, potem poszedł sprawdzić i na parkingu nawet nie było jego samochodu
-To może dupy nie chciało mu się ruszyć i pojechał samochodem
-Też tak myśleliśmy więc dzwoniliśmy do niego, ale nie odbiera. Sprawdzaliśmy mieszkanie i nie ma nic co wskazywałoby na to, żeby ostatnią noc spędził w domu, pytaliśmy się sąsiadów, ale nikt nic nie widział
-Nie wiem u mnie go nie było- nie chciałam aby Klara skapnęła się że mnie to ruszyło
-Anastazja co się tam wczoraj stało?
-Nic muszę kończyć, pa- szybko się rozłączyłam
Postanowiłam sama skontaktować się z środkowym. Pierwsze połączenie nieodebrane, drugie, piąte, dziesiąte, aż w końcu był łaskaw odebrać
-Halo- usłyszałam znajomy głos, ale nie należał on do Kłosa- Wojtek mówi
-Włodi?- zapytałam niepewnie
-No a jaki?
-Mogłabym porozmawiać z Karolem
-Teraz nie bo śpi. Schlał się wczoraj, z racji że mnie nie było w mieszkaniu usnął pijany na klatce schodowej- byłam zła, on sobie pije, a wszyscy się o niego martwią
-Dobra zadzwoń do Klary albo Andrzeja bo chyba oszaleją, martwią się o niego
-A ty?
-Co ja?
-Martwisz się o niego?
-Karol to skończony dupek, jak wytrzeźwieje to może sam ci wszystko powie, a teraz zadzwoń do nich, bo ja nie mam ochoty już z nimi gadać- rozłączyłam się i z powrotem opadłam na łóżku.
Cały wczorajszy dzień przeleżałam w łóżku, dziś postanowiłam pójść już do redakcji. Zegarek wskazywał 8.50 więc spokojnym krokiem zmierzałam uliczkami Bydgoszczy. W pewnym momencie usłyszałam za sobą krzyki młodych chłopaków, chciałam się odwrócić by sprawdzić co się dzieje. Rozpędzona młodzież jechała owerami prosto na mnie, chcąc się odsunąć, przewróciłam się. Poczułam ogromny ból, młodzi gdy tylko zobaczyli, że leżę na ziemi zeszli z rowerów i podbiegli do mnie
-Nic pani nie jest, krzyczeliśmy żeby pani się odsunęła- rzekł zestresowany brunet- boli coś panią?-pokiwałam twierdząco głową, łzy napływały mi do oczu- co panią boli- próbował mnie uspokoić- wskazałam na brzuch- jest pani w ciąży, tak?- znów potwierdziłam kiwnięciem głowy- dobra nie ma żartów, Maciek dzwoń po pogotowie, powiedz gdzie jesteśmy i co się stało, zaznacz że pani jest w ciąży, niech się pośpieszą- blondyn posłuchał kolegi i odszedł na bok wykonując telefon- przesuniemy panią w bezpieczniejsze miejsce. Radek weź panią z lewej strony, Piotrek z prawej- wszyscy wykonywali polecenia bruneta- proszę się nie martwić, wszystko będzie w porządku?- próbował podnieść mnie na duchu- wygodnie jest pani?
-Tak
-Może chce pani wody
-Jeśli to możliwe to poproszę- z torby wyją butelkę z przezroczystą cieczą
-Wygodnie jest pani
-Tak
-W którym jest pani miesiącu
-Początek siódmego
-O to super, chłopiec czy dziewczynka- młody robił wszystko abym nie myślała o bólu
-Chłopiec- lekko się uśmiechnęłam
-Myślała pani nad imieniem
-Nie wiem jeszcze, najbardziej to mi się Kacper podoba
-W sumie ładne, Kacper, Kapi, no to jest dobry pomysł- chłopak przez kolejne 15 minut zadawał mi pytania, czasem bez sensowne, ale jego cel został osiągnięty i uwagę skupiłam na nim, a nie na potwornym bólu,
Po upływie tego czasu przyjechała karetka. Bardzo bałam się o swoje dziecko. A gdy w karetce odeszły mi wody to kompletnie spanikowałam.
-Przecież to jeszcze za wcześnie- krzyknęłam
-Za 3 minuty będziemy w szpitalu, proszę oddychać- dosłownie chwilę później byłam już na sali porodowej.
Z tego wszystkiego pamiętam potworny ból, jakby coś rozrywało mnie od środka. Nie wiem ile to trwało, 5 minut czy 5 godzin, dla mnie była to cała wieczność. Na szczęście dyżur na ginekologii miał Paweł, który gdy tylko mnie zobaczył, poprosił jedną z sióstr, o to aby wzięły jego telefon i zadzwoniły do Nikodema i o wszystkim go poinformowały. Ból ustał, ja byłam cała mokra, a na sali zapadła cisza.
-Dlaczego on nie płacze, Paweł co się dzieję- zaczęłam płakać z bezsilności
-Proszę zająć się pacjentką- nie odpowiedział na moje pytanie
Po chwili w sali pojawiły się kolejne osoby, jedna pani doktor zajęła się mną, a pozostała trójka moim skarbem. Gdy lekarka, zrobiła wszystko co było potrzebne, pielęgniarki chciały mnie przewieźć na sale.
***
Tak wiem uwielbiacie kiedy kończę w takich momentach...
Kiedy dziewczyna staję się kobietą, zakochuje się i zachodzi w ciążę to przychodzi taki moment, że nie obchodzi ją jej zdrowie, życie jej ukochanego, tylko najważniejsze staję się dobro dziecka, które nosi pod sercem.
Czy Anastazja będzie miała szansę cieszyć się z pierwszych słów swojego dziecka? Czy też pogrąży się w żałobie?
Do następnego 😉
PS. Wszystkim mamom życzę wszystkiego co najlepsze!!! Życzenia spóźnione ale szczere 😍
To spotkanie bardzo wiele mnie kosztowało. Nie wiem co ja w ogóle chciałam uzyskać spotykając się z nim. Głupia chyba myślałam, że pokocha to dziecko i będzie się o nie troszczył. Słowa jakie padły z jego ust, były jak sztylet prosto w serce, były gorsze niż te które usłyszałam wtedy w mieszkaniu. Cieszę się, że ten młody kelner nam przerwał, bo nie wiem co bym mogła usłyszeć jeszcze na swój temat. Potem ja przejęłam pałeczkę i powiedziałam co leży mi na sercu. Wiem że z każdym słowem, przekraczałam granice, że raniłam go coraz bardziej, ale jakoś mnie to nie obchodziło. Pokazałam mu USG, z dokładną datą. Później zapłaciłam za wodę i wyszłam z restauracji.
Usiadłam na pobliskie ławce, cała się trzęsłam, kilka minut wystarczyło, bym doprowadziła się do takiego stanu. Pomyślałam o dziecku, które noszę pod sercem, ta sytuacja chyba też wiele go kosztowała. Otarłam łzy i starałam się uspokoić i unormować swój oddech
-Przepraszam- usłyszałam i momentalnie się wyprostowałam
-Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?- nie miałam siły na to wszystko
-To naprawdę moje dziecko?- zapytał wzruszony
-Nie, wiesz co, wiatropylna jestem- powiedziałam złośliwie
-Możemy jeszcze raz porozmawiać, na spokojnie tym razem?- zapytał niepewnie
-Do tej restauracji to chyba nas nie wpuszczą, ja już nie mam ochoty, na jakieś chore akcje, więc pojedziemy do mojego tymczasowego mieszkania
Skierowaliśmy się do auta Karola, a jedyne słowa jakie padały to te gdzie chłopak ma jechać. Po tej okropnej ciszy i podróży, która zazwyczaj mija bardzo szybko, dziś myślałam że nie będzie miała końca. Po dotarciu do mieszkania zaprowadziłam chłopaka do kuchnia, a sama poszłam do łazienki. Gdy wróciłam Karol zalewał nam herbaty. Po chwili usłyszałam dźwięk mojego telefonu, gdy zobaczyłam na wyświetlaczu twarz Nikodema mimowolnie się uśmiechnęłam
-Cześć mała jak się trzymasz- zaczął, a ja usiadłam na przeciwko Kłosa
-Cześć nie jestem w nastroju, ale wiesz że jak bym była to bym ci coś powiedziała
-Dobra, dobra a jak tam spotkanie z Karolem
-Trochę nerwowo, ale oboje się uspokoiliśmy i jesteśmy u nas w mieszkaniu
-Dobra to nie przeszkadzam, pamiętaj jak coś się będzie działo to dzwoń, wsiadam w samochód i jestem
-Tak wiem, kochany jesteś, dobra kończę
-No to się trzymajcie- po tych słowach się rozłączyłam
Odłożyłam telefon na blacie i upiłam herbatę truskawkową. Po raz kolejny tego dnia zapadła między nami niezręczna cisza
-A pomyśleć że kiedyś potrafiliśmy ze sobą rozmawiać przez kilka godzin i to bez przerw- powiedziałam z delikatnym uśmiechem
-Kto to dzwonił?- zapytał próbując ukryć zazdrość, ale chyba zapomniał, że go dobrze znam
-Mój współlokator Nikodem jest rozgrywającym tutaj, bardzo się zaprzyjaźniliśmy i opiekuje się nami, to on mnie przekonał do tego spotkania- dłoń położyłam na brzuchu
-Posłuchaj między mną a Olą nic nie ma i nie było. Byłem z nią przed tym jak cię poznałem, ona wyjechała. Potem pojawiłaś się ty, a ona już wcześniej dla mnie nic nie znaczyła. Nie widzieliśmy się trzy lata, a przez telefon nie wypadało z nią zerwać
-Nie wypadało to się ze mną związywać- powiedziałam zdenerwowana
-Ona ma męża i dziecko- próbował się ratować
-A co mnie to interesuje
-Jesteś dla mnie najważniejsza, zapomnijmy o tym i wróć ze mną do Bełchatowa
-No chyba cię pojebało, mam udawać, że nic się nie stało?
-Wybacz mi- złapał mnie za dłoń
-Wyjdź- do środkowego nie dochodziły słowa, które wypowiadałam- no wypierdalaj stąd, bo mnie wkurwiasz już- krzyknęłam, a on wstał i odszedł
Oparłam się o ścianę i z bezsilności osunęłam się po niej. Skuliłam się i zaczęłam płakać
*Karol*
Myślałem że jak pojedziemy do tego mieszkania to coś się zmieni. Uspokoiliśmy się trochę, zanim zaczęliśmy rozmawiać, ale oczywiście z moim niewyparzonym językiem coś musiało się stać. Byłem zły na siebie, że najpierw odstawiłem scenę zazdrości, a potem tłumaczyłem się jak ostatni dupek. Zdenerwowany zbiegłem po schodach i wsiadłem do swojego auta. Oparłem dłonie o kierownice i dałem upust wszystkim emocjom. Po kilkunastu minutach odjechałem spod mieszkania rudowłosej
*Anastazja*
Gdy skończyłam się nad sobą użalać udałam się do swojego pokoju po pidżamę, a później poszłam do łazienki. Tam zmyłam resztki makijażu i wzięłam szybki prysznic. Po wykonaniu tych czynności wróciłam do swojego pokoju i zmęczona dzisiejszym dniem zasnęłam.
Gdy się obudziłam zegarek wskazywał 9.38, chwyciłam telefon i wybrałam numer do redakcji
-Cześć nie najlepiej się dziś czuję, w związku z tym chciałabym poprosić o wolne
-Jasne, nie ma sprawy. Potrzebujesz czegoś?
-Nie dziękuję- pożegnałam się i rozłączyłam
Na fb poinformowałam moją grupę, że dzisiejsze zajęcia się nie odbędą. Gdy załatwiłam wszystkie ważne na chwilę obecną sprawę, po raz kolejny zasnęłam. Niestety nie trwało to długo, bo mój telefon dał o sobie znać
-Czego- odezwałam się zła zaspanym głosem
-Rozumiem, że miałaś ciężką noc. W końcu długo nie widziałaś się z Karolem i stęskniliście się za sobą. Ale żeby tak odzywać się do swojej najlepszej przyjaciółki to lekka przesada- usłyszałam głos rozbawionej Klary
-Możesz mi powiedzieć do jasnej cholery o co ci chodzi?- podniosłam się i krzyczałam do słuchawki- nie każdy ma takie szczęście jak ty
-Myślałam, że jesteś z Karolem, bo nie ma go od wczoraj w Bełchatowie
-To źle myślałaś... Ale jak to nie ma go w domu, sprawdzałaś- zaczęłam się martwić o blondyna
-Nie ma go, z Andrzejem się umówili na siłownie z rana. Wrona, czekał i czekał, potem poszedł sprawdzić i na parkingu nawet nie było jego samochodu
-To może dupy nie chciało mu się ruszyć i pojechał samochodem
-Też tak myśleliśmy więc dzwoniliśmy do niego, ale nie odbiera. Sprawdzaliśmy mieszkanie i nie ma nic co wskazywałoby na to, żeby ostatnią noc spędził w domu, pytaliśmy się sąsiadów, ale nikt nic nie widział
-Nie wiem u mnie go nie było- nie chciałam aby Klara skapnęła się że mnie to ruszyło
-Anastazja co się tam wczoraj stało?
-Nic muszę kończyć, pa- szybko się rozłączyłam
Postanowiłam sama skontaktować się z środkowym. Pierwsze połączenie nieodebrane, drugie, piąte, dziesiąte, aż w końcu był łaskaw odebrać
-Halo- usłyszałam znajomy głos, ale nie należał on do Kłosa- Wojtek mówi
-Włodi?- zapytałam niepewnie
-No a jaki?
-Mogłabym porozmawiać z Karolem
-Teraz nie bo śpi. Schlał się wczoraj, z racji że mnie nie było w mieszkaniu usnął pijany na klatce schodowej- byłam zła, on sobie pije, a wszyscy się o niego martwią
-Dobra zadzwoń do Klary albo Andrzeja bo chyba oszaleją, martwią się o niego
-A ty?
-Co ja?
-Martwisz się o niego?
-Karol to skończony dupek, jak wytrzeźwieje to może sam ci wszystko powie, a teraz zadzwoń do nich, bo ja nie mam ochoty już z nimi gadać- rozłączyłam się i z powrotem opadłam na łóżku.
Cały wczorajszy dzień przeleżałam w łóżku, dziś postanowiłam pójść już do redakcji. Zegarek wskazywał 8.50 więc spokojnym krokiem zmierzałam uliczkami Bydgoszczy. W pewnym momencie usłyszałam za sobą krzyki młodych chłopaków, chciałam się odwrócić by sprawdzić co się dzieje. Rozpędzona młodzież jechała owerami prosto na mnie, chcąc się odsunąć, przewróciłam się. Poczułam ogromny ból, młodzi gdy tylko zobaczyli, że leżę na ziemi zeszli z rowerów i podbiegli do mnie
-Nic pani nie jest, krzyczeliśmy żeby pani się odsunęła- rzekł zestresowany brunet- boli coś panią?-pokiwałam twierdząco głową, łzy napływały mi do oczu- co panią boli- próbował mnie uspokoić- wskazałam na brzuch- jest pani w ciąży, tak?- znów potwierdziłam kiwnięciem głowy- dobra nie ma żartów, Maciek dzwoń po pogotowie, powiedz gdzie jesteśmy i co się stało, zaznacz że pani jest w ciąży, niech się pośpieszą- blondyn posłuchał kolegi i odszedł na bok wykonując telefon- przesuniemy panią w bezpieczniejsze miejsce. Radek weź panią z lewej strony, Piotrek z prawej- wszyscy wykonywali polecenia bruneta- proszę się nie martwić, wszystko będzie w porządku?- próbował podnieść mnie na duchu- wygodnie jest pani?
-Tak
-Może chce pani wody
-Jeśli to możliwe to poproszę- z torby wyją butelkę z przezroczystą cieczą
-Wygodnie jest pani
-Tak
-W którym jest pani miesiącu
-Początek siódmego
-O to super, chłopiec czy dziewczynka- młody robił wszystko abym nie myślała o bólu
-Chłopiec- lekko się uśmiechnęłam
-Myślała pani nad imieniem
-Nie wiem jeszcze, najbardziej to mi się Kacper podoba
-W sumie ładne, Kacper, Kapi, no to jest dobry pomysł- chłopak przez kolejne 15 minut zadawał mi pytania, czasem bez sensowne, ale jego cel został osiągnięty i uwagę skupiłam na nim, a nie na potwornym bólu,
Po upływie tego czasu przyjechała karetka. Bardzo bałam się o swoje dziecko. A gdy w karetce odeszły mi wody to kompletnie spanikowałam.
-Przecież to jeszcze za wcześnie- krzyknęłam
-Za 3 minuty będziemy w szpitalu, proszę oddychać- dosłownie chwilę później byłam już na sali porodowej.
Z tego wszystkiego pamiętam potworny ból, jakby coś rozrywało mnie od środka. Nie wiem ile to trwało, 5 minut czy 5 godzin, dla mnie była to cała wieczność. Na szczęście dyżur na ginekologii miał Paweł, który gdy tylko mnie zobaczył, poprosił jedną z sióstr, o to aby wzięły jego telefon i zadzwoniły do Nikodema i o wszystkim go poinformowały. Ból ustał, ja byłam cała mokra, a na sali zapadła cisza.
-Dlaczego on nie płacze, Paweł co się dzieję- zaczęłam płakać z bezsilności
-Proszę zająć się pacjentką- nie odpowiedział na moje pytanie
Po chwili w sali pojawiły się kolejne osoby, jedna pani doktor zajęła się mną, a pozostała trójka moim skarbem. Gdy lekarka, zrobiła wszystko co było potrzebne, pielęgniarki chciały mnie przewieźć na sale.
***
Tak wiem uwielbiacie kiedy kończę w takich momentach...
Kiedy dziewczyna staję się kobietą, zakochuje się i zachodzi w ciążę to przychodzi taki moment, że nie obchodzi ją jej zdrowie, życie jej ukochanego, tylko najważniejsze staję się dobro dziecka, które nosi pod sercem.
Czy Anastazja będzie miała szansę cieszyć się z pierwszych słów swojego dziecka? Czy też pogrąży się w żałobie?
Do następnego 😉
PS. Wszystkim mamom życzę wszystkiego co najlepsze!!! Życzenia spóźnione ale szczere 😍
piątek, 20 maja 2016
Rozdział 46
Byłem na miejscu godzinę wcześniej, niż się umawialiśmy, więc kelnerkę poprosiłem o dużą mocną kawę. Siedziałem jak na szpilkach, by choć w małym stopniu zniwelować moje zdenerwowanie zacząłem przeglądać fb. W międzyczasie młoda kobieta przyniosła mi kofeinowy napój. Odłożyłem telefon i zacząłem pić ciepłą ciecz, a palce lewej dłoni nerwowo, ale delikatnie zaczęły stukać o blat. Byłem rozdarty, nie wiedziałem co mam robić, chciałem uciec, choć tak bardzo brakowało mi Anastazji. Wiem, że gdybym teraz wstał już nigdy bym jej nie zobaczył. A tak bardzo brakuje mi jej dotyku, śmiechu, krzyku, zapachu, głosu, pocałunków. Tak bardzo brakuje mi chwil, gdy po każdym przegranym meczu mogłem się do niej przytulić, a ona zawsze z uśmiechem powtarzała "Następnym razem skopiecie im tyłki". Brakuje mi jej pocałunków w poniedziałkowy ranek, gdy wychodziła do pracy. Brakuje mi jej porozwalanych kosmetyków i bałaganu w kuchni gdy razem robiliśmy obiad. Brakuje mi naszych wygłupów, zabaw z chłopakami ze Skry, brakuje mi chwil gdy chcieliśmy dać Andrzejowi i Klarze wolne i zajmowaliśmy się Mikołajem. Brakuje mi JEJ.
*Anastazja*
Pomogłam Weronice w rozmowie z bratem, który zrozumiał, że dziewczyna staje się dorosła. Wracając do domu pomogłam małej dziewczynce zawiązać buciki, a pani z osiedlowego sklepiku, pomogłam pozbierać porozrzucane po całym chodniku produkty. Wszystkim pomagam, a sama sobie nie potrafię pomóc. Po wejściu do mieszkania i zdjęciu butów skierowałam się do kuchni, gdzie przygotowałam sałatkę z kawałkami kurczaka. Po zrobieniu posiłku i skonsumowaniu go posprzątałam w mieszkaniu. Gdy zegarek wskazywał 17.30 nie miałam nic do robienia, więc postanowiłam zacząć sprawdzać pracę moich podopiecznych. Rozłożyłam wszystkie teczki na stole, a z piórnika wyjęłam podkreślacze. Gdy otworzyłam pierwszą teczkę, wyjęłam dwie kartki i zaczęłam czytać, niestety nie mogłam się skupić i jedno zdanie czytałam kilka razy
-Kurwa- krzyknęłam
Wszystkie prace ułożyłam w stos, maleństwo chyba wyczuło, że jestem zdenerwowana i zaczęło mocno kopać
-No już mamusia nie chciała- pogłaskałam się po brzuchu, a później położyłam się w salonie- dziś poznasz swojego tatę, jak myślisz jak będzie wyglądało to spotkanie, bo ja kompletnie sobie tego nie wyobrażam- cały czas się głaskałam po dużym brzuchu i mówiłam do małego- Ustawimy sobie budzik, jakbyśmy przysnęli, oki?
Na wszelki wypadek nastawiłam alarm na 18,30. Niestety mały ze mną nie współpracował i co chwilę kopał. Gdy wybiła 18.30 wstałam i udałam się do swojego pokoju po świeże ubrania, a potem do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, nałożyłam na siebie przygotowane ciuchy, umalowałam się i uczesałam. Jak byłam gotowa do wyjścia, ubrałam buty wzięłam torebkę i wyszłam. Postanowiłam, że skorzystam z ładnej pogody i przejdę się. Jak szłam uliczkami Bydgoszczy zaczęłam się zastanawiać czy to ma jakikolwiek sens. Przecież mógł już się zakochać w kimś innym, a ja mogę popsuć w jednej chwili całe jego szczęście. Brakuje mi go. Brakuje mi naszych kłótni o błahostki, kłótni o to kto pozmywa naczynia, a kto będzie odkurzał. Brakuje mi jego wygłupów, wypadów ze Skrzatami. Brakuje mi zapachu jego perfum. Brakuje mi chwil gdy po wygranym meczu, ze statuetką MVP podbiegał do mnie i mówił "To dzięki tobie staję się lepszym zawodnikiem i człowiekiem. Dzięki twojemu wsparciu, potrafię wyjść z niejednego bagna, bo wiem, że ty cały czas we mnie wierzysz" Brakuje mi chwil gdzie z nudnego wyjazdu, potrafił zrobić wycieczkę, która dała się we znaki na kolejne kilka dni. Brakuje mi jego dotyku, ciepła, poczucia bezpieczeństwa gdy trzymał mnie w swoich ramionach. Brakuje mi jego głupiego uśmieszku, gdy brudziłam się pastą do zębów. Brakuje mi chwil, gdy się malowałam a on przytulał mnie, odkładał kosmetyki na boki i szeptał do ucha "Najpiękniejsza jesteś w mojej koszuli, bez makijażu i włosach spiętych w luźnego koka"
Nie zauważyłam nawet kiedy dotarłam pod kawiarnie, dłoń położyłam na klamce, zauważyłam, że chłopak już jest, wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka. Nogami jak z waty podeszłam do stolika przy którym siedział
-Cześć-powiedziałam cicho i niepewnie
*Karol*
Gdy wypiłem kawę, wpatrywałem się w dno naczynia. Przerwał mi jej głos, niepewny, cichy, jakby bała się mówić. Oderwałem wzrok i spojrzałem na jej twarz. Zmieniła się, później dostrzegłem zaokrąglony brzuch
-Cześć- pomogłem jej usiąść i wróciłem na swoje miejsce, po czym nastała niezręczna cisza- co u ciebie- palnąłem, by przerwać panującą ciszę, która doprowadzała mnie do szału
-Boże Karol- zaczęła się śmiać
-Widzę że jesteś szczęśliwa- mi nie było do śmiechu- napisałaś do mnie, żebym przyjechał, po co? Żebym zobaczył co straciłem, że jesteś szczęśliwa z kimś innym, że zostaniecie rodzicami?- nie wiem co we mnie wstąpiło, uniosłem głos czym skupiłem swoją uwagę innych klientów restauracji lecz to mnie szczególnie nie obchodziło- A ja głupi myślałem, że za mną tęskniłaś
-Przepraszam pana bardzo, po pierwsze nie jest pan tutaj sam, a po drugie ta pani jest w ciąży i nie powinna się chyba denerwować- powiedział młody kelner, który przyniósł Anastazji wodę
-Bardzo pana przepraszamy za zamieszanie i dziękuję za wodę- odezwała się rudowłosa, a mężczyzna gdy upewnił się, że wszystko jest z nią w porządku zostawił nas samych- Posłucha mnie- odezwała się zdenerwowana- nie jestem tobą, mam do siebie szacunek i nie dawałam dupy gdy byłam z tobą to po pierwsze. Po drugie musiałam się wyprowadzić z Bełchatowa, bo gdybym miała ciebie oglądać to chybabym się zabiła, więc mieszkam w Bydgoszczy. Po trzecie bardzo cię kochałam i nie wyobrażałam sobie życia bez ciebie, a po czwarte- wyciągnęła z torebki jakiś papierek i mi go podała- to twoje dziecko, chciałam ci o tym powiedzieć, ale Ola była, więc nie chciałam Wam przeszkadzać- powiedziała przez zęby, łzy napływały jej do oczu, wyjęła banknot 10 złotowych i wyszła zostawiając mnie samego
***
Ta daaaam!!!
Doszło do spotkania dwóch kiedyś bliskich sobie osób. Sami nie wiedzieli co chcą osiągnąć spotykając się, ale chyba takiego obrotu sprawy nie chcieli. Emocje jak zwykle w takich sytuacjach wzięły górę.
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ
Do następnego :)
*Anastazja*
Pomogłam Weronice w rozmowie z bratem, który zrozumiał, że dziewczyna staje się dorosła. Wracając do domu pomogłam małej dziewczynce zawiązać buciki, a pani z osiedlowego sklepiku, pomogłam pozbierać porozrzucane po całym chodniku produkty. Wszystkim pomagam, a sama sobie nie potrafię pomóc. Po wejściu do mieszkania i zdjęciu butów skierowałam się do kuchni, gdzie przygotowałam sałatkę z kawałkami kurczaka. Po zrobieniu posiłku i skonsumowaniu go posprzątałam w mieszkaniu. Gdy zegarek wskazywał 17.30 nie miałam nic do robienia, więc postanowiłam zacząć sprawdzać pracę moich podopiecznych. Rozłożyłam wszystkie teczki na stole, a z piórnika wyjęłam podkreślacze. Gdy otworzyłam pierwszą teczkę, wyjęłam dwie kartki i zaczęłam czytać, niestety nie mogłam się skupić i jedno zdanie czytałam kilka razy
-Kurwa- krzyknęłam
Wszystkie prace ułożyłam w stos, maleństwo chyba wyczuło, że jestem zdenerwowana i zaczęło mocno kopać
-No już mamusia nie chciała- pogłaskałam się po brzuchu, a później położyłam się w salonie- dziś poznasz swojego tatę, jak myślisz jak będzie wyglądało to spotkanie, bo ja kompletnie sobie tego nie wyobrażam- cały czas się głaskałam po dużym brzuchu i mówiłam do małego- Ustawimy sobie budzik, jakbyśmy przysnęli, oki?
Na wszelki wypadek nastawiłam alarm na 18,30. Niestety mały ze mną nie współpracował i co chwilę kopał. Gdy wybiła 18.30 wstałam i udałam się do swojego pokoju po świeże ubrania, a potem do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, nałożyłam na siebie przygotowane ciuchy, umalowałam się i uczesałam. Jak byłam gotowa do wyjścia, ubrałam buty wzięłam torebkę i wyszłam. Postanowiłam, że skorzystam z ładnej pogody i przejdę się. Jak szłam uliczkami Bydgoszczy zaczęłam się zastanawiać czy to ma jakikolwiek sens. Przecież mógł już się zakochać w kimś innym, a ja mogę popsuć w jednej chwili całe jego szczęście. Brakuje mi go. Brakuje mi naszych kłótni o błahostki, kłótni o to kto pozmywa naczynia, a kto będzie odkurzał. Brakuje mi jego wygłupów, wypadów ze Skrzatami. Brakuje mi zapachu jego perfum. Brakuje mi chwil gdy po wygranym meczu, ze statuetką MVP podbiegał do mnie i mówił "To dzięki tobie staję się lepszym zawodnikiem i człowiekiem. Dzięki twojemu wsparciu, potrafię wyjść z niejednego bagna, bo wiem, że ty cały czas we mnie wierzysz" Brakuje mi chwil gdzie z nudnego wyjazdu, potrafił zrobić wycieczkę, która dała się we znaki na kolejne kilka dni. Brakuje mi jego dotyku, ciepła, poczucia bezpieczeństwa gdy trzymał mnie w swoich ramionach. Brakuje mi jego głupiego uśmieszku, gdy brudziłam się pastą do zębów. Brakuje mi chwil, gdy się malowałam a on przytulał mnie, odkładał kosmetyki na boki i szeptał do ucha "Najpiękniejsza jesteś w mojej koszuli, bez makijażu i włosach spiętych w luźnego koka"
Nie zauważyłam nawet kiedy dotarłam pod kawiarnie, dłoń położyłam na klamce, zauważyłam, że chłopak już jest, wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka. Nogami jak z waty podeszłam do stolika przy którym siedział
-Cześć-powiedziałam cicho i niepewnie
*Karol*
Gdy wypiłem kawę, wpatrywałem się w dno naczynia. Przerwał mi jej głos, niepewny, cichy, jakby bała się mówić. Oderwałem wzrok i spojrzałem na jej twarz. Zmieniła się, później dostrzegłem zaokrąglony brzuch
-Cześć- pomogłem jej usiąść i wróciłem na swoje miejsce, po czym nastała niezręczna cisza- co u ciebie- palnąłem, by przerwać panującą ciszę, która doprowadzała mnie do szału
-Boże Karol- zaczęła się śmiać
-Widzę że jesteś szczęśliwa- mi nie było do śmiechu- napisałaś do mnie, żebym przyjechał, po co? Żebym zobaczył co straciłem, że jesteś szczęśliwa z kimś innym, że zostaniecie rodzicami?- nie wiem co we mnie wstąpiło, uniosłem głos czym skupiłem swoją uwagę innych klientów restauracji lecz to mnie szczególnie nie obchodziło- A ja głupi myślałem, że za mną tęskniłaś
-Przepraszam pana bardzo, po pierwsze nie jest pan tutaj sam, a po drugie ta pani jest w ciąży i nie powinna się chyba denerwować- powiedział młody kelner, który przyniósł Anastazji wodę
-Bardzo pana przepraszamy za zamieszanie i dziękuję za wodę- odezwała się rudowłosa, a mężczyzna gdy upewnił się, że wszystko jest z nią w porządku zostawił nas samych- Posłucha mnie- odezwała się zdenerwowana- nie jestem tobą, mam do siebie szacunek i nie dawałam dupy gdy byłam z tobą to po pierwsze. Po drugie musiałam się wyprowadzić z Bełchatowa, bo gdybym miała ciebie oglądać to chybabym się zabiła, więc mieszkam w Bydgoszczy. Po trzecie bardzo cię kochałam i nie wyobrażałam sobie życia bez ciebie, a po czwarte- wyciągnęła z torebki jakiś papierek i mi go podała- to twoje dziecko, chciałam ci o tym powiedzieć, ale Ola była, więc nie chciałam Wam przeszkadzać- powiedziała przez zęby, łzy napływały jej do oczu, wyjęła banknot 10 złotowych i wyszła zostawiając mnie samego
***
Ta daaaam!!!
Doszło do spotkania dwóch kiedyś bliskich sobie osób. Sami nie wiedzieli co chcą osiągnąć spotykając się, ale chyba takiego obrotu sprawy nie chcieli. Emocje jak zwykle w takich sytuacjach wzięły górę.
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ
Do następnego :)