Niedzielny ranek był masakryczny. Mikołaj obudził mnie skacząc po łóżku i krzycząc, że ufo w nocy porwało siatkarza, chyba muszę ograniczyć mu bajki.
-Kochanie uspokój się- powiedziałam zaspanym głosem
-Gdzie jest Andrzej- zapytał siadając na łóżku
-Andrzej wrócił do domu wieczorem
-Już nas nie kocha?- zapytał ze łzami w oczach
-Ej co ty mówisz? Trochę się posprzeczaliśmy, a Andrzej był zmęczony podróżą i wrócił do siebie
-Czyli to przez ciebie on już nas nie kocha- krzyknął i wybiegł z pokoju
Zdałam sobie sprawę, co zrobiłam. Nie powinnam związywać się z Andrzejem, chłopiec go polubił, przywiązał się do niego, a co by było jakbyśmy zerwali, mały by miał do mnie ogromny żal. Wstając chwyciłam telefon i poszłam do pokoju chłopca, który płacząc bawił się samochodzikami
-Przepraszam cię kochanie, nie wiedziałam że tak to odbierzesz, ale może porozmawiasz z Andrzejem przez telefon- zapytałam siadając koło niego
-Tak- ożywił się, podałam mu telefon- nie odbiera
-Spróbuj jeszcze raz- chłopiec połączył się ponownie, niestety-daj mi na chwilę telefon
Wystukałam na klawiaturze, że ma odebrać, bo Miki chce z nim porozmawiać. Oddzwonił od razu, nie powiem zrobiło mi się trochę przykro, bo co, ode mnie nie odebrałby?
*Andrzej*
Z błogiego snu wyrwał mnie telefon, gdy spojrzałem kto dzwoni postanowiłem nie odbierać. Nie mogłem już zasnąć, telefon dał o sobie znać po raz kolejny. Moje ego zostało wczoraj potężnie urażone, dostałem SMSa postanowiłem go odczytać, zrobiło mi się strasznie głupio. Zadzwoniłem do nich, odebrał malec
-Cześć- powiedział smutnym głosem malec
-Cześć- powiedziałem radośnie próbując polepszyć jego nastrój
-Dlaczego cię nie ma? Gdzie jesteś? Już nas nie lubisz?- moje oczy były wielkości pięciozłotówek
-Skąd Ci to przyszło do głowy, kocham Was najmocniej na świecie. Trochę się pokłóciliśmy z mamą, ale to nie znaczy, że
-Wiedziałem, że to przez nią- krzyknął i po chwili usłyszałem dźwięk zerwanego połączenia
Zadzwoniłem jeszcze raz, niestety telefon był wyłączony. Zerwałem się z łóżka, w biegu się ubrałem i szybko ruszyłem do domu Klary. Po 20 minutach byłem na miejscu i pukałem w drzwi. Otworzyła mi dziewczyna
-Mały jest u siebie- powiedziała wpuszczając mnie do środka, bez słowa ruszyłem do pokoju
-Co pan wyprawia- rzekłem czym przerwałem chłopcu zabawę
-Andrzej- szybko się poderwał i przytulił do mnie
-Co robisz- zapytałem lekko odsuwając go od siebie
-Bawię się- rzekł z uśmiechem
-Nie o tym mówię, dlaczego jesteś taki niegrzeczny, dlaczego nie słuchasz mamy
-To nie jest moja mama- odpowiedział odsuwając się ode mnie, usłyszałem zamknięcie drzwi
-Mikołaj co ty pleciesz- posadziłem go sobie na kolanach - mama bardzo cię kocha i zrobi wszystko byś zawsze chodził uśmiechnięty
-Wcale że nie, bo kazała mi zjeść zupę, a ja chciałem pizze
-Nie można cały czas jeść pizzy, bo będziesz chory. Pamiętaj, że mama cię kocha i pamiętaj że cokolwiek by się działo, czy będę z mamą czy nie to też zawsze będę cię kochał- mały przytulił się do mnie, poczułem się niesamowicie, dłuższą chwilę tak trwaliśmy- musisz zrobić dwie rzeczy-powiedziałem przerywając tę piękną chwile- najpierw przeprosisz mamę, a później posprzątasz zabawki
-Wszystkie?
-Wszystkie- pstryknąłem go w nosek- no leć
-Pójdziesz ze mną?- zapytał z nadzieją w głosie
-Oczywiście
Poszliśmy do kuchni gdzie dziewczyna płacząc szykowała śniadanie. Stanąłem w progu, a mały podszedł do brunetki
-Mamo- pociągnął ją za kawałek męskiej, dresowej, o dwa rozmiary za dużej bluzy
-Co jest- zapytała z przyklejonym uśmiechem, wzięła go na ręce i posadziła na blacie
-Bo ja chciałem Cię przeprosić-zaczął spuszczając głowę- ostatnio byłem bardzo niegrzeczny, nie zjadłem zupy, potem krzyczałem, rozwalałem zabawki, nie słuchałem cię, przepraszam- dopiero teraz mały podniósł głowę, a dziewczyna przytuliła go
-A powiesz mi dlaczego tak się zachowywałeś?
-Bo jak ostatnio byłem w przedszkolu, to rano nic mi nie mówiłaś że jadę do wujka Mariusza i że to on mnie odbierze i że zostanę u niego na noc. A mi było smutno, bo myślałem że już mnie nie kochasz i chcesz, żeby wuja zawiózł mnie do domu dziecka
-Nigdy, ale to nigdy nie oddam cię do domu dziecka - ponownie go przytuliła- kocham Cię
-Ja ciebie też mamusiu, a co robisz na śniadanie?- uśmiechnął się
-Kanapki, zmykaj do pokoju, jak będą gotowe to cię zawołam- postawiła go na podłogę i wróciła do przygotowywania śniadania
Dziewczyna ani razu na mnie nie spojrzała, co bardzo mnie zabolało. Po jaką cholerę unosiłem się dumą?!
-Pomożesz mi- przerwał moje rozmyślenia
-Zaraz przyjdę- powiedziałem, a chłopiec wrócił do pokoju
Niepewnie zacząłem podchodzić do dziewczyny, chyba pierwszy raz się tak denerwowałem. Gdy zostało mi zaledwie kilka milimetrów, zadzwonił telefon dziewczyny
-Przepraszam cię- chwyciła telefon i odeszła na chwilę
-Co- zapytała ocierając łzy-Nic się nie stało... Misiek daj już spokój... Nie jestem małą dziewczynką... Tak wzięłam... Dobrze będę uważać... Pamiętam, ej ale skąd ty wiesz?... Dam radę sama... Na prawdę nie musisz przyjeżdżać... Na pewno trafię... Dobrze jeżeli chcesz to pojedziemy razem... Pa pozdrów Dagę i dzieciaki, a i jeszcze jedno, weźcie się ogarnijcie, bo ja waszych rachunków nie będę płacić. Powiedz Mariuszowi i Pauli, żeby się nie martwili-dziewczyna rozłączyła się i wróciła do wcześniejszych czynności, nic nie rozumiałem z tej rozmowy
-Przepraszam kochanie za wczorajsze zachowanie- powiedziałem odwracając ją w swoją stronę i opuszkami kciuka starłem ostatnią łzę
-Nic się nie stało, pogadamy później, jak przyjdzie pan Zbyszek po małego- powiedziała obojętnie, co sprawiło nieprzyjemne ukłucie w sercu- a teraz muszę zrobić śniadanie, idź do małego albo do salonu, chyba że chcesz, wrócić do siebie, wybór należy do ciebie- powiedziała i zaczęła kroić warzywa
Bez słowa wróciłem do małego Mikołaja, było mi źle, nie chcę żeby nasze rozmowy tak wyglądały. Pogrążony w myślach pomagałem małemu sprzątać zabawki. Malec cały czas się uśmiechał, co sprawiło polepszenie mojego stanu psychicznego
-Idziesz czy nie
-Przepraszam zamyśliłem się, co mówiłeś
-Mama woła nas na śniadanie- nie miałem wyboru, bo mały pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do stołu
-Nie będę Wam przeszkadzał, smacznego- oboje zrobili dziwne miny, postukali się po głowie i powiedzieli że zostaje, tak więc nie miałem wyboru.
Po śniadaniu Miki poprosił, żebyśmy się pobawili w trójkę, Klara się zgodziła, ale przez cały czas uciekała ode mnie dotykiem, wzrokiem. Przerwał nam dopiero dzwonek do drzwi, poszedłem otworzyć, był to dziadek malca, po mimo zaproszenia na kawę, mężczyzna wziął małego, bo stwierdził, że muszą jeszcze wjechać do sklepu, tak więc zostaliśmy sami
-Co się dzieje?- zapytałem gdy dziewczyna zaczęła sprzątać
-Nic, przepraszam że musiałeś tak wcześnie wstać i przyjeżdżać tu- mówiła nie przerywając czyszczenia gazówki- przepraszam, że musiałeś patrzeć na obraz mojej nędzy i rozpaczy
-Przestań już to sprzątać i spójrz mi w oczy- wyrwałem jej szmatkę i wrzuciłem ją do zlewu- nie przepraszaj mnie za takie rzeczy, chciałem przyjechać, wyjaśnić sobie coś z małym i cię zobaczyć, czy to takie dziwne- dziewczyna skierowała się do salonu, uczyniłem to samo
-Tak jak ci mówiłam wcześniej, musimy pogadać- utrzymywała dystans- zdałam sobie dziś sprawę, że tak nie może być i zachowałam się jak ostatnia egoistyczna świnia. Miki bardzo się do ciebie przywiązał, zabrnęło to za daleko, gdyby nam nie wyszło, on najbardziej by na tym ucierpiał. Nie było cię raptem tygodnia, a on już wariował, za mocno cię pokochał- spojrzała na mnie
-Nie wygaduj bzdur, wyjdzie nam, rozumiesz, wyjdzie. Mikołaja traktuję jak własne dziecko, pokochałem go tak samo jak ciebie. Umówiłem się z nim,że jakby nam nie wyszło to będziemy się spotykać. Zostawmy już ten temat w spokoju, wyjaśnij mi o czym mówił dziś mały i co to był za telefon
-Byliście na wakacjach, a ja- przerwał nam dzwoniący telefon- muszę odebrać, bo nie da mi żyć
Cześć... Tak u mnie wszystko w porządku... Nie jestem sama, Andrzej jest, a Miki pojechał do dziadka... Nie i się nie dowie... Nie... Mariusz to jest moja sprawa i ja będę o tym decydować, wystarczy że Wam się tłumaczę... Nie... Nie... Nie... Tylko spróbuj, a zginiesz marnie... Dobra... Jasne... Pa-skończyła rozmawiać- to na czym skończyliśmy- zapytała odkładając telefon
-Wytłumaczysz mi co się działo jak nas nie było, co to są za telefony?- zacząłem się martwić
-Nic się nie stało, tak jak Miki mówił trochę narozrabiał, a ja najzwyczajniej w świecie nie dawałam sobie rady, byłam zmęczona i w czwartek poszłam na zakupy, no i tam straciłam przytomność
-Jak to- podniosłem się zdenerwowany- dlaczego nic nie mówiłaś, byśmy od razu wrócili, od samego początku mówiłem, że to zły pomysł
-No właśnie- uniosła głos- a ja tego nie chciałam, mieliście tam wypocząć, zregenerować siły. To zwykłe zmęczenie, nic mi nie jest
-A co z tymi telefonami?- nie mogłem się uspokoić
-Powiadomiłam Mariusza, że jestem w szpitalu i poprosiłam go, żeby odebrał małego z przedszkola. Oczywiście chciał przyjechać do mnie lecz mu zabroniłam, a on był na tyle mądry, że wykablował wszystko Michałowi i ten przyjechał
-Musimy coś z tym zrobić- powiedziałem wracając na kanapę- pojedziemy z rana do rodziców i wrócimy w sobotę
-Andrzej- westchnęła zrezygnowana- nie chcę przeszkadzać, pojedziesz sam, pobędziesz z rodziną, nacieszysz się nimi
-Bez Was nie jadę, w ogóle nie chcę tego słuchać. Dlaczego się tak zachowujesz?
-Jak?- uniosła głos
-W ogóle nie myślisz o sobie, wszyscy są ważniejsi niż ty?!- dziewczyna nie potrafiła odpowiedzieć- to wspaniałe, że troszczysz się o wszystkich, ale pomyśl czasem o sobie
-Dobrze- wtuliła się we mnie- brakowało mi ciebie
-Mi ciebie też, dlaczego rano płakałaś?- zapytałem głaszcząc ją po głowie
-To wszystko zaczyna mnie przerastać, zdałam sobie sprawę, że nie wiem jakbym się starała nie zastąpię Mikołajowi Leny i Marcina
-Słyszałaś naszą rozmowę- zapytałem niepewnie, a ona potwierdziła kiwnięciem głową
-Ma rację nigdy nie zastąpię mu mamy
-Klara wszystko się przecież wyjaśniło, mały myślał, że oddasz go do domu dziecka
-Przecież nic o tym nie wspomniałam, nawet przez myśl mi to nie przeszło
-Kotek już wszystko jest w porządku, jesteś najlepszą mamą na świecie
-Kocham cię- powiedziała, a ja w odpowiedzi złączyłem nasze usta w namiętny pocałunek
Na jednym pocałunku się nie skończyło, więc ruszyliśmy do sypialni. Było niesamowicie, tak bardzo za nią tęskniłem. Spełnieni, wtuleni w siebie usnęliśmy.
*Klara*
Obudził mnie dzwonek do drzwi
-Andrzej wstawaj, Miki wrócił- krzyknęłam ubierając w pośpiechu spodnie
-Co- powiedział zaspany
-Miki wrócił- chłopak podniósł się szybko i zaczął się ubierać, ja w tym czasie poszłam otworzyć drzwi
-Hej- powiedział Facu
-Boże- oparłam się o framugę drzwi- trzeba było pisać albo coś
-A co się stało?- zapytał z uśmiechem -Dzień dobry- dołączył do nas Wronka
-Siema stary- wykonali męski uścisk
-Dobra wchodź, bo zimno leci- powiedziałam otwierając szerzej drzwi
-Chcę Wam kogoś przedstawić- rzekł niepewnie, zza jego pleców wyłoniła się dziewczyna o delikatnych rysach twarzy- to jest Majka
-Miło nam ciebie poznać, ale wejdźcie- zaprosiłam gości do salonu- napijecie się czegoś kawy, herbaty, może czekoladę
-Czekoladę
-Ja też
-Kochanie ja zrobię a ty usiądź- Wronka podszedł do mnie, pocałował mnie i poszedł do kuchni
-Śliczna z Was para- rzekła śliczna brunetka
-A dziękujemy, ale nie zawsze jest tak wesoło, co nie- krzyknęłam
-Cokolwiek ona powie na mój temat to kłamstwo- wychylił głowę
-No właśnie mówiłam Mai jaki jesteś kochany, opiekuńczy, zabawny, przystojny, fantastyczny, ale masz racje to akurat było kłamstwo
-No nie, tu akurat muszę przyznać ci rację- powiedział wracając do salonu z czterema kubkami z parującą cieczą
-Przecież wszystko co mówię na twój temat to kłamstwo
-Oj dobra, prawie wszystko- chłopak ruchem ręki pokazał mi, że mam wstać, uczyniłam to i już po chwili siedziałam u niego na kolanach
-Oni od zawsze się tak kłócą- powiedział Facu do dziewczyny
-To że się kłócą oznacza, że się kochają- odpowiedziała mu
-No widzisz, dziewczyna dobrze gada- odezwał się Wrona
-Nie denerwuj się tak, my nie gryziemy- powiedziałam zauważając jej zdenerwowanie
-Aż tak widać- chłopacy spojrzeli na siebie, nie wiedząc skąd to wiem
-Klara jest psychologiem, takie coś wyczuwa na odległość- rzekł ze śmiechem mój chłopak, za co dostał z łokcia
-A jak tam wasze sprawy?- zapytałam niepewnie, dziewczyna zdenerwowana spojrzała na Argentyńczyka- nie złość się na niego, zmusiłam żeby powiedział mi o wszystkim
-Więc zerwałam zaręczyny, a Mark wyjechał
-Czyli?- ciągnęłam ją za język
-Jesteśmy parą- dokończył Conte
-To świetnie- klasnęłam w dłonie
-Możecie wyjaśnić mi o co chodzi- odezwał się dotąd milczący chłopak
-Jak się nie odzywałeś był spokój- powiedziałam z udawaną powagą
-Tak?- zapytał i zaczął mnie łaskotać
-Do..dobra.. ogarnij się- ledwo wydusiłam
-To o co chodzi?
-Im mniej wiesz tym lepiej śpisz- pocałowałam go, bo wiedziałam, że chce zacząć mnie łaskotać
-A my Wam chyba w czymś przeszkodziliśmy- powiedziała Majka
-Czemu?- zapytaliśmy jednocześnie
-Twoja bluzka- powiedział reprezentant Argentyny
-O kurwa- powiedziałam i szybko poszłam do łazienki
Zrobiło mi się strasznie głupio, choć wszyscy jesteśmy dorośli i każdy z nas uprawiał już seks. Wróciłam do gości i ich przeprosiłam co skwitowali uśmiechem. Długo rozmawialiśmy, przerwał nam dzwonek do drzwi, poszedł otworzyć je Wroniasty
-Mamooo- szybko przybiegł do salonu i przytulił się do mnie
-Rozbierz się, bo będzie ci za gorąco- wrócił do nas Endrju
-Ty to musisz wszystko popsuć- powiedziałam z udawaną pretensją- no dobra ma racje. A gdzie dziadek
-Musiał jechać do domu, bo kolega miał go odwiedzić- odpowiedział mój chłopak
-Wykąpiesz mnie i poczytasz mi bajkę- zapytał Wrony, robiąc oczy kota ze Shreka
-Jasne- odpowiedział mu- przepraszam, ale obowiązki wzywają- wziął chłopca i ruszyli razem do łazienki
-Świetna z Was rodzina- uśmiechnęła się Maja- długo jesteście razem
-W sumie to nie, zostaliśmy parą przed Memoriałem Wagnera
-Rzadko spotyka się pary, które tak się rozumieją
-Uwierz mi, że na początku tak nie było- powiedział ze śmiechem Facu
-A długo się znacie
-Od zeszłego sezonu
-Love story, wpadliście na siebie, pokłóciliście się, a potem zaczęliście się spotykać- obstawiała dziewczyna
-No niestety to nie u nas, taką historię to miał Kłos i Anastazja, w sumie gdyby nie ona to byśmy się nie poznali. Zaczęło się to pewnego pochmurnego dnia, moja przyjaciółka pracowała w barze, tego dnia z powodu pogody, przychodziło dużo ludzi, więc ja dobroduszna pomogłam jej, pech chciał że trafiło na nich, Andrzej zachował się strasznie, za co mu się oberwało. Później było jeszcze gorzej, szukałam pracy, akurat Skra szukała psychologa, więc się zgłosiłam, do teraz żałuję że nie zrobiłam mu wtedy zdjecia, bo jego mina była bezcenna. Uwierz mi że nienawidziliśmy się, miałam ochotę go zabić, dokuczaliśmy sobie na każdym kroku, przyszła taka pora, że musieliśmy zawrzeć pokój, by nasi wspólni przyjaciele się pogodzili, trwało to za ledwie kilka dni. Potem nasze relacje się pogorszyły. Po sezonie Antiga zaproponował mi pracę w reprezentacji Polski, tam poznałam Krzyśka mega pozytywny facet, który z biegiem czasu uświadomił mi że Jednak coś do niego czuję. No i tak właśnie jestem z tym łosiem
-Kto łosiem?- wszedł do salonu Wrona
-Ty- rzekł Facu
- A nic kochanie, mały już śpi?
- I tu jest właśnie problem- podrapał się po głowie - usnął w sypialni
- Nie wierzę, znowu?- zapytałam zrezygnowana
-Znowu, znowu - poczochrał mnie po włosach, jak ja tego nie lubię
- Śpisz na kanapie
- Chyba śnisz kocie - pocałował mnie w czoło
- My się będziemy już zbierać, nie chcemy przeszkadzać - powiedziała Maja wstając
- Nie przesadzajcie i siadajcie- powiedziałam
- Majka ma rację- poparł ją przyjmujący i skierowali się do przedpokoju
- Mi to się podoba- rzekł mój chłopak obejmując mnie w pasie
- Ja was przepraszam za niego, Majka on się tak nie zachowuje zazwyczaj, ale wrócili z wakacji, wyobraź sobie trzech facetów i jedna biedna dziewczyna
- Współczuję jej
- Chyba nam, ona tylko z pozoru wydaję się taka miła, bezbronna, a jak się wydrze to istny pogromca
- O to tak jak ty- rzekł do swojej dziewczyny Facundo, za co dostał kuksańca w bok- ałć
- Dzięki za wizytę, wpadajcie częściej Pożegnałam się z nimi, zamknęłam drzwi i poszłam do kuchni. Zaczęłam przygotowywać kolację z podanych przez doktora produktów, mój chłopak był nieco zdziwiony widząc tak bogate źródło witamin. Skwitowałam to uśmiechem, mówiąc że czas o siebie zadbać, muszę przecież jakoś się przy nim prezentować. Na szczęście chłopak uwierzył na słowo i pomógł mi w przygotowywać posiłek. Dzień dziś był dość męczący, ale z drugiej strony dawno tak nie wypoczęłam, reprezentacja, Mikołaj, przejazdy to naprawdę męczące, ale życie pokazało mi już że jeśli jest pod górkę to jest to właściwa droga. Zapewne każdy pomyśli sobie, że sama sobie na to zasłużyłam odrzucając wszystkie pomocne dłonie wyciągane w moim kierunku, robiąc tym samym z siebie bohaterkę. Tyle że prawda jest zupełnie inna, nie przyjmuję pomocy, bo ludzie w tych czasach nie robią nic bezinteresownie, zawsze będą chcieli coś w zamian. Może nie wszyscy tacy są, ale większość, następne czego nauczyło mnie życie. A tak mam pewność, że nie będę musiała spłacać w przyszłości swoich długów. Wieczór minął nam spokojnie.
*Anastazja*
Jak tylko wróciliśmy do domu położyłam się, nie byłam zmęczona, ale z powodu początku miesiączki czułam się okropnie. Leżąc nogi miałam blisko klatki piersiowej, Karol chyba nie zauważył mojego stanu i zaczął mnie całować. Gdy odgarnął moje włosy, wówczas zobaczył cierpienie wymalowane na mojej twarzy. Zmartwiony odrazu zapytał co się dzieje, ledwo słyszalnym głosem odpowiedziałam, że źle się czuję. Chłopak pocałował mnie w czoło, ubrał się i wyszedł. Po 15 minutach wrócił z kapsułkami do rozpuszczenia, odrazu poszedł je przygotować.
-Dziękuję- powiedziałam i wypiłam szybko niedobry roztwór, po czym położyłam się spać.
Długo nie spałam, ból był tak silny, że nie mogłam spać. Zauważyłam że obok mnie śpi Kłos, delikatnie żeby go nie zbudzić wstałam i skierowałam się do kuchni, by ponownie przygotować sobie ten niesmaczny lek. Po jego wypiciu, postanowiłam wziąć kąpiel. Leki+odprężająca kąpiel= złagodzenie bólu. Włosy splotłam w luźnego koka i w bluzie chłopaka poszłam do salonu, gdzie włączyłam na ipli "na sygnale". W trakcie oglądania poczułam, że ból wraca, poszłam do kuchni i kolejny raz wypilam lekarstwo.
Nie spałam całą noc, leki się skończyły, były na prawdę mocne i był czas, że nie czułam bólu. Nad ranem gdy mój miszcz jeszcze spał wyszłam do apteki uzupełnić braki w domowej apteczce, kupiłam 2 opakowania, żeby nie chodzić częściej. Wróciłam, chłopak jeszcze spał, w kuchni rozrobiłam lek, wypiłam go i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Gdy nakrywałam do stołu poczułam dłonie oplatające mnie w pasie
-Jak się czujesz- zapytał z troską
-Dobrze- skłamałam i wymusiłam uśmiech
-Taa jasne, a Wrona to najprzystojniejszy siatkarz w Skrze- powiedział siadając do stołu
-A nie- zapytałam z udawanym zdziwieniem
-Bardzo śmieszne, a tak na poważnie to leżysz cały dzień w łóżku, bo założę się po dwóch godzinach wstałaś wczoraj
-A ty to wróżbita Maciej, czy co?
-No akurat ta fucha to Igły, ja mu nie będę pracy odbierał. Wiesz ma już swoje lata, emerytura zbliża się wielkimi krokami, a powiedzmy sobie szczerze, że żyjemy w kraju gdzie nie są one za wysokie, a tak to po godzinach, niech chłop sobie trochę dorobi
- Krzysiek jeszcze nie raz ci pokaże na co go stać, a po drugie za te słowa byś oberwał od niego i Klary
-Dobra koniec tych czułości jedz i idź do łóżka
-Nie jestem głodna- powiedziałam zgodnie z prawdą
- Nie chcę tego słyszeć
-Karol daj spokój, czuję się masakrycznie, a ty jeszcze mnie dobijasz- powiedziałam wstając od stołu - pójdę się położyć, jak zjesz to mnie zawołaj i przyjdę posprzątać- powiedziałam całując go w policzek i kierując się do sypialni
-Oj dziewczyno- westchnął zrezygnowany
Gdy przyłożyłam głowę do poduszki zasnęłam. Oczywiście trwało to zaledwie dwie godziny, czułam się obserwowana, nic mi się nie zdawało, Karol siedział na łóżku i tak jakby nigdy nic wpatrywał się we mnie.
- Co tam- zapytałam lekko zaspanym głosem
-Czemu nie śpisz
-Wyspałam się już - powiedziałam wstając
- A ty gdzie?
- Czemu nie obudziłeś mnie wcześniej, teraz te naczynia będą pozasychane i będę je szorować do jutra
-Traktujesz mnie jak jakieś niedorozwinięcie umysłowe czy mi się wydaję?- zapytał zdenerwowany
-Że co proszę- nie rozumiałam dlaczego tak mówi
-Myślisz że nie umiem po sobie posprzątać i że czekałbym aż się obudzisz i posprzątasz wszystko, a ja będę sobie w salonie pił piwo? Myślałem, że trochę wyżej mnie cenisz- krzyknął i wyszedł z domu
Nie miałam siły za nim biec, rozpuściłam 3 kapsułki na raz i szybko wypiłam, poszłam do salonu i włączyłam tv, oglądając nudny serial zasnęłam.
Obudziłam się czując, że nie mogę złapać oddechu, chwilę zajęło mi żeby się uspokoić, tym samym oddech wrócił do normy. Rozejrzałam się wokół niemałe było moje zdziwienie gdy zorientowałam się że jestem w sypialni. Z trudnością wstałam, ponieważ mój organizm był nieco osłabiony. Trzymając się mebli doszłam do salonu, gdzie siedział Karol
-Przepraszam- odezwałam się cicho, chłopak szybko podbiegł i zaniósł mnie na kanapę
-To ja przepraszam, nie powinienem się tak zachowywać- rzekł przekładając kosmyk moich włosów za ucho- musimy jechać do szpitala, strasznie wyglądasz
-Ty to jednak umiesz pocieszyć kobietę
-Wiesz że nie oto mi chodziło, widzę jak się męczysz
-Doceniam że tak się o mnie martwisz, ale nie trzeba, czuję się dobrze
-Nie ma żadnego ale, zbieraj się- powiedział wstając
-Siadaj i nie wariuj- jego postawa się nie zmieniła- dobra zrobimy tak, jeśli do jutra mi nie przejdzie to obiecuję że pójdę do lekarza
-Na pewno?
-Tak- chwyciłam jego dłoń i chłopak usiadł
Resztę dnia przesiedzieliśmy, rozmawiając i oglądając telewizję
***
Przepraszam że tak długo czekaliście, ale obiecuję że przed wigilijną kolacją pojawi się kolejny rozdział.
Sielanka dobiega końca, dziewczyny mają problemy ze zdrowiem. Miki zaczyna się uspokajać, ale czy na długo? Jak rodzina Andrzeja zareaguję na Klarę z synkiem, a jak zareaguję dziewczyna? To już w następnym rozdziale...
Do następnego :)
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ
Przepraszam że ne komałam rozdz... Ale nie mam na to czasu... Dzisiaj znalazłam chwile i kilka blogóe nadrabiam bo nawet nie mam czasu ich czytać... :/ Co sie dzieje w tym blogu! Ten dzadek coś podejrzany mi sie wydaje... Coś jest nie tak... Albo ja jestem przewrazliwiona.. A to możliwe.. ;* hmm klara i andrzej... Myśle ze tu moze byc jeszcze roznie dlatego sie nie wypowiadam narazie a co do anastazji i karola... Czy ona nie przecholowała z tymi lekami?! Chyba jednak tak! Karol ms racje pkwinna jecgac do szpitala...ja juz nawet nie mam sily komentowac bo zaraz wracam do nauki i wgl trzeba jeszcze posprzątać... Masakra.. Jeszcze tylko zycze weny pozdrawiam i czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuń-Wronka
P.S. przepraszam bardzo jesli pomysliłamjakies imie ale czytalam tyle rozdz juz z innych blogow ze mogly mi sie imiona pomieszac :D
Super rozdział
OdpowiedzUsuńCieszy się, że Klara i Andrzej doszli do porozumienia. Widać, że chłopak na poważnie traktuje i związek z Klarą i bycie ojcem dla Mikiego. Mamy mnie urzekł...widać, że boi się, że znów straci kochające Go osoby...bardzo ważne w Jego życiu. Niech dziewczyna będzie szczera ze środkowym w kwestii swojego zdrowia i niech nie wymyśla, że kończąc związek z Wronką uchroni Mikiego...niech lepiej oboje zrobią wszystko, aby Ich związek przetrwał.
OdpowiedzUsuńA co ta Ana tak ćpie? xD
Niech chłopaków zatroszczą się o.zdrowie dziewczyn, bo to coś szwankuje ;P
Pozdrawiam ;**