Strony

czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział 33

Obudziło mnie lekki szturchanie, lecz przewróciłam się na drugi bok, by dalej iść spać. Poczułam na policzkach całusy, otworzyłam oczy, z jednej strony był Andrzej, a z drugiej Mikołaj
-Dzień dobry- powiedzieli razem
-Cześć chłopacy- powiedziałam przecierając oczy
-Chodź do kuchni, zrobiliśmy śniadanie- powiedział mały ciągnąc mnie za rękę- a potem jedziemy na wycieczkę
Tak jak powiedział synek zjedliśmy najważniejszy posiłek dnia, później zajęłam łazienkę i w spokoju mogłam się ubrać, umalować i uczesać. Po wyjściu z łazienki spakowałam swoje i małego ubrania, no i oczywiście kilka zabawek. Andrzej wziął torbę i Mikołaja, ja ubrałam się, zakluczyłam mieszkanie i zeszłam do nich
-O nie- powiedziałam gdy chłopak zmierzał w kierunku miejsca kierowcy
-Ja prowadzę- powiedział pewnie
-No proszę cię kotek- powiedziałam baaardzo miło
-Ostatni raz- rzucił mi kluczyki i przeszedł na drugą stronę
-Kocham Cię
Zajechaliśmy pod mieszkanie chłopaka, ten tylko wskoczył na górę po torbę i ruszyliśmy w kierunku Warszawy. Nie powiem stresowałam się całą sytuacją, może jeszcze jakby nie było Mikołaja, a tu taki szok dla jego rodziny, dosyć że ma nową dziewczynę to na dodatek z dzieckiem. Chłopak cały czas zabawiła Mikiego, a ja z przyklejonym uśmiechem na twarzy prowadziłam auto.W połowie drogi zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, gdy z niej wyjechaliśmy mały zasnął
-Co jest?- zagadnął chłopak
-A nic- powiedziałam nie odrywając wzroku od drogi
-Od jakiegoś czasu się nie odzywasz
-Po pierwsze prowadzę, a po drugie jest niemożliwe żebyś mnie słuchał i grał z dzieckiem w piłkę. W ogóle kto normalny gra w aucie piłką- chłopak zrobił dziwną minę- no tak ty nie jesteś normalny
-Ale za to mnie kochasz- powiedział triumfalnie
-To fakt- odpowiedziałam z uśmiechem- opowiesz mi coś o swojej rodzinie. Nigdy o nich nie wspominałeś, jakoś nie mieliśmy chwili żeby o nich pogadać, mały śpi, a my mamy jeszcze trochę do pokonania- nie wiem czemu, poczułam zakłopotanie ze strony Andrzeja
-Bardzo dużo im zawdzięczam, to oni sprawili że jestem takim człowiekiem a nie innym- powiedział unikając mojego wzroku- rodzice są wspaniali, ale gdy urodził się mój brat to chyba się trochę pogubili i zapomnieli o mnie i moich potrzebach. Wydaję mi się, że większość życia spędziłem u dziadków, oczywiście nigdy nie mogłem narzekać, że mama czy tata nie kupili mi jakiś zabawek czy markowych ubrań. Żeby nie było nie mam żalu do nich, ani do młodego, bo Maciek to super chłopak i życie bym za niego oddał. Gdy zacząłem uprawiać sport, tak na poważnie, to wtedy nasze relacje tak jakby się poprawiły. Tylko musisz wiedzieć o pewnej rzeczy, zerwałem z nimi kontakt, przed przyjściem do Skry- to co usłyszałam wybiło mnie z rytmu, więc zjechałam na pobocze i wyszłam z auta, chłopak uczynił to samo
-Jak to jest możliwe, czemu nie powiedziałeś mi tego wcześniej
-Posłuchaj, byłem z córką ich najlepszych przyjaciół, tuż przed ślubem zerwałem zaręczyny, oni woleli ją niż mnie i nie mogli mi tego wybaczyć, wyrzekli się mnie. Nawet nie przyjechali na mecz Mistrzostw Świata, choć wysłałem im bilety. Rozmawiałem z mamą po mistrzostwach i chciała żebym przyjechał- chłopak przytulił mnie- jesteś zła?
-Nie jestem zła, lecz zdziwiona mogłeś mnie wcześniej poinformować o tym- dałam mu całusa i wróciliśmy do auta
Rodzice Andrzeja byli lekko zdziwieni, że jesteśmy już teraz, a w jeszcze większym szoku byli gdy zobaczyli mnie i Mikołaja, czyżby chłopak nic nie wspominał o nas? Rodzice zaprosili nas do środka. cały dzień zleciał nam dość szybko, rodzina Wrony była sztucznie miła i strasznie uważali na wypowiedziane słowa.
Przebudziłam się w nocy, bo chciało mi się strasznie pić, byłam zdziwiona faktem, że Wronki nie ma koło mnie. Zeszłam więc na dół do kuchni, gdy wracałam z butelką wody w ręce usłyszałam głosy dobiegające z salonu, zapewne bym to zlekceważyła, ale ktoś wypowiedział moje imię i odruchowo się zatrzymałam
-Ta cała Klara, to jakiś żart, ona do pięt nie dorasta Martynie
-Mamo nie mów tak, byłem z nią z przyzwyczajenia, same nudy i rutyna
-A myślisz, że ona z tym bękartem będzie miała możliwości na imprezę czy wyjście do kina? W ogóle wiesz kto jest ojcem?
-Niestety nie miałem okazji go poznać
-No widzisz a jak to jakaś patologia była, narkoman albo alkoholik i wykorzysta twoją sławę i będzie chciał pieniędzy za milczenie, że jesteś z dziewczyną z nieślubnym dzieckiem, media będą drążyły czy wiedziałeś że wychowujesz nie swoje dziecko, zapewne każdy pomyśli że jest twoje, a tu taka niespodzianka
-Mikołaj nie jest i nigdy, ale to nigdy nie będzie moim dzieckiem- nie mogłam tego słuchać więc wróciłam do pokoju
Jeszcze wczoraj mówił, że małego traktuje jak własnego syna, a teraz takie cyrki odpierdala, chyba mu się w dupie poprzewracało. Po co mnie tu zabrał, po co wziął Mikiego. Nie daruję sobie, że pozwoliłam mu się tak przywiązać do Andrzeja, przecież od samego początku wiedziałam, że tak będzie, że nigdy choć w najmniejszym stopniu nie potraktuje go jak własnego syna. To było dla mnie za dużo, łzy zaczęły spływać po mych policzkach, poczułam mocny uścisk w pasie, a po chwili usłyszałam lekkie pochrapywanie środkowego. Dopiero o godzinie 3.35 udało mi się zasnąć.
Wstałam o godzinie 7.30 i wyjęłam ubrania z walizki i poszłam do łazienki. Chwilę przed 8 weszłam do naszej tymczasowej sypialni, gdzie cicho siedział Miki i patrzył na śpiącego Andrzeja
-Kochanie jesteś głodny- dotknęłam delikatnie jego ramienia
-Trochę
-To chodź zejdziemy do kuchni i przygotujemy śniadanie
-Dobrze- ubrał papcie, chwycił moją dłoń i zeszliśmy na dół
Postanowiłam zrobić nam zwykłe kanapki. Byłam zdziwiona, że nikt nie chodzi po domu, a cisza mnie lekko przerażała. Gotowe, kolorowe kanapki Miki układał na talerzu, potem poprosiłam go o to aby poszedł obudzić Andrzeja, a następnie jego rodziców i brata, ja w tym czasie talerze, dzbanek z sokiem, kawą i herbatą ułożyłam na stole w jadalni. Rodzina Wrony szybko zeszła na dół. Przy stole panowała, tak mi się wydaję napięta atmosfera, którą nieco rozweselał Miki i Marcin. W trakcie posiłku zadzwonił mój telefon, przeprosiłam wszystkich i odeszłam na bok, dzwonił Karol
-Gdzie wy jesteście?- zaczął
-Też się cieszę że cię słyszę, jesteśmy w Warszawie u rodziców Andrzeja
-Anastazja jest w szpitalu- to zdanie sprawiło, że nogi zrobiły mi się jak z waty, a cały makijaż właśnie spływał
-Dlaczego
-Dusiła się w nocy, bolało ją w klatce piersiowej i nieprzytomna leży na kardiologii
-Zaraz wracamy- rozłączyłam się i wróciłam do stołu
Mały od razu zauważył, że coś jest nie tak i mnie przytulił, ukucnęłam przy nim i powiedziałam że ma wrócić i dokończyć śniadanie, bo zaraz wyjeżdżamy. Wiedział, że nic nie zmieni i bez słowa usiadł do stołu i kontynuował jedzenie, a ja ruszyłam na górę. Dobrze że jeszcze nie rozpakowałam naszych ubrań, chwyciłam tylko kosmetyczkę z łazienki, wyjęłam rzeczy dla chłopca. Do pokoju wleciał Wrona
-Co się dzieje, kto dzwonił?- zapytał zdezorientowany
-Dzwonił Karol i powiedział, że Ana leży nieprzytomna w szpitalu, zbieraj się, zaraz wyjeżdżamy
-Kotek- złapał mnie za rękę tak, że wylądowałam na jego kolanach- skoro jest nieprzytomna to po co chcesz jechać i tak nic nie zrobisz, Kłos jest przy niej i jak coś się zmieni to nas poinformuje. Dopiero wczoraj przyjechaliśmy, a już chcesz wyjechać- zezłościły mnie te słowa
-Ty posłuchaj co mówisz - krzyknęłam wstając- Nastka to moja najlepsza przyjaciółka, najważniejsza zaraz po Mikołaju, była ze mną w najgorszych momentach. Wiesz co nie przemęczaj się, lepiej będzie jak tu sobie zostaniesz
-Oooo to przyjaciółka jest ważniejsza ode mnie?- zapytał z wyrzutem
-Oczywiście i chciałam ci powiedzieć to na spokojnie jak wrócimy, ale cóż z nami koniec
-Dobra pożartowaliśmy sobie, a teraz co ty wygadujesz- do pokoju wszedł chłopiec, wzięła go do łazienki zaprowadziła do pokoju Marcina, prosząc go o chwilową opiekę nad synkiem, po chwili wróciłam do pomieszczenia gdzie czekał jeszcze mój chłopak - możesz mi to wyjaśnić
-Posłuchaj mnie jesteś warty tej swojej rodzinki i tej byłej narzeczonej też. Nigdy ale to nigdy nie będę z facetem, który nie przyzna się do Mikołaja, bo to na jego szczęściu zależy mi najbardziej- powiedziałam biorąc walizkę i torebkę
-O czym do jasnej cholery mówisz-krzyknął zdenerwowany obracając mnie w swoją stronę- kocham go i traktuję jak własnego syna
-Wiesz co nie rozśmieszaj mnie, wróć sobie do tej narzeczonej, rzeczy które są w mieszkaniu dam Karolowi, a samochód odstawię ci pod blok, gdy tylko dowiem się dokładnie co ze zdrowiem Any- już nie zwracałam uwagi na jego słowo i gesty, poszłam po Mikołaja, pożegnałam się z bratem siatkarza i wyszłam z domu.
Zapięłam małego w foteliku, torby włożyłam do bagażnika i wsiadłam za kółku. Droga dłużyła mi się niemiłosiernie, w międzyczasie wykonałam połączenie do pana Zbyszka prosząc go o kilkudniową pomoc przy opiece nad małym, tłumacząc mu powód takiego postępowania. Oczywiście nie robił problemów, więc najpierw zawiozłam chłopca do dziadka, na szczęście miałam walizkę z ubraniami i nie musiałam wjeżdżać do mieszkania, potem od razu skierowałam się do szpitala. Wbiegłam jak burza na recepcję, gdzie pielęgniarka pokierowała mnie na odpowiedni oddział, gdzie spotkałam załamanego blondyna, który na mój widok, podniósł się i bez słowa mnie przytulił
-Jak to się stało- przerwałam ciszę
-Ana dostała miesiączkę, jak zawsze była ona bolesna, a podróż nie pomogła, wręcz przeciwnie nasiliła ból tym samym sprawiła, że młoda zaczęła brać leki, nie zdawała sobie sprawy, że ich przedawkowanie, może źle się dla niej skończyć i tak dostała duszności i trafiła do szpitala
-Dlaczego nie mówiła wcześniej - powiedziałam zrezygnowana
-A co by to zmieniło, wiesz jaka ona jest uparta
-A co mówią lekarze
-Najważniejsze że wiadomo co jest przyczyną tego stanu i wiedzą co mają robić. Zrobili jej płukanie żołądka, ale to chyba za późno, potem jeszcze coś jej robili, ale wiesz gadają w swoim języku i normalny człowiek ich nie zrozumie. Teraz jest nieprzytomna, nie wiadomo jak długo, jak się wybudzi, będą mogli dalej ją badać
-Mogę do niej wejść
-Jasne, pójdę po kawę chcesz też
-Poproszę- powiedziałam wstając i kierując się do sali
Była taka blada, słaba i bezbronna, a wokół pełno maszyn, które ułatwiały jej funkcjonować, usiadłam przy niej, chwyciłam jej dłoń i kciukiem ją głaskałam
-Co ty najlepszego zrobiłaś- zaczęłam cicho- wybrałaś sobie moment. Dlaczego wcześniej nie poszłaś do tego lekarza? Z kim sobie pogadam teraz? Byłabym wcześniej, ale wracałam z Warszawy. Andrzej wymyślił sobie, że pozna mnie ze swoimi rodzicami. Wiedziałaś że on miał narzeczoną i zerwał z nią tuż przed ślubem? Ogólnie chciałam ci powiedzieć, że nie jesteśmy z Wroną parą, on nie potrafi zaakceptować faktu, że jest jeszcze Mikołaj, a jego szczęście jest dla mnie najważniejsze. Teraz młody jest u pana Zbyszka, który kazał przekazać, że jak się szybko nie wybudzisz to on już do ciebie przyjdzie. Tak bardzo ciebie potrzebuję, nie możesz mnie zostawić, nie dam sobie rady- cały czas płacząc oparłam głowę o barierkę szpitalnego łóżka
Nie mam już siły na to wszystko, nie mam siły by przeciwstawić się losowi i wygrać tą okrutną, z góry przegraną bitwę. Los plata nam różne figle, najgorsze rzeczy nam się przytrafiają, ale to od nas zależy czy wyjdziemy z tej bitwy na tarczy, a nie pod nią. To my sami kierujemy własnym życiem, a to wszystko co nas spotyka, to nie kara, to sprawdzian. Sprawdzian, który pokaże nam nasze słabe i mocne strony, pokaże na ile jesteśmy mocni i ile potrafimy znieść. Złe emocje, które towarzyszyły mi od dłuższego czasu sprawiły, że zasnęłam


***
Miał być rozdział przed kolacją, a jest po... Nie za wesoło jest...
Życzę wszystkim zdrowych, spokojnych, radosnych świąt Bożego Narodzenia, spędźcie te święta w gronie najbliższych :)

10 komentarzy:

  1. Super rozdział . mam nadzieję że z Anastazja będzie wszystko w porządku i że klarą i Andrzejem też . czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Boziu co ty tu kręcisz! Oni mają sobie wszystko wyjaśnić! Mają być razem! A może nawet okaze sie ze ona jest w ciąży? Hmm to moze troche pokąplikowac sprawyale rob co chcesz ale licze na heppy end!! :D
    Pozderki

    -Wronka

    P.S. znowu musze dodać z kątą ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiem co mogłabym napisać o tym rozdziale. Jedyne co mi się nasuwa to to, że mam nadzieję, że z Ana wszytko będzie dobrze. A jeśli chodzi o Klare i Andrzeja to nie dziwię się reakcji dziewczyny na słowa wypowiedziane przez środkowego. To mogło zaboleć, ale i tak mam nadzieję, że wszytko się jeszcze ułoży i że stworzą prawdziwą rodzinę.
    Pozdrawiam i czekam na następny :*
    Ps.Zapraszam do siebie na nowe rozdziały

    Życie nie zawsze jest takie jak chcemy.
    http://zycieniezawszejesttakiejakiechcemy.blogspot.com/?m=1

    Droga do sukcesu nie jest wysłana różami.
    http://dosukcesuniemadroginaskroty.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde no! A miało być jak w bajce a nie jak w horrorze! Wrona jak idiota się zachował! Ah, szkoda slow na niego!
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziwi mnie postawa Andrzeja...sądzę jednak,że postąpił tak,by pokazać rodzicom,że Ich wybór poprzedniej dziewczyny dla Niego był dobrych, że słucha się Ich przy każdym wyborze. Zdaje mi się, że po prostu nie potrafi wypowiedzieć przy rodzicach swojego zdania...bo czyżby męczył się tak długo udając szczęśliwego z Klarą i Mikim?
    Oni muszą to sobie wyjaśnić!!!
    M nadzieję, że z Aną będzie wszystko dobrze ;)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń