Strony

sobota, 23 kwietnia 2016

Rozdział 42


Gdy dziewczyna się uspokoiła poprosiła mnie abym razem z nią pojechał na zakupy, ponieważ nie mieści się już w swoje ubrania. Nie na widzę chodzenia po sklepach, ale nie chciałem zostawić jej samej. Więc po skończonym treningu, na którym była również Anastazja wybraliśmy się do sklepu odzieżowego. Na szczęście Janek z Martyną mieli wolny wieczór, więc pojechali z nami. Rudowłosa świetnie dogadywała się z narzeczoną środkowego, co było mi na rękę. Nie ukrywam, że podczas meczów wyjazdowych zamartwiałbym się, czy dziewczyna nie siedzi sama w domu i płacze, a tak to zawsze będę mógł poprosić Martynę o to by zaglądała do naszego mieszkania. Dziewczyny zniknęły w przymierzalniach, a my wygodnie spoczęliśmy na fotelach
-W coś ty się wpakował-zaczął kiwając głową
-O co ci chłopie chodzi- lekko się zdenerwowałem
-No wiesz ciężarna pod twoim dachem, jakoś tego nie widzę
-Nie zaczynaj znowu, to jest moje życie, a ona potrzebuje pomocy, ja zresztą też i jakoś wsparcia w tobie nie mam-byłem zdenerwowany całą tą sytuacją, więc wstałem i chodziłem po sklepie
-Posłuchaj naprawdę nie chciałem, zrobisz to co uważasz za słuszne. Choć nie jestem przekonany, że dobrze robisz, nie wracają wspomnienia?
-Ona mi pomaga swoją obecnością zrozum to w końcu - z przymierzalni wyszły dziewczyny, a my ucięliśmy naszą rozmowę
Reszta zakupów minęła nam w dość przyjemnej atmosferze, dziewczyny weszły do jeszcze dwóch sklepów, a potem wróciliśmy do mieszkania. W drodze do domu zamówiliśmy pizze. W czwórkę weszliśmy na górę i po odkluczeniu drzwi, weszliśmy w głąb mieszkania. Po zdjęciu odzieży wierzchniej zaprosiłem gości do salonu, a sam podszedłem do kuchni, by przygotować nam jakieś napoje. Po 15 minutach mogliśmy zajadać się zamówionym przysmakiem. Oczywiście śmiechom nie było końca, co było spowodowane tym, że razem z Jankiem opowiadaliśmy dziewczyną co dzieje się na wyjazdach. Około godziny 23, narzeczeni się z nami pożegnali i ruszyli do swojego gniazdka. Ja zacząłem sprzątać, a Ana poszła do łazienki wziąć szybki prysznic. Gdy kończyłem zmywać rudowłosa do mnie dołączyła
-Mogłeś to zostawić, ja bym to posprzątała -usłyszałem za plecami
-Już nie przesadzaj, jeszcze się na sprzątasz- uśmiechnąłem się
-Zdaję sobie sprawę, że cię cały czas wykorzystuje, ale mam jeszcze jedną prośbę. No bo wiesz niby robiłam testy, no i niby przytyłam, no i niby miałam mdłości. Przed przyjazdem tu, miałam wizytę u ginekologa, ale los chciał inaczej i jestem w Bydgoszczy, a nie w Bełchatowie. I tu mam do ciebie prośbę, czy mógłbyś się zapytać o jakiegoś dobrego ginekologa tu
-Wiesz co mam znajomego, jak wyjdę z łazienki to do niego zadzwonię i poproszę go, aby przyjął cię jak najszybciej przyjął
-Spokojnie, przecież możesz to zrobić jutro, ja nie muszę mieć wszystkiego na już. A po za tym to zobacz która jest godzina
-To jest złoty chłopak i na pewno się nie będzie gniewał. Idź się już połóż, a ja jak coś ustalę to dam ci znać- dziewczyna pocałowała mnie w policzek i poszła do swojego pokoju
Zmęczony dzisiejszym dniem, wziąłem szybki prysznic, który nieco mnie pobudził. Po wyjściu z łazienki, sprawdziłem czy moja współlokatorka śpi, spokojny o to że lekko pochrapuje wróciłem do siebie i zadzwoniłem do Pawła
-Cześć stary śpisz- zapytałem gdy chłopak odebrał po 3 sygnale
-Właśnie wracam z dyżuru, więc ne śpię. Ale nie dzwonisz chyba żeby się o to zapytać. Czego dusza zapragnie- dam sobie rękę uciąć że się uśmiechnął
-Moja znajoma podejrzewa że jest w ciąży, jest prawie pewna. Miała umówioną wizytę, ale w Bełchatowie, a teraz jest u nas. Trochę się o nią boję, bo miała ostatnio dużo stresujących sytuacji, a jak jest w ciąży to dobrze wiemy, że to nie wróży najlepiej.
-Dobra ja jutro o 14 zaczynam prace w przychodni, to niech zajrzy do mnie tak po 13
-Nie wiem jak ci się odwdzięczę
-Postawisz duże piwo i jesteśmy kwita
-Dziękuję
-Dobra ja już muszę kończysz bo właśnie dojeżdżam do domu, a jestem padnięty
-Jeszcze raz wielkie dzięki-rozłączyłem się i poszedłem spać

*Anastazja*
Obudziłam się o 8.30 i swoje pierwsze kroki skierowałam do toalety, a później kuchni. Było tak dziwnie spokojnie, więc zajrzałam do pokoju Nikodema, który smacznie spał. Podeszłam do niego i lekko go szturchnęłam, nie zareagował. Próbowałam jeszcze przez chwilę delikatnie, potem trochę mocniej
-No co chcesz- zapytał na wpół przytomny
-Jest 8.40, nie masz przypadkiem treningu
-No mam- ta wiadomość chyba jeszcze do niego nie dotarła, minęła chwila, a chłopak usiadł na łóżku- powiedziałaś że która jest godzina
-Dokładnie to 8.41
-O kurwa- krzyknął i szybko się zerwał
Ja w międzyczasie wróciłam do kuchni, gdzie przygotowałam mu śniadanie, oczywiście wziął kanapkę w ręce i wyszedł. I w taki o to sposób zaczęłam ranek. Na spokojnie zrobiłam sobie posiłek, który w ciszy zjadłam. Gdy chciałam pozmywać, znów miałam mdłości, więc szybko znalazłam się w łazience. Po kilku minutach, postanowiłam się ubrać, uczesać i pomalować. Ogarnięta, postanowiłam posprzątać po swoim jedzeniu, skutecznie uniemożliwił mi to mój telefon. Nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
-Słucham- zaczęłam nie przyjemnie
-Coś się stało?- usłyszałam głos rozgrywającego
-Nic się nie stało, a ty nie na treningu
-Chłopacy zapomnieli mnie poinformować, że trening jest o 9.30. Ale ja nie w tej sprawie dzwonię, wczoraj gadałem z tym moim znajomym i powiedział, że przyjmie cię dziś. On w sumie zaczyna dopiero o 14, ale ciebie przyjmie wcześniej. Zaraz ci wyślę dokładny adres, pojechałbym z tobą, ale obiecałem rodzicom że odbiorę młodą ze szkoły
-Dziękuję, w ogóle nie rób sobie problemów, ja dotrę sama-  porozmawialiśmy chwilę, aż reszta siatkarzy nie weszła do szatni.
Po skończonej rozmowie, w końcu pozmywałam. Gdy skończyłam, zobaczyłam w internecie gdzie znajduję się ta przychodnia, do której miałam iść, na szczęście w pobliżu była restauracja. Później chwyciłam notes, w którym miałam numer do Remigiusza Kowala- naczelny wydawnictwa, w którym miałam pracować. Wzięłam dwa głębokie wdechy i zadzwoniłam do niego. Rozmowa nie trwała długo, postanowiliśmy się spotkać. Ja wyznaczyłam miejsce spotkania, oczywiście padło na lokal, który znajdował się tuż obok poradni. Zegarek wskazywał 10, więc do spotkania zostały mi jeszcze 2 godziny.

*Klara*
Andrzej przed służbowym wyjazdem przywiózł do mojego gabinetu Kacpra. Chłopak nie był początkowo skory do rozmowy, ale po jakimś czasie zaczął gadać. Umówiliśmy się, że po powrocie chłopak co najmniej raz w tygodniu będzie miał wizytę ze mną. Zgodził się, ale poprosił, abym nie rozmawiała na ten temat z jego ojcem. Uszanowałam to, ale wolałabym aby ktoś czuwał nad  nim. Te dni gdy nie było Wronki minęły nam dość spokojnie. Rano wstawaliśmy, Mikołaja zawoziłam do szkoły, a ja potem do pracy. Pan Zbigniew odbierał malca i przywoził do pracy. Później Miki siedział albo u mnie w gabinecie albo u fizjoterapeutów i odrabiał lekcje. Chłopcy wrócili w poniedziałek i do końca dnia mieli wolne, więc mój chłopak mógł odebrać mojego synka. Po wypełnieniu wszystkich papierków poszłam do prezesa
-Można na chwilę?- zapytałam wystawiając głowę
-Wejdź- oderwał wzrok od komputera- no i co cię do mnie sprowadza
-Są tu kopie kart chłopaków- położyłam je na biurku- w sumie już wszystko zrobiłam i przychodzę z małym zapytaniem, mogłabym już iść do domu? Poproszę Miguela, aby przekazał chłopakom, aby w razie potrzeby przyjechali do mnie
-Oj Klara, Klara wyjątkowo, ale naprawdę wyjątkowo pozwalam. Wiem że cierpicie, a ja jeszcze powiedziałem że to Andrzej ma jechać, nie chciałem żeby tak wyszło
-Przecież to nie twoja wina, praca to praca. No ale nie powiem że nudno bez niego było.
-No dobra leć już, bo jeszcze się rozmyślę- z uśmiechem na ustach wstałam- a powiedz mi jeszcze co z Karolem, bo jakoś dawno go nie widziałem
-A on nie miał żadnego zwolnienia?- zdziwiłam się, bo ja też go nie widziałam od 4 dni
-Nic mi nie dawał, nawet nie zadzwonił, myślałem po prostu że po treningu od razu zwija się do domu i w ogóle, ale żeby nie raczył się na nim pokazać, to już przegięcie- mężczyzna chwycił telefon
-Co zamierzasz zrobić?- zaczynałam się bać o losy przyjaciela
-Masz rację najpierw porozmawiam z Miguelem, a potem z Kłosem- Piechocki był wyraźnie zdenerwowany
-Mogę iść z tobą?- zapytałam niepewnie
-Chodź
Skierowaliśmy swoje kroki do trenera, który niestety potwierdził nasze obawy. Poprosiłam Konrada, żeby wrócił do siebie i nie podejmował żadnych pochopnych decyzji oraz wybłagałam żeby nie wyciągał żadnych konsekwencji dopóki ja do niego nie pojadę i z nim porozmawiał. Początkowo nie chciał się zgodzić, ale gdy emocje w minimalnym stopniu opadły, dał mi wolną rękę. Zdenerwowana wyszłam z gabinetu, poszłam tylko do siebie po kurtkę i torebkę i ruszyłam do Kłosa. Gdy prowadziłam samochód zadzwoniłam do swojego chłopaka, aby w skrócie mu wszystko powiedzieć, oczywiście chciał rzucić wszystko i przyjechać, ale poprosiłam go aby poczekał w domu z Mikołajem.
Szybkim krokiem weszłam na górę. Moje zdenerwowanie sięgało zenitu, gdy po 5 minutach dobijania się do drzwi, nikt mi nie otwierał
-Do jasnej cholery, otwórz te pieprzone drzwi, wiem że jesteś w środku!!- krzyczałam, aż w końcu otworzyła mi sąsiadka obok
-Co pani wyprawia?!- rzekła uniesiony głosem sześćdziesięciolatka
-Przepraszam za ten hałas, ale w środku mieszka mój przyjaciel, nie daje nikomu znaku życia od 4 dni i bardzo się o niego martwię
-A nie jest pani żadną psychofanką?- poprawiła okulary na nosie- a nie przepraszam, pani to jest żoną pana Andrzeja
-No nie wybiegajmy tak w przyszłość, ale tak jestem związana z Andrzejem. Widziała pani może jak Karol wychodził, albo coś takiego
-Myślałam że mieli jakiś wyjazd czy coś, ale przecież nie było żadnego wyjazdowego meczu Skry, pomyślałam że Anastazusią gdzieś wyjechał
-No kurwa- uderzyłam pięścią w drzwi- przepraszam
-Nie ma pani za co przepraszać, proszę tu chwilę poczekać- kobieta wróciła do mieszkania i po chwili wróciła
-Karolek jak wyjeżdżał to dał mi klucz, abym przewietrzyła mieszkanie i w ogóle- kobieta podała mi narzędzie którym mogłam otworzyć te cholerne drzwi- ale jak Anastazja tu zamieszkała, to jakoś nie musiałam tego robić, a o kluczach to właściwie zapomniałam 
-Życie pani nam ratuje, dziękuję pani bardzo
-Ależ nie ma za co dziecinko- uśmiechnęła się i wróciła do mieszkania
Zapach który dobiegał z mieszkania był nieprzyjemny, wręcz odrażający. Zamknęłam za sobą drzwi i niepewnym krokiem zmierzyłam do salonu, potem łazienka, kuchnia, a na końcu sypialnia. Znalazłam go siedzącego na podłodze trzymającego w prawej dłoni wódkę, a w lewej ich wspólne zdjęcie. Z wielkim bólem w sercu podeszłam do niego, gdy dotknęłam jego ramienia lekko się przestraszył
-Jak tu weszłaś- odezwał się cicho
-Twoja sąsiadka mi pomogła, myślisz, że to rozwiąże twoje problemy- głową wskazałam na alkohol
-Może i nie rozwiąże, ale pomaga mi zapomnieć-wziął kolejny łyk
-Wystarczy już tego wszystkiego- wzięłam mu butelkę z ręki, na szczęście nie protestował- daj mi to- pokazałam na zdjęcie które, kurczowo trzymał w dłoni
-Tego mi nie możesz zabrać- pomogłam mu się położyć na łóżku, zwinięty w kulkę, przytulając do klatki piersiowej fotografię, zasnął
Okryłam go kołdrą i otworzyłam okno, bo samą wódę było czuć. W innych pomieszczeniach również to zrobiłam, aby jak najszybciej pozbyć się tego wstrętnego zapachu. Ponownie zadzwoniłam do Wrony
-No i co jest w mieszkaniu- zaczął na wstępie
-Jest, co prawda dość długo się dobijałam, aż w końcu jego sąsiadka wyszła, na szczęście miała klucz. Krzywdy sobie nie zrobił, porostu postanowił zatopić smutki w alkoholu
-To dobrze- wyraźnie kamień spadł mu z serc- mam przyjechać?
-Nie, wiesz co ja tu zostanę, trochę ogarnę i jak wstanie, to postaram się z nim porozmawiać. Posłuchaj mam do ciebie jeszcze jedną prośbę
-Proś o co chcesz
-Mogę go przywieźć na kilka dni do nas? Martwię się o niego, a tak to będziemy mieli go na oku
-Ty to jesteś anioł nie kobieta
-Już się tak nie podlizuj, kiedyś ci przypomnę te słowa. Dobra kończę już, bo sporo pracy przede mną. Kocham Was ucałuj Mikiego
-My też cię kochamy papapapa
Zakończyłam połączenie i poszłam do przedpokoju, bo nadal miałam na sobie kurtkę. Pod zlewem w kuchni znalazłam środki, które pomogą mi w posprzątaniu tego wszystkiego. Zamknęłam już okna, bo mieszkanie szybko opuściły nieprzyjemne zapachy. Podwinęłam rękawy i wzięłam się do pracy. Po kilku godzinach mieszkanie środkowego lśniło. Postanowiłam zrobić sobie kawę i z gorącym napojem udałam się do salonu. Włączyłam tv i oglądałam jakiś serial. Nie mogłam się skupić na jego fabule, bo w głowie cały czas miałam sytuacje dwóch bliskich mi osób. Obiecałam Anastazji, że nie powiem Karolowi o ciąży, ale może to jakoś by mu pomogło, nie wiem. Nie chcę robić nic wbrew przyjaciółce, jestem pewna że jak będzie gotowa to sama o tym go poinformuje. W między czasie zadzwonił do mnie mój pracodawca, poprosiłam go aby jeszcze dał mi czas, bo chłopak nie był w stanie rozmawiać. Przed 18 dołączył do mnie właściciel mieszkania
-Przepraszam- szepnął po chwili ciszy- obiecałem Wam że się ogarnę, ale ja nie potrafię. Myślałem, że jak się napiję to coś to zmieni
-Ja nie wiem dlaczego większość ludzi zatapia swoje smutki w alkoholu, ale to nie jest czas na takie rozmyślenia. Zbieraj się- wstałam i powiedziałam głosem nieznoszącym sprzeciwu
-Gdzie?
-Nie będę cię okłamywać, przez jakiś czas chcę cię mieć na oku. Nic nie sugeruję, ale weź prysznic, ja w międzyczasie spakuję twoje rzeczy
-Nie chcę Wam przeszkadzać- powiedział szybko
-Ale ja ci się nie pytam o zdanie, masz 20 minut i spakuj swoją kosmetyczkę, a ja pójdę do sypialni spakować twoje ubrania- widziałam niezadowolenie wymalowane na jego twarzy- no już- uniosłam głos, chłopak już więcej nie protestował.
Tak jak powiedziałam tak też zrobiłam, gdy w torbie brakowało tylko chłopaka kosmetyków, postanowiłam pójść na chwilę do pani mieszkającej obok. Starsza kobieta była na tyle miła, że zaprosiła mnie do środka. Jeszcze raz podziękowałam jej za pomoc i oddałam klucze, jakby kiedyś powtórzyła się ta sytuacja, poinformowałam ją również o tym że w ciągu najbliższych dni chłopaka tu nie będzie, więc jakby działo się coś niepokojącego to dałam jej moją wizytówkę i poprosiłam aby dzwoniła o każdej porze dnia i nocy. Pani Basia zapakowała nam jeszcze szarlotkę, bo jak ostatnio widziała Karolka to mizernie wyglądał. Po raz kolejny jej podziękowałam i wróciłam do Kłosa. Ten był już gotowy do wyjścia, więc nic nie stało na przeszkodzie, abyśmy stąd wyjechali.Całą drogę siatkarz rozmawiał na wszystkie tematy, oczywiście prócz tego co tak na prawdę leży mu na sercu. Na wejściu od razu dopadł nas Mikołaj, zadziwiające było to że najpierw podszedł do siatkarza, który schował się za moimi plecami. Co z boku mogło wyglądać komicznie, bo między nami było jakieś 35 centymetrów różnicy. Mnie za to objął Andrzej i złączył nasze usta w dość długi pocałunek, Mikiemu się to chyba nie spodobało i po krótkim "fuuuuj" zabrał swojego towarzysza do swojego pokoiku.
-Nawet nie wiesz jak się za tobą stęskniłem- szepnął mi do ucha, aż przeszedł mnie przyjemny dreszczyk
-Ja też  tęskniłam- stanęłam na palcach i delikatnie go pocałowałam- a teraz idę zrobić kolację, bo zgłodniałam
-Już zrobiliśmy
Wroniasty poszedł po chłopaków, a ja nakryłam do stołu, no nie powiem postarali się, przygotowali sałatkę z kurczakiem, pychaa
-I jak tam w szkole- zapytałam równocześnie z Karolem
-Męczą nas- westchnął głośno- ogólnie to mam zadanie domowe- spojrzałam wymownie na swojego partnera, bo mieliśmy umowę, że odrabiamy z nim lekcje po szkole
-Przecież wszystko zrobiliśmy- odezwał się zdziwiony
-No tak, ale to inne zadanie głuptasie- uśmiechnął się najmłodszy- na religii ksiądz powiedział, że mamy się zastanowić jaki jest Bóg, kim on w ogóle jest. No i ja kompletnie nie wiem, pomożecie mi?
-Wiesz Bóg jest wszędzie-zaczął blondyn- wszystkim pomaga
-O wszystkim pamięta- kontynuował brunet- czuwa nad nami
-Pomaga nam wstać gdy upadniemy, dba o nas
-A to już wiem- krzyknął uradowany, podnosząc do góry rękę- czyli Bóg jest wszędzie, wszystkim pomaga, o wszystkim pamięta, czuwa nad nami i o nas dba, to proste czyli to jest mama- na te słowa zrobiło mi się ciepło na serduchu, podeszłam do niego i go przytuliłam, a po moim policzku spłynęła pojedyncza  łza
-Kocham cię- szepnęłam mu na uszko i wróciłam na swoje miejsce
Przez resztę kolacji się nie odzywałam, delektowałam się tymi słowami

***

Anastazja jest w ciąży czy poważnie chora?! Nikodem ewidentnie skrywa jakąś tajemnice! Czy będzie ona krzywdząca dla Anastazji. Karol coraz więcej pije alkoholu. Czy fakt że nie pogodzi się z miłością swojego życia pchnie go w uzależnienie? A na koniec zakochana para i Mikołaj na poprawę całej sytuacji
Do nastęnego!
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ
PS. Jeśli przeczytałeś/aś ten rozdział zostaw po sobie jakiś ślad! Chcę zobaczyć czy ktokolwiek czyta moje wypociny!!!

9 komentarzy:

  1. Super :* czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No nieźle się pokomplikowało.. Oby Anastazji nic nie było i pogodziła się z Karolem, bo tworzyli taką słodką i uroczą parę <3 :D Rozdział niesamowity, z niecierpliwością czekam na kolejny :D
    Buziaki i dużo weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle mega! ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam twoje wypociny ale rozdział jak zwykle mega czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny ! Czekam na następny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny. Czekam na kolejny. Mam nadzieję że Karol się pozbiera, a Anastazja się z nim skontaktuje i powie mu o ciąży :)
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny, czekam na kolejny! ;)

    OdpowiedzUsuń