***nutka***
Zostałam i oglądałam trening chłopaków. Skończył się około godziny 12, prezes stwierdził, że dziś mam już wolne i mogę wracać do domu. gdy wychodziłam już z hali ktoś złapał mnie za ramie
-Czemu mi nie powiedziałaś?-zapytał z lekkim smutkiem w głosie-myślałem że się przyjaźnimy
-Karol oczywiście że się przyjaźnimy, nikt o tym nie wiedział oprócz prezesa i Any
-Nic mi wczoraj nie powiedziała, chociaż gadaliśmy na ten temat
-Bo ją o to prosiłam, nie gniewaj się. I jak randka się udała?
-To nie była randka-powiedział zmieszany
-Tsaaa takie kity to możesz Wronie sprzedawać
-Co mi?-powiedział chłopak, nawet nie wiem skąd on się tu pojawił
-Nic, nie ładnie tak podsłuchiwać
-Wcale nie podsłuchiwałem- chłopak wytknął mi język jak mały chłopiec
-Zachowujesz się gorzej niż Mikołaj
-No właśnie, musimy pogadać-powiedział blondyn, chyba wiem o co chodzi- Wrona przejdziesz się do domu, prawda?
-No chyba nie, ty możesz się przejść
-Andrzejku damie to tak nie wypada, trochę kultury
-Jakiej damie?
-Zaraz dostaniesz w łeb-powiedziałam, bo wkurzało mnie jego zachowanie
-Już się boję
-Nie zapomnij że ja tu pracuję
-Niestety-powiedział odchodząc
-Słyszałam-krzyknęłam jeszcze do niego
-To zapraszam do samochodu
-Oki, ale jedziemy do mnie
-Może być
Pojechaliśmy do mieszkania, które dzielę z Anastazją, przez całą drogę milczałam i tępo wpatrywałam się w obraz za oknem. Co ja mam mu powiedzieć, że znowu go okłamałam? Moje rozmyślenia przerwał blondyn informując że już dojechaliśmy. Szybko weszliśmy na górę, zdjęliśmy kurtki i buty.
-Napijesz się czegoś?
-Herbaty- skierowałam się do kuchni i nastawiłam wodę, chłopak podążył za mną-możemy w końcu pogadać?
-Jasne-powiedziałam kładąc przed nim kubek z parującą cieczą
-O co chodzi Andrzejowi, myślałem że Miki to twój chrześniak
-Bo tak jest, Mikołaj to synek Leny, mojej siostry
-To co za głupoty Wrona opowiada
-Kiedyś po meczu, mały uparł się, że chce autograf zawodnika z numerem 8, na moje nieszczęście był to Andrzej, razem z Mariuszem podeszliśmy do niego no i pewnie wtedy pomyślał że Miki to mój syn
-Dlaczego nie wyprowadziłaś go z błędu wtedy jak się spotkaliśmy w galerii?
-Po co, dobrze jest tak jak jest. Mam prośbę nie mów mu o tym
-Dlaczego?
-Bo cię o to proszę. Nie gadajmy już o tym, lepiej mów jak tam randka?
-To nie była randka
-Boszeee już ci mówiłam że takie bajki to możesz Andrzejowi na dobranoc opowiadać
-No dobra, wygrałaś. Było super, dawno się tak fantastycznie nie czułem. Ale chyba nic z tego nie będzie
-Dlaczego-zapytałam zdziwiona
-Ana traktuje mnie tylko jak przyjaciela, wątpię żeby kiedyś było coś z tego
-Karol, wiem że znamy się krótko, ale jeżeli ci na niej zależy, a zależy bo widzę, to trochę musisz się pomęczyć. Anastazja już się przejechała na takim jednnym chłopaku i boi się że może się to powtórzyć.
-Jaki chłopak? Co jej zrobił-Karol zaczął pytać jak nakręcony
-Ruda nie byłaby zadowolona, jeżeli ci zaufa i będzie gotowa to się dowiesz.
-Dzięki Klara, prawdziwa z ciebie przyjaciółka. Ja już będę leciał, pozdrów Anie (Anastazje) i do zobaczenia jutro
Odprowadziłam chłopaka do drzwi, ten się ubrała dał mi całusa na pożegnanie i wyszedł. Jest godzina 14 więc zaczęłam robić obiad. Dziś będzie spaghetti, są dwie potrawy których wiem że nie popsuje naleśniki i właśnie spaghetti. Około 16 zaczęłam nakładać obiad, bo wiedziałam że moja przyjaciółka zaraz wróci z prac.Oczywiście nie myliłam się, zdążyłam odłożyć talerze na stół gdy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i głośny krzyk "WRÓCIŁAM". Poinstruowałam dziewczynę że ma przyjść do kuchni, mówiąc że właśnie skończyłam przygotowywać obiad. Zjadłyśmy, Anastazja z racji tego że ja przygotowałam obiad, pozmywała. Po chwili wróciła i zaczęłyśmy rozmawiać. Gadałyśmy do 22 w międzyczasie otworzyłyśmy wino, ale wypiłyśmy tylko dwie lampki, bo jutro trzeba do pracy wstać. Najpierw do łazienki weszła Anka, bo była strasznie zmęczona, a później ja. Około 23 położyłam się i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*miesiąc później*
Mamy już 10 grudnia. W sobotę skrzaty wygrały kolejny mecz i mamy 3 dni wolnego, ale już 14 mamy kolejny mecz z Warszawą. Zaprzyjaźniłam się z chłopakami z drużyny, pomijając oczywiście Wrone, z nim nie da się normalnie pogadać. Nasze relację zamiast się polepszyć stają się coraz gorsze, dokuczamy sobie na każdym kroku. Karol stara się o względy u Anastazji, stawiam że już nie długo będą razem. Mam nadzieję że Ana się ogarnie, bo może ktoś sprzątnąć jej Kłosa spod nosa. Właśnie jesteśmy z rudą w galerii, gdy nagle ktoś na mnie naskakuje, były to 2 małe istotki
-Cześć ciocia- powiedzieli razem
-Cześć urwisy, nie straszcie tak cioci, bo zawału dostanie. A wasze mamy gdzie są
-Tam-pokazał Oli, na kobiety, które już rozmawiały z moją przyjaciółką
-No to chodźmy-wzięłam chłopaków za ręce i poszliśmy do ich rodzicielek-Hej
-Cześć kochana- powiedziała Daga i dała mi całusa w policzek, Paulina po chwili zrobiła to samo
-Jak tam dzidziuś, daję mocno w kość?- zapytałam pani Winiarskiej
-Nic mi nie mów, Oliwier w porównaniu do niego to był aniołek
-Mamo ja nadal jestem aniołkiem- powiedział malec
-Chyba sam nie wierzysz w to co mówisz-odpowiedział mu Arek
Zaczęłyśmy się śmiać, poszłyśmy do kawiarenki na kawę i ciastko, chłopcy oczywiście pili sok. Trochę porozmawiałyśmy, poplotkowałyśmy, pośmiałyśmy, Oliwier i Arek pytali się co słychać u ich przyjaciela Mikołaja trwało to zaledwie 30 minut, bo dzieciaki zaczęły się niecierpliwić, więc dziewczyny poszły jeszcze kupić jakieś drobne rzeczy i zapewne wróciły do domu. Razem z rudowłosą poszłyśmy jeszcze do butiku, a później do biedronki, bo w naszej lodówce jest tylko jogurt.
*Anastazja*
-Już niedługo święta-zagadnęła brunetka, gdy rozpakowywałyśmy zakupy
-Nie mam ani jednego prezentu kupionego jeszcze
-Ja też, może w następnym tygodniu pójdziemy na zakupy
-Ty to czasem coś mądrego powiesz
-Ej! Wypraszam sobie to u ciebie jest cud jak powiesz coś mądrego
-No chyba nie
-Jak twoje sprawy z Karolem?-szybko zmieniła temat
-Nie mam żadnych spraw z Kłosem- zapewne gdyby nie miała teraz zajętych rąk uderzyłaby się w czoło
-Ty jesteś taka głupia czy tylko udajesz-powiedziała lekko zirytowana
-O co ci chodzi Klara?
-Ślepa jesteś? Nie widzisz jak on na ciebie patrzy, stara się żebyś mu zaufa i spojrzała inaczej niż na przyjaciela.
-Nie mówiłam mu nic, nie dawałam żadnych nadziei- powiedziałam na maksa wkurzona
-Wytłumacz mi dlaczego się boisz być szczęśliwa? Dążysz do tego, aby wszyscy byli szczęśliwi tylko nie ty. Ogarnij się zanim jakaś laska sprzątnie ci go sprzed nosa, on nie będzie na ciebie wiecznie czekać. Dużo czasu minęło od tamtego zdarzenia, nie każdy jest taki jak twój były.
-Zejdź ze mnie i zajmij się sobą. A ty dla czego nie masz chłopaka, przecież Kacper to przeszłość, nie każdy chłopak jest damskim bokserem- od razu pożałowałam tych słów, nie spoglądając na reakcję dziewczyny pobiegłam do swojego pokoju.
Przykryłam się moim kocem i zaczęłam płakać. Sama nie wiem dlaczego, bo Klara miała rację i dążę do tego aby wszyscy byli szczęśliwi tylko nie ja czy dlatego że powiedziałam o kilka słów za dużo. Usłyszałam trzask drzwi, nie miałam siły wstać. Położyłam się i z natłoku emocji zasnęłam.
Wstałam o 19, od razu poszłam do pokoju Klary, lecz jej tam nie było. Obeszłam całe mieszkanie lecz byłam sama. Poszłam do swojego pokoju po telefon i zadzwoniłam do dziewczyny, potem drugi, trzeci, dziesiąty. Już drugi raz tego samego dnia z moich oczu poleciały łzy. Wzięłam telefon i wykręciłam numer Karola, odebrał po drugim sygnale
-Hejka co tam- powiedział uradowany
-Cześć jest może u ciebie Klara?-powiedziałam, próbując powstrzymać łzy
-Co się dzieję? Masz jakiś dziwny głos, płakałaś?- zapytał zmartwiony
-Jest u was Klara?-powtórzyłam zdenerwowana
-Nie widziałem jej dziś.Pytam co się stało?
-Nic, muszę kończyć, cześć
-ANASTAZJA- krzyknął lecz się rozłączyłam
Poszłam do kuchni i zostawiłam kartkę informującą że wyszłam szukać dziewczyny, jeżeli by wróciła niech da mi znać. Karol dzwonił jeszcze kilka razy, ale nie miałam czasu ani ochoty z nim rozmawiać.
Chodziłam 2 godziny po Bełchatowie, bez skutku. Jaka ja jestem głupia, pomyślałam sobie. Czemu wcześniej o tym nie pomyślałam. Po 20 minutach znalazłam ją. Jest takie jedno miejsce w tym mieście, przychodzimy tu kiedy chcemy pomyśleć o czymś, odciąć się od wszystkich problemów. Znalazłyśmy to przypadkiem, jest to opuszczony budynek gdy wchodzi się na górę jest piękny widok.
***
Hejka kochani, jak wam się podoba rozdział. Dodaj dziś rozdział w ramach rekompensaty :)
Zapraszam do komentowania rozdziału, to naprawdę motywuje :*
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ
niedziela, 26 kwietnia 2015
czwartek, 23 kwietnia 2015
Rozdział 5
***nutka***
*Anastazja*
Ten wieczór był jednym z najlepszych wieczorów jakie przeżyłam. Był magiczny i wyjątkowy, a to wszystko dlatego że Karol sprawił mi ogromną niespodziankę. Mogę się założyć że Klara maczała w tym palce. Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy.
-Dziękuję to był bardzo miły wieczór- powiedziałam gdy staliśmy już pod moim blokiem
-Cała przyjemność po mojej stronie
-Powiedz mi, ale tak szczerze, Klara o wszystkim wiedziała
-Muszę odpowiadać na to pytanie?
-Oj Karo, Karol, oczywiście że ona o wszystkim wiedziała, uduszę ją
-No weź jej nie rób krzywdy, nie podobało ci się?
-No oczywiście że mi się podobało
-To daj jeszcze pożyć trochę Klarze
-Oki, a nie wystarczyło do mnie zadzwonić, albo napisać?
-A jaką miałbym pewność że się zgodzisz? A tak to nie miałaś za bardzo wyboru
-No tak, w sumie masz racje, no bo kto by chciał się z tobą umówić
-Grabisz sobie ruda, oj grabisz
-Grabić to można liście
-Przestańmy, bo zachowujemy się jak Andrzej i Klara. Zmykaj już na górę bo się przeziębisz
-Dobrze ciociu- po tych słowach cmoknęłam Kłosa w policzek co nie było łatwe, lecz chłopak trochę mi pomógł schylając się- dobranoc
-Dobranoc
Szybko wbiegłam na górę do mieszkania, tak jak myślałam Klara jeszcze nie spała
-No ile można się żegnać-powiedziała pod nosem Klarusia (nienawidzi jak tak na nią mówię)
-Mówiłaś coś?
-Ja? Nieee
Usiadłam naprzeciwko dziewczyny, z kubkiem soku wiśniowego. Zobaczymy ile wytrzyma, 1,2,3,4
-No opowiadaj- mocna jest nie ma co :P
-Ale co mam opowiadać
-Jak było?
-Dobrze-jeszcze trochę ją pomęczymy, niech ma, trzeba było mi powiedzieć
-Zielińska
-Nie stresuj się tak, bo zmarszczki będziesz miała, no co mam ci powiedzieć było cudownie
-Jakieś szczegóły?
-Najpierw byliśmy w restauracji, dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Karol to naprawdę świetny facet. Potem byliśmy na spacerze w parku,który minął nam na samych wygłupach i śmiechach. Dawno nie czułam się tak dobrze, bezpiecznie. Dziękuję
-Mi? za co?
-No przecież wiem że to twoja sprawka, nie wie czy bym się zgodziła jakby mnie sam zaprosił. Znamy się bardzo krótko, nie wiem czy jestem gotowa
-Przecież ślubu z nim nie bierzesz
-Umiesz doradzić
-No ej, ale w czym tu doradzać, jeżeli czujecie się dobrze w swoim towarzystwie to o czym tu rozmawiać. Nie znamy może go długo, ale jestem pewna że nie zrobi ci krzywdy.
-Masz rację
-Noo helooł dziewczyno, a co ty myślałaś. Dobra koniec tego dobrego, jutro pierwszy dzień w nowej pracy, trzeba się wyspać
-Ale ze mnie świnia, nawet nie zapytałam się co u ciebie.
-Na którą jutro masz?
-Na 9
-To dobrze podrzucisz mnie pod halę, a teraz już naprawdę idziemy spać, chociaż ty to z emocji nie zaśniesz- dziewczyna ruszyła do pokoju
-Wożniak-krzyknęłam rzucając poduszkę.
Chociaż dziewczyna miała absolutną rację. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Ubrana w piżamę ze Smerfem (oczywiście śpiochem), poszłam do swojego pokoju.
"Śpij dobrze, dobranoc :*"- odczytałam wiadomość od Karola
"Dziękuję jeszcze raz za miły wieczór,.Dobranoc :*"
*Klara*
Mój budzik dał o sobie znać o 7.15. Zaspana odnalazłam telefon i wyłączyłam te dźwięki, które raczyły mnie wybudzić z mojego snu. No cóż czas wstać, pomimo złej pogody wstałam z uśmiechem na ustach. Już tłumaczę dlaczego, zapewne każdy pomyśli że jestem nienormalna, bo wstaję z uśmiechem o 7 rano. Ale gdy tylko sobie wyobrażę minę Andrzeja to porostu, aż żyć się chce.
Wstałam z łóżka, chwyciłam wcześniej przygotowane ubrania i ruszyłam do łazienki. Zdążyłam się ubrać, gdy ktoś zaczął dobijać się do drzwi, tym kimś oczywiście była Ana.
-Pośpiesz się- krzyknęła zza drzwi
-Jejuś- powiedziałam pod nosem, zbierając kosmetyki i odkluczając drzwi.
Jak dobrze, że mamy w korytarzu lustro, bo byśmy nie dały rady. Po wykonaniu makijażu, zrobiłam nam kawę i śniadanie. Po 20 minutach rudowłosa przyszła do kuchni.
-Stresujesz się?- zapytała, popijając gorący napój
-Trochę, ale już nie mogę doczekać się miny chłopaków, szczególnie Wrony
-Karol wczoraj coś wspominał,że mają przyjść wcześniej, bo będą witać nowego uczestnika załogi
-Uczestnika?
-No tak, chłopacy myślą że to będzie mężczyzna
-Mam nadzieję że się nie wygadałaś
-Oczywiście że nie. Zbieraj się, musimy jechać bo są korki
-No w sumie to muszę być chwilę wcześniej, bo prezes Piechocki coś tam jeszcze chciał
-To zwijaj dupsko i jedziemy.
Bez wielkich problemów dojechaliśmy pod halę. Niezauważona przez chłopaków z drużyny poszłam do prezesa. Zapukałam lekko w drzwi i po chwili usłyszałam proszę
-Dzień dobry
-Dzień dobry pani Klaro, ciszę się że pani przyszła trochę wcześniej.
Porozmawiałam chwilę z panem Konradem, naprawdę miły i sympatyczny człowiek. Dogadaliśmy jeszcze szczegóły naszej umowy. Po 10 minutach usłyszałam pukanie do drzwi
-Proszę-powiedział prezes klubu
-Dzień dobry prezesie-powiedział kapitan drużyny
-Witaj Mariusz, poznaj
-Klara co ty tu robisz?
-Jakby ci to powiedzieć-powiedziałam zakłopotana
-To wy się znacie?
-Znamy się- powiedział pewnie Mario
-To jest nowa pani psycholog
-Serio?Czemu nic mi nie mówiłaś?
-Nikomu jeszcze nie mówiłam
-No dobrze moi kochani, to co Mariusz wróć do chłopaków i powiedz im że mają się ogarnąć i za 2 minuty widzę ich na boisku
-Okej
-Mariusz mam prośbę, nie mów im o mnie oki?
-Oki.
Mariusz wrócił do chłopaków, a ja z prezesem ruszyliśmy na halę
-Nie stresuj się, to są mili chłopcy, tylko trochę dziecinni. Przepraszam że pytam, ale długo znacie się z Mariuszem
- W sumie to krótko, ponad miesiąc
-No dobrze, wdech, wydech i wchodzimy
Co się tak stresujesz, przecież cie nie zjedzą, mówiłam sobie cały czas w głowie.Chłopacy już się zebrali, ale nie zauważyli naszego przyjścia. Schowałam się za plecami prezesa
-Uwaga panowie, zebraliśmy się dziś wcześnie, bo chciałbym wam kogoś przedstawić. Poznajcie to nowa pani psycholog, możecie się zgłaszać do niej z każdym problemem, jeżeli chcecie się komuś wyżalić to to jest właściwa osoba-po tych słowach czułam że każdy z osobna mnie obserwuje, a pan Konrad już wrócił do swojego "królestwa"
- Cześć nazywam się Klara Wożniak, jak już prezes Piechocki powiedział jeżeli macie jakiś problem to walcie śmiało, postaram się pomóc.
-W sumie to ja mam problem.-nie wiedziałam kto to powiedział, ale gdy dokończył zdanie wiedziałam że to Wrona- Czemu akurat ty?
-Andrzejku o to musisz się pytać już prezesa- chłopacy z wyjątkiem Karola i Mariusza patrzyli się na nas jak na dziwaków
-Dobra koniec tych czułości, trener kazał 20 kółek, więc dupy w kroki i ruszamy
-Jejkuś ten dzień gorszy nie będzie-powiedział Andrzej pod nosem
-Wrona 30
-Dlaczego niby?
-Za pytanie jakie zadałeś pani psycholog i twoje marudzenie.No raz, dwa chłopacy
Zostałam i oglądałam trening chłopaków. Skończył się około godziny 12, prezes stwierdził, że dziś mam już wolne i mogę wracać do domu. gdy wychodziłam już z hali ktoś złapał mnie za ramie
***
Podoba wam się? Bo mi nie za bardzo.
Przepraszam że rozdział dodaję tak późno, ale dziś skończyłam testy, a wcześniej nie miałam czasu.
Lotos Trefl Gdańsk z Pucharem Polski. :)
MARIUSZ WLAZŁY NAJLEPSZYM SPORTOWCEM NA ŚWIECIE ROKU 2014!!!!!!!!
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ
*Anastazja*
Ten wieczór był jednym z najlepszych wieczorów jakie przeżyłam. Był magiczny i wyjątkowy, a to wszystko dlatego że Karol sprawił mi ogromną niespodziankę. Mogę się założyć że Klara maczała w tym palce. Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy.
-Dziękuję to był bardzo miły wieczór- powiedziałam gdy staliśmy już pod moim blokiem
-Cała przyjemność po mojej stronie
-Powiedz mi, ale tak szczerze, Klara o wszystkim wiedziała
-Muszę odpowiadać na to pytanie?
-Oj Karo, Karol, oczywiście że ona o wszystkim wiedziała, uduszę ją
-No weź jej nie rób krzywdy, nie podobało ci się?
-No oczywiście że mi się podobało
-To daj jeszcze pożyć trochę Klarze
-Oki, a nie wystarczyło do mnie zadzwonić, albo napisać?
-A jaką miałbym pewność że się zgodzisz? A tak to nie miałaś za bardzo wyboru
-No tak, w sumie masz racje, no bo kto by chciał się z tobą umówić
-Grabisz sobie ruda, oj grabisz
-Grabić to można liście
-Przestańmy, bo zachowujemy się jak Andrzej i Klara. Zmykaj już na górę bo się przeziębisz
-Dobrze ciociu- po tych słowach cmoknęłam Kłosa w policzek co nie było łatwe, lecz chłopak trochę mi pomógł schylając się- dobranoc
-Dobranoc
Szybko wbiegłam na górę do mieszkania, tak jak myślałam Klara jeszcze nie spała
-No ile można się żegnać-powiedziała pod nosem Klarusia (nienawidzi jak tak na nią mówię)
-Mówiłaś coś?
-Ja? Nieee
Usiadłam naprzeciwko dziewczyny, z kubkiem soku wiśniowego. Zobaczymy ile wytrzyma, 1,2,3,4
-No opowiadaj- mocna jest nie ma co :P
-Ale co mam opowiadać
-Jak było?
-Dobrze-jeszcze trochę ją pomęczymy, niech ma, trzeba było mi powiedzieć
-Zielińska
-Nie stresuj się tak, bo zmarszczki będziesz miała, no co mam ci powiedzieć było cudownie
-Jakieś szczegóły?
-Najpierw byliśmy w restauracji, dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Karol to naprawdę świetny facet. Potem byliśmy na spacerze w parku,który minął nam na samych wygłupach i śmiechach. Dawno nie czułam się tak dobrze, bezpiecznie. Dziękuję
-Mi? za co?
-No przecież wiem że to twoja sprawka, nie wie czy bym się zgodziła jakby mnie sam zaprosił. Znamy się bardzo krótko, nie wiem czy jestem gotowa
-Przecież ślubu z nim nie bierzesz
-Umiesz doradzić
-No ej, ale w czym tu doradzać, jeżeli czujecie się dobrze w swoim towarzystwie to o czym tu rozmawiać. Nie znamy może go długo, ale jestem pewna że nie zrobi ci krzywdy.
-Masz rację
-Noo helooł dziewczyno, a co ty myślałaś. Dobra koniec tego dobrego, jutro pierwszy dzień w nowej pracy, trzeba się wyspać
-Ale ze mnie świnia, nawet nie zapytałam się co u ciebie.
-Na którą jutro masz?
-Na 9
-To dobrze podrzucisz mnie pod halę, a teraz już naprawdę idziemy spać, chociaż ty to z emocji nie zaśniesz- dziewczyna ruszyła do pokoju
-Wożniak-krzyknęłam rzucając poduszkę.
Chociaż dziewczyna miała absolutną rację. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Ubrana w piżamę ze Smerfem (oczywiście śpiochem), poszłam do swojego pokoju.
"Śpij dobrze, dobranoc :*"- odczytałam wiadomość od Karola
"Dziękuję jeszcze raz za miły wieczór,.Dobranoc :*"
*Klara*
Mój budzik dał o sobie znać o 7.15. Zaspana odnalazłam telefon i wyłączyłam te dźwięki, które raczyły mnie wybudzić z mojego snu. No cóż czas wstać, pomimo złej pogody wstałam z uśmiechem na ustach. Już tłumaczę dlaczego, zapewne każdy pomyśli że jestem nienormalna, bo wstaję z uśmiechem o 7 rano. Ale gdy tylko sobie wyobrażę minę Andrzeja to porostu, aż żyć się chce.
Wstałam z łóżka, chwyciłam wcześniej przygotowane ubrania i ruszyłam do łazienki. Zdążyłam się ubrać, gdy ktoś zaczął dobijać się do drzwi, tym kimś oczywiście była Ana.
-Pośpiesz się- krzyknęła zza drzwi
-Jejuś- powiedziałam pod nosem, zbierając kosmetyki i odkluczając drzwi.
Jak dobrze, że mamy w korytarzu lustro, bo byśmy nie dały rady. Po wykonaniu makijażu, zrobiłam nam kawę i śniadanie. Po 20 minutach rudowłosa przyszła do kuchni.
-Stresujesz się?- zapytała, popijając gorący napój
-Trochę, ale już nie mogę doczekać się miny chłopaków, szczególnie Wrony
-Karol wczoraj coś wspominał,że mają przyjść wcześniej, bo będą witać nowego uczestnika załogi
-Uczestnika?
-No tak, chłopacy myślą że to będzie mężczyzna
-Mam nadzieję że się nie wygadałaś
-Oczywiście że nie. Zbieraj się, musimy jechać bo są korki
-No w sumie to muszę być chwilę wcześniej, bo prezes Piechocki coś tam jeszcze chciał
-To zwijaj dupsko i jedziemy.
Bez wielkich problemów dojechaliśmy pod halę. Niezauważona przez chłopaków z drużyny poszłam do prezesa. Zapukałam lekko w drzwi i po chwili usłyszałam proszę
-Dzień dobry
-Dzień dobry pani Klaro, ciszę się że pani przyszła trochę wcześniej.
Porozmawiałam chwilę z panem Konradem, naprawdę miły i sympatyczny człowiek. Dogadaliśmy jeszcze szczegóły naszej umowy. Po 10 minutach usłyszałam pukanie do drzwi
-Proszę-powiedział prezes klubu
-Dzień dobry prezesie-powiedział kapitan drużyny
-Witaj Mariusz, poznaj
-Klara co ty tu robisz?
-Jakby ci to powiedzieć-powiedziałam zakłopotana
-To wy się znacie?
-Znamy się- powiedział pewnie Mario
-To jest nowa pani psycholog
-Serio?Czemu nic mi nie mówiłaś?
-Nikomu jeszcze nie mówiłam
-No dobrze moi kochani, to co Mariusz wróć do chłopaków i powiedz im że mają się ogarnąć i za 2 minuty widzę ich na boisku
-Okej
-Mariusz mam prośbę, nie mów im o mnie oki?
-Oki.
Mariusz wrócił do chłopaków, a ja z prezesem ruszyliśmy na halę
-Nie stresuj się, to są mili chłopcy, tylko trochę dziecinni. Przepraszam że pytam, ale długo znacie się z Mariuszem
- W sumie to krótko, ponad miesiąc
-No dobrze, wdech, wydech i wchodzimy
Co się tak stresujesz, przecież cie nie zjedzą, mówiłam sobie cały czas w głowie.Chłopacy już się zebrali, ale nie zauważyli naszego przyjścia. Schowałam się za plecami prezesa
-Uwaga panowie, zebraliśmy się dziś wcześnie, bo chciałbym wam kogoś przedstawić. Poznajcie to nowa pani psycholog, możecie się zgłaszać do niej z każdym problemem, jeżeli chcecie się komuś wyżalić to to jest właściwa osoba-po tych słowach czułam że każdy z osobna mnie obserwuje, a pan Konrad już wrócił do swojego "królestwa"
- Cześć nazywam się Klara Wożniak, jak już prezes Piechocki powiedział jeżeli macie jakiś problem to walcie śmiało, postaram się pomóc.
-W sumie to ja mam problem.-nie wiedziałam kto to powiedział, ale gdy dokończył zdanie wiedziałam że to Wrona- Czemu akurat ty?
-Andrzejku o to musisz się pytać już prezesa- chłopacy z wyjątkiem Karola i Mariusza patrzyli się na nas jak na dziwaków
-Dobra koniec tych czułości, trener kazał 20 kółek, więc dupy w kroki i ruszamy
-Jejkuś ten dzień gorszy nie będzie-powiedział Andrzej pod nosem
-Wrona 30
-Dlaczego niby?
-Za pytanie jakie zadałeś pani psycholog i twoje marudzenie.No raz, dwa chłopacy
Zostałam i oglądałam trening chłopaków. Skończył się około godziny 12, prezes stwierdził, że dziś mam już wolne i mogę wracać do domu. gdy wychodziłam już z hali ktoś złapał mnie za ramie
***
Podoba wam się? Bo mi nie za bardzo.
Przepraszam że rozdział dodaję tak późno, ale dziś skończyłam testy, a wcześniej nie miałam czasu.
Lotos Trefl Gdańsk z Pucharem Polski. :)
MARIUSZ WLAZŁY NAJLEPSZYM SPORTOWCEM NA ŚWIECIE ROKU 2014!!!!!!!!
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ
sobota, 18 kwietnia 2015
Dziękuję za nominację od Marcyśki! Naprawdę się tego nie spodziewałam, ale baaardzo się cieszę!!!Nominacja do Liebster Aword jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
PYTANIA DLA MNIE:
- Wolisz sezon klubowy, czy reprezentacyjny?-Zdecydowanie reprezentacyjny
- Masz jakieś siatkarskie plany, marzenia?- Pojechać na igrzyska olimpijskie i kibicować naszym chłopakom. Gram w siatkówkę tylko dla przyjemności z znajomymi
- Jakie 3 rzeczy wzięłabyś na bezludną wyspę?- Książki, piłkę i telefon
- Czy w Twoim mieście jest jakiś siatkarski klub?- Mieszkam na wsi, w pobliżu Bydgoszczy
- Jakie inne sporty poza siatkówką Cię interesują?-Piłka ręczna
- Jaka jest Twoja ulubiona książka?-Gwiazd naszych wina,
- Posiadasz jakieś sportowe sukcesy?-Tak jak pisałam wcześniej gram tylko ze znajomymi
- Jaki jest Twój ulubiony kolor?-Niebieski
- Masz jakieś siatkarskie gadżety? Jeśli tak, to jakie?- piłki, kubek, plakat z drużyny :)
- Skąd tytuł bloga?- Z książki "Gwiazd naszych wina"
- Jak radzisz sobie z brakiem weny?- Nie piszę na siłę, bo wtedy to już mi nic nie wychodzi. Oglądanie dużej ilości filmów i czytanie książek pobudza wyobraźnie
Blogi nominowane przeze mnie:
Być tak blisko
Każda miłość wymaga poświęceń
Nieczysta dusza
Siatkarskimi oczami widziane
8. Czego nigdy byś nie zrobiła?
9. Od kiedy interesujesz się siatkówką?
10.Ulubiona liczba?
11. Masz rodzeństwo?
Dziękuje wszystkim którzy czytają tego bloga :*
PS. Nie wiem czy uda mi się dodać rozdział jutro :(
Być tak blisko
Każda miłość wymaga poświęceń
Nieczysta dusza
Siatkarskimi oczami widziane
W życiu można się pogubić, ale nigdy nie jest się straconym
Kochałam... aż za bardzo
MOJE PYTANIA
1. Ulubiony polski siatkarz?
2.Ulubiony zagraniczny siatkarz?
3.Jakiemu klubowi kibicujesz?
4.Byłaś na jakimś meczu?
5.Kogo brakuje ci w Polskiej Kadrze na 2015?
6. Ulubiony film?
7.Ulubiona muzyka?MOJE PYTANIA
1. Ulubiony polski siatkarz?
2.Ulubiony zagraniczny siatkarz?
3.Jakiemu klubowi kibicujesz?
4.Byłaś na jakimś meczu?
5.Kogo brakuje ci w Polskiej Kadrze na 2015?
6. Ulubiony film?
8. Czego nigdy byś nie zrobiła?
9. Od kiedy interesujesz się siatkówką?
10.Ulubiona liczba?
11. Masz rodzeństwo?
Dziękuje wszystkim którzy czytają tego bloga :*
PS. Nie wiem czy uda mi się dodać rozdział jutro :(
niedziela, 12 kwietnia 2015
Rozdział 4
***nutka***
*Klara*
Wstałam o godzinie 9.15, zrobiłam sobie kawę i zaważyłam że na lodówce jest przyczepiona kartka z napisem:
"Będę po 14, poczekaj za mną, bo cały czas się mijamy i musimy trochę pogadać. PS. Zrób coś pysznego na obiad :D"
Coś pysznego, to zapewne naleśniki z czekoladą. Zjadłam śniadanie i poszłam do łazienki się ogarnąć. Po godzinie 11 poszłam na zakupy, by zrobić nam obiad. Wracając na obiad,ktoś na mnie wpadł,nie spadłam na tyłek, ale moje zakupy się rozwaliły :(.
-Przepraszam panią bardzo-powiedział blondyn, pomagając zbierać mi zakupy
-A co mi po twoim przepraszam
-Nic z zakupami się nie stało, pomogę ci
-Poradzę sobie
-Nalegam
-W takim razie, trzymaj te torebki i idziemy
-Tak ogólnie to Karol jestem
-Klara
Droga do domu minęła nam nam na śmiechach i rozmowie.
-Dzięki za pomoc, może wyjdziesz na kawę
-Jeżeli to nie problem, to z przyjemnością, ale na herbatę
-Oczywiście
-To zapraszam
Poszliśmy do kuchni i zrobiłam nam herbatę.
-Mam nadzieję, że nie będziesz na mnie zły jak zrobię teraz ciasto na naleśniki.-powiedziałam patrząc na kartkę od Any
-Oczywiście że nie
-Bardzo dobry mecz rozegraliście wczoraj
-Byłaś na naszym meczu?
-No raczej. A gdzie ty tak się spieszyłeś?
-Nigdzie, ostatnio co chwilę kogoś taranuję. Ale mam szczęście, bo są to tylko młode i ładne dziewczyny-skwitowałam tę wypowiedź uśmiechem
-Miło mi to słyszeć.
-Wczoraj wychodząc z szatni wpadłem na piękną rudowłosą dziewczynę, była naprawdę śliczna-chłopak się rozmarzył zapewne przypominając sobie obraz dziewczyny
-Kolego, bo ci się ciasno w majtkach robisz
-Hahaha bardzo śmieszne
-Nooo, bardzo
-Przepraszam cię na chwilę-powiedział chłopak i odczytał SMS-a-to mój najlepszy przyjaciel Andrzej
-To naprawdę twój najlepszy przyjaciel? Widać przeciwieństwa się przyciągają
-No tak,co masz na myśli
-Nie wiem czy pamiętasz, ale w zeszłym tygodniu byliście w Anielskiej i twój kolega nie miło mnie potraktował
-To byłaś ty? Ale ja głupi jestem, no jasne że to byłaś ty. Ogólnie jeszcze raz cię przepraszam, Wrona miał zły dzień
-Powinien ci podziękować, bo gdyby nie ty to by oberwał
Cały czas rozmawialiśmy, około godziny 13,30 zaczęłam smażyć naleśniki. Kłos mi pomógł, smarował je czekoladą i zawijał. Śmiechom nie było końca.
*Anastazja*
Wchodząc do mieszkania usłyszałam śmiechy. Mamy gości? Klara nic oczywiście mi nie mówiła. No nic, wchodzę do kuchni to co tam zobaczyłam przeszło moje oczekiwania. Klara i jej towarzysz byli w czekoladzie i dżemie, no to pięknie
-Cześć-powiedziałam po chwili-mogłaś mówić że masz gościa tobym przyszła później
-Hej, no co ty gadasz-powiedziała dziewczyna, całując mnie m policzek-poznajcie się to jest
-To wy się znacie?-powiedział Karol
-Halooo, czegoś tu nie ogarniam- powiedziała moja przyjaciółka
-Pamiętasz jak mówiłem że cały czas na kogoś wpadam? Wczoraj przez przypadek staranowałem twoją...
-Jesteśmy przyjaciółkami- wyjaśniłam chłopakowi- skąd się znacie?
-No a dziś przez przypadek staranował moje zakupy-wyjaśniła brunetka
-Czujecie to?-zapytał Kłos
-Moje NALEŚNIKIIIIIII- wydarła się Klara, wyłączając szybko gazówkę- na szczęście był to ostatni naleśnik, więc śmierć głodowa nam nie grozi
-To ja nie będę wam przeszkadzać-oznajmił chłopak kierując się do wyjścia
-No chyba żartujesz, myślisz że same to zjemy?-powiedziałam wskazując na talerz pełen naszego pysznego dania-Zostajesz i nie ma żadnego ale!!!!
Zjedliśmy obiad całą trójką,dużo rozmawialiśmy i żartowaliśmy. Dawno nie widziałam tak uśmiechniętej Klary. Karol częściej musi do nas wpadać.
-To ja się będę już zbierać, trochę się zasiedziałem, a moja kuzynka ma dziś imprezę urodzinową-powiedział blondyn zbierając swoje rzeczy
-Zdążyłeś wczoraj?-
-Tak, ma się ten urok osobisty
-Kłosik nie dodawaj tak sobie-powiedziała w żartach młoda psycholog
-Nie znacie jakiś ładnej pani psycholog?-spytał już poważnie Karol
-A co specjalisty potrzebujesz po jednym popołudniu z nami?-zapytałam trochę zdziwiona pytaniem
-Nie no co ty, po prostu prezes Piechocki, stwierdził że przydałby się nam psycholog byśmy mogli z nim pogadać o problemach, albo żeby nas przygotowywał do meczy i takie tam
-Nie, nie znamy żadnego psychologa-powiedziała szybko Klarka, trochę podnosząc przy tym głos- przepraszam, niestety nie znamy nikogo z takim fachem
-No cóż, to ja już będę leciał, trzymajcie się-Karol na pożegnanie złożył na naszym poliku całusa-jakby co to dzwońcie
-No papa
Zakluczyłam drzwi po wyjściu naszego gości i skierowałam się do pokoju mojej przyjaciółki gdzie przed chwilą zniknęła.
-Możesz mi powiedzieć co to miało być?-zapytałam zdziwiona
-Ale o co ci chodzi?
-O ile sobie przypominam to szukasz pracy na gwałt, więc nie rozumiem dlaczego tak zareagowałaś na pytanie Kłos
- Oj Ana, jak ty mało wiesz o życiu
-Możesz jaśniej, bo nadal nie rozumiem?
-Po prostu kto normalny zatrudni psychologa od razu po studiach?
-Jeśli nie złożysz CV to się nie przekonasz. Albo ty to zrobisz albo ja. Wybór należy do ciebie
-Oki zrobię to sama.
-No to supcio
Poplotkowałyśmy trochę z Klarą, opowiedziała mi swój wczorajszy dzień. Nie mogłam uwierzyć że poznała tyle osób w zaledwie kilkanaście minut. Około godziny 20 poszłam do łazienki, a potem od razu do łóżka, to był ciężki dzień
***Tydzień później***
*Klara*
-Hej- krzyknęłam na całą knajpkę do mojej przyjaciółki
-Co ty drzesz tak tego ryja, masz szczęście że nikogo nie ma
-Zluzuj gacie młoda
-Starsza jestem gówniarzu to po pierwsze, a po drugie co chcesz? Nie mam kasy
-Czy ty myślisz że jak do ciebie przychodzę to tylko po kasę?
-No dobra, przejdźmy do meritum
-Do czego przepraszam?
-I ty studia skończyłaś, pewnie jakiś lewy papierek, po co tu przyszłaś
-Nie uwierzysz co się stało
-Wygrałaś w totolotka i przeprowadzamy się do Włoch
-Chciałabym, ale nie. Od dziś jestem psychologiem Skry Bełchatów
-To czemu od razu nie mówisz
Odtańczyłyśmy nasz taniec szczęścia, a potem się przytuliłyśmy. Pogadałam trochę z Anastazją, ale gdy zaczął się ruch to się zmyłam. Prezes Piechocki, powiedział, że już jutro zaczynam pracę. Już nie mogę doczekać się miny Wrony, chyba miał jakieś spięcie mózgowe, chociaż zastanówmy się czy on ma mózg , ma ale chyba myślenie go boli,bo stwierdził że go śledzę. Tsaaaa dobre sobie, chciałby. No ale trzeba uczcić sobie nową pracę i wybrać się na zakupy. Mam jeszcze trochę pieniędzy bo Marta, mama Adama, którym wcześniej się opiekowałam zapłaciła mi za ostatni miesiąc. Niestety przeprowadzili się do Warszawy i moja praca w roli opiekunki się skończyła, a myślałam, że może do końca roku jakoś będę u nich pracować. Na wystawie zobaczyłam śliczną miętową koszulę i nie mogłam się oprzeć, wszystkie ubrania w kolorze mięty do mnie przemawiają :). Po jakże udanych zakupach, mój brzuch dał o sobie znać, więc odwiedziłam Macdonalda. Zamówiłam sobie frytki i cole i usiadłam do wolnego stolika. Nie minęło nawet 5 minut, a już ktoś koło mnie siedział.
-Hej młoda-powiedział Karol- a ruda gdzie
-Hej stary, ruda w pracy. Mam nadzieję że jesteś sam, a nie z tym pajacem...
-Cześć,mój wrogu numer jeden-powiedział Wrona, uderzając mnie w plecy, od razu się wyprostowałam
-O nazwisku jak ptak-dokończyłam- cześć, dupku
-Czy wy musicie to robić- zapytał lekko poddenerwowany Kłosik
-Cooo- zapytaliśmy jednocześnie
-No właśnie to, A jak tam z praca u ciebie?
-Słabiutko, dobrze że Marta mi zapłaciła za ostatni miesiąc
-A czego ty się spodziewasz dziewczyno, poszukaj pracy najlepiej w cyrku, będziesz dzieci straszyć
-Zamknij ryj z tobą nie rozmawiam. Od straszenia dzieci w Bełchatowie to jesteś ty, o
-Twój syn uważa inaczej, o-po tej wypowiedzi widziałam pytające spojrzenie blondyna
-Później ci to wyjaśnię,-powiedziałam w jego kierunku
-Tak ogólnie to nie wiem po kim on taki słodki jest, na pewno nie po tobie, chyba robiliście to po pijaku, on na pewno był pijany
-U ciebie widzę cichutko jest, nawet jak upijesz jakąś pustą lalę to nie pójdzie z tobą do łóżka
-Uspokójcie się już, zachowujecie się jak rozpieszczone dzieciaki. Klara chciałem z tobą pogadać o Anastazji
-A coś się stało?-zapytałam nie rozumiejąc
-Ty to jednak głupia jesteś, no przecież widać że blondasek zadłużył się w twojej przyjaciółce
-WRONA, kiedyś cię powieszę- krzyknął Karol
-No dobra, ale co ja mam w tym wspólnego? Przecież masz jej numer-w tym momencie Andrzej uderzył się w czoło
-KA-ROL CHCIAŁ ZA-PY-TAĆ CZY TWO-JA RU-DA KO-LE-ŻAN-KA MA CHŁO-PA-KA.
-Uderz się w czoło Wrona, nie rozmawiasz ze swoim kolegom z piaskownicy tylko z poważną, dojrzałą kobietą.Klara nie ma chłopaka,- ostatnie zdania skierowałam w kierunku Kłosa- prace
kończy po 15, więc bądź koło 17. najbardziej lubi słoneczniki i tulipany.
-Dzięki kochana jesteś
-No to na nas już czas- powiedziała środkowy z numerem 8 na koszulce wstając
-Podrzucić cię gdzieś-zapytał blondyn
-A wiesz że bardzo chętnie, nie chce mi się przez cały Bełchatów z tymi torbami latać- oczywiście na koszuli się nie skończyło, doszły do tego 2 pary spodni, buty torebka no i oczywiście kosmetyki
-No to po drodze, daj mi te torby-powiedział drugi środkowy
Po 15 minutach byłam już w domu. Długo nie musiałam czekać za Aną, bo zjawiła się po niecałych 30 minutach.
-Nie ma czasu idź pod prysznic,a ja wybiorę ci jakieś ładne ciuszki-oznajmiłam gdy dziewczyna pojawiła się w mieszkaniu
-Ale o co chodzi?-zapytała zdziwiona całą sytuacją
-Niespodzianka
-Dobrze wiesz że nie lubię niespodzianek
-Ta ci się spodoba
Dziewczyna nie stawiając już większego oporu udała się do łazienki, a ja z telefonem w ręku do jej pokoju.
"Jak ci zależy bądź za godzinę" wystukałam na klawiaturze i wysłałam wiadomość do Karola, długo na odpowiedź nie musiałam czekać. "Oczywiście że mi zależy, będę"
Wybrałam Anastazji elegancką, prostą, ale jakże piękną czerwoną sukienkę, czarną marynarkę i tego samego koloru szpilki. strój wzięłam ze sobą
-Ana długo tam jeszcze będziesz-zapytałam pukając w drzwi łazienki
-Już wychodzę- po tych słowach dziewczyna wyszła
-Ubierz się w to
Ruda weszła z powrotem do łazienki ze zdziwioną miną. Poszłam do kuchni zrobić sobie herbatę, przecież nie będę stała jak głupia pod tą łazienką. Po 20 minutach panna Zielińska wyszła z łazienki ubrana, z delikatnym makijażem i włosami uczesanymi w warkocza. Pokazałam dziewczynie że ma się obrócić
-Pięknie wyglądasz- jedyne co mogłam powiedzieć
-Dzięki, możesz mi teraz powiedzieć po co to wszystko?
-A co ty taka w gorącej wodzie kąpana? Ja zawsze mówię że szczęściu trzeba pomagać
-Klara ty coś brałaś, ty nigdy tak nie mówisz
-Serio? No to teraz zacznę
-A ty czemu jeszcze nie gotowa?-zapytała pełna podejrzeń
-Ja? A no bo wiesz- na moje szczęście przerwał nam dzwonek do drzwi-Idź otwórz
Anastazja poszła otworzyć,a ja zniknęłam w swoim pokoju
***
Mamy kolejny rozdział :) Jeżeli czytacie ten rozdział zostawcie po sobie ślad, w postaci komentarzu :*
Polscy siatkarze w finale Mistrzostw Europy Kadetów :).
*Klara*
Wstałam o godzinie 9.15, zrobiłam sobie kawę i zaważyłam że na lodówce jest przyczepiona kartka z napisem:
"Będę po 14, poczekaj za mną, bo cały czas się mijamy i musimy trochę pogadać. PS. Zrób coś pysznego na obiad :D"
Coś pysznego, to zapewne naleśniki z czekoladą. Zjadłam śniadanie i poszłam do łazienki się ogarnąć. Po godzinie 11 poszłam na zakupy, by zrobić nam obiad. Wracając na obiad,ktoś na mnie wpadł,nie spadłam na tyłek, ale moje zakupy się rozwaliły :(.
-Przepraszam panią bardzo-powiedział blondyn, pomagając zbierać mi zakupy
-A co mi po twoim przepraszam
-Nic z zakupami się nie stało, pomogę ci
-Poradzę sobie
-Nalegam
-W takim razie, trzymaj te torebki i idziemy
-Tak ogólnie to Karol jestem
-Klara
Droga do domu minęła nam nam na śmiechach i rozmowie.
-Dzięki za pomoc, może wyjdziesz na kawę
-Jeżeli to nie problem, to z przyjemnością, ale na herbatę
-Oczywiście
-To zapraszam
Poszliśmy do kuchni i zrobiłam nam herbatę.
-Mam nadzieję, że nie będziesz na mnie zły jak zrobię teraz ciasto na naleśniki.-powiedziałam patrząc na kartkę od Any
-Oczywiście że nie
-Bardzo dobry mecz rozegraliście wczoraj
-Byłaś na naszym meczu?
-No raczej. A gdzie ty tak się spieszyłeś?
-Nigdzie, ostatnio co chwilę kogoś taranuję. Ale mam szczęście, bo są to tylko młode i ładne dziewczyny-skwitowałam tę wypowiedź uśmiechem
-Miło mi to słyszeć.
-Wczoraj wychodząc z szatni wpadłem na piękną rudowłosą dziewczynę, była naprawdę śliczna-chłopak się rozmarzył zapewne przypominając sobie obraz dziewczyny
-Kolego, bo ci się ciasno w majtkach robisz
-Hahaha bardzo śmieszne
-Nooo, bardzo
-Przepraszam cię na chwilę-powiedział chłopak i odczytał SMS-a-to mój najlepszy przyjaciel Andrzej
-To naprawdę twój najlepszy przyjaciel? Widać przeciwieństwa się przyciągają
-No tak,co masz na myśli
-Nie wiem czy pamiętasz, ale w zeszłym tygodniu byliście w Anielskiej i twój kolega nie miło mnie potraktował
-To byłaś ty? Ale ja głupi jestem, no jasne że to byłaś ty. Ogólnie jeszcze raz cię przepraszam, Wrona miał zły dzień
-Powinien ci podziękować, bo gdyby nie ty to by oberwał
Cały czas rozmawialiśmy, około godziny 13,30 zaczęłam smażyć naleśniki. Kłos mi pomógł, smarował je czekoladą i zawijał. Śmiechom nie było końca.
*Anastazja*
Wchodząc do mieszkania usłyszałam śmiechy. Mamy gości? Klara nic oczywiście mi nie mówiła. No nic, wchodzę do kuchni to co tam zobaczyłam przeszło moje oczekiwania. Klara i jej towarzysz byli w czekoladzie i dżemie, no to pięknie
-Cześć-powiedziałam po chwili-mogłaś mówić że masz gościa tobym przyszła później
-Hej, no co ty gadasz-powiedziała dziewczyna, całując mnie m policzek-poznajcie się to jest
-To wy się znacie?-powiedział Karol
-Halooo, czegoś tu nie ogarniam- powiedziała moja przyjaciółka
-Pamiętasz jak mówiłem że cały czas na kogoś wpadam? Wczoraj przez przypadek staranowałem twoją...
-Jesteśmy przyjaciółkami- wyjaśniłam chłopakowi- skąd się znacie?
-No a dziś przez przypadek staranował moje zakupy-wyjaśniła brunetka
-Czujecie to?-zapytał Kłos
-Moje NALEŚNIKIIIIIII- wydarła się Klara, wyłączając szybko gazówkę- na szczęście był to ostatni naleśnik, więc śmierć głodowa nam nie grozi
-To ja nie będę wam przeszkadzać-oznajmił chłopak kierując się do wyjścia
-No chyba żartujesz, myślisz że same to zjemy?-powiedziałam wskazując na talerz pełen naszego pysznego dania-Zostajesz i nie ma żadnego ale!!!!
Zjedliśmy obiad całą trójką,dużo rozmawialiśmy i żartowaliśmy. Dawno nie widziałam tak uśmiechniętej Klary. Karol częściej musi do nas wpadać.
-To ja się będę już zbierać, trochę się zasiedziałem, a moja kuzynka ma dziś imprezę urodzinową-powiedział blondyn zbierając swoje rzeczy
-Zdążyłeś wczoraj?-
-Tak, ma się ten urok osobisty
-Kłosik nie dodawaj tak sobie-powiedziała w żartach młoda psycholog
-Nie znacie jakiś ładnej pani psycholog?-spytał już poważnie Karol
-A co specjalisty potrzebujesz po jednym popołudniu z nami?-zapytałam trochę zdziwiona pytaniem
-Nie no co ty, po prostu prezes Piechocki, stwierdził że przydałby się nam psycholog byśmy mogli z nim pogadać o problemach, albo żeby nas przygotowywał do meczy i takie tam
-Nie, nie znamy żadnego psychologa-powiedziała szybko Klarka, trochę podnosząc przy tym głos- przepraszam, niestety nie znamy nikogo z takim fachem
-No cóż, to ja już będę leciał, trzymajcie się-Karol na pożegnanie złożył na naszym poliku całusa-jakby co to dzwońcie
-No papa
Zakluczyłam drzwi po wyjściu naszego gości i skierowałam się do pokoju mojej przyjaciółki gdzie przed chwilą zniknęła.
-Możesz mi powiedzieć co to miało być?-zapytałam zdziwiona
-Ale o co ci chodzi?
-O ile sobie przypominam to szukasz pracy na gwałt, więc nie rozumiem dlaczego tak zareagowałaś na pytanie Kłos
- Oj Ana, jak ty mało wiesz o życiu
-Możesz jaśniej, bo nadal nie rozumiem?
-Po prostu kto normalny zatrudni psychologa od razu po studiach?
-Jeśli nie złożysz CV to się nie przekonasz. Albo ty to zrobisz albo ja. Wybór należy do ciebie
-Oki zrobię to sama.
-No to supcio
Poplotkowałyśmy trochę z Klarą, opowiedziała mi swój wczorajszy dzień. Nie mogłam uwierzyć że poznała tyle osób w zaledwie kilkanaście minut. Około godziny 20 poszłam do łazienki, a potem od razu do łóżka, to był ciężki dzień
***Tydzień później***
*Klara*
-Hej- krzyknęłam na całą knajpkę do mojej przyjaciółki
-Co ty drzesz tak tego ryja, masz szczęście że nikogo nie ma
-Zluzuj gacie młoda
-Starsza jestem gówniarzu to po pierwsze, a po drugie co chcesz? Nie mam kasy
-Czy ty myślisz że jak do ciebie przychodzę to tylko po kasę?
-No dobra, przejdźmy do meritum
-Do czego przepraszam?
-I ty studia skończyłaś, pewnie jakiś lewy papierek, po co tu przyszłaś
-Nie uwierzysz co się stało
-Wygrałaś w totolotka i przeprowadzamy się do Włoch
-Chciałabym, ale nie. Od dziś jestem psychologiem Skry Bełchatów
-To czemu od razu nie mówisz
Odtańczyłyśmy nasz taniec szczęścia, a potem się przytuliłyśmy. Pogadałam trochę z Anastazją, ale gdy zaczął się ruch to się zmyłam. Prezes Piechocki, powiedział, że już jutro zaczynam pracę. Już nie mogę doczekać się miny Wrony, chyba miał jakieś spięcie mózgowe, chociaż zastanówmy się czy on ma mózg , ma ale chyba myślenie go boli,bo stwierdził że go śledzę. Tsaaaa dobre sobie, chciałby. No ale trzeba uczcić sobie nową pracę i wybrać się na zakupy. Mam jeszcze trochę pieniędzy bo Marta, mama Adama, którym wcześniej się opiekowałam zapłaciła mi za ostatni miesiąc. Niestety przeprowadzili się do Warszawy i moja praca w roli opiekunki się skończyła, a myślałam, że może do końca roku jakoś będę u nich pracować. Na wystawie zobaczyłam śliczną miętową koszulę i nie mogłam się oprzeć, wszystkie ubrania w kolorze mięty do mnie przemawiają :). Po jakże udanych zakupach, mój brzuch dał o sobie znać, więc odwiedziłam Macdonalda. Zamówiłam sobie frytki i cole i usiadłam do wolnego stolika. Nie minęło nawet 5 minut, a już ktoś koło mnie siedział.
-Hej młoda-powiedział Karol- a ruda gdzie
-Hej stary, ruda w pracy. Mam nadzieję że jesteś sam, a nie z tym pajacem...
-Cześć,mój wrogu numer jeden-powiedział Wrona, uderzając mnie w plecy, od razu się wyprostowałam
-O nazwisku jak ptak-dokończyłam- cześć, dupku
-Czy wy musicie to robić- zapytał lekko poddenerwowany Kłosik
-Cooo- zapytaliśmy jednocześnie
-No właśnie to, A jak tam z praca u ciebie?
-Słabiutko, dobrze że Marta mi zapłaciła za ostatni miesiąc
-A czego ty się spodziewasz dziewczyno, poszukaj pracy najlepiej w cyrku, będziesz dzieci straszyć
-Zamknij ryj z tobą nie rozmawiam. Od straszenia dzieci w Bełchatowie to jesteś ty, o
-Twój syn uważa inaczej, o-po tej wypowiedzi widziałam pytające spojrzenie blondyna
-Później ci to wyjaśnię,-powiedziałam w jego kierunku
-Tak ogólnie to nie wiem po kim on taki słodki jest, na pewno nie po tobie, chyba robiliście to po pijaku, on na pewno był pijany
-U ciebie widzę cichutko jest, nawet jak upijesz jakąś pustą lalę to nie pójdzie z tobą do łóżka
-Uspokójcie się już, zachowujecie się jak rozpieszczone dzieciaki. Klara chciałem z tobą pogadać o Anastazji
-A coś się stało?-zapytałam nie rozumiejąc
-Ty to jednak głupia jesteś, no przecież widać że blondasek zadłużył się w twojej przyjaciółce
-WRONA, kiedyś cię powieszę- krzyknął Karol
-No dobra, ale co ja mam w tym wspólnego? Przecież masz jej numer-w tym momencie Andrzej uderzył się w czoło
-KA-ROL CHCIAŁ ZA-PY-TAĆ CZY TWO-JA RU-DA KO-LE-ŻAN-KA MA CHŁO-PA-KA.
-Uderz się w czoło Wrona, nie rozmawiasz ze swoim kolegom z piaskownicy tylko z poważną, dojrzałą kobietą.Klara nie ma chłopaka,- ostatnie zdania skierowałam w kierunku Kłosa- prace
kończy po 15, więc bądź koło 17. najbardziej lubi słoneczniki i tulipany.
-Dzięki kochana jesteś
-No to na nas już czas- powiedziała środkowy z numerem 8 na koszulce wstając
-Podrzucić cię gdzieś-zapytał blondyn
-A wiesz że bardzo chętnie, nie chce mi się przez cały Bełchatów z tymi torbami latać- oczywiście na koszuli się nie skończyło, doszły do tego 2 pary spodni, buty torebka no i oczywiście kosmetyki
-No to po drodze, daj mi te torby-powiedział drugi środkowy
Po 15 minutach byłam już w domu. Długo nie musiałam czekać za Aną, bo zjawiła się po niecałych 30 minutach.
-Nie ma czasu idź pod prysznic,a ja wybiorę ci jakieś ładne ciuszki-oznajmiłam gdy dziewczyna pojawiła się w mieszkaniu
-Ale o co chodzi?-zapytała zdziwiona całą sytuacją
-Niespodzianka
-Dobrze wiesz że nie lubię niespodzianek
-Ta ci się spodoba
Dziewczyna nie stawiając już większego oporu udała się do łazienki, a ja z telefonem w ręku do jej pokoju.
"Jak ci zależy bądź za godzinę" wystukałam na klawiaturze i wysłałam wiadomość do Karola, długo na odpowiedź nie musiałam czekać. "Oczywiście że mi zależy, będę"
Wybrałam Anastazji elegancką, prostą, ale jakże piękną czerwoną sukienkę, czarną marynarkę i tego samego koloru szpilki. strój wzięłam ze sobą
-Ana długo tam jeszcze będziesz-zapytałam pukając w drzwi łazienki
-Już wychodzę- po tych słowach dziewczyna wyszła
-Ubierz się w to
Ruda weszła z powrotem do łazienki ze zdziwioną miną. Poszłam do kuchni zrobić sobie herbatę, przecież nie będę stała jak głupia pod tą łazienką. Po 20 minutach panna Zielińska wyszła z łazienki ubrana, z delikatnym makijażem i włosami uczesanymi w warkocza. Pokazałam dziewczynie że ma się obrócić
-Pięknie wyglądasz- jedyne co mogłam powiedzieć
-Dzięki, możesz mi teraz powiedzieć po co to wszystko?
-A co ty taka w gorącej wodzie kąpana? Ja zawsze mówię że szczęściu trzeba pomagać
-Klara ty coś brałaś, ty nigdy tak nie mówisz
-Serio? No to teraz zacznę
-A ty czemu jeszcze nie gotowa?-zapytała pełna podejrzeń
-Ja? A no bo wiesz- na moje szczęście przerwał nam dzwonek do drzwi-Idź otwórz
Anastazja poszła otworzyć,a ja zniknęłam w swoim pokoju
***
Mamy kolejny rozdział :) Jeżeli czytacie ten rozdział zostawcie po sobie ślad, w postaci komentarzu :*
Polscy siatkarze w finale Mistrzostw Europy Kadetów :).
poniedziałek, 6 kwietnia 2015
Rozdział 3
***nutka***
*Klara*
Właśnie jedziemy w trójkę na mecz. Mały jest strasznie podekscytowany. Mecze oglądał tylko w telewizji i bardzo mu się podobały, Chociaż coś po mnie ma :). Anastazja na weekend specjalnie wzięła wolne. Sobota minęła nam na samych wygłupach. Dojechaliśmy samochodem mojej przyjaciółki już pod halę. Ja na mecze nie jeżdżę żeby sobie pooglądać siatkarzy tylko ich grę, poczuć ten dreszczyk emocji, zapomnieć na chwilę o problemach.
-Ciociu ja też chcę taką koszulkę- powiedział malec wskazując na jakiegoś chłopca
-Kochanie, ale skąd ja mam ci taką wziąć
-Tam pani sprzedaję-powiedział robiąc oczy ze Shreka-proooszę
-No dobrze, chodź- poszliśmy w tamtym kierunku- jaką chcesz?
-Poproszę yyyyyyyyyy tą- powiedział po krótkim namyślę Miki
-W takim razie poprosimy koszulkę z numerem 8
-Bardzo dobry wybór, to świetny środkowy- powiedziała kobieta
Zapłaciłam i poszliśmy do toalety, by przebrać małego. Musieliśmy się pośpieszyć, bo mecz się powoli zaczyna. Wow ruda się postarała, mamy miejsca od razu koło boiska. Mikołaj cały czas kibicował skrzatom, nie wiedziałam że dzieci potrafią tak długo i głośno dopingować. Podczas przerwy między pierwszym, a drugim setem musiałam wyjść do ubikacjiGdy wróciłam zauważyłam że na moim miejscu siedzi jakiś chłopiec o blond włoskach i rozmawia z Mikołajem. Trochę się zdziwiłam.
- Dzień dobry-powiedział nieśmiało chłopiec
-Cześć mały-powiedziałam i posadziłam sobie mojego siostrzeńca na kolanach- Miki nic mi nie mówiłeś że jakiś twój kolega tu będzie
-Ciociu to jest Arek, poznałem go dopiero dziś, jest suuper
-No dobrze moi drodzy, po pierwsze gdzie jest ciocia Ana
-Poszła nam po picie
-Oki, a powiedz mi Arku, mama się nie będzie martwić o ciebie
-Spokojnie proszę pani, ja znam tą halę jak własną kieszeń i mama wie że się nie zgubie
-Na pewno?
-Tak
-No dobrze,
-Ciociu, a wiesz że tutaj gra Arka tata?
-Na prawdę, poczekaj sama powiem który to
-Okej-powiedzieli równocześnie
-Zawodnik z numerem 2, Mariusz Wlazły
-A skąd pani wie
-No wiesz mały, po pierwsze masz koszulkę z numerem taty-mały spojrzał i uderzył się w czółko- A po drugie jesteś strasznie do niego podobny
-No tak,
-Ciociu, a będę się mógł pobawić później z Arkiem, proszę
-No nie wiem, zobaczymy
-Arek wszędzie cię szukam, ciocia się o ciebie martwi już-powiedział chłopczyk trochę starszy od Arka i Mikołaja, który nie wiem skąd się tu pojawił
-A mówiłeś że mama wie że się nie zgubisz
-No bo wie, to jest Oliwier mój bardzo dobry kumpel, jego tata też jest siatkarzem, ale teraz gra w innym klubie,
-No dobrze, to zrobimy tak pójdziesz teraz do mamy, powiedzieć gdzie siedzisz i jak będziesz chciał to tu wrócisz oki?
-Super
Nawet nie zauważyłam że jesteśmy już po pierwszej przerwie technicznej. Wygraliśmy następnego seta choć nie było łatwo. Arek razem z Oliwierem po drugim secie wrócili do nas i kibicowali z nami do końca meczu. Wygraliśmy 3:1, walki nie można odmówić żadnej drużynie. Po meczu cała trójka prosiła mnie, abym pozwoliła Mikiemu pograć chwilę z chłopakami. Po krótkiej rozmowie z Aną zgodziłam się. Dzieciaki poszli pograć, moja przyjaciółka musiała iść do toalety, więc zostałam sama. Nie trwało to jednak długo, ponieważ przysiadły się do mnie dwie kobiety.
-Dzień dobry, nazywam się Paulina Wlazły, a to moja przyjaciółka Dagmara Winiarska, mam nadzieję że chłopacy nie broili
-Dzień dobry ja nazywam się Klara Woźniak, nie skądże, byli bardzo grzeczni i wspierali bardzo naszych siatkarzy. Pytałam się Arka czy pani, aby na pewno wie że nic mu nie jest
-Po pierwsze nic się nie stało, Oliwiera "wysłałam" tylko tak dla pewności, a po drugie czy my jesteśmy aż takie stare żebyśmy mówiły sobie na pani
-Nie skądże- zaprzeczyłam odraz
-Paulina
-Klara
-Dagmara
-Klara- uścisnęłyśmy sobie dłonie
-Masz bardzo fajnego synka-powiedziała milcząca dotąd Winiarska, nie licząc przedstawienia się
-Nie, nie Miki to mój chrześniak, to synek mojej siostry- powiedziałam od razu
-A to przepraszam
-Nic nie szkodzi
Po chwili podszedł do nas kapitan zwycięskiej drużyny, przywitał się ze swoją żoną, potem z Dagą,
-My się chyba nie znamy, Mariusz jestem
-Klara
-To cały czas koło ciebie siedział mój urwis
-No na to wychodzi,
-Bardzo się polubili-powiedziała mama Oliwiera
-Przepraszam was bardzo- powiedziałam, gdy usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS-a
"Nie będę już tam schodzić, weź moją kurtkę, czekam za wami w samochodzie :*"
"OKI, zaraz będziemy :*"
-Niestety musimy już się zbierać, moja przyjaciółka za nami czeka w samochodzie
-Oczywiście nic się nie stało-powiedziała Paulina
-Pójdę po nasze szkraby- powiedział Wlazły i poszedł
Chwilę porozmawiałam z dziewczynami, wymieniłyśmy się numerami. Po chwili atakujący przyszedł z trójką chłopców, którzy nie byli zadowoleni z przerwanej gry.
-No niestety chłopacy musicie się pożegnać już, bo ciocia Mikołaja za nami czeka
-Ciociu, bo ja chciałbym jeszcze autograf
-Kochanie, a nie mogłeś wcześniej tego zrobić?- przykucnęłam do malca i zapytałam
-No byłem zajęty i nie zdążyłem
-Oki, kogo?-
Mały pokazał na swoją koszulkę, no to pięknie, próbowałam tego pana omijać szerokim łukiem
-Pójdę z wam-powiedział Mariusz
-Dzięki- pożegnałam się z dziewczynami i ich pociechami
*Andrzej*
Bardzo udany mecz, Nie wiem czemu, ale myślałem że widziałem tę samą kobietę z którą się trochę pokłóciłem ostatnio w kawiarni. Karol miał rację, zachowałem się nie w porządku co do niej, to był szczyt chamstwa. Nagle ktoś do mnie podszedł i lekko szturchnął mnie w ramię, od razu się odwróciłem
-No co tam?
-Mam sprawę, znalazłem twojego fana, który chciałby autograf od ciebie-powiedział Mario
-To miło, a gdzie on jest?
Mariusz się lekko przesunął, a moim oczom ukazała się tamta kelnerka, czyli mi się nie zdawało
-Ooo, a to niespodzianka-powiedziałem odruchowo, stałem nieruchomo przez chwilę
Jednak po chwili zza jej pleców wyszedł chłopiec, miał może około 6 lat. Podszedł do mnie wyciągnął swoją krótką rączkę z długopisem
- No dobrze maluchu, gdzie ci się podpisać -mały chwilę myślał i po chwili wskazał na swoją koszulkę -Oki
Złożyłem swój autograf, zauważyłem że Mariusz gada z tą dziewczyną, nie była chyba zbyt zadowolona z tego obrotu sprawy. No ale cóż, to jej synek nosi koszulkę z moim numerem. Stawiam że jestem jej wrogiem numer 1, choć nic złego nie zrobiłem.
Mały wrócił do swojej mamy i naszego kapitana, po chwili mężczyzna pocałował dziewczynę w policzek i wrócił do swojej żony jeszcze na chwilę, gdyż każdy zbierał się już do szatni.
-Mariusz, poczekaj chwilę
-No słucham ciebie- powiedział, ale chyba nie był zadowolony
-Skąd znasz tę kobietę?-zapytałem, choć nie wiedziałem czy chcę znać odpowiedź
-To znajoma Pauliny i Dagi, ale jak ci się podoba czy coś takiego to sobie odpuść bo za tobą nie przepada, delikatnie powiedziawszy
-Nie, skąd ci to przyszło do głowy? Mówił coś o mnie?
-Powiedziała tylko że cię kojarzy, ale nie wiem o co chodzi? Może ty mi powiesz?
-Nie ma o czym mówić. Ale uważaj na nią-powiedziałem i zostawiłem Wlazłego ze zdziwioną miną.
Dziś wyjątkowo wracam sam do domu, bo Karol musiał iść wcześniej, ale nie wiem dokładnie o co chodzi. Po wyjściu z szatni skierowałem się na parking i pojechałem do domu, cały czas myśląc o tej brunetce.
*Anastazja*
Gdy skończył się mecz, musiał iść do toalety. Po wyjściu stwierdziłam że nie warto już schodzić i czekać za młodym. Jak prawdziwa kobieta, oczywiście wzięłam ze sobą torebkę, na całe szczęście. Wyjęłam telefon i napisałam do Klary, że czekam w samochodzie i że ma wziąć moją kurtkę, długo nie musiałam czekać na odpowiedź. Chowam telefon do torebki, nagle czuję że na kogoś wpadłam i mój tyłek ma niemiłe spotkanie z podłogą. Super, normalnie super.
-Przepraszam panią bardzo- gdzieś już słyszałam ten głos
-Nic się nie stało, tylko niech pan uważa jak pan chodzi-powiedziałam trochę za głośno, dopiero teraz zauważyłam że rozmawiam z wysokim,nieziemsko przystojnym blondynem, którym okazał się Karol Kłos. Moja mina pewnie była bezcenna.
-Nic się pani nie stało?-zapytał z troską w głosie, pomagając mi wstać
-Jeszcze nie, ale jak jeszcze raz powie pan do mnie pani to chyba się tu powieszę. Czy ja wyglądam jakbym miała 40 lat?-zapytałam z niezadowoloną miną,
-Karol jestem-powiedział chłopak, wyciągając dłoń w moim kierunku
-Anastazja- powiedziałam z uśmiechem
-Na pewno nic ci nie jest?
-Na pewno. Tak poza tym to gratuluję wygranej, takie mecze to aż chce się oglądać
-Dziękuję, na pewno przekażę reszcie. Bardzo ładnych mamy kibiców-na te słowa zarumieniłam się trochę- jesteś samochodem?
-Tak- wskazałam na moje piękne autko- a gdzie ty tak leciałeś, ja rozumiem no mam 175 centymetrów, ale chyba nie jestem aż tak małe żeby mnie nie zauważyć
-Jeszcze raz cie przepraszam, naprawdę nie chciałem. Moja kuzynka ma jutro urodziny i widziałem prezent dla niej i chciałem go jeszcze dziś kupić, ale chyba już nie zdążę
-Oki, leć może jeszcze ci się uda i tak muszę już kończyć bo moja przyjaciółka idzie
-Od latania to jest Wrona, no może jeszcze zdążę do tego sklepu- chłopak pocałował mnie w policzek i poszedł do swojego auta, po czym odjechał, zostawiając mnie w niemałym szoku.
No ładnie kluczyki zostawiłam w kurtce, bardzo zimno się zrobiło, więc włożyłam ręce do kieszeni. No nie wierzę czy ja w każdej bluzie, muszę mieć jakieś papiery. Była tam jedna karteczka, nigdy jej nie widziałam, zdziwiona zauważyłam że są na nich numerki które układają się w jakiś nieznany mi numer z podpisem KAROL:). Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Klara pojawiła się przy aucie, podała mi kurtkę z której wyjęłam kluczyki i szybko wsiadłam bo było naprawdę zimno. Po 20 minutach byliśmy już w domu, chwile później przyjechała Lena i odebrała Mikołaja. Ja w tym czasie byłam w łazience, a później poszłam do swojego małego królestwa. Dziś w ogóle nie miałam czasu pogadać z moją kochaną przyjaciółką, no nic jutro pogadamy. z taką myślą zasnęłam
***
Mamy 3 rozdział. trochę się rozpisałam, ale mam nadzieję że wam się spodoba.
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ
*Klara*
Właśnie jedziemy w trójkę na mecz. Mały jest strasznie podekscytowany. Mecze oglądał tylko w telewizji i bardzo mu się podobały, Chociaż coś po mnie ma :). Anastazja na weekend specjalnie wzięła wolne. Sobota minęła nam na samych wygłupach. Dojechaliśmy samochodem mojej przyjaciółki już pod halę. Ja na mecze nie jeżdżę żeby sobie pooglądać siatkarzy tylko ich grę, poczuć ten dreszczyk emocji, zapomnieć na chwilę o problemach.
-Ciociu ja też chcę taką koszulkę- powiedział malec wskazując na jakiegoś chłopca
-Kochanie, ale skąd ja mam ci taką wziąć
-Tam pani sprzedaję-powiedział robiąc oczy ze Shreka-proooszę
-No dobrze, chodź- poszliśmy w tamtym kierunku- jaką chcesz?
-Poproszę yyyyyyyyyy tą- powiedział po krótkim namyślę Miki
-W takim razie poprosimy koszulkę z numerem 8
-Bardzo dobry wybór, to świetny środkowy- powiedziała kobieta
Zapłaciłam i poszliśmy do toalety, by przebrać małego. Musieliśmy się pośpieszyć, bo mecz się powoli zaczyna. Wow ruda się postarała, mamy miejsca od razu koło boiska. Mikołaj cały czas kibicował skrzatom, nie wiedziałam że dzieci potrafią tak długo i głośno dopingować. Podczas przerwy między pierwszym, a drugim setem musiałam wyjść do ubikacjiGdy wróciłam zauważyłam że na moim miejscu siedzi jakiś chłopiec o blond włoskach i rozmawia z Mikołajem. Trochę się zdziwiłam.
- Dzień dobry-powiedział nieśmiało chłopiec
-Cześć mały-powiedziałam i posadziłam sobie mojego siostrzeńca na kolanach- Miki nic mi nie mówiłeś że jakiś twój kolega tu będzie
-Ciociu to jest Arek, poznałem go dopiero dziś, jest suuper
-No dobrze moi drodzy, po pierwsze gdzie jest ciocia Ana
-Poszła nam po picie
-Oki, a powiedz mi Arku, mama się nie będzie martwić o ciebie
-Spokojnie proszę pani, ja znam tą halę jak własną kieszeń i mama wie że się nie zgubie
-Na pewno?
-Tak
-No dobrze,
-Ciociu, a wiesz że tutaj gra Arka tata?
-Na prawdę, poczekaj sama powiem który to
-Okej-powiedzieli równocześnie
-Zawodnik z numerem 2, Mariusz Wlazły
-A skąd pani wie
-No wiesz mały, po pierwsze masz koszulkę z numerem taty-mały spojrzał i uderzył się w czółko- A po drugie jesteś strasznie do niego podobny
-No tak,
-Ciociu, a będę się mógł pobawić później z Arkiem, proszę
-No nie wiem, zobaczymy
-Arek wszędzie cię szukam, ciocia się o ciebie martwi już-powiedział chłopczyk trochę starszy od Arka i Mikołaja, który nie wiem skąd się tu pojawił
-A mówiłeś że mama wie że się nie zgubisz
-No bo wie, to jest Oliwier mój bardzo dobry kumpel, jego tata też jest siatkarzem, ale teraz gra w innym klubie,
-No dobrze, to zrobimy tak pójdziesz teraz do mamy, powiedzieć gdzie siedzisz i jak będziesz chciał to tu wrócisz oki?
-Super
Nawet nie zauważyłam że jesteśmy już po pierwszej przerwie technicznej. Wygraliśmy następnego seta choć nie było łatwo. Arek razem z Oliwierem po drugim secie wrócili do nas i kibicowali z nami do końca meczu. Wygraliśmy 3:1, walki nie można odmówić żadnej drużynie. Po meczu cała trójka prosiła mnie, abym pozwoliła Mikiemu pograć chwilę z chłopakami. Po krótkiej rozmowie z Aną zgodziłam się. Dzieciaki poszli pograć, moja przyjaciółka musiała iść do toalety, więc zostałam sama. Nie trwało to jednak długo, ponieważ przysiadły się do mnie dwie kobiety.
-Dzień dobry, nazywam się Paulina Wlazły, a to moja przyjaciółka Dagmara Winiarska, mam nadzieję że chłopacy nie broili
-Dzień dobry ja nazywam się Klara Woźniak, nie skądże, byli bardzo grzeczni i wspierali bardzo naszych siatkarzy. Pytałam się Arka czy pani, aby na pewno wie że nic mu nie jest
-Po pierwsze nic się nie stało, Oliwiera "wysłałam" tylko tak dla pewności, a po drugie czy my jesteśmy aż takie stare żebyśmy mówiły sobie na pani
-Nie skądże- zaprzeczyłam odraz
-Paulina
-Klara
-Dagmara
-Klara- uścisnęłyśmy sobie dłonie
-Masz bardzo fajnego synka-powiedziała milcząca dotąd Winiarska, nie licząc przedstawienia się
-Nie, nie Miki to mój chrześniak, to synek mojej siostry- powiedziałam od razu
-A to przepraszam
-Nic nie szkodzi
Po chwili podszedł do nas kapitan zwycięskiej drużyny, przywitał się ze swoją żoną, potem z Dagą,
-My się chyba nie znamy, Mariusz jestem
-Klara
-To cały czas koło ciebie siedział mój urwis
-No na to wychodzi,
-Bardzo się polubili-powiedziała mama Oliwiera
-Przepraszam was bardzo- powiedziałam, gdy usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS-a
"Nie będę już tam schodzić, weź moją kurtkę, czekam za wami w samochodzie :*"
"OKI, zaraz będziemy :*"
-Niestety musimy już się zbierać, moja przyjaciółka za nami czeka w samochodzie
-Oczywiście nic się nie stało-powiedziała Paulina
-Pójdę po nasze szkraby- powiedział Wlazły i poszedł
Chwilę porozmawiałam z dziewczynami, wymieniłyśmy się numerami. Po chwili atakujący przyszedł z trójką chłopców, którzy nie byli zadowoleni z przerwanej gry.
-No niestety chłopacy musicie się pożegnać już, bo ciocia Mikołaja za nami czeka
-Ciociu, bo ja chciałbym jeszcze autograf
-Kochanie, a nie mogłeś wcześniej tego zrobić?- przykucnęłam do malca i zapytałam
-No byłem zajęty i nie zdążyłem
-Oki, kogo?-
Mały pokazał na swoją koszulkę, no to pięknie, próbowałam tego pana omijać szerokim łukiem
-Pójdę z wam-powiedział Mariusz
-Dzięki- pożegnałam się z dziewczynami i ich pociechami
*Andrzej*
Bardzo udany mecz, Nie wiem czemu, ale myślałem że widziałem tę samą kobietę z którą się trochę pokłóciłem ostatnio w kawiarni. Karol miał rację, zachowałem się nie w porządku co do niej, to był szczyt chamstwa. Nagle ktoś do mnie podszedł i lekko szturchnął mnie w ramię, od razu się odwróciłem
-No co tam?
-Mam sprawę, znalazłem twojego fana, który chciałby autograf od ciebie-powiedział Mario
-To miło, a gdzie on jest?
Mariusz się lekko przesunął, a moim oczom ukazała się tamta kelnerka, czyli mi się nie zdawało
-Ooo, a to niespodzianka-powiedziałem odruchowo, stałem nieruchomo przez chwilę
Jednak po chwili zza jej pleców wyszedł chłopiec, miał może około 6 lat. Podszedł do mnie wyciągnął swoją krótką rączkę z długopisem
- No dobrze maluchu, gdzie ci się podpisać -mały chwilę myślał i po chwili wskazał na swoją koszulkę -Oki
Złożyłem swój autograf, zauważyłem że Mariusz gada z tą dziewczyną, nie była chyba zbyt zadowolona z tego obrotu sprawy. No ale cóż, to jej synek nosi koszulkę z moim numerem. Stawiam że jestem jej wrogiem numer 1, choć nic złego nie zrobiłem.
Mały wrócił do swojej mamy i naszego kapitana, po chwili mężczyzna pocałował dziewczynę w policzek i wrócił do swojej żony jeszcze na chwilę, gdyż każdy zbierał się już do szatni.
-Mariusz, poczekaj chwilę
-No słucham ciebie- powiedział, ale chyba nie był zadowolony
-Skąd znasz tę kobietę?-zapytałem, choć nie wiedziałem czy chcę znać odpowiedź
-To znajoma Pauliny i Dagi, ale jak ci się podoba czy coś takiego to sobie odpuść bo za tobą nie przepada, delikatnie powiedziawszy
-Nie, skąd ci to przyszło do głowy? Mówił coś o mnie?
-Powiedziała tylko że cię kojarzy, ale nie wiem o co chodzi? Może ty mi powiesz?
-Nie ma o czym mówić. Ale uważaj na nią-powiedziałem i zostawiłem Wlazłego ze zdziwioną miną.
Dziś wyjątkowo wracam sam do domu, bo Karol musiał iść wcześniej, ale nie wiem dokładnie o co chodzi. Po wyjściu z szatni skierowałem się na parking i pojechałem do domu, cały czas myśląc o tej brunetce.
*Anastazja*
Gdy skończył się mecz, musiał iść do toalety. Po wyjściu stwierdziłam że nie warto już schodzić i czekać za młodym. Jak prawdziwa kobieta, oczywiście wzięłam ze sobą torebkę, na całe szczęście. Wyjęłam telefon i napisałam do Klary, że czekam w samochodzie i że ma wziąć moją kurtkę, długo nie musiałam czekać na odpowiedź. Chowam telefon do torebki, nagle czuję że na kogoś wpadłam i mój tyłek ma niemiłe spotkanie z podłogą. Super, normalnie super.
-Przepraszam panią bardzo- gdzieś już słyszałam ten głos
-Nic się nie stało, tylko niech pan uważa jak pan chodzi-powiedziałam trochę za głośno, dopiero teraz zauważyłam że rozmawiam z wysokim,nieziemsko przystojnym blondynem, którym okazał się Karol Kłos. Moja mina pewnie była bezcenna.
-Nic się pani nie stało?-zapytał z troską w głosie, pomagając mi wstać
-Jeszcze nie, ale jak jeszcze raz powie pan do mnie pani to chyba się tu powieszę. Czy ja wyglądam jakbym miała 40 lat?-zapytałam z niezadowoloną miną,
-Karol jestem-powiedział chłopak, wyciągając dłoń w moim kierunku
-Anastazja- powiedziałam z uśmiechem
-Na pewno nic ci nie jest?
-Na pewno. Tak poza tym to gratuluję wygranej, takie mecze to aż chce się oglądać
-Dziękuję, na pewno przekażę reszcie. Bardzo ładnych mamy kibiców-na te słowa zarumieniłam się trochę- jesteś samochodem?
-Tak- wskazałam na moje piękne autko- a gdzie ty tak leciałeś, ja rozumiem no mam 175 centymetrów, ale chyba nie jestem aż tak małe żeby mnie nie zauważyć
-Jeszcze raz cie przepraszam, naprawdę nie chciałem. Moja kuzynka ma jutro urodziny i widziałem prezent dla niej i chciałem go jeszcze dziś kupić, ale chyba już nie zdążę
-Oki, leć może jeszcze ci się uda i tak muszę już kończyć bo moja przyjaciółka idzie
-Od latania to jest Wrona, no może jeszcze zdążę do tego sklepu- chłopak pocałował mnie w policzek i poszedł do swojego auta, po czym odjechał, zostawiając mnie w niemałym szoku.
No ładnie kluczyki zostawiłam w kurtce, bardzo zimno się zrobiło, więc włożyłam ręce do kieszeni. No nie wierzę czy ja w każdej bluzie, muszę mieć jakieś papiery. Była tam jedna karteczka, nigdy jej nie widziałam, zdziwiona zauważyłam że są na nich numerki które układają się w jakiś nieznany mi numer z podpisem KAROL:). Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Klara pojawiła się przy aucie, podała mi kurtkę z której wyjęłam kluczyki i szybko wsiadłam bo było naprawdę zimno. Po 20 minutach byliśmy już w domu, chwile później przyjechała Lena i odebrała Mikołaja. Ja w tym czasie byłam w łazience, a później poszłam do swojego małego królestwa. Dziś w ogóle nie miałam czasu pogadać z moją kochaną przyjaciółką, no nic jutro pogadamy. z taką myślą zasnęłam
***
Mamy 3 rozdział. trochę się rozpisałam, ale mam nadzieję że wam się spodoba.
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ
Subskrybuj:
Posty (Atom)