Strony

czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział 33

Obudziło mnie lekki szturchanie, lecz przewróciłam się na drugi bok, by dalej iść spać. Poczułam na policzkach całusy, otworzyłam oczy, z jednej strony był Andrzej, a z drugiej Mikołaj
-Dzień dobry- powiedzieli razem
-Cześć chłopacy- powiedziałam przecierając oczy
-Chodź do kuchni, zrobiliśmy śniadanie- powiedział mały ciągnąc mnie za rękę- a potem jedziemy na wycieczkę
Tak jak powiedział synek zjedliśmy najważniejszy posiłek dnia, później zajęłam łazienkę i w spokoju mogłam się ubrać, umalować i uczesać. Po wyjściu z łazienki spakowałam swoje i małego ubrania, no i oczywiście kilka zabawek. Andrzej wziął torbę i Mikołaja, ja ubrałam się, zakluczyłam mieszkanie i zeszłam do nich
-O nie- powiedziałam gdy chłopak zmierzał w kierunku miejsca kierowcy
-Ja prowadzę- powiedział pewnie
-No proszę cię kotek- powiedziałam baaardzo miło
-Ostatni raz- rzucił mi kluczyki i przeszedł na drugą stronę
-Kocham Cię
Zajechaliśmy pod mieszkanie chłopaka, ten tylko wskoczył na górę po torbę i ruszyliśmy w kierunku Warszawy. Nie powiem stresowałam się całą sytuacją, może jeszcze jakby nie było Mikołaja, a tu taki szok dla jego rodziny, dosyć że ma nową dziewczynę to na dodatek z dzieckiem. Chłopak cały czas zabawiła Mikiego, a ja z przyklejonym uśmiechem na twarzy prowadziłam auto.W połowie drogi zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, gdy z niej wyjechaliśmy mały zasnął
-Co jest?- zagadnął chłopak
-A nic- powiedziałam nie odrywając wzroku od drogi
-Od jakiegoś czasu się nie odzywasz
-Po pierwsze prowadzę, a po drugie jest niemożliwe żebyś mnie słuchał i grał z dzieckiem w piłkę. W ogóle kto normalny gra w aucie piłką- chłopak zrobił dziwną minę- no tak ty nie jesteś normalny
-Ale za to mnie kochasz- powiedział triumfalnie
-To fakt- odpowiedziałam z uśmiechem- opowiesz mi coś o swojej rodzinie. Nigdy o nich nie wspominałeś, jakoś nie mieliśmy chwili żeby o nich pogadać, mały śpi, a my mamy jeszcze trochę do pokonania- nie wiem czemu, poczułam zakłopotanie ze strony Andrzeja
-Bardzo dużo im zawdzięczam, to oni sprawili że jestem takim człowiekiem a nie innym- powiedział unikając mojego wzroku- rodzice są wspaniali, ale gdy urodził się mój brat to chyba się trochę pogubili i zapomnieli o mnie i moich potrzebach. Wydaję mi się, że większość życia spędziłem u dziadków, oczywiście nigdy nie mogłem narzekać, że mama czy tata nie kupili mi jakiś zabawek czy markowych ubrań. Żeby nie było nie mam żalu do nich, ani do młodego, bo Maciek to super chłopak i życie bym za niego oddał. Gdy zacząłem uprawiać sport, tak na poważnie, to wtedy nasze relacje tak jakby się poprawiły. Tylko musisz wiedzieć o pewnej rzeczy, zerwałem z nimi kontakt, przed przyjściem do Skry- to co usłyszałam wybiło mnie z rytmu, więc zjechałam na pobocze i wyszłam z auta, chłopak uczynił to samo
-Jak to jest możliwe, czemu nie powiedziałeś mi tego wcześniej
-Posłuchaj, byłem z córką ich najlepszych przyjaciół, tuż przed ślubem zerwałem zaręczyny, oni woleli ją niż mnie i nie mogli mi tego wybaczyć, wyrzekli się mnie. Nawet nie przyjechali na mecz Mistrzostw Świata, choć wysłałem im bilety. Rozmawiałem z mamą po mistrzostwach i chciała żebym przyjechał- chłopak przytulił mnie- jesteś zła?
-Nie jestem zła, lecz zdziwiona mogłeś mnie wcześniej poinformować o tym- dałam mu całusa i wróciliśmy do auta
Rodzice Andrzeja byli lekko zdziwieni, że jesteśmy już teraz, a w jeszcze większym szoku byli gdy zobaczyli mnie i Mikołaja, czyżby chłopak nic nie wspominał o nas? Rodzice zaprosili nas do środka. cały dzień zleciał nam dość szybko, rodzina Wrony była sztucznie miła i strasznie uważali na wypowiedziane słowa.
Przebudziłam się w nocy, bo chciało mi się strasznie pić, byłam zdziwiona faktem, że Wronki nie ma koło mnie. Zeszłam więc na dół do kuchni, gdy wracałam z butelką wody w ręce usłyszałam głosy dobiegające z salonu, zapewne bym to zlekceważyła, ale ktoś wypowiedział moje imię i odruchowo się zatrzymałam
-Ta cała Klara, to jakiś żart, ona do pięt nie dorasta Martynie
-Mamo nie mów tak, byłem z nią z przyzwyczajenia, same nudy i rutyna
-A myślisz, że ona z tym bękartem będzie miała możliwości na imprezę czy wyjście do kina? W ogóle wiesz kto jest ojcem?
-Niestety nie miałem okazji go poznać
-No widzisz a jak to jakaś patologia była, narkoman albo alkoholik i wykorzysta twoją sławę i będzie chciał pieniędzy za milczenie, że jesteś z dziewczyną z nieślubnym dzieckiem, media będą drążyły czy wiedziałeś że wychowujesz nie swoje dziecko, zapewne każdy pomyśli że jest twoje, a tu taka niespodzianka
-Mikołaj nie jest i nigdy, ale to nigdy nie będzie moim dzieckiem- nie mogłam tego słuchać więc wróciłam do pokoju
Jeszcze wczoraj mówił, że małego traktuje jak własnego syna, a teraz takie cyrki odpierdala, chyba mu się w dupie poprzewracało. Po co mnie tu zabrał, po co wziął Mikiego. Nie daruję sobie, że pozwoliłam mu się tak przywiązać do Andrzeja, przecież od samego początku wiedziałam, że tak będzie, że nigdy choć w najmniejszym stopniu nie potraktuje go jak własnego syna. To było dla mnie za dużo, łzy zaczęły spływać po mych policzkach, poczułam mocny uścisk w pasie, a po chwili usłyszałam lekkie pochrapywanie środkowego. Dopiero o godzinie 3.35 udało mi się zasnąć.
Wstałam o godzinie 7.30 i wyjęłam ubrania z walizki i poszłam do łazienki. Chwilę przed 8 weszłam do naszej tymczasowej sypialni, gdzie cicho siedział Miki i patrzył na śpiącego Andrzeja
-Kochanie jesteś głodny- dotknęłam delikatnie jego ramienia
-Trochę
-To chodź zejdziemy do kuchni i przygotujemy śniadanie
-Dobrze- ubrał papcie, chwycił moją dłoń i zeszliśmy na dół
Postanowiłam zrobić nam zwykłe kanapki. Byłam zdziwiona, że nikt nie chodzi po domu, a cisza mnie lekko przerażała. Gotowe, kolorowe kanapki Miki układał na talerzu, potem poprosiłam go o to aby poszedł obudzić Andrzeja, a następnie jego rodziców i brata, ja w tym czasie talerze, dzbanek z sokiem, kawą i herbatą ułożyłam na stole w jadalni. Rodzina Wrony szybko zeszła na dół. Przy stole panowała, tak mi się wydaję napięta atmosfera, którą nieco rozweselał Miki i Marcin. W trakcie posiłku zadzwonił mój telefon, przeprosiłam wszystkich i odeszłam na bok, dzwonił Karol
-Gdzie wy jesteście?- zaczął
-Też się cieszę że cię słyszę, jesteśmy w Warszawie u rodziców Andrzeja
-Anastazja jest w szpitalu- to zdanie sprawiło, że nogi zrobiły mi się jak z waty, a cały makijaż właśnie spływał
-Dlaczego
-Dusiła się w nocy, bolało ją w klatce piersiowej i nieprzytomna leży na kardiologii
-Zaraz wracamy- rozłączyłam się i wróciłam do stołu
Mały od razu zauważył, że coś jest nie tak i mnie przytulił, ukucnęłam przy nim i powiedziałam że ma wrócić i dokończyć śniadanie, bo zaraz wyjeżdżamy. Wiedział, że nic nie zmieni i bez słowa usiadł do stołu i kontynuował jedzenie, a ja ruszyłam na górę. Dobrze że jeszcze nie rozpakowałam naszych ubrań, chwyciłam tylko kosmetyczkę z łazienki, wyjęłam rzeczy dla chłopca. Do pokoju wleciał Wrona
-Co się dzieje, kto dzwonił?- zapytał zdezorientowany
-Dzwonił Karol i powiedział, że Ana leży nieprzytomna w szpitalu, zbieraj się, zaraz wyjeżdżamy
-Kotek- złapał mnie za rękę tak, że wylądowałam na jego kolanach- skoro jest nieprzytomna to po co chcesz jechać i tak nic nie zrobisz, Kłos jest przy niej i jak coś się zmieni to nas poinformuje. Dopiero wczoraj przyjechaliśmy, a już chcesz wyjechać- zezłościły mnie te słowa
-Ty posłuchaj co mówisz - krzyknęłam wstając- Nastka to moja najlepsza przyjaciółka, najważniejsza zaraz po Mikołaju, była ze mną w najgorszych momentach. Wiesz co nie przemęczaj się, lepiej będzie jak tu sobie zostaniesz
-Oooo to przyjaciółka jest ważniejsza ode mnie?- zapytał z wyrzutem
-Oczywiście i chciałam ci powiedzieć to na spokojnie jak wrócimy, ale cóż z nami koniec
-Dobra pożartowaliśmy sobie, a teraz co ty wygadujesz- do pokoju wszedł chłopiec, wzięła go do łazienki zaprowadziła do pokoju Marcina, prosząc go o chwilową opiekę nad synkiem, po chwili wróciłam do pomieszczenia gdzie czekał jeszcze mój chłopak - możesz mi to wyjaśnić
-Posłuchaj mnie jesteś warty tej swojej rodzinki i tej byłej narzeczonej też. Nigdy ale to nigdy nie będę z facetem, który nie przyzna się do Mikołaja, bo to na jego szczęściu zależy mi najbardziej- powiedziałam biorąc walizkę i torebkę
-O czym do jasnej cholery mówisz-krzyknął zdenerwowany obracając mnie w swoją stronę- kocham go i traktuję jak własnego syna
-Wiesz co nie rozśmieszaj mnie, wróć sobie do tej narzeczonej, rzeczy które są w mieszkaniu dam Karolowi, a samochód odstawię ci pod blok, gdy tylko dowiem się dokładnie co ze zdrowiem Any- już nie zwracałam uwagi na jego słowo i gesty, poszłam po Mikołaja, pożegnałam się z bratem siatkarza i wyszłam z domu.
Zapięłam małego w foteliku, torby włożyłam do bagażnika i wsiadłam za kółku. Droga dłużyła mi się niemiłosiernie, w międzyczasie wykonałam połączenie do pana Zbyszka prosząc go o kilkudniową pomoc przy opiece nad małym, tłumacząc mu powód takiego postępowania. Oczywiście nie robił problemów, więc najpierw zawiozłam chłopca do dziadka, na szczęście miałam walizkę z ubraniami i nie musiałam wjeżdżać do mieszkania, potem od razu skierowałam się do szpitala. Wbiegłam jak burza na recepcję, gdzie pielęgniarka pokierowała mnie na odpowiedni oddział, gdzie spotkałam załamanego blondyna, który na mój widok, podniósł się i bez słowa mnie przytulił
-Jak to się stało- przerwałam ciszę
-Ana dostała miesiączkę, jak zawsze była ona bolesna, a podróż nie pomogła, wręcz przeciwnie nasiliła ból tym samym sprawiła, że młoda zaczęła brać leki, nie zdawała sobie sprawy, że ich przedawkowanie, może źle się dla niej skończyć i tak dostała duszności i trafiła do szpitala
-Dlaczego nie mówiła wcześniej - powiedziałam zrezygnowana
-A co by to zmieniło, wiesz jaka ona jest uparta
-A co mówią lekarze
-Najważniejsze że wiadomo co jest przyczyną tego stanu i wiedzą co mają robić. Zrobili jej płukanie żołądka, ale to chyba za późno, potem jeszcze coś jej robili, ale wiesz gadają w swoim języku i normalny człowiek ich nie zrozumie. Teraz jest nieprzytomna, nie wiadomo jak długo, jak się wybudzi, będą mogli dalej ją badać
-Mogę do niej wejść
-Jasne, pójdę po kawę chcesz też
-Poproszę- powiedziałam wstając i kierując się do sali
Była taka blada, słaba i bezbronna, a wokół pełno maszyn, które ułatwiały jej funkcjonować, usiadłam przy niej, chwyciłam jej dłoń i kciukiem ją głaskałam
-Co ty najlepszego zrobiłaś- zaczęłam cicho- wybrałaś sobie moment. Dlaczego wcześniej nie poszłaś do tego lekarza? Z kim sobie pogadam teraz? Byłabym wcześniej, ale wracałam z Warszawy. Andrzej wymyślił sobie, że pozna mnie ze swoimi rodzicami. Wiedziałaś że on miał narzeczoną i zerwał z nią tuż przed ślubem? Ogólnie chciałam ci powiedzieć, że nie jesteśmy z Wroną parą, on nie potrafi zaakceptować faktu, że jest jeszcze Mikołaj, a jego szczęście jest dla mnie najważniejsze. Teraz młody jest u pana Zbyszka, który kazał przekazać, że jak się szybko nie wybudzisz to on już do ciebie przyjdzie. Tak bardzo ciebie potrzebuję, nie możesz mnie zostawić, nie dam sobie rady- cały czas płacząc oparłam głowę o barierkę szpitalnego łóżka
Nie mam już siły na to wszystko, nie mam siły by przeciwstawić się losowi i wygrać tą okrutną, z góry przegraną bitwę. Los plata nam różne figle, najgorsze rzeczy nam się przytrafiają, ale to od nas zależy czy wyjdziemy z tej bitwy na tarczy, a nie pod nią. To my sami kierujemy własnym życiem, a to wszystko co nas spotyka, to nie kara, to sprawdzian. Sprawdzian, który pokaże nam nasze słabe i mocne strony, pokaże na ile jesteśmy mocni i ile potrafimy znieść. Złe emocje, które towarzyszyły mi od dłuższego czasu sprawiły, że zasnęłam


***
Miał być rozdział przed kolacją, a jest po... Nie za wesoło jest...
Życzę wszystkim zdrowych, spokojnych, radosnych świąt Bożego Narodzenia, spędźcie te święta w gronie najbliższych :)

piątek, 18 grudnia 2015

Rozdział 32

Niedzielny ranek był masakryczny. Mikołaj obudził mnie skacząc po łóżku i krzycząc, że ufo w nocy porwało siatkarza, chyba muszę ograniczyć mu bajki.
-Kochanie uspokój się- powiedziałam zaspanym głosem
-Gdzie jest Andrzej- zapytał siadając na łóżku
-Andrzej wrócił do domu wieczorem
-Już nas nie kocha?- zapytał ze łzami w oczach
-Ej co ty mówisz? Trochę się posprzeczaliśmy, a Andrzej był zmęczony podróżą i wrócił do siebie
-Czyli to przez ciebie on już nas nie kocha- krzyknął i wybiegł z pokoju
Zdałam sobie sprawę, co zrobiłam. Nie powinnam związywać się z Andrzejem, chłopiec go polubił, przywiązał się do niego, a co by było jakbyśmy zerwali, mały by miał do mnie ogromny żal. Wstając chwyciłam telefon i poszłam do pokoju chłopca, który płacząc bawił się samochodzikami
-Przepraszam cię kochanie, nie wiedziałam że tak to odbierzesz, ale może porozmawiasz z Andrzejem przez telefon- zapytałam siadając koło niego
-Tak- ożywił się, podałam mu telefon- nie odbiera
-Spróbuj jeszcze raz- chłopiec połączył się ponownie, niestety-daj mi na chwilę telefon
Wystukałam na klawiaturze, że ma odebrać, bo Miki chce z nim porozmawiać. Oddzwonił od razu, nie powiem zrobiło mi się trochę przykro, bo co, ode mnie nie odebrałby?

*Andrzej*
Z błogiego snu wyrwał mnie telefon, gdy spojrzałem kto dzwoni postanowiłem nie odbierać. Nie mogłem już zasnąć, telefon dał o sobie znać po raz kolejny. Moje ego zostało wczoraj potężnie urażone, dostałem SMSa postanowiłem go odczytać, zrobiło mi się strasznie głupio. Zadzwoniłem do nich, odebrał malec
-Cześć- powiedział smutnym głosem malec
-Cześć- powiedziałem radośnie próbując polepszyć jego nastrój
-Dlaczego cię nie ma? Gdzie jesteś? Już nas nie lubisz?- moje oczy były wielkości pięciozłotówek
-Skąd Ci to przyszło do głowy, kocham Was najmocniej na świecie. Trochę się pokłóciliśmy z mamą, ale to nie znaczy, że
-Wiedziałem, że to przez nią- krzyknął i po chwili usłyszałem dźwięk zerwanego połączenia
Zadzwoniłem jeszcze raz, niestety telefon był wyłączony. Zerwałem się z łóżka, w biegu się ubrałem i szybko ruszyłem do domu Klary. Po 20 minutach byłem na miejscu i pukałem w drzwi. Otworzyła mi dziewczyna
-Mały jest u siebie- powiedziała wpuszczając mnie do środka, bez słowa ruszyłem do pokoju
-Co pan wyprawia- rzekłem czym przerwałem chłopcu zabawę
-Andrzej- szybko się poderwał i przytulił do mnie
-Co robisz- zapytałem lekko odsuwając go od siebie
-Bawię się- rzekł z uśmiechem
-Nie o tym mówię, dlaczego jesteś taki niegrzeczny, dlaczego nie słuchasz mamy
-To nie jest moja mama- odpowiedział odsuwając się ode mnie, usłyszałem zamknięcie drzwi
-Mikołaj co ty pleciesz- posadziłem go sobie na kolanach - mama bardzo cię kocha i zrobi wszystko byś zawsze chodził uśmiechnięty
-Wcale że nie, bo kazała mi zjeść zupę, a ja chciałem pizze
-Nie można cały czas jeść pizzy, bo będziesz chory. Pamiętaj, że mama cię kocha i pamiętaj że cokolwiek by się działo, czy będę z mamą czy nie to też zawsze będę cię kochał- mały przytulił się do mnie, poczułem się niesamowicie, dłuższą chwilę tak trwaliśmy- musisz zrobić dwie rzeczy-powiedziałem przerywając tę piękną chwile- najpierw przeprosisz mamę, a później posprzątasz zabawki
-Wszystkie?
-Wszystkie- pstryknąłem go w nosek- no leć
-Pójdziesz ze mną?- zapytał z nadzieją w głosie
-Oczywiście
Poszliśmy do kuchni gdzie dziewczyna płacząc szykowała śniadanie. Stanąłem w progu, a mały podszedł do brunetki
-Mamo- pociągnął ją za kawałek męskiej, dresowej, o dwa rozmiary za dużej bluzy
-Co jest- zapytała z przyklejonym uśmiechem, wzięła go na ręce i posadziła na blacie
-Bo ja chciałem Cię przeprosić-zaczął spuszczając głowę- ostatnio byłem bardzo niegrzeczny, nie zjadłem zupy, potem krzyczałem, rozwalałem zabawki, nie słuchałem cię, przepraszam- dopiero teraz mały podniósł głowę, a dziewczyna przytuliła go
-A powiesz mi dlaczego tak się zachowywałeś?
-Bo jak ostatnio byłem w przedszkolu, to rano nic mi nie mówiłaś że jadę do wujka Mariusza i że to on mnie odbierze i że zostanę u niego na noc. A mi było smutno, bo myślałem że już mnie nie kochasz i chcesz, żeby wuja zawiózł mnie do domu dziecka
-Nigdy, ale to nigdy nie oddam cię do domu dziecka - ponownie go przytuliła- kocham Cię
-Ja ciebie też mamusiu, a co robisz na śniadanie?- uśmiechnął się
-Kanapki, zmykaj do pokoju, jak będą gotowe to cię zawołam- postawiła go na podłogę i wróciła do przygotowywania śniadania
Dziewczyna ani razu na mnie nie spojrzała, co bardzo mnie zabolało. Po jaką cholerę unosiłem się dumą?!
-Pomożesz mi- przerwał moje rozmyślenia
-Zaraz przyjdę- powiedziałem, a chłopiec wrócił do pokoju
Niepewnie zacząłem podchodzić do dziewczyny, chyba pierwszy raz się tak denerwowałem. Gdy zostało mi zaledwie kilka milimetrów, zadzwonił telefon dziewczyny
-Przepraszam cię- chwyciła telefon i odeszła na chwilę
-Co- zapytała ocierając łzy-Nic się nie stało... Misiek daj już spokój... Nie jestem małą dziewczynką... Tak wzięłam... Dobrze będę uważać... Pamiętam, ej ale skąd ty wiesz?... Dam radę sama... Na prawdę nie musisz przyjeżdżać... Na pewno trafię... Dobrze jeżeli chcesz to pojedziemy razem... Pa pozdrów Dagę i dzieciaki, a i jeszcze jedno, weźcie się ogarnijcie, bo ja waszych rachunków nie będę płacić. Powiedz Mariuszowi i Pauli, żeby się nie martwili-dziewczyna rozłączyła się i wróciła do wcześniejszych czynności, nic nie rozumiałem z tej rozmowy
-Przepraszam kochanie za wczorajsze zachowanie- powiedziałem odwracając ją w swoją stronę i opuszkami kciuka starłem ostatnią łzę
-Nic się nie stało, pogadamy później, jak przyjdzie pan Zbyszek po małego- powiedziała obojętnie, co sprawiło nieprzyjemne ukłucie w sercu- a teraz muszę zrobić śniadanie, idź do małego albo do salonu, chyba że chcesz, wrócić do siebie, wybór należy do ciebie- powiedziała i zaczęła kroić warzywa
Bez słowa wróciłem do małego Mikołaja, było mi źle, nie chcę żeby nasze rozmowy tak wyglądały. Pogrążony w myślach pomagałem małemu sprzątać zabawki. Malec cały czas się uśmiechał, co sprawiło polepszenie mojego stanu psychicznego
-Idziesz czy nie
-Przepraszam zamyśliłem się, co mówiłeś
-Mama woła nas na śniadanie- nie miałem wyboru, bo mały pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do stołu
-Nie będę Wam przeszkadzał, smacznego- oboje zrobili dziwne miny, postukali się po głowie i powiedzieli że zostaje, tak więc nie miałem wyboru.
Po śniadaniu Miki poprosił, żebyśmy się pobawili w trójkę, Klara się zgodziła, ale przez cały czas uciekała ode mnie dotykiem, wzrokiem. Przerwał nam dopiero dzwonek do drzwi, poszedłem otworzyć, był to dziadek malca, po mimo zaproszenia na kawę, mężczyzna wziął małego, bo stwierdził, że muszą jeszcze wjechać do sklepu, tak więc zostaliśmy sami
-Co się dzieje?- zapytałem gdy dziewczyna zaczęła sprzątać
-Nic, przepraszam że musiałeś tak wcześnie wstać i przyjeżdżać tu- mówiła nie przerywając czyszczenia gazówki- przepraszam, że musiałeś patrzeć na obraz mojej nędzy i rozpaczy
-Przestań już to sprzątać i spójrz mi w oczy- wyrwałem jej szmatkę i wrzuciłem ją do zlewu- nie przepraszaj mnie za takie rzeczy, chciałem przyjechać, wyjaśnić sobie coś z małym i cię zobaczyć, czy to takie dziwne- dziewczyna skierowała się do salonu, uczyniłem to samo
-Tak jak ci mówiłam wcześniej, musimy pogadać- utrzymywała dystans- zdałam sobie dziś sprawę, że tak nie może być i zachowałam się jak ostatnia egoistyczna świnia. Miki bardzo się do ciebie przywiązał, zabrnęło to za daleko, gdyby nam nie wyszło, on najbardziej by na tym ucierpiał. Nie było cię raptem tygodnia, a on już wariował, za mocno cię pokochał- spojrzała na mnie
-Nie wygaduj bzdur, wyjdzie nam, rozumiesz, wyjdzie. Mikołaja traktuję jak własne dziecko, pokochałem go tak samo jak ciebie. Umówiłem się z nim,że jakby nam nie wyszło to będziemy się spotykać. Zostawmy już ten temat w spokoju, wyjaśnij mi o czym mówił dziś mały i co to był za telefon
-Byliście na wakacjach, a ja- przerwał nam dzwoniący telefon- muszę odebrać, bo nie da mi żyć
Cześć... Tak u mnie wszystko w porządku... Nie jestem sama, Andrzej jest, a Miki pojechał do dziadka... Nie i się nie dowie... Nie... Mariusz to jest moja sprawa i ja będę o tym decydować, wystarczy że Wam się tłumaczę... Nie... Nie... Nie... Tylko spróbuj, a zginiesz marnie... Dobra... Jasne... Pa-skończyła rozmawiać- to na czym skończyliśmy- zapytała odkładając telefon
-Wytłumaczysz mi co się działo jak nas nie było, co to są za telefony?- zacząłem się martwić
-Nic się nie stało, tak jak Miki mówił trochę narozrabiał, a ja najzwyczajniej w świecie nie dawałam sobie rady, byłam zmęczona i w czwartek poszłam na zakupy, no i tam straciłam przytomność
-Jak to- podniosłem się zdenerwowany- dlaczego nic nie mówiłaś, byśmy od razu wrócili, od samego początku mówiłem, że to zły pomysł
-No właśnie- uniosła głos- a ja tego nie chciałam, mieliście tam wypocząć, zregenerować siły. To zwykłe zmęczenie, nic mi nie jest
-A co z tymi telefonami?- nie mogłem się uspokoić
-Powiadomiłam Mariusza, że jestem w szpitalu i poprosiłam go, żeby odebrał małego z przedszkola. Oczywiście chciał przyjechać do mnie lecz mu zabroniłam, a on był na tyle mądry, że wykablował wszystko Michałowi i ten przyjechał
-Musimy coś z tym zrobić- powiedziałem wracając na kanapę- pojedziemy z rana do rodziców i wrócimy w sobotę
-Andrzej- westchnęła zrezygnowana- nie chcę przeszkadzać, pojedziesz sam, pobędziesz z rodziną, nacieszysz się nimi
-Bez Was nie jadę, w ogóle nie chcę tego słuchać. Dlaczego się tak zachowujesz?
-Jak?- uniosła głos
-W ogóle nie myślisz o sobie, wszyscy są ważniejsi niż ty?!- dziewczyna nie potrafiła odpowiedzieć- to wspaniałe, że troszczysz się o wszystkich, ale pomyśl czasem o sobie
-Dobrze- wtuliła się we mnie- brakowało mi ciebie
-Mi ciebie też, dlaczego rano płakałaś?- zapytałem głaszcząc ją po głowie
-To wszystko zaczyna mnie przerastać, zdałam sobie sprawę, że nie wiem jakbym się starała nie zastąpię Mikołajowi Leny i Marcina
-Słyszałaś naszą rozmowę- zapytałem niepewnie, a ona potwierdziła kiwnięciem głową
-Ma rację nigdy nie zastąpię mu mamy
-Klara wszystko się przecież wyjaśniło, mały myślał, że oddasz go do domu dziecka
-Przecież nic o tym nie wspomniałam,  nawet przez myśl mi to nie przeszło
-Kotek już wszystko jest w porządku, jesteś najlepszą mamą na świecie
-Kocham cię- powiedziała, a ja w odpowiedzi złączyłem nasze usta w namiętny pocałunek
Na jednym pocałunku się nie skończyło, więc ruszyliśmy do sypialni. Było niesamowicie, tak bardzo za nią tęskniłem. Spełnieni, wtuleni w siebie usnęliśmy.

*Klara*
Obudził mnie dzwonek do drzwi
-Andrzej wstawaj, Miki wrócił- krzyknęłam ubierając w pośpiechu spodnie
-Co- powiedział zaspany
-Miki wrócił- chłopak podniósł się szybko i zaczął się ubierać, ja w tym czasie poszłam otworzyć drzwi
-Hej- powiedział Facu
-Boże- oparłam się o framugę drzwi- trzeba było pisać albo coś
-A co się stało?- zapytał z uśmiechem -Dzień dobry- dołączył do nas Wronka
-Siema stary- wykonali męski uścisk
-Dobra wchodź, bo zimno leci- powiedziałam otwierając szerzej drzwi
-Chcę Wam kogoś przedstawić- rzekł niepewnie, zza jego pleców wyłoniła się dziewczyna o delikatnych rysach twarzy- to jest Majka
-Miło nam ciebie poznać, ale wejdźcie- zaprosiłam gości do salonu- napijecie się czegoś kawy, herbaty, może czekoladę
-Czekoladę
-Ja też
-Kochanie ja zrobię a ty usiądź- Wronka podszedł do mnie, pocałował mnie i poszedł do kuchni
-Śliczna z Was para- rzekła śliczna brunetka
-A dziękujemy, ale nie zawsze jest tak  wesoło, co nie- krzyknęłam
-Cokolwiek ona powie na mój temat to kłamstwo- wychylił głowę
-No właśnie mówiłam Mai jaki jesteś kochany, opiekuńczy, zabawny, przystojny, fantastyczny, ale masz racje to akurat było kłamstwo
-No nie, tu akurat muszę przyznać ci rację- powiedział wracając do salonu z czterema kubkami z parującą cieczą
-Przecież wszystko co mówię na twój temat to kłamstwo
-Oj dobra, prawie wszystko- chłopak ruchem ręki pokazał mi, że mam wstać, uczyniłam to i już po chwili siedziałam u niego na kolanach
-Oni od zawsze się tak kłócą- powiedział Facu do dziewczyny
-To że się kłócą oznacza, że się kochają- odpowiedziała mu
-No widzisz, dziewczyna dobrze gada- odezwał się Wrona
-Nie denerwuj się tak, my nie gryziemy- powiedziałam zauważając jej zdenerwowanie
-Aż tak widać- chłopacy spojrzeli na siebie, nie wiedząc skąd to wiem
-Klara jest psychologiem, takie coś wyczuwa na odległość- rzekł ze śmiechem mój chłopak, za co dostał z łokcia
-A jak tam wasze sprawy?- zapytałam niepewnie, dziewczyna zdenerwowana spojrzała na Argentyńczyka- nie złość się na niego, zmusiłam żeby powiedział mi o wszystkim
-Więc zerwałam zaręczyny, a Mark wyjechał
-Czyli?- ciągnęłam ją za język
-Jesteśmy parą- dokończył Conte
-To świetnie- klasnęłam w dłonie
-Możecie wyjaśnić mi o co chodzi- odezwał się dotąd milczący chłopak
-Jak się nie odzywałeś był spokój- powiedziałam z udawaną powagą
-Tak?- zapytał i zaczął mnie łaskotać
-Do..dobra.. ogarnij się- ledwo wydusiłam
-To o co chodzi?
-Im mniej wiesz tym lepiej śpisz- pocałowałam go, bo wiedziałam, że chce zacząć mnie łaskotać
-A my Wam chyba w czymś przeszkodziliśmy- powiedziała Majka
-Czemu?- zapytaliśmy jednocześnie
-Twoja bluzka- powiedział reprezentant Argentyny
-O kurwa- powiedziałam i szybko poszłam do łazienki
Zrobiło mi się strasznie głupio, choć wszyscy jesteśmy dorośli i każdy z nas uprawiał już seks. Wróciłam do gości i ich przeprosiłam co skwitowali uśmiechem. Długo rozmawialiśmy, przerwał nam dzwonek do drzwi, poszedł otworzyć je Wroniasty
-Mamooo- szybko przybiegł do salonu i przytulił się do mnie
-Rozbierz się, bo będzie ci za gorąco- wrócił do nas Endrju
-Ty to musisz wszystko popsuć- powiedziałam z udawaną pretensją- no dobra ma racje. A gdzie dziadek
-Musiał jechać do domu, bo kolega miał go odwiedzić- odpowiedział mój chłopak
-Wykąpiesz mnie i poczytasz mi bajkę- zapytał Wrony, robiąc oczy kota ze Shreka
-Jasne- odpowiedział mu- przepraszam, ale obowiązki wzywają- wziął chłopca i ruszyli razem do łazienki
-Świetna z Was rodzina- uśmiechnęła się Maja- długo jesteście razem
-W sumie to nie, zostaliśmy parą przed Memoriałem Wagnera
-Rzadko spotyka się pary, które tak się rozumieją
-Uwierz mi, że na początku tak nie było- powiedział ze śmiechem Facu
-A długo się znacie
-Od zeszłego sezonu
-Love story, wpadliście na siebie, pokłóciliście się, a potem zaczęliście się spotykać- obstawiała dziewczyna
-No niestety to nie u nas, taką historię to miał Kłos i Anastazja, w sumie gdyby nie ona to byśmy się nie poznali. Zaczęło się to pewnego pochmurnego dnia, moja przyjaciółka pracowała w barze, tego dnia z powodu pogody, przychodziło dużo ludzi, więc ja dobroduszna pomogłam jej, pech chciał że trafiło na nich, Andrzej zachował się strasznie, za co mu się oberwało. Później było jeszcze gorzej, szukałam pracy, akurat Skra szukała psychologa, więc się zgłosiłam, do teraz żałuję że nie zrobiłam mu wtedy zdjecia, bo jego mina była bezcenna. Uwierz mi że nienawidziliśmy się, miałam ochotę go zabić, dokuczaliśmy sobie na każdym kroku, przyszła taka pora, że musieliśmy zawrzeć pokój, by nasi wspólni przyjaciele się pogodzili, trwało to za ledwie kilka dni. Potem nasze relacje się pogorszyły. Po sezonie Antiga zaproponował mi pracę w reprezentacji Polski, tam poznałam Krzyśka mega pozytywny facet, który z biegiem czasu uświadomił mi że Jednak coś do niego czuję. No i tak właśnie jestem z tym łosiem
-Kto łosiem?- wszedł do salonu Wrona
-Ty- rzekł Facu
- A nic kochanie, mały już śpi?
- I tu jest właśnie problem- podrapał się po głowie - usnął w sypialni
- Nie wierzę, znowu?- zapytałam zrezygnowana
-Znowu, znowu - poczochrał mnie po włosach, jak ja tego nie lubię
- Śpisz na kanapie
- Chyba śnisz kocie - pocałował mnie w czoło
- My się będziemy już zbierać, nie chcemy przeszkadzać - powiedziała Maja wstając
- Nie przesadzajcie i siadajcie- powiedziałam
- Majka ma rację- poparł ją przyjmujący i skierowali się do przedpokoju
- Mi to się podoba- rzekł mój chłopak obejmując mnie w pasie
- Ja was przepraszam za niego, Majka on się tak nie zachowuje zazwyczaj, ale wrócili z wakacji, wyobraź sobie trzech facetów i jedna biedna dziewczyna
- Współczuję jej
- Chyba nam, ona tylko z pozoru wydaję się taka miła, bezbronna, a jak się wydrze to istny pogromca
- O to tak jak ty- rzekł do swojej dziewczyny Facundo, za co dostał kuksańca w bok- ałć
- Dzięki za wizytę, wpadajcie częściej Pożegnałam się z nimi, zamknęłam drzwi i poszłam do kuchni. Zaczęłam przygotowywać kolację z podanych przez doktora produktów, mój chłopak był nieco zdziwiony widząc tak bogate źródło witamin. Skwitowałam to uśmiechem, mówiąc że czas o siebie zadbać, muszę przecież jakoś się przy nim prezentować. Na szczęście chłopak uwierzył na słowo i pomógł mi w przygotowywać posiłek. Dzień dziś był dość męczący, ale z drugiej strony dawno tak nie wypoczęłam, reprezentacja, Mikołaj, przejazdy to naprawdę męczące, ale życie pokazało mi już że jeśli jest pod górkę to jest to właściwa droga. Zapewne każdy pomyśli sobie, że sama sobie na to zasłużyłam odrzucając wszystkie pomocne dłonie wyciągane w moim kierunku, robiąc tym samym z siebie bohaterkę. Tyle że prawda jest zupełnie inna, nie przyjmuję pomocy, bo ludzie w tych czasach nie robią nic bezinteresownie, zawsze będą chcieli coś w zamian. Może nie wszyscy tacy są, ale większość, następne czego nauczyło mnie życie. A tak mam pewność, że nie będę musiała spłacać w przyszłości swoich długów. Wieczór minął nam spokojnie.


*Anastazja*
Jak tylko wróciliśmy do domu położyłam się, nie byłam zmęczona, ale z powodu początku miesiączki czułam się okropnie. Leżąc nogi miałam blisko klatki piersiowej, Karol chyba nie zauważył mojego stanu i zaczął mnie całować. Gdy odgarnął moje włosy, wówczas zobaczył cierpienie wymalowane na mojej twarzy. Zmartwiony odrazu zapytał co się dzieje, ledwo słyszalnym głosem odpowiedziałam, że źle się czuję. Chłopak pocałował mnie w czoło, ubrał się i wyszedł. Po 15 minutach wrócił z kapsułkami do rozpuszczenia, odrazu poszedł je przygotować.
-Dziękuję- powiedziałam i wypiłam szybko niedobry roztwór, po czym położyłam się spać.
Długo nie spałam, ból był tak silny, że nie mogłam spać. Zauważyłam że obok mnie śpi Kłos, delikatnie żeby go nie zbudzić wstałam i skierowałam się do kuchni, by ponownie przygotować sobie ten niesmaczny lek. Po jego wypiciu, postanowiłam wziąć kąpiel. Leki+odprężająca kąpiel= złagodzenie bólu. Włosy splotłam w luźnego koka i w bluzie chłopaka poszłam do salonu, gdzie włączyłam na ipli "na sygnale". W trakcie oglądania poczułam, że ból wraca, poszłam do kuchni i kolejny raz wypilam lekarstwo.
 Nie spałam całą noc, leki się skończyły, były na prawdę mocne i był czas, że nie czułam bólu. Nad ranem gdy mój miszcz jeszcze spał wyszłam do apteki uzupełnić braki w domowej apteczce, kupiłam 2 opakowania, żeby nie chodzić częściej. Wróciłam, chłopak jeszcze spał, w kuchni rozrobiłam lek, wypiłam go i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Gdy nakrywałam do stołu poczułam dłonie oplatające mnie w pasie
-Jak się czujesz- zapytał z troską
-Dobrze- skłamałam i wymusiłam uśmiech
-Taa jasne, a Wrona to najprzystojniejszy siatkarz w Skrze- powiedział siadając do stołu
-A nie- zapytałam z udawanym zdziwieniem
-Bardzo śmieszne, a tak na poważnie to leżysz cały dzień w łóżku, bo założę się po dwóch godzinach wstałaś wczoraj
-A ty to wróżbita Maciej, czy co?
-No akurat ta fucha to Igły, ja mu nie będę pracy odbierał. Wiesz ma już swoje lata, emerytura zbliża się wielkimi krokami, a powiedzmy sobie szczerze, że żyjemy w kraju gdzie nie są one za wysokie, a tak to po godzinach, niech chłop sobie trochę dorobi
- Krzysiek jeszcze nie raz ci pokaże na co go stać, a po drugie za te słowa byś oberwał od niego i Klary
-Dobra koniec tych czułości jedz i idź do łóżka
-Nie jestem głodna- powiedziałam zgodnie z prawdą
- Nie chcę tego słyszeć
-Karol daj spokój, czuję się masakrycznie, a ty jeszcze mnie dobijasz- powiedziałam wstając od stołu - pójdę się położyć, jak zjesz to mnie zawołaj i przyjdę posprzątać- powiedziałam całując go w policzek i kierując się do sypialni
-Oj dziewczyno- westchnął zrezygnowany
Gdy przyłożyłam głowę do poduszki zasnęłam. Oczywiście trwało to zaledwie dwie godziny, czułam się obserwowana, nic mi się nie zdawało, Karol siedział na łóżku i tak jakby nigdy nic wpatrywał się we mnie.
- Co tam- zapytałam lekko zaspanym głosem
-Czemu nie śpisz
-Wyspałam się już - powiedziałam wstając
- A ty gdzie?
- Czemu nie obudziłeś mnie wcześniej, teraz te naczynia będą pozasychane i będę je szorować do jutra
-Traktujesz mnie jak jakieś niedorozwinięcie umysłowe czy mi się wydaję?- zapytał zdenerwowany
-Że co proszę- nie rozumiałam dlaczego tak mówi
-Myślisz że nie umiem po sobie posprzątać i że czekałbym aż się obudzisz i posprzątasz wszystko, a ja będę sobie w salonie pił piwo? Myślałem, że trochę wyżej mnie cenisz- krzyknął i wyszedł z domu
Nie miałam siły za nim biec, rozpuściłam 3 kapsułki na raz i szybko wypiłam, poszłam do salonu i włączyłam tv, oglądając nudny serial zasnęłam.
Obudziłam się czując, że nie mogę złapać oddechu, chwilę zajęło mi żeby się uspokoić, tym samym oddech wrócił do normy. Rozejrzałam się wokół niemałe było moje zdziwienie gdy zorientowałam się że jestem w sypialni. Z trudnością wstałam, ponieważ mój organizm był nieco osłabiony. Trzymając się mebli doszłam do salonu, gdzie siedział Karol
-Przepraszam- odezwałam się cicho, chłopak szybko podbiegł i zaniósł mnie na kanapę
-To ja przepraszam, nie powinienem się tak zachowywać- rzekł przekładając kosmyk moich włosów za ucho- musimy jechać do szpitala, strasznie wyglądasz
-Ty to jednak umiesz pocieszyć kobietę
-Wiesz że nie oto mi chodziło, widzę jak się męczysz
-Doceniam że tak się o mnie martwisz, ale nie trzeba, czuję się dobrze
-Nie ma żadnego ale, zbieraj się- powiedział wstając
-Siadaj i nie wariuj- jego postawa się nie zmieniła- dobra zrobimy tak, jeśli do jutra mi nie przejdzie to obiecuję że pójdę do lekarza
-Na pewno?
-Tak- chwyciłam jego dłoń i chłopak usiadł
Resztę dnia przesiedzieliśmy, rozmawiając i oglądając telewizję

***
Przepraszam że tak długo czekaliście, ale obiecuję że przed wigilijną kolacją pojawi się kolejny rozdział.
Sielanka dobiega końca, dziewczyny mają problemy ze zdrowiem. Miki zaczyna się uspokajać, ale czy na długo? Jak rodzina Andrzeja zareaguję na Klarę z synkiem, a jak zareaguję dziewczyna? To już w następnym rozdziale...
Do następnego :)
 

 CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ 













piątek, 4 grudnia 2015

Rozdział 31

Rano zawiozłam Mikołaja do przedszkola. Oczywiście nie uniknęłam przesłuchania Mariusza i Pauli oraz Moniki. Powiedziałam im to samo co Michałowi, ale nikt nie chciał mi uwierzyć. Na prawdę, aż tak źle kłamię? Zakupiłam produkty do mojej nowej diety, którą zapisał mi lekarz. W domu już mam posprzątane, niestety nie obyło się bez zawrotów głowy. Cały czas wydzwaniają do mnie po kolei Mariusz, Michał, Paula i Dagmara, czuję się jak małe dziecko, które pierwszy raz wyjechało na kolonie i teraz rodzice dzwonią pytając czy nic mi nie jest. Właśnie siedzę nad stosem papierów, znaczy się nad rachunkami, gdy słyszę, że po raz kolejny dzwoni mój telefon. Głośno westchnęłam, gdy ujrzałam kto dzwoni
-Jeszcze żyję, czuję się świetnie- krzyknęłam
-Spokojnie- rzekł Michał
-Jak mam być spokojna skoro cały czas ktoś do mnie dzwoni i pyta się jak się czuję. A mówią, że kobiety mają długi jęzor
-A słyszałaś coś o równouprawnieniu?- zapytał ze śmiechem- a tak na poważnie to wzięłaś tabletki
-Wzięłam- głośno westchnęłam- Misiek kończę, bo siedzę nad rachunkami, a muszę jeszcze obiad zrobić i małego niedługo odebrać
-Może ci jakoś pomogę, o przyjedźcie do nas na obiad
-Kochany jesteś, ale już nie przesadzaj, dam radę, papa- nie czekając na jego reakcję szybko się rozłączyłam
Wróciłam do jakże ciekawej rzeczy, jaką jest zapłata rachunków. Po uregulowaniu wszystkich opłat, których trochę się nazbierało, zaczęłam robić obiad, dziś padło na zupę pomidorową. Gdy potrawa była gotowa, pojechałam do przedszkola. Po powrocie do domu ja nałożyłam nam obiad, a malec poszedł umyć ręce
-Nie chce- rzekł Mikołaj
-Kochanie musisz jeść, żeby być duży- powiedziałam myśląc, że to coś zmieni
-Nie- odsunął talerz od siebie- Czemu nie mogłaś zamówić pizzy- uniósł głos
-Tak nie będziemy rozmawiać, proszę cię zacznij jeść- przysunęłam miseczkę z powrotem do niego
-Nie chcę- krzyknął i chciał wstać
-Nie odejdziesz od stołu dopóki nie zjesz- zaczęłam jeść swoją porcję
-Daj mi coś innego, nie chcę tego- machnął tak, że zupa wylała się
-O nie mój kawalerze, tak my się bawić nie będziemy. Ja to posprzątam, ale naleję ci nową i nie zrobię ci nic innego do jedzenia, nie można cały czas jeść pizzy, chipsów i cukierków- powiedziałam lekko zdenerwowana jego zachowaniem
-Nie będę cię słuchał- wstał i pobiegł do swojego pokoju
Byłam coraz bardziej nerwowa, posprzątałam wylaną przez Mikołaja zupę i zasiadłam przy stole. Pewnie wiele osób pomyśli, że powinnam tam teraz iść, ale ja chyba nie mam czego sobie zarzucić. Nadal zdenerwowana jadłam zupę, usłyszałam dzwonek wydobywający się z mojego telefonu, nie patrząc kto dzwoni odebrałam
-Czego- zaczęłam nieprzyjemnie
-Zadzwonię później- powiedziała Paula
-Przepraszam
-Co się stało?
-Aaa Miki lekko wyprowadził mnie z równowagi, a tak to wszystko w porządku. Jestem Wam wdzięczna, że tak się o mnie troszczycie, ale ja jestem już dużą dziewczyną i umiem o siebie zadbać
-Klara- westchnęła głośno, chyba nie wiedziała co powiedzieć- zadzwonię później, jakbyś czegoś potrzebowała to wal śmiało
-Dziękuję, pozdrów chłopaków
-Ucałuj Mikiego jak się uspokoi, trzymaj się pa
-Papa- rozłączyłam się
Skończyłam posiłek i włożyłam naczynie do zmywarki. Poszłam do pokoju Mikołaja, który leżał na swoim łóżku
-Wróć do kuchni i zjedz obiad- powiedziałam spokojnie
-Nie chcę
-Kochanie co się stało?
-Nic, nie chcę
-Mikołaj proszę cię, wstań i idź do kuchni- podniosłam lekko głos
O dziwo wysłuchał mnie i jadł z grymasem zupę, w ogóle się do mnie nie odzywając. Gdy tak siedziałam z nim przy stole rozdzwonił się mój telefon. Czy oni mają za dużo na koncie, bo nie wiem. Przeprosiłam Mikiego i odeszłam kawałek
-Dzień dobry Klaro, możesz rozmawiać- usłyszałam głos prezesa Piechockiego
-Dzień dobry, coś się stało?- zapytałam zdziwiona tym telefonem
-Właściwie to tak, wiem że masz jeszcze wolne, ale zauważyłem ostatnio, że z Facu coś nie dobrego się dzieję. Pytałem chłopaków, ale oni nie wiedzą o co chodzi. I tu mam właśnie prośbę do ciebie, żebyś z nim porozmawiała, może tobie coś powie.
-Zrobię wszystko co w mojej mocy, gdy uda mi się z niego coś wyciągnąć to dam panu znać
-Dziękuję Klarko, już nie przeszkadzam, do widzenia
-Do widzenia
Napisałam do Conte, że źle się czuję i czy mógłby mi zrobić zakupy, natychmiastowo dostałam odpowiedź, że mam wysłać listę, a on będzie najpóźniej za 20 minut. Z uśmiechem na ustach wróciłam do Mikołaja, który niechętnie jadł zupę.
-Skończyłem teraz chcę nagrodę
-Dziś pan nie zasłużył na nagrodę- powiedziałam wkładając puste już naczynie do zmywarki
-Ale jak to- krzyknął malec i tupnął nogą
-Za takie zachowanie nie ma nagrody
-Jesteś niesprawiedliwa, mama dałaby mi nagrodę- wykrzyknął i pobiegł do swojego pokoju
Zamurowały mnie te słowa, załamana usiadłam na krześle, oparłam łokcie na stole, a twarz ukryłam w dłoniach. Co robię nie tak? Za jakie zachowanie Bóg mnie tak ukarał? Najpierw straciłam rodziców, potem siostrę! Na pewno moja rozpacz trwałaby dłużej, lecz usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko wstałam i poszłam otworzyć, oczywiście był to Facundo
-Co się dzieję- zapytał po angielsku i mnie przytulił
-Idź do salonu, a ja zaraz wrócę- odpowiedziałam w tym samym języku i poszłam do łazienki się ogarnąć
Po doprowadzeniu się do stanu, powiedzmy dobrego, zmierzałam do pokoju gdzie czekał siatkarz, zajrzałam do pokoju chłopca, bawił się, nie przerywając mu, zamknęłam cicho drzwi
-Co się stało- zapytał jeszcze raz
-Tak na prawdę to nic- rozmowę prowadziliśmy w języku angielskim- rozmawiałam z prezesem, Martwi się o ciebie, jak wiesz ja ma jeszcze tydzień wolnego i nie wiem za bardzo co dzieje się w klubie. Możesz mi zaufać, a jak nie ufasz to obowiązuje mnie tajemnica zawodowa
-Ufam tobie, ale u mnie nic się takiego nie dzieję-powiedział speszony
-Mi nie będziesz ściemniał, o dziewczynę chodzi?- zapytałam co pierwsze przyszło mi na myśl
-Poznałem ją jeszcze w Argentynie, jest Polką- jego wzrok zatrzymał się na obrazie za oknem- zachowałem się beznadziejnie. Najpierw nienawidziliśmy się, skakaliśmy sobie do gardeł przy każdej możliwej okazji, byliśmy sąsiadami. Kiedyś tak bardzo uraziła moje ego, że nie wytrzymałem i tak jakby chciałem ją uderzyć, ale mój umysł w pewnym momencie pokierował pięść na ścianę, byliśmy strasznie blisko siebie, wtedy zobaczyłem jaka jest piękna i ją pocałowałem, a ona odwzajemniła to, no i skończyliśmy u niej w sypialni. Dwa dni później znowu się pokłóciliśmy i znowu wylądowaliśmy w sypialni, tym razem u mnie. Zawarliśmy taką umowę, seks bez zobowiązań, jeśli ktoś z nas by coś poczuł od razu mieliśmy mówić. Wiedziałem, że zależy jej na znalezieniu księcia z bajki, z którym założy rodzinę i będą żyli długo i szczęśliwie, ona cały czas go szukała. Pewnego razu zobaczyłem ją jak całowała się z jakimś facetem, nie wiem co wtedy się ze mną stało. Spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy do walizki, klucze do mieszkania dałem koledze i ruszyłem na lotnisko. Nie miałem żadnego planu, chciałem jak najszybciej uciec, jedyny samolot, w którym o dziwo było wolne miejsce, leciał do Polski, bez zastanowienia kupiłem go i dlatego tu jestem. Historia niedawno zatoczyła koło i się spotkaliśmy, znów jest moją sąsiadką. Przyjechała tu z tym facetem, za miesiąc biorą ślub, nie wiem co mam robić, już myślałem, że się z niej wyleczyłem, już było dobrze- szczerze to nie wiedziałam co powiedzieć, po chwili milczenia siatkarz dodał- wiem że to trochę jak jakaś historia z głupiego filmu, ale taka jest prawda
-Jedyne co mogę poradzić ci w tej sytuacji, to... Zawalcz o nią
-Jakby to było takie proste, ona jest szczęśliwa
-Na pewno?
-Tak mi się wydaję
-Zaufaj mi i szczerze z nią porozmawiaj, jeżeli cię kocha to powinna odwołać ślub
-A jeśli go kocha- przerwał spoglądając na mnie niepewnie
-Jeśli jest z nim szczęśliwa, to nie powinna się zawahać i powiedzieć ci, że nic do ciebie nie czuje, a wtedy będziesz musiał się z niej naprawdę wyleczyć, każdy ma gdzieś na świecie swoją drugą połówkę, ty też- uśmiechnęłam się
-Dziękuję-chłopak przytulił mnie- a teraz ty
-Co ja- zapytałam zdziwiona jego pytaniem
-Czemu płakałaś
-W sumie to sama nie wiem czemu, jestem trochę przemęczona i szybko się denerwuję
-Wrony nie ma a ty się denerwujesz?- powiedział ze śmiechem
-Też się da- uśmiechnęłam się
Nagle z pokoju Mikołaja usłyszeliśmy niezidentyfikowany dźwięk, przeprosiłam gościa i szybko tam podążyłam. To co ujrzałam sprawiło, że przez moment nie mogłam ruszyć się z miejsca
-Coś ci się stało- podeszłam do chłopca
-Nie
-A co to był za dźwięk- zauważyłam że jakimś cudem na szafce nie ma ani  jednej zabawki- dziś przechodzisz samego siebie, kąpiemy się, jemy kolacje i idziemy spać
-Bawię się
-Nie, skończyłeś już na dziś
Oczywiście wszystko robił z niechęcią i z grymasem na twarzy, myślałam, że nie dam rady, jeszcze zażyczył sobie, że chce spać w moim łóżku, na prawdę nie miałam ochoty już się denerwować i się zgodziłam. Z tego wszystkiego zapomniałam o siatkarzu, który czekał w sypialni
-Przepraszam cię
-Nie przepraszaj, ja już pójdę, jesteś padnięta. Dziękuję że mnie wysłuchałaś
-Nie przesadzaj, zostań jeszcze, nie wiem co dziś wstąpiło w Mikołaja, pierwszy raz się tak zachował
-Miał gorszy dzień, na prawdę będę leciał, zobacz która godzina- zegarek wskazywał 22.13- jutro porozmawiam z Mają
-Jeszcze raz Cię przepraszam, że musiałeś tak długo czekać. Daj mi znać jak będzie już po rozmowie- powiedziałam gdy chłopak zapinał kurtkę
-Jasne, dobranoc- przytulił mnie i pocałował w czubek głowy- idź już spać
-Dobranoc- gdy chłopak wyszedł, zakluczyłam drzwi
Poszłam do pokoju chłopca, zapaliłam światło, bałagan był straszny. Zaczęła układać wszystkie zabawki w odpowiednie miejsca, cały czas zastanawiając się co było powodem dzisiejszego zachowania Mikołaja. Skończyłam przed północą, usiadłam na podłodze i chwyciłam telefon, 10 nieodebranych połączeń, zapewne domyślacie się od kogo
-Cześć- powiedziałam niepewnie
-Boże co się z tobą działo, na zawał prawie zeszłam, zresztą Paula, Mario i Misiek też- powiedziała zmartwionym i zaspanym głosem
-Przepraszam Miki mi niedawno zasnął, a musiałam posprzątać, bo taki bałagan mały zrobił, że pozabijać się można było o te zabawki
-Masz odpoczywać, zobacz która jest godzina od rana jesteś na nogach, powinnaś już dawno spać
-Przepraszam, że Was pobudziłam
-Nami się nie przejmuj
-Dobranoc
-Dobranoc kochana- rozłączyłam się
Postanowiłam zobaczyć co się dzieję w świecie, natrafiłam na instagrama Karola, zdjęcie na którym był on z Anastazją "Zasłużony odpoczynek z najlepszą i najładniejszą kobietą na świecie... Tak to moja najwspanialsza dziewczyna Anastazja :*". Na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech, jestem ciekawa, czy Ana o tym wiedziała, bała się co powiedzieliby inni. Potem weszłam na insta Wronki, zdjęcie na którym jest wraz z zakochaną parą no i oczywiście Wojtkiem "#zakochani#włodiniejesttakizły#wakacjesiękończą#wracamydoPolski#strasznietęsknimy#KM<3"
Na moich ustach pojawił się ponownie szeroki uśmiech, tak bardzo za nimi tęsknię, zadzwoniła na skypie do mnie Ana, oczywiście dostałam ochrzan za to, że się nie odzywałam, ale nie mogłam przecież powiedzieć im, że byłam w szpitalu, nie uwierzycie co nasz wspaniały Karol zrobił, pomyliły mu się daty i wracają jutro wieczorem, oczywiście wszystko poszło nie tak. Dziadek Mikołaja wraca z Warszawy w niedzielę, a miał się zająć małym jak będę odbierała te duże dzieci, przecież nie zmieścimy się razem. Muszę coś wykombinować...
Na szczęście mam Monikę, nie robiła problemu, no ale oczywiście Mikołaj nalegał, że też chce jechać, więc razem z panią dyrektor, że pojedziemy dwoma samochodami. Czekaliśmy na lotnisku, bardzo tęskniłam za tymi głupkami, są mi strasznie potrzebni do życia. Gdy tylko wielkoludy pojawiły się na horyzoncie Miki wyrwał mi się i pobiegł przed siebie. Podbiegł do Andrzeja i przytulił się z całej siły, podeszłam do pozostałych i się z nimi przywitałam mocnymi uściskami, Monia stanęła z boku
-Dzień dobry- powiedziałam za plecami Wrony,
-Tęskniłem- rzekł i trzymając małego na ręce namiętnie mnie pocałował
-Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo
-Dobra zakochani, zbieramy dupy- powiedział Wojtek
-Nawet nie wiesz jak za tym tęskniłam- powiedziałam ze śmiechem
-Wiem wiem, wytłumacz mi jak ty wytrzymujesz z Andrzejkiem, on jest straszny. Ja zawsze wiedziałem, że on ma nierówno pod kopułą, ale dzielenie z nim pokoju przez tydzień było straszne
-I widzisz jakiego masz dobrego kolegę, myślisz że ja dla przyjemności jestem z nim w pokoju na każdym wyjazdowym meczu- dodał swoje trzy grosze Karol
-Dziękuję ci łaskawco, a zmieniając temat to jak my się pomieścimy?- zapytał Włodi
-Monika- krzyknęłam, kilkoro ludzi spojrzało się na mnie dziwnie
-Nie drzyj się tak- powiedziała z kubkiem kawy w ręce- na całe lotnisko cię słychać- przewróciła oczami
-Dobra nie marudź- wzięłam od niej kubek z parującą cieczą, potem ode mnie wziął Wrona, później Karol, Anastazja i Wojtek, który chciał przekazać Monice pusty kubeczek
-Daruj sobie- rzekła lekko zdenerwowana- kto jedzie ze mną
-Muszę jechać jeszcze do domu- odezwała się Anastazja, wszyscy popatrzyli na Wojtka
-O nie- powiedział razem z Moniką
-Zimno- odezwał się chłopiec który nadal był u Wrony na rękach
Poszliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu, w drodze dostałam SMSa że Wojtek już do nas nie przyjedzie, odpisałam tylko żeby się nie pozabijali. Gdy wróciliśmy do domu Anastazja oznajmiła mi, że przeprowadza się do Karola. Bardzo cieszyłam się ze szczęścia przyjaciółki, ale było mi smutno, myślałam, że będzie mi pomagać z Mikim, będziemy rozmawiać, bo teraz cały czas jest zajęta, ale nic ważne, że jest szczęśliwa. Mikołaj nalegał, żeby spać w mojej sypialni, a bajkę ma mu przeczytać Wrona
-Co jest kotek- zapytał gdy wrócił z pokoju
-Mały już śpi?- zapytałam zmęczona
-Jasne, więc mamy chwilę dla siebie- powiedział i zaczął mnie całować
-Andrzej nie...zmęczona jestem- rzekłam, ale nic nie docierał, chwyciłam jego twarz i powiedziałam, że nic z tego, ale on dalej swoje
-Andrzej nie- uniosłam głos i zdenerwowana wyszłam do łazienki
Wzięłam długą kąpiel, chłopak próbował mnie przepraszać, pukał w drzwi, lecz nie chciało mi się nic mówić. Wyszłam z łazienki po długim czasie i poszłam spać, szybko znalazłam się w ramionach Morfeusza.


***
Jak się podoba?
Jak widać, życie Klary nie oszczędza, zobaczymy może gdzieś za rogiem czaka szczęście?

CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ


niedziela, 15 listopada 2015

Rozdział 30

O godzinie 13, byliśmy na miejscu. Obudziłam Mikołaja i niepewnie zmierzyłam w kierunku małego domu, po chwili otworzyła mi niewysoka kobieta
-Dzień dobry, nie wiem czy mnie pani pamięta, nazywam się Klara Woźniak- strach we mnie narastał
-Oooo wiedziałam, że dziecko ci się znudzi- powiedziała z kpiną-  przykro mi nie mam już tych pieniędzy, rozwodzę się i musiałam wszystko dać prawnikowi, żeby wywalczył mi jak najwięcej majątku, ale nie bój się dziecko przyjmę
-Co pani wygaduje- krzyknęłam zdenerwowana, ale Miki ścisnął mocniej moją rękę i ogarnęłam się- Chciałam z panią porozmawiać, pomóc pani
-Mi pomóc? Niby w czym- dalej ze mnie kpiła
-Wiem, że jest pani przykro z powodu śmierci Marcina i nie może się pani z ty pogodzić
-Twoja siostra mi go odebrała, a teraz ty odbierasz mi mojego wnuka
-Nikogo pani nie odebrałam, kierowałam się dobrem Mikołaja, a takie rozwiązanie było najlepsze. Chciałam zaproponować pani, żeby nas odwiedzała i bawiła się z Mikim oraz wydaję mi się, że powinna pani skierować się do specjalisty, który pomoże pogodzić się z faktem, że Marcina i Leny już z nami nie ma
-Sama wybierz się do specjalisty- kobieta po tych słowach zamknęła nam drzwi przed nosem
Nie będę się narzucać wzięłam Mikołaja i wróciliśmy do auta.
-Mamo kto to był? Ja już widziałem tą panią z dziadkiem, dlaczego ta pani na ciebie krzyczała- zapytał smutny
-Wiesz kochanie, to była twoja babcia i jest jej cały czas bardzo smutna, że twoich rodziców już z nami nie ma
-Ale nam też jest smutno, a nie krzyczymy- powiedział odwracając twarz
-Przepraszam, że się uniosłam, w nagrodę może pojedziemy do kina, a potem na ciacho
-Taaak- ożywił się od raz, więc odpaliłam silnik
Ten dzień miał wyglądać inaczej. Mikołaj miał poznać swoją babcię od tej lepszej strony, chciałam z nią porozmawiać, no ale cóż. Nie planuj sobie niczego, bo na pewno tak nie będzie. Tak jak obiecałam pojechaliśmy do kina, Miki wybierał, więc stanęło na bajce noszącej nazwę "pudlaki"
Oczywiście seans reklam nas nie ominął, postanowiłam zrobić sobie z małym zdjęcie i wysłać Anastazji, małemu się tak spodobało i do końca przerw robiliśmy sobie zdjęcia ze  śmiesznymi minami. Choć jestem już dorosła bajka bardzo mi się podobała, ogólnie to nie wyrosłam z bajek i nie wiem czy to kiedykolwiek nastąpi. Po skończonym seansie poszliśmy do pobliskiej kawiarenki, zamówiliśmy największe ciacho z kremem, dla małego sok, a dla mnie kawa, po chwili zamówienie przyniosła nam młoda kelnerka
-Pyszne- powiedział Miki
-Noo, tylko nie mów nic wujkowi Andrzejowi- powiedziałam ze śmiechem
-Czemu?
-Wiesz sportowcy nie mogą za bardzo pozwalać sobie na takie pyszności, bo potem nie będą mogli skakać
-Czyli ja też nie mogę jeść- odsunął od siebie ciasto
-A chcesz być sportowcem?- zainteresowałam się
-No ty jesteś w klubie, wujek Andrzej i wujek Karol grają, to ja też
-Kochanie, to nie oznacza, że musisz grać. Możesz być kimkolwiek chcesz- poczułam się jak Kurek z tym tekstem
-Mówisz jak wuja Bartek- zaśmialiśmy się- to zjem to ciacho, potem będę się martwił- uśmiechnęłam się na jego słowa
-Będziemy już wracać- powiedziałam gdy skończyliśmy jeść
Przed 20 byliśmy w domu, oboje byliśmy wykończeni tym dniem, więc po kąpieli i kolacji, zasnęliśmy razem w moim pokoju.
Mamy godzinę 13, Miki już dawno w przedszkolu, a ja postanowiłam wybrać się na zakupy kupić ubrania dla małego, bo dużo rzeczy jest mu po prostu za małe. Oczywiście w moje ręce wpadło kilka ciuszków damskich. Postanowiłam wejść do butiku, wybrałam tylko buty sportowe i szpilki brązowe,
-Ile płacę- zapytałam dziewczyny
-Razem to będzie 180 zł
-Kartą mogę- zapytałam robiąc oczy kota ze shreka
-Oczywiście- po chwili już ekspedientka pakowała kartony do torby,
Chwyciłam je, momentalnie zrobiło mi się słabo, przed oczami ciemno...
Obudziłam się na jakieś sali, moim oczom ukazał się jakiś mężczyzna
-Dzień dobry nazywam się Paweł Wójcik jestem doktorem prowadzącym-
-Która jest godzina- pierwsze pytanie, które przyszło mi na myśl
-Za chwilę będzie 14- rzekł spoglądając na zegarek
-Dlaczego tu jestem
-Straciła pani przytomność, czekamy na wyniki badań. Jest pani w ciąży- takiego pytania się kompletnie nie spodziewałam
-Nie, kiedy będę mogła wyjść
-Nie jestem w stanie odpowiedzieć pani na to pytanie, bynajmniej nie teraz. Zacznijmy od początku, jak się pani nazywa
-Klara Woźniak, w torbie jest mój dowód, więc nie wiem dlaczego pan pyta
-Co dziś mamy
-Czwartek- mężczyzna sprawdził moje źrenice
-Choruje pani na coś
-Nie
-Czy w ostatnim czasie czuła się pani gorzej- pytał dalej, wszystko notując
-Może trochę
-To znaczy
-Miałam zawroty głowy, ale to nic takiego- powiedziałam bagatelizując mój stan
-Czy miała pani jakieś stresujące sytuacje w ostatnim czasie?
-Nie, kiedy będę mogła wyjść
-Mówiłem już pani, że  nie wiem. Czy zawsze jest pani blada- wzruszyłam ramionami jak dziesięciolatka- Czy podczas tych zawrotów, chciało się pani wymiotować
-Nie, to wszystko przez zmęczenie, odpocznę i będzie po problemie
-Możliwe, ale to może być coś poważniejszego. Czym się pani zajmuje?
-Jestem psychologiem
-Więc powinna sobie pani zdawać sprawę, że swojego stanu zdrowia nie można lekceważyć. Proszę teraz odpoczywać, jeśli poczuje się pani gorzej proszę zgłosić to pielęgniarce, jeśli będę coś wiedział od razu pani o tym powiem
-Panie doktorze tomograf jest wolny- powiedziała pielęgniarka
-Proszę przygotować pacjentkę- odrzekł- musimy sprawdzić czy podczas upadku, nie powstał żaden krwiak
Pielęgniarki przewiozły mnie na salę, w której miało odbyć się badanie. Cały czas się niecierpliwiłam, po 10 minutach wróciłam na salę, od razu poprosiłam pielęgniarkę o swoją torbę, z której wyciągnęłam telefon, do kogo zadzwonić
-Cześć Klara- usłyszałam głos siatkarza- co tam
-Cześć Mariusz mam do ciebie ogromną prośbę
-Zamieniam się w słuch
-Jak byłam na zakupach, to zrobiło mi się niedobrze i ktoś wezwał pogotowie, jestem w szpitalu i nie wiem kiedy z niego wyjdę, mógłbyś odebrać Mikołaja z przedszkola
-Boże święty, co się dzieje, to coś poważnego?- zapytał zmartwiony i zdenerwowany
-Nie, to pewnie ze zmęczenia, nie miałam jeszcze okazji odpocząć po mistrzostwach i to pewnie przez to, odbierzesz małego- spytałam ponownie
-Jasne, tylko przyślij mi SMSem adres, potrzebujesz czegoś?
-Nie
-W którym szpitalu jesteś
-W wojewódzkim, ale nie przyjeżdżaj, bo ja dziś wychodzę
-Dobra dziś nie przyjadę, ale Miki zostanie u nas na noc
-Dzięki, kochany jesteś, ale jak wyjdę to- nie dane było mi skończyć
-się wyśpisz- dokończył za mnie, muszę kończyć, wyślij mi adres przedszkola- chłopak się rozłączył
Wysłałam adres przedszkola atakującemu, wykonałam jeszcze telefon do Moniki, ta na szczęście, nie robiła żadnych problemów. Po godzinie wpatrzenia w sufit i oglądaniu ludzi, którzy wychodzili na salę, ujrzałam dobrze znaną mi postać, postanowiłam się odwrócić i zamknęłam szybko oczy
-Nie udawaj, widziałem, że nie śpisz
-Zabiję go, czy on nie potrafi trzymać języka za zębami- powiedziałam lekko zdenerwowana
-Mówiłaś, że on nie może przyjść, o mnie nie wspominałaś- wyszczerzył się Winiar- dlaczego wcześniej nie poszłaś do lekarza wcześniej, może byś tego uniknęła
-Nie ma co gdybać, a Wlazłego zabiję i przekonam trenera, żeby dał mu największy wycisk na treningach
-Jak mogę dać ci radę, to najpierw idź do trenera i porozmawiajcie o treningach dla Mario, a potem dopiero go zabij
-Wujek dobra rada się znalazł
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale mam już wyniki- przyszedł do nas lekarz
-Michał mógłbyś
-Będę przed salą- uśmiechnął się pokrzepiająco i wyszedł
-To jak- zapytałam
-Tak jak myślałem, objawy, które pani miała, większość osób lekceważy i mówi, że to zmęczenie, zresztą tak jak pani, wyniki badań wykazały, że ma pani zaburzenia związane z czerwonymi krwinkami i ilością hemoglobiny czerwonego barwnika krwi
-A bardziej po ludzku- zapytałam niczego nie rozumiejąc 
-Ma pani anemie, na szczęście, nie jest tak źle, nie musi mieć pani przetaczanej krwi, ale musi pani zostać kilka dni na obserwacji. Będziemy podawać pani lekarstwa, które powinny polepszyć pani stan, a jeśli nie potrzebna będzie transfuzja, ale to w ostateczności
-Chcę się wypisać na własne żądanie- powiedziałam gdy lekarz chciał odejść
-Słucham?
-Dobrze pan słyszał, chce się wypisać na własne żądanie
-Ma pani takie prawo, ale lepiej by było jak zostałaby pani w szpitalu. 
-Już postanowiłam
-Dobrze, zaraz przygotuję pani wypis, zapiszę tabletki i produkty których nie powinna pani spożywać i te które powinna pani jak najczęściej jeść
-Dziękuję
Po 45 minutach czekania dostałam wypis i wszystkie zalecenia. Oczywiście Winiar cały czas mnie wypytywał, powiedziałam mu, że to zwykłe zmęczenie. Chłopak postanowił, że odwiezie mnie do domu

*Michał*
Siedzieliśmy w aucie, dziewczyna cały czas wmawiała mi, że to zwykłe przemęczenie, ale jakoś nie chciało mi się wierzyć.
-Zostawiłem telefon w poczekalni, zostań tu, a ja zaraz wrócę- powiedziałem i nie czekając na odpowiedź dziewczyny wyszedłem z auta
Tak na prawdę telefon miałem cały czas w kieszeni, ale ta sprawa nie daje mi spokoju. Skierowałem się do gabinetu lekarskiego, bez pukania wszedłem. Ujrzałem tego doktora, który wcześniej przerwał nam rozmowę i od razu do niego podszedłem
-Dzień dobry nazywam się Michał Winiarski jestem przyjacielem Klary Woźniak, tej którą przywiozła dziś karetka, jak to jest możliwe, że ona już dziś wyszła- mówiłem zdenerwowany
-Proszę się uspokoić i usiąść 
-Postoję, wytłumaczy mi to pan jakoś- nie spuszczałem z tonu
-Obowiązuje mnie tajemnica lekarska, przykro mi- mówił spokojnie- pani Klara nie pozwoliła udzielać nikomu informacji na temat jej stanu zdrowia
-Czy jej stan zagraża jej życiu
-Nie mogę nic powiedzieć
-Panie doktorze to moja przyjaciółka, ona jest bardzo uparta i nic nikomu nie powie, nawet jakby umierała nikomu by nie powiedziała- zapadła niezręczna cisza- ona nie umiera, prawda?- zapytałem ze strachem
-Panie Michale, widzę że panu bardzo zależy, no cóż nie powinienem tego robić, ale może panu uda się przekonać panią Klarę do powrotu do szpitala
-Czyli to nie jest zwykłe zmęczenie
-Dużo osób bagatelizuje te objawy, ale pani Klara ma anemie 
-To poważna choroba- zapytałam, bo nic nie wiedziałem na temat tej choroby
-Pani Woźniak ma nie za dobre wyniki, jeśli się nie poprawią lub nie daj boże pogorszą to potrzebna będzie transfuzja krwi
-O matko- nie wiedziałem co powiedzieć
-Zdążyłem zauważyć, że pacjentka jest bardzo uparta i nie przekonamy jej żeby została w szpitalu. Więc proponuję, żeby pan na nią uważał, pilnował żeby przestrzegała diety, brała tabletki i chodziła na regularne badania, napiszę panu kiedy te badania powinny być- mężczyzna po chwili dał mi kartkę
-Postaram się uważać na nią, na tyle ile jest to możliwe. Wie pan mam żonę i dzieci, ale w każdej wolnej chwili będę zaglądał do Klary
-Dobrze, jeśli pan będzie miał jakieś pytania, wątpliwości czy cokolwiek to na karteczce jest mój numer telefonu, proszę dzwonić o każdej porze dnia i nocy
-Dziękuję- pożegnałem się z lekarzem i szybko wróciłem do auta
-No już korzenie zaczęłam zapuszczać- rzekła znudzona
-No wiesz każdy chce mieć zdjęcie z takim przystojniakiem- powiedziałem i odpaliłem silnik
-Jakbym słyszała Andrzeja- westchnęła- chyba będę musiała przeprowadzić z Wami rozmowę w klubie, bo popadacie w samouwielbienie
-Ty młoda, nie pyskuj wujkowi- rzekłem ze śmiechem
Podwiozłem dziewczynę do domu, oczywiście wjechaliśmy do apteki po odpowiednie lekarstwa. Brunetka chciała zmęczona i od razu po wejściu do domu idzie spać, nie chciałem się narzucać, ale powiedziałem, że jak poczuję się gorzej czy będzie czegoś potrzebowała to ma do mnie dzwonić o każdej porze. W nie najlepszym humorze wróciłem do domu.
-Tata- przywitał mnie Oliwier, gdy tylko zamknąłem drzwi
-Cześć synku, pozwolisz mi się chociaż rozebrać- chłopiec kiwnął przecząco głową
-Daj tatusiowi się rozebrać, a potem możecie się bawić ile chcecie- wsparła mnie najlepsza kobieta na świecie, synek jej posłuchał i z niecierpliwością czekał zdejmę kurtkę i buty
-No to ja nawet się tak długo nie rozbieram- westchnął i pociągnął mnie za rękę do swojego pokoju tyko przelotnie pocałowałem małżonkę. 
O godzinie 19 postanowiłem przerwać zabawę i wykąpać synka, później wróciliśmy do zabawy
-Kolacja- krzyknęła Dagmara
Wstaliśmy i wyszliśmy z pokoju
-Zapomniałeś o czymś- powiedziałem do synka
-Co?- zapytał zdziwiony
-Kapcie-pstryknąłem go w nosek, a ten poszedł do pokoju i po chwili wrócił- teraz możemy już iść
Tak bardzo mi tego brakowało, niby zwykła rzecz, nic ciekawego, powiedzieliby, ale dla mnie kolacja z rodziną to świętość, każda minuta spędzona w ich gronie to dar od Boga. Oliwier cały czas opowiadał o tym co działo się w szkole, Daga mówiła co u niej w pracy, mógłbym na nią patrzeć godzinami. I tak właśnie zapatrzony w najładniejszą istotę chodzącą po tej ziemi, zapomniałem o całym świecie
-Tatoooo- krzyknął Oli, spojrzałem na niego- no w końcu
-Przepraszam cię, możesz powtórzyć
-Przeczytasz mi bajkę
-Jasne- mały pociągnął mnie do swojego pokoju
Wybrał książkę i ułożył się delikatnie na łóżku. Byłem już w połowie książki, a mały cały czas na mnie patrzył
-Kochanie coś się dzieję?- przerwałem 
-Nic, ale boję się zasnąć
-Dlaczego?- zapytałem zmartwiony
-Bo boję się, że jutro cię już nie będzie, że będziesz gdzieś na zgrupowaniu- zamurowało mnie 
-Będę kochanie, możesz spać spokojnie, teraz będę tylko jeździł raz w tygodniu, na mecze wyjazdowe
-To dobrze- chłopiec zamknął oczy, już po chwili słyszałem jego lekkie pochrapywanie
Siedziałem na fotelu i patrzyłem na śpiącego synka, z tej czynności wyrwała mnie Dagmara, dotykając mojego ramienia. Chwyciłem jej dłoń i wyszliśmy z pokoju chłopca. Zeszliśmy do salonu i otworzyliśmy ulubione wino Dagi
-Co się dzieje- zapytała popijając czerwoną ciecz
-Cieszę się, że Was mam. Nie wiem co bym zrobił gdyby Was nie było
-Nie ma co gdybać, jesteśmy i zawsze będziemy razem. Co z Klarą
-Tu już trochę gorzej, ma anemie, ale nie chciała zostać w szpitalu
-I co teraz
-Wiesz Klara jest uparta, ona nic mi nie chciała powiedzieć, wszystko wyciągnąłem od jej lekarza, prosił mnie, żebym jej pilnował, ale ona mi nie będzie chciała mnie słuchać
-Ja też ją będę pilnowała, pogadam jeszcze z Paula i damy radę
-Kochana jesteś- pocałowałem ją

***
Mamy kolejny rozdział. Podoba się?
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ






sobota, 7 listopada 2015

Rozdział 29

-To nie tak, że zdradziłem Klarę, bardzo ją kocham. To przez moją byłą -podrapał się po głowie i cicho powiedział-narzeczoną
-Powiedz, że się przesłyszałam
-Nie. Wydawało mi się, że ją kocham, rodzice mi to wmówili, 2 tygodnie przed ślubem, złapały mnie wątpliwości, zawsze gdy coś mnie dręczyło szedłem do babci i to ona uświadomiła mi to. Uświadomiła mi, że to zwykłe zauroczenie, a raczej fakt tego, że nie chciałem być sam i byliśmy ze sobą z przyzwyczajenia. Poszedłem do niej jej to powiedzieć, wpadła w wściekłość, lecz tego samego dnia jej przeszło, tak mi się wydawało. Nie chciałem mówić o tym rodzicom, bo to była ich ulubienica. Martyna miała w głowie plan, który niestety wcieliła w życie jeszcze tego samego wieczoru. Wmówiła moim rodzicom, że jest w ciąży, a ja jak się o tym dowiedziałem to wpadłem w furię i niby ją uderzyłem i kazałem usunąć tego bękarta, po czym z nią zerwałem. Oczywiście nic takiego nie miało miejsca, lecz rodzice mi nie uwierzyli, byli źli, że mają takiego syna, i że nie tak mnie wychowali. Spakowałem wszystkie swoje rzeczy i pojechałem do Karola. Dostałem propozycję ze Skry i bez zastanowienia ją przyjąłem.  Stałem się zimnym, bezdusznym draniem, któremu zależało tylko na seksie, koszulka musiała należeć do jednej z nich, ale uwierz mi, odkąd poznałem Klarę i uświadomiłem sobie co to znaczy miłość. Nie widzę świata poza nią.
-Wierzę ci, tylko teraz ty musisz podjąć decyzję czy powiesz prawdę Klarze czy nie. Jeśli jednak nie, to koszulka należała do mnie. Nie zrobiłeś nic złego, bynajmniej mam taką nadzieję
-Mówię prawdę
-Bo jak nie to będzie z tobą źle, bardzo źle
Chłopak mocno mnie przytulił i szepnął ciche dziękuję, staliśmy dość długo w tej pozycji, nagle usłyszeliśmy głośne chrząknięcie
-Czy ja państwu nie przeszkadzam?- zapytał zdenerwowany Kłos
-Ja już pójdę- powiedział do mnie- A ty się tak nie spinaj, bo guma w bokserkach ci pęknie- rzekł do mojego chłopaka i już go nie było
-Ja tylko na chwilę, sorki, że przeszkodziłem- powiedział i wkurzony wybiegł z pokoju
Chciałam go zatrzymać, lecz mi się nie udało. Przecież on wie, że mnie i Andrzeja nic nie łączy. Ubrana w wygodne spodenki i  koszulkę, wyrwałam kartkę z notesu i napisałam
"Naprawdę jesteś zazdrosny o Andrzeja? Założę się, że szybko Ci przejdzie, ale nie jestem pewna czy ja dam radę. Nie szukaj mnie!" 
Zabrałam słuchawki, wyszłam z hotelu i pobiegłam w nieznanym sobie kierunku.

*Kilka godzin później*
Wróciłam do hotelu o 22.30, myślałam, że chłopak będzie spał, albo będzie gdzieś z chłopakami, niestety myliłam się, nie odezwałam się tylko podeszłam do okna
-Co ty wyprawiasz?- zapytał oburzony, podchodząc do mnie i mnie obracając tak, że patrzyłam na niego- myślałem, że jak wyjedziemy to jeszcze bardziej zbliżymy się do siebie. Najpierw robiłaś maślane oczy do Marcina, z którym przyjechałaś do hotelu przed mistrzostwami, a teraz mój najlepszy przyjaciel, a chłopak twojej najlepszej przyjaciółki-krzyknął zdenerwowany
-Pojebało cię, na serio kurwa pojebało cię.- nie wytrzymałam- Marcin to kolega z redakcji, i powiedz mi czy uważasz, że jestem taką suką, że umówiłabym się z chłopakiem mojej przyjaciółki- próbowałam być silna, ale w moich oczach pojawiało się coraz więcej łez
-No wiesz miłość nie wybiera- powiedział z kpiną w głosie- nie wiem czy wspólne wakacje to był dobry pomysł
-Powiedz mi jeszcze, że źle zrobiłeś proponując mi zamieszkanie u ciebie- nie odezwał się, uznałam to za potwierdzenie moich słów, nie chciałam ukazywać słabości przy nim, lecz łzy same wydostały się na zewnątrz- wiesz co Karol pierdol się- do naszego pokoju weszli właśnie uśmiechnięci chłopacy,
-Ooo chyba poważna kłótnia małżeńska- powiedział ze śmiechem Włodi
-Właśnie skończyliśmy-gdy zobaczył moją zapłakaną twarz, humor mu się diametralnie zmienił, a ja nie zwracając na nich uwagi z płaczem wybiegłam

*Karol
Zdenerwowany usiadłem na kanapie, moi przyjaciele zdezorientowani patrzyli to na mnie, to na drzwi, które przed chwilą zamknęła rudowłosa
-O co poszło- odezwał się pierwszy przyjmujący
-O nic, wszystko jest super
-Kłos ogarnij się i mów- rzekł Andrzej
-A ty czego tu chcesz? Mało ci jeszcze- krzyknąłem z zaciśniętą pięścią
-STOP- przekrzyknął mnie Włodarczyk- Karol wróć na kanapę, a Andrzej siadaj na fotelu- sam chwycił krzesło i usiadł na środku- o co pokłóciłeś się z Anastazją
-Wyobraź sobie sytuacje, twoja dziewczyna zostaje w pokoju hotelowym i rozmawia ze swoją przyjaciółką, nie mija 10 minut, twój najlepszy przyjaciel dostaję wiadomość, że ma 2 minuty żeby do niej przyjść. Nie ma ich ponad 30 minut, wchodzisz do pokoju, a on przytula ją i nie był to przyjacielski uścisk
-Nie wierzę, na prawdę pokłóciłeś się z Aną o mnie, do reszty cię pojebało
-Pamiętasz jak przyjechała z Marcinem do hotelu przed mistrzostwami? Jak na niego patrzyła? To był zły pomysł żeby ją tu zabrać- powiedziałem wkurzony na siebie
-Chyba jej tych bzdur nie powiedziałeś- odezwał się Wojtek
-To nie są bzdury, tylko prawda i tak, powiedziałem jej to
-Jaki kretyn- powiedzieli równocześnie chłopacy i chwycili się za głowy
-O co Wam chodzi. Jak zobaczyłeś swoją dziewczynę w łóżku z innym kolesiem to od razu z nią zerwałeś- nie panowałem nad swoimi słowami
-Posłuchaj mnie- podszedł do mnie Wojtek i kontynuował- wstaniesz teraz i pójdziesz poszukać Anastazji. Przeprosisz ją za swoje zachowanie i będziesz błagał o wybaczenie. Jak mogłeś pomyśleć, że Ane i Andrzeja coś łączy, ona nie zrobiłaby tego Klarze, a Endrju tobie. A jeśli chodzi o Marcina to ona patrzyła na niego jak na kolegę z pracy, za to jak patrzy na ciebie to co innego. To prawdziwa miłość, gdy o tobie mówi ma takie iskierki w oczach, które powodują, że zaczynam się zastanawiać czy ktoś kiedykolwiek tak na mnie spojrzy, z taką czułością. Pamiętasz raz ją prawie straciłeś i jak się wtedy czułeś? Dobrze ci z tym było? Jeśli tak to proszę bardzo, zgnij tu, ale jeśli zależy ci na niej, tak jak jej na tobie, to radzę Ci, rusz dupę i idź jej szukać- powiedział po czym wyszedł, a Wrona razem z nim. Chwyciłem bluzę i wybiegłem szukać miłości mojej życia, mam nadzieję, że nie straciłem jej na zawsze. Przed hotelem było dosyć sporych rozmiarów koło, w którym były wysokie drzewa, wokół nich były postawione ławki, na jednej z nich zauważyłem skuloną dziewczynę, wiedziałem, że to ta, której szukam. Niepewnie zbliżyłem się do niej, płakała. Zdjąłem bluzę i delikatnie okryłem jej kruche ciało, usiadłem obok i czekałem, aż się odezwie, po moich policzkach zaczęły lecieć łzy. Miałem cały świat w swoich rękach, a teraz przez niewyparzony język mogłem stracić wszystko, być zerem.
-Na prawdę jestem taką suką? Czy kiedykolwiek dałam ci do zrozumienia, że cię nie kocham, że wolę innych facetów? Dałam ci kiedyś do zrozumienia, że jestem dziewczyną, która puszcza się na prawo i lewo? Na prawdę myślisz, że byłabym zdolna zdradzić osoby, na których zależy mi najbardziej na świecie?- pytała nie powstrzymując łez, nie krzyczała co chyba jeszcze bardziej mnie bolało
-Kocham cię najbardziej na świecie i wiem że jestem skończonym idiotom, który na ciebie nie zasługuje. Ale jeśli mi wybaczysz, będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Przepraszam cię za to co powiedziałem, ja tak w ogóle nie myślę. Wiem, że nigdy nie zrobiłabyś mi takiego świństwa, a tym bardziej Klarze. Kocham cię- powiedziałem cicho, jakbybyła to moja największa tajemnica
-Przytul mnie- szepnęła ledwo słyszalnie, uczyniłem to, znów miałem cały świat w swoich ramionach -kocham cię, ale proszę zanim coś powiesz to pomyśl, słowa czasem bolą bardziej, niż najgorsze tortury

*Wojtek*
Wróciłem do pokoju, chwyciłem słuchawki i najgłośniej jak mogłem puściłem muzykę, podszedłem do okna i usiadłem na parapecie. Po chwil zauważyłem wybiegającego z hotelu Karola, który zaczął się rozglądać i podszedł do dziewczyny siedzącej na ławce. Zdjął bluzę i okrył ją, zapewne była to Anastazja. Siedzieli i nie odzywali się, wiem, że w takich chwilach cisza boli najbardziej. Albo mi się wydawało albo Kłos płakał. Nie dziwię mu się, wiem jak bardzo kocha Anę, świata poza nią nie widzi, ona zresztą też. Zdjąłem słuchawki i pokazałem Wronie, że ma podejść
-Świetna z nich para- rzekł mój przyjaciel
-Miejmy nadzieję, że mu wybaczy. Temu debilowi jak coś się wryję na banie, to nie ma zmiłuj. Powinien pogadać z Klarą, może da się to leczyć- spojrzałem na towarzysza i wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem, tego mi było trzeba
-Pogodzą się - pokazał na okno Wroniasty
-Takiej dziewczyny to ze świecą szukać- powiedziałem siadając na hotelowym łóżku, chłopak uczynił to samo- teraz mów o co chodziło Karolowi
-No tak jak mówiłeś, jak mu coś wejdzie do głowy to nie wyjdzie- powiedział unikając odpowiedzi
-Dobra koniec bajek, trochę za dużo niedomówień jak na raz
Przyjaciel opowiedział mi całą historię, Anastazja postąpiła moim zdaniem słusznie. Pewnie Karol nie wysłuchał nawet swojej dziewczyny i od razu na nią naskoczył. Nie wszystko co zobaczymy jest do końca prawdą, co innego zobaczyć jak przyjaciele się ściskają, a co innego zobaczyć ich razem w łóżku. Oczywiście, że nie mam żadnych pretensji do Kłosa, tylko wróciły niepotrzebne wspomnienia. Relacje między mną a blondynem nie ulegną zmianie. Wyczerpany dniem postanowiłem iść do łazienki.

*Klara*
Zmęczona położyła się na łóżku. Niestety zawroty powtórzyły się jeszcze 2 razy. Chwyciłam telefon i napisałam do Moniki, że jutro nie będzie w przedszkolu Mikołaja, bo wyjeżdżamy, później komórkę odłożyłam na szafkę. Niby byłam zmęczona, ale nie mogłam zasnąć, co chwile się kręciłam. Co zamykałam oczy miałam złe przeczucia, względem Anastazji i chłopaków, którzy są razem na wakacjach. O godzinie 2 chwyciłam telefon i weszłam na fb, dostępny był Wojtek i kilkoro moich znajomych, napisałam do chłopaka czy u nich wszystko w porządku. Po chwili odpisał, że Karol i moja przyjaciółka się pokłócili, ale już jest wszystko w porządku. Pisząc, byłam tak zmęczona, że zasnęłam.
-Mamo, wstawaj- Mikołaj lekko pooszarpywał moje ramie
-Cześć kochanie, a co ty tak wcześnie robisz?- zapytałam zaspana
-Wies, zaspaliśmy i nie zdązymy do pzedszkola. Zrobiłem nam śniadanie- powiedział wskazując na tacę
-Kochany jesteś, siadaj- podniosłam się i pokazałam że ma usiąść na łóżku, chwyciłam miseczki z mlekiem i płatkami, jedną podałam chłopcu, a drugą wzięłam dla siebie- pyszne
-Dziękuję
-Mam nadzieję, że nie dochodziłeś do gazówki- powiedziałam, gdy poczułam, że mleko jest ciepłe
-Nie, no mamo, pzecież wiem, że jestem za mały, mikrofali użyłem- uniósł jeden kącik ust do góry i kiwnął kilka razy głową
-Kochany jesteś
-Czyli dziś cały dzień się baaawimy- krzyknął
-Niestety- zgasiłam jego entuzjazm- zjemy śniadanie, ubierzemy się i wyjeżdżamy
-Gdzie?- zapytał
-Zobaczysz- skończyliśmy śniadanie
Ubrałam chłopca, potem poszłam do łazienki. Już się nauczyłam, że dzieci trzeba mieć cały czas na oku, więc wzięłam potrzebne kosmetyki oraz lusterko i poszłam do pokoju, w którym bawił się mój synek.
-Zbieraj się- powiedziałam gdy skończyłam makijaż
Poszliśmy na korytarz, już mieliśmy wychodzić gdy usłyszałam
-Muszę do ubikacji- rzekł błagalnie
-Pytałam się- westchnęłam głośno- dobra szybko
Gdy mały poszedł do toalety, ja weszłam do jego pokoju, spakowałam kilka zabawek i mogliśmy już wychodzić. Wjechaliśmy jeszcze do biedronki po prowiant na drogę. Przy wyjeździe z Bełchatowa zatrzymała nas policja, co było bardzo dziwne, bo z racji tego że jechałam z Mikim uważałam na drodze
-Dzień dobry starszy posterunkowy Mikołaj Kruk, dowód osobisty i rejestracyjny poproszę
-Mamo, mamo jedziemy, nie chcę czekać- zaczął się wiercić
-Mikołaj-krzyknęłam, szukając w torebce portfela z dokumentami
-Przepraszam bardzo, chyba nie jesteśmy na ty- powiedział policjant, na co głośno westchnęłam
-Do syna mówiłam- powiedziałam lekko zdenerwowana, wyjęłam z torebki zabawki dla chłopca
-Widzę że kobiety wszystko mają w torbie- mały się uspokoił, a ja szybko znalazłam portfel
-Jak pan widzi- podałam mu dokumenty- dlaczego jestem zatrzymana, co jak co, ale z dzieckiem jadę przepisowo
-A bez dziecka to już nie- zapytał ze śmiechem
-To nie tak
-Dobrze wszystko w porządku, musimy sprawdzić jeszcze czy jest pani trzeźwa
-No nie wierzę, pan sobie żartuję ze mnie
-Nie- dmuchnęłam w alkomat, mundurowy oddał mi dokumenty- bezpiecznej drogi i miłego dnia
-Cześć- krzyknął Miki
-Mikołaj-krzyknęłam, obaj spojrzeli na mnie- przepraszam pana bardzo za niego, zazwyczaj jest grzeczniejszy
-Nic się nie stało, mam syna w jego wieku Arka, wiem jakie dzieci są- uśmiechnął się
-Ale i tak bardzo przepraszam
-Nie ma za co, do widzenia
-Mam nadzieję, że nie w tych okolicznościach - pokazałam Mikołajowi, że ma coś powiedzieć
-No co? Pan przecież się nie obraził
-Dobrze nie będę już pani zatrzymywał bezpiecznej drogi
Zamknęłam okno i wróciłam na drogę.
-Mikołaj tak nie można się zachowywać, nie znasz pana i nie rozmawiaj ze starszymi jak z kolegami
-Dobrze- powiedział od niechcenia, spojrzałam na niego srogim wzrokiem- dobrze- poprawił ton
O godzinie 13, byliśmy na miejscu. Obudziłam Mikołaja i niepewnie zmierzyłam w kierunku małego domu


***
Przepraszam, że tak późno, ale mam nadzieję, że warto było czekać. Podoba się?

CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ




poniedziałek, 26 października 2015

Rozdział 28

Obudziło mnie wiercenie Antosia, szybko wstałam i z kuchni przyniosłam butelkę z mlekiem, którą podałam małemu. Gdy wypił już całą "flaszkę" dostał zastrzyku energii i zaczął gaworzyć. Wzięłam go na ręce i poszłam obudzić pozostałą dwójkę. Zaczęłam od Oliwiera, gdy ten już wstał i poszedł do łazienki się ubrać, potem w kolejce był Mikołaj.
Rozłożyłam w salonie koc, posadziłam na nim Antka i dałam mu zabawki. Mając go na oku, robiłam śniadanie. Gotowe kanapki ułożyłam na talerzu, a ten potem na stole
-Co chcecie do picia? Sok pomarańczowy czy herbatę- zapytałam chłopców
-Sok- odpowiedzieli razem
Wróciłam z dwoma szklankami, poszłam po małego Winiarskiego i razem z nim usiadłam przy stole. Skusiłam się na jedną kanapkę
-Pyszne- powiedział Oli, na co się uśmiechnęłam
-Słuchajcie chłopaki, ja po śniadaniu wejdę dosłownie na 5 minut do łazienki tylko się ubrać, pobawicie się chwilę z Antosiem
-Jasne- powiedzieli razem
Skończyliśmy posiłek, ja poszłam do łazienki, a chłopcy do pokoju. Nie minęło 5 minut, a ja wróciłam do chłopców
-Oli po plecak, Miki sprawdź czy wszystko masz, a ja idę ubrać naszego brzdąca- dałam każdemu zadanie.
W salonie zmieniłam pieluszkę, ubrałam małemu Winiarowi rajstopki, spodnie, podkoszulek, i bluzeczkę z długim rękawem, potem kurteczkę, buty i czapeczkę. Z gotowym chłopcem na rękach chciałam iść do pokoju gdzie wcześniej byli chłopcy lecz spotkałam ich na korytarzu, Oli pomagał zapiąć kurtkę Mikołajowi.
-Dzięki- powiedział mój syn
-Nie ma za co, to co ciociu idziemy??- skierował się do mnie
-Tak bierzcie plecaki i idziemy- chłopcy wzięli torby, zakluczyłam mieszkanie i wyszliśmy na parking gdzie stał samochód. Najpierw zapięłam Antoniego, potem małego Kamińskiego, a później sprawdziłam czy starszy Winiarski był dobrze zapięty
-To co najpierw zawieziemy Oliwiera, a potem Mikołaja, może być
-Tak
Z racji tego, że Winiarscy byli u mnie w domu mogłam tylko się ubrać, wykorzystałam sytuację gdy staliśmy na światłach i splątałam włosy w luźnego koka. Oliwiera odprowadziliśmy do szkoły, na szczęście Michał o wszystkim pamiętał i poinformował nauczycielkę, że to ja dziś przyprowadzę jego potomka. Zapięłam jeszcze raz chłopców w fotelikach i pojechaliśmy do przedszkola. Gdy byliśmy już na miejscu Miki sam się odpiął a ja wzięłam Antosia.
-Oooo, nie wiedziałam, że Mikołaj ma brata- powiedziała biorąc malutkiego na ręce, a ja zajęłam się synem
-Bardzo śmieszne- pożegnałam się z małym, który po chwili pobiegł na salę
-No tak za ładny- powiedziała robiąc do niego śmieszne miny- skąd go wzięłaś
-Pomagam przyjacielowi, długo nie było go w domu i chciałby wynagrodzić to żonie, a ja nie umiem takiemu małemu brzdącu odmówić
-No ale widzę czasu nie było, makijażu nie ma, uuu źle było
-Czasu nie było, trójka dzieci to nie przelewki
-Trójka?
-No tak, Antoś ma brata, zawiozłam go wcześniej do szkoły, my nie przeszkadzamy już- powiedziałam gdy do przedszkola, wchodziły kolejne dzieci
Pożegnałyśmy się całusem w policzek i wyszliśmy. Zapięłam fotelik i szybko wsiadłam za kierownicę, oczywiście zapięłam pasy
-To co pojedziemy jeszcze na zakupy, a potem do cioci i będziemy się bawić - uzyskałam odpowiedź w postaci energicznego ruchu rękami- no to super
Skierowałam się do biedronki, wzięłam wózek i położyłam w nim nosidełko z Winiarskim, potrzebne rzeczy pakowałam do wózka. Byłam przy dziale ze słodyczami, oczywiście cały czas rozmawiałam z Antosiem
-Kolorowe czy białe- pokazałam mu dwie paczki drażetek
-Kolorowe- powiedziała osoba stojąca za mną, nie powiem trochę się przestraszyłam
-Chcesz żebym zawału dostała?- zapytałam, witając się z Mariuszem
-Nieee, prezes by mnie zabił
-Na pewno- powiedziałam z uśmiechem dalej robiąc zakupy
-Widzę że jednak kolacja państwa Winiarskich wypaliła
-Ciocia Klara zawsze chętna, ale chyba byłam drugą opcją, bo widzę, że znasz temat
-Byli u nas rodzice Pauliny, mówiłem Michałowi, że może przywieźć chłopaków, ale stwierdził, że nie będzie narażał się moim teściom- powiedział na co się zaśmiałam- w sumie to miałem do ciebie dzwonić, Arek pytał kiedy zobaczy się z Mikim
-Wiesz co może w czwartek, jutro nie będzie nas w Bełchatowie- Antek dał o sobie znać-My to chyba już do kasy musimy- powiedziałam wskazując na chłopca
-Jasne, to lećcie- pożegnaliśmy się, ja ruszyłam do kasy, a Mario robił dalej zakupy
Na szczęście o tej godzinie w marketach nie ma tłumów. Po 20 minutach byliśmy już w domu. Przebrałam malca, później przygotowałam mu mleko i oglądając bajkę zasnął. Położyłam go na kanapie w salonie, poszłam do sypialni po kocyk. Okryłam go i poszłam do kuchni rozpakowywać zakupy. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi, spojrzałam na chłopca, który smacznie spał, lecz wiedziałam, że jak się nie ruszę to zaraz ktoś to przerwie
-No ile można- powiedział gdy otworzyłam drzwi
-Też się cieszę, że cię widzę Michał, wejdź- gestem ręki zaprosiłam go do środka
-Nie chcę przeszkadzać
-Jakoś dam radę, mały przed chwilą zasnął, jakoś cię przetrawię-powiedziałam z udawaną łaską
-Oj już na wstępie sobie grabisz
-Chodź do kuchni, bo muszę dokończyć rozpakowywanie zakupów. Nic mu nie jest, cały i zdrowy- wskazałam na kanapę gdzie spał
-A jak Oli- zapytał z troską
-Wiesz co, ja nie wiem co Daga mu daje, ale jest mega grzeczny. Wczoraj gdy kąpałam Mikołaja posprzątał zabawki, choć słowem się nie odezwałam, w ogóle nie sprawia problemu, pomocny i troskliwy, jak nie Winiarski
-Hahaha wiadomo, że Winiarski, a tak ogólnie to on wie, że jak mnie nie ma musi być grzeczny i pomagać trochę Dadze, to jej zasługa, że on taki jest, ja przez klub i reprezentację nie byłem w stanie jej pomóc.
-Dagmara bardzo cię kocha, i mogę się założyć, że rozumie to i cię wspiera, bo najciężej chyba było tobie w tym wszystkim
-Fakt, gdyby nie ona nie byłbym teraz kim jestem, nie robiłbym tego co kocham, to ona setki razy dawała mi kopa i wierzyła, nawet gdy reszta we mnie wątpiła. Dziękuję ci za to, że zostałaś z chłopakami i mogłem z nią spędzić wieczór i jej za to podziękować.
-Tymi słowami potwierdziłeś mnie, że dobrze zrobiłam, ale nie dziękuj, to ja jestem wam wdzięczna, że zamiast Daga zająć się tobą po sezonie poza domem, zajęłam się Mikim
-To co jesteśmy kwita?- podał mi dłoń
-Kwita- uścisnęłam ją- napijesz się czegoś
-Soku jak masz
-Pomarańcza czy wiśnia?
-Wiśnia-szklanki z sokiem położyłam przy barku
Ni stąd ni zowąd zakręciło mi się w głowie, szybko usiadłam na krześle
-Co się dzieje?- zapytał zmartwiony Misiek
-Nic, nic to przez ciśnienie, już oki- powiedziałam
-Klara nie kłam, co się dzieje, miałem wczoraj wrażenie, że gdy rozmawiałyśmy płakałaś
-Michał, każdy w życiu ma jakieś problemy
-Będzie dobrze?- zapytał pijąc sok
-Będzie- uśmiechnęłam się nikle
Rozmawialiśmy jeszcze trochę, dopóki mały się nie obudził. Michał ubrał go i razem z nim zeszłam na parking, oddać foteliki. Gdy wróciłam do domu nie mogłam znaleźć sobie miejsca, w końcu usiadłam w kuchni i z telefonem w ręku popijałam kawę. Weszłam na facebooka, od razu przyszły do mnie wiadomości od Andrzeja i Anastazji
"Co u Was? Tak jak mówiłaś zwiedzamy, kocham i tęsknię" na potwierdzenie wysłał zdjęcia. Chciałam żeby z urlopu skorzystał w 100% więc odpisałam mu krótko, że u nas wszystko w porządku i też tęsknię. Potem wyświetliłam wiadomość od Anastazji "Co u Was?",  następna wiadomość "Co się dzieje? Andrzej mówił mi, że u Was wszystko w porządku, ale odezwij się!!!" kolejna "Martwię się, odpisz mi!!! Jak wrócę to cię własnymi rękoma uduszę" wystukałam szybko na klawiaturze "U nas wszystko oki, wczoraj nocowali u mnie mali Winiarski i uwierz mi, że potem wszystko ci się odechciewa. Bawcie się dobrze 😊". Chciałam uniknąć niepotrzebnych wiadomości i wykorzystać sytuacje, że dziewczyna była niedostępna, lecz szybko dostałam odpowiedź "Rozumiem, ale wejdź teraz na skypa!!!". Z racji tego, że nie było rano czasu, poszłam do łazienki i się umalowałam. Nie chciałam włączać specjalnie komputera, więc Skypa odpaliłam na telefonie
*Anastazja*
Coś się dzieje u Klary, ale za cholerę nie wiem co. Zadzwoniła do nas, szybko odebrałam
-No w końcu, już myślałam, że umarłaś-zaczęłam
-Michał wziął wczoraj Dagę na romantyczną kolację i w ogóle, a Mariusz odpadł, bo byli rodzice Pauli
-Dobra ciocia- krzyknął Kłos
-A jak, dla małych Kłosów też będę dobra, co ja mówię najlepsza- powiedziała
- Ty już nie wybiegaj tak w przyszłość- odezwałam się
Opowiedzieliśmy jej co robiliśmy przez ostatni czas, widziałam, że chcąc nie chcąc, jednym uchem wpuszczała, a drugim wypuszczała, to co do niej mówiliśmy, oczywiście tylko ja się zorientowałam i dyskretnie wyprosiłam chłopaków z pokoju, oczywiście środkowi nie wiedzieli o co mi chodzi, na szczęście był jeszcze Wojtek, za co dziękowałam w duchu
-Klara my idziemy pograć trochę, poplotkujcie- powiedział przyjmujący i pociągnął chłopaków za bluzki
-To teraz mów- powiedziałam stanowczo
-Co?- zapytała zdziwiona
-Nie pierdol, znamy się trochę, więc?
-Czerpcie z wyjazdu, nie będę cię męczyła jakimiś bzdetami
-Jak mi nie powiesz, to zamawiam bilet na najbliższy lot- powiedziałam i zaczęłam ich szukać
-Więc- zaczęła, bo wiedziała, że jestem do tego zdolna- postanowiłam wczoraj posprzątać w mieszkaniu Andrzeja, oczywiście syf jak stąd do Toronto, jak sprzątałam w jego sypialni, to w ręce wpadła mi damska koszulka- brunetka rozkleiła się totalnie, że co kurwa?! trzeba, coś wymyślić
-A ja zastanawiałam się gdzie ona jest - podniosła na mnie pytający wzrok- no pamiętasz, jak kiedyś razem z Karolem nie mogliśmy do ciebie przyjść, bo mówiliśmy, że wychodzimy, w tamtym czasie twoje relacje z Wronką nie były takie idealne i nie chcieliśmy sprawić ci nieprzyjemności. No ale wracając do tematu, to jak byliśmy u Andrzeja pękła rura czy coś, w każdym bądź razie było mokro i musieliśmy sprzątać, ja miałam całą mokrą bluzkę i Endrju zaproponował mi, że tą wypierze, a ja ubiorę jego- mam nadzieję, że jestem dobrą aktorką
-Serio- zapytała ocierając łzy
-Serio serio- powiedziałam z udawanym uśmiechem- a co ty sobie myślałaś?
-Już nic, jezu jaka ja głupia byłam. Dobra ja już kończę, bo muszę się ogarnąć i obiad zrobić- powiedziała i się rozłączyła
Zdenerwowana, co ja mówię wkurwiona chwyciłam za telefon i wybrałam numer do chłopaka przyjaciółki
-No i jak tam plotki-zapytał ze śmiechem
-Za 2 minuty masz być w pokoju, 2 minuty- krzyknęłam i się rozłączyłam
Minęło 5 minut, a go jeszcze nie ma. Ubrałam buty i już miałam wychodzić lecz chłopak wszedł do pokoju
-Ty jakiś niedorozwinięty kurwa jesteś?- krzyknęłam- zegarek ci kupię, ale to nie ważne, co ty odpierdalasz?- emocje sięgają sufitu
-Dobra Anastazja spóźniłem się, oki, ale chyba nie będziesz robiła afery na cały hotel- podniósł głos, wzięłam głęboki oddech
-Rozmawiałam z Klarą
-Wiem
-Nie przerywaj mi do jasnej cholery- wrzasnęłam- nie wiem czy zauważyłeś, ale była jakaś dziwna, nieswoja, więc postanowiłam ją o to zapytać. I nie uwierzysz co mi powiedziała. Mianowicie posprzątała w twoim mieszkaniu i znalazła damską bluzkę w twojej sypialni, która nie należała do niej.- mina chłopaka diametralnie się zmieniła, usiadł na kanapie i zakrył twarz dłońmi, nastała niezręczna cisza, którą przerwał
-Coś jej mówiłaś?
-Nie wiem o co do cholery chodzi, ale dopóki się nie dowiem to nie wyjdziesz z tego pokoju. Pierwszy raz odkąd się z nią przyjaźnie ją okłamałam i uwierz mi, że czuję się strasznie
-Co jej powiedziałaś- powtórzył pytanie
-Koszulka należy do mnie, kiedyś podczas wizyty u ciebie, pękła rura i razem z Karolem pomogliśmy ogarnąć ci sytuację
-Dziękuję, nie wiesz nawet ile to dla mnie znaczy- powiedział z ulgą, wstając
-Gdzie ty idziesz, siadaj i mów
-Nie ma o czym gadać
-Jest-zmusiłam go, żeby usiadł
-To nie tak, że zdradziłem Klarę, bardzo ją kocham. To przez moją byłą...

***
Podoba Wam się? Bo mi zaczyna podobać się bardziej, bo nie lubię sielanki, teraz będzie się trochę działo.
Chciałabym Wam podziękować, za to, że jesteście. Ponad 26 tys. wyświetleń, i wasze mega motywujące komentarze. DZIĘKUJĘ!!!

CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ


niedziela, 18 października 2015

Rozdział 27

*Klara*
Anastazja, Andrzej, Wojtek i Karol są już w samolocie, a ja jadę odebrać Mikołaja. Wczorajsza impreza była jak najbardziej udana, nikt nie żałował sobie alkoholu, każdy wywijał na parkiecie przez całą noc. Co prawda ranek nie był już taki kolorowy, każdy chodził na paluszka z butelką wody w ręce. Koło 15.30 już nie było żadnego śladu po wczorajszym przyjęciu. Droga z Warszawy szybko minęła, bez większych korków. Parkuję auto pod domkiem pana Kamińskiego, z bagażnika wyjęłam fotelik Mikiego i odpowiednio ułożyłam po czym zamknęłam auto i poszłam w kierunku domu. Nie musiałam długo czekać, bo już po chwili w drzwiach pojawił się pan Zbyszek razem z chłopcem
-Mamo- przytulił mnie mocno
-Nie widzieliśmy się zaledwie jedną noc, a już się tak stęskniłeś-pokiwał twierdząco głową- Dobry wieczór panie Zbyszku, mam nadzieję, że dzieciaki były w miarę możliwości grzeczne, wszystkie straty biorę na siebie
-Witaj Klarko, dzieci to jak aniołki, bardzo grzeczne, żadnych strat nie ma- uśmiechnął się
-A wazon sam zniknął?- wskazałam miejsce gdzie wcześniej leżało szkło
-I tak miałem go wyrzucić
-Dobrze my będziemy się zbierać, bo jutro trzeba iść do przedszkola
Ubrałam synka, poczekałam, aż pożegna się ze swoim dziadkiem i już mieliśmy wychodzić, gdy mężczyzna chwycił mnie za ramię
-Dziękuję
-Za co? To ja jestem wdzięczna, że zajął pan się tymi urwisami
-Dziękuję, że pozwalasz mi widywać się z moim wnuczkiem
-Widzę jaką daje mu to radość, a pragnę żeby był szczęśliwy, do zobaczenia
Uśmiechnęłam się i odeszłam. Wróciliśmy do domu, zrobiliśmy kolację i usiedliśmy do stołu, żeby ją zjeść
-To jak było u dziadka
-Super, bawiliśmy się wsyscy razem, nawet Dominika, na kolacje dziadek zrobił nam kakao i kolorowe kanapki, tak długo się z bawiliśmy, że wsyscy zasnęli u dziadka w salonie na tej ogroooomnej kanapie, dobze, że dziadek rozłożył ją wcześniej, bo byłoby nam ciasno
-To fakt, a powiedz mi, kto zbił wazon w przedpokoju, ty
-Nie-zaprzeczył od razu
-Arek?
-Nie
-Oli?
-Nie
-Seba?
-Nie
-Dominika?- zapytałam, ale szczerze w to wątpiłam
-Nie
-To kto
-Wuja Krzysiek
-Jak- zapytałam ze śmiechem
-No wychodzili już i wujek chyba nie zauważył tego małego dywaniku i się potknął, nie chciał upaść i złapał za szafeczke i zrzucił wazon- nie mogłam powstrzymać śmiechu
-Oj ten Krzysiek
-Zjadłem już, mogę iść się pobawić?
-Możesz, ale jak posprzątam to idziemy się myć, czytamy bajkę i idziesz spać, zrozumiano
-Ale
-Nie ma żadnego ale, jutro musisz wstać do przedszkola, no zmykaj już się bawić
Chłopiec poszedł do siebie, a ja zaczęłam sprzątać. Nie minęło 5 minut gdy usłyszałam dzwonek mojego telefonu, Michał?
-Cześć Michał, coś się stało?- zaczęłam
-Cześć, czy musiało się coś stać
-Michał trochę cię znam, więc?
-No dobra, chciałem zabrać gdzieś Dagmarę, no wiesz romantyczna kolacja i te sprawy i  tu jest właśnie taka- mogę się założyć, że podrapał się teraz po głowie
-Tak zaopiekuję się chłopakami, juto o 16 przywieź mi ich, pasuje?
-Kochana jesteś, muszę kończyć, bo Daga idzie,pa
-Do jutra
Chłopak zakończył połączenie, pokręciłam głową i wróciłam do poprzednich czynności. Gdy kuchnia lśniła, skierowałam się do pokoju Mikołaja, oczywiście było ciężko oderwać go od zabawek
-Proszę jeszcze chwile
-Nie Miki, zobacz jest już ciemno, co oznacza, że musimy iść spać, ale jeżeli będziesz grzeczny to jutro będzie mógł nocować u nas Oliwier
-Serio?- wstał od zabawek i mnie przytulił
-Serio, serio, a teraz idziemy się myć
Potem poszło już z górki, mój kochany brzdąc po kąpieli był w łóżku, a ja czekałam, aż wybierz bajkę
-Yyy... To może 3 świnki
-Super wybór- chwyciłam książkę i zaczęłam czytać.
Gdy upewniłam się że malec już śpi, poszłam wziąć szybki prysznic. Pachnąca poszłam sprawdzić czy Mikołaj aby na pewno śpi, po czym wróciłam do swojej sypialni. Usiadłam na łóżku i odpaliłam laptopa, gdy się włączał usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomość "Śpisz? My już w hotelu :) wejdziesz na skypa?". Oczywiście szybko to uczyniłam i zadzwoniłam do mojej kochanej przyjaciółki
-No cześć - powiedziałam gdy zobaczyłam ich uśmiechnięte mordki
-Siema- krzyknęli
-Cicho, bo jeszcze Mikiego obudzicie. Dobra i jak lot?
-Ciasno- krzyknęli chłopacy
-Masakra-odpowiedziała Anastazja
-Cały lot przespała- odezwał się Kłos- a chrapała na pół samolotu- od razu pożałował swojej wypowiedzi, bo został zdziwiony w łeb-Auć
-Następnym razem pomyśl- rzekła rudowłosa
-I jak się podoba- zmieniłam lekko temat
-W sumie to nie byliśmy jeszcze nigdzie, ale jak jechaliśmy z lotniska, to obraz był piękny -ciągnęła dziewczyna- i widziałam zajebiście duże centrum handlowe, jutro tam idziemy- powiedziała podekscytowana
-Nie- rzekli stanowczo chłopacy, lecz gdy napotkali wzrok partnerki Karola, tak jakby zmienili ton, stali się niepewni- nie?
Rozmawiałam z przyjaciółką ponad godzinę, dopóki siatkarz, który gra z numerem 7 w reprezentacji, wyciągnął ją na spacer, rozmawiałam z pozostałą dwójką, znaczy się z Wojtkiem, bo Andrzej był jakiś cichy, Włodi coś wyczuł i zmył się do łazienki, po chwili mogliśmy usłyszeć jego zdolności wokalne
-Co jest?- zapytałam
-Nic- powiedział obojętnie
-Wrona nawet mnie nie denerwuj, ślepa nie jestem, co się dzieje, rozmawiamy już prawie 2 godziny, a ty powiedziałeś max 4 zdania
-Nic mi nie jest
-Oki, jak nie chcesz ze mną rozmawiać to się rozłącz- nie wiem czemu w moich oczach pojawiły się łzy, jedna niestety wymknęła się spod moich powiek, szybko ją starłam
-Przepraszam
-Porozmawiasz ze mną - podniósł głowę
-No co mam powiedzieć, że jestem skończonym idiotom i zachowałem się jak ostatni debil i tchórz, to chciałaś usłyszeć- podniósł głos
-Nie rozumiem
-Jestem skończonym idiotom, obiecałem, że będę tobie pomagać, a gówno robię, poleciałem sobie do Włoch odpocząć, a tak naprawdę to ty powinnaś tu być. Nie dosypiasz, nie jesz, nie masz czasu na odpoczynek ciągle coś robisz, nawet teraz płaczesz przeze mnie- mówił wkurzony
-Skończyłeś już? -nie czekałam na jego odpowiedź- Tak, to dobrze, teraz usiądź i mnie posłuchaj-niechętnie wykonał moją prośbę- pomagasz mi, nawet nie wiesz jak bardzo, jesteś przy mnie, zaakceptowałeś Mikołaja, a to bardzo dużo znaczy dla mnie. Należał ci się ten odpoczynek tak samo jak chłopakom, bo długo pracowaliście na ten sukces, to nie był tylko miesiąc, bo formy, siły i całej reszty nie da się zbudować w jeden miesiąc na to trzeba kilku lat, miliony wygranych, ale i tysiące przegranych meczów. Rozumiesz?- kiwnął głową - A jeżeli chodzi o mnie, to nie masz czym się martwić, ja nie muszę długo spać szybko regeneruję siły, a co do jedzenia to obiecuję, że będę jadła 5 posiłków dziennie, czuję się bardzo dobrze- oczywiście skłamałam, bo nie chciałam go martwić- więc tak, masz się dobrze bawić, nie przesadzajcie z alkoholem i wypocznijcie. Tylko trochę pozwiedzajcie, bo obciach będzie, byli tydzień, a widzieli tylko swój pokój i centrum handlowe, do którego pójścia zmusiła was mała, wredna, ruda Anastazja
-Kocham Cię- uśmiechnął się
-Ja ciebie też kocham, ale muszę już kończyć- wysłałam mu buziaka i się rozłączyłam.
Wyłączyłam laptopa i odłożyłam go i poszłam spać.
Następnego dnia gdy zaprowadziłam Mikołaja do przedszkola postanowiłam odwiedzić mieszkanie mojego chłopaka, niestety nic się tu nie zmieniło, otworzyłam od razu okno i skierowałam się do szafki, w której powinny być środki czystości, owszem były, ale końcówki, głośno westchnęłam i skierowałam się do przedpokoju, ubrałam się chwyciłam torbę i ruszyłam do pobliskiego sklepu. Z najpotrzebniejszymi zakupami wróciłam do domu i wzięłam się za sprzątanie.
Posprzątałam już kuchnię, salon, łazienkę i część sypialni siatkarza. Gdy układałam porozwalane rzeczy środkowego, natknęłam się na damską bluzkę, trochę mnie to zdziwiło, nawet bardzo, bo bluzka nie należała do mnie. Nie ukrywam, że zrobiło mi się przykro, ale go rozumiem, w końcu co będzie młody mężczyzna, związywać się z kobietą z bagażem. Myślałam że jest inny, że mnie kocha, no cóż pozory mylą. Dokończyłam sprzątanie i wyszłam. Postanowiłam dotlenić mózg i przejść się. Pomyśleć nad tym wszystkim, zastanowić się co powinnam teraz zrobić. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 14.30 i postanowiłam wracać. Gdy znalazłam się na parkingu, wsiadłam do auta i ruszyłam, w stronę przedszkola, nie wiem czemu z moich oczu leciały łzy. Niestety o tej porze dnia są straszne korki, w pewnym momencie usłyszałam dobrze znaną mi melodie Kings of Leon, szybko znalazłam telefon i odebrałam
-Cześć Klara, nie przeszkadzam?
-Cześć Michał, nie właśnie stoję w korku- otarłam słone krople, które wypływały spod moich powiek
-Co się stało, płakałaś?
-Nie ważne -uniosłam się
-Przepraszam, nie będę naciskał, ale pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć
-Dziękuję
-Chciałem się zapytać czy mogę przywieźć chłopaków, ale chyba to nie najlepsza pora
-Przestań, bądź u mnie o 16, tak jak się umawialiśmy, tylko pamiętaj o ubraniach dla chłopców na jutro, piżamki i spakuj Oliwiera książki do szkoły to go odwiozę
-Jeszcze piżamy, co ja bym bez ciebie zrobił
-Nie ma za co, ja muszę kończyć, bo jestem już pod przedszkolem Mikiego
-To do później pa
-Pa- zakończyłam połączenie i wyszłam odebrać chłopca.
Gdy wróciliśmy do domu, mały pobiegł do swojego pokoju się pobawić, a ja postanowiłam zrobić nam pierogi, oczywiście z paczki. Gdy czekałam, aż obiad będzie gotowy, przyszedł SMS do mnie "Co tam u was słychać, tęsknię za wami :* kc" nadawcą był nie kto inny jak Wrona. Walczyłam z myślami, ale szybko wystukałam na klawiaturze "U nas wszystko w porządku."  Odłożyłam komórkę i nałożyłam naszej dwójce gotowe już danie. Zawołam Mikołaja, oczywiście musiałam mu przypomnieć, że musi umyć rączki. Po skończonym posiłku pozwoliłam obejrzeć małemu bajkę w telewizji, ja szybko pozmywałam naczynia i dołączyłam do niego i razem śledziliśmy poczynania Scoobego i jego przyjaciół. Przerwał nam dzwonek do drzwi, oczywiście był to Winiarski ze swoimi dwiema, mniejszymi kopiami
-Cześć ciociu- przywitał się Oli
-Cześć- pomogłam mu zdjąć kurtkę i buty-Mikołaj jest w salonie i ogląda bajkę, idź do niego, a my zaraz z Antkiem do was dołączymy- nie musiałam dwa razy powtarzać, chłopiec pożegnał się z tatą i już go nie było
-Nie wiem jak ci się odwdzięczę
-Nie ma o czym gadać, to rekompensata, pamiętam jak Miki nocował u was jak skończył się sezon
-Tu masz wszystkie rzeczy, odrobiliśmy już z Olim lekcję, jakby coś się działo to dzwoń
-Dobra tylko jeszcze jedna sprawa, dam ci kluczyki i włożysz do mojego auta foteliki?
-Jasne-podałam mu kluczyki, Misiek pożegnał się z młodszym synkiem i wyszedł
-To co idziemy do Mikołaja i Oliwiera- pomachał energicznie rączkami
Obejrzeliśmy do końca bajkę, przyjmujący w międzyczasie zwrócił mi kluczyki. Chłopcy bawili się resztę dnia, oczywiście trochę Antoś im przeszkadzał, więc wzięłam go do salonu i tam się z nim bawiłam. Około 18.30, gdy maluszek był zmęczony wykąpałam go, po kąpieli szybko usnął, położyłam go w mojej sypialni i poszłam do pozostałej dwójki
-Chłopcy co chcecie na kolacje- zapytałam wchodząc do pokoju Mikołaja
-Płatki czekoladowe- powiedzieli razem
-Dobrze za 10 minut widzę Was w kuchni
-Spoko- i wrócili do zabawy
Po skończonym posiłku Miki poszedł do łazienki, a Oli się bawił. Gdy Miki był wykąpany, Oliwier poszedł do łazienki, a w międzyczasie przeczytałam chłopcu bajkę, po której zasnął
-Ciocia- krzyknął blondyn
-Co Oli
-Pomożesz?- w rączce trzymał koszulkę od piżamy
-Jasne- szybko daliśmy radę- dziękuję, że posprzątałeś zabawki
-Ciocia, przecież też się nimi bawiłem, poza tym obiecałem że będę grzeczny, poczytasz mi bajkę- zapytał gdy leżał już w sypialni Anastazji
-Jasne, Smerfy mogą być
-Tak- po chwili wróciłam z książką
Młody Winiarski z nadmiaru emocji szybko zasnął. Zajrzałam do sypialni, gdzie nadal spał Antek, wzięłam swoją piżamę i postawiłam na szybki prysznic. Po wyjściu z łazienki, dostałam SMSa od Any z pytaniem czy wejdę na skypa, nie miałam ani sił, ani ochoty rozmawiać, więc ją przeprosiłam, tłumacząc, że miałam dziś ciężki dzień i jestem zmęczona. Sprawdziłam czy chłopcy śpią i wróciłam do sypialni, położyłam się koło małego Antosia i zasnęłam.

***
Przepraszam Was za ten rozdział, nie podoba mi się. Nie chciałam żebyście czekali dłużej, więc wstawiam moje wypociny.
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ