czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział 33

Obudziło mnie lekki szturchanie, lecz przewróciłam się na drugi bok, by dalej iść spać. Poczułam na policzkach całusy, otworzyłam oczy, z jednej strony był Andrzej, a z drugiej Mikołaj
-Dzień dobry- powiedzieli razem
-Cześć chłopacy- powiedziałam przecierając oczy
-Chodź do kuchni, zrobiliśmy śniadanie- powiedział mały ciągnąc mnie za rękę- a potem jedziemy na wycieczkę
Tak jak powiedział synek zjedliśmy najważniejszy posiłek dnia, później zajęłam łazienkę i w spokoju mogłam się ubrać, umalować i uczesać. Po wyjściu z łazienki spakowałam swoje i małego ubrania, no i oczywiście kilka zabawek. Andrzej wziął torbę i Mikołaja, ja ubrałam się, zakluczyłam mieszkanie i zeszłam do nich
-O nie- powiedziałam gdy chłopak zmierzał w kierunku miejsca kierowcy
-Ja prowadzę- powiedział pewnie
-No proszę cię kotek- powiedziałam baaardzo miło
-Ostatni raz- rzucił mi kluczyki i przeszedł na drugą stronę
-Kocham Cię
Zajechaliśmy pod mieszkanie chłopaka, ten tylko wskoczył na górę po torbę i ruszyliśmy w kierunku Warszawy. Nie powiem stresowałam się całą sytuacją, może jeszcze jakby nie było Mikołaja, a tu taki szok dla jego rodziny, dosyć że ma nową dziewczynę to na dodatek z dzieckiem. Chłopak cały czas zabawiła Mikiego, a ja z przyklejonym uśmiechem na twarzy prowadziłam auto.W połowie drogi zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, gdy z niej wyjechaliśmy mały zasnął
-Co jest?- zagadnął chłopak
-A nic- powiedziałam nie odrywając wzroku od drogi
-Od jakiegoś czasu się nie odzywasz
-Po pierwsze prowadzę, a po drugie jest niemożliwe żebyś mnie słuchał i grał z dzieckiem w piłkę. W ogóle kto normalny gra w aucie piłką- chłopak zrobił dziwną minę- no tak ty nie jesteś normalny
-Ale za to mnie kochasz- powiedział triumfalnie
-To fakt- odpowiedziałam z uśmiechem- opowiesz mi coś o swojej rodzinie. Nigdy o nich nie wspominałeś, jakoś nie mieliśmy chwili żeby o nich pogadać, mały śpi, a my mamy jeszcze trochę do pokonania- nie wiem czemu, poczułam zakłopotanie ze strony Andrzeja
-Bardzo dużo im zawdzięczam, to oni sprawili że jestem takim człowiekiem a nie innym- powiedział unikając mojego wzroku- rodzice są wspaniali, ale gdy urodził się mój brat to chyba się trochę pogubili i zapomnieli o mnie i moich potrzebach. Wydaję mi się, że większość życia spędziłem u dziadków, oczywiście nigdy nie mogłem narzekać, że mama czy tata nie kupili mi jakiś zabawek czy markowych ubrań. Żeby nie było nie mam żalu do nich, ani do młodego, bo Maciek to super chłopak i życie bym za niego oddał. Gdy zacząłem uprawiać sport, tak na poważnie, to wtedy nasze relacje tak jakby się poprawiły. Tylko musisz wiedzieć o pewnej rzeczy, zerwałem z nimi kontakt, przed przyjściem do Skry- to co usłyszałam wybiło mnie z rytmu, więc zjechałam na pobocze i wyszłam z auta, chłopak uczynił to samo
-Jak to jest możliwe, czemu nie powiedziałeś mi tego wcześniej
-Posłuchaj, byłem z córką ich najlepszych przyjaciół, tuż przed ślubem zerwałem zaręczyny, oni woleli ją niż mnie i nie mogli mi tego wybaczyć, wyrzekli się mnie. Nawet nie przyjechali na mecz Mistrzostw Świata, choć wysłałem im bilety. Rozmawiałem z mamą po mistrzostwach i chciała żebym przyjechał- chłopak przytulił mnie- jesteś zła?
-Nie jestem zła, lecz zdziwiona mogłeś mnie wcześniej poinformować o tym- dałam mu całusa i wróciliśmy do auta
Rodzice Andrzeja byli lekko zdziwieni, że jesteśmy już teraz, a w jeszcze większym szoku byli gdy zobaczyli mnie i Mikołaja, czyżby chłopak nic nie wspominał o nas? Rodzice zaprosili nas do środka. cały dzień zleciał nam dość szybko, rodzina Wrony była sztucznie miła i strasznie uważali na wypowiedziane słowa.
Przebudziłam się w nocy, bo chciało mi się strasznie pić, byłam zdziwiona faktem, że Wronki nie ma koło mnie. Zeszłam więc na dół do kuchni, gdy wracałam z butelką wody w ręce usłyszałam głosy dobiegające z salonu, zapewne bym to zlekceważyła, ale ktoś wypowiedział moje imię i odruchowo się zatrzymałam
-Ta cała Klara, to jakiś żart, ona do pięt nie dorasta Martynie
-Mamo nie mów tak, byłem z nią z przyzwyczajenia, same nudy i rutyna
-A myślisz, że ona z tym bękartem będzie miała możliwości na imprezę czy wyjście do kina? W ogóle wiesz kto jest ojcem?
-Niestety nie miałem okazji go poznać
-No widzisz a jak to jakaś patologia była, narkoman albo alkoholik i wykorzysta twoją sławę i będzie chciał pieniędzy za milczenie, że jesteś z dziewczyną z nieślubnym dzieckiem, media będą drążyły czy wiedziałeś że wychowujesz nie swoje dziecko, zapewne każdy pomyśli że jest twoje, a tu taka niespodzianka
-Mikołaj nie jest i nigdy, ale to nigdy nie będzie moim dzieckiem- nie mogłam tego słuchać więc wróciłam do pokoju
Jeszcze wczoraj mówił, że małego traktuje jak własnego syna, a teraz takie cyrki odpierdala, chyba mu się w dupie poprzewracało. Po co mnie tu zabrał, po co wziął Mikiego. Nie daruję sobie, że pozwoliłam mu się tak przywiązać do Andrzeja, przecież od samego początku wiedziałam, że tak będzie, że nigdy choć w najmniejszym stopniu nie potraktuje go jak własnego syna. To było dla mnie za dużo, łzy zaczęły spływać po mych policzkach, poczułam mocny uścisk w pasie, a po chwili usłyszałam lekkie pochrapywanie środkowego. Dopiero o godzinie 3.35 udało mi się zasnąć.
Wstałam o godzinie 7.30 i wyjęłam ubrania z walizki i poszłam do łazienki. Chwilę przed 8 weszłam do naszej tymczasowej sypialni, gdzie cicho siedział Miki i patrzył na śpiącego Andrzeja
-Kochanie jesteś głodny- dotknęłam delikatnie jego ramienia
-Trochę
-To chodź zejdziemy do kuchni i przygotujemy śniadanie
-Dobrze- ubrał papcie, chwycił moją dłoń i zeszliśmy na dół
Postanowiłam zrobić nam zwykłe kanapki. Byłam zdziwiona, że nikt nie chodzi po domu, a cisza mnie lekko przerażała. Gotowe, kolorowe kanapki Miki układał na talerzu, potem poprosiłam go o to aby poszedł obudzić Andrzeja, a następnie jego rodziców i brata, ja w tym czasie talerze, dzbanek z sokiem, kawą i herbatą ułożyłam na stole w jadalni. Rodzina Wrony szybko zeszła na dół. Przy stole panowała, tak mi się wydaję napięta atmosfera, którą nieco rozweselał Miki i Marcin. W trakcie posiłku zadzwonił mój telefon, przeprosiłam wszystkich i odeszłam na bok, dzwonił Karol
-Gdzie wy jesteście?- zaczął
-Też się cieszę że cię słyszę, jesteśmy w Warszawie u rodziców Andrzeja
-Anastazja jest w szpitalu- to zdanie sprawiło, że nogi zrobiły mi się jak z waty, a cały makijaż właśnie spływał
-Dlaczego
-Dusiła się w nocy, bolało ją w klatce piersiowej i nieprzytomna leży na kardiologii
-Zaraz wracamy- rozłączyłam się i wróciłam do stołu
Mały od razu zauważył, że coś jest nie tak i mnie przytulił, ukucnęłam przy nim i powiedziałam że ma wrócić i dokończyć śniadanie, bo zaraz wyjeżdżamy. Wiedział, że nic nie zmieni i bez słowa usiadł do stołu i kontynuował jedzenie, a ja ruszyłam na górę. Dobrze że jeszcze nie rozpakowałam naszych ubrań, chwyciłam tylko kosmetyczkę z łazienki, wyjęłam rzeczy dla chłopca. Do pokoju wleciał Wrona
-Co się dzieje, kto dzwonił?- zapytał zdezorientowany
-Dzwonił Karol i powiedział, że Ana leży nieprzytomna w szpitalu, zbieraj się, zaraz wyjeżdżamy
-Kotek- złapał mnie za rękę tak, że wylądowałam na jego kolanach- skoro jest nieprzytomna to po co chcesz jechać i tak nic nie zrobisz, Kłos jest przy niej i jak coś się zmieni to nas poinformuje. Dopiero wczoraj przyjechaliśmy, a już chcesz wyjechać- zezłościły mnie te słowa
-Ty posłuchaj co mówisz - krzyknęłam wstając- Nastka to moja najlepsza przyjaciółka, najważniejsza zaraz po Mikołaju, była ze mną w najgorszych momentach. Wiesz co nie przemęczaj się, lepiej będzie jak tu sobie zostaniesz
-Oooo to przyjaciółka jest ważniejsza ode mnie?- zapytał z wyrzutem
-Oczywiście i chciałam ci powiedzieć to na spokojnie jak wrócimy, ale cóż z nami koniec
-Dobra pożartowaliśmy sobie, a teraz co ty wygadujesz- do pokoju wszedł chłopiec, wzięła go do łazienki zaprowadziła do pokoju Marcina, prosząc go o chwilową opiekę nad synkiem, po chwili wróciłam do pomieszczenia gdzie czekał jeszcze mój chłopak - możesz mi to wyjaśnić
-Posłuchaj mnie jesteś warty tej swojej rodzinki i tej byłej narzeczonej też. Nigdy ale to nigdy nie będę z facetem, który nie przyzna się do Mikołaja, bo to na jego szczęściu zależy mi najbardziej- powiedziałam biorąc walizkę i torebkę
-O czym do jasnej cholery mówisz-krzyknął zdenerwowany obracając mnie w swoją stronę- kocham go i traktuję jak własnego syna
-Wiesz co nie rozśmieszaj mnie, wróć sobie do tej narzeczonej, rzeczy które są w mieszkaniu dam Karolowi, a samochód odstawię ci pod blok, gdy tylko dowiem się dokładnie co ze zdrowiem Any- już nie zwracałam uwagi na jego słowo i gesty, poszłam po Mikołaja, pożegnałam się z bratem siatkarza i wyszłam z domu.
Zapięłam małego w foteliku, torby włożyłam do bagażnika i wsiadłam za kółku. Droga dłużyła mi się niemiłosiernie, w międzyczasie wykonałam połączenie do pana Zbyszka prosząc go o kilkudniową pomoc przy opiece nad małym, tłumacząc mu powód takiego postępowania. Oczywiście nie robił problemów, więc najpierw zawiozłam chłopca do dziadka, na szczęście miałam walizkę z ubraniami i nie musiałam wjeżdżać do mieszkania, potem od razu skierowałam się do szpitala. Wbiegłam jak burza na recepcję, gdzie pielęgniarka pokierowała mnie na odpowiedni oddział, gdzie spotkałam załamanego blondyna, który na mój widok, podniósł się i bez słowa mnie przytulił
-Jak to się stało- przerwałam ciszę
-Ana dostała miesiączkę, jak zawsze była ona bolesna, a podróż nie pomogła, wręcz przeciwnie nasiliła ból tym samym sprawiła, że młoda zaczęła brać leki, nie zdawała sobie sprawy, że ich przedawkowanie, może źle się dla niej skończyć i tak dostała duszności i trafiła do szpitala
-Dlaczego nie mówiła wcześniej - powiedziałam zrezygnowana
-A co by to zmieniło, wiesz jaka ona jest uparta
-A co mówią lekarze
-Najważniejsze że wiadomo co jest przyczyną tego stanu i wiedzą co mają robić. Zrobili jej płukanie żołądka, ale to chyba za późno, potem jeszcze coś jej robili, ale wiesz gadają w swoim języku i normalny człowiek ich nie zrozumie. Teraz jest nieprzytomna, nie wiadomo jak długo, jak się wybudzi, będą mogli dalej ją badać
-Mogę do niej wejść
-Jasne, pójdę po kawę chcesz też
-Poproszę- powiedziałam wstając i kierując się do sali
Była taka blada, słaba i bezbronna, a wokół pełno maszyn, które ułatwiały jej funkcjonować, usiadłam przy niej, chwyciłam jej dłoń i kciukiem ją głaskałam
-Co ty najlepszego zrobiłaś- zaczęłam cicho- wybrałaś sobie moment. Dlaczego wcześniej nie poszłaś do tego lekarza? Z kim sobie pogadam teraz? Byłabym wcześniej, ale wracałam z Warszawy. Andrzej wymyślił sobie, że pozna mnie ze swoimi rodzicami. Wiedziałaś że on miał narzeczoną i zerwał z nią tuż przed ślubem? Ogólnie chciałam ci powiedzieć, że nie jesteśmy z Wroną parą, on nie potrafi zaakceptować faktu, że jest jeszcze Mikołaj, a jego szczęście jest dla mnie najważniejsze. Teraz młody jest u pana Zbyszka, który kazał przekazać, że jak się szybko nie wybudzisz to on już do ciebie przyjdzie. Tak bardzo ciebie potrzebuję, nie możesz mnie zostawić, nie dam sobie rady- cały czas płacząc oparłam głowę o barierkę szpitalnego łóżka
Nie mam już siły na to wszystko, nie mam siły by przeciwstawić się losowi i wygrać tą okrutną, z góry przegraną bitwę. Los plata nam różne figle, najgorsze rzeczy nam się przytrafiają, ale to od nas zależy czy wyjdziemy z tej bitwy na tarczy, a nie pod nią. To my sami kierujemy własnym życiem, a to wszystko co nas spotyka, to nie kara, to sprawdzian. Sprawdzian, który pokaże nam nasze słabe i mocne strony, pokaże na ile jesteśmy mocni i ile potrafimy znieść. Złe emocje, które towarzyszyły mi od dłuższego czasu sprawiły, że zasnęłam


***
Miał być rozdział przed kolacją, a jest po... Nie za wesoło jest...
Życzę wszystkim zdrowych, spokojnych, radosnych świąt Bożego Narodzenia, spędźcie te święta w gronie najbliższych :)

piątek, 18 grudnia 2015

Rozdział 32

Niedzielny ranek był masakryczny. Mikołaj obudził mnie skacząc po łóżku i krzycząc, że ufo w nocy porwało siatkarza, chyba muszę ograniczyć mu bajki.
-Kochanie uspokój się- powiedziałam zaspanym głosem
-Gdzie jest Andrzej- zapytał siadając na łóżku
-Andrzej wrócił do domu wieczorem
-Już nas nie kocha?- zapytał ze łzami w oczach
-Ej co ty mówisz? Trochę się posprzeczaliśmy, a Andrzej był zmęczony podróżą i wrócił do siebie
-Czyli to przez ciebie on już nas nie kocha- krzyknął i wybiegł z pokoju
Zdałam sobie sprawę, co zrobiłam. Nie powinnam związywać się z Andrzejem, chłopiec go polubił, przywiązał się do niego, a co by było jakbyśmy zerwali, mały by miał do mnie ogromny żal. Wstając chwyciłam telefon i poszłam do pokoju chłopca, który płacząc bawił się samochodzikami
-Przepraszam cię kochanie, nie wiedziałam że tak to odbierzesz, ale może porozmawiasz z Andrzejem przez telefon- zapytałam siadając koło niego
-Tak- ożywił się, podałam mu telefon- nie odbiera
-Spróbuj jeszcze raz- chłopiec połączył się ponownie, niestety-daj mi na chwilę telefon
Wystukałam na klawiaturze, że ma odebrać, bo Miki chce z nim porozmawiać. Oddzwonił od razu, nie powiem zrobiło mi się trochę przykro, bo co, ode mnie nie odebrałby?

*Andrzej*
Z błogiego snu wyrwał mnie telefon, gdy spojrzałem kto dzwoni postanowiłem nie odbierać. Nie mogłem już zasnąć, telefon dał o sobie znać po raz kolejny. Moje ego zostało wczoraj potężnie urażone, dostałem SMSa postanowiłem go odczytać, zrobiło mi się strasznie głupio. Zadzwoniłem do nich, odebrał malec
-Cześć- powiedział smutnym głosem malec
-Cześć- powiedziałem radośnie próbując polepszyć jego nastrój
-Dlaczego cię nie ma? Gdzie jesteś? Już nas nie lubisz?- moje oczy były wielkości pięciozłotówek
-Skąd Ci to przyszło do głowy, kocham Was najmocniej na świecie. Trochę się pokłóciliśmy z mamą, ale to nie znaczy, że
-Wiedziałem, że to przez nią- krzyknął i po chwili usłyszałem dźwięk zerwanego połączenia
Zadzwoniłem jeszcze raz, niestety telefon był wyłączony. Zerwałem się z łóżka, w biegu się ubrałem i szybko ruszyłem do domu Klary. Po 20 minutach byłem na miejscu i pukałem w drzwi. Otworzyła mi dziewczyna
-Mały jest u siebie- powiedziała wpuszczając mnie do środka, bez słowa ruszyłem do pokoju
-Co pan wyprawia- rzekłem czym przerwałem chłopcu zabawę
-Andrzej- szybko się poderwał i przytulił do mnie
-Co robisz- zapytałem lekko odsuwając go od siebie
-Bawię się- rzekł z uśmiechem
-Nie o tym mówię, dlaczego jesteś taki niegrzeczny, dlaczego nie słuchasz mamy
-To nie jest moja mama- odpowiedział odsuwając się ode mnie, usłyszałem zamknięcie drzwi
-Mikołaj co ty pleciesz- posadziłem go sobie na kolanach - mama bardzo cię kocha i zrobi wszystko byś zawsze chodził uśmiechnięty
-Wcale że nie, bo kazała mi zjeść zupę, a ja chciałem pizze
-Nie można cały czas jeść pizzy, bo będziesz chory. Pamiętaj, że mama cię kocha i pamiętaj że cokolwiek by się działo, czy będę z mamą czy nie to też zawsze będę cię kochał- mały przytulił się do mnie, poczułem się niesamowicie, dłuższą chwilę tak trwaliśmy- musisz zrobić dwie rzeczy-powiedziałem przerywając tę piękną chwile- najpierw przeprosisz mamę, a później posprzątasz zabawki
-Wszystkie?
-Wszystkie- pstryknąłem go w nosek- no leć
-Pójdziesz ze mną?- zapytał z nadzieją w głosie
-Oczywiście
Poszliśmy do kuchni gdzie dziewczyna płacząc szykowała śniadanie. Stanąłem w progu, a mały podszedł do brunetki
-Mamo- pociągnął ją za kawałek męskiej, dresowej, o dwa rozmiary za dużej bluzy
-Co jest- zapytała z przyklejonym uśmiechem, wzięła go na ręce i posadziła na blacie
-Bo ja chciałem Cię przeprosić-zaczął spuszczając głowę- ostatnio byłem bardzo niegrzeczny, nie zjadłem zupy, potem krzyczałem, rozwalałem zabawki, nie słuchałem cię, przepraszam- dopiero teraz mały podniósł głowę, a dziewczyna przytuliła go
-A powiesz mi dlaczego tak się zachowywałeś?
-Bo jak ostatnio byłem w przedszkolu, to rano nic mi nie mówiłaś że jadę do wujka Mariusza i że to on mnie odbierze i że zostanę u niego na noc. A mi było smutno, bo myślałem że już mnie nie kochasz i chcesz, żeby wuja zawiózł mnie do domu dziecka
-Nigdy, ale to nigdy nie oddam cię do domu dziecka - ponownie go przytuliła- kocham Cię
-Ja ciebie też mamusiu, a co robisz na śniadanie?- uśmiechnął się
-Kanapki, zmykaj do pokoju, jak będą gotowe to cię zawołam- postawiła go na podłogę i wróciła do przygotowywania śniadania
Dziewczyna ani razu na mnie nie spojrzała, co bardzo mnie zabolało. Po jaką cholerę unosiłem się dumą?!
-Pomożesz mi- przerwał moje rozmyślenia
-Zaraz przyjdę- powiedziałem, a chłopiec wrócił do pokoju
Niepewnie zacząłem podchodzić do dziewczyny, chyba pierwszy raz się tak denerwowałem. Gdy zostało mi zaledwie kilka milimetrów, zadzwonił telefon dziewczyny
-Przepraszam cię- chwyciła telefon i odeszła na chwilę
-Co- zapytała ocierając łzy-Nic się nie stało... Misiek daj już spokój... Nie jestem małą dziewczynką... Tak wzięłam... Dobrze będę uważać... Pamiętam, ej ale skąd ty wiesz?... Dam radę sama... Na prawdę nie musisz przyjeżdżać... Na pewno trafię... Dobrze jeżeli chcesz to pojedziemy razem... Pa pozdrów Dagę i dzieciaki, a i jeszcze jedno, weźcie się ogarnijcie, bo ja waszych rachunków nie będę płacić. Powiedz Mariuszowi i Pauli, żeby się nie martwili-dziewczyna rozłączyła się i wróciła do wcześniejszych czynności, nic nie rozumiałem z tej rozmowy
-Przepraszam kochanie za wczorajsze zachowanie- powiedziałem odwracając ją w swoją stronę i opuszkami kciuka starłem ostatnią łzę
-Nic się nie stało, pogadamy później, jak przyjdzie pan Zbyszek po małego- powiedziała obojętnie, co sprawiło nieprzyjemne ukłucie w sercu- a teraz muszę zrobić śniadanie, idź do małego albo do salonu, chyba że chcesz, wrócić do siebie, wybór należy do ciebie- powiedziała i zaczęła kroić warzywa
Bez słowa wróciłem do małego Mikołaja, było mi źle, nie chcę żeby nasze rozmowy tak wyglądały. Pogrążony w myślach pomagałem małemu sprzątać zabawki. Malec cały czas się uśmiechał, co sprawiło polepszenie mojego stanu psychicznego
-Idziesz czy nie
-Przepraszam zamyśliłem się, co mówiłeś
-Mama woła nas na śniadanie- nie miałem wyboru, bo mały pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do stołu
-Nie będę Wam przeszkadzał, smacznego- oboje zrobili dziwne miny, postukali się po głowie i powiedzieli że zostaje, tak więc nie miałem wyboru.
Po śniadaniu Miki poprosił, żebyśmy się pobawili w trójkę, Klara się zgodziła, ale przez cały czas uciekała ode mnie dotykiem, wzrokiem. Przerwał nam dopiero dzwonek do drzwi, poszedłem otworzyć, był to dziadek malca, po mimo zaproszenia na kawę, mężczyzna wziął małego, bo stwierdził, że muszą jeszcze wjechać do sklepu, tak więc zostaliśmy sami
-Co się dzieje?- zapytałem gdy dziewczyna zaczęła sprzątać
-Nic, przepraszam że musiałeś tak wcześnie wstać i przyjeżdżać tu- mówiła nie przerywając czyszczenia gazówki- przepraszam, że musiałeś patrzeć na obraz mojej nędzy i rozpaczy
-Przestań już to sprzątać i spójrz mi w oczy- wyrwałem jej szmatkę i wrzuciłem ją do zlewu- nie przepraszaj mnie za takie rzeczy, chciałem przyjechać, wyjaśnić sobie coś z małym i cię zobaczyć, czy to takie dziwne- dziewczyna skierowała się do salonu, uczyniłem to samo
-Tak jak ci mówiłam wcześniej, musimy pogadać- utrzymywała dystans- zdałam sobie dziś sprawę, że tak nie może być i zachowałam się jak ostatnia egoistyczna świnia. Miki bardzo się do ciebie przywiązał, zabrnęło to za daleko, gdyby nam nie wyszło, on najbardziej by na tym ucierpiał. Nie było cię raptem tygodnia, a on już wariował, za mocno cię pokochał- spojrzała na mnie
-Nie wygaduj bzdur, wyjdzie nam, rozumiesz, wyjdzie. Mikołaja traktuję jak własne dziecko, pokochałem go tak samo jak ciebie. Umówiłem się z nim,że jakby nam nie wyszło to będziemy się spotykać. Zostawmy już ten temat w spokoju, wyjaśnij mi o czym mówił dziś mały i co to był za telefon
-Byliście na wakacjach, a ja- przerwał nam dzwoniący telefon- muszę odebrać, bo nie da mi żyć
Cześć... Tak u mnie wszystko w porządku... Nie jestem sama, Andrzej jest, a Miki pojechał do dziadka... Nie i się nie dowie... Nie... Mariusz to jest moja sprawa i ja będę o tym decydować, wystarczy że Wam się tłumaczę... Nie... Nie... Nie... Tylko spróbuj, a zginiesz marnie... Dobra... Jasne... Pa-skończyła rozmawiać- to na czym skończyliśmy- zapytała odkładając telefon
-Wytłumaczysz mi co się działo jak nas nie było, co to są za telefony?- zacząłem się martwić
-Nic się nie stało, tak jak Miki mówił trochę narozrabiał, a ja najzwyczajniej w świecie nie dawałam sobie rady, byłam zmęczona i w czwartek poszłam na zakupy, no i tam straciłam przytomność
-Jak to- podniosłem się zdenerwowany- dlaczego nic nie mówiłaś, byśmy od razu wrócili, od samego początku mówiłem, że to zły pomysł
-No właśnie- uniosła głos- a ja tego nie chciałam, mieliście tam wypocząć, zregenerować siły. To zwykłe zmęczenie, nic mi nie jest
-A co z tymi telefonami?- nie mogłem się uspokoić
-Powiadomiłam Mariusza, że jestem w szpitalu i poprosiłam go, żeby odebrał małego z przedszkola. Oczywiście chciał przyjechać do mnie lecz mu zabroniłam, a on był na tyle mądry, że wykablował wszystko Michałowi i ten przyjechał
-Musimy coś z tym zrobić- powiedziałem wracając na kanapę- pojedziemy z rana do rodziców i wrócimy w sobotę
-Andrzej- westchnęła zrezygnowana- nie chcę przeszkadzać, pojedziesz sam, pobędziesz z rodziną, nacieszysz się nimi
-Bez Was nie jadę, w ogóle nie chcę tego słuchać. Dlaczego się tak zachowujesz?
-Jak?- uniosła głos
-W ogóle nie myślisz o sobie, wszyscy są ważniejsi niż ty?!- dziewczyna nie potrafiła odpowiedzieć- to wspaniałe, że troszczysz się o wszystkich, ale pomyśl czasem o sobie
-Dobrze- wtuliła się we mnie- brakowało mi ciebie
-Mi ciebie też, dlaczego rano płakałaś?- zapytałem głaszcząc ją po głowie
-To wszystko zaczyna mnie przerastać, zdałam sobie sprawę, że nie wiem jakbym się starała nie zastąpię Mikołajowi Leny i Marcina
-Słyszałaś naszą rozmowę- zapytałem niepewnie, a ona potwierdziła kiwnięciem głową
-Ma rację nigdy nie zastąpię mu mamy
-Klara wszystko się przecież wyjaśniło, mały myślał, że oddasz go do domu dziecka
-Przecież nic o tym nie wspomniałam,  nawet przez myśl mi to nie przeszło
-Kotek już wszystko jest w porządku, jesteś najlepszą mamą na świecie
-Kocham cię- powiedziała, a ja w odpowiedzi złączyłem nasze usta w namiętny pocałunek
Na jednym pocałunku się nie skończyło, więc ruszyliśmy do sypialni. Było niesamowicie, tak bardzo za nią tęskniłem. Spełnieni, wtuleni w siebie usnęliśmy.

*Klara*
Obudził mnie dzwonek do drzwi
-Andrzej wstawaj, Miki wrócił- krzyknęłam ubierając w pośpiechu spodnie
-Co- powiedział zaspany
-Miki wrócił- chłopak podniósł się szybko i zaczął się ubierać, ja w tym czasie poszłam otworzyć drzwi
-Hej- powiedział Facu
-Boże- oparłam się o framugę drzwi- trzeba było pisać albo coś
-A co się stało?- zapytał z uśmiechem -Dzień dobry- dołączył do nas Wronka
-Siema stary- wykonali męski uścisk
-Dobra wchodź, bo zimno leci- powiedziałam otwierając szerzej drzwi
-Chcę Wam kogoś przedstawić- rzekł niepewnie, zza jego pleców wyłoniła się dziewczyna o delikatnych rysach twarzy- to jest Majka
-Miło nam ciebie poznać, ale wejdźcie- zaprosiłam gości do salonu- napijecie się czegoś kawy, herbaty, może czekoladę
-Czekoladę
-Ja też
-Kochanie ja zrobię a ty usiądź- Wronka podszedł do mnie, pocałował mnie i poszedł do kuchni
-Śliczna z Was para- rzekła śliczna brunetka
-A dziękujemy, ale nie zawsze jest tak  wesoło, co nie- krzyknęłam
-Cokolwiek ona powie na mój temat to kłamstwo- wychylił głowę
-No właśnie mówiłam Mai jaki jesteś kochany, opiekuńczy, zabawny, przystojny, fantastyczny, ale masz racje to akurat było kłamstwo
-No nie, tu akurat muszę przyznać ci rację- powiedział wracając do salonu z czterema kubkami z parującą cieczą
-Przecież wszystko co mówię na twój temat to kłamstwo
-Oj dobra, prawie wszystko- chłopak ruchem ręki pokazał mi, że mam wstać, uczyniłam to i już po chwili siedziałam u niego na kolanach
-Oni od zawsze się tak kłócą- powiedział Facu do dziewczyny
-To że się kłócą oznacza, że się kochają- odpowiedziała mu
-No widzisz, dziewczyna dobrze gada- odezwał się Wrona
-Nie denerwuj się tak, my nie gryziemy- powiedziałam zauważając jej zdenerwowanie
-Aż tak widać- chłopacy spojrzeli na siebie, nie wiedząc skąd to wiem
-Klara jest psychologiem, takie coś wyczuwa na odległość- rzekł ze śmiechem mój chłopak, za co dostał z łokcia
-A jak tam wasze sprawy?- zapytałam niepewnie, dziewczyna zdenerwowana spojrzała na Argentyńczyka- nie złość się na niego, zmusiłam żeby powiedział mi o wszystkim
-Więc zerwałam zaręczyny, a Mark wyjechał
-Czyli?- ciągnęłam ją za język
-Jesteśmy parą- dokończył Conte
-To świetnie- klasnęłam w dłonie
-Możecie wyjaśnić mi o co chodzi- odezwał się dotąd milczący chłopak
-Jak się nie odzywałeś był spokój- powiedziałam z udawaną powagą
-Tak?- zapytał i zaczął mnie łaskotać
-Do..dobra.. ogarnij się- ledwo wydusiłam
-To o co chodzi?
-Im mniej wiesz tym lepiej śpisz- pocałowałam go, bo wiedziałam, że chce zacząć mnie łaskotać
-A my Wam chyba w czymś przeszkodziliśmy- powiedziała Majka
-Czemu?- zapytaliśmy jednocześnie
-Twoja bluzka- powiedział reprezentant Argentyny
-O kurwa- powiedziałam i szybko poszłam do łazienki
Zrobiło mi się strasznie głupio, choć wszyscy jesteśmy dorośli i każdy z nas uprawiał już seks. Wróciłam do gości i ich przeprosiłam co skwitowali uśmiechem. Długo rozmawialiśmy, przerwał nam dzwonek do drzwi, poszedł otworzyć je Wroniasty
-Mamooo- szybko przybiegł do salonu i przytulił się do mnie
-Rozbierz się, bo będzie ci za gorąco- wrócił do nas Endrju
-Ty to musisz wszystko popsuć- powiedziałam z udawaną pretensją- no dobra ma racje. A gdzie dziadek
-Musiał jechać do domu, bo kolega miał go odwiedzić- odpowiedział mój chłopak
-Wykąpiesz mnie i poczytasz mi bajkę- zapytał Wrony, robiąc oczy kota ze Shreka
-Jasne- odpowiedział mu- przepraszam, ale obowiązki wzywają- wziął chłopca i ruszyli razem do łazienki
-Świetna z Was rodzina- uśmiechnęła się Maja- długo jesteście razem
-W sumie to nie, zostaliśmy parą przed Memoriałem Wagnera
-Rzadko spotyka się pary, które tak się rozumieją
-Uwierz mi, że na początku tak nie było- powiedział ze śmiechem Facu
-A długo się znacie
-Od zeszłego sezonu
-Love story, wpadliście na siebie, pokłóciliście się, a potem zaczęliście się spotykać- obstawiała dziewczyna
-No niestety to nie u nas, taką historię to miał Kłos i Anastazja, w sumie gdyby nie ona to byśmy się nie poznali. Zaczęło się to pewnego pochmurnego dnia, moja przyjaciółka pracowała w barze, tego dnia z powodu pogody, przychodziło dużo ludzi, więc ja dobroduszna pomogłam jej, pech chciał że trafiło na nich, Andrzej zachował się strasznie, za co mu się oberwało. Później było jeszcze gorzej, szukałam pracy, akurat Skra szukała psychologa, więc się zgłosiłam, do teraz żałuję że nie zrobiłam mu wtedy zdjecia, bo jego mina była bezcenna. Uwierz mi że nienawidziliśmy się, miałam ochotę go zabić, dokuczaliśmy sobie na każdym kroku, przyszła taka pora, że musieliśmy zawrzeć pokój, by nasi wspólni przyjaciele się pogodzili, trwało to za ledwie kilka dni. Potem nasze relacje się pogorszyły. Po sezonie Antiga zaproponował mi pracę w reprezentacji Polski, tam poznałam Krzyśka mega pozytywny facet, który z biegiem czasu uświadomił mi że Jednak coś do niego czuję. No i tak właśnie jestem z tym łosiem
-Kto łosiem?- wszedł do salonu Wrona
-Ty- rzekł Facu
- A nic kochanie, mały już śpi?
- I tu jest właśnie problem- podrapał się po głowie - usnął w sypialni
- Nie wierzę, znowu?- zapytałam zrezygnowana
-Znowu, znowu - poczochrał mnie po włosach, jak ja tego nie lubię
- Śpisz na kanapie
- Chyba śnisz kocie - pocałował mnie w czoło
- My się będziemy już zbierać, nie chcemy przeszkadzać - powiedziała Maja wstając
- Nie przesadzajcie i siadajcie- powiedziałam
- Majka ma rację- poparł ją przyjmujący i skierowali się do przedpokoju
- Mi to się podoba- rzekł mój chłopak obejmując mnie w pasie
- Ja was przepraszam za niego, Majka on się tak nie zachowuje zazwyczaj, ale wrócili z wakacji, wyobraź sobie trzech facetów i jedna biedna dziewczyna
- Współczuję jej
- Chyba nam, ona tylko z pozoru wydaję się taka miła, bezbronna, a jak się wydrze to istny pogromca
- O to tak jak ty- rzekł do swojej dziewczyny Facundo, za co dostał kuksańca w bok- ałć
- Dzięki za wizytę, wpadajcie częściej Pożegnałam się z nimi, zamknęłam drzwi i poszłam do kuchni. Zaczęłam przygotowywać kolację z podanych przez doktora produktów, mój chłopak był nieco zdziwiony widząc tak bogate źródło witamin. Skwitowałam to uśmiechem, mówiąc że czas o siebie zadbać, muszę przecież jakoś się przy nim prezentować. Na szczęście chłopak uwierzył na słowo i pomógł mi w przygotowywać posiłek. Dzień dziś był dość męczący, ale z drugiej strony dawno tak nie wypoczęłam, reprezentacja, Mikołaj, przejazdy to naprawdę męczące, ale życie pokazało mi już że jeśli jest pod górkę to jest to właściwa droga. Zapewne każdy pomyśli sobie, że sama sobie na to zasłużyłam odrzucając wszystkie pomocne dłonie wyciągane w moim kierunku, robiąc tym samym z siebie bohaterkę. Tyle że prawda jest zupełnie inna, nie przyjmuję pomocy, bo ludzie w tych czasach nie robią nic bezinteresownie, zawsze będą chcieli coś w zamian. Może nie wszyscy tacy są, ale większość, następne czego nauczyło mnie życie. A tak mam pewność, że nie będę musiała spłacać w przyszłości swoich długów. Wieczór minął nam spokojnie.


*Anastazja*
Jak tylko wróciliśmy do domu położyłam się, nie byłam zmęczona, ale z powodu początku miesiączki czułam się okropnie. Leżąc nogi miałam blisko klatki piersiowej, Karol chyba nie zauważył mojego stanu i zaczął mnie całować. Gdy odgarnął moje włosy, wówczas zobaczył cierpienie wymalowane na mojej twarzy. Zmartwiony odrazu zapytał co się dzieje, ledwo słyszalnym głosem odpowiedziałam, że źle się czuję. Chłopak pocałował mnie w czoło, ubrał się i wyszedł. Po 15 minutach wrócił z kapsułkami do rozpuszczenia, odrazu poszedł je przygotować.
-Dziękuję- powiedziałam i wypiłam szybko niedobry roztwór, po czym położyłam się spać.
Długo nie spałam, ból był tak silny, że nie mogłam spać. Zauważyłam że obok mnie śpi Kłos, delikatnie żeby go nie zbudzić wstałam i skierowałam się do kuchni, by ponownie przygotować sobie ten niesmaczny lek. Po jego wypiciu, postanowiłam wziąć kąpiel. Leki+odprężająca kąpiel= złagodzenie bólu. Włosy splotłam w luźnego koka i w bluzie chłopaka poszłam do salonu, gdzie włączyłam na ipli "na sygnale". W trakcie oglądania poczułam, że ból wraca, poszłam do kuchni i kolejny raz wypilam lekarstwo.
 Nie spałam całą noc, leki się skończyły, były na prawdę mocne i był czas, że nie czułam bólu. Nad ranem gdy mój miszcz jeszcze spał wyszłam do apteki uzupełnić braki w domowej apteczce, kupiłam 2 opakowania, żeby nie chodzić częściej. Wróciłam, chłopak jeszcze spał, w kuchni rozrobiłam lek, wypiłam go i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Gdy nakrywałam do stołu poczułam dłonie oplatające mnie w pasie
-Jak się czujesz- zapytał z troską
-Dobrze- skłamałam i wymusiłam uśmiech
-Taa jasne, a Wrona to najprzystojniejszy siatkarz w Skrze- powiedział siadając do stołu
-A nie- zapytałam z udawanym zdziwieniem
-Bardzo śmieszne, a tak na poważnie to leżysz cały dzień w łóżku, bo założę się po dwóch godzinach wstałaś wczoraj
-A ty to wróżbita Maciej, czy co?
-No akurat ta fucha to Igły, ja mu nie będę pracy odbierał. Wiesz ma już swoje lata, emerytura zbliża się wielkimi krokami, a powiedzmy sobie szczerze, że żyjemy w kraju gdzie nie są one za wysokie, a tak to po godzinach, niech chłop sobie trochę dorobi
- Krzysiek jeszcze nie raz ci pokaże na co go stać, a po drugie za te słowa byś oberwał od niego i Klary
-Dobra koniec tych czułości jedz i idź do łóżka
-Nie jestem głodna- powiedziałam zgodnie z prawdą
- Nie chcę tego słyszeć
-Karol daj spokój, czuję się masakrycznie, a ty jeszcze mnie dobijasz- powiedziałam wstając od stołu - pójdę się położyć, jak zjesz to mnie zawołaj i przyjdę posprzątać- powiedziałam całując go w policzek i kierując się do sypialni
-Oj dziewczyno- westchnął zrezygnowany
Gdy przyłożyłam głowę do poduszki zasnęłam. Oczywiście trwało to zaledwie dwie godziny, czułam się obserwowana, nic mi się nie zdawało, Karol siedział na łóżku i tak jakby nigdy nic wpatrywał się we mnie.
- Co tam- zapytałam lekko zaspanym głosem
-Czemu nie śpisz
-Wyspałam się już - powiedziałam wstając
- A ty gdzie?
- Czemu nie obudziłeś mnie wcześniej, teraz te naczynia będą pozasychane i będę je szorować do jutra
-Traktujesz mnie jak jakieś niedorozwinięcie umysłowe czy mi się wydaję?- zapytał zdenerwowany
-Że co proszę- nie rozumiałam dlaczego tak mówi
-Myślisz że nie umiem po sobie posprzątać i że czekałbym aż się obudzisz i posprzątasz wszystko, a ja będę sobie w salonie pił piwo? Myślałem, że trochę wyżej mnie cenisz- krzyknął i wyszedł z domu
Nie miałam siły za nim biec, rozpuściłam 3 kapsułki na raz i szybko wypiłam, poszłam do salonu i włączyłam tv, oglądając nudny serial zasnęłam.
Obudziłam się czując, że nie mogę złapać oddechu, chwilę zajęło mi żeby się uspokoić, tym samym oddech wrócił do normy. Rozejrzałam się wokół niemałe było moje zdziwienie gdy zorientowałam się że jestem w sypialni. Z trudnością wstałam, ponieważ mój organizm był nieco osłabiony. Trzymając się mebli doszłam do salonu, gdzie siedział Karol
-Przepraszam- odezwałam się cicho, chłopak szybko podbiegł i zaniósł mnie na kanapę
-To ja przepraszam, nie powinienem się tak zachowywać- rzekł przekładając kosmyk moich włosów za ucho- musimy jechać do szpitala, strasznie wyglądasz
-Ty to jednak umiesz pocieszyć kobietę
-Wiesz że nie oto mi chodziło, widzę jak się męczysz
-Doceniam że tak się o mnie martwisz, ale nie trzeba, czuję się dobrze
-Nie ma żadnego ale, zbieraj się- powiedział wstając
-Siadaj i nie wariuj- jego postawa się nie zmieniła- dobra zrobimy tak, jeśli do jutra mi nie przejdzie to obiecuję że pójdę do lekarza
-Na pewno?
-Tak- chwyciłam jego dłoń i chłopak usiadł
Resztę dnia przesiedzieliśmy, rozmawiając i oglądając telewizję

***
Przepraszam że tak długo czekaliście, ale obiecuję że przed wigilijną kolacją pojawi się kolejny rozdział.
Sielanka dobiega końca, dziewczyny mają problemy ze zdrowiem. Miki zaczyna się uspokajać, ale czy na długo? Jak rodzina Andrzeja zareaguję na Klarę z synkiem, a jak zareaguję dziewczyna? To już w następnym rozdziale...
Do następnego :)
 

 CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ 













piątek, 4 grudnia 2015

Rozdział 31

Rano zawiozłam Mikołaja do przedszkola. Oczywiście nie uniknęłam przesłuchania Mariusza i Pauli oraz Moniki. Powiedziałam im to samo co Michałowi, ale nikt nie chciał mi uwierzyć. Na prawdę, aż tak źle kłamię? Zakupiłam produkty do mojej nowej diety, którą zapisał mi lekarz. W domu już mam posprzątane, niestety nie obyło się bez zawrotów głowy. Cały czas wydzwaniają do mnie po kolei Mariusz, Michał, Paula i Dagmara, czuję się jak małe dziecko, które pierwszy raz wyjechało na kolonie i teraz rodzice dzwonią pytając czy nic mi nie jest. Właśnie siedzę nad stosem papierów, znaczy się nad rachunkami, gdy słyszę, że po raz kolejny dzwoni mój telefon. Głośno westchnęłam, gdy ujrzałam kto dzwoni
-Jeszcze żyję, czuję się świetnie- krzyknęłam
-Spokojnie- rzekł Michał
-Jak mam być spokojna skoro cały czas ktoś do mnie dzwoni i pyta się jak się czuję. A mówią, że kobiety mają długi jęzor
-A słyszałaś coś o równouprawnieniu?- zapytał ze śmiechem- a tak na poważnie to wzięłaś tabletki
-Wzięłam- głośno westchnęłam- Misiek kończę, bo siedzę nad rachunkami, a muszę jeszcze obiad zrobić i małego niedługo odebrać
-Może ci jakoś pomogę, o przyjedźcie do nas na obiad
-Kochany jesteś, ale już nie przesadzaj, dam radę, papa- nie czekając na jego reakcję szybko się rozłączyłam
Wróciłam do jakże ciekawej rzeczy, jaką jest zapłata rachunków. Po uregulowaniu wszystkich opłat, których trochę się nazbierało, zaczęłam robić obiad, dziś padło na zupę pomidorową. Gdy potrawa była gotowa, pojechałam do przedszkola. Po powrocie do domu ja nałożyłam nam obiad, a malec poszedł umyć ręce
-Nie chce- rzekł Mikołaj
-Kochanie musisz jeść, żeby być duży- powiedziałam myśląc, że to coś zmieni
-Nie- odsunął talerz od siebie- Czemu nie mogłaś zamówić pizzy- uniósł głos
-Tak nie będziemy rozmawiać, proszę cię zacznij jeść- przysunęłam miseczkę z powrotem do niego
-Nie chcę- krzyknął i chciał wstać
-Nie odejdziesz od stołu dopóki nie zjesz- zaczęłam jeść swoją porcję
-Daj mi coś innego, nie chcę tego- machnął tak, że zupa wylała się
-O nie mój kawalerze, tak my się bawić nie będziemy. Ja to posprzątam, ale naleję ci nową i nie zrobię ci nic innego do jedzenia, nie można cały czas jeść pizzy, chipsów i cukierków- powiedziałam lekko zdenerwowana jego zachowaniem
-Nie będę cię słuchał- wstał i pobiegł do swojego pokoju
Byłam coraz bardziej nerwowa, posprzątałam wylaną przez Mikołaja zupę i zasiadłam przy stole. Pewnie wiele osób pomyśli, że powinnam tam teraz iść, ale ja chyba nie mam czego sobie zarzucić. Nadal zdenerwowana jadłam zupę, usłyszałam dzwonek wydobywający się z mojego telefonu, nie patrząc kto dzwoni odebrałam
-Czego- zaczęłam nieprzyjemnie
-Zadzwonię później- powiedziała Paula
-Przepraszam
-Co się stało?
-Aaa Miki lekko wyprowadził mnie z równowagi, a tak to wszystko w porządku. Jestem Wam wdzięczna, że tak się o mnie troszczycie, ale ja jestem już dużą dziewczyną i umiem o siebie zadbać
-Klara- westchnęła głośno, chyba nie wiedziała co powiedzieć- zadzwonię później, jakbyś czegoś potrzebowała to wal śmiało
-Dziękuję, pozdrów chłopaków
-Ucałuj Mikiego jak się uspokoi, trzymaj się pa
-Papa- rozłączyłam się
Skończyłam posiłek i włożyłam naczynie do zmywarki. Poszłam do pokoju Mikołaja, który leżał na swoim łóżku
-Wróć do kuchni i zjedz obiad- powiedziałam spokojnie
-Nie chcę
-Kochanie co się stało?
-Nic, nie chcę
-Mikołaj proszę cię, wstań i idź do kuchni- podniosłam lekko głos
O dziwo wysłuchał mnie i jadł z grymasem zupę, w ogóle się do mnie nie odzywając. Gdy tak siedziałam z nim przy stole rozdzwonił się mój telefon. Czy oni mają za dużo na koncie, bo nie wiem. Przeprosiłam Mikiego i odeszłam kawałek
-Dzień dobry Klaro, możesz rozmawiać- usłyszałam głos prezesa Piechockiego
-Dzień dobry, coś się stało?- zapytałam zdziwiona tym telefonem
-Właściwie to tak, wiem że masz jeszcze wolne, ale zauważyłem ostatnio, że z Facu coś nie dobrego się dzieję. Pytałem chłopaków, ale oni nie wiedzą o co chodzi. I tu mam właśnie prośbę do ciebie, żebyś z nim porozmawiała, może tobie coś powie.
-Zrobię wszystko co w mojej mocy, gdy uda mi się z niego coś wyciągnąć to dam panu znać
-Dziękuję Klarko, już nie przeszkadzam, do widzenia
-Do widzenia
Napisałam do Conte, że źle się czuję i czy mógłby mi zrobić zakupy, natychmiastowo dostałam odpowiedź, że mam wysłać listę, a on będzie najpóźniej za 20 minut. Z uśmiechem na ustach wróciłam do Mikołaja, który niechętnie jadł zupę.
-Skończyłem teraz chcę nagrodę
-Dziś pan nie zasłużył na nagrodę- powiedziałam wkładając puste już naczynie do zmywarki
-Ale jak to- krzyknął malec i tupnął nogą
-Za takie zachowanie nie ma nagrody
-Jesteś niesprawiedliwa, mama dałaby mi nagrodę- wykrzyknął i pobiegł do swojego pokoju
Zamurowały mnie te słowa, załamana usiadłam na krześle, oparłam łokcie na stole, a twarz ukryłam w dłoniach. Co robię nie tak? Za jakie zachowanie Bóg mnie tak ukarał? Najpierw straciłam rodziców, potem siostrę! Na pewno moja rozpacz trwałaby dłużej, lecz usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko wstałam i poszłam otworzyć, oczywiście był to Facundo
-Co się dzieję- zapytał po angielsku i mnie przytulił
-Idź do salonu, a ja zaraz wrócę- odpowiedziałam w tym samym języku i poszłam do łazienki się ogarnąć
Po doprowadzeniu się do stanu, powiedzmy dobrego, zmierzałam do pokoju gdzie czekał siatkarz, zajrzałam do pokoju chłopca, bawił się, nie przerywając mu, zamknęłam cicho drzwi
-Co się stało- zapytał jeszcze raz
-Tak na prawdę to nic- rozmowę prowadziliśmy w języku angielskim- rozmawiałam z prezesem, Martwi się o ciebie, jak wiesz ja ma jeszcze tydzień wolnego i nie wiem za bardzo co dzieje się w klubie. Możesz mi zaufać, a jak nie ufasz to obowiązuje mnie tajemnica zawodowa
-Ufam tobie, ale u mnie nic się takiego nie dzieję-powiedział speszony
-Mi nie będziesz ściemniał, o dziewczynę chodzi?- zapytałam co pierwsze przyszło mi na myśl
-Poznałem ją jeszcze w Argentynie, jest Polką- jego wzrok zatrzymał się na obrazie za oknem- zachowałem się beznadziejnie. Najpierw nienawidziliśmy się, skakaliśmy sobie do gardeł przy każdej możliwej okazji, byliśmy sąsiadami. Kiedyś tak bardzo uraziła moje ego, że nie wytrzymałem i tak jakby chciałem ją uderzyć, ale mój umysł w pewnym momencie pokierował pięść na ścianę, byliśmy strasznie blisko siebie, wtedy zobaczyłem jaka jest piękna i ją pocałowałem, a ona odwzajemniła to, no i skończyliśmy u niej w sypialni. Dwa dni później znowu się pokłóciliśmy i znowu wylądowaliśmy w sypialni, tym razem u mnie. Zawarliśmy taką umowę, seks bez zobowiązań, jeśli ktoś z nas by coś poczuł od razu mieliśmy mówić. Wiedziałem, że zależy jej na znalezieniu księcia z bajki, z którym założy rodzinę i będą żyli długo i szczęśliwie, ona cały czas go szukała. Pewnego razu zobaczyłem ją jak całowała się z jakimś facetem, nie wiem co wtedy się ze mną stało. Spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy do walizki, klucze do mieszkania dałem koledze i ruszyłem na lotnisko. Nie miałem żadnego planu, chciałem jak najszybciej uciec, jedyny samolot, w którym o dziwo było wolne miejsce, leciał do Polski, bez zastanowienia kupiłem go i dlatego tu jestem. Historia niedawno zatoczyła koło i się spotkaliśmy, znów jest moją sąsiadką. Przyjechała tu z tym facetem, za miesiąc biorą ślub, nie wiem co mam robić, już myślałem, że się z niej wyleczyłem, już było dobrze- szczerze to nie wiedziałam co powiedzieć, po chwili milczenia siatkarz dodał- wiem że to trochę jak jakaś historia z głupiego filmu, ale taka jest prawda
-Jedyne co mogę poradzić ci w tej sytuacji, to... Zawalcz o nią
-Jakby to było takie proste, ona jest szczęśliwa
-Na pewno?
-Tak mi się wydaję
-Zaufaj mi i szczerze z nią porozmawiaj, jeżeli cię kocha to powinna odwołać ślub
-A jeśli go kocha- przerwał spoglądając na mnie niepewnie
-Jeśli jest z nim szczęśliwa, to nie powinna się zawahać i powiedzieć ci, że nic do ciebie nie czuje, a wtedy będziesz musiał się z niej naprawdę wyleczyć, każdy ma gdzieś na świecie swoją drugą połówkę, ty też- uśmiechnęłam się
-Dziękuję-chłopak przytulił mnie- a teraz ty
-Co ja- zapytałam zdziwiona jego pytaniem
-Czemu płakałaś
-W sumie to sama nie wiem czemu, jestem trochę przemęczona i szybko się denerwuję
-Wrony nie ma a ty się denerwujesz?- powiedział ze śmiechem
-Też się da- uśmiechnęłam się
Nagle z pokoju Mikołaja usłyszeliśmy niezidentyfikowany dźwięk, przeprosiłam gościa i szybko tam podążyłam. To co ujrzałam sprawiło, że przez moment nie mogłam ruszyć się z miejsca
-Coś ci się stało- podeszłam do chłopca
-Nie
-A co to był za dźwięk- zauważyłam że jakimś cudem na szafce nie ma ani  jednej zabawki- dziś przechodzisz samego siebie, kąpiemy się, jemy kolacje i idziemy spać
-Bawię się
-Nie, skończyłeś już na dziś
Oczywiście wszystko robił z niechęcią i z grymasem na twarzy, myślałam, że nie dam rady, jeszcze zażyczył sobie, że chce spać w moim łóżku, na prawdę nie miałam ochoty już się denerwować i się zgodziłam. Z tego wszystkiego zapomniałam o siatkarzu, który czekał w sypialni
-Przepraszam cię
-Nie przepraszaj, ja już pójdę, jesteś padnięta. Dziękuję że mnie wysłuchałaś
-Nie przesadzaj, zostań jeszcze, nie wiem co dziś wstąpiło w Mikołaja, pierwszy raz się tak zachował
-Miał gorszy dzień, na prawdę będę leciał, zobacz która godzina- zegarek wskazywał 22.13- jutro porozmawiam z Mają
-Jeszcze raz Cię przepraszam, że musiałeś tak długo czekać. Daj mi znać jak będzie już po rozmowie- powiedziałam gdy chłopak zapinał kurtkę
-Jasne, dobranoc- przytulił mnie i pocałował w czubek głowy- idź już spać
-Dobranoc- gdy chłopak wyszedł, zakluczyłam drzwi
Poszłam do pokoju chłopca, zapaliłam światło, bałagan był straszny. Zaczęła układać wszystkie zabawki w odpowiednie miejsca, cały czas zastanawiając się co było powodem dzisiejszego zachowania Mikołaja. Skończyłam przed północą, usiadłam na podłodze i chwyciłam telefon, 10 nieodebranych połączeń, zapewne domyślacie się od kogo
-Cześć- powiedziałam niepewnie
-Boże co się z tobą działo, na zawał prawie zeszłam, zresztą Paula, Mario i Misiek też- powiedziała zmartwionym i zaspanym głosem
-Przepraszam Miki mi niedawno zasnął, a musiałam posprzątać, bo taki bałagan mały zrobił, że pozabijać się można było o te zabawki
-Masz odpoczywać, zobacz która jest godzina od rana jesteś na nogach, powinnaś już dawno spać
-Przepraszam, że Was pobudziłam
-Nami się nie przejmuj
-Dobranoc
-Dobranoc kochana- rozłączyłam się
Postanowiłam zobaczyć co się dzieję w świecie, natrafiłam na instagrama Karola, zdjęcie na którym był on z Anastazją "Zasłużony odpoczynek z najlepszą i najładniejszą kobietą na świecie... Tak to moja najwspanialsza dziewczyna Anastazja :*". Na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech, jestem ciekawa, czy Ana o tym wiedziała, bała się co powiedzieliby inni. Potem weszłam na insta Wronki, zdjęcie na którym jest wraz z zakochaną parą no i oczywiście Wojtkiem "#zakochani#włodiniejesttakizły#wakacjesiękończą#wracamydoPolski#strasznietęsknimy#KM<3"
Na moich ustach pojawił się ponownie szeroki uśmiech, tak bardzo za nimi tęsknię, zadzwoniła na skypie do mnie Ana, oczywiście dostałam ochrzan za to, że się nie odzywałam, ale nie mogłam przecież powiedzieć im, że byłam w szpitalu, nie uwierzycie co nasz wspaniały Karol zrobił, pomyliły mu się daty i wracają jutro wieczorem, oczywiście wszystko poszło nie tak. Dziadek Mikołaja wraca z Warszawy w niedzielę, a miał się zająć małym jak będę odbierała te duże dzieci, przecież nie zmieścimy się razem. Muszę coś wykombinować...
Na szczęście mam Monikę, nie robiła problemu, no ale oczywiście Mikołaj nalegał, że też chce jechać, więc razem z panią dyrektor, że pojedziemy dwoma samochodami. Czekaliśmy na lotnisku, bardzo tęskniłam za tymi głupkami, są mi strasznie potrzebni do życia. Gdy tylko wielkoludy pojawiły się na horyzoncie Miki wyrwał mi się i pobiegł przed siebie. Podbiegł do Andrzeja i przytulił się z całej siły, podeszłam do pozostałych i się z nimi przywitałam mocnymi uściskami, Monia stanęła z boku
-Dzień dobry- powiedziałam za plecami Wrony,
-Tęskniłem- rzekł i trzymając małego na ręce namiętnie mnie pocałował
-Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo
-Dobra zakochani, zbieramy dupy- powiedział Wojtek
-Nawet nie wiesz jak za tym tęskniłam- powiedziałam ze śmiechem
-Wiem wiem, wytłumacz mi jak ty wytrzymujesz z Andrzejkiem, on jest straszny. Ja zawsze wiedziałem, że on ma nierówno pod kopułą, ale dzielenie z nim pokoju przez tydzień było straszne
-I widzisz jakiego masz dobrego kolegę, myślisz że ja dla przyjemności jestem z nim w pokoju na każdym wyjazdowym meczu- dodał swoje trzy grosze Karol
-Dziękuję ci łaskawco, a zmieniając temat to jak my się pomieścimy?- zapytał Włodi
-Monika- krzyknęłam, kilkoro ludzi spojrzało się na mnie dziwnie
-Nie drzyj się tak- powiedziała z kubkiem kawy w ręce- na całe lotnisko cię słychać- przewróciła oczami
-Dobra nie marudź- wzięłam od niej kubek z parującą cieczą, potem ode mnie wziął Wrona, później Karol, Anastazja i Wojtek, który chciał przekazać Monice pusty kubeczek
-Daruj sobie- rzekła lekko zdenerwowana- kto jedzie ze mną
-Muszę jechać jeszcze do domu- odezwała się Anastazja, wszyscy popatrzyli na Wojtka
-O nie- powiedział razem z Moniką
-Zimno- odezwał się chłopiec który nadal był u Wrony na rękach
Poszliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu, w drodze dostałam SMSa że Wojtek już do nas nie przyjedzie, odpisałam tylko żeby się nie pozabijali. Gdy wróciliśmy do domu Anastazja oznajmiła mi, że przeprowadza się do Karola. Bardzo cieszyłam się ze szczęścia przyjaciółki, ale było mi smutno, myślałam, że będzie mi pomagać z Mikim, będziemy rozmawiać, bo teraz cały czas jest zajęta, ale nic ważne, że jest szczęśliwa. Mikołaj nalegał, żeby spać w mojej sypialni, a bajkę ma mu przeczytać Wrona
-Co jest kotek- zapytał gdy wrócił z pokoju
-Mały już śpi?- zapytałam zmęczona
-Jasne, więc mamy chwilę dla siebie- powiedział i zaczął mnie całować
-Andrzej nie...zmęczona jestem- rzekłam, ale nic nie docierał, chwyciłam jego twarz i powiedziałam, że nic z tego, ale on dalej swoje
-Andrzej nie- uniosłam głos i zdenerwowana wyszłam do łazienki
Wzięłam długą kąpiel, chłopak próbował mnie przepraszać, pukał w drzwi, lecz nie chciało mi się nic mówić. Wyszłam z łazienki po długim czasie i poszłam spać, szybko znalazłam się w ramionach Morfeusza.


***
Jak się podoba?
Jak widać, życie Klary nie oszczędza, zobaczymy może gdzieś za rogiem czaka szczęście?

CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ


Dziewczyna uwielbiająca siatkówkę. Uwielbiam czytać i oglądać filmy.