poniedziałek, 26 października 2015

Rozdział 28

Obudziło mnie wiercenie Antosia, szybko wstałam i z kuchni przyniosłam butelkę z mlekiem, którą podałam małemu. Gdy wypił już całą "flaszkę" dostał zastrzyku energii i zaczął gaworzyć. Wzięłam go na ręce i poszłam obudzić pozostałą dwójkę. Zaczęłam od Oliwiera, gdy ten już wstał i poszedł do łazienki się ubrać, potem w kolejce był Mikołaj.
Rozłożyłam w salonie koc, posadziłam na nim Antka i dałam mu zabawki. Mając go na oku, robiłam śniadanie. Gotowe kanapki ułożyłam na talerzu, a ten potem na stole
-Co chcecie do picia? Sok pomarańczowy czy herbatę- zapytałam chłopców
-Sok- odpowiedzieli razem
Wróciłam z dwoma szklankami, poszłam po małego Winiarskiego i razem z nim usiadłam przy stole. Skusiłam się na jedną kanapkę
-Pyszne- powiedział Oli, na co się uśmiechnęłam
-Słuchajcie chłopaki, ja po śniadaniu wejdę dosłownie na 5 minut do łazienki tylko się ubrać, pobawicie się chwilę z Antosiem
-Jasne- powiedzieli razem
Skończyliśmy posiłek, ja poszłam do łazienki, a chłopcy do pokoju. Nie minęło 5 minut, a ja wróciłam do chłopców
-Oli po plecak, Miki sprawdź czy wszystko masz, a ja idę ubrać naszego brzdąca- dałam każdemu zadanie.
W salonie zmieniłam pieluszkę, ubrałam małemu Winiarowi rajstopki, spodnie, podkoszulek, i bluzeczkę z długim rękawem, potem kurteczkę, buty i czapeczkę. Z gotowym chłopcem na rękach chciałam iść do pokoju gdzie wcześniej byli chłopcy lecz spotkałam ich na korytarzu, Oli pomagał zapiąć kurtkę Mikołajowi.
-Dzięki- powiedział mój syn
-Nie ma za co, to co ciociu idziemy??- skierował się do mnie
-Tak bierzcie plecaki i idziemy- chłopcy wzięli torby, zakluczyłam mieszkanie i wyszliśmy na parking gdzie stał samochód. Najpierw zapięłam Antoniego, potem małego Kamińskiego, a później sprawdziłam czy starszy Winiarski był dobrze zapięty
-To co najpierw zawieziemy Oliwiera, a potem Mikołaja, może być
-Tak
Z racji tego, że Winiarscy byli u mnie w domu mogłam tylko się ubrać, wykorzystałam sytuację gdy staliśmy na światłach i splątałam włosy w luźnego koka. Oliwiera odprowadziliśmy do szkoły, na szczęście Michał o wszystkim pamiętał i poinformował nauczycielkę, że to ja dziś przyprowadzę jego potomka. Zapięłam jeszcze raz chłopców w fotelikach i pojechaliśmy do przedszkola. Gdy byliśmy już na miejscu Miki sam się odpiął a ja wzięłam Antosia.
-Oooo, nie wiedziałam, że Mikołaj ma brata- powiedziała biorąc malutkiego na ręce, a ja zajęłam się synem
-Bardzo śmieszne- pożegnałam się z małym, który po chwili pobiegł na salę
-No tak za ładny- powiedziała robiąc do niego śmieszne miny- skąd go wzięłaś
-Pomagam przyjacielowi, długo nie było go w domu i chciałby wynagrodzić to żonie, a ja nie umiem takiemu małemu brzdącu odmówić
-No ale widzę czasu nie było, makijażu nie ma, uuu źle było
-Czasu nie było, trójka dzieci to nie przelewki
-Trójka?
-No tak, Antoś ma brata, zawiozłam go wcześniej do szkoły, my nie przeszkadzamy już- powiedziałam gdy do przedszkola, wchodziły kolejne dzieci
Pożegnałyśmy się całusem w policzek i wyszliśmy. Zapięłam fotelik i szybko wsiadłam za kierownicę, oczywiście zapięłam pasy
-To co pojedziemy jeszcze na zakupy, a potem do cioci i będziemy się bawić - uzyskałam odpowiedź w postaci energicznego ruchu rękami- no to super
Skierowałam się do biedronki, wzięłam wózek i położyłam w nim nosidełko z Winiarskim, potrzebne rzeczy pakowałam do wózka. Byłam przy dziale ze słodyczami, oczywiście cały czas rozmawiałam z Antosiem
-Kolorowe czy białe- pokazałam mu dwie paczki drażetek
-Kolorowe- powiedziała osoba stojąca za mną, nie powiem trochę się przestraszyłam
-Chcesz żebym zawału dostała?- zapytałam, witając się z Mariuszem
-Nieee, prezes by mnie zabił
-Na pewno- powiedziałam z uśmiechem dalej robiąc zakupy
-Widzę że jednak kolacja państwa Winiarskich wypaliła
-Ciocia Klara zawsze chętna, ale chyba byłam drugą opcją, bo widzę, że znasz temat
-Byli u nas rodzice Pauliny, mówiłem Michałowi, że może przywieźć chłopaków, ale stwierdził, że nie będzie narażał się moim teściom- powiedział na co się zaśmiałam- w sumie to miałem do ciebie dzwonić, Arek pytał kiedy zobaczy się z Mikim
-Wiesz co może w czwartek, jutro nie będzie nas w Bełchatowie- Antek dał o sobie znać-My to chyba już do kasy musimy- powiedziałam wskazując na chłopca
-Jasne, to lećcie- pożegnaliśmy się, ja ruszyłam do kasy, a Mario robił dalej zakupy
Na szczęście o tej godzinie w marketach nie ma tłumów. Po 20 minutach byliśmy już w domu. Przebrałam malca, później przygotowałam mu mleko i oglądając bajkę zasnął. Położyłam go na kanapie w salonie, poszłam do sypialni po kocyk. Okryłam go i poszłam do kuchni rozpakowywać zakupy. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi, spojrzałam na chłopca, który smacznie spał, lecz wiedziałam, że jak się nie ruszę to zaraz ktoś to przerwie
-No ile można- powiedział gdy otworzyłam drzwi
-Też się cieszę, że cię widzę Michał, wejdź- gestem ręki zaprosiłam go do środka
-Nie chcę przeszkadzać
-Jakoś dam radę, mały przed chwilą zasnął, jakoś cię przetrawię-powiedziałam z udawaną łaską
-Oj już na wstępie sobie grabisz
-Chodź do kuchni, bo muszę dokończyć rozpakowywanie zakupów. Nic mu nie jest, cały i zdrowy- wskazałam na kanapę gdzie spał
-A jak Oli- zapytał z troską
-Wiesz co, ja nie wiem co Daga mu daje, ale jest mega grzeczny. Wczoraj gdy kąpałam Mikołaja posprzątał zabawki, choć słowem się nie odezwałam, w ogóle nie sprawia problemu, pomocny i troskliwy, jak nie Winiarski
-Hahaha wiadomo, że Winiarski, a tak ogólnie to on wie, że jak mnie nie ma musi być grzeczny i pomagać trochę Dadze, to jej zasługa, że on taki jest, ja przez klub i reprezentację nie byłem w stanie jej pomóc.
-Dagmara bardzo cię kocha, i mogę się założyć, że rozumie to i cię wspiera, bo najciężej chyba było tobie w tym wszystkim
-Fakt, gdyby nie ona nie byłbym teraz kim jestem, nie robiłbym tego co kocham, to ona setki razy dawała mi kopa i wierzyła, nawet gdy reszta we mnie wątpiła. Dziękuję ci za to, że zostałaś z chłopakami i mogłem z nią spędzić wieczór i jej za to podziękować.
-Tymi słowami potwierdziłeś mnie, że dobrze zrobiłam, ale nie dziękuj, to ja jestem wam wdzięczna, że zamiast Daga zająć się tobą po sezonie poza domem, zajęłam się Mikim
-To co jesteśmy kwita?- podał mi dłoń
-Kwita- uścisnęłam ją- napijesz się czegoś
-Soku jak masz
-Pomarańcza czy wiśnia?
-Wiśnia-szklanki z sokiem położyłam przy barku
Ni stąd ni zowąd zakręciło mi się w głowie, szybko usiadłam na krześle
-Co się dzieje?- zapytał zmartwiony Misiek
-Nic, nic to przez ciśnienie, już oki- powiedziałam
-Klara nie kłam, co się dzieje, miałem wczoraj wrażenie, że gdy rozmawiałyśmy płakałaś
-Michał, każdy w życiu ma jakieś problemy
-Będzie dobrze?- zapytał pijąc sok
-Będzie- uśmiechnęłam się nikle
Rozmawialiśmy jeszcze trochę, dopóki mały się nie obudził. Michał ubrał go i razem z nim zeszłam na parking, oddać foteliki. Gdy wróciłam do domu nie mogłam znaleźć sobie miejsca, w końcu usiadłam w kuchni i z telefonem w ręku popijałam kawę. Weszłam na facebooka, od razu przyszły do mnie wiadomości od Andrzeja i Anastazji
"Co u Was? Tak jak mówiłaś zwiedzamy, kocham i tęsknię" na potwierdzenie wysłał zdjęcia. Chciałam żeby z urlopu skorzystał w 100% więc odpisałam mu krótko, że u nas wszystko w porządku i też tęsknię. Potem wyświetliłam wiadomość od Anastazji "Co u Was?",  następna wiadomość "Co się dzieje? Andrzej mówił mi, że u Was wszystko w porządku, ale odezwij się!!!" kolejna "Martwię się, odpisz mi!!! Jak wrócę to cię własnymi rękoma uduszę" wystukałam szybko na klawiaturze "U nas wszystko oki, wczoraj nocowali u mnie mali Winiarski i uwierz mi, że potem wszystko ci się odechciewa. Bawcie się dobrze 😊". Chciałam uniknąć niepotrzebnych wiadomości i wykorzystać sytuacje, że dziewczyna była niedostępna, lecz szybko dostałam odpowiedź "Rozumiem, ale wejdź teraz na skypa!!!". Z racji tego, że nie było rano czasu, poszłam do łazienki i się umalowałam. Nie chciałam włączać specjalnie komputera, więc Skypa odpaliłam na telefonie
*Anastazja*
Coś się dzieje u Klary, ale za cholerę nie wiem co. Zadzwoniła do nas, szybko odebrałam
-No w końcu, już myślałam, że umarłaś-zaczęłam
-Michał wziął wczoraj Dagę na romantyczną kolację i w ogóle, a Mariusz odpadł, bo byli rodzice Pauli
-Dobra ciocia- krzyknął Kłos
-A jak, dla małych Kłosów też będę dobra, co ja mówię najlepsza- powiedziała
- Ty już nie wybiegaj tak w przyszłość- odezwałam się
Opowiedzieliśmy jej co robiliśmy przez ostatni czas, widziałam, że chcąc nie chcąc, jednym uchem wpuszczała, a drugim wypuszczała, to co do niej mówiliśmy, oczywiście tylko ja się zorientowałam i dyskretnie wyprosiłam chłopaków z pokoju, oczywiście środkowi nie wiedzieli o co mi chodzi, na szczęście był jeszcze Wojtek, za co dziękowałam w duchu
-Klara my idziemy pograć trochę, poplotkujcie- powiedział przyjmujący i pociągnął chłopaków za bluzki
-To teraz mów- powiedziałam stanowczo
-Co?- zapytała zdziwiona
-Nie pierdol, znamy się trochę, więc?
-Czerpcie z wyjazdu, nie będę cię męczyła jakimiś bzdetami
-Jak mi nie powiesz, to zamawiam bilet na najbliższy lot- powiedziałam i zaczęłam ich szukać
-Więc- zaczęła, bo wiedziała, że jestem do tego zdolna- postanowiłam wczoraj posprzątać w mieszkaniu Andrzeja, oczywiście syf jak stąd do Toronto, jak sprzątałam w jego sypialni, to w ręce wpadła mi damska koszulka- brunetka rozkleiła się totalnie, że co kurwa?! trzeba, coś wymyślić
-A ja zastanawiałam się gdzie ona jest - podniosła na mnie pytający wzrok- no pamiętasz, jak kiedyś razem z Karolem nie mogliśmy do ciebie przyjść, bo mówiliśmy, że wychodzimy, w tamtym czasie twoje relacje z Wronką nie były takie idealne i nie chcieliśmy sprawić ci nieprzyjemności. No ale wracając do tematu, to jak byliśmy u Andrzeja pękła rura czy coś, w każdym bądź razie było mokro i musieliśmy sprzątać, ja miałam całą mokrą bluzkę i Endrju zaproponował mi, że tą wypierze, a ja ubiorę jego- mam nadzieję, że jestem dobrą aktorką
-Serio- zapytała ocierając łzy
-Serio serio- powiedziałam z udawanym uśmiechem- a co ty sobie myślałaś?
-Już nic, jezu jaka ja głupia byłam. Dobra ja już kończę, bo muszę się ogarnąć i obiad zrobić- powiedziała i się rozłączyła
Zdenerwowana, co ja mówię wkurwiona chwyciłam za telefon i wybrałam numer do chłopaka przyjaciółki
-No i jak tam plotki-zapytał ze śmiechem
-Za 2 minuty masz być w pokoju, 2 minuty- krzyknęłam i się rozłączyłam
Minęło 5 minut, a go jeszcze nie ma. Ubrałam buty i już miałam wychodzić lecz chłopak wszedł do pokoju
-Ty jakiś niedorozwinięty kurwa jesteś?- krzyknęłam- zegarek ci kupię, ale to nie ważne, co ty odpierdalasz?- emocje sięgają sufitu
-Dobra Anastazja spóźniłem się, oki, ale chyba nie będziesz robiła afery na cały hotel- podniósł głos, wzięłam głęboki oddech
-Rozmawiałam z Klarą
-Wiem
-Nie przerywaj mi do jasnej cholery- wrzasnęłam- nie wiem czy zauważyłeś, ale była jakaś dziwna, nieswoja, więc postanowiłam ją o to zapytać. I nie uwierzysz co mi powiedziała. Mianowicie posprzątała w twoim mieszkaniu i znalazła damską bluzkę w twojej sypialni, która nie należała do niej.- mina chłopaka diametralnie się zmieniła, usiadł na kanapie i zakrył twarz dłońmi, nastała niezręczna cisza, którą przerwał
-Coś jej mówiłaś?
-Nie wiem o co do cholery chodzi, ale dopóki się nie dowiem to nie wyjdziesz z tego pokoju. Pierwszy raz odkąd się z nią przyjaźnie ją okłamałam i uwierz mi, że czuję się strasznie
-Co jej powiedziałaś- powtórzył pytanie
-Koszulka należy do mnie, kiedyś podczas wizyty u ciebie, pękła rura i razem z Karolem pomogliśmy ogarnąć ci sytuację
-Dziękuję, nie wiesz nawet ile to dla mnie znaczy- powiedział z ulgą, wstając
-Gdzie ty idziesz, siadaj i mów
-Nie ma o czym gadać
-Jest-zmusiłam go, żeby usiadł
-To nie tak, że zdradziłem Klarę, bardzo ją kocham. To przez moją byłą...

***
Podoba Wam się? Bo mi zaczyna podobać się bardziej, bo nie lubię sielanki, teraz będzie się trochę działo.
Chciałabym Wam podziękować, za to, że jesteście. Ponad 26 tys. wyświetleń, i wasze mega motywujące komentarze. DZIĘKUJĘ!!!

CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ


niedziela, 18 października 2015

Rozdział 27

*Klara*
Anastazja, Andrzej, Wojtek i Karol są już w samolocie, a ja jadę odebrać Mikołaja. Wczorajsza impreza była jak najbardziej udana, nikt nie żałował sobie alkoholu, każdy wywijał na parkiecie przez całą noc. Co prawda ranek nie był już taki kolorowy, każdy chodził na paluszka z butelką wody w ręce. Koło 15.30 już nie było żadnego śladu po wczorajszym przyjęciu. Droga z Warszawy szybko minęła, bez większych korków. Parkuję auto pod domkiem pana Kamińskiego, z bagażnika wyjęłam fotelik Mikiego i odpowiednio ułożyłam po czym zamknęłam auto i poszłam w kierunku domu. Nie musiałam długo czekać, bo już po chwili w drzwiach pojawił się pan Zbyszek razem z chłopcem
-Mamo- przytulił mnie mocno
-Nie widzieliśmy się zaledwie jedną noc, a już się tak stęskniłeś-pokiwał twierdząco głową- Dobry wieczór panie Zbyszku, mam nadzieję, że dzieciaki były w miarę możliwości grzeczne, wszystkie straty biorę na siebie
-Witaj Klarko, dzieci to jak aniołki, bardzo grzeczne, żadnych strat nie ma- uśmiechnął się
-A wazon sam zniknął?- wskazałam miejsce gdzie wcześniej leżało szkło
-I tak miałem go wyrzucić
-Dobrze my będziemy się zbierać, bo jutro trzeba iść do przedszkola
Ubrałam synka, poczekałam, aż pożegna się ze swoim dziadkiem i już mieliśmy wychodzić, gdy mężczyzna chwycił mnie za ramię
-Dziękuję
-Za co? To ja jestem wdzięczna, że zajął pan się tymi urwisami
-Dziękuję, że pozwalasz mi widywać się z moim wnuczkiem
-Widzę jaką daje mu to radość, a pragnę żeby był szczęśliwy, do zobaczenia
Uśmiechnęłam się i odeszłam. Wróciliśmy do domu, zrobiliśmy kolację i usiedliśmy do stołu, żeby ją zjeść
-To jak było u dziadka
-Super, bawiliśmy się wsyscy razem, nawet Dominika, na kolacje dziadek zrobił nam kakao i kolorowe kanapki, tak długo się z bawiliśmy, że wsyscy zasnęli u dziadka w salonie na tej ogroooomnej kanapie, dobze, że dziadek rozłożył ją wcześniej, bo byłoby nam ciasno
-To fakt, a powiedz mi, kto zbił wazon w przedpokoju, ty
-Nie-zaprzeczył od razu
-Arek?
-Nie
-Oli?
-Nie
-Seba?
-Nie
-Dominika?- zapytałam, ale szczerze w to wątpiłam
-Nie
-To kto
-Wuja Krzysiek
-Jak- zapytałam ze śmiechem
-No wychodzili już i wujek chyba nie zauważył tego małego dywaniku i się potknął, nie chciał upaść i złapał za szafeczke i zrzucił wazon- nie mogłam powstrzymać śmiechu
-Oj ten Krzysiek
-Zjadłem już, mogę iść się pobawić?
-Możesz, ale jak posprzątam to idziemy się myć, czytamy bajkę i idziesz spać, zrozumiano
-Ale
-Nie ma żadnego ale, jutro musisz wstać do przedszkola, no zmykaj już się bawić
Chłopiec poszedł do siebie, a ja zaczęłam sprzątać. Nie minęło 5 minut gdy usłyszałam dzwonek mojego telefonu, Michał?
-Cześć Michał, coś się stało?- zaczęłam
-Cześć, czy musiało się coś stać
-Michał trochę cię znam, więc?
-No dobra, chciałem zabrać gdzieś Dagmarę, no wiesz romantyczna kolacja i te sprawy i  tu jest właśnie taka- mogę się założyć, że podrapał się teraz po głowie
-Tak zaopiekuję się chłopakami, juto o 16 przywieź mi ich, pasuje?
-Kochana jesteś, muszę kończyć, bo Daga idzie,pa
-Do jutra
Chłopak zakończył połączenie, pokręciłam głową i wróciłam do poprzednich czynności. Gdy kuchnia lśniła, skierowałam się do pokoju Mikołaja, oczywiście było ciężko oderwać go od zabawek
-Proszę jeszcze chwile
-Nie Miki, zobacz jest już ciemno, co oznacza, że musimy iść spać, ale jeżeli będziesz grzeczny to jutro będzie mógł nocować u nas Oliwier
-Serio?- wstał od zabawek i mnie przytulił
-Serio, serio, a teraz idziemy się myć
Potem poszło już z górki, mój kochany brzdąc po kąpieli był w łóżku, a ja czekałam, aż wybierz bajkę
-Yyy... To może 3 świnki
-Super wybór- chwyciłam książkę i zaczęłam czytać.
Gdy upewniłam się że malec już śpi, poszłam wziąć szybki prysznic. Pachnąca poszłam sprawdzić czy Mikołaj aby na pewno śpi, po czym wróciłam do swojej sypialni. Usiadłam na łóżku i odpaliłam laptopa, gdy się włączał usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomość "Śpisz? My już w hotelu :) wejdziesz na skypa?". Oczywiście szybko to uczyniłam i zadzwoniłam do mojej kochanej przyjaciółki
-No cześć - powiedziałam gdy zobaczyłam ich uśmiechnięte mordki
-Siema- krzyknęli
-Cicho, bo jeszcze Mikiego obudzicie. Dobra i jak lot?
-Ciasno- krzyknęli chłopacy
-Masakra-odpowiedziała Anastazja
-Cały lot przespała- odezwał się Kłos- a chrapała na pół samolotu- od razu pożałował swojej wypowiedzi, bo został zdziwiony w łeb-Auć
-Następnym razem pomyśl- rzekła rudowłosa
-I jak się podoba- zmieniłam lekko temat
-W sumie to nie byliśmy jeszcze nigdzie, ale jak jechaliśmy z lotniska, to obraz był piękny -ciągnęła dziewczyna- i widziałam zajebiście duże centrum handlowe, jutro tam idziemy- powiedziała podekscytowana
-Nie- rzekli stanowczo chłopacy, lecz gdy napotkali wzrok partnerki Karola, tak jakby zmienili ton, stali się niepewni- nie?
Rozmawiałam z przyjaciółką ponad godzinę, dopóki siatkarz, który gra z numerem 7 w reprezentacji, wyciągnął ją na spacer, rozmawiałam z pozostałą dwójką, znaczy się z Wojtkiem, bo Andrzej był jakiś cichy, Włodi coś wyczuł i zmył się do łazienki, po chwili mogliśmy usłyszeć jego zdolności wokalne
-Co jest?- zapytałam
-Nic- powiedział obojętnie
-Wrona nawet mnie nie denerwuj, ślepa nie jestem, co się dzieje, rozmawiamy już prawie 2 godziny, a ty powiedziałeś max 4 zdania
-Nic mi nie jest
-Oki, jak nie chcesz ze mną rozmawiać to się rozłącz- nie wiem czemu w moich oczach pojawiły się łzy, jedna niestety wymknęła się spod moich powiek, szybko ją starłam
-Przepraszam
-Porozmawiasz ze mną - podniósł głowę
-No co mam powiedzieć, że jestem skończonym idiotom i zachowałem się jak ostatni debil i tchórz, to chciałaś usłyszeć- podniósł głos
-Nie rozumiem
-Jestem skończonym idiotom, obiecałem, że będę tobie pomagać, a gówno robię, poleciałem sobie do Włoch odpocząć, a tak naprawdę to ty powinnaś tu być. Nie dosypiasz, nie jesz, nie masz czasu na odpoczynek ciągle coś robisz, nawet teraz płaczesz przeze mnie- mówił wkurzony
-Skończyłeś już? -nie czekałam na jego odpowiedź- Tak, to dobrze, teraz usiądź i mnie posłuchaj-niechętnie wykonał moją prośbę- pomagasz mi, nawet nie wiesz jak bardzo, jesteś przy mnie, zaakceptowałeś Mikołaja, a to bardzo dużo znaczy dla mnie. Należał ci się ten odpoczynek tak samo jak chłopakom, bo długo pracowaliście na ten sukces, to nie był tylko miesiąc, bo formy, siły i całej reszty nie da się zbudować w jeden miesiąc na to trzeba kilku lat, miliony wygranych, ale i tysiące przegranych meczów. Rozumiesz?- kiwnął głową - A jeżeli chodzi o mnie, to nie masz czym się martwić, ja nie muszę długo spać szybko regeneruję siły, a co do jedzenia to obiecuję, że będę jadła 5 posiłków dziennie, czuję się bardzo dobrze- oczywiście skłamałam, bo nie chciałam go martwić- więc tak, masz się dobrze bawić, nie przesadzajcie z alkoholem i wypocznijcie. Tylko trochę pozwiedzajcie, bo obciach będzie, byli tydzień, a widzieli tylko swój pokój i centrum handlowe, do którego pójścia zmusiła was mała, wredna, ruda Anastazja
-Kocham Cię- uśmiechnął się
-Ja ciebie też kocham, ale muszę już kończyć- wysłałam mu buziaka i się rozłączyłam.
Wyłączyłam laptopa i odłożyłam go i poszłam spać.
Następnego dnia gdy zaprowadziłam Mikołaja do przedszkola postanowiłam odwiedzić mieszkanie mojego chłopaka, niestety nic się tu nie zmieniło, otworzyłam od razu okno i skierowałam się do szafki, w której powinny być środki czystości, owszem były, ale końcówki, głośno westchnęłam i skierowałam się do przedpokoju, ubrałam się chwyciłam torbę i ruszyłam do pobliskiego sklepu. Z najpotrzebniejszymi zakupami wróciłam do domu i wzięłam się za sprzątanie.
Posprzątałam już kuchnię, salon, łazienkę i część sypialni siatkarza. Gdy układałam porozwalane rzeczy środkowego, natknęłam się na damską bluzkę, trochę mnie to zdziwiło, nawet bardzo, bo bluzka nie należała do mnie. Nie ukrywam, że zrobiło mi się przykro, ale go rozumiem, w końcu co będzie młody mężczyzna, związywać się z kobietą z bagażem. Myślałam że jest inny, że mnie kocha, no cóż pozory mylą. Dokończyłam sprzątanie i wyszłam. Postanowiłam dotlenić mózg i przejść się. Pomyśleć nad tym wszystkim, zastanowić się co powinnam teraz zrobić. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 14.30 i postanowiłam wracać. Gdy znalazłam się na parkingu, wsiadłam do auta i ruszyłam, w stronę przedszkola, nie wiem czemu z moich oczu leciały łzy. Niestety o tej porze dnia są straszne korki, w pewnym momencie usłyszałam dobrze znaną mi melodie Kings of Leon, szybko znalazłam telefon i odebrałam
-Cześć Klara, nie przeszkadzam?
-Cześć Michał, nie właśnie stoję w korku- otarłam słone krople, które wypływały spod moich powiek
-Co się stało, płakałaś?
-Nie ważne -uniosłam się
-Przepraszam, nie będę naciskał, ale pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć
-Dziękuję
-Chciałem się zapytać czy mogę przywieźć chłopaków, ale chyba to nie najlepsza pora
-Przestań, bądź u mnie o 16, tak jak się umawialiśmy, tylko pamiętaj o ubraniach dla chłopców na jutro, piżamki i spakuj Oliwiera książki do szkoły to go odwiozę
-Jeszcze piżamy, co ja bym bez ciebie zrobił
-Nie ma za co, ja muszę kończyć, bo jestem już pod przedszkolem Mikiego
-To do później pa
-Pa- zakończyłam połączenie i wyszłam odebrać chłopca.
Gdy wróciliśmy do domu, mały pobiegł do swojego pokoju się pobawić, a ja postanowiłam zrobić nam pierogi, oczywiście z paczki. Gdy czekałam, aż obiad będzie gotowy, przyszedł SMS do mnie "Co tam u was słychać, tęsknię za wami :* kc" nadawcą był nie kto inny jak Wrona. Walczyłam z myślami, ale szybko wystukałam na klawiaturze "U nas wszystko w porządku."  Odłożyłam komórkę i nałożyłam naszej dwójce gotowe już danie. Zawołam Mikołaja, oczywiście musiałam mu przypomnieć, że musi umyć rączki. Po skończonym posiłku pozwoliłam obejrzeć małemu bajkę w telewizji, ja szybko pozmywałam naczynia i dołączyłam do niego i razem śledziliśmy poczynania Scoobego i jego przyjaciół. Przerwał nam dzwonek do drzwi, oczywiście był to Winiarski ze swoimi dwiema, mniejszymi kopiami
-Cześć ciociu- przywitał się Oli
-Cześć- pomogłam mu zdjąć kurtkę i buty-Mikołaj jest w salonie i ogląda bajkę, idź do niego, a my zaraz z Antkiem do was dołączymy- nie musiałam dwa razy powtarzać, chłopiec pożegnał się z tatą i już go nie było
-Nie wiem jak ci się odwdzięczę
-Nie ma o czym gadać, to rekompensata, pamiętam jak Miki nocował u was jak skończył się sezon
-Tu masz wszystkie rzeczy, odrobiliśmy już z Olim lekcję, jakby coś się działo to dzwoń
-Dobra tylko jeszcze jedna sprawa, dam ci kluczyki i włożysz do mojego auta foteliki?
-Jasne-podałam mu kluczyki, Misiek pożegnał się z młodszym synkiem i wyszedł
-To co idziemy do Mikołaja i Oliwiera- pomachał energicznie rączkami
Obejrzeliśmy do końca bajkę, przyjmujący w międzyczasie zwrócił mi kluczyki. Chłopcy bawili się resztę dnia, oczywiście trochę Antoś im przeszkadzał, więc wzięłam go do salonu i tam się z nim bawiłam. Około 18.30, gdy maluszek był zmęczony wykąpałam go, po kąpieli szybko usnął, położyłam go w mojej sypialni i poszłam do pozostałej dwójki
-Chłopcy co chcecie na kolacje- zapytałam wchodząc do pokoju Mikołaja
-Płatki czekoladowe- powiedzieli razem
-Dobrze za 10 minut widzę Was w kuchni
-Spoko- i wrócili do zabawy
Po skończonym posiłku Miki poszedł do łazienki, a Oli się bawił. Gdy Miki był wykąpany, Oliwier poszedł do łazienki, a w międzyczasie przeczytałam chłopcu bajkę, po której zasnął
-Ciocia- krzyknął blondyn
-Co Oli
-Pomożesz?- w rączce trzymał koszulkę od piżamy
-Jasne- szybko daliśmy radę- dziękuję, że posprzątałeś zabawki
-Ciocia, przecież też się nimi bawiłem, poza tym obiecałem że będę grzeczny, poczytasz mi bajkę- zapytał gdy leżał już w sypialni Anastazji
-Jasne, Smerfy mogą być
-Tak- po chwili wróciłam z książką
Młody Winiarski z nadmiaru emocji szybko zasnął. Zajrzałam do sypialni, gdzie nadal spał Antek, wzięłam swoją piżamę i postawiłam na szybki prysznic. Po wyjściu z łazienki, dostałam SMSa od Any z pytaniem czy wejdę na skypa, nie miałam ani sił, ani ochoty rozmawiać, więc ją przeprosiłam, tłumacząc, że miałam dziś ciężki dzień i jestem zmęczona. Sprawdziłam czy chłopcy śpią i wróciłam do sypialni, położyłam się koło małego Antosia i zasnęłam.

***
Przepraszam Was za ten rozdział, nie podoba mi się. Nie chciałam żebyście czekali dłużej, więc wstawiam moje wypociny.
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ  









sobota, 10 października 2015

Rozdział 26


*Andrzej*
Miała chwile poczekać na dole, nie mogła wsiąść do samochodu, przecież zmarznie. No nie, czy on zawsze musi się przypałętać. Delikatnie otworzyłem drzwi
-To może lampka wina wieczorem- no nie tego to już za dużo
-Coś się stało kochanie- zapytałem i zachłannie wpiłem się w jej malinowe usta- jedziemy już?
-Tak jasne- zapytała oszołomiona
Nie zwracając uwagi na chłopaka, pociągnąłem ją w stronę auta, dopiero gdy wsiedliśmy się odezwała
-Co to było?-zapytała wkurzona
-Co? Już nie można pocałować swojej dziewczyny
-Nie o to mi chodzi, dlaczego w inny sposób nie mogłeś przerwać
-O co ci chodzi? Jeśli chcesz z nim pogadać to mieszka pod 2, droga wolna- krzyknąłem
-Dobra nie kłóćmy się już- odpaliła silnik i ruszyła do galerii
Nie odzywaliśmy się do siebie. Co ona mi zarzuca, nie rozumiem jej. Jak chce sobie rozmawiać z tym palantem to droga wolna. Już nawet nie mogę pocałować dziewczyny. Tak sobie rozmyślałem gdy dziewczyna, powiedziała mi że jesteśmy na miejscu. Chciała wysiąść, lecz chwyciłem jej dłoń
-Co znowu-zapytała zamykając drzwi
-Przepraszam za moje zachowanie, po prostu nie lubię go, a jak zobaczyłem że rozmawiacie, to się wkurzyłem, a jak jeszcze słyszałem, że chce cię zaprosić na lampkę wina to
-Odmówiłam mu jak zaprosił mnie na kawę, więc zaproponował wieczór, pamiętaj kocham tylko ciebie- pocałowała mnie w policzek - to co idziemy
-Teraz mogę iść - rzekłem z uśmiechem
Zakupy minęły nam w świetnej atmosferze, oczywiście co jakiś czas, zaczepiali nas kibice prosząc o autograf czy zdjęcie, byłem wdzięczny Klarze za to, że przyjmowała to z uśmiechem.
-Idziemy coś zjeść- zapytałem po 3 godzinach
-Idziemy do maka
-Noo
Jednak są jakieś plusy bycia sławnym, bo po niecałych 10 minutach mieliśmy już swoje zamówienia. 20 minut później skończyliśmy posiłek
-Mamy już chyba wszystko- powiedziałem, bo nie chciałem dłużej chodzić po sklepach
-To nieuczciwe ty sobie kupiłeś, a ja to co? Muszę się jakoś prezentować przy tobie jutro, wejdziemy tylko po sukienkę, mam już upatrzoną
-No dobra- odpowiedziałem zrezygnowany
Klara jakby dostała nowej energii, szybko pognała do sklepu, dopadła do pani prosząc o sukienkę z wystawy. Chwilę później zniknęła w przymierzalni, usiadłem na sofie znajdującej się obok kabin i czekałem na ukochaną. Zauważyłem, że kasjerka cały czas mi się przygląda, zacząłem czuć się niezręcznie, na szczęście po chwili wyszła dziewczyna w pięknej sukni
-I jak? - powiedziała obracając się
-Ślicznie wyglądasz, bierzemy
-Zaraz wracam
Postanowiłem zobaczyć co jeszcze ciekawego mają w tym sklepie, byłem coraz dalej przymierzalni. Minęła dłuższa chwila, gdy poczułem, ze ktoś wbija mi paznokcia w plecy
-Idziemy- zapytała Woźniak
- Już-skierowałem się do kasy
-Kochanie, gdzie ty idziesz?- zapytała zdziwiona
-No zapłacić
-Widzisz- pokazała mi torbę z sukienką- mamy już
-Ale, dlaczego to zrobiłaś?- wkurzyłem się
-Ale co
- No przecież ja płacę, oddam ci za tę sukienkę
-No chyba cię posrało
-Nie, mówię serio
- Andrzej ty płacisz za swoje zakupy, ja za swoje, koniec tematu. Pospiesz się, bo musimy jeszcze jechać do biedronki
Byłem wkurzony na dziewczynę, dlaczego nie zawołała mnie przy kasie. Myślałem że nasza wcześniejsza sprzeczka, nie była na serio, a z tymi zakupami to sobie żartowałem, ale nie bo pani Klara wszystko wie najlepiej.
-Już się tak nie denerwuj, bo ci żyłka pęknie- powiedziała gdy staliśmy na światłach
-Kochanie bo ja cię nie rozumiem, myślałem, że to o co się posprzeczaliśmy w drodze do mnie, nie wzięłaś na poważnie, przecież ja żartowałem
-Posłuchaj mnie, wiem że żartowałeś, ale to nie zmienia faktu, że za swoje zakupy będę płaciła sama
-Jesteś uparta jak osioł
-Ty też, bo męczysz ten temat, pamiętasz Ana i Karol też posprzeczali się o kasę
-Ale Karol miał rację, ja też bym wolał, żebyś była w domu
-No kurwa co się z wami dzieje, myślicie jak byśmy żyli w XIX wieku, tak dla przypomnienia mamy XXI
-Za dużo tych kłótni na dziś, potem będzie trzeba się pogodzić- poruszał znacząco brwiami
-Głupek- powiedziała wyłączając silnik- idziesz ze mną
- No oczywiście, bo jeszcze jakiś koleś cię poderwie, a ja wpadnę w alkohol, rzucę siatkówkę, ogólnie się załamie
-Ty na serio masz coś z głową, dobra zbieraj tą dupe i idziemy
-Tak jest- zasalutował
Brunetka zamknęła samochód, a ja w tym czasie poszedłem po wózek
-To co podwieźć cię- zapytałem stojąc koło niej
Dziewczyna wybuchła śmiechem, pokręciła głowa i poszła do marketu, szybko ją dogoniłem
-Czyli nici z randki? A chciałem cię zabrać moją bryką na koniec świata, może jednak wsiądziesz- ludzie przechodzący obok, patrzyli się na mnie dziwnie
-Z tobą się gdzieś pokazać, toż to wstyd
-Oki, zapamiętam sobie -udałem obrażonego, nie minęła nawet chwila
-Andrzej pomóż mi
-Nie, przecież się do mnie nie przyznajesz
-O a tam jest taki jeden pan, widzisz? Brzydki to on nie jest, na pewno mi pomoże - obróciłem się w stronę mężczyzny i od razu powstrzymałem dziewczynę
-Co mam sięgnąć
-Te czekoladowe-wskazała- tak w ogóle to nie wiedziałam, że ty taki zazdrosny jesteś
-Nie jestem
-Jesteś i się nie kłóć, pamiętaj kobieta ma zawsze racje
Po 30 minutach byliśmy w mieszkaniu Klary i rozpakowywaliśmy zakupy
-Co zrobić na obiad?- zapytała
-Może ja zrobię, obiecywałem, że Ci będę pomagać, a tu nic, żałuję że jadę tam bez Was, może zostanę, tak, na pewno- chwyciłem za telefon, by zadzwonić do Karola
-Ty sobie chyba żartujesz- szybko skończyła połączeni- pojedziesz tam i odpoczniesz, należy ci się, w końcu na mistrza trzeba było zapracować i nie ma żadnej dyskusji
-Nie Klara, obiecywałem ci, że będę się wami opiekował, troszczył się o Was- chyba zaczynałem ją denerwować, ale wiedziałem że mam rację i byłem na siebie wściekły, już postanowiłem, lecz to co po chwili usłyszałem strasznie mnie zaskoczyło
-Jeżeli nie pojedziesz to z nami koniec- trafiła
-Żartujesz?
-Nie, masz chwilę do namysłu, a ja pojadę po małego
Ucałowała mnie w policzek i wyszła. Stałem chwilę w osłupieniu, lecz po chwili się opamiętałem.

*Klara*
Oczywiście nawet jakby nie pojechał nadal bylibyśmy parą. Musiałam tak powiedzieć, bo Andrzej jest uparty jak osioł, a to chyba jedyny trafny argument, widziałam że był już zdecydowany. Ledwo co wyjechałam, ktoś próbował się ze mną skontaktować, tym kimś był Wojtek, oczywiście włączyłam głośnik
-Czego dusza pragnie?- zaczęłam
-Klarko moja kochana, poratujesz mnie
-Nie wiem, to zależy o co chodzi
-Przyjechałabyś po mnie do mechanika
-Ugh, gdzie
-Czyżewskiego
-Dobra wiem gdzie, poczekaj 20 minut
-Spoko, tylko szybko, bo zimno
-Nie marudź- powiedziałam i się rozłączyłam
Zmieniłam kierunek i pojechałam po Włodiego, po upływie 25 minut byłam koło warsztatu
-Nonono, jakie cacko
-A dziękuję, dziękuję, od Wrony
-To się chłopak postarał
-Co z autem
-Nie wiem, nie mógł odpalić
-Jak Mikołaj będzie zły to na ciebie- powiedziałam kierując się do przedszkola
-Biorę to na klatę, mam nadzieję że nie gryzie
-Jak jest bardzo zły, to niestety tak- chłopak zrobił smutną minę- dobra nie smutaj, wysiadaj
-Co?
-No idziesz ze mną, nie ma tak dobrze
-Dlaczego ty mnie nie lubisz
-Ja cię kocham, tylko nie mów Wronie bo nas zabije- powiedziałam po czym się zaśmialiśmy, po zamknięciu auta usłyszałam, że ktoś do mnie dzwoni- o wilku mowa
-Cześć, gdzie jesteście, przepraszam- powiedział na wstępie, Wojtek nie chciał nam przeszkadzać i poszedł do przedszkola
-Kochanie, nie gniewam się, jestem pod przedszkolem, Włodiemu popsuło się auto i po niego podjechałam, robisz coś na obiad, czy kupić na mieście
-Lasagna jest w piekarniku
-Mmmm już nie mogę się doczekać, będziemy za niedługo, a teraz kończę, bo Wojtek wszedł sam
-Papapa, kocham cię
-Ja ciebie też
Rozłączyłam się i schodami kierowałam się do budynku

*Wojtek*
Nie chciałem przeszkadzać Klarze w rozmowie, więc poszedłem po Mikołaja. Niepewnie otworzyłem drzwi budynku, kierowałem się do pierwszej sali, Mikołaj od razu mnie zauważył, szybko wstał od klocek i podbiegł do mnie
-Cześć wujku
-Cześć- przykucnąłem do niego
-A gdzie mama, ty mnie odbiejasz dziś?
-Nie, mama jest na zewnątrz, musiała porozmawiać
-Dzień dobry, kim pan jest- podeszła do mnie młoda dziewczyna, mogła być w moim wieku, zamurowało mnie- Kim pan jest- powtórzyła
-Wojciech Włodarczyk-podniosłem się- jestem przyjacielem Klary Woźniak
-Mikołaj znasz tego pana
-Tak, gra w klubie, gdzie pjacuje mama
-No dobrze, przykro mi, ale nie mogę dać panu małego, nie jest pan upoważniony- chciałem się odezwać, gdy wokół mnie pojawiła się grupka dzieci
-Dlaczego pan jest taki duuuuzy- zapytała mała blondyneczka
-Musi pan pić chyba mleko na śniadanie, obiad i kolacje- powiedział chłopczyk- ukucnąłem przy nich
-Jak byłem mały to piłem mleku, ale tylko na śniadanie albo kolacje,
-Mama mówi,ze tacy duzi to są tylko spojtowcy
-Chyba ma racje, wsyscy koledzy wujka są tacy duzi, glają w piłkę- odezwał się Mikołaj
Zauważyłem, że kobieta przygląda mi się z uśmiechem na ustach
-Mógłbym ubrać już Mikołaja
-Przykro mi takie mamy zasady, musimy poczekać
-Mus to mus
Bawiłem się z dzieciakami, gdy usłyszałem że drzwi się otwierają, a w naszym kierunku zmierza Klara
-Monika, bardzo cię przepraszam, musiałam porozmawiać, mam nadzieję, że Wojtek niczego nie popsuł, ani nie zrobił mi wstydu
-Klara przecież mnie znasz
-I dlatego się pytam
-Nic nie zrobił- powiedziała ze śmiechem śliczna blondynka- nie mogłam dać mu Mikołaja, przepisy
-Spokojnie, to ja ubiorę małego, a ty Włodi, pobaw się jeszcze z nimi
-No nie, oni myślą, ze jak jestem wysoki to i niezniszczalny i mogą po mnie skakać- powiedział z miną zbitego psa
-Nie marudź, Mikołaj- zawołała chłopca i po chwili zniknęła z nim
-Kasia, Marcel, Zuzka, Karolek, pozbierajcie zabawki, zaraz będą rodzice
-Dobze- powiedzieli i ze spuszczoną głową odeszli
-Szacun, jak zapamiętujesz wszystkie imiona
-Pamięć mam bardzo dobrą i nie przypominam sobie, żebyśmy mówili sobie po imieniu
-Bardzo panią przepraszam- powiedziałem zmieszany i podrapałem się po głowie, a dziewczyna sie zaśmiała
-Przecież żartuję, Monika
-Wojtek, widzę że masz dobra pamięć i lubisz żartować sobie z ludzi
-Idziemy- ni stąd ni zowąd pojawiła się Klara
-Tak, tak- powiedziałem zauroczony-cześć
-Cześć- dziewczyna poszła do stolika przy którym czekały dzieci na swoich rodziców
Szedłem do auta i nie mogłem wyrzucić z głowy przedszkolanki, nie mogłem się skupić nawet na tym o czym mówi Mikołaj, wsiadłem do samochodu, zapiąłem pasy i poczekałem aż dziewczyna zapnie chłopca z tyłu. Wpatrywałem się w przemijający obraz za oknem
- Słuchasz mnie?- dziewczyna dotknęła mojego ramienia
-Tak, tak- mówiłem zamyślony- przepraszam, o czym mówiłaś
-Jak się trzymasz po tym całym incydencie z Emilą
-A jak mam się czuć, na szczęście wyniosła się. Ale powiem ci co w tym jest najlepsze, wyobraź sobie, że ona całą winę zrzuciła na mnie. W sumie to ma rację bo gdybym był w domu częściej to by to się nie stało
-Wojtek po pierwsze nie mogłeś tego przewidzieć, przecież ją kochasz, a po drugie wiedziała że związuje się ze sportowcem, a oni nie mają łatwego życia, co nie- tymi słowami podniosła mnie na duchu
-Dzięki, dobrze jest mieć takich znajomych,a prostując twoją wypowiedź to ją kochałem, to nie jest tak że ona mnie zdradziła i od tego czasu jej nie kocham, nie, to dojrzewało już jakiś czas, od dłuższego czasu nie mogliśmy się dogadać a tym incydentem pomogła podjąć mi decyzje
-Rozumiem cię
-Ktoś dzwoni- powiedziałem słysząc melodyjkę
-Odbierz i włącz na głośnik- zrobiłem to o co mnie poprosiła
-O której będziecie- usłyszałem znajomy głos
-Cześć krzyknął Mikołaj
-Cześć mały, to jak za ile będziecie
-Jakieś 7 minut i jesteśmy w domu- powiedziała ukochana Andrzeja
-Wojtek też będzie?- zapytał
-Nie będę wam przeszkadzał i tak już jestem wdzięczny że Klara mnie odebrała- odezwałem się od razu
-Nie przesadzaj, Wojtek będzie, zaraz będziemy- kobieta rozłączyła się
Po chwili byliśmy już w mieszkaniu Woźniak, od progu dobiegł do nas przepiękny zapach
-Umyjcie ręce i chodźcie na obiad- krzyknął Wrona, szybko to uczyniliśmy
-No powiem ci kochanie, pyszne- powiedziała dziewczyna i złożyła pocałunek na jego poliku, śliczny obrazek
- Tyle ile cię znam, nie wiedziałem że tak gotujesz- odezwałem się
- No pycha- dodał Miki
-Dobra koniec tych komplementów, bo się zarumienię- wyszczerzył się środkowy
-Dobra ja posprzątam po obiedzie, a wy zajmijcie się Mikołajem,
-Supej- krzyknął uradowany malec
-Tylko żadnej telewizji
Poszliśmy do pokoju chłopca zostawiając dziewczynę samą. Układaliśmy tory, jeździliśmy samochodami, układaliśmy klocki
-Naucycie mnie gjać?- zapytał nagle
-Wiesz Miki to może być ciężka sprawa, bo nie mamy piłki- podrapałem się po głowie
-Mam- zniknął i po chwili wrócił z piłką Skry
-Dostałem ją na dzień dziecka, to jak?
-Jesteś gotowy?- zapytał mój przyjaciel
-Tak
No i zaczęliśmy grać, jak na takiego brzdąca to szło mu całkiem nieźle. Nie wiem ile tak graliśmy, ale przerwała nam Klara
-Dobra chłopacy siedzicie już tu ponad 3 godziny, ja biorę Mikołaja do łazienki, a wy róbcie co chcecie, tylko domu nam nie roznieście -powiedziała i zniknęła z malcem
-Zasiedziałem się, pójdę już- powiedziałem wstając
-Przestań, zostań jeszcze- mój przyjaciel również wstał
-Dzięki, ale naprawdę będę już szedł
-Nie ma za co, to co widzimy się jutro na imprezie?- zapytał gdy zakładałem kurtkę
-Jasne, pa Klara, pa Mikołaj- krzyknąłem
-Pa- dało się usłyszeć
Pożegnałem się z Andrzejem i wyszedłem, z racji tego, że samochód w naprawie, postanowiłem przejść się.

*Karol*
Skończyłem się pakować, oczywiście Anastazja mi pomogła, zapinałem walizkę, gdy do sypialni weszła rudowłosa z kanapkami
-Masz kolację, a ja zmykam do domu
-Myślałem, że zostaniesz na noc- powiedziałem zajadając się  
-Przecież też muszę się spakować, nie mówiąc już kiedy ostatnio nocowałam u siebie
-Zamieszkaj ze mną- zaproponowałem
-Co?
-To co słyszysz, kocham cię i nie chcę się z tobą rozstawać- dziewczyna usiadła
-Ty to przemyślałeś
-Anastazja chcesz ze mną zamieszkać- dziewczyna zamilkła- przepraszam wygłupiłem się trochę
-Tak
-Co tak- zapytałem
-Zamieszkam z tobą- złożyłem na jej ustach namiętny pocałunek- ale dziś nocuje jeszcze u siebie, przeprowadzę się po naszym powrocie, oki?
-Jak uważasz
-No dobra to ja już naprawdę będę leciała, kocham cię- pocałowała mnie i wyszła, zostawiając mnie samego
Dopiero po chwili dotarło do mnie co tak naprawdę zrobiłem. Zaproponowałem mojej dziewczynie, żeby ze mną zamieszkała. Nie ukrywam, że było to pod wpływem chwili, nie spodziewałem się że się zgodzi. Czy dobrze zrobiłem? Czy to nie za szybko? Kłos ogarnij się przecież kochasz ją. Zaproponowałeś jej to, bo za nią szalejesz i nie możesz bez niej żyć!!! Podniosłem się z kanapy i poszedłem do łazienki i postanowiłem wziąć zimny prysznic


***
Albo mi się wydaję albo spada zainteresowanie opowiadaniem. Proszę każdego kto przeczyta ten rozdział, niech zostawi po sobie ślad w postaci komentarza :)
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ 

środa, 7 października 2015

Rozdział 25

+18

*Klara*

Mój dzień do godziny 16 wyglądał zwyczajnie. Rano wstałam, zjedliśmy z Mikołajem i Anastazją śniadanie, odprowadziłam chłopca do przedszkola, wróciłam posprzątałam, zrobiłam obiad, odebrałam bruneta. Podczas naszej popołudniowej zabawy, przerwał nam dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałam, moim oczom ukazał się uśmiechnięty Wrona
-Serio Andrzej, nie mogłeś wejść, tylko musiałam się podnosić i Ci otworzyć
-Oj kochanie nie marudź, ubierz się i Mikiego, muszę Wam coś pokazać- mówił niecierpliwie
-Nie może to poczekać
-Nie- powiedział głosem, nieznoszącym sprzeciwu
-Oki- zawołałam małego Kamińskiego i posłusznie wykonałam prośbę mojego chłopaka
Gdy wyszliśmy z bloku, chłopak zasłonił mi oczy
-Wrona zaczynasz mnie denerwować, o co chodzi?- zapytałam poddenerwowana, gdy się zatrzymaliśmy
-Co ty taka niecierpliwa, już- powiedział zdejmując chustkę z moich oczu, rozejrzałam się, byliśmy na parkingu- żartujesz sobie ze mnie, co ty myślisz, że ja nie widziałam parkingu
-Proszę- podał mi kluczyki i obrócił w stronę samochodu
-Co to ma być- zapytałam zdziwiona
-Twój nowy samochód- rzekł z bananem na twarzy

-Kochanie, jesteś niemożliwy- wpiłam się w jego usta- ale ja nie mogę tego przyjąć, nie stać mnie- tym razem chłopak zamknął moje usta pocałunkiem
-Nie ma żadnego ale, nie przyjmuję odmowy, liczę że mi się odwdzięczysz- szepnął mi do ucha
-Mamo podoba ci się
-Oczywiście
-Kolor też?- pytał dalej mały
-Przecież to mój ulubiony
-Miałem racje- skierował te słowa do siatkarza, wyciągając rękę w jego kierunku
-O czym on mówi- mężczyzna wyciągnął z kieszeni dużego, kolorowego lizaka i paczkę żelek i ze smutkiem podał je Mikołajowi
-Wczoraj, jak byłaś u Moniki, to skorzystałem z okazji i razem z młodym odwiedziliśmy salon, ja wybrałem model, a on kolor. Umówiliśmy się, że jak kolor ci się nie spodoba to młody daje mi paczkę żelek i lizaka, a jak ci się spodoba to ja mu daję. No i przez ciebie musiałem pożegnać się, z tą paczką- otarł teatralnie łezkę
-Ty to jednak biedny jesteś- powiedziałam śmiejąc się
 Weszliśmy do samochodu, musiałam dokładnie wszystko sprawdzić, jest niesamowity, spełnienie moich marzeń :). Po 10 minutach wróciliśmy do mieszkania, ja wraz ze swoim chłopakiem udałam się do kuchni, a malec do swojego pokoju. Wstawiałam wodę na herbatę, gdy usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości
-Mógłbyś?- zapytałam
-Nocuje u Karola, macie nasze błogosławieństwo, tylko nie roznieście mi domu z Andrzejem :)- przeczytał wiadomość od mojej ukochanej przyjaciółki
-Zabiję ją kiedyś- powiedziałam zalewając herbatę truskawkową
-Czyli teraz mamy ich zgodę, nic nie stoi nam na przeszkodzie- powiedział z łobuzerskim uśmiechem
Usiadłam na niego okrakiem, ręce oplotłam wokół jego szyi
-I co my teraz zrobimy, hmmm?- powiedziałam uwodzicielsko, zaczynając składać delikatne pocałunki na jego ciele, co zaczynało go chyba denerwować, bo podniósł moją twarz i zachłannie mnie pocałował
-Nie sądzisz, że jest tu trochę niewygodnie- zapytał między pocałunkami
-Mi tam pasuje, chociaż fakt na krześle od barku jest mało miejsca- mówiłam nie odrywając się od niego
Chłopak złapał mnie za pośladki i przeniósł na stół. Zaczął rozpinać moją koszule, gdy zadzwonił jego telefon, nie odebrał, drugi raz, nie odebrał, trzeci raz
-Odbierz- przerwałam jego przyjemne czynności
-Halo- powiedział wkurzony- No nie mam mnie... przyjedź na Lipową 20 mieszkania 4... Nara. Niestety będziemy mieli gości
-Kto- powiedziałam zapinając koszule
-Robert i Ania przyjadą
-Tutaj?- zapytałam zdziwiona
-No tak, byli u mnie, ale pocałowali klamkę, więc zaprosiłem ich tutaj, to coś złego
-A jak im się nie spodobam i mnie nie polubią?
-Ciebie nie da się nie lubić
-Taaa jasne, przypomnieć ci początki naszej znajomości
-Co było a nie jest, nie pisze się w rejestr
-Dobra, dobra ja idę do łazienki, bo zobacz jak ja przez ciebie wyglądam, a ty trochę tu ogarnij
Splątałam włosy w koka, poprawiłam makijaż. Postanowiłam zaczekać na przyjaciół Andrzeja w pokoju Mikołaja. Po 10 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi, moje zdenerwowanie sięga sufitu, Miki od razu oderwał się od zabawy i pobiegł w kierunku drzwi, próbowałam go zatrzymać lecz na darmo.
-Dzień do- nie dokończyła kobieta- Robert to na pewno tu?
-Tak
-Dzien dobly, zgublil sie państwo?- zapytał mój syn
-Chyba tak, pomożesz nam- przykucnęła do niego kobieta
-Jasne
-Wiesz może czy mieszka tu w pobliżu Andrzej Wrona
-Mieskać nie mieska, ale jest tutaj, dobze tlafiliście- powiedział malec
Andrzej postanowił przerwać to zajście i pojawił się przy gościach, wziął chłopca na ręce i powiedział
-Co mama mówiła ci o otwieraniu drzwi
-No ale-próbował coś wskórać
-Nie ma żadnego ale, ja cię jeszcze tego oduczę
Postanowiłam do nich dołączyć, wzięłam małego na ręce
-Zaopiekuj się gośćmi, dawno się nie widzieliście, my nie będziemy Wam przeszkadzać i pójdziemy do małego- szepnęłam
-Nie ma takiej opcji kochanie- szepnął
Przywitał się z gośćmi
-Poznajcie to jest moja ukochana Klara, Klara to mój serdeczny przyjaciel Robert i jego wspaniała małżonka Ania- na słowo serdeczny przypomniała mi się Ana
Przeszliśmy do salonu, zrobiłam im herbatę i wraz z ciasteczkami zaniosłam do salonu. Okazało się, że nie było się czym stresować, bo to naprawdę fajni ludzie
-Słuchajcie, może to co teraz powiem nie będzie miłe, ale ostatnio miałem taką sytuacje. Miałem tu w Bełchatowie odwiedzić chorego chłopca, zgodziłem się, lecz później zmiękłem i zrezygnowałem, dzwoniła do mnie dziennikarka, za pierwszym razem byłem wkurzony, że ma mój prywatny numer i choć na chwilę nie mogę odpocząć od tego wszystkiego, ale zadzwoniła drugi raz i powiedziała mi kilka rzeczy i przełamałem się. Mina tego małego chłopaka była bezcenna- po chwili usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi, w salonie pojawiła się Anastazja i Karol
-Zobacz domu ci nie roznieśli, ale gości już sprowadzili- rzekł Kłos ze śmiechem
-Siema stary- wstał Robert i przywitał się z chłopakiem- a kim jest twoja towarzyszka
-To moja dziewczyna Anastazja
-Ej to jest nie w porządku, czemu ja się teraz dowiaduje że wy się z kimś spotykacie?- mówił trochę zdenerwowany Lewandowski
-My jesteśmy ze sobą niedługo, więc wiesz- tłumaczył się Wronka
-A wy?- zapytała Anka
-No to w sumie już niedługo rok będzie- odezwała się rudowłosa
-O Kurwa- usiadł z wrażenia
-Mikołaj jest w pokoju- ostrzegł go mój chłopak
-Sorki
-To może ja się przedstawię Anastazja Zielińska
-O Kur- od razu się opamiętał- czaczki pieczone
-Co jest?- zapytała go małżonka
-Jesteś dziennikarka, prawda- pytał, mając nadzieję, że zaprzeczy
-Tak, ta bezczelna dziennikarka, która z tobą rozmawiała
-Przepraszam- powiedział, zauważyłam pytające spojrzenie Lewandowskiej
-Ana to dziennikarka o której mówił nam Robert- szybko jej wytłumaczyłam
-Nie ma za co przepraszać, w końcu się pojawiłeś, więc nie ma sprawy. My w sumie przyjechaliśmy po mojego laptopa i kilka rzeczy i zmykamy
-Może zostaniecie- zaproponowałam
-Nie, może innym razem- powiedział blondyn
Poszli do pokoju dziewczyny i po chwili usłyszeliśmy krótkie "Pa". Rozmawialiśmy dalej, w pewnym momencie przyszedł Miki informując, że jest głodny. Ania pomogła przygotować mi kanapki, a chłopacy bawili się w salonie. Podczas przygotowania posiłku, rozmawiałyśmy, super z niej dziewczyna, dobry materiał na przyjaciółkę
-Najgorszy jest sezon klubowy- rzekła smutna- związek ze sportowcem wymaga dużo poświęcenia i cierpliwości. A u Was jak to jest?
-Jesteśmy ze sobą krótko i sezonu klubowego jeszcze nie mieliśmy jako para, tylko reprezentacyjny
-No tak, ale u nich to jest gorzej, dłużej nie ma ich w domu, jak na początek waszego związku to przetrwaliście tę próbę
-Nie mieliśmy żadnej próby, bo byłam cały czas z nim
-No słyszałam że Antiga zorganizował obóz na którym były rodziny, a co z resztą?
-Miałam go cały czas przy sobie bo jestem psychologiem reprezentacji
-Serio? To czemu nic nie mówisz?
-Nie pytałaś
-A jak sezon się skończył to gdzie pracujesz
-W Skrze
-Ten to ma dobrze, ukochaną wiecznie ma przy sobie, w domu i w pracy, żyć nie umierać
-Nooo
Skończyłyśmy przygotowania i zaniosłyśmy talerz pełen kanapek na stół. Po skończonym posiłku państwo Lewandowscy pożegnali się z nami i udali się do hotelu, mimo naszych namówień, żeby zostali u nas. Andrzej wykąpał chłopca, a ja położyłam go do łóżka i zaczęłam czytać bajkę, nie przeczytałam 3 stron, a on już spał
-Co tak szybko- zapytał zdziwiony Endrju
-Jak chcesz mogę wrócić, albo iść prosto do łóżka spać- powiedziałam odwracając się od niego
-Nie żartuj, tak tylko pytam- pociągnął mnie za rękę tak, że wylądowałam na nim
-Nie spał nic po południu, nawet w przedszkolu, więc będzie spał jak zabity całą noc
-Pamiętasz na czym skończyliśmy popołudniu?
-Nie
-Chyba musimy iść do lekarza, myślałem że mi się odwdzięczysz za ten mały prezent, który stoi na parkingu
-A już myślałam, że zapomniałeś, no dobra, jak coś chcesz to chodź do sypialni
Nie musiałam 2 razy powtarzać, od razu przejęłam inicjatywę. Powoli rozpinałam guziki jego koszuli, całując jego klatkę piersiową schodząc coraz niżej, gdy pozbył się już zbędnej odzieży
rzuciłam go na łóżko i powoli zaczęłam ściągać swoje rzeczy, nie wytrzymał, nie mógł znieść, że chcę się z nim bawić tak jak wcześniej, przyciągnął mnie do siebie, po chwili moje ubrania leżały w kącie. Całował mnie w policzek, potem poniżej linii szczęk, schodząc do szyi. Jego ręka zsunęła się na brzuch, przeszedł mnie dreszcz podniecenia. Wszedł na mnie powoli, kolanami rozsuwając moje uda. Klęcząc sięgnął do majtek, zdejmując je boleśnie powoli, jakby rozkoszował się widokiem. Jego palce muskały moje nagie ciało
-Jesteś taka piękna- powiedział cicho
Przesunęłam ręką po jego muskularnej piersi, po rzeźbionym brzuchu
-Kocham Cię- powiedziałam, spotykając się z nim wzrokiem
Całował moje ciało, lizał gładką skórę na brzuchu pępka, jeszcze bardziej rozchylając mi uda. Patrzyłam w jego oczy, gdy odnalazł to najczulsze miejsce; jego wolna ręka powędrowała w górę po moich żebrach, zatrzymując się na sutku, szczypiąc go i ciągnąc.
-O Boże...- chyba powiedziałam to głośno. Otarł brodę wierzchem dłoni i niczym głodne zwierzę skradł się po łóżku na górę.
Zanim się obejrzałam leżałam na nim. Czując jak moje ciało dopasowuje się do jego członka, zsunęłam się jeszcze niżej, żeby objąć go w pełni
-Och, Klara...- jęknął, przyciskając mnie do piersi, jedną ręką przytrzymując moje ciało, drugą trzymając mnie za pupę.
Wsunął rękę pod moje prawe udo, przyciągając mnie bardziej do siebie. Biodrami wbijał się we mnie tak szybko, że traciłam oddech, moja wilgoć nakręcała go jeszcze bardziej
-O tak, właśnie tak...- mruknął, teraz wchodząc we mnie jeszcze mocniej. Silne dłonie spoczęły na moich pośladkach, zaczynałam widzieć gwiazdy i nie chodzi tu o celebrytów. Czułam zbliżające się gorące mrowienie orgazmu. Był tak głęboko we mnie, jego palce umiejętnie trącały struny mojego ciała. Nie mogłam dużej wytrzymać, moje ciało błagało o koniec. Zwolniłam, żeby złapać oddech, zacisnęłam powieki, wtuliłam twarz w pościel i pozwoliłam, żeby zalał mnie wszechogarniający orgazm.
Zmęczeni, ale szczęśliwi opadliśmy na łóżku. Andrzej zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku, natychmiast zasnęłam.
Obudził mnie nieszczęsny budzik, szybko go wyłączyłam, tak żeby nie zbudził mojego chłopaka. Spojrzałam na niego, przypomniał mi co zrobiliśmy w nocy. Tak, pierwszy raz, zrobiłam to z Wroną, oczywiście zdarzało mi się to już z wcześniejszymi chłopakami, ale nigdy nie było tak cudownie. Z uśmiechem na ustach, złożyłam delikatny pocałunek na jego poliku, on się tylko uśmiechnął.Wstałam ubrałam koszulę Andrzeja i podeszłam do szafy, wyjęłam z niej niebieską bokserkę, tego samego koloru rurki, biały sweterek oraz bieliznę. Z ubraniami skierowałam się do łazienki, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, pomalowałam, a włosy splątałam w warkocz. Po wyjściu z łazienki, obudziłam Mikołaja, wyjęłam mu ubranka, a sama poszłam do kuchni. Zrobiłam małemu kanapkę, talerzyk postawiłam na stół.
-Mamo- dało się usłyszeć z pokoju chłopca, szybko tam pobiegłam- pomóż mi
Po 2 minutach chłopiec zajadał się śniadaniem, a ja w tym czasie spakowałam jego plecaczek. Zegar pokazywał 7.50. Niemożliwe. Ubrałam mu buty, kurteczkę i czapkę, ponieważ zaczynało
 robić się chłodniej, na siebie narzuciłam kurtkę, ubrałam buty chwyciłam torebkę, kluczyki i plecaczek i wyszliśmy z mieszkania. Zapięłam małego w foteliku i ruszyłam. Po 10 minutach byliśmy pod przedszkolem. W szatni spotkałam Monikę
-Cześć, nie wiem jak to jest możliwe, że się spóźniliśmy- powiedziałam zmieniając buty synkowi
-Nic się nie stało, no Mikołaj pożegnaj się z mamą i biegnij do dzieci
-Pa mamuś
-Papa
Porozmawiałam jeszcze chwilkę z kobietą i wróciłam do domu. Po otwarciu drzwi doleciał do mnie zapach, świeżo zaparzonej kawy, po zdjęciu odzieży wierzchniej, udałam się do kuchni. Zauważyłam że na stole leżało śniadanie, a chłopak ze skupieniem nalewał kawy do dwóch kubków. Podeszłam na paluszkach i objęłam go w pasie, lekko się przestraszył i odwrócił się w moją stronę
-Co ty się tak skradasz- zapytał
-A tak się zastanawiam dla kogo to śniadanie- pokazałam na stół
-Wiesz dla takiej jednej dziewczyny, kochanej, mądrej i pięknej- rozejrzałam się w okół
-Nie ma tu takiej- powiedziałam z udawanym zdziwieniem
-Oj kochanie, dobra, bo kawa nam wystygnie
-Romantyczny to ty jesteś- powiedziałam z sarkazmem zasiadając do stołu
-Tak? A wydawało mi się w nocy, że myślisz co innego- powiedział z cwaniackim uśmiechem
-Ale o czym ty mówisz? Ja to w nocy spokojnie spałam
-Taak? To szkoda bo było wspaniale. Czemu się ze mną droczysz
-Hmmm, pomyślmy, kiedyś taki jeden siatkarzyna powiedział mi, że uwielbia jak się z nim droczę
-A to jakiś dziwny był, który to?- zapytał ze śmiechem
-Taki wysoki, brzydki, gra z numerem 8, choć nie wiem dlaczego w ogóle gra, przecież ma dwie lewe ręce- wytknęłam mu język
-O nie, ja brzydki? Ja nie umiem grać?- skończył swój posiłek i szybko podszedł do mnie, pochylił się nade mną i zapytał jeszcze raz, był coraz bliżej moich ust, i zapytał jeszcze raz, a ja potwierdziłam- no to pech- wyprostował się
-Eej to nieuczciwe
-Ale co- zapytał wracając na swoje miejsce
-Ja ci tak nie robię- powiedziałam z miną 10 latki
-Ja też lubię się z tobą droczyć- wysłał mi całusa w powietrzu- Jedz
-Nie chcę już- zjadłam zaledwie 3 kęsy jajecznicy zrobionej przez siatkarza
-Jadłaś wcześniej?
-Nie
-Dopóki tego nie zjesz, nie wstaniesz od stołu
-Ale ja nie jestem głodna
-Klara, nawet mnie nie denerwuj- niechętnie, z przymusu zjadłam do końca- grzeczna dziewczynka
-Dobra ja tu posprzątam, a ty idź do salonu- powiedziałam
Po 30 minutach miałam posprzątane w kuchni, więc dołączyłam do chłopaka
-Masz już jakieś plany na za 2 tygodnie- zapytał gdy byłam w niego wtulona
-Chyba nie, a co?
-Chciałbym, żebyś poznała moich rodziców
-Andrzej- nie spodziewałam się tego- nie wiem czy to dobry pomysł
-Najlepszy, to już postanowione, pojedziemy w sobotę i wrócimy w niedziele
-Jeżeli ci na tym zależy to pojedziemy, rodzina jest najważniejsza- powiedziałam bardziej do siebie niż do niego- masz jakieś plany na dziś- zapytałam zmieniając temat
-Chyba muszę pojechać na małe zakupy przed wyjazdem, jutro impreza, a nie chcę robić wszystkiego na ostatnią chwilę, jedziesz ze mną
-Czemu nie
-To super, ale muszę jechać do domu, bo nie planowałem zostawać na noc
-To już nie moja wina- powiedziałam ze śmiechem
-A kogo? To przez to że tak na mnie działasz- posadził mnie przodem do siebie i zaczął całować
-Andrzej to bardzo miłe, o jezu- natrafił na mój czuły punkt- nie- oderwałam się od niego- jedziemy, teraz
-I kto tu jest romantyczny co?
-Nie przeginaj, bo pojedziesz sam do galerii- powiedziałam wstając
-Chcesz mnie puścić samego, bezbronnego w miejsce publiczne?
-Tak, właśnie tak
-A jak jakieś napalone fanki, uciekły ze szkoły i czekają tylko na moje przybycie tam
-To ja zostanę w domu, tak żebyś nie musiał się ograniczać- powiedziałam lekko wkurzona
-O Boże jaki nerwus
-Ty Boga w to nie mieszaj
-Ugh, Klara, zbieraj tą seksowną pupę i jedziemy
-Tyle że ja prowadzę
-No chyba cię pogrzało na święta
-Mój samochód, ja prowadzę- wyszczerzyłam się
-Ale wjedziemy jeszcze do mnie, oki?- powiedział zapinając kurtkę
-No dobra, ale już wyłaź, bo chcę zamknąć drzwi
Wyszliśmy przed blok, od razu dotarł do nas zimny wiatr
-Chcesz być chora?- powiedział zapinając mnie pod samą szyje
-Na głowę już jestem, w końcu się z tobą spotykam
-No przesadzasz dziś, na serio- udał obrażonego i wsiadł do samochodu
-Pasy- krzyknęłam mu nad uchem
-Nie drzyj się tak, jeszcze głuchy nie jestem, podkreślam słowo jeszcze, bo z tobą to nic nie wiadomo- chłopak zapiął pasy i ruszyłam w stronę jego mieszkania
-No bardzo ruszyły mnie twoje słowa, bardzo
-Właśnie widzę. A chciałem kupić ci jakąś sukienkę, albo biżuterie
-O nie, przepraszam, przepraszam bardzo- powiedziałam naśladując jakąś blondi- nie kupisz mi żadnej sukieneczki, zrobię wszystko co będziesz chciał
-Dobra już nie przesadzaj
-No co, takiej reakcji oczekiwałeś? Twoje wcześniejsze dziewczyny tak mówiły?
-To miał być żart
-To jakiś słaby, a jak będę chciała kupić sobie jaką sukienkę lub coś innego to mnie stać
-Przepraszam- położył dłoń na moim udzie
-Prowadzę- powiedziałam i strzepnęłam jego rękę
Reszta droga minęła nam w milczeniu, po 15 minutach byliśmy w mieszkaniu siatkarza, pierwsze słowa jakie wyleciały z moich ust po wejściu do salonu
-Ja pierdziele, Wrona jaki to syf, kiedy ty tu sprzątałeś- otworzyłam od razu okno- myślałam że umiesz dbać o porządek, pranie umiesz zrobić więc co to do jasnej cholery jest- powiedziałam wyciągając w jego stronę rękę ze śmierdzącą skarpetą
-Oj nie przesadzaj, kiedy miałem tu posprzątać, tak w ogóle to mi to nie przeszkadza
-Człowieku, jak takie coś może nie przeszkadzać, tak z ręką na sercu, kiedy robiłeś tu porządki- krzyknęłam gdy zamknął się w łazience
-Tak szczerze to przed sezonem robiłem generalne porządki, ale na bieżąco sprzątałem
-Jak to jest bierne sprzątanie to ja jestem święta, dobrze że to przed mistrzostwami było
-Nie no co ty gadasz, przed klubowym robiłem generalne porządki, ale uwierz mi na słowo, że od czasu do czasu posprzątałem całe mieszkanie jak nie mieliśmy treningu czy coś
-Fuuuuj, jesteś obrzydliwy, idę umyć ręce i wychodzimy, bo nie mam zamiaru siedzieć dłużej w tym syfie- tak jak powiedziałam tak też zrobiłam, po wyjściu z łazienki od razu wyszłam z  mieszkania i postanowiłam poczekać na dole za swoim chłopakiem. Sprawdzałam Facebooka gdy wpadł na mnie jakiś chłopak
-Bardzo cię przepraszam, nie zauważyłem cię, nic ci się nie stało
-Spoko, to ja mogłam od czasu do czasu oderwać się od telefonu- spojrzałam na niego, nie mógł mieć więcej niż 28 lat
-Piotrek
-Klara
-A co ty tak tu stoisz, wchodzisz, wychodzisz?
-Czekam za swoim chłopakiem, musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza
-To chłopak ma szczęście
-Nie rozumiem
-Taka piękność za nim czeka, przecież to skarb
-Już tak nie słódź
-Ale to prawda- powiedział szatyn- może w ramach przeprosin przyjmiesz zaproszenie na kawę
-Nic się nie stało, przykro mi ale nie mam za bardzo czasu

***
Bardzo Was przepraszam, że musieliście tak długo czekać. Mam nadzieję, że rozdział się podoba, robiłam wszystko co w mojej mocy żeby tak było :) myślałam że rozdział pojawi się szybciej, ale niestety muszę go dodać ze szpitala :(
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ 



Dziewczyna uwielbiająca siatkówkę. Uwielbiam czytać i oglądać filmy.