sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 23

*Andrzej
Wysiadłem z autokaru i zacząłem się rozglądać. Nigdzie nie zauważyłem Klary, to dziwne przecież miała mnie odebrać. Podeszła do mnie zakochana para
-Coś się stało, Klara miała mnie odebrać- zacząłem
-Nie wiem, może Miki zasnął i nie miała go z kim zostawić- tłumaczyła Ana- wsiadaj podwiozę cię
-Dzięki, ale mógłbym pojechać najpierw do Was
-Jasne
Już po chwili byliśmy w drodze do mieszkania dziewczyn. Cały czas milczałem, martwiłem się o nich. Wyjąłem swoją walizkę, Karola została w bagażniku, lecz mój przyjaciel poszedł z nami na górę. Pierwsza weszła rudowłosa i krzyknęła od progu
-Halo jest ktoś w domu- po tych słowach pojawiła się Klara i od razu stanęła koło mnie
-Jezu Andrzej bardzo cię przepraszam, straciłam poczucie czasu i najzwyczajniej w świecie zapomniałam, że miałam cię odebrać- słowa wylatywały z jej ust
-Nic się nie stało, dobrze że Wam nic nie jest- złączyłem nasze usta w namiętny pocałunek
Poszliśmy do salonu, to co tam zobaczyłem, zamurowało mnie
-Dzień dobry panie Zbyszku jak tam zdrówko- powiedział uśmiechnięty Kłos, po wcześniejszym przywitaniu się, wyglądali jakby się znali od zawsze
-A dziękuję Karolku, zdrowie na razie dopisuje, a jak ty się czujesz jako Mistrz Świata i najlepszy środkowy?- zapytał z uśmiechem
-To fantastyczne uczucie, ale ta statuetka jest dzięki chłopakom, bez nich byłoby to niemożliwe
-To fakt, widać że byliście drużyną. Ja już naprawdę będę się zbierał Klarko, dziękuję za rozmowę, pizze, za cały ten dzień.
-Nie ma za co, to ja dziękuję
Dziewczyna odprowadziła starszego mężczyznę i po chwil wróciła. Posiedzieliśmy w piątkę jeszcze chwilę, po czym panna Zielińska spakowała małą torbę i wraz ze swoim chłopakiem nas pożegnała. Wykąpałem małego, a Klara w tym samym czasie robiła kolacje. Jak się później okazało jadłem ją sam, bo pozostała dwójka nie była głodna. Gdy skończyłem jeść umyłem po sobie i poszedłem do salonu. Czekając na brunetkę, która po wzięciu szybkiego prysznicu, czyta bajkę małemu Kamińskiemu, szukałem czegoś ciekawego w telewizji. Oczywiście nic nie przykuło mojej uwagi, więc zostawiłem na esce. Moja ukochana dołączyła do mnie chwilę później. Położyła się na kanapie kładąc głowę na moich kolanach
-Widzę że jesteś wykończona- przerwałem ciszę
-Trochę, zaczęło się od tego, że mały nie chciał zjeść śniadania, ani się ubrać. Dopiero pan Zbyszek go przekonał, potem zgodził się nim zająć. Jeszcze mi pożyczył swoje auto, żeby było mi wygodniej. Pojechałam do przedszkola, poznałam tam Monikę, nie ma nawet 30 lat, a już jest dyrektorką. Przedszkole jest czynne od 8 do 16, ale można odbierać małego już od 14. Jeżeli ty albo Ana będziecie go odbierać, wystarczy tylko moja pisemna zgoda. Potem byłam u Lenki i Marcina, jak nas nie było to trochę tam zarosło i musiałam ogarnąć. Jak wróciłam Miki spał, a pan Zbigniew siedział smutny w salonie, na początku nie chciał rozmawiać, aż w końcu coś w nim pękło i zaczął mówić. Rozwodzi się z panią Elżbietą, w sumie to dobrze, bo z niej to nie złe ziółko jest. Kiedyś chciała mnie przekupić, żebym oddała jej Mikołaja. Potem się trochę w trójkę pobawiliśmy, dopóki nie przyszedł dostawca. Potem jedliśmy pizzę i pan Zbyszek opowiadał nam historie z dzieciństwa i straciliśmy poczucie czasu. Jeszcze raz cię przepraszam
-Klara dajmy już sobie z tym spokój, każdemu mogło się zdążyć. Tylko martwiłem się, że mogło Wam się coś stać.  Nic wielkiego się przecież nie stało, Ana i tak miała po drodze. Kim w ogóle jest pan Zbigniew
-No tak przecież się nie znacie, pan Zbyszek to dziadek Mikołaja, tata Marcina. Przemiły człowiek, co prawda nie myślałam tak o nim od samego początku, ale to tylko przez jego żonę. Traktuję go jako członka rodziny
-To dobrze, że chociaż on się opamiętał. Wytłumacz mi jedno, dlaczego jeździłaś jego autem, przecież dałem ci klucze do mieszkania, garażu i samochodu.
-Andrzej jesteśmy ze sobą krótko, w ogóle co ja mówię, posłuchaj mnie, nie jestem z tobą dla pieniędzy, nie będę używała rzeczy, które należą do ciebie
-Klara- podniosłem głos, lecz po chwili się opamiętałem- to co jest moje należy także do was. Kocham Was najmocniej na świecie, nie interesuje mnie to, ile ze sobą jesteśmy miesiąc czy dziesięć lat.
-Jesteś uparty jak osioł- powiedziała zrezygnowana- Ja po prostu nie chcę cię stawiać w niezręcznej sytuacji, co by było gdyby ktoś z twoich znajomych zobaczył mnie w twoim samochodzie, pomyślałby, że jestem z tobą dla kasy
-I kto tu jest uparty, dlaczego przejmujesz się tym co powiedzą inni
-Mam świetne rozwiązanie, jutro pomożesz mi kupić nowe auto, mam trochę odłożonej kasy, już od jakiegoś czasu się za to zabieram, ale zawsze coś stoi na przeszkodzie- powiedziała na wpół śpiąca
-Dobrze jutro to zrobimy. Chłopacy, a najbardziej chyba Igła i Guma byli zawiedzeni, że cię nie było w Warszawie. Mam zdjęcie z naszym prezydentem, w sumie to spoko z niego koleś- spojrzałem na dziewczynę, spała
Wziąłem jej delikatne ciało na ręce i zaniosłem do sypialni. Pocałowałem w czoło i odszedłem. Chwyciłem torbę z przedpokoju i skierowałem się do łazienki. Jako singiel musiałem nauczyć się robić pranie i gotować kilka najprostszych dań. Trochę tych ubrań się nazbierało, prania będzie na dwie tury. Po włączeniu automatu, zrobiłem sobie kąpiel. Ubrałem krótkie spodenki i koszulkę z krótkim rękawem, tak aby uniknąć niepotrzebnej i niekorzystnej reakcji Mikołaja. Dość długo siedziałem, bo gdy miałem wychodzić zauważyłem, że pralka wykonała już swoją pracę. Do czystej miski wyłożyłem pranie, a resztę brudnych rzeczy włożyłem do tego cudu techniki, po ustawieniu wszystkiego i wciśnięcia największego przycisku, zacząłem szukać suszarki. Trochę mi to zajęło, ale znalazłem ją, powiesiłem mokre ubrania i poszedłem do kuchni. Nalałem szklankę wody i usiadłem przy wysepce z telefonem w ręku. Zegarek pokazywał, że zaraz będzie 24, po naszym osiągnięciu moja skrzynka z wiadomościami oszalała. Mnóstwo wiadomości, w których mi gratulowano, Po przeczytaniu i usunięciu większości SMSów, sprawdziłem portale społecznościowe. Gdy wszystko zobaczyłem, zacząłem przeglądać swoje kontakty. "MAMA" przy tym zatrzymałem się na dłużej, postanowiłem zadzwonić
-Cześć mamo, nie przeszkadzam- zacząłem niepewnie
-Nigdy synku, gratuluję złota, to twój wielki sukces- powiedziała zaspanym głosem
-Mamo to nie jest mój sukces, tylko nasz, ja najmniej dołożyłem do tego
-Nie bądź już taki skromny, coś się stało że dzwonisz
-Nie, po prostu tęsknię za Wami, chciałem usłyszeć twój głos-mówiłem powstrzymując łzy
-Może byś nas odwiedził
-Nie wiem czy to dobry pomysł, trochę się wydarzyło
-Dużo czasu minęło od tego, odwiedź nas, my też tęsknimy
-Co robicie za 3 tygodnie
-Nie mamy jeszcze planów
-To może wpadnę, muszę już kończyć, pa
-Jesteśmy z ciebie dumni, papa
Rozłączyłem się, podniosłem i przechyliłem szklankę, ciecz wleciała do mojego wnętrza niwelując moje zdenerwowanie. Wstałem i poszedłem do łazienki, zrobiłem to co z wcześniejszym praniem.
Nogi zaniosły mnie do salonu. Otworzyłem kanapę z której wyjąłem koc i poduszkę. Ułożyłem się wygodnie i już po chwili odpłynąłem.

*Anastazja
Tak bardzo nie chcę zostawiać Karola, ale praca to praca. Po cichu wyszłam z łóżka, chwyciłam przygotowane wczoraj ciuchy i skierowałam się do łazienki. Po szybkim prysznicu, ubraniu się i umalowaniu, poszłam do kuchni by zrobić sobie najważniejszy posiłek dnia, czyli śniadanie. Po upiciu ostatniego łyka kawy, która postawiła mnie na nogi, włożyłam naczynia do zmywarki i stwierdziłam, że na mnie już czas. Nałożyłam na siebie skórzaną kurtkę i buty, wzięłam torbę zakluczyłam drzwi i zeszłam na parking. Już myślałam, że się spóźnię, mimo iż wyjechałam wcześniej nie uniknęłam korków. 2 minuty przed 8 wpadłam jak burza do redakcji. Rzuciłam torebkę i kurtkę na wieszak, gdy ujrzałam że do gabinetu wchodzi Kaja
-Pies cię gonił czy co?- spytała siadając przy swoim biurku
-Wyjechałam wcześniej a i tak stałam w korku, już myślałam że nie zdążę. To co idziemy?
-Tak
Wyszłyśmy z naszego pokoju i udałyśmy się do małej salki konferencyjnej, w którym redaktor naczelny miał podać nam tematy, którymi będziemy się zajmować w najbliższym czasie
-Witam wszystkich, chce Wam pogratulować, sprzedaż naszej gazety cały czas rośnie. Oczywiście to wasza zasługa
-YEA- dało się usłyszeć w całym pomieszczeniu
-Dobra już spokojnie, chcę powitać nową-starą koleżankę, która przeszła egzamin i z nami zostaje na dłużej. Anastazja pokaż się- zdziwiona wstałam i się uśmiechnęłam  
-Koniec tego dobrego-powiedział i dał każdemu temat
Poczekałam aż wszyscy wyjdą i zostanę sama z Arturem. Podpisałam umowę :)
-Nie uważasz, że to nudne- zaczęłam mając na myśli mój temat
-Do najciekawszych nie należy, ale musisz to napisać, ma on duże wpływy, po za tym, masz napisać o jego rodzinie i takie tam- podał mi jakąś karteczkę- tu masz jego adres, za 2 godziny masz tam być
-No dobrze- powiedziałam zrezygnowana i udałam się do siebie
Gdy wróciłam do siebie, Kaja zauważyła że coś jest na rzeczy
-Co młoda- zaczęła
-Weź przestań mam zrobić laurkę jakiemuś stolarzowi. Na pewno ma ciekawe życie, poszedł do szkoły, zakończył szkołę, założył firmę super, potem stał się milionerem
-Nie łam się, zrobisz to raz dwa i po problemie, tacy ludzie uwielbiają mówić o sobie-przeczytałam dziewczynie czym facet się zajmuje i interesuje
-Nie stworze mu ciekawego życia z niczego
-Wstawisz jakiś chwytliwy tytuł i masz to z głowy
Poczytałam jeszcze trochę o tym mężczyźnie w internecie. Poinformowałam moją koleżankę o tym że wyjeżdżam na to spotkanie, jakby ktoś mnie szukał. Pojechałam pod wskazany adres, moim oczom ukazał się piękny duży dom, jak z jakiegoś filmu. Niepewnie weszłam na posesje, wcześniej informując ochroniarzy kim jestem i co mnie tu sprowadza. Zaprowadzili mnie do salonu
-Dzień dobry nazywam się Anastazja Zielińska, byłam z panem umówiona- powiedziałam lekko zestresowana
-Dzień dobry, Krzysztof Berg, napiję się pani czegoś, kawy, herbaty, może czegoś mocniejszego-powiedział mężczyzna mający ok. 38 lata
-Może wody
Po chwil starsza kobieta przyniosła mi szklankę z bezbarwną cieczą, podziękowałam, ona uśmiechnęła się i odeszła
-Zależy mi na pana historii- włączony dyktafon, położyłam
-To może później, a teraz opowiem o mojej firmie
-Wydaję mi się, że firma nie potrzebuje już reklamy. Może powie pan coś o sobie
-Wydaję mi się, że wygodniej nam będzie jeśli będziemy mówić sobie po imieniu
-Jeżeli to nie problem
Mężczyzna cierpliwie odpowiada na moje pytanie dotyczące, tradycji rodzinnych, dzieciństwie, szkole, rodzinie,
-Czy to prawda, że wraz z małżonką prowadzisz fundacje, która ma na celu spełnienie marzeń chorych na raka dzieci
-Moja żona ją prowadzi, mała w tym moja zasługa. Wiesz, że jesteś pierwszą osobą która porusza ten temat w wywiadzie- zapytał z uśmiechem
-A to szkoda, ludzie powinni wiedzieć. Wydaję mi się, że mam już wszystko. Dziękuję Ci bardzo, że znalazłeś dla mnie czas- powiedziałam wyłączając dyktafon i chowając razem z notesem do torebki
-Nie ma za co, cała przyjemność po mojej stronie- po chwil  dołączyła do nas piękna blondynka- Diano poznaj to jest Anastazja, dziennikarka, a to moja żona
-Miło mi Anastazja
-Diana- uścisnęła moją dłoń
-Miło mi poznać założycielkę fundacji, naprawdę mało ludzi robi w tych czasach coś bezinteresownie. Rodzice tych dzieciaczków, muszą być pani wdzięczni
-Nie ukrywam, że tak nie jest. Ale jaka pani mówmy sobie po imieniu
-Z przyjemnością, mam małą prośbę do ciebie, znalazłabyś dla mnie czas jutro, chciałabym dołączyć w artykule wywiad o fundacji
-Oczywiście, tyle że mogłabyś o 17 być w szpitalu? Obiecałam Adriankowi, że go odwiedzę
-Nie ma sprawy
Wymieniłyśmy się numerami, pożegnałam się z małżeństwem i wyszłam.
Jest już po 16, więc skierowałam się do domu Kłosa. Po zamknięciu drzwi, do moich nozdrzy doleciały piękne zapachy. Od razu skierowałam się do kuchni, chłopak nie zauważył mojego przybycia, więc na paluszkach podeszłam do niego i jak najgłośniej krzyknęłam, że wróciłam. Już po chwil żałowałam swojej decyzji, siatkarz tak się przestraszył, że wyrzucił z rąk cukier puder, który po chwil znalazł się na mnie.
-Na głowę upadłaś, ja tu próbuję przygotować pyszne naleśniki, a ty chcesz żebym zawału dostał- powiedział ze śmiechem
-Oj kare już mam- pokazałam na włosy i twarz
On zaczął mnie całować, zaczął od czoła i kierował się na dół, doprowadzał mnie do szału, gdy jego usta były zaledwie 5 milimetrów od moich, ale on nagle zmieniał kierunek. Ile można, stanęłam na palcach, chwyciłam jego twarz i wpiłam się zachłannie w jego usta. Przerwaliśmy gdy zaczęło brakować nam tchu
-Słodka jesteś z tym cukrem, ale idź umyj rączki i buźkę, a potem chodź na obiad- powiedział wyganiając mnie z kuchni
-Nie jestem małą dziewczynką- powiedziałam tupiąc nogą
Chłopak spojrzał na mnie śmiesznie i dodał
-Właśnie widzę
Ogarnęłam się w łazience i po chwili wróciłam, zastałam ładnie przyszykowany stół
-Postarałeś się- powiedziałam gdy chłopak zasunął moje krzesło
-Dla ciebie wszystko
-Dziś podpisałam umowę, jestem tam na stałe
-To super, masz jakieś plany na jutro
-Muszę jechać do szpitala
-Szpitala?!- krzyknął- Co się dzieję, czemu mówisz mi dopiero teraz
-Nic mi nie jest- przerwałam jego słowotok- muszę porozmawiać z Dianą, prezesem fundacji, o której piszę artykuł. Nie planuj nic na jutro, bo wrócę później
-Naprawdę zejdę na zawał
-Może poszukaj innej dziewczyny, która będzie cię mniej stresować- powiedziałam w żartach
-Masz specyficzne poczucie humoru, wiesz?
-Yhm
Gdy zjedliśmy posprzątałam, a Karol w tym samym czasie wybrał film "Zaginiona walentynka"
-Po co chusteczki?- zapytałam siadając na kanapie
-Dla ciebie- powiedział jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie
-Myślisz, że płaczę na filmach? Nie znasz mnie jeszcze
-Ana na tym filmie każdy ryczy, teraz cisza i oglądamy
Przytulona do blondyna zaczęłam oglądać film. Skubany miał rację, ryczałam, ale on też nie był lepszy. Film opowiadał o dziennikarce, która przygotowuje materiał o staruszce, która w każde Walentynki oczekuje swojego męża na stacji kolejowej. Właśnie tego dnia miał wrócić z wojny, a ona nie otrzymała oficjalnego potwierdzenia jego śmierci
-Musiała go mocno kochać, cały czas na niego czekała i nie związała się z nikim innym. Też bym chciała, aby ktoś tak mocno mnie kochał- powiedziałam gdy film się skończył
-Pamiętaj, że ja cię kocham, mocno. Zawsze będę cię kochał na dobre i na złe. Obiecuję być z tobą do końca moich dni- rzekł mocno mnie przytulając
-Taa, teraz tak mówisz, Karol nie obiecuj mi rzeczy, których nie możesz być pewny- wyswobodziłam się z jego silnego uścisku
-Ej, kochanie o co chodzi, myślałem, że jesteś pewna moich uczuć
-Zanim cię poznałam długo nie byłam w związku. Gdy miałam 21 lat miałam narzeczonego, każdy chciał mi wybić go z głowy, nawet Klara, oczywiście miałem jej to za złe. Wtedy myślałam, że jest zazdrosna, bo była sama-z moich oczu zaczęły lecieć łzy- Dużo się kłóciłyśmy w tamtym czasie, powiedziałam jej, że prawdziwa przyjaciółka cieszyłaby się z mojego szczęścia. Otworzyłam oczy tydzień przed ślubem, gdy wróciłam wcześniej od rodziców, chciałam mu zrobić niespodziankę, ale to on mi zrobił, niemiłą. Zobaczyłam jak rżnie moją sąsiadkę. Wszyscy się ode mnie odwrócili, tylko nie Klara. Zaopiekowała się wtedy mną.
Karol nic nie mówił tylko mnie przytulił. Bezpieczna, czułam jak moje powieki stają się coraz cięższe. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej i słuchając jak bije jego serce zasnęłam.

*Klara
Zostałam obudzona przez budzik o 6.30. Otworzyłam oczy i zobaczyłam swój pokój, a przecież zasypiałam w salonie koło Wrony. Swoje pierwsze kroki skierowałam do łazienki. Wzięłam długi prysznic, który postawił mnie na nogi. Ubrałam się, umalowałam, a włosy splątałam w kłosa. Andrzej coraz bardziej mnie zaskakuje, wczoraj zrobił pranie Oo. 7.05 czas najwyższy zabrać się za śniadanie. Przechodząc obok salonu zauważyłam wystające nogi, ktoś musiał na niej leżeć. Długo nie myśląc, chwyciłam porcelanową żyrafę i cicho tam podeszłam, zaśmiałam się w myślach gdy moje oczy dostrzegły mojego chłopaka, lekko pochrapującego. Odłożyłam porcelanę na miejsce i poszłam do kuchni, przygotowałam mi i Mikołajowi płatki czekoladowe z mlekiem. Gdy to jakże wykwitnę danie było już na stole, poszłam do pokoju chłopca, żeby go obudzić. Na szczęście nie było z tym problemu jak i z ubraniem się. Wszystko robił z uśmiechem na twarzy, nawet witaminę, której nie znosi, wziął
-I co stresujesz się- powiedziałam kładąc brudne naczynia do zmywarki
-Nie ma czym- odpowiedział na luzie
-To co zbieramy się, idź po plecaczek i wychodzimy
Miki po tych słowach ruszył do pokoju, nim się obejrzałam był już z powrotem. Drogę pokonaliśmy w 20 minut. Mały był strasznie podekscytowany. Gdy pomogłam w przebraniu butów, podeszła do nas Monika, pożegnałam się z chłopcem, a ta zaprowadziła go do rówieśników, po czym do mnie wróciła
-Chodźmy do mojego gabinetu
-Nie chcę robić Ci problemów
-Oj nie marudź tylko chodź- z uśmiechem weszłam do pokoju, na ścianach było pełno obrazków- napijesz się czegoś?
-Nie dziękuję, chciałam tylko zapytać się o tą pisemną zgodę
-A przepraszam, masz tutaj- podała mi kartkę- przeczytaj na spokojnie, wystarczy że podasz mi osoby
Po przeczytaniu oddałam dokument kobiecie i zaczęłam wymieniać
-To  może tak, Zbigniew Kamiński, dziadek chłopca, Anastazja Zielińska moja przyjaciółka, bardzo mi pomaga od śmierci Leny i Marcina, oraz Andrzej Wrona i Karol Kłos- na dwa ostatnie nazwiska, zrobiła wielkie oczy- Andrzej to mój chłopak, a Karol to przyjaciel- wyjaśniłam
-No dobrze w takim razie jeszcze twój podpis potrzebuję
Podpisałam to co było trzeba, porozmawiałam jeszcze chwilę z Dobrzańską, pożegnałyśmy się i wyszłam.
Postanowiłam udać się do klubu, gdzie część zawodników już trenowała. Nikt nie ukrywał zdziwienia gdy mnie zobaczył. Najpierw udałam się do prezesa
-Kogo moje piękne oczy widzą, Klara, siadaj słonko- przywitał się ze mną
-Dzień dobry prezesie, też się cieszę, że pana widzę
-Napijesz się czegoś?
-Może kawy
Po chwili parująca ciecz znalazła się przede mną
-I jak się czujesz, zmęczona?
-Trochę, wyjazdy są na prawdę męczące
-To fakt, do najprzyjemniejszych nie należą, a powiedz mi co cię do nas sprowadza o tak wczesnej porze- spojrzał na zegarek
-Byłam niedaleko, więc postanowiłam, że wpadnę. 30 minut stąd jest przedszkole, a byłam odprowadzić Mikołaja
-Pozwolę się zapytać, kim jest Mikołaj
-To trochę długa historia
-Mamy czas
-Więc Miki to syn mojej siostry, która wraz ze swoim narzeczonym zginęła w wypadku samochodowym i teraz ja się opiekuję małym
-Bardzo mi przykro- nie wiedział co ma powiedzieć
-Adoptowałam go i jest moim synem
-Ale będziesz u nas pracować, nie znajdziemy nigdzie tak dobrego psychologa
-Oczywiście, że będę, tyle że mam prośbę
-Tak?
-Będę mogła jeździć swoim autem i brać małego ze sobą
-Nie ma problemu, tylko kto będzie się nim zajmować podczas treningu, meczu?
-Proszę się o to nie martwić- uśmiechnęłam się
Gawędziliśmy jeszcze godzinkę, po czym postanowiłam się pożegnać i wrócić do domu. W drodze powrotnej podziwiałam piękny Bełchatów. Gdy wróciłam do domu Andrzej jeszcze spał, postanowiłam się przebrać w dres i włosy splątać w koka. Zaczęłam sprzątanie od pokoju Mikołaja, wchodząc do pokoju nie zauważyłam samochodzika, ale jakoś udało mi się utrzymać równowagę i uniknąć spotkania z podłogą. Następna była łazienka, moja sypialnia. O 13 zaczęłam przygotowywać obiad- placki ziemniaczane i zupa. O godzinie 15 wszystko było już gotowe i posprzątane, a Wroniasty nadal spał, chyba odsypiał ostatni miesiąc, nie obudził go nawet dźwięk tłuczonego szkła. Zostawiłam mu karteczkę, że wychodzę po małego i będę przed 16 i  ma poczekać za nami z obiadem. Mikołaj w drodze powrotnej opowiadał co robił w przedszkolu i ile dzieci jeszcze go pamiętało, choć zauważył kilka nowych twarzy. W świetnych nastrojach wróciliśmy do domu. Siatkarz kończył rozstawiać naczynia, przywitaliśmy się z nim. Oczywiście nie ominęła go cała relacja zdana przez Mikiego. Super było patrzeć na ten obrazek, chłopczyk zabrał środkowego do siebie, a ja postanowiłam, posprzątać po obiedzie i ogarnąć trochę salon. Gdy wycierałam ostatnią szafkę przyszli do mnie dwaj najważniejsi mężczyźni w moim życiu
-Klara pomóż mi, on coś chcę, ale ja go nie rozumiem- powiedział zrezygnowany
-Duby du- powtarzał na okrągło-duby du
-Scooby doo mu włącz kochanie- wróciłam do sprzątania
Endrju wrócił do salonu po 15 minutach, gdzie właśnie skończyłam sprzątać
-Co jest?- zagadnęłam
-Wyobrażasz sobie, że wygonił mnie z pokoju
-Hahaha, oj ty mój biedaczku- usiadłam na niego okrakiem- o której wstałeś, wyspałeś się chociaż- zaśmiałam się, gdy chłopak zaczął całować mnie po szyi
-Wstałem jakieś 30 minut przed waszym przyjściem, dlaczego pozwoliłaś mi tak długo spać
-A dlaczego miałam cię budzić? Byłeś bardzo zmęczony, chodziłeś niewyspany wcześniej. Wstałam o 6.30, zjedliśmy śniadanie, zaprowadziłam małego do przedszkola, byłam jeszcze u prezesa, trochę porozmawialiśmy. Jak wróciłam to nadal spałeś, więc postanowiłam posprzątać i zrobić obiad. Salon zostawiłam sobie na później, bo nie chciałam cię obudzić. Potem poszłam po małego do przedszkola, zjedliśmy obiad i jak się bawiliście to zdążyłam posprzątać- chłopak słuchał mnie, ale pocałunkami zjeżdżał coraz niżej- Andrzej, bo mały wejdzie
-Oj przestań ogląda bajkę
-Nie- przerwałam, choć bardzo tego nie chciałam- możemy pogadać- podniosłam jego twarz do góry- Andrzej, wiedz, że bardzo cię kocham, ale chcę żebyś był szczęśliwy
-Rozmawialiśmy już o tym, jestem z Wami- szybko mi przerwał
-Na prawdę chcesz, żeby twoje życie tak wyglądało? Jesteś młody, całe życie przed tobą. Który młody, przystojny mężczyzna chciałby siedzieć wieczorem z kobietą i dzieckiem. I to na dodatek nie swoim. Powiem ci, żaden. Nie jesteśmy długo i wydaje mi się, że jeżeli się rozstaniemy teraz będziesz mniej cierpiał. Mną się nie przejmuj, zawsze będę cię kochała, mnie i tak nikt już nie zechce, do najładniejszych nie należę i mam Mikołaja, który jest dla mnie najważniejszy- zamilkłam
-Skończyłaś już?! Mam nadzieję, że tak. Wbij sobie do tej swojej pięknej główki, że nie mam zamiaru odejść. Może i jestem młody, ale ty też. Mógłbym spędzić z tobą każdy wieczór siedząc i oglądając nudny serial, niż na jakiś imprezach. Mam nadzieję, że raz na zawsze skończyliśmy ten temat
-Ale Andrzej- próbowałam
-Nie ma żadnego, ale. Na prawdę mnie kochasz i chcesz żebym był szczęśliwy?
-Tak
-To przestań gadać takie głupoty i bądź ze mną
-Dobrze
-I żebym ostatni raz słyszał takie bzdury z twoich ust. Uwierz w siebie, uwierz w naszą miłość i nasze szczęście
-Kocham Cię- powiedziałam i złączyłam nasze usta w pocałunek

***
I jak? Podoba się? Proszę o szczere komentarze :)
Mamy też Anastazję :)
Polscy siatkarze pod wodzą Andrzeja Kowala zajęła 3 miejsce w Lidze Europejskiej :*

CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ

piątek, 7 sierpnia 2015

Rozdział 22

Druga piłka meczowa dla Polski... Wallace na zagrywce... Mika, Zagumny, Wlazły...KONIEC...JESTEŚMY MISTRZAMI ŚWIATA
Chłopcy wpadają w nieopisaną euforie. Po moich policzkach lecą łzy, łzy szczęścia. Koło mnie pojawia się Mikołaj. Biorę go na ręce, podbiega do mnie Andrzej i krzyczy, że są mistrzami. Przytula mnie i chłopca. Mały mnie zdradził i po chwili był już na rękach Wronki. Pocałowałam go namiętnie, otarł moje łzy. Po całej ceremonii i spędzeniu czasu z kibicami oraz dziennikarzami udaliśmy się do klubu. Oczywiście drugie połówki naszych mistrzów też są. Stephane załatwił 2 opiekunki więc nie musimy martwić się o swoje pociechy. Cały lokal był zarezerwowany dla nas, mogliśmy świętować w swoim towarzystwie. Bawiliśmy się świetnie, dużo alkoholu, jeszcze więcej tańczenia. Na parkiecie tańczyłam chyba z wszystkim siatkarzami, sztabem i nawet z Philllipem :). Wiwatowaliśmy do 4 nad ranem. Na szczęście kierowca autobusu był tak kochany, że przyjechał po nas i wszyscy udaliśmy się do hotelu. Nie ukrywam, że było trochę tłoczno, ale bezpiecznie dotarliśmy na miejsce, później każdy udał się do swojego pokoju. Gdy otworzyłam drzwi ujrzałam śpiącego chłopca o obok młodą dziewczynę
-Bardzo pani dziękuję- powiedziałam trochę podchmielona
-Nie ma za co, ja już sobie pójdę- rzekła i wyszła
Położyłam się obok Mikołaja i z uśmiechem na twarzy zasnęłam.
Obudziłam się o 12, Miki jeszcze spał. Zabrałam rzeczy i poszłam do łazienki. Wzięłam gorący prysznic, dokładnie wytarłam ciało, ubrałam przygotowane ciuchy, umyłam zęby i umalowałam się. Gotowa wyszłam, ujrzałam chłopca, który spokojnie siedział na łóżku
-Wyspałeś się- zapytałam przewieszając wilgotny ręcznik na krześle
-No jasne, ale jestem trochę głodny
-Ubierzemy się i zejdziemy na stołówkę
-Oki
Tak jak powiedziałam tak też zrobiliśmy. Gdy chcieliśmy wychodzić, wszedł nam ktoś do pokoju. Tym kimś okazał się Andrzej
-Wybieracie się na obiad- zapytał całując mnie
-Tak, właśnie wychodziliśmy, mój mistrzu
-Jak to pięknie brzmi- rzekł z uśmiechem
-Idziemy, głodny jestem- odezwał się najmłodszy z grona
-Tak już
Andrzej złapał moją dłoń, na drugiej ręce trzymał Mikołaja. Tak weszliśmy na stołówkę, usiedliśmy koło Karola i Anastazji. Po skończonym posiłku w wyśmienitych humorach ruszyliśmy do naszego pokoju. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym na kogoś nie wpadła.
-Kuba?-pytam z niedowierzaniem
-Klara?
-No ja wszędzie poznam tą rudą czuprynę -przytuliliśmy się- co ty tu robisz
-Razem z Kurkiem dostaliśmy bilety od Cichego na wczorajszy mecz, a tak poza tym to gratuluję - skierował się do Kłosa i Wrony
-Dzięki- powiedzieli razem
-A to kto- powiedział kucając przy malcu- twój synek?
-Tak
-Czemu nic nie mówiłaś- zapytał rozczarowany
-Trochę dłuższa historia, kiedyś ci opowiem
-A jak masz na imię-skierował pytanie do chłopca
-Mikołaj
-Bardzo ładnie- poczochrał czuprynę chłopca i wstał- ja lecę na obiad, może później się spotkamy- zapytał
-Dam ci jeszcze znać, bo nie wiem kiedy dokładnie wyjeżdżamy 
-No dobra to się zdzwonimy jeszcze
Wymieniliśmy się numerami i ruszyliśmy dalej. Ana z Karolem mieli bekę z Andrzeja, bo ten był zazdrosny. Z przyjaciółmi rozstaliśmy się pod pokojem dziewczyny, a my w milczeniu poszliśmy do mnie. Siatkarz odłożył Mikiego i chciał wyjść z pokoju, lecz mu na to nie pozwoliłam.
-Kochanie o co chodzi- zaczęłam
-O nic- mówił z lekką złością
-Jesteś zazdrosny o Kubę
-Ja? Zazdrosny? Oczywiście, że nie. W sumie to jesteśmy razem, ale tak jakbyśmy nie byli. Wstydzisz się mnie i ukrywasz nasz związek. Nie, wcale nie jestem zazdrosny
-Jejuś Andrzej, zachowujesz się jak małe dziecko. Nigdy się ciebie nie wstydziłam, nie chciałam zepsuć twojej opinii. A o Kubę nie musisz być zazdrosny
-Przepraszam- powiedział spuszczając głowę- Skąd w ogóle go znasz
-Jarskiego? Nasze babcie mieszkały blisko siebie, zawsze je odwiedzaliśmy w wakacje no i tak się poznaliśmy.
-Nie mówiłaś, że znasz Jakuba Jarosza
-Bo nie pytałeś. Jesteś jeszcze obrażony
-Trochę - pokazał na swój policzek
Wspięłam się na palce i chciałam złożyć pocałunek na wskazanym wcześniej miejscu lecz chłopak się obrócił tak, że natrafiłam na jego usta.
-Już po fochu?- zapytałam gdy oderwaliśmy się od siebie
-Tak
Po chwili usłyszeliśmy pukanie do drzwi, poszłam otworzyć, gościa wpuściłam do środka
-Przepraszam że wam przeszkadzam gołąbeczki, ale chciałem poinformować, że wyjeżdżamy za 2 godziny - rzekł trener
-My? Ja nie jadę - odezwałam się od razu
- Jak to - zapytał zdziwiony
-Tak to, po pierwsze to wasz sukces, a po drugie jesteśmy strasznie zmęczeni- wskazałam na siebie i chłopca oglądającego bajkę- a muszę jutro iść do przedszkola małego
-Po pierwsze to jest nasz sukces, po drugie nie tylko ty jesteś zmęczona, ale rozumiem, spotkamy się jutro w Bełchatowie.
-Dziękuję Stephane
-Nie masz za co, to ja dziękuję że nam pomogłaś
Pożegnałam się z chłopakami i zaczęłam się pakować. Po skończonej czynności napisałam do Any o której wyjeżdżamy. Ustaliłyśmy, że pojedziemy jak chłopacy wyjadą. Na całe szczęście rudowłosa miała w bagażniku fotelik dla mojego urwisa. Marcin okazał się być bardzo sympatycznym chłopakiem i bardzo przystojnym :D. Po pożegnaniu wyruszyliśmy w trasę. Nie mogłam uwierzyć, że chłopak mieszka w sąsiedztwie, a my ani razu na siebie nie wpadliśmy, ani nic takiego. Podróż minęła nam bez większych postojów czy korków.
Czuję, że dzisiejszy dzień będzie trudny. Poranek zaczął się źle, Mikołaj nie chciał zjeść śniadania, ani się ubrać. Nasze negocjacje przy stole przerwał dzwonek do drzwi. Zdziwiona wstałam od stołu, przecież Andrzej jest jeszcze w stolicy.
-Dzień dobry panie Zbyszku, zapraszam- powiedziałam szerzej otwierając drzwi- może panu uda się przekonać małego, żeby zjadł chociaż pół kanapki
-Dzień dobry Klarko, na początku to gratuluję złota, z zaciśniętymi kciukami oglądałem każdy mecz i wspierałem chłopaków
-Dziadek- przybiegł Miki i rzucił się na mężczyznę
-Miałem dla ciebie prezent, ale słyszałem, że ktoś nie chcę się ubrać i zjeść śniadania
-Oj dziadku, ja nie jestem głodny- powiedział ciągnąc mężczyznę do swojego pokoju
-O nie młodzieńcze, najpierw śniadanie, a potem możemy pogadać
-No dobrze- powiedział z grymasem wymalowanym na twarzy
Gdy w końcu mój synek zaczął jeść śniadanie, poprosiłam pana Kamińskiego za barek tak żebyśmy mogli porozmawiać na spokojnie i widzieć Mikołaja
-Panie Zbyszku mam wielką prośbę, mógłby zostać pan z Mikołajem, bo muszę załatwić kilka spraw, a nie chciałabym go ciągnąć ze sobą - zaczęłam
-Oczywiście słonko, że zostanę z moim wnuczkiem, nie musisz się o nic martwić
-Nie wiem jak mam dziękować
-Nie dziękuj, chociaż trochę ci pomogę
-Postaram się wrócić jak najszybciej
Poszłam ubrać buty i jesienną kurtkę, pożegnałam się z chłopczykiem, wzięłam torebkę i wyszłam. Pan Zbigniew nalegał, żebym wzięła jego samochód, był bardzo uparty, więc niechętnie się zgodziłam. Pierwszy punkt na liście to przedszkole Mikołaja, do którego chodził przed wakacjami. Po 20 minutach drogi, byłam już na miejscu. Skierowałam się do gabinetu pani dyrektor.
-Dzień dobry- powiedziała młoda kobieta- proszę usiąść, w czym mogę pomóc
-Dzień dobry, rozmawiałam z panią 2 tygodnie temu w sprawie Mikołaja Kamińskiego
-Tak, pamiętam. Chłopiec może przyjść już jutro. Tylko mam kilka pytań. Mamy już połowę września, co chłopiec robił przez ten czas
-To trochę skomplikowana sprawa. Jak pani wie, rodzice Mikołaja zginęli w wypadku niecałe pół roku temu i to ja teraz się nim zajmuję. Żeby nas utrzymać to muszę pracować. Pracowałam z reprezentacją Polski jako psycholog, prezes zgodził się, aby Mikołaj był ze mną. I dopiero wczoraj wróciliśmy
-No dobrze, w takim razie proszę przyprowadzić małego jutro na 8. Przedszkole będzie otwarte do 16, oczywiście dziecko można odebrać już po 14- powiedziała miło
-Dziękuję pani bardzo
-Przepraszam, ale mam jeszcze jedno pytanie. Skoro  pracowała pani z reprezentacją to jak teraz pani będzie utrzymywać siebie i chłopca. Możemy pani pomóc wypełnić wniosek- zaczęła przekładać papier
-Dziękuję, ale to nie będzie potrzebne, mam pracę. Ale doceniam to jak pani dba o swoich podopiecznych.
-Mam małą prośbę, mogłybyśmy mówić sobie po imieniu?- zapytała uśmiechnięta
-Jasne, Klara
-Monika, nie będę cię już zatrzymywać
-Mam tylko jedno pytanie. Moje godziny pracy są rozciągliwe, czy może go odbierać ktoś poza mną?
-Tak jasne, tylko przynieś nam pisemną zgodę i nie ma problemu
-To super, do jutra
-Cześć
Zadowolona wyszłam z przedszkola. Teraz całkiem inny kierunek. Przecież dawno nie byłam u... Leny i Marcina. Zaparkowałam auto przy cmentarzu. Wzięłam torebkę z siedzenia obok i wyszłam. Po zamknięciu samochodu przeszłam na drugą stronę, stała tam starsza pani ze stoiskiem. Kupiłam ulubione, białe róże Lenki i czerwone róże dla Marcina oraz dwa znicze i zapalniczkę. Odnalazłam miejsce gdzie byli pochowani rodzice Mikołaja. Ułożyłam zakupione wcześniej rzeczy na bok, poszłam na koniec cmentarza po przyrządy do posprzątania nagrobka. Wróciłam i wzięłam się do pracy, po skończonej czynności do wazonika ułożyłam róże i zapaliłam znicze. Wykonałam znak Krzyża
-Cześć Lenka, witaj Marcinie, Jak tam u was na górze?- mówiłam cicho- ostatnio trochę się u nas dzieję. Jestem szczęśliwa z Andrzejem, który uwielbia waszego synka. Zdobyliśmy Mistrzostwo Świata, Wrona dedykował ten medal mi, Mikołajowi i Wam. Mam nadzieję, że się nie gniewacie, że zgodziłam się aby Miki mówił do mnie mama, ale nigdy nie pozwolę, żeby Was zapomniał. Kocham Was, czuwajcie nad nami- pojedyncza łza uwolniła się spod mojej powieki, pozwoliłam jej swobodnie zlecieć na ziemi.
Wyszłam z cmentarza, uśmiechnęłam się serdecznie do starszej kobiety i skierowałam się do auta. W drodze powrotnej wpadłam jeszcze do biedronki i zrobiłam zakupy. Po dotarciu do mieszkania z 4 siatkami, zauważyłam siedzącego w salonie pana Zbyszka.
-Coś się stało- zaczęłam, mężczyzna lekko podskoczył na kanapie- przepraszam nie chciałam pana przestraszyć
-Nic się nie stało, nie słyszałem jak weszłaś. Mikołaj śpi, ja już będę leciał
-Dziękuję bardzo za opiekę i samochód. Ma pan jakiś problem
-Dlaczego pytasz
-Widzę, jest pan jakiś taki smutny
-Nie chcę Cię zanudzać moimi problemami
-Co pan wygaduje, proszę wrócić do salonu, ja zrobię kawę i porozmawiamy
-Jesteś strasznie uparta- powiedział wchodząc z powrotem  do salonu
-Wiem
Kubki z parującą cieczą postawiłam na stole. Usiadłam na fotelu i czekałam, aż starszy mężczyzna się przede mną otworzy, nie naciskałam
-Mikołaj pytał się o której wróci jego mama, osłupiałem lecz on mi wyjaśnił całą sytuację
-Pomyślałam że tak będzie lepiej, Miki mi się zapytał
-Nie denerwuj się, ja wszystko wiem i chciałbym ci podziękować. To mu pomoże, powinien mieć kochających rodziców, nawet jak prawdziwych już nie ma wśród nas- uśmiechnął się w moją stronę- złożyłem pozew o rozwód, moja żona po śmierci Marcina jest nie do wytrzymania, jest bardzo agresywna. Cały czas obwinia mnie o to, że Mikołaj jest z tobą. Ona nie rozumie, że pieniądze to nie wszystko i że u ciebie mały będzie czuł się najlepiej. Kiedyś zaproponowałem jej żebyśmy was odwiedzili, ale ona na mnie naskoczyła. Dziękuję ci za to, że nie zabroniłaś mi widywać się z moim kochanym wnuczkiem. Nie wiem co bym wtedy zrobił, stracił bym wszystko
-Panie Zbyszku, bardzo mi przykro, że się pan rozwodzi, chociaż wydaję mi się, że dobrze pan postąpił. Ma pan nasze pełne wsparcie, stał się pan ważnym członkiem naszej rodziny. Widzę że zależy panu na szczęściu wnuczka, więc nie mam zamiaru niczego panu zabraniać. Mikołaj cieszy się że ma takiego dziadka. Głowa do góry, wszystko będzie dobrze. Jeżeli nie chce pan mieszkać z żoną, to może pan mieszkać tu
-Dziękuję, za to że po mimo tego co z moją jeszcze żoną zrobiliśmy traktujecie mnie jak rodzinę. A co do mieszkania to nie mieszkam już z Elżbietą, wykupiłem mały domek, 25 minut drogi stąd. Bardzo się cieszę, że Marcin miał kontakt z takimi mądrymi ludźmi
-Miło słyszeć mi te słowa
-Mamo głodny jestem- powiedział wchodzący do pokoju brunecik
-Nie wierzę ty jesteś głodny? Może zamówimy pizze, nie zdążyłam nic zrobić
-Może być
Zauważyłam że dziadek Zbyszek wstaje
-Pan zostaje z nami. Miki zabierz dziadka do pokoju i się pobawcie. Ja zamówię obiad i zadzwonię jeszcze do cioci. Lubi pan zwykłą, ser, szynka, pieczarki
-Oczywiście
Zadzwoniłam do Anastazji, poinformowała mnie, że nie wie o której będzie w domu, ale zje gdzieś na mieście. Rozłączyłam się i wykonałam drugi telefon tym razem do pizzerii. Złożyłam zamówienie, powinni być za 30 minut. No nic, rozpakowałam zrobione wcześniej zakupy, wyjęłam łyżeczki z szuflady i z trzema monte ruszyłam do pokoju małego szkraba
-Pizza będzie za jakieś 30 minut, więc przyniosłam coś- wyjęłam zza pleców
-MONTE-krzyknął mały Kamiński
Już po chwili każdy się zajadał tym małym smakołykiem. Postanowiłam zostać w pokoju i przyłączyć się do zabawy. Przerwał na dzwonek, oczywiście był to dostawca, zapłaciłam i zawołałam pana Zbyszka i jego oczko w głowie do salonu. Śmiechom nie było końca, pan Zbigniew opowiadał nam historie ze swojego życia. Zupełnie straciłam poczucie czasu. Do rzeczywistości przywrócił mnie dźwięk zamykanych drzwi. Odruchowo spojrzałam na wyświetlacz telefonu który wskazywał, że zaraz będzie 18. O MATKO Z CÓRKĄ...

***
Mała niespodzianka :* Czekam na wasze opinie :)
W następnych rozdziałach będzie więcej Anastazji, obiecuję :*
Miłego weekendu :)
Ale upał!!!

sobota, 1 sierpnia 2015

Rozdział 21

Pierwszy mecz Memoriału Wagnera, właśnie dobiegł końca. Niestety przegrywamy z reprezentacją Bułgarii. Wracamy do hotelu. Usiadłam za Bartkiem, który był mega wkurzony, że nie grał. Nie mógł pogodzić się z rolą rezerwowego. Po dotarciu na miejsce, zmęczeni poszliśmy do swoich pokoi. Mikołaj po kąpieli od razu zasnął. Usłyszałam pukanie, więc szybko pobiegłam otworzyć drzwi, żeby chłopiec się nie zbudził. Był to poddenerwowany trener
-Stefan, wszystko w porządku?- zapytałam zmartwiona
-Nie, musisz mi pomóc
-Dobra poczekaj chwilę i popatrz na małego
Poszłam do pokoju obok, gdzie był Kłos i Wrona, otworzył mi mój chłopak
-Możesz zajrzeć do małego, bo muszę pomóc Stefanowi
-Oki
Wróciliśmy do mnie. Antiga szybko się podniósł, wyszliśmy i zostawiliśmy chłopaków samych. Przez drogę do konferencyjnej, mężczyzna wyjaśnił mi o co chodzi. Trudna sytuacja, ale taki jest właśnie sport. Weszliśmy do sali, gdzie czekał już Kurek.
-Bartek, możesz usiąść- zapytał
-Nie, możesz mi powiedzieć o co tu chodzi- kipiał ze złości
-Bartek jak wiesz, na Mistrzostwa muszę mieć 14 zawodników. Niestety ty prezentujesz się najsłabiej i musisz  być przygotowany na- nie dane było mu skończyć
-Trener chyba sobie zemnie żartuje. Pracowałem na te Mistrzostwa kilka ładnych lat, a teraz dowiaduję się, że to nie miało sensu
-Uspokójmy się-powiedziałam- Bartek dobrze wiedziałeś, że nikt nie ma zapewnionego miejsca, nikt nie mógł być pewien że zagra
-Zamknij się, nie znasz się- krzyknął do mnie- zresztą róbcie sobie co chcecie- wrzasnął i wyszedł
Wybiegłam za nim. Złapałam go dopiero przed pokojem
- Bartek uspokój się, co ty wyprawiasz
-Wyjeżdżam stąd, powodzenia na turniej- mówił przez zęby
-Wiem, że jesteś zdenerwowany, Stefanowi też było trudno. Jesteś świetnym zawodnikiem, ale sam widziałeś swoje statystyki. To że byłeś najlepszym zawodnikiem Ligi Światowej w 2012 roku, liderem zespołu za czasów Anastaziego, nie oznacza, że trener musi ci dawać miejsce w zespole- chłopak nic nie powiedział tylko wszedł do pokoju.
Zrezygnowana wróciłam do siebie. Mogłam lepiej to rozegrać. Andrzej zauważył, że coś jest nie tak i od razu mnie przytulił. Pytał się o co chodzi lecz mu nie powiedziałam, bo mogło być to niestosowne. Nie naciskał, byłam mu bardzo wdzięczna. Posiedzieliśmy jeszcze chwilkę i Wronka wrócił do siebie, bo był to męczący dzień. Gdy kładłam się spać dostałam SMSa od Stephana, napisał mi, że Kurek wyniósł się z hotelu. Podniosłam się i zdenerwowana szukałam numeru do siatkarza, lecz po chwili dostałam od niego wiadomość
"Nie martw się o mnie, jadę do rodziców. Przepraszam Cię za to, że nawrzeszczałem na Ciebie w sali. Jest mi bardzo głupio z tego powodu. Mogłabyś przeprosić ode mnie Stephana, przekaż mu, że wierzę w sukces naszej drużyn. Śpij dobrze :*"
Na moje usta mimowolnie wkradł się uśmiech. Napisałam do Francuza, mogę się założyć, że odetchną z ulgą, tak jak ja. Napisałam do Bartka
"Nie masz za co przepraszać, byłeś zdenerwowany. Uduszę Cię za to, że wyszedłeś bez słowa :) Pamiętaj, że możesz na mnie zawsze liczyć. Trzymaj się, mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy :) Śpij dobrze :) chociaż w pociągu to bym nie radziła, bo jeszcze Cię ktoś zgwałci :*"
Po chwili uzyskałam odpowiedź
"Dzięki, zapamiętam. Teraz to mnie wystraszyłaś. Przez ciebie nie zasnę . I co będę teraz robił?"
"No nie wiem, może poznasz blondynkę, z długimi nogami..."
"Taaa, a Natalia mi nogi z dupy powyrywa! Ciekawe co Andrzej by powiedział jakbyś jechała w pociągu z jakimś przystojniakiem"
"A co ma Wrona do tego?"
"No nie żartuj, widać, że wy coś razem. Igła nic nam nie mówił :D"
"Zabiję go!!!"
"Serio nam nie powiedział. My się skapnęliśmy wczoraj na tym grupowym spacerze. Igła na początku mówił, że nam się coś wydaje, ale go trochę zaszantażowaliśmy, to nam powiedział"
"Czego użyliście"
"To on nam przemyca żelki i czekoladę. W ten dzień miał pełen plecak słodyczy, więc powiedzieliśmy, że jak nam nie powie, to trener to zobaczy"
"Ale z Was koledzy!"
"Odezwała się, a ty i Endrju, może jesteście lepsi? Czemu nam nie powiedzieliście?"
"To moja wina. Wiesz coś by mogło wyjść, mogliby pomyśleć, że pracuje tu dzięki Andrzejowi. A tak nie jest"
"Przecież my to wiemy :) Idź już spać. Jeszcze raz przepraszam i dziękuję :*"
"Nie ma za co, jak będziesz już w domu, to daj znać"
Położyłam się koło śpiącego już w najlepsze Mikołaja i zasnęłam

*Anastazja
Jesteśmy w drodze do domu. Na memoriale zdobyliśmy 2 miejsce. Chłopacy, no i oczywiście Klara, dostali wolne, ale już w środę muszą wstawić się w Warszawie. Karol prowadzi, siedzę obok niego, a druga zakochana para z Mikim siedzą z tyłu. Śmiechom i wygłupom nie było końca. Zawieźliśmy trójkę pod blok i ruszyliśmy do mieszkania Kłosa. Po dotarciu na miejsce, chłopak wyjął walizki i wniósł na górę. Przygotowaliśmy obiad, po jego zjedzeniu poszliśmy do sypialnie. Nie myślcie sobie, że coś robiliśmy, byliśmy tak zmęczeni, że od razu usnęliśmy.
Jak ja nienawidzę naszych rozstań. Andrzej, Klara i Mikołaj czekali już w samochodzie na mojego chłopaka. Ostatni raz go pocałowałam
-Będę strasznie tęsknić
-Ja też, przyjedziesz na otwarcie?- zapytał z nadzieją w głosie
-Postaram się, ale nic ci nie obiecuję, bo w końcu dziś zaczynam prace
-Powodzenia- pocałował mnie w czubek głowy i odszedł
Postałam jeszcze chwilę i gdy auto zniknęło z mojego pola widzenia, wróciłam na górę. Jest godzina 5.50 nie opłacało mi się kłaść. Zaczęłam robić pranie, przez ten pobyt Kłosa trochę się tego nazbierało, trzeba jeszcze dodać brudne ciuchy z pobytu w Krakowie. Ja nie wiem gdzie on się tak brudzi, gorzej niż Mikołaj. Po wciśnięciu "START" poszłam do pokoju, wybrać odpowiednie ciuchy do nowej pracy. Postawiłam na czerwone rurki, białą koszulę oraz tego samego koloru jak spodnie, marynarkę. Z przygotowanym zestawem poszłam do łazienki, wzięłam długą, odprężającą kąpiel. O godzinie 7.15 byłam już gotowa, postanowiłam nie zatruwać bardziej środowiska i przejść się do redakcji. Chwyciłam torebkę z najpotrzebniejszymi rzeczami w środku i ruszyłam. Przed 8, a dokładnie o 7.55 byłam już na miejscu. Ruszyłam do gabinetu, w którym byłam wcześniej "REDAKTOR NACZELNY ARTUR SITO" zapukałam w szklane drzwi, po usłyszeniu krótkiego "proszę", weszłam
-Dzień dobry nazywam się Anastazja Zielińska
-Dzień dobry Artur Sito, - mężczyzna przed trzydziestką, podał mi dłoń, którą szybko uścisnęłam- proszę usiąść- wykonałam jego prośbę
Zaczęliśmy rozmawiać jak będzie wyglądała moja praca. 1 miesiąc będzie próbny, oczywiście płatny. Miałam zacząć już dziś, gdy skończyliśmy podpisywać umowę, rozdzwonił się telefon. Mężczyzna przeprosił mnie i odebrał
-Cześć... co... jak to... w tym momencie... no dobra coś wymyślę...- jego rozmowa trwała krótko
-Coś się stało
-Nasz dziennikarz sportowy się rozchorował, nie będzie go 3 tygodnie, a przecież są Mistrzostwa za chwile, każdy jest zajęty, ale chwila... może pani- zapytał z nadzieją w głosie
-Co ja?
-Wiem, że pani nie miała pracować w tym dziale, ale proszę
-Jeżeli pan chce tak ryzykować, to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko się zgodzić- powiedziałam z uśmiechem na ustach, a facet odetchnął
-Dziękuję, mam jeszcze jedną prośbę. Możemy mówić sobie po imieniu
-Tak, Anastazja
-Artur- kolejny raz uścisnęłam jego dłoń- tu masz wejściówkę, możesz pojechać już dziś do Warszawy? Może uda ci się przeprowadzić z kimś wywiad
-Jeśli to nie problem to pojadę
-Będzie towarzyszył ci Marcin, jakbyś czegoś nie wiedziała, pytaj go
Po chwili do pomieszczenia wszedł wysoki, wysportowany brunet o niebieskich oczach. Jak się okazało był to mój towarzysz. Pożegnałam się z Arturem i razem z Marcinem wyszłam z redakcji
-O której wyruszamy?- zapytał
-Za 40 minut
-Zdążysz się spakować, myślałem, że kobietą to dużej zajmuje
-Bo tak jest, muszę dopakować tylko kilka rzeczy, byłam już spakowana
-Przecież teraz się dowiedziałaś
-Powiedzmy, że mam tam kilku znajomych, którzy liczą na mój przyjazd. Jedziemy moim samochodem
-Nie
-Tak
-Oki, to przyjedziesz po mnie- podał mi adres
-Chyba sobie żartujesz? Serio tam mieszkasz
-No tak, a co
-Mieszkam w bloku obok
-Niemożliwe
-A jednak, dobra to ja idę
-Idziesz?
-No tak rano postawiłam na spacer
-Nie ma takiej opcji, podwiozę cię
-Dzięki
Marcin to bardzo miły, śmieszny chłopak. Cały czas zastanawialiśmy się jak to jest możliwe, że nigdy na siebie nie wpadliśmy. Chłopak zaparkował, pokazałam mu gdzie ma czekać za 30 minut i ruszyłam do mieszkania. Wpadłam do góry, do walizki wrzucałam czyste ubrania, spakowałam kosmetyczkę i miałam już wchodzić, gdy rozdzwonił się mój telefon
-No Anastazja, gdzie jesteś, czekam na dole
-Będę za 2 minuty- rozłączyłam się i wrzuciłam smartfona do torebki
Po sprawdzeniu, czy aby na pewno zamknęłam drzwi, ruszyłam na mini parking gdzie stał mój samochód
  

Marcin pomógł mi włożyć torby do bagażnika i ruszyliśmy. Po godzinie zjechaliśmy na stację benzynową, zatankowałam i poszłam zapłacić. Brunet w tym czasie wybrał się kupić nam kawę. Gdy czekałam na niebieskookiego, zadzwonił mój telefon
-No cześć kochanie jak tam w nowej pracy- zapytał Karol
-A ci  powiem, że wyśmienicie-po tych słowach wszedł do auta chłopak, podał mi kawę i ruszyłam
-Gdzie i z kim jedziesz- przełączyłam się na tryb głośnomówiący i telefon odłożyłam tak żebym mogła dalej rozmawiać
-Z kolegą z pracy, wieczorem zadzwonię i ci wszystko wytłumaczę
-No dobra, jedź ostrożnie, kocham cię
-Ja ciebie też- rozłączyłam się
Marcin wypytywał się trochę o Kłosa, ale powiedziałam mu tylko jak ma na imię i że bardzo się kochamy. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Trochę go pytałam jak wygląda praca w tej redakcji, jacy są ludzie, a on cierpliwie odpowiadał na moje pytania. Rozmawialiśmy o naszych pasjach, wspólne mamy 2 dziennikarstwo i siatkówka
-Jak myślisz, uda nam się przeprowadzić wywiad z kimś
-Mam nadzieję że tak- powiedziałam z uśmiechem na ustach
-A mi się wydaję że jednak dopiero jutro
-Zakład?- powiedziałam parkując pod hotelem
-Oki, o co
-Kto przegrywa stawia obiad
-Zgoda- powiedział przyjmując zakład
-Chcesz z kimś konkretnym ten wywiad
-Ooo widzę że panienka jest pewna siebie, w takim razie z... Michałem Kubiakiem i Karolem Kłosem
-Szykuj się na wydatek-powiedziałam ze śmiechem
Chłopak pomógł mi z walizkami, wzięliśmy klucze do pokoju i tam się skierowaliśmy. Po dotarciu wzięłam szybki prysznic i ubrałam krótkie spodenki i czerwoną koszulkę. Usłyszałam pukanie do drzwi, był to Marcin
-Idziemy na obiad?- zapytał
-Jasne jestem strasznie głodna, od 5 nic nie jadłam
-Od 5? O której ty wstajesz?- rzekł śmiejąc się i kierując na stołówkę
-Wyjątkowa sytuacja, musiałam pożegnać mojego chłopaka, bo rano wjechał
-Ooo jak słodko
Zjedliśmy obiad, cały czas się śmialiśmy. Chyba się rozumiemy, przechodziliśmy właśnie koło recepcji, nieopodal był fotele na których siedzieli Kubi, Zati, Szampon, Igła i Winiar i żywo o czymś dyskutowali
-Masz teraz szans, chyba że się boisz
-Ja? Patrz i się ucz, kolego. Tak strasznie mi szkoda, ale uwierz mi że wybiorę najdroższy obiad
-Z Kłosem na razie ci odpuszczę, ale z Wlazłym i  Kubiakiem pogadaj, powodzenia
-Nie znasz moich możliwości
Pewnym krokiem podeszłam do grupki sportowców, nie zauważyli mnie. Marcin szepnął mi do ucha, że mam chyba pecha i mam szykować kasę, bo on strasznie dużo je
-Cześć chłopaki- przywitałam się głośno
-Ana co ty tu robisz- krzyknął Krzysiek i od razu mnie przytulił, mina Marcina bezcenna, szkoda że nie mam teraz aparatu- kto to
-Kolega z pracy Marcin- przywitałam się z pozostałymi siatkarzami- macie chwilę czasu
-Dla ciebie zawsze
-To dobrze, nie wiem czy wiecie, ale zaczęłam pracę w redakcji
-Dziennikarka sportowa?!- zapytał Paweł
-Nie, to wyjątkowa sytuacja, zaczęłam dziś i od razu została rzucona na pożarcie lwom
-Hahaha bardzo śmieszne, foch- obraził się Kubi
-Oj żartuję, tak ogólnie to pracuję w innym dziale, ale kolega się rozchorował i go zastąpię. Będziecie się ze mną męczyć całe Mistrzostwa
-O nieee- krzyknął Michał i Mariusz
-Zapamiętam- powiedziałam odwracając się od nich
-Oj no weź żartowaliśmy przecież
Zadałam chłopakom kilka pytań potrzebnych do artykułu. Na początku sobie ze mnie jaja robili, ale jakoś ustawiłam ich do pionu. Marcin nie mógł wyjść z szoku, gdy pożegnaliśmy się z siatkarzami
-Jak to jest możliwe- zaczął gestykulować- To oszustwo
-Mówiłam że przegrasz
-No ale trzeba było mówić, że znasz tu wszystkich
-Oj dramatyzujesz, jutro obiad?
-No przegrałem, to tak. Chociaż jeszcze został ci Kłos
-To nie będzie problem
Cały czas patrzyłam się na chłopaka. To był mój błąd, bo... nie zauważyłam otwierających się drzwi. Z hukiem upadłam na podłogę. Złapałam się za głowę, gdzie zapewne pojawi się siniak
-Kurwa uważaj jak chodzisz- nie patrzyłam kto był winowajcą
-Przepraszam- nie wierzę przez kogo tu teraz siedzę- Jezu kochanie ja nie chciałem- powiedział pomagając mi wstać
-Nie możesz patrzeć jak łazisz- powiedziałam przytulając się do niego
-Skąd miałem wiedzieć, że akurat ktoś będzie szedł- bronił się
-No dobra masz racje- pocałowałam go na przeprosiny
-Kto to- zapytał gdy spostrzegł mojego kolegę
-Jestem Marcin pracuje z pana- nie wiedział co ma powiedzieć
-Ana to moja dziewczyna, Karol miło mi- powiedział ściskając jego dłoń
Porozmawiali chwilę, po czym wróciłam do swojego pokoju. Reszta dnia wyglądała spokojniej. Spotkałam się jeszcze z Klarą, Mikołajem i Andrzejem. Udało mi się także wybłagać u Stefana, przyjście na jutrzejszy trening na narodowym, Po kolacji wysłałam Arturowi skończony artykuł, w którego przygotowaniu pomogli mi siatkarze, trener no i oczywiście Marcin. Zamknęłam laptopa, wyjęłam z walizki piżamę i poszłam wziąć prysznic. Po wyjściu z łazienki, położyłam się na łóżku i odpłynęłam w krainę Morfeusza

***
Trochę sielanki wkrada nam się do bloga... Dobrze czy źle? Podoba się?
Po przeczytaniu i zostawieniu po sobie komentarz, wyłączamy telefony, laptopy, komputery i wychodzimy pograć, porozmawiać ze znajomymi albo wyjchodzimy na spacer... Trzeba czerpać z tej pięknej pogody :D
Miłego wieczoru :*


Dziewczyna uwielbiająca siatkówkę. Uwielbiam czytać i oglądać filmy.