sobota, 10 października 2015

Rozdział 26


*Andrzej*
Miała chwile poczekać na dole, nie mogła wsiąść do samochodu, przecież zmarznie. No nie, czy on zawsze musi się przypałętać. Delikatnie otworzyłem drzwi
-To może lampka wina wieczorem- no nie tego to już za dużo
-Coś się stało kochanie- zapytałem i zachłannie wpiłem się w jej malinowe usta- jedziemy już?
-Tak jasne- zapytała oszołomiona
Nie zwracając uwagi na chłopaka, pociągnąłem ją w stronę auta, dopiero gdy wsiedliśmy się odezwała
-Co to było?-zapytała wkurzona
-Co? Już nie można pocałować swojej dziewczyny
-Nie o to mi chodzi, dlaczego w inny sposób nie mogłeś przerwać
-O co ci chodzi? Jeśli chcesz z nim pogadać to mieszka pod 2, droga wolna- krzyknąłem
-Dobra nie kłóćmy się już- odpaliła silnik i ruszyła do galerii
Nie odzywaliśmy się do siebie. Co ona mi zarzuca, nie rozumiem jej. Jak chce sobie rozmawiać z tym palantem to droga wolna. Już nawet nie mogę pocałować dziewczyny. Tak sobie rozmyślałem gdy dziewczyna, powiedziała mi że jesteśmy na miejscu. Chciała wysiąść, lecz chwyciłem jej dłoń
-Co znowu-zapytała zamykając drzwi
-Przepraszam za moje zachowanie, po prostu nie lubię go, a jak zobaczyłem że rozmawiacie, to się wkurzyłem, a jak jeszcze słyszałem, że chce cię zaprosić na lampkę wina to
-Odmówiłam mu jak zaprosił mnie na kawę, więc zaproponował wieczór, pamiętaj kocham tylko ciebie- pocałowała mnie w policzek - to co idziemy
-Teraz mogę iść - rzekłem z uśmiechem
Zakupy minęły nam w świetnej atmosferze, oczywiście co jakiś czas, zaczepiali nas kibice prosząc o autograf czy zdjęcie, byłem wdzięczny Klarze za to, że przyjmowała to z uśmiechem.
-Idziemy coś zjeść- zapytałem po 3 godzinach
-Idziemy do maka
-Noo
Jednak są jakieś plusy bycia sławnym, bo po niecałych 10 minutach mieliśmy już swoje zamówienia. 20 minut później skończyliśmy posiłek
-Mamy już chyba wszystko- powiedziałem, bo nie chciałem dłużej chodzić po sklepach
-To nieuczciwe ty sobie kupiłeś, a ja to co? Muszę się jakoś prezentować przy tobie jutro, wejdziemy tylko po sukienkę, mam już upatrzoną
-No dobra- odpowiedziałem zrezygnowany
Klara jakby dostała nowej energii, szybko pognała do sklepu, dopadła do pani prosząc o sukienkę z wystawy. Chwilę później zniknęła w przymierzalni, usiadłem na sofie znajdującej się obok kabin i czekałem na ukochaną. Zauważyłem, że kasjerka cały czas mi się przygląda, zacząłem czuć się niezręcznie, na szczęście po chwili wyszła dziewczyna w pięknej sukni
-I jak? - powiedziała obracając się
-Ślicznie wyglądasz, bierzemy
-Zaraz wracam
Postanowiłem zobaczyć co jeszcze ciekawego mają w tym sklepie, byłem coraz dalej przymierzalni. Minęła dłuższa chwila, gdy poczułem, ze ktoś wbija mi paznokcia w plecy
-Idziemy- zapytała Woźniak
- Już-skierowałem się do kasy
-Kochanie, gdzie ty idziesz?- zapytała zdziwiona
-No zapłacić
-Widzisz- pokazała mi torbę z sukienką- mamy już
-Ale, dlaczego to zrobiłaś?- wkurzyłem się
-Ale co
- No przecież ja płacę, oddam ci za tę sukienkę
-No chyba cię posrało
-Nie, mówię serio
- Andrzej ty płacisz za swoje zakupy, ja za swoje, koniec tematu. Pospiesz się, bo musimy jeszcze jechać do biedronki
Byłem wkurzony na dziewczynę, dlaczego nie zawołała mnie przy kasie. Myślałem że nasza wcześniejsza sprzeczka, nie była na serio, a z tymi zakupami to sobie żartowałem, ale nie bo pani Klara wszystko wie najlepiej.
-Już się tak nie denerwuj, bo ci żyłka pęknie- powiedziała gdy staliśmy na światłach
-Kochanie bo ja cię nie rozumiem, myślałem, że to o co się posprzeczaliśmy w drodze do mnie, nie wzięłaś na poważnie, przecież ja żartowałem
-Posłuchaj mnie, wiem że żartowałeś, ale to nie zmienia faktu, że za swoje zakupy będę płaciła sama
-Jesteś uparta jak osioł
-Ty też, bo męczysz ten temat, pamiętasz Ana i Karol też posprzeczali się o kasę
-Ale Karol miał rację, ja też bym wolał, żebyś była w domu
-No kurwa co się z wami dzieje, myślicie jak byśmy żyli w XIX wieku, tak dla przypomnienia mamy XXI
-Za dużo tych kłótni na dziś, potem będzie trzeba się pogodzić- poruszał znacząco brwiami
-Głupek- powiedziała wyłączając silnik- idziesz ze mną
- No oczywiście, bo jeszcze jakiś koleś cię poderwie, a ja wpadnę w alkohol, rzucę siatkówkę, ogólnie się załamie
-Ty na serio masz coś z głową, dobra zbieraj tą dupe i idziemy
-Tak jest- zasalutował
Brunetka zamknęła samochód, a ja w tym czasie poszedłem po wózek
-To co podwieźć cię- zapytałem stojąc koło niej
Dziewczyna wybuchła śmiechem, pokręciła głowa i poszła do marketu, szybko ją dogoniłem
-Czyli nici z randki? A chciałem cię zabrać moją bryką na koniec świata, może jednak wsiądziesz- ludzie przechodzący obok, patrzyli się na mnie dziwnie
-Z tobą się gdzieś pokazać, toż to wstyd
-Oki, zapamiętam sobie -udałem obrażonego, nie minęła nawet chwila
-Andrzej pomóż mi
-Nie, przecież się do mnie nie przyznajesz
-O a tam jest taki jeden pan, widzisz? Brzydki to on nie jest, na pewno mi pomoże - obróciłem się w stronę mężczyzny i od razu powstrzymałem dziewczynę
-Co mam sięgnąć
-Te czekoladowe-wskazała- tak w ogóle to nie wiedziałam, że ty taki zazdrosny jesteś
-Nie jestem
-Jesteś i się nie kłóć, pamiętaj kobieta ma zawsze racje
Po 30 minutach byliśmy w mieszkaniu Klary i rozpakowywaliśmy zakupy
-Co zrobić na obiad?- zapytała
-Może ja zrobię, obiecywałem, że Ci będę pomagać, a tu nic, żałuję że jadę tam bez Was, może zostanę, tak, na pewno- chwyciłem za telefon, by zadzwonić do Karola
-Ty sobie chyba żartujesz- szybko skończyła połączeni- pojedziesz tam i odpoczniesz, należy ci się, w końcu na mistrza trzeba było zapracować i nie ma żadnej dyskusji
-Nie Klara, obiecywałem ci, że będę się wami opiekował, troszczył się o Was- chyba zaczynałem ją denerwować, ale wiedziałem że mam rację i byłem na siebie wściekły, już postanowiłem, lecz to co po chwili usłyszałem strasznie mnie zaskoczyło
-Jeżeli nie pojedziesz to z nami koniec- trafiła
-Żartujesz?
-Nie, masz chwilę do namysłu, a ja pojadę po małego
Ucałowała mnie w policzek i wyszła. Stałem chwilę w osłupieniu, lecz po chwili się opamiętałem.

*Klara*
Oczywiście nawet jakby nie pojechał nadal bylibyśmy parą. Musiałam tak powiedzieć, bo Andrzej jest uparty jak osioł, a to chyba jedyny trafny argument, widziałam że był już zdecydowany. Ledwo co wyjechałam, ktoś próbował się ze mną skontaktować, tym kimś był Wojtek, oczywiście włączyłam głośnik
-Czego dusza pragnie?- zaczęłam
-Klarko moja kochana, poratujesz mnie
-Nie wiem, to zależy o co chodzi
-Przyjechałabyś po mnie do mechanika
-Ugh, gdzie
-Czyżewskiego
-Dobra wiem gdzie, poczekaj 20 minut
-Spoko, tylko szybko, bo zimno
-Nie marudź- powiedziałam i się rozłączyłam
Zmieniłam kierunek i pojechałam po Włodiego, po upływie 25 minut byłam koło warsztatu
-Nonono, jakie cacko
-A dziękuję, dziękuję, od Wrony
-To się chłopak postarał
-Co z autem
-Nie wiem, nie mógł odpalić
-Jak Mikołaj będzie zły to na ciebie- powiedziałam kierując się do przedszkola
-Biorę to na klatę, mam nadzieję że nie gryzie
-Jak jest bardzo zły, to niestety tak- chłopak zrobił smutną minę- dobra nie smutaj, wysiadaj
-Co?
-No idziesz ze mną, nie ma tak dobrze
-Dlaczego ty mnie nie lubisz
-Ja cię kocham, tylko nie mów Wronie bo nas zabije- powiedziałam po czym się zaśmialiśmy, po zamknięciu auta usłyszałam, że ktoś do mnie dzwoni- o wilku mowa
-Cześć, gdzie jesteście, przepraszam- powiedział na wstępie, Wojtek nie chciał nam przeszkadzać i poszedł do przedszkola
-Kochanie, nie gniewam się, jestem pod przedszkolem, Włodiemu popsuło się auto i po niego podjechałam, robisz coś na obiad, czy kupić na mieście
-Lasagna jest w piekarniku
-Mmmm już nie mogę się doczekać, będziemy za niedługo, a teraz kończę, bo Wojtek wszedł sam
-Papapa, kocham cię
-Ja ciebie też
Rozłączyłam się i schodami kierowałam się do budynku

*Wojtek*
Nie chciałem przeszkadzać Klarze w rozmowie, więc poszedłem po Mikołaja. Niepewnie otworzyłem drzwi budynku, kierowałem się do pierwszej sali, Mikołaj od razu mnie zauważył, szybko wstał od klocek i podbiegł do mnie
-Cześć wujku
-Cześć- przykucnąłem do niego
-A gdzie mama, ty mnie odbiejasz dziś?
-Nie, mama jest na zewnątrz, musiała porozmawiać
-Dzień dobry, kim pan jest- podeszła do mnie młoda dziewczyna, mogła być w moim wieku, zamurowało mnie- Kim pan jest- powtórzyła
-Wojciech Włodarczyk-podniosłem się- jestem przyjacielem Klary Woźniak
-Mikołaj znasz tego pana
-Tak, gra w klubie, gdzie pjacuje mama
-No dobrze, przykro mi, ale nie mogę dać panu małego, nie jest pan upoważniony- chciałem się odezwać, gdy wokół mnie pojawiła się grupka dzieci
-Dlaczego pan jest taki duuuuzy- zapytała mała blondyneczka
-Musi pan pić chyba mleko na śniadanie, obiad i kolacje- powiedział chłopczyk- ukucnąłem przy nich
-Jak byłem mały to piłem mleku, ale tylko na śniadanie albo kolacje,
-Mama mówi,ze tacy duzi to są tylko spojtowcy
-Chyba ma racje, wsyscy koledzy wujka są tacy duzi, glają w piłkę- odezwał się Mikołaj
Zauważyłem, że kobieta przygląda mi się z uśmiechem na ustach
-Mógłbym ubrać już Mikołaja
-Przykro mi takie mamy zasady, musimy poczekać
-Mus to mus
Bawiłem się z dzieciakami, gdy usłyszałem że drzwi się otwierają, a w naszym kierunku zmierza Klara
-Monika, bardzo cię przepraszam, musiałam porozmawiać, mam nadzieję, że Wojtek niczego nie popsuł, ani nie zrobił mi wstydu
-Klara przecież mnie znasz
-I dlatego się pytam
-Nic nie zrobił- powiedziała ze śmiechem śliczna blondynka- nie mogłam dać mu Mikołaja, przepisy
-Spokojnie, to ja ubiorę małego, a ty Włodi, pobaw się jeszcze z nimi
-No nie, oni myślą, ze jak jestem wysoki to i niezniszczalny i mogą po mnie skakać- powiedział z miną zbitego psa
-Nie marudź, Mikołaj- zawołała chłopca i po chwili zniknęła z nim
-Kasia, Marcel, Zuzka, Karolek, pozbierajcie zabawki, zaraz będą rodzice
-Dobze- powiedzieli i ze spuszczoną głową odeszli
-Szacun, jak zapamiętujesz wszystkie imiona
-Pamięć mam bardzo dobrą i nie przypominam sobie, żebyśmy mówili sobie po imieniu
-Bardzo panią przepraszam- powiedziałem zmieszany i podrapałem się po głowie, a dziewczyna sie zaśmiała
-Przecież żartuję, Monika
-Wojtek, widzę że masz dobra pamięć i lubisz żartować sobie z ludzi
-Idziemy- ni stąd ni zowąd pojawiła się Klara
-Tak, tak- powiedziałem zauroczony-cześć
-Cześć- dziewczyna poszła do stolika przy którym czekały dzieci na swoich rodziców
Szedłem do auta i nie mogłem wyrzucić z głowy przedszkolanki, nie mogłem się skupić nawet na tym o czym mówi Mikołaj, wsiadłem do samochodu, zapiąłem pasy i poczekałem aż dziewczyna zapnie chłopca z tyłu. Wpatrywałem się w przemijający obraz za oknem
- Słuchasz mnie?- dziewczyna dotknęła mojego ramienia
-Tak, tak- mówiłem zamyślony- przepraszam, o czym mówiłaś
-Jak się trzymasz po tym całym incydencie z Emilą
-A jak mam się czuć, na szczęście wyniosła się. Ale powiem ci co w tym jest najlepsze, wyobraź sobie, że ona całą winę zrzuciła na mnie. W sumie to ma rację bo gdybym był w domu częściej to by to się nie stało
-Wojtek po pierwsze nie mogłeś tego przewidzieć, przecież ją kochasz, a po drugie wiedziała że związuje się ze sportowcem, a oni nie mają łatwego życia, co nie- tymi słowami podniosła mnie na duchu
-Dzięki, dobrze jest mieć takich znajomych,a prostując twoją wypowiedź to ją kochałem, to nie jest tak że ona mnie zdradziła i od tego czasu jej nie kocham, nie, to dojrzewało już jakiś czas, od dłuższego czasu nie mogliśmy się dogadać a tym incydentem pomogła podjąć mi decyzje
-Rozumiem cię
-Ktoś dzwoni- powiedziałem słysząc melodyjkę
-Odbierz i włącz na głośnik- zrobiłem to o co mnie poprosiła
-O której będziecie- usłyszałem znajomy głos
-Cześć krzyknął Mikołaj
-Cześć mały, to jak za ile będziecie
-Jakieś 7 minut i jesteśmy w domu- powiedziała ukochana Andrzeja
-Wojtek też będzie?- zapytał
-Nie będę wam przeszkadzał i tak już jestem wdzięczny że Klara mnie odebrała- odezwałem się od razu
-Nie przesadzaj, Wojtek będzie, zaraz będziemy- kobieta rozłączyła się
Po chwili byliśmy już w mieszkaniu Woźniak, od progu dobiegł do nas przepiękny zapach
-Umyjcie ręce i chodźcie na obiad- krzyknął Wrona, szybko to uczyniliśmy
-No powiem ci kochanie, pyszne- powiedziała dziewczyna i złożyła pocałunek na jego poliku, śliczny obrazek
- Tyle ile cię znam, nie wiedziałem że tak gotujesz- odezwałem się
- No pycha- dodał Miki
-Dobra koniec tych komplementów, bo się zarumienię- wyszczerzył się środkowy
-Dobra ja posprzątam po obiedzie, a wy zajmijcie się Mikołajem,
-Supej- krzyknął uradowany malec
-Tylko żadnej telewizji
Poszliśmy do pokoju chłopca zostawiając dziewczynę samą. Układaliśmy tory, jeździliśmy samochodami, układaliśmy klocki
-Naucycie mnie gjać?- zapytał nagle
-Wiesz Miki to może być ciężka sprawa, bo nie mamy piłki- podrapałem się po głowie
-Mam- zniknął i po chwili wrócił z piłką Skry
-Dostałem ją na dzień dziecka, to jak?
-Jesteś gotowy?- zapytał mój przyjaciel
-Tak
No i zaczęliśmy grać, jak na takiego brzdąca to szło mu całkiem nieźle. Nie wiem ile tak graliśmy, ale przerwała nam Klara
-Dobra chłopacy siedzicie już tu ponad 3 godziny, ja biorę Mikołaja do łazienki, a wy róbcie co chcecie, tylko domu nam nie roznieście -powiedziała i zniknęła z malcem
-Zasiedziałem się, pójdę już- powiedziałem wstając
-Przestań, zostań jeszcze- mój przyjaciel również wstał
-Dzięki, ale naprawdę będę już szedł
-Nie ma za co, to co widzimy się jutro na imprezie?- zapytał gdy zakładałem kurtkę
-Jasne, pa Klara, pa Mikołaj- krzyknąłem
-Pa- dało się usłyszeć
Pożegnałem się z Andrzejem i wyszedłem, z racji tego, że samochód w naprawie, postanowiłem przejść się.

*Karol*
Skończyłem się pakować, oczywiście Anastazja mi pomogła, zapinałem walizkę, gdy do sypialni weszła rudowłosa z kanapkami
-Masz kolację, a ja zmykam do domu
-Myślałem, że zostaniesz na noc- powiedziałem zajadając się  
-Przecież też muszę się spakować, nie mówiąc już kiedy ostatnio nocowałam u siebie
-Zamieszkaj ze mną- zaproponowałem
-Co?
-To co słyszysz, kocham cię i nie chcę się z tobą rozstawać- dziewczyna usiadła
-Ty to przemyślałeś
-Anastazja chcesz ze mną zamieszkać- dziewczyna zamilkła- przepraszam wygłupiłem się trochę
-Tak
-Co tak- zapytałem
-Zamieszkam z tobą- złożyłem na jej ustach namiętny pocałunek- ale dziś nocuje jeszcze u siebie, przeprowadzę się po naszym powrocie, oki?
-Jak uważasz
-No dobra to ja już naprawdę będę leciała, kocham cię- pocałowała mnie i wyszła, zostawiając mnie samego
Dopiero po chwili dotarło do mnie co tak naprawdę zrobiłem. Zaproponowałem mojej dziewczynie, żeby ze mną zamieszkała. Nie ukrywam, że było to pod wpływem chwili, nie spodziewałem się że się zgodzi. Czy dobrze zrobiłem? Czy to nie za szybko? Kłos ogarnij się przecież kochasz ją. Zaproponowałeś jej to, bo za nią szalejesz i nie możesz bez niej żyć!!! Podniosłem się z kanapy i poszedłem do łazienki i postanowiłem wziąć zimny prysznic


***
Albo mi się wydaję albo spada zainteresowanie opowiadaniem. Proszę każdego kto przeczyta ten rozdział, niech zostawi po sobie ślad w postaci komentarza :)
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ 

23 komentarze:

  1. Genialny, czekam na dalsze losy bohaterów. Życzę ci dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :D Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nooo proszę, ależ ten Wronka zazdrosny xD
    Dobrze, że Wojtek ma takich przyjaciół...ale któryś z chłopaków powinien z Nim pogadać, bo dalej Go gryzie sprawa z byłą. Ale chyba wpadła Mu w oko przedszkolanka Mikiego xD
    Mam dziwne przeczucie, że Piotrek sprowadzi na Nich kłopoty... ;/

    Serdecznie zapraszam na 51, w którym dowiesz się czy Karol weźmie się w garść i zacznie działać. A także pojawi się kolejna szansa dla Wojtka...:
    http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak z twoimi przeczuciami, sprawdzają się czy nie?
      Dziękuję :) Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. rewelacyjny czekam na kolejny i zycze duzo wenki xD :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział! Podoba mi się końcówka. Karol dobrze robi! A Wojtek z tymi dziećmi... jejku! :)
    inny-pkt-widzenia.blogspot.com
    Zapraszam na 4 ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Mega czekam na następny ❤ ❤

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę extra blog. Liczę że na tym się nie skończy.

    OdpowiedzUsuń

Dziewczyna uwielbiająca siatkówkę. Uwielbiam czytać i oglądać filmy.