środa, 7 października 2015

Rozdział 25

+18

*Klara*

Mój dzień do godziny 16 wyglądał zwyczajnie. Rano wstałam, zjedliśmy z Mikołajem i Anastazją śniadanie, odprowadziłam chłopca do przedszkola, wróciłam posprzątałam, zrobiłam obiad, odebrałam bruneta. Podczas naszej popołudniowej zabawy, przerwał nam dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałam, moim oczom ukazał się uśmiechnięty Wrona
-Serio Andrzej, nie mogłeś wejść, tylko musiałam się podnosić i Ci otworzyć
-Oj kochanie nie marudź, ubierz się i Mikiego, muszę Wam coś pokazać- mówił niecierpliwie
-Nie może to poczekać
-Nie- powiedział głosem, nieznoszącym sprzeciwu
-Oki- zawołałam małego Kamińskiego i posłusznie wykonałam prośbę mojego chłopaka
Gdy wyszliśmy z bloku, chłopak zasłonił mi oczy
-Wrona zaczynasz mnie denerwować, o co chodzi?- zapytałam poddenerwowana, gdy się zatrzymaliśmy
-Co ty taka niecierpliwa, już- powiedział zdejmując chustkę z moich oczu, rozejrzałam się, byliśmy na parkingu- żartujesz sobie ze mnie, co ty myślisz, że ja nie widziałam parkingu
-Proszę- podał mi kluczyki i obrócił w stronę samochodu
-Co to ma być- zapytałam zdziwiona
-Twój nowy samochód- rzekł z bananem na twarzy

-Kochanie, jesteś niemożliwy- wpiłam się w jego usta- ale ja nie mogę tego przyjąć, nie stać mnie- tym razem chłopak zamknął moje usta pocałunkiem
-Nie ma żadnego ale, nie przyjmuję odmowy, liczę że mi się odwdzięczysz- szepnął mi do ucha
-Mamo podoba ci się
-Oczywiście
-Kolor też?- pytał dalej mały
-Przecież to mój ulubiony
-Miałem racje- skierował te słowa do siatkarza, wyciągając rękę w jego kierunku
-O czym on mówi- mężczyzna wyciągnął z kieszeni dużego, kolorowego lizaka i paczkę żelek i ze smutkiem podał je Mikołajowi
-Wczoraj, jak byłaś u Moniki, to skorzystałem z okazji i razem z młodym odwiedziliśmy salon, ja wybrałem model, a on kolor. Umówiliśmy się, że jak kolor ci się nie spodoba to młody daje mi paczkę żelek i lizaka, a jak ci się spodoba to ja mu daję. No i przez ciebie musiałem pożegnać się, z tą paczką- otarł teatralnie łezkę
-Ty to jednak biedny jesteś- powiedziałam śmiejąc się
 Weszliśmy do samochodu, musiałam dokładnie wszystko sprawdzić, jest niesamowity, spełnienie moich marzeń :). Po 10 minutach wróciliśmy do mieszkania, ja wraz ze swoim chłopakiem udałam się do kuchni, a malec do swojego pokoju. Wstawiałam wodę na herbatę, gdy usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości
-Mógłbyś?- zapytałam
-Nocuje u Karola, macie nasze błogosławieństwo, tylko nie roznieście mi domu z Andrzejem :)- przeczytał wiadomość od mojej ukochanej przyjaciółki
-Zabiję ją kiedyś- powiedziałam zalewając herbatę truskawkową
-Czyli teraz mamy ich zgodę, nic nie stoi nam na przeszkodzie- powiedział z łobuzerskim uśmiechem
Usiadłam na niego okrakiem, ręce oplotłam wokół jego szyi
-I co my teraz zrobimy, hmmm?- powiedziałam uwodzicielsko, zaczynając składać delikatne pocałunki na jego ciele, co zaczynało go chyba denerwować, bo podniósł moją twarz i zachłannie mnie pocałował
-Nie sądzisz, że jest tu trochę niewygodnie- zapytał między pocałunkami
-Mi tam pasuje, chociaż fakt na krześle od barku jest mało miejsca- mówiłam nie odrywając się od niego
Chłopak złapał mnie za pośladki i przeniósł na stół. Zaczął rozpinać moją koszule, gdy zadzwonił jego telefon, nie odebrał, drugi raz, nie odebrał, trzeci raz
-Odbierz- przerwałam jego przyjemne czynności
-Halo- powiedział wkurzony- No nie mam mnie... przyjedź na Lipową 20 mieszkania 4... Nara. Niestety będziemy mieli gości
-Kto- powiedziałam zapinając koszule
-Robert i Ania przyjadą
-Tutaj?- zapytałam zdziwiona
-No tak, byli u mnie, ale pocałowali klamkę, więc zaprosiłem ich tutaj, to coś złego
-A jak im się nie spodobam i mnie nie polubią?
-Ciebie nie da się nie lubić
-Taaa jasne, przypomnieć ci początki naszej znajomości
-Co było a nie jest, nie pisze się w rejestr
-Dobra, dobra ja idę do łazienki, bo zobacz jak ja przez ciebie wyglądam, a ty trochę tu ogarnij
Splątałam włosy w koka, poprawiłam makijaż. Postanowiłam zaczekać na przyjaciół Andrzeja w pokoju Mikołaja. Po 10 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi, moje zdenerwowanie sięga sufitu, Miki od razu oderwał się od zabawy i pobiegł w kierunku drzwi, próbowałam go zatrzymać lecz na darmo.
-Dzień do- nie dokończyła kobieta- Robert to na pewno tu?
-Tak
-Dzien dobly, zgublil sie państwo?- zapytał mój syn
-Chyba tak, pomożesz nam- przykucnęła do niego kobieta
-Jasne
-Wiesz może czy mieszka tu w pobliżu Andrzej Wrona
-Mieskać nie mieska, ale jest tutaj, dobze tlafiliście- powiedział malec
Andrzej postanowił przerwać to zajście i pojawił się przy gościach, wziął chłopca na ręce i powiedział
-Co mama mówiła ci o otwieraniu drzwi
-No ale-próbował coś wskórać
-Nie ma żadnego ale, ja cię jeszcze tego oduczę
Postanowiłam do nich dołączyć, wzięłam małego na ręce
-Zaopiekuj się gośćmi, dawno się nie widzieliście, my nie będziemy Wam przeszkadzać i pójdziemy do małego- szepnęłam
-Nie ma takiej opcji kochanie- szepnął
Przywitał się z gośćmi
-Poznajcie to jest moja ukochana Klara, Klara to mój serdeczny przyjaciel Robert i jego wspaniała małżonka Ania- na słowo serdeczny przypomniała mi się Ana
Przeszliśmy do salonu, zrobiłam im herbatę i wraz z ciasteczkami zaniosłam do salonu. Okazało się, że nie było się czym stresować, bo to naprawdę fajni ludzie
-Słuchajcie, może to co teraz powiem nie będzie miłe, ale ostatnio miałem taką sytuacje. Miałem tu w Bełchatowie odwiedzić chorego chłopca, zgodziłem się, lecz później zmiękłem i zrezygnowałem, dzwoniła do mnie dziennikarka, za pierwszym razem byłem wkurzony, że ma mój prywatny numer i choć na chwilę nie mogę odpocząć od tego wszystkiego, ale zadzwoniła drugi raz i powiedziała mi kilka rzeczy i przełamałem się. Mina tego małego chłopaka była bezcenna- po chwili usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi, w salonie pojawiła się Anastazja i Karol
-Zobacz domu ci nie roznieśli, ale gości już sprowadzili- rzekł Kłos ze śmiechem
-Siema stary- wstał Robert i przywitał się z chłopakiem- a kim jest twoja towarzyszka
-To moja dziewczyna Anastazja
-Ej to jest nie w porządku, czemu ja się teraz dowiaduje że wy się z kimś spotykacie?- mówił trochę zdenerwowany Lewandowski
-My jesteśmy ze sobą niedługo, więc wiesz- tłumaczył się Wronka
-A wy?- zapytała Anka
-No to w sumie już niedługo rok będzie- odezwała się rudowłosa
-O Kurwa- usiadł z wrażenia
-Mikołaj jest w pokoju- ostrzegł go mój chłopak
-Sorki
-To może ja się przedstawię Anastazja Zielińska
-O Kur- od razu się opamiętał- czaczki pieczone
-Co jest?- zapytała go małżonka
-Jesteś dziennikarka, prawda- pytał, mając nadzieję, że zaprzeczy
-Tak, ta bezczelna dziennikarka, która z tobą rozmawiała
-Przepraszam- powiedział, zauważyłam pytające spojrzenie Lewandowskiej
-Ana to dziennikarka o której mówił nam Robert- szybko jej wytłumaczyłam
-Nie ma za co przepraszać, w końcu się pojawiłeś, więc nie ma sprawy. My w sumie przyjechaliśmy po mojego laptopa i kilka rzeczy i zmykamy
-Może zostaniecie- zaproponowałam
-Nie, może innym razem- powiedział blondyn
Poszli do pokoju dziewczyny i po chwili usłyszeliśmy krótkie "Pa". Rozmawialiśmy dalej, w pewnym momencie przyszedł Miki informując, że jest głodny. Ania pomogła przygotować mi kanapki, a chłopacy bawili się w salonie. Podczas przygotowania posiłku, rozmawiałyśmy, super z niej dziewczyna, dobry materiał na przyjaciółkę
-Najgorszy jest sezon klubowy- rzekła smutna- związek ze sportowcem wymaga dużo poświęcenia i cierpliwości. A u Was jak to jest?
-Jesteśmy ze sobą krótko i sezonu klubowego jeszcze nie mieliśmy jako para, tylko reprezentacyjny
-No tak, ale u nich to jest gorzej, dłużej nie ma ich w domu, jak na początek waszego związku to przetrwaliście tę próbę
-Nie mieliśmy żadnej próby, bo byłam cały czas z nim
-No słyszałam że Antiga zorganizował obóz na którym były rodziny, a co z resztą?
-Miałam go cały czas przy sobie bo jestem psychologiem reprezentacji
-Serio? To czemu nic nie mówisz?
-Nie pytałaś
-A jak sezon się skończył to gdzie pracujesz
-W Skrze
-Ten to ma dobrze, ukochaną wiecznie ma przy sobie, w domu i w pracy, żyć nie umierać
-Nooo
Skończyłyśmy przygotowania i zaniosłyśmy talerz pełen kanapek na stół. Po skończonym posiłku państwo Lewandowscy pożegnali się z nami i udali się do hotelu, mimo naszych namówień, żeby zostali u nas. Andrzej wykąpał chłopca, a ja położyłam go do łóżka i zaczęłam czytać bajkę, nie przeczytałam 3 stron, a on już spał
-Co tak szybko- zapytał zdziwiony Endrju
-Jak chcesz mogę wrócić, albo iść prosto do łóżka spać- powiedziałam odwracając się od niego
-Nie żartuj, tak tylko pytam- pociągnął mnie za rękę tak, że wylądowałam na nim
-Nie spał nic po południu, nawet w przedszkolu, więc będzie spał jak zabity całą noc
-Pamiętasz na czym skończyliśmy popołudniu?
-Nie
-Chyba musimy iść do lekarza, myślałem że mi się odwdzięczysz za ten mały prezent, który stoi na parkingu
-A już myślałam, że zapomniałeś, no dobra, jak coś chcesz to chodź do sypialni
Nie musiałam 2 razy powtarzać, od razu przejęłam inicjatywę. Powoli rozpinałam guziki jego koszuli, całując jego klatkę piersiową schodząc coraz niżej, gdy pozbył się już zbędnej odzieży
rzuciłam go na łóżko i powoli zaczęłam ściągać swoje rzeczy, nie wytrzymał, nie mógł znieść, że chcę się z nim bawić tak jak wcześniej, przyciągnął mnie do siebie, po chwili moje ubrania leżały w kącie. Całował mnie w policzek, potem poniżej linii szczęk, schodząc do szyi. Jego ręka zsunęła się na brzuch, przeszedł mnie dreszcz podniecenia. Wszedł na mnie powoli, kolanami rozsuwając moje uda. Klęcząc sięgnął do majtek, zdejmując je boleśnie powoli, jakby rozkoszował się widokiem. Jego palce muskały moje nagie ciało
-Jesteś taka piękna- powiedział cicho
Przesunęłam ręką po jego muskularnej piersi, po rzeźbionym brzuchu
-Kocham Cię- powiedziałam, spotykając się z nim wzrokiem
Całował moje ciało, lizał gładką skórę na brzuchu pępka, jeszcze bardziej rozchylając mi uda. Patrzyłam w jego oczy, gdy odnalazł to najczulsze miejsce; jego wolna ręka powędrowała w górę po moich żebrach, zatrzymując się na sutku, szczypiąc go i ciągnąc.
-O Boże...- chyba powiedziałam to głośno. Otarł brodę wierzchem dłoni i niczym głodne zwierzę skradł się po łóżku na górę.
Zanim się obejrzałam leżałam na nim. Czując jak moje ciało dopasowuje się do jego członka, zsunęłam się jeszcze niżej, żeby objąć go w pełni
-Och, Klara...- jęknął, przyciskając mnie do piersi, jedną ręką przytrzymując moje ciało, drugą trzymając mnie za pupę.
Wsunął rękę pod moje prawe udo, przyciągając mnie bardziej do siebie. Biodrami wbijał się we mnie tak szybko, że traciłam oddech, moja wilgoć nakręcała go jeszcze bardziej
-O tak, właśnie tak...- mruknął, teraz wchodząc we mnie jeszcze mocniej. Silne dłonie spoczęły na moich pośladkach, zaczynałam widzieć gwiazdy i nie chodzi tu o celebrytów. Czułam zbliżające się gorące mrowienie orgazmu. Był tak głęboko we mnie, jego palce umiejętnie trącały struny mojego ciała. Nie mogłam dużej wytrzymać, moje ciało błagało o koniec. Zwolniłam, żeby złapać oddech, zacisnęłam powieki, wtuliłam twarz w pościel i pozwoliłam, żeby zalał mnie wszechogarniający orgazm.
Zmęczeni, ale szczęśliwi opadliśmy na łóżku. Andrzej zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku, natychmiast zasnęłam.
Obudził mnie nieszczęsny budzik, szybko go wyłączyłam, tak żeby nie zbudził mojego chłopaka. Spojrzałam na niego, przypomniał mi co zrobiliśmy w nocy. Tak, pierwszy raz, zrobiłam to z Wroną, oczywiście zdarzało mi się to już z wcześniejszymi chłopakami, ale nigdy nie było tak cudownie. Z uśmiechem na ustach, złożyłam delikatny pocałunek na jego poliku, on się tylko uśmiechnął.Wstałam ubrałam koszulę Andrzeja i podeszłam do szafy, wyjęłam z niej niebieską bokserkę, tego samego koloru rurki, biały sweterek oraz bieliznę. Z ubraniami skierowałam się do łazienki, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, pomalowałam, a włosy splątałam w warkocz. Po wyjściu z łazienki, obudziłam Mikołaja, wyjęłam mu ubranka, a sama poszłam do kuchni. Zrobiłam małemu kanapkę, talerzyk postawiłam na stół.
-Mamo- dało się usłyszeć z pokoju chłopca, szybko tam pobiegłam- pomóż mi
Po 2 minutach chłopiec zajadał się śniadaniem, a ja w tym czasie spakowałam jego plecaczek. Zegar pokazywał 7.50. Niemożliwe. Ubrałam mu buty, kurteczkę i czapkę, ponieważ zaczynało
 robić się chłodniej, na siebie narzuciłam kurtkę, ubrałam buty chwyciłam torebkę, kluczyki i plecaczek i wyszliśmy z mieszkania. Zapięłam małego w foteliku i ruszyłam. Po 10 minutach byliśmy pod przedszkolem. W szatni spotkałam Monikę
-Cześć, nie wiem jak to jest możliwe, że się spóźniliśmy- powiedziałam zmieniając buty synkowi
-Nic się nie stało, no Mikołaj pożegnaj się z mamą i biegnij do dzieci
-Pa mamuś
-Papa
Porozmawiałam jeszcze chwilkę z kobietą i wróciłam do domu. Po otwarciu drzwi doleciał do mnie zapach, świeżo zaparzonej kawy, po zdjęciu odzieży wierzchniej, udałam się do kuchni. Zauważyłam że na stole leżało śniadanie, a chłopak ze skupieniem nalewał kawy do dwóch kubków. Podeszłam na paluszkach i objęłam go w pasie, lekko się przestraszył i odwrócił się w moją stronę
-Co ty się tak skradasz- zapytał
-A tak się zastanawiam dla kogo to śniadanie- pokazałam na stół
-Wiesz dla takiej jednej dziewczyny, kochanej, mądrej i pięknej- rozejrzałam się w okół
-Nie ma tu takiej- powiedziałam z udawanym zdziwieniem
-Oj kochanie, dobra, bo kawa nam wystygnie
-Romantyczny to ty jesteś- powiedziałam z sarkazmem zasiadając do stołu
-Tak? A wydawało mi się w nocy, że myślisz co innego- powiedział z cwaniackim uśmiechem
-Ale o czym ty mówisz? Ja to w nocy spokojnie spałam
-Taak? To szkoda bo było wspaniale. Czemu się ze mną droczysz
-Hmmm, pomyślmy, kiedyś taki jeden siatkarzyna powiedział mi, że uwielbia jak się z nim droczę
-A to jakiś dziwny był, który to?- zapytał ze śmiechem
-Taki wysoki, brzydki, gra z numerem 8, choć nie wiem dlaczego w ogóle gra, przecież ma dwie lewe ręce- wytknęłam mu język
-O nie, ja brzydki? Ja nie umiem grać?- skończył swój posiłek i szybko podszedł do mnie, pochylił się nade mną i zapytał jeszcze raz, był coraz bliżej moich ust, i zapytał jeszcze raz, a ja potwierdziłam- no to pech- wyprostował się
-Eej to nieuczciwe
-Ale co- zapytał wracając na swoje miejsce
-Ja ci tak nie robię- powiedziałam z miną 10 latki
-Ja też lubię się z tobą droczyć- wysłał mi całusa w powietrzu- Jedz
-Nie chcę już- zjadłam zaledwie 3 kęsy jajecznicy zrobionej przez siatkarza
-Jadłaś wcześniej?
-Nie
-Dopóki tego nie zjesz, nie wstaniesz od stołu
-Ale ja nie jestem głodna
-Klara, nawet mnie nie denerwuj- niechętnie, z przymusu zjadłam do końca- grzeczna dziewczynka
-Dobra ja tu posprzątam, a ty idź do salonu- powiedziałam
Po 30 minutach miałam posprzątane w kuchni, więc dołączyłam do chłopaka
-Masz już jakieś plany na za 2 tygodnie- zapytał gdy byłam w niego wtulona
-Chyba nie, a co?
-Chciałbym, żebyś poznała moich rodziców
-Andrzej- nie spodziewałam się tego- nie wiem czy to dobry pomysł
-Najlepszy, to już postanowione, pojedziemy w sobotę i wrócimy w niedziele
-Jeżeli ci na tym zależy to pojedziemy, rodzina jest najważniejsza- powiedziałam bardziej do siebie niż do niego- masz jakieś plany na dziś- zapytałam zmieniając temat
-Chyba muszę pojechać na małe zakupy przed wyjazdem, jutro impreza, a nie chcę robić wszystkiego na ostatnią chwilę, jedziesz ze mną
-Czemu nie
-To super, ale muszę jechać do domu, bo nie planowałem zostawać na noc
-To już nie moja wina- powiedziałam ze śmiechem
-A kogo? To przez to że tak na mnie działasz- posadził mnie przodem do siebie i zaczął całować
-Andrzej to bardzo miłe, o jezu- natrafił na mój czuły punkt- nie- oderwałam się od niego- jedziemy, teraz
-I kto tu jest romantyczny co?
-Nie przeginaj, bo pojedziesz sam do galerii- powiedziałam wstając
-Chcesz mnie puścić samego, bezbronnego w miejsce publiczne?
-Tak, właśnie tak
-A jak jakieś napalone fanki, uciekły ze szkoły i czekają tylko na moje przybycie tam
-To ja zostanę w domu, tak żebyś nie musiał się ograniczać- powiedziałam lekko wkurzona
-O Boże jaki nerwus
-Ty Boga w to nie mieszaj
-Ugh, Klara, zbieraj tą seksowną pupę i jedziemy
-Tyle że ja prowadzę
-No chyba cię pogrzało na święta
-Mój samochód, ja prowadzę- wyszczerzyłam się
-Ale wjedziemy jeszcze do mnie, oki?- powiedział zapinając kurtkę
-No dobra, ale już wyłaź, bo chcę zamknąć drzwi
Wyszliśmy przed blok, od razu dotarł do nas zimny wiatr
-Chcesz być chora?- powiedział zapinając mnie pod samą szyje
-Na głowę już jestem, w końcu się z tobą spotykam
-No przesadzasz dziś, na serio- udał obrażonego i wsiadł do samochodu
-Pasy- krzyknęłam mu nad uchem
-Nie drzyj się tak, jeszcze głuchy nie jestem, podkreślam słowo jeszcze, bo z tobą to nic nie wiadomo- chłopak zapiął pasy i ruszyłam w stronę jego mieszkania
-No bardzo ruszyły mnie twoje słowa, bardzo
-Właśnie widzę. A chciałem kupić ci jakąś sukienkę, albo biżuterie
-O nie, przepraszam, przepraszam bardzo- powiedziałam naśladując jakąś blondi- nie kupisz mi żadnej sukieneczki, zrobię wszystko co będziesz chciał
-Dobra już nie przesadzaj
-No co, takiej reakcji oczekiwałeś? Twoje wcześniejsze dziewczyny tak mówiły?
-To miał być żart
-To jakiś słaby, a jak będę chciała kupić sobie jaką sukienkę lub coś innego to mnie stać
-Przepraszam- położył dłoń na moim udzie
-Prowadzę- powiedziałam i strzepnęłam jego rękę
Reszta droga minęła nam w milczeniu, po 15 minutach byliśmy w mieszkaniu siatkarza, pierwsze słowa jakie wyleciały z moich ust po wejściu do salonu
-Ja pierdziele, Wrona jaki to syf, kiedy ty tu sprzątałeś- otworzyłam od razu okno- myślałam że umiesz dbać o porządek, pranie umiesz zrobić więc co to do jasnej cholery jest- powiedziałam wyciągając w jego stronę rękę ze śmierdzącą skarpetą
-Oj nie przesadzaj, kiedy miałem tu posprzątać, tak w ogóle to mi to nie przeszkadza
-Człowieku, jak takie coś może nie przeszkadzać, tak z ręką na sercu, kiedy robiłeś tu porządki- krzyknęłam gdy zamknął się w łazience
-Tak szczerze to przed sezonem robiłem generalne porządki, ale na bieżąco sprzątałem
-Jak to jest bierne sprzątanie to ja jestem święta, dobrze że to przed mistrzostwami było
-Nie no co ty gadasz, przed klubowym robiłem generalne porządki, ale uwierz mi na słowo, że od czasu do czasu posprzątałem całe mieszkanie jak nie mieliśmy treningu czy coś
-Fuuuuj, jesteś obrzydliwy, idę umyć ręce i wychodzimy, bo nie mam zamiaru siedzieć dłużej w tym syfie- tak jak powiedziałam tak też zrobiłam, po wyjściu z łazienki od razu wyszłam z  mieszkania i postanowiłam poczekać na dole za swoim chłopakiem. Sprawdzałam Facebooka gdy wpadł na mnie jakiś chłopak
-Bardzo cię przepraszam, nie zauważyłem cię, nic ci się nie stało
-Spoko, to ja mogłam od czasu do czasu oderwać się od telefonu- spojrzałam na niego, nie mógł mieć więcej niż 28 lat
-Piotrek
-Klara
-A co ty tak tu stoisz, wchodzisz, wychodzisz?
-Czekam za swoim chłopakiem, musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza
-To chłopak ma szczęście
-Nie rozumiem
-Taka piękność za nim czeka, przecież to skarb
-Już tak nie słódź
-Ale to prawda- powiedział szatyn- może w ramach przeprosin przyjmiesz zaproszenie na kawę
-Nic się nie stało, przykro mi ale nie mam za bardzo czasu

***
Bardzo Was przepraszam, że musieliście tak długo czekać. Mam nadzieję, że rozdział się podoba, robiłam wszystko co w mojej mocy żeby tak było :) myślałam że rozdział pojawi się szybciej, ale niestety muszę go dodać ze szpitala :(
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ 



7 komentarzy:

  1. Rozdział cudny jak zawsze i te ich droczenia :* No i wracaj mi szybko do zdrowia ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział ;* Masz wyobraźnię lasia! Czekam z niecierpliwością na 26 i zycze zdrowia ;*
    inny-pkt-widzenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Chłopaki idealnie się dogadują i mają już nawet tajemne za plecami Klary ^^
    Fajnie że dziewczynie układa się z Wronką a te Ich przekomarzanie się jest zabójcze xD <3
    No i Robert jednak ma serce xD fajnie wypadło to spotkanie a obawy Klary były głupie.
    Mam nadzieję że to pojawienie się Piotrka nie zwiastuje żadnych kłopotów ;P
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń

Dziewczyna uwielbiająca siatkówkę. Uwielbiam czytać i oglądać filmy.