Następnego dnia, po pracy, zmierzałam ulicami Bełchatowa, Diana podała mi do którego szpitala mam się skierować. Oddział onkologii dziecięcej. Szłam uśmiechając się do każdego dziecka, tak aby poczuło moje wsparcie, koło sali 23 spotkałam zapoznaną wczoraj kobietę. Zauważyłam, że jest zdenerwowana
-Co się stało- zapytałam po wcześniejszym powitalnym całusie w policzek
-Widzisz tego chłopca- pokazała przez szybę- on już nigdy nie wyzdrowieje. Jego największym marzeniem jest zobaczyć Roberta Lewandowskiego, obiecałam mu, że spełnię to. Miałam już wszystko dogadane, a teraz dostałam SMS-a od jego menadżera, że jest to niemożliwe, bo Robert nie znajdzie czasu- powiedziała smutnym głosem
-Chyba sobie żartujesz- rzekłam z niedowierzaniem
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę na temat chorego chłopca
-Nie będę zawracała ci głowy tym wywiadem idź do małego, porozmawiaj z nim, a ja zobaczę co da się zrobić i zadzwonię wieczorem.
-Dziękuję- powiedziała i się pożegnałyśmy
Karol czekał za mną pod szpitalem, oczywiście zauważył moje zdenerwowanie
-Coś poszło nie tak? Nie martw się tym- powiedział gdy wsiedliśmy do mojego samochodu
-Co? Nie, przełożyłam ten wywiad. Wybierz mi numer do Andrzeja
-Ja ci już nie wystarczam?- powiedział grzebiąc w moim telefonie
-Lepiej mnie nie denerwuj- obrywało się mu
-Cześć Ana- odebrał po 2 sygnale
-Gdzie jesteś?- mówiłam bez przywitania
-Robię zakupy, moja lodówka świeci pustkami
-To je skończ, za 15 minut masz być u nas w mieszkaniu
-U nas czyli gdzie?- zapytał zdezorientowany
-Co to za pytanie, u mnie i u Klary
Rozłączyłam się, milczałam resztę drogi. Nie chciałam, żeby oberwało się mu, ale nie kontrolowałam tego. W mieszkaniu był już Andrzej. Klara zrobiła nam wszystkim herbatę
-Powiesz dlaczego, przerwałaś mi robienie zakupów. Nie mogło to poczekać- zaczął oburzony Andrzej
-Wiesz może czy twój serdeczny przyjaciel ma teraz wolne- zapytałam z naciskiem na serdeczny
-Kochanie przecież ja tu siedzę- odezwał się Karol
-No właśnie- poparł go Wroniasty
-Chodzi mi o Lewandowskiego
-Aaaa to było trzeba tak od razu, ma ten tydzień wolny i jest w Warszawie, za 3 dni ma wpaść do mnie z Anką
-Potrzebuję jego numer
-Zaczynam robić się zazdrosny- walnął na poważnie Kłos
-Nie mam ochoty na żarty, twój kolega wystawił dziesięciolatka
-Jezu o to tyle zachodu- mówił brunet
-Andrzej jeżeli Ana cię o coś prosi to to zrób- pomogła mi Klara
-Już dobra-odparł zrezygnowany
Środkowy podał mi numer telefonu piłkarza. Nie zwlekałam, wyszłam z pokoju i zadzwoniłam
-Dzień dobry nazywam się Anastazja Zielińska jestem dziennikarką, czy rozmawiam z panem Robertem Lewandowskim
-Tak przy telefonie, proszę dać mi spokój, chcę mieć chociaż chwilę spokoju- podniósł głos
-Zanim się pan rozłączy chciałabym tylko zapytać, dlaczego nie przyjedzie pan do szpitala, do Adriana, co takiego się stało? Ten chłopiec jest ciężko chory za miesiąc może go już nie być, rozumie pan?
-Skąd pani o tym wie? Jest pani bezczelna- rozłączył się
Co za cham, pomyślałam sobie i wróciłam do pokoju
-Możesz nam wytłumaczyć dlaczego jesteś taka zdenerwowana- zapytała zmartwiona Klara
-Przepraszam, was za moje zachowanie, ale ten dupek- pokazałam na mój telefon
-Ej to jest mój przyjaciel, nie przeginaj- przerwał wkurzony Andrzej
-To posłuchaj jakiego masz przyjaciela- mówiłam zdenerwowana- Adrian ma 10 lat jest bardzo dzielny, nie skarży się, nie narzeka i jeszcze pociesza swoich rodziców. Jest ciężko chory, jego domem jest odział onkologiczny. Zanim zachorował uwielbiał grać w piłkę, wie że umrze. Jego największym marzeniem jest spotkanie swojego idola Roberta Lewandowskiego. Diana miała wszystko zapięte na ostatni guzik, ale nagle wielki gwiazdor się rozmyślił. Gratuluję przyjaciół naprawdę
Wyszłam na balkon, żeby ochłonąć. Postanowiłam jeszcze raz zadzwonić do reprezentanta Polski
-Dzień dobry to znowu ja, proszę mnie chociaż wysłuchać. Adrian to chore dziecko, jest pan jego idolem i obiecał pan że przyjdzie.
-Skąd pani o tym wie- mówił tym razem spokojniej
-Piszę artykuł o tej fundacji. Słyszałam że pan odmówił. Proszę chociaż wytłumaczyć mi swoją decyzję
-Nic pani nie rozumie, nie mogę na to patrzeć, przepraszam
-Nic mi po pana przepraszam, proszę to powiedzieć jemu, on czeka na pana. On jeszcze nie wie, że pan go olał i w czwartek będzie na pana czekał
-Jestem za miękki, sory
-To niech pan będzie twardzielem, takim jak na boisku.
-Za nim pani się rozłączyć, mam pytanie. Skąd ma pani mój prywatny numer
-Tak się składa, że mamy wspólnego znajomego
-Kto?
-Niech to pozostanie moją tajemnicą. Wierzę że będzie pan odpowiedzialny i przyjedzie w czwartek. Do widzenia
Rozłączyłam się i odetchnęłam. Całej rozmowie przysłuchiwała się Klara
-Po takiej rozmowie na pewno przyjdzie- chciała mnie pocieszyć
-Klara- nie wiedziałam co mam powiedzieć
-Nic nie mów- rozłożyła ręce, od razu się przytuliłam do niej- na pewno się zgodzi
Wróciłyśmy do mieszkania, chłopacy o czymś żywo dyskutowali przy odpalonym laptopie
-Jeszcze raz bardzo Was przepraszam, ale jak zobaczyłam tego chłopca i jeszcze Diana powiedziała mi o tym... to nie wiem co się ze mną stało. Mam nadzieję, że jeszcze raz zmieni zdanie i przyjedzie- powiedziałam ze smutkiem,
-Robert to nie jest zły chłopak, jeżeli nie da ci znać do 21 to mi powiedz, zadzwonię do niego, a jak nie to do Anki, na pewno go przekona
-Dziękuję-skierowałam się do Andrzeja-co tam robicie
-Szukamy auta dla Klary
-No przydałoby się jej- odpowiedziałam ze śmiechem
-Ale nie mamy żadnego punktu zaczepienia- odezwał się zrezygnowany Karol
-Chciałabym jakieś audi?
-Podejdź na chwilę tu- powiedział, gdy wystukał coś na klawiaturze
-No o takim czymś, właśnie mówiłam- powiedziała pokazując im coś na ekranie
-Dobry jest, mój znajomy ma i bardzo sobie chwali-ciągnął temat mój chłopak
-To jutro jedziemy kupić
Podeszłam do nich by razem z nimi zobaczyć. Po chwili zauważyłam, że oczy Klary zrobiły się wielkości pięciozłotówki
-Co jest
-Poszukaj czegoś innego, ja nie mam tyle kasy. Do 15 tysięcy maks. Jeszcze muszę oddać Anastazji za remont, bo całkiem zapomniałam- chwyciła telefon, by po 5 minutach go odłożyć- Ana przelew już zrobiłam, sprawdź później, oki?
-Spokojnie, mi nie są potrzebne pieniądze na razie, odeślę ci je
-Nie ma takiej opcji w ogóle, wybierzcie coś, żebym mogła pojeździć i nie bała się, że w środku drogi mi się rozwali
-To jak szukamy czegoś nowego- zapytał zmieszany mój chłopak
-Tak- powiedziała Klara
-Nie- powiedział Andrzej
-Ja już na Was nie mam sił, dokończymy jutro ten temat, bo chcę z wami o czymś pogadać- zamilkliśmy, aby ten mógł kontynuować- mamy jeszcze 2 tygodnie wolnego przed treningami, więc pomyślałem, że moglibyśmy się gdzieś wybrać na tydzień- podrapał się po głowie
-Jestem za- krzyknął Wrona
-Ja w sumie mogłabym wziąć urlop- stwierdziłam, wszyscy wbili wzrok w Woźniak
-Nie patrzcie tak na mnie- przerwał ciszę- nie jadę!
-Bo?
-Po pierwsze Mikołaj zaczął dopiero chodzić do przedszkola i tak długo go nie było, a po drugie nie mam kasy
-Na pewno da coś się zrobić z przedszkolem, a o kasę się nie martw- powiedziałam, przypominając sobie, konto które założyli mi rodzice, co prawda brałam na samochód, ale coś tam zostało
-Nie, to już postanowione, jedźcie
-Tyle, że zamówiłem już bilety, 4, pomyślałem, że pan Zbyszek mógłby zostać z młodym- rzekł zmieszany mój chłopak
-Nie
-Klara- podszedł do niej jej środkowy- zastanów się jeszcze
-Nie- przerwał nam dzwonek do drzwi
Poszłam otworzyć, za drzwiami pojawił się Wojtek, od razu wpuściłam go do środka widząc jego stan
-Włodi co się dzieję?- zapytałam zmartwiona prowadząc go do salonu
-Stary co się dzieję?- powtórzyli moje pytanie przyjaciele
-Ona, Emila, ona mnie zdradziła. Wróciłem od Kacpra, porozrzucane rzeczy, zdziwiony wszedłem do naszej sypialni, krzyczała spełniona, bzykała się w najlepsze z jakimś kolesiem. Powiedziałem, że jutro ma jej tam nie być. Nienawidzę jej- schował twarz w dłoniach
Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam
-Twój telefon- powiedziała niepewnie moja przyjaciółka
-To na pewno ta suka
-Wojtek spójrz na mnie- wykonał jej prośbę- wiem, że jesteś zdenerwowany, ale powiedz mi, czujesz coś do niej
-Ona go zdradziła- krzyknęli dwaj środkowi
-Cicho bądźcie, nie wam się pytałam, idźcie zobaczyć co robi Mikołaj- powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu
-Od jakiegoś czasu nam się nie układało, ale to chyba nie powód do zdrady. To coś między nami się wypaliło. Mogliśmy to skończyć inaczej, spokojniej- powiedział uspokajając się- WEŹCIE MI KURWA TEN TELEFON- krzyknął
-"Kochanie to nie tak jak myślisz, proszę wróć. Bardzo cię kocham. Twoja Emila :*"-przeczytałam
-Nie- rzekł stanowczo-możecie jej coś odpisać?
-Mogę być trochę niemiła-zapytałam
-Jasne
"Mam dla ciebie prezent"
Chwilę później dostałam odpowiedź "Jaki?"
"Jak będziesz miała nowe mieszkanie to kupie ci drzwi obrotowe do sypialni, choć nie wiem czy nadążą"
Odłożyłam telefon siatkarza na stolik i powiedziałam im co napisałam. Pierwszy raz tego dnia zobaczyłam uśmiech na twarzy Włodarczyka. Po 20 minutach do salonu wrócili pozostali siatkarze
-Słuchajcie mam pomysł- przerwała ciszę Klara- żeby bilet się nie zmarnował niech pojedzie Wojtek, ja już postanowiłam i zostaję na ten tydzień w Bełku. Mu się przyda ten wyjazd
-Skoro jesteś pewna- powiedział ze smutkiem Andrzej
-Ale o co chodzi?- zapytał zdziwiony przyjmujący- jaki wyjazd
-My.Tydzień.Włochy. Co ty na to- rzekł Karol
-No w sumie, muszę trochę odpocząć. Kiedy dokładnie
-W poniedziałek rano, wracamy w sobotę wieczorem
-A w piątek mała imprezka?- ożywił się Wrona
-Mała?- ja już to widzę, oni i mała impreza, taaa jasne
-Oj czepiasz się. To jak? Ale gdzie ją zrobimy?
-Może w tym klubie co świętowaliśmy koniec sezonu- odezwała się Klara
-Dobry pomysł- zabłysnął mój chłopak
-To ja z Nastką się tym zajmiemy, co?
-Jasne- odezwałam się
Porozmawialiśmy trochę jeszcze na temat imprezy, potem się pożegnaliśmy i razem z Karolem pojechałam do jego mieszkania.
W drodze powrotnej dostałam SMS-a, na szczęście prowadził Kłos, więc bez problemu go odczytałam
"Bardzo przepraszam za moje zachowanie i dziękuję. Będę na spotkaniu z małym i mam dla niego prezent, mam nadzieję, że się ucieszy. Znalazłaby pani dla mnie czas w piątek? Robert"
Z uśmiechem na ustach odpisałam
"Niezmiernie cieszy mnie ten fakt. Niestety nie mogę niczego obiecać odnośnie piątku."
-Co się tak szczerzysz do tego telefonu?- zapytał kierowca gdy staliśmy na światłach
-Zgodził się i spotkanie się odbędzie
-No to super
-Muszę zadzwonić
Po chwil słyszałam już głos Diany
-Halo
-Przepraszam, że dzwonię o tej godzinie, mam nadzieję że cię nie obudziłam
-Nie skądże
-Mam dobrą wiadomość. Robert Lewandowski zmienił jeszcze raz zdanie
-Jak to? Jak to zrobiłaś
-Porozmawiałam z nim, jest to znajomy mojego dobrego przyjaciela, trochę to wykorzystałam
-Nie wiem jak mam ci dziękować
-Nie ma za co, wystarczy jak raz na jakiś czas będę mogła pomóc ci w fundacji
-Jesteś niesamowita
-Nie przesadzaj, dobra muszę już kończyć pozdrów Krzyśka, pa
-Dziękuję, Krzysiek śle całusy, papa
Rozłączyłam się, nawet nie zauważyłam, że jesteśmy już pod blokiem. Weszliśmy do mieszkania siatkarza, zdjęliśmy kurtki i buty. Blondyn udał się do salonu, był jakiś nieobecny
-Co się dzieję- usiadłam się koło niego
-Nic- bąknął pod nosem
-Karol, odłóż ten pilot i porozmawiaj ze mną, widzę, że coś cię trapi
-Nie masz dla mnie czasu, wszystko jest ważniejsze ode mnie. Ta sprawa z Robertem, od wczoraj widzę, że tylko on ci w głowie
-Karol- westchnęłam- nie wiem co mam powiedzieć, jak mam cię przeprosić. Bardzo cię kocham, jesteś najważniejszy i o nikim innym nie myślę jak o tobie. Ta sprawa z Robertem, bardzo mi zależało na tym, aby na twarzy tego chłopca pojawił się uśmiech, być może ostatni.
-Zachowałem się jak pieprzony egoista, ale... przepraszam- przytulił mnie- Kocham cię
-Ja ciebie też
*Klara*
Przygotowania do imprezy dla naszych mistrzów ruszyły pełną parą. Ostatnim punktem na naszej liście była lista gości. Umówiłyśmy się, że załatwimy to u nas około 20 jak Miki będzie spał. No właśnie Mikołaj. Zatrzymałam auto, pożyczone od Wronki, koło pięknego domku. Niepewnie trzymając chłopca za rękę zadzwoniłam, po chwili ujrzeliśmy uśmiechniętą twarz starszego mężczyzny. Weszliśmy do środka
-Pięknie się pan tu urządził- powiedziałam rozglądając się
-A dziękuję bardzo, a tu jest pokój Mikołaja- nie mogłam wyjść z podziwu
-Moglibyśmy porozmawiać?- zapytałam niepewnie
-Oczywiście, zapraszam do salonu
-Dziadku, a mogę tu zostać i się pobawić
-Jasne
Zeszliśmy na dół, ja udałam się do salonu, a mężczyzna do kuchni. Po chwili dołączył do mnie z kawą i ciastkami
-To o czym chciałaś porozmawiać
-Głupio mi o to prosić, ale czy mogłabym zostawić u pana na noc małego, z piątku na sobotę. Organizujemy przyjęcie na cześć naszych złotych chłopaków
-Ależ nie ma problemu Klarko, dla mnie to sama przyjemność. Ale mam pomysł, pewnie większość chłopaków ma rodziny, a chcieliby świętować ze swoimi partnerkami, jeżeli nie będą mieli z kim zostawić swoich pociech, to przywieź je do mnie.
-To miłe z pana strony, ale nie chcę sprawić problemu
-To nie problem, wręcz przeciwnie to będzie przyjemność
-Nie wiem jak mam panu dziękować
-Nie przesadzaj
Porozmawialiśmy jeszcze trochę, po czym razem z Mikim pożegnałam się z panem Kamińskim i wróciliśmy do domu.
Wieczorem gdy Mikołaj spał, poszłam do salonu, gdzie czekała na mnie Ana
-Ja mam chłopaków z reprezentacji, a ty Skrę
-Jasne, tyle że bez sztabu
-Spoko załatwię to-no i zaczęłyśmy dzwonić
Jak na razie wszyscy się zgodzili, został mi Paweł i Krzysiek. Postanowiłam zadzwonić do rozgrywającego
-Cześć Paweł tu Klara, możesz gadać?- zaczęłam
- No witam panią, nie ładnie tak bez pożegnania wyjechać
-Jakoś tak wyszło, ale dzwonię w innej sprawie. W piątek jest mała imprezka w Bełchatowie, mam nadzieję że wpadniesz z Oliwią
-W sumie czemu nie, poczekaj chwile- zawołał swoją żonę i włączył na głośnik
-To jak będziecie
-Czemu nie, o której- zapytała Zagumna
-O 19 się zaczyna
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i postanowiłam wykonać drugi telefon, do Igły, postanowiłam zrobić mały żarcik, zadzwoniłam z zastrzeżonego numeru
- Dobry wieczór zakład pogrzebowy Słoneczny poranek, Radość przy telefonie. Dzwoniono do nas z tego numeru- powiedziałam zmieniając głos
-To chyba jakaś pomyłka, wszyscy żyją, teściowa jeszcze się trzyma, niestety- powiedział poważnie, nie wytrzymałam i wybuchłam niepohamowanym śmiechem- bardzo śmieszne Klara- powiedział po czym się zaśmiał- po co nawiedzasz ludzi o tej porze
-Przepraszam Krzysiu, ale jest sprawa
-Jaka?
-Impreza- wykrzyczałam
-Super, kiedy?
-W piątek o 19
-W ten piątek?- zapytał, jego cały entuzjazm prysł
-No tak, a co jest
-Nie możemy, moi rodzice są w sanatorium, a Iwony u jakieś rodziny i wrócą dopiero w niedziele i nie mamy z kim zostawić dzieciaków. Kurde impreza roku, mnie minie
-Nie smutaj, weźcie dzieciaki ze sobą, dziadek Mikołaja zaoferował swoją pomoc
-Serio?! W takim razie będziemy na pewno. Muszę kończyć, bo Iwonka mnie woła
-No dobra, wyściskaj tam wszystkich, papa
-Papa- rozłączył się
-Jest mały problem-powiedziała rudowłosa
-Wszyscy potwierdzili swoją obecność tylko Winiarskich i Wlazłych nie będzie, nie mają z kim zostawić chłopaków. Znaczy się u Michała chodzi tylko o Oliwiera, bo jego rodzice wzięli Antka do siebie, a Oli chodzi do szkoły, więc został w domu
- Dobra, napisz im, że pan Zbyszek, zaoferował swoją pomoc i oni muszą być, a ja w tym czasie zadzwonię do prezesa
-Oki
O godzinie 22.30 miałyśmy już załatwione wszystkich. Anastazja gdy ja rozmawiałam ze starszym Piechockim, wzięła prysznic, potem przyszła, życzyła mi dobrej nocy i wykończona tym dniem udała się do swojego pokoju. Ja powtórzyłam czynności dziewczyny i chwila przed 23, leżałam w łóżku, napisałam jeszcze Andrzejowi SMS-a, życząc mu słodkich snów.
***
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ
Genialny. Igła najlepszy i jak widać najlepsza impreza go nie minie. Ana ma dar przekonywania. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Życzę dużo weny
OdpowiedzUsuń
UsuńPs.Zapraszam na nowe rozdziały
http://zycieniezawszejesttakiejakiechcemy.blogspot.com/?m=1
http://dosukcesuniemadroginaskroty.blogspot.com/?m=1
Super,że Nastka tak przejęła się sprawą małego i zadziałała... Wyczuwam jakieś komplikacje w związku z Kłosem, bo te Jego sceny zazdrości mnie martwią. Szkoda że Klara nie jedzie z Nimi ale rozumiem, obowiązki, choć mam nadzieję że jeszcze zmieni zdanie ;P
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Wojtka, ale skoro już od jakiegoś czasu Im się nie układało, to może i lepiej, choć mogliby załatwić to łagodniej. Na szczęście Wojtek ma świetnych przyjaciół i skoro zgodził się na wyjazd z Nimi to mam nadzieję że wróci na nim do normy ^^ Hahhaha Emila ma tupet ale od czego są przyjaciele i Ich cięty języczek xD
No to szykuje się wspaniała imprezka ^^
Pozdrawiam ;**
Długo, długo, długo. Lubię!
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do siebie
Barszcz-z-uszkami.blogspot.com
Zapraszam na kolejne losy Wojtka i Zuzy ;)
OdpowiedzUsuńhttp://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/2015/10/rozdzia-50-ps-pamietaj-zemszcze-sie.html
Pozdrawiam ;**
Nareszcie! Rozdział jak zawsze GENIALNY! ;* fajnie , że Pan Zbyszek zaproponował pomoc przy dzieciach! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie!
inny-pkt-widzenia.blogspot.com