niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 35

*Andrzej*
*
-Ta cała Klara, to jakiś żart, ona do pięt nie dorasta Martynie
-Mamo nie mów tak, byłem z nią z przyzwyczajenia, same nudy i rutyna
-A myślisz, że ona z tym bękartem będzie miała możliwości na imprezę czy wyjście do kina? W ogóle wiesz kto jest ojcem?
-Niestety nie miałem okazji go poznać
-No widzisz a jak to jakaś patologia była, narkoman albo alkoholik i wykorzysta twoją sławę i będzie chciał pieniędzy za milczenie, że jesteś z dziewczyną z nieślubnym dzieckiem, media będą drążyły czy wiedziałeś że wychowujesz nie swoje dziecko, zapewne każdy pomyśli że jest twoje, a tu taka niespodzianka
-Mikołaj nie jest i nigdy, ale to nigdy nie będzie moim dzieckiem. To chciałaś usłyszeć. ale powiem ci nic z tego. Nie jestem tobą, ani tą głupią rodziną. Klara to wspaniała dziewczyna, a ojca Mikołaja nie poznałem, bo zginął w wypadku. I uwierz mi, że z nimi to mógłbym siedzieć nawet całe życie w domu. Skończmy już tą rozmowę, bo ona do niczego nie prowadzi, a chyba nie chcesz, żebyśmy się znów pokłócili.
*
Nie potrafię sobie wyobrazić, że Klara ode mnie odeszła, nawet nie wiem dlaczego. Bardzo kocham ją jak i Mikołaja, naprawdę! Załamany umówiłem się z Olkiem w barze, bo dłużej tego nie wytrzymam. Wchodzę do klubu i od razu kieruję się do barku, by jak najszybciej coś wypić
-Co panu podać-zapytał barman
-Wódkę-rzekłem pewnie
Nie czekając na Śliwkę, zatapiałem smutki w alkoholu. Rozmyślając czy mój związek z Klarą, miał w ogóle sens, czy dziewczyna mnie choć trochę kochała. Czy w ogóle ich jeszcze zobaczę? Nie mam ochoty wracać do klubu! Gdy w mojej dłoni znalazł się kolejny kieliszek, przysiadł się Olo
-Super że zaczekałeś, który już?
-Dopiero zacząłem- powiedziałem wyraźnie, a chłopak spojrzał na mężczyznę stojącego za barem
-5 już, podać coś panu?
-Duże piwo poproszę- po chwili trzymał kufel w ręku- idziemy do stolika jakiegoś?
-Spoko- już mieliśmy podejść do stolika, ale odwróciłem się w stronę baru- da mi pan całą butelkę- facet się niepewnie spojrzał i dał mi szkło z wódką w środku, a ja poszedłem do stolika
-Co się takiego stało, że takiego wsparcia potrzebujesz- wskazał na alkohol
-Klara mnie rzuciła, a ja ją tak strasznie kocham
-I to jest powód, tego kwiatu to pół światu
-Młody a ty jesteś przeciwko mnie, czy mi się wydaje?
-Wydaję ci się
-Ty nie rozumiesz, ja ją naprawdę kocham i Mikołaja też, ja bez nich nie wytrzymam
-Kim jest Mikołaj?
-Syn jej siostry, znaczy się teraz jej, no wiesz- zacząłem gestykulować
-Ogarnij się, bo nic nie rozumiem
-Pamiętasz tą Klarę o której ci mówiłem- wziąłem dużego łyka z butelki
-Wiesz ostatnio gadaliśmy... poczekaj, niech pomyśle... jak zdobyłeś Mistrzostwo Polski, no i coś wspominałeś o Klarze, ale nie przypominam sobie, żeby łączyło was takie głębokie uczucie, wręcz przeciwnie miałem wrażenie że przy pierwszej lepszej okazji byś ją zabił
-No to jesteś w temacie, chodzi o tę samą dziewczynę, miała siostrę, a ta siostra miała syna, no i ona ze swoim narzeczonym zginęła w wypadku samochodowym, no i Klara zajmuje się teraz małym- pokazałem zdjęcie gdzie cała nasza trójka jest uśmiechnięta, zrobiliśmy je po zdobyciu Mistrzostwa Świata
-Wyglądacie na szczęśliwych-włożyłem telefon do kieszeni
-Wtedy byliśmy, przyjechaliśmy do rodziców na tydzień, ale jak widać zostałem tylko ja, ona wzięła małego i wrócili do Bełchatowa. Powiedziała tylko, że nie może być z facetem, który nie akceptuje Mikołaja, a przecież ja go kocham- w butelce została połowa cieczy- no i jeszcze dowiedziałem się że jestem u niej na 3 miejscu. Zrozumiałe, że Miki jest na pierwszym, ale żeby przyjaciółka była na drugim
-Ja pierdole Wrona- chłopak odparł załamanym głosem
-Co- nie rozumiałem go
-Kogo zna dłużej
-Ane
-Kto był z nią przy śmierci siostry
-Ana
-Nie znam jej, ani jej rodziny, ale kto był z nią w najgorszych momentach w jej życiu
-Anastazja, dobra odpuść sobie - powiedziałem i napiłem się
-Cieszę się że się zrozumieliśmy, ale wytłumacz mi jedno, jak to jest możliwe, że ty siedzisz tu a ona tam. Przecież to głupie, jakby cię nie kochała to nie przyjechałaby do Wawy, albo zerwałaby dopiero po powrocie. To się kupy nie trzyma
-Co ty pierdolisz?! Teraz zastanawiam się czy ona kiedykolwiek mnie kochała- przechyliłem butelkę i cały trunek wleciał do mojego gardła
-Nie przesadzasz z tym piciem
-Aaani thosecke- nie kontrolowałem już swojej mowy- oooo karolek dzwoni
-Dobra ja idę do toalety, zaraz wracam, tylko proszę cię, nie rób głupot

*Olek*
Rozumiem zachowanie Andrzeja... Nie wróć! Nie rozumiem, jeśli zależy mu na niej to co on tu robi, przecież alkohol nie rozwiąże jego problemów! Wracając z WC, coś mnie tknęło, żeby nagrać pijanego Wronkę, a co będę miał z niego ubaw do końca życia! Rozmawiał jeszcze przez telefon, ale nic nie szkodzi
-A powiem ci że wspaniale jestem, siiiiiiiiiiiinglem w Warszawie....... Nie ma o czym gadać powiem ci coś... niektórzy mieli rację Klara mnie nie kochała niiiiigdy, leciała na kasę, a ja głupi bardziej wierzyłem jej, że niby taka samodzielna, nie potrzebuje żadnej pomocy, że Mikołaj jest dla niej najważniejszy, tylko to było prawdą, bo ona poza tym dzieckiem świata nie widzi, cały czas mówiła mi że nie możemy być razem, bo ona ma Mikołaja, sranie w banie, po prostu dostała bzika na jego punkcie, myśli że obroni go przed całym świaaaatem, a wszystko kręciło się wokół niego, niech zostanie staaalą panną z dzieckiem, taaaaaaaaakiej dziewczyny nikt nie zechce- co on odpierdala, przecież tak jej nie odzyska
-Koniec- musiałem to przerwać, żeby chłopak się nie skompromitował jeszcze bardziej
-Rozmawiaaałem- powiedział ledwo przytomny
-Co ty robiłeś?- krzyknąłem, na co kilka osób zwróciło na mnie uwagę, w tej chwili nie interesowało to mnie- weź się zastanów chłopie, jak ją kochasz to rusz trochę tą główką
Chwyciłem telefon, wyłączyłem nagrywanie i zamówiłem taksówkę pod klub. Wrona tak się upił, że usnął. Po 15 minutach, mogliśmy wyjść z baru i pojechać do domu. Ale jak ja wezmę dwumetrowego faceta? Rozejrzałem się wokół, a mój wzrok zatrzymał się na barmanie, szybko do niego podszedłem
-Możesz mi pomóc go wyprowadzić- wskazałem na chłopaka, który właśnie osunął się na ziemie
-Jasne
Zebraliśmy go z ziemi i z trudem wyprowadziliśmy przed klub. Kierowca wyszedł z taksówki i pomógł nam go do niej wsadzić
-Dzięki nie wiem jak ci się odwdzięczę- rzekłem lekko zmęczony
-Nie ma za co, ale jest coś co możesz dla mnie zrobić
-No mów
-Moja młodsza siostra kibicuje Wam, ulubionym siatkarzem jesteś właśnie ty. W następnym tygodniu ma urodziny, mógłbyś dać mi swój autograf- podrapał się po głowie
-Wiesz co nie mam żadnej kartki, ani długopisu. Zanim pójdziesz i coś poszukasz, to on może puścić pawia, a kierowca nie będzie chciał tego sprzątać, ja zresztą też
-Przepraszam nie powinienem- powiedział zmieszany i wrócił do baru
-Poczekaj- krzyknąłem, niestety chłopak się nawet nie odwrócił
-Jedziemy- zapytał kierowca
-Tak, tak- wsiadłem, podałem adres i ruszyliśmy do mojego mieszkania
Kierowca był na tyle uprzejmy, że pomógł mi go wnieść do windy, zapłaciłem i z ledwością doprowadziłem go pod drzwi mieszkania. Na nasze nieszczęście nie mogłem znaleźć kluczy, a moja wścibska sąsiadka jeszcze nie spała
-No panie Aleksandrze tak nie może być, niektórzy ludzie jutro wstają do pracy
-Skoro wstaje pani do pracy, to co tu pani robi, czekała pani jak wrócę do domu?- powiedziałem zgryźliwie, po prostu nie lubię jej, z grymasem na twarzy, mówiąc coś pod nosem, typu "mały gówniarz, co sobie siatkarzyna wyobraża" 
Kurwa gdzie są te klucze!! Mam nadzieję, że Michał jest w domu. Spróbujemy, zadzwonimy, raz drugi, trzeci usłyszałem kroki
-Nie masz swoich kluczy- otworzył zaspany w samych bokserkach
-Też się cieszę, że cię widzę. Pomóż mi- wskazałem na środkowego
-Kurwa wyższy nie mógł być- powiedział podnosząc go- gdzie z nim idziemy
-Do mnie- zamknąłem nogą drzwi od mieszkania i zanieśliśmy go do mojej sypialni
-Nie wiedziałem, że masz takie znajomości
-Dużo jeszcze o mnie nie wiesz- uśmiechnąłem się- spałeś
-Nie kurwa patrzyłem się w sufit i zmartwiony czekałem jak mały Oli wróci do domku- powiedział zły
-Sory nie moja wina, że się tak uchlał- Misiek wziął dwa piwa i usiedliśmy w salonie- tylko po jednym
-No raczej jutro rano trening, Bednaruk by nas zabił jakbyśmy przyszli na kacu. Co on w ogóle tu robi przecież niedługo sezon się zaczyna
-Był u rodziców, z dziewczyną i dzieckiem, no i się rozstali i ona wróciła do Bełchatowa
-Jeszcze raz, wróć! On ma dziecko?
-Nie, spotyka się z Klarą, jej siostra ze swoim narzeczonym zginęli w wypadku, no i ona się opiekuje tym małym. Byli w trójkę u rodziców Andrzeja, ale coś poszło nie tak i ona szybko wróciła do Bełchatowa
-Poczekaj bo coś mi nie pasuję, jakby ona nie kochała Wrony to przecież by nie przyjechała, albo zerwała z nim po powrocie
-Właśnie to samo mu powiedziałem. Musiało się coś wydarzyć
-No dobra ale co, pewnie na okrągło byli razem, to co mogło się wydarzyć- zapadła cisza
-Może to głupio zabrzmi, jak z jakiegoś banalnego serialu- zacząłem lecz szybko przerwałem
-No dokończ- rzekł niecierpliwie
-Miałem zaszczyt poznać jego matkę i nie zdziwiłbym się, jakby ona jej coś nagadała. Ona się normalnie zakochała w jego byłej narzeczonej i wszystko by dała, żeby do siebie wrócili. Nie masz pojęcia ile razy prosiła mnie, żebym pogadał z Andrzejem o tym
-Pierdolisz, gadałeś o tym z nim
-Nie no przestań, jakbyśmy nie mieli innych problemów
-Ty to jednak dobry chłopak jesteś
-Wiem
-Dobra idziem w kimono, bo nie wstaniemy jutro.
-Jeszcze zaniosę mu miskę, bo jakoś nie mam ochoty sprzątać po nim- powiedziałem zabierając butelki ze stołu
Tak jak powiedziałem zaniosłem miskę, wodę i tabletki do pokoju, a później poszedłem się wykapać. Wyczerpany dzisiejszym dnie zasnąłem na kanapie w salonie.
Obudził mnie nieprzyjemny dźwięk który dochodził z pokoju, szybko się podniosłem i tam poszedłem. Poczekałem, aż chłopak skończy wymiotować i zapytałem
-Było warto?- chłopak spojrzał nieprzytomnym wzrokiem
-Dzięki- wziął tabletki i popił dużą ilością wody 
-Tu masz moje rzeczy, wybierz sobie coś i idź wziąć zimny prysznic, będę w kuchni przyjdź tam później, bo chcę pogadać
-Oki
Wyjąłem spodnie z szafki szybko je wciągnąłem i poszedłem do salonu, gdzie spałem. Chwyciłem telefon ze stolika i ruszyłem do kuchni. Zaparzyłem kawę i zacząłem robić śniadanie dla naszej trójki, jakoś muszę Michałowi wynagrodzić to, że musiał w nocy wstać. W międzyczasie dostałem SMSa, którego szybko odczytałem. Jego treść bardzo mnie ucieszyła "Ranny trening jest odwołany, ale widzimy się wieczorem. Jak pokrzyżowałem ci plany to sorki, przekaż Michałowi, bo gdzieś zapodziałem jego numer."
 -A ty co się tak szczerzysz do tego telefonu
-Widzę, że się świetnie czujesz- powiedziałem nakładając jajecznicę na talerze
-A ty na treningu nie powinieneś być?
-Miałem być, ale coś tam wypadło i nie ma
-Zrobiłem coś głupiego?
-Uuu widzę, że nie pamiętamy wczorajszego wieczoru
-Czyli nie było aż tak źle
-Ja ci pokażę, a ty sam stwierdzisz- wyciągnąłem telefon i pokazałem nagranie
-O kurwa, dzięki że to przerwałeś, a wiesz z kim gadałem
-Z Karolem chyba
-Całe szczęście, tylko żeby nic nie powiedział Klarze albo Anastazji, bo będę spalony.
-Dasz radę
-Chłopie ja nie wiem co mam zrobić
-Siedzeniem u mamusi niczego nie naprawisz- powiedziałem pod nosem
Zjedliśmy śniadanie i wypiliśmy kawę. Potem Andrzej stwierdził, że pomoże mi posprzątać
-Kurwa znowu zaspałem- krzyknął Michał Filip i przemknął nam przed oczami, nie zwracając na nas uwagi -Zabiję go, kurwa, znowu mnie nie obudził - darł się jakby był sam w domu- ała- usłyszeliśmy jak chłopak uderzył nogą o szafę- kto ją tu kurwa postawił- dało się usłyszeć
-Idziemy- zapytał środkowy
-Noooo bo się nam zabije
-Co ty tu robisz, przecież trening zaczął się 30 minut temu
-Kuba mi pisał, że ranny został odwołany, więc nie było sensu, żebym cię budził
-Dzięki szlachetny jesteś, ale nie mogłeś powiedzieć tego wcześniej, zanim przyjebałem w tą szafę- powiedział przez zęby trzymając się za stopę
-Nie moja wina, że nie patrzysz, przecież cały czas obserwowaliśmy cię, a tak ogólnie to ty postawiłeś tą szafę tu, choć mówiłem że to zły pomysł
-Dobra nie filozofuj mi tutaj
-Dobra koniec tych czułości, dasz radę wstać- przerwał nam Wrona
Michał, oczywiście udający walczaka kiwnął głową potwierdzająco i spróbował wstać, lecz po chwili runął na ziemie chwytając się za kostkę. Razem z Andrzejem pomogliśmy mu wstać i przenieść go na kanapę w salonie. Poszedłem do siebie i zadzwoniłem
-Cześć Mateusz, Olek z tej strony, mam mały problem, mógłbyś wpaść
-No hej a co się dzieje
-Michał dziś tak się spieszył, że wychodząc z łazienki uderzył nogą o szafkę i nie może chodzić, przyjedziesz- zapytałem z nadzieją w głosie
-Dobra wezmę na w razie co Roberta i będziemy za 20 minut, do tego czasu przyłóż mu coś zimnego
-Zimnego, gdzie?- zapytałem nie rozumiejąc
-Do głowy
-Po co
-Jejuś chłopie żartowałem, do tej nogi mu przyłóż
-Trzeba było tak od razu, nara
-Cześć
Poszedłem do kuchni wyjąłem z zamrażalnika mrożonki i wróciłem do chłopaków




***
Każdy powinien mieć takiego Anioła Stróża jakim jest Olek dla Andrzeja! Tak dobrze przeczytaliście, bo wydaję mi się, że Aleksander został przedstawiony tutaj jako Anioł Stróż. Andrzej postanowił zatopić smutki w alkoholu, czy wyjdzie mu to na dobre?
CZYTASZ- KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ

7 komentarzy:

  1. Czo ten Andrzej odpiernicza?
    Olek - " przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas kiedy nasze skrzydła zapominają jak latać"
    No i jeszcze Michał rozpiernicza system
    Pozdrawiam i weny życzę.
    Ps. Zapraszam do siebie. Może cię zaciekawi http://dramioneszkolnerozterki.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem jak zawsze. Świetny rozdział. Dobrze, że Olek nie zostawił kumpla. Mam nadzieję, że Andrzej się ogarnie i zawalczy o Klarę. Czekam na następny. Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do siebie na nowe rozdziały
      Życie nie zawsze jest takie jak chcemy.
      http://zycieniezawszejesttakiejakiechcemy.blogspot.com/?m=1
      Droga do sukcesu nie jest wysłana różami.
      http://dosukcesuniemadroginaskroty.blogspot.com/?m=1
      Oraz opis bohaterów i prolog mojego nowego opowiadania
      Dzień, który zmienia całe życie.
      http://jednedzienktoryzmieniacalezycie.blogspot.com/?m=1

      Usuń
  3. Zwykle opowiadania siatkarskie są nędzne. Twoje mnie zafascynowało, choć paru niedoróbek literackich nie brakuje (i błędy... psssst, "naprawdę" piszemy razem :*). w każdym razie przez ostatnie 3 godziny siedziałam i od początku do teraz czytałam całość. Bardzo podoba mi się wykorzystanie wątku dzieci i to, że cała historia ogólnie trzyma się kupy. Zachowana jest też równowaga pomiędzy sielanka a dramatem. Tak trzymać!
    Czekam jeszcze, aż na scenie pojawi się były Klary aka damski bokser ;) Serio, super mi się to czytało. Pozdrawiam i czekam na więcej :) Pola

    OdpowiedzUsuń
  4. hej ;) chciałambym cię zaprosic do siebie ,mam nadzieję,że wpadniesz .Pozdrawiam :*http://daj-mi-wiare-milosc-cieplo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno mnie tu nie było! Nadrobilam!
    Mam tylko jedno pytanie.. dlaczego Klara nie porozmawiala z Andrzejem. Myślę, ze gdyby porozmawiali szczerze mogli by być bardzo szczęśliwi. Mam nadzieję, ze zdrowie Klary polepszy się. Akcja w szpitalu z Ana.. nie strasz mnie więcej! ;*
    Zapraszam na nowość go mnie. Mam nadzieję ze zajrzyjsz i zostaniesz na dłużej i zostawisz po sobie jakiś ślad! :)
    jesli-chcesz-odejsc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Naprawdę genialny blog. Liczę że wszystko potoczy się szczęśliwie. Życzę ci weny aby ten blog był taki jak do tej pory czyli Extra. Chciałabym cię również zaprosić na mojego bloga, którego zaczęłam dopiero pisać. Liczę na to ze się tam pojawisz i pozostawisz po sobie jakiś ślad. http://zyciemkierujaprzypadki.blogspot.com/ . Jeszcze raz życzę WENY :) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziewczyna uwielbiająca siatkówkę. Uwielbiam czytać i oglądać filmy.