*Andrzej*
Nie wiedziałem, że z Olka to taki opiekun jest. W sumie to zgrany z nich duet, tyle że Śliwka bardziej ogarnięty, ale co ja mogę wiedzieć, przecież odzywam się do niego jak jestem w potrzebie. Pogadaliśmy trochę, później przyszedł lekarz i zobaczył nogę Michała, na szczęście chłopak przeżyje. Musi odpuścić sobie dzisiejszy trening, a jutro powinno wrócić wszystko do normy. Atakujący stwierdził, że skoro ma wolne to idzie spać, więc zostaliśmy sami
-Zasiedziałem się u Was- powiedziałem wstając
-Co ty gadasz, siadaj
-Na pewno masz ciekawsze rzeczy do roboty niż użeranie się z takim dupkiem jak ja
-Kontynuuj, zaczyna robić się ciekawie- rozsiadł się wygodnie na fotelu
-No sory zachowałem się jak świnia, odezwałem się do ciebie dopiero jak mam problem, a tak to nie miałem czasu. Jeszcze ten wczorajszy wieczór, obraz nędzy i rozpaczy
-Znaj łaskę pana... Wybaczam ci- ucieszyłem się- ale nie tak szybko, zbieraj dupe i jedziemy
-Gdzie?
-Nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz- nie pytałem o nic więcej i wyszliśmy
Wsiedliśmy do samochodu Alka i udaliśmy się do baru, gdzie zeszłego wieczoru upiłem się. Nie miałem zbytniej ochoty tam wchodzić, no ale byłem mu coś winien
-Zamknięte jeszcze- krzyknął mężczyzna gdy weszliśmy do środka - ooo a kogo moje oczy widzą, zapomnieliście o czymś wczoraj
-Chciałem cię przeprosić- odezwał się młody, a ja spojrzałem pytająco- źle mnie wczoraj zrozumiałeś
-Dobrze zrozumiałem, nie ma pan czasu, zarobiony jest, rozumiem. A teraz niech pan mnie posłucha, nie interesuje mnie co ma pan do powiedzenia, nie chcę stracić tej pracy, więc grzecznie panów proszę, żeby opuścili lokal, a jak nie to wezwę policje
-Już wychodzimy- przerwałem to i pociągnąłem przyjmującego
-Poczekaj- zatrzymał mnie
-Wracam za 5 minut i was tu nie ma- rzekł stanowczo chłopak i poszedł na zaplecze
Aleksander ku mojemu zdziwieniu wyją z kieszeni kartkę, napisał na niej coś, odłożył na stoliku odwrócił się i wyszliśmy.
-O co chodzi- powiedziałem gdy weszliśmy do auta, a ten opowiedział mi całą historię. Czułem się winny z takiego obrotu sprawy, ale byłem dumny z zachowania chłopaka- dobrze zrobiłeś
-Dobra a teraz możemy porozmawiać na poważnie
-O czym
-O tobie i Klarze... To może zabrzmieć dziwnie, ale wydaję mi się, że twoja matka mieszała w tym palce
-Co ty wygadujesz- przerwałem to natychmiast- rozumiem, że nie lubisz jej, ale to nie znaczy, że możesz tak mówić
-Posłuchaj mnie, oczywiście zrobisz jak uważasz. Nie znam Klary, ale znam ciebie i wiem, że nigdy nie wziąłbyś sobie kobiety z dzieckiem, nawet jak to dziecko nie jest jej, ale się nim opiekuje i opiekować się nim będzie. Z drugiej strony ona jest za niego odpowiedzialna i wątpię żeby związała się z tobą dla zabawy, bo małe dzieci szybko przywiązują się do ludzi, a ona jako psycholog powinna zdawać sobie z tego sprawę- nie przerwałem mu bo byłem ciekaw do czego zmierza- znam też twoją matkę i zdaję sobie sprawę, że jeszcze nie przyswoiła faktu, że nie jesteś z Martyną. Nie utrzymywaliśmy ze sobą kontaktu, tak więc nie dzwoniłem do ciebie ze skargą, ale skoro już rozmawiamy to musisz wiedzieć, że twoja matka nalegała żebym z tobą porozmawiał o powrocie do Martyny. Nie zdziwiłbym się gdyby twoja rodzicielka "porozmawiała" z Klarą
-Co masz na myśli- spytałem spokojnie
-Mam na myśli to, że mogła jej powiedzieć, że nie jest odpowiednią partią dla ciebie, wykorzystując fakt że jest jeszcze mały
-W sumie to trzyma się kupy, ale myślisz, że byłaby do tego zdolna- chłopak spojrzał na mnie wymownie po czym nastąpiła krótka cisza- nie- krzyknąłem- to nie możliwe, cały czas byliśmy razem, ani na chwilę nie zostały same
-To ja już nie wiem- powiedział zrezygnowany- ale musisz z nią porozmawiać
-To nie takie proste, ona jest osobą której nie zależy na własnym szczęściu. Ona chciałaby przejąć wszystkie smutki i bóle tego świata, żeby reszta ludzi była szczęśliwa i nie cierpiała
-Takie dziewczyny jeszcze istnieją? Gdzie ty ją znalazłeś? Jak to możliwe, że taka dziewczyna zakochała się w takim facecie jak ty?Nie wiedziałem, że z Olka to taki opiekun jest. W sumie to zgrany z nich duet, tyle że Śliwka bardziej ogarnięty, ale co ja mogę wiedzieć, przecież odzywam się do niego jak jestem w potrzebie. Pogadaliśmy trochę, później przyszedł lekarz i zobaczył nogę Michała, na szczęście chłopak przeżyje. Musi odpuścić sobie dzisiejszy trening, a jutro powinno wrócić wszystko do normy. Atakujący stwierdził, że skoro ma wolne to idzie spać, więc zostaliśmy sami
-Zasiedziałem się u Was- powiedziałem wstając
-Co ty gadasz, siadaj
-Na pewno masz ciekawsze rzeczy do roboty niż użeranie się z takim dupkiem jak ja
-Kontynuuj, zaczyna robić się ciekawie- rozsiadł się wygodnie na fotelu
-No sory zachowałem się jak świnia, odezwałem się do ciebie dopiero jak mam problem, a tak to nie miałem czasu. Jeszcze ten wczorajszy wieczór, obraz nędzy i rozpaczy
-Znaj łaskę pana... Wybaczam ci- ucieszyłem się- ale nie tak szybko, zbieraj dupe i jedziemy
-Gdzie?
-Nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz- nie pytałem o nic więcej i wyszliśmy
Wsiedliśmy do samochodu Alka i udaliśmy się do baru, gdzie zeszłego wieczoru upiłem się. Nie miałem zbytniej ochoty tam wchodzić, no ale byłem mu coś winien
-Zamknięte jeszcze- krzyknął mężczyzna gdy weszliśmy do środka - ooo a kogo moje oczy widzą, zapomnieliście o czymś wczoraj
-Chciałem cię przeprosić- odezwał się młody, a ja spojrzałem pytająco- źle mnie wczoraj zrozumiałeś
-Dobrze zrozumiałem, nie ma pan czasu, zarobiony jest, rozumiem. A teraz niech pan mnie posłucha, nie interesuje mnie co ma pan do powiedzenia, nie chcę stracić tej pracy, więc grzecznie panów proszę, żeby opuścili lokal, a jak nie to wezwę policje
-Już wychodzimy- przerwałem to i pociągnąłem przyjmującego
-Poczekaj- zatrzymał mnie
-Wracam za 5 minut i was tu nie ma- rzekł stanowczo chłopak i poszedł na zaplecze
Aleksander ku mojemu zdziwieniu wyją z kieszeni kartkę, napisał na niej coś, odłożył na stoliku odwrócił się i wyszliśmy.
-O co chodzi- powiedziałem gdy weszliśmy do auta, a ten opowiedział mi całą historię. Czułem się winny z takiego obrotu sprawy, ale byłem dumny z zachowania chłopaka- dobrze zrobiłeś
-Dobra a teraz możemy porozmawiać na poważnie
-O czym
-O tobie i Klarze... To może zabrzmieć dziwnie, ale wydaję mi się, że twoja matka mieszała w tym palce
-Co ty wygadujesz- przerwałem to natychmiast- rozumiem, że nie lubisz jej, ale to nie znaczy, że możesz tak mówić
-Posłuchaj mnie, oczywiście zrobisz jak uważasz. Nie znam Klary, ale znam ciebie i wiem, że nigdy nie wziąłbyś sobie kobiety z dzieckiem, nawet jak to dziecko nie jest jej, ale się nim opiekuje i opiekować się nim będzie. Z drugiej strony ona jest za niego odpowiedzialna i wątpię żeby związała się z tobą dla zabawy, bo małe dzieci szybko przywiązują się do ludzi, a ona jako psycholog powinna zdawać sobie z tego sprawę- nie przerwałem mu bo byłem ciekaw do czego zmierza- znam też twoją matkę i zdaję sobie sprawę, że jeszcze nie przyswoiła faktu, że nie jesteś z Martyną. Nie utrzymywaliśmy ze sobą kontaktu, tak więc nie dzwoniłem do ciebie ze skargą, ale skoro już rozmawiamy to musisz wiedzieć, że twoja matka nalegała żebym z tobą porozmawiał o powrocie do Martyny. Nie zdziwiłbym się gdyby twoja rodzicielka "porozmawiała" z Klarą
-Co masz na myśli- spytałem spokojnie
-Mam na myśli to, że mogła jej powiedzieć, że nie jest odpowiednią partią dla ciebie, wykorzystując fakt że jest jeszcze mały
-W sumie to trzyma się kupy, ale myślisz, że byłaby do tego zdolna- chłopak spojrzał na mnie wymownie po czym nastąpiła krótka cisza- nie- krzyknąłem- to nie możliwe, cały czas byliśmy razem, ani na chwilę nie zostały same
-To ja już nie wiem- powiedział zrezygnowany- ale musisz z nią porozmawiać
-To nie takie proste, ona jest osobą której nie zależy na własnym szczęściu. Ona chciałaby przejąć wszystkie smutki i bóle tego świata, żeby reszta ludzi była szczęśliwa i nie cierpiała
-Nie wiem, naprawdę nie wiem jak to możliwe, ale zrobię wszystko, żeby z nią być!- powiedziałem zdeterminowany
-No i takie coś to ja rozumiem- przybiliśmy sobie piątki
-Mam sprawę- powiedziałem chłopak odpalił silnik i głośno westchnął- mogę u ciebie przenocować do soboty- zapytałem niepewnie
-Boże myślałem, że mam odwiedzić twoją matkę czy coś. Nie ma problemu, tylko śpisz w salonie
-Nie ma sprawy, a pożyczysz mi samochód, bo chciałbym pojechać do babci
-Niestety nie, Michał nie ma prawka a co za tym idzie nie posiada samochodu, a nie będzie mi się chciało iść na halę. Zrobimy tak, zawiozę cię teraz, a po treningu przyjadę po ciebie
-Nie wiem jak ci się odwdzięczę
-Spokojnie coś wymyślę- uśmiechnął się chytrze, zawrócił i skierowaliśmy się do mojej ukochanej babci.
*Klara*
Strasznie bałam się tej transfuzji, bałam się, że może pójść coś nie tak. Na szczęście wszystko jest już w porządku i mogę wyjść ze szpitala. Dobrze się złożyło, bo Anastazja też dziś wychodzi i Karol odbierze nas obie. Siedzę ze spakowaną torbą i czekam na wypis. Po 30 minutach pielęgniarka przyniosła papiery oraz zalecenia lekarskie. Chwyciłam telefon i wystukałam na klawiaturze, że mam wypis i czekam na nich w sali. Odpowiedzią była wizyta zakochanych w pokoju. Siatkarz wziął moją torbę i wyszliśmy ze szpitala
-Czuję się jakbym wyszła z pierdla- rzekła rudowłosa
-Byłaś w więzieniu?- zapytał śmiertelnie poważnie chłopak
-Co- rzekła zdziwiona i wsiadłyśmy do samochodu
-No powiedziałaś, że czujesz się jakbyś wyszła z pierdla, ale żeby takie coś mówić to najpierw musisz iść do niego a potem wyjść, żeby czuć takie coś
-Booosze Kłos jak ty filozofujesz, ja nie wiem jak z tobą wytrzymuję
-No ale mam rację co nie- zapytał odpalając silnik
-Tak kochanie ty masz zawsze rację- odpowiedziała ze śmiechem
Przysłuchując się rozmowie tej dwójki dotarliśmy pod dom Winiarskich. Chcieliśmy tylko odebrać Mikołaja, ale Dagmara powiedziała, że nie wypuści nas z domu dopóki nie zjemy obiadu. Tak więc w świetnej atmosferze zjedliśmy przepyszną lasagnie. Niestety czułam się jakbym obserwowała tą sytuację, a nie uczestniczyła w niej, nie śmieszyły mnie żarty Michała ani Karola, głupie miny Oliwiera czy Mikołaja. Cały czas byłam myślami przy pewnej osobie
-Wszystko w porządku- zapytała Dagmara dotykając delikatnie mojego ramienia
-Przepraszam zamyśliłam się
-Nawet nie zauważyłaś kiedy reszta przeszła do salonu
-Naprawdę cię przepraszam
-Ale nie masz za co mnie przepraszać, lepiej powiedz co się stało
-Nic naprawdę nic, posprzątam tu, a ty idź do reszty
-Chyba oszalałaś
-Proszę cię, muszę o czymś zapomnieć, a sprzątanie mi w tym pomaga
-Skoro tak to dobrze, ale jeśli będzie się coś działo to mów
-Dobrze mamo- powiedziałam ze śmiechem, kobieta odpowiedziała tym samym i przeszła do pomieszczenia w którym byli pozostali
Wzięłam się za sprzątanie, co przez chwilę pomogło mi zapomnieć o otaczającym mnie świecie. Gdy skończyłam poszłam do salonu i zapytałam się czy moglibyśmy już jechać, bo muszę jeszcze coś załatwić, wszyscy się ze mną zgodzili.
-Karol zapniesz małego- zapytałam gdy byliśmy przed domem Winiara
-Jasne- chłopak chyba domyślił się, że chciałabym pogadać chwilę z Miśkiem sam na sam, więc wziął Anastazję i Mikołaja i ruszyli do samochodu
-Co się dzieje jesteś jakaś nieobecna, chodzi o Andrzeja - zapytał zmartwiony przyjmujący
-Nic mi nie jest, chciałabym wam podziękować, nie wiem co bym bez was zrobiła
-Od tego są przyjaciele, nie mieliśmy dużo do roboty z nim, bo cały czas bawił się z Olim
-Mam prośbę- chłopak milczał więc kontynuowałam- czy fakt że byłam w szpitalu może zostać w tym jakże małym gronie
-Czemu
-Proszę cię i tak wystarczająco osób wie, ty, Daga, Kłosy i na pewno Mariusz i Paula, nie chcę niepotrzebnego szumu wokół siebie
-Ale- chłopak przerwał gdy zobaczył mój wzrok- dobrze zadzwonię jeszcze do Szampona, żeby trzymał język za zębami
-Dziękuję- pożegnałam się z chłopakiem i poszłam do auta
Gdy Karol i Ana wrócili do siebie, my zaczęliśmy się bawić. Wyścigi, teatrzyk, tańce, a potem rysowanie.
-Mamo wiesz u wujka i cioci było fajnie, ale dlaczego mnie nie odwiedzałaś - zapytał rysując jakąś kolorową postać
-Wiesz co mamusia od jakiegoś czasu, źle się czuła i musiała iść do lekarza. I pan doktor powiedział że mamusia musi zostać w szpitalu na kilka dni
-Po co- zapytał z zaciekawianiem
-Wiesz musiałam mieć przetaczaną krew
-Co- zapytał nie rozumiejąc
-Moja krew była bardzo słaba i pan doktor musiał zrobić tak, żeby moja krew była silna jak twoja
-Jak- przerwał chwilowo rysowanie
-Podali mi dużo zdrowej krwi i jestem już zdrowa
-Całkiem, całkiem zdrowa
-Całkiem- poczochrałam jego włosy i dalej rysowaliśmy
Miki narysował trzy postacie, jak się później okazało byłam ja, on i Andrzej. Czeka mnie kolejna trudna rozmowa
-Mikołaj możemy porozmawiać- zapytałam biorąc go na kolana
-Coś się stało- spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami
-Mama rozstała się z Andrzejem
-Czemu
-Pokłóciliśmy się bardzo, nie chcieliśmy się więcej złościć i postanowiliśmy, że lepiej będzie jak się rozstaniemy- powiedziałam udając twardą
-A kochasz go jeszcze?- zapytał spokojnie
-Tak ale to nie ma teraz znaczenia, musisz mi obiecać, że będziesz grzeczny
-A będę mógł się z nim bawić
-Wiesz to będzie trudne, bo Andrzej będzie miał już treningi. Musisz też wiedzieć o tym, że może mieć on nową dziewczynę. Ale zrobimy tak, jeśli będziesz chciał się z nim pobawić to zadzwonimy do niego, a on na pewno się zgodzi, bo jesteś kochany- zaczęłam go łaskotać, a później mieliśmy wojnę na poduszki.
Zmęczeni opadliśmy na porozrzucane poduszki i zaczęliśmy się śmiać
-Kocham Cię mamusiu
-Ja ciebie też
-Głodny jestem, zamówimy pizzę
-Wyjątkowo- powiedziałam z uśmiechem i poszłam do kuchni w celu zadzwonienia do restauracji - teraz idziemy się wykąpać, a później przyjedzie pizza, co ty na to?
-Supcio
Tak jak powiedziałam, tak zrobiliśmy. Gdy Miki był już w pidżamach, do drzwi zapukał dostawca, ja zapłaciłam, a chłopczyk wziął jedzenie i poszedł do salonu.
-Chciałeś sam wszystko zjeść- zapytałam ze srogą minął
-Nieee, zostawiłbym ci jeden kawałek- powiedział ze śmiechem - a włączymy bajkę
-Kolego a ty nie masz za wygodnie pizza bajki i co jeszcze, a jak będziesz duży to co
-No proszę, proszę, proszę- zrobił oczy kota ze Shreka
-Oki, ale ja wybieram bajkę
-Oki- dostałam soczystego buziaka
-A więc oglaądaaamy, hmmmm niech pomyśle, o scooby leci- chłopiec zaczął się cieszyć - o ale Barbie też leci- przełączyłam na drugą bajkę, mina przedszkolaka diametralnie się zmieniła- przecież żartowałam, ja też wolę scooby doo- uśmiechnęłam się i oglądaliśmy przygodę detektywów na igrzyskach olimpijskich, zajadając się pizzą
Mały nie dotrwał nawet momentu, gdy potwór drugi raz wbiegł na stadion gdzie scooby brał udział w konkurencji. Delikatnie przeniosłam małego do jego sypialni. Później wróciłam do salonu i posprzątałam tam. Gdy pokój lśnił, postanowiłam zadzwonić do prezesa Piechockiego
-Dobry wieczór panie Konradzie, nie przeszkadzam
-Nie skądże, coś się stało, że dzwonisz
-Od poniedziałku wracam do pracy, ale jak wiadomo w klubie jest kilka nowych twarzy. Wpadłam na pewien pomysł, ułatwiłoby to mi znacznie moją pracę, oczywiście jeśli prezes się zgodzi
-Do rzeczy Klara, do rzeczy- powiedział niecierpliwie
-Chciałabym z każdym siatkarzem naszego klubu przeprowadzić rozmowę, nie ma znaczenia ile grają już w Bełchatowie, myślałam żeby zacząć już od poniedziałku, umówiłabym się z nimi
-To świetny pomysł, tylko kiedy chciałabyś te rozmowy przeprowadzać przed czy po treningu, bo w trakcie to wypada
-Dostosuję się do chłopaków, nie chcę żeby sądzili że ta rozmowa to przykry obowiązek, wolałabym żeby czuli się komfortowo
-Cieszę się, że jesteś w naszym zespole, a teraz muszę kończyć, bo żona mnie woła
-Proszę ją od nas pozdrowić, dobranoc
-Dobranoc- mężczyzna rozłączył się
Poszłam do łazienki i wzięłam gorącą kąpiel na odprężenie. Później nałożyłam na ciało dużą ilość balsamu, ponieważ moja skóra po szpitalu stała się strasznie sucha. Po wyjściu z łazienki skierowałam się do sypialni i szybko zasnęłam.
Wczorajszy dzień minął nam bardzo szybko, zaczęliśmy od Mszy Świętej, potem pojechaliśmy na zakupy i resztę dnia spędziliśmy bawiąc się. Wieczorem gdy mały już spał spakowałam wszystkie rzeczy należące do Andrzeja i przygotowałam podstawowe pytania, które chciałabym zadać każdemu siatkarzowi. Oczywiście są to ogólne pytania, bo większość wyniknie z rozmowy. Mikołaj jest już w przedszkolu, a ja trochę wcześniej na hali. Skierowałam się do prezesa, po usłyszeniu krótkiego proszę, weszłam do środka
-Dzień dobry panie prezesie
-O witaj Klarko, co tak wcześnie? Trening dopiero za 40 minut- spojrzał na zegarek
-Byłam odprowadzić Mikołaja do przedszkola, a nie opłacało mi się wracać do domu. Chciałam się upewnić czy nasza rozmowa jest nadal aktualna?
-Tak, tak, tylko uzgodnisz z nimi to sama, bo ja wyjeżdżam i będę dopiero w środę- mężczyzna spojrzał na mnie - dasz radę
-Jasne chyba mnie nie zjedzą- powiedziałam ze śmiechem i skierowałam się do gabinetu
Wyjęłam z torby strój klubowy i w toalecie szybko się przebrałam, po czym wróciłam do siebie. O 8.50 poszłam na boisko gdzie spotkałam trenera
-Dzień dobry panie trenerze- powiedziałam z uśmiechem przyklejonym do twarzy
-Cześć Klara co słychać- rozmowę prowadziliśmy w języku angielskim
-Rozmawiałam z prezesem i zaproponowałam żeby przeprowadzić z każdym zawodnikiem indywidualną rozmowę, mam nadzieję, że nie ma pan nic przeciwko
-Klara rozmawialiśmy już o tym, jaki pan- uśmiech nie schodził mu z twarzy
-To jak masz coś przeciwko?
-Nie, to naprawdę świetny pomysł, ale od kiedy chcesz zacząć?
-Im szybciej tym lepiej, od dziś?- zapytałam niepewnie
-A co z treningiem?
-Nie będę wchodzić ci w drogę, ustalę sobie z nimi wszystko
-Uwielbiam cię- powiedział i pocałował mnie w policzek
-A ty co w takim dobrym humorze jesteś?
-W końcu mam cała drużynę- powiedział a w tej samej chwili na boisko weszli siatkarze- zostajesz na treningu?
-Jeśli to nie problem to posiedzę sobie z boku
Otworzyłam notes i zaczęłam kreślić na ostatniej stronie. Tak mnie to pochłonęło, że zapomniałam o tym, że jestem na trybunach. Do rzeczywistości przywrócił mnie krzyk siatkarza, szybko podniosłam wzrok i znalazłam osobę, która wydała z siebie okropny dźwięk, przepełniony bólem. Był to Andrzej, chłopacy znosili go z parkietu
-Nic mi nie jest- wyrywał się środkowy
-Klara- zawołał mnie Miguel, szybko podeszłam- Karol idź po Tomka i Wojtka, a ty posiedź z nim chwilę. Reszta wraca do treningu
Chłopacy wznowili grę, a ja siedziałam obok Wrony. Cały czas unikałam jego wzroku, patrzyłam na grę pozostałych graczy
-Dlaczego to zrobiłaś- zapytał się, udawałam że nie słyszę- dlaczego to zrobiłaś- powtórzył dotykając mojego ramienia
-Nie akceptujesz Mikołaja, więc nie możemy być razem- powiedziałam nie odrywając wzroku od boiska
-Ja go kocham tak samo jak ciebie- powiedział odwracając mnie w swoją stronę
-O co ci chodzi? Założyłeś się z kimś, że mnie przelecisz? W takim razie wygrałeś zakład, a teraz zostaw mnie w spokoju- zrzuciłam jego rękę i przesiadłam się jak najdalej
Po chwili przybiegli mężczyźni zawołani przez Kłosa. Na szczęście drużyny Wronie nic się nie stało i mógł jeszcze dziś wrócić do ćwiczeń.
-Może pogadasz z nimi teraz- obok mnie znalazł się Falasca
-Jasne- znów udawany uśmiech, podniosłam się i stanęłam na środku - Cześć- krzyknęłam czym zwróciłam uwagę wszystkich- nie wszyscy mnie jeszcze znają nazywam się Klara Woźniak jestem psychologiem drużyny, możecie zgłaszać się do mnie ze swoimi problemami, albo jak po prostu chcecie się komuś wygadać, a nie macie przyjaciela pod ręką. Chcę się z wami bliżej poznać, więc wpadłam na pewien pomysł. Każdego z Was zapraszam na indywidualną rozmowę w moim gabinecie. Nie macie się czego bać, tak jak mówiłam chcę was lepiej poznać
-Od kiedy- zapytał kapitan
-Chciałabym zacząć już dziś, nie chcę na nikogo naciskać, więc wygodniej by było jakbyście między sobą to uzgodnili. Najlepiej by było jakby przed i po treningiem przychodziły dwie osoby, żebyście nie musieli długo czekać
-Jak ma to wyglądać- dopytywał Winiar
-Michał a co ty taki ciekaw jesteś, wszystkiego dowiesz się w swoim czasie- powiedziałam z uśmiechem- będę w swoim gabinecie- skierowałam się ku wyjściu, lecz się odwróciłam- Mario jak sobie to uzgodnicie to napiszesz mi na kartce i podrzucisz
-Jasne- odwróciłam się na pięcie i poszłam do gabinetu
Po 30 minutach do moich czterech ścian wszedł siatkarz. Nie oderwałam wzroku od laptopa, bo musiałam dokończyć pewną notatkę
-Daj mi chwilę, dosłownie 5 minut- wzrok podniosłam gdy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi- co ty wyprawiasz
-Przyniosłem tą listę- rzekł i położył kartkę na biurku- chciałem z tobą porozmawiać
-W czym mogę Ci pomóc- chciałam zachować się jak najbardziej profesjonalnie
-Musimy to wyjaśnić tak nie może być - oparł ręce o biurko
-Przepraszam cię, ale jestem w pracy, zaraz przyjdzie- spojrzałam na listę- Mariusz
-Poprosiłem ich żebyśmy zaczęli od wieczornego treningu, bo teraz muszę z tobą porozmawiać
-O co chodzi- zachowałam pełen profesjonalizm- jaki masz problem
-Przestań proszę cię przestań -krzyknął- zapomnij, że jesteś w pracy
-Zależy mi na niej, mam dziecko do utrzymania, więc nie mogę sobie pozwolić na takie akcję- emocje wzięły górę i uniosłam głos- jeśli chcesz porozmawiać o mnie i o tobie to marnujesz czas
-Chcę porozmawiać o nas, nie wiem co słyszałaś, nie wiem dlaczego podjęłaś taką decyzję
-Ty jesteś jakiś niedorozwinięty czy co- krzyknęłam- nie będę się 150 razy powtarzała, zrozum nie ma już nas, a teraz wyjdź - powiedziałam a po moich policzkach poleciły łzy
-Nie wyjdę stąd dopóki nie dowiem się skąd nagle taka zmiana u Ciebie
-W takim razie ja wyjdę- zaczęłam szukać w biurku swoich kluczy,
-Nie znajdziesz ich tam- popatrzyłam na niego i zauważyłam, że w dłoni ma mój komplet kluczy- im szybciej tym lepiej
-Nie mam najmniejszej ochoty z tobą gadać -odwróciłam się plecami do niego
-Nie mam pojęcia co się stało. Nie wiem dlaczego myślisz że nie akceptuję Mikołaja. Gdy wróciłaś do Bełchatowa, ja zostałem u rodziców. Żałuję, że nie wróciłem od razu, że nie próbowaliśmy tego wyjaśnić. Upiłem się, sprawiłem, że przyjaciel mógł mieć przeze mnie same nieprzyjemności. Ale ten sam chłopak uświadomił mi, że ty naprawdę mnie kochasz tylko musiało się coś stać, że nagle wyjechałaś. Tylko co, o to jest pytanie. Sądziliśmy, że moja mama mogła mieć coś w tym wspólnego, ale to nie jest możliwe, bo cały czas byliśmy razem. Nie mogłaś od tak przestać mni kochać
-Dobra skończ już tą szopkę! Nie mogę już cię słuchać. Ojejkuś jaki ten nasz Andrzej jest biedny. Stara się o kobietę z dzieckiem, on szlachetny, ona głupia. No co się tak patrzysz, chcesz żeby tak o tobie pisali w necie? Słabe trochę, wymyśliłbyś coś lepszego, przecież niezły z ciebie aktor. Swoją drogą prawie się nabrałam, na szczęście wizyta u twoich rodziców otworzyła mi oczy. Chcesz wiedzieć? Proszę bardzo. Słyszałam jak rozmawiałeś ze swoją matką, jak nie zareagowałeś gdy nazwała Mikołaja bękartem, jak obrażała Marcina, jak mówiła, że jestem złą partią dla ciebie. Dobrze wiedziałeś jak bardzo zależało mi na tym, żeby Mikołaj nie musiał już więcej cierpieć. A twoje zachowanie sprawiło, że mały stracił wiarę w ludzi. Jeśli od samego początku myślałeś tylko i wyłącznie o seksie, trzeba było mówić, nie pozwoliłabym żeby mały tak bardzo cię polubił.
-To wszystko nie tak- chłopak podszedł do mnie i próbował mnie dotknąć
-Nigdy więcej tego nierób - usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi
-Wszystko w porządku- zapytała się pani Wandzia, nie odpowiedziałam tylko jak najszybciej wybiegłam z gabinetu i skierowałam się do łazienki
Oparłam się o drzwi i zjechałam na dół, zakryłam twarz w dłoniach i zupełnie się rozkleiłam. Nie mam pojęcia ile tak siedziałam. Przy rozżalaniu się nad swoim losem przerwała mi nasza pani Wandzia
-Przepraszam Cię kochana, ale ktoś cały czas próbuje się do Ciebie dodzwonić- podała mi telefon
-Przepraszam panią za to całe zajście, przykro mi, że była pani tego świadkiem
-Nie takie rzeczy się widziało, a teraz oddzwoń, bo nie dadzą ci spokoju
-Dziękuję- kobieta wyszła a ja wykonałam połączenie, po kilku wypowiedzianych słowach załamałam się
*Andrzej*
Nie chciałem zamykać nas w tym gabinecie, ale nie miałem innego wyjścia. Klara oczywiście nie była zadowolona, ale w końcu dowiedziałem się prawdy. I nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać, wiem o co chodzi, ale nie wiem jak mam jej to wytłumaczyć. Ona chyba usłyszała tylko kawałek rozmowy, bo gdyby słyszała do końca to na pewno nie zareagowałaby tak. Byłem zły na siebie, gdy spostrzegłem łzy spływające po jej policzku, tak bardzo chciałem ją przytulić, sprawić żeby te łzy zniknęły. Przecież łza to krew, tylko z duszy nie z ciała. Dlatego jest taka przejrzysta i biała. Pani Wandzia weszła w najmniej odpowiednim momencie, gdy znałem całą prawdę i chciałem wszystko wytłumaczyć. Wiedziałem, że jak teraz za nią wybiegnę to pogorszę swoją i tak nie najlepszą sytuacje, niech ochłonie, a później postaram się jej to wszystko na spokojnie wytłumaczyć.
***
Andrzej postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, tylko nie wszystko poszło po jego myśli. Klara jest szczęśliwa, że jest zdrowa, ale czy może być w pełni szczęśliwa, gdy nie ma obok niej ukochanego mężczyzny?
CZYTASZ-KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ
Dawno mnie tu nie było :( nadrabiam!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowość!
jesli-chcesz-odejsc.blogspot.com
Świetny. Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę genialny. Mam nadzieje że Klara wysłucha Andrzeja i że stworzą szczęśliwą rodzinę z Mikołajem.
OdpowiedzUsuńNaprawdę extra ten rozdział. Pozdrawiam i zapraszam tutaj http://zyciemkierujaprzypadki.blogspot.com/
Cholera!!! Czy tak trudno jest Im pogadać, nawet dla dobra Mikiego? Wiedziałam, że nie może być prawdą koncepcja dziewczyny po analizie usłyszanych wypowiedzi. Teraz tylko niech Andrzej zbyt długo nie zwlekać...a ten telefon? mam nadzieję, że to żadna ze złych wiadomości dotyczących Mikiego ;/
OdpowiedzUsuńChłopczyk jest bardzo wyrozumiały i dzielny oraz mądry ;) a oboje są szczęściarzami, że mają obok siebie tak fantastycznych przyjaciół na których mogą liczyć ;)
Pozdrawiam ;**
Blagam Cię. Niech oni w końcu ze sobą wszystko wyjaśnia!
OdpowiedzUsuńFajnie, ze Klara wpadła na taki pomysł :))
jesli-chcesz-odejsc.blogspot.com
Zapraszam Cię na perspektywę Zuzy w przed dzień spotkania z Wojtkiem...czy w ogóle do niego dojdzie? Jak nastawia sie dziewczyna...
OdpowiedzUsuńhttp://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/2016/02/rozdzia-68-dzieki-ze-mowisz-mi-to.html
Pozdrawiam ;**