niedziela, 5 czerwca 2016

Rozdział 48

Nie chciałam odpuścić sali, ale usłyszałam coś magicznego, moje maleństwo zaczęło płakać, a ja spokojniejsza pozwoliłam się przewieźć na inną sale. Nie wiem jak tam dotarłyśmy, bo usnęłam.

*Nikodem*
Tata zaproponował, abyśmy wybrali się na ryby. Jak byłem mały uwielbiałem to, zawsze to był nasz taki męski wypad. Gdy zamykałem drzwi do domu, a ojciec wkładał sprzęt do samochodu, zadzwonił mój telefon
-Mieliśmy wyłączyć-rzekł z grymasem tata
-Wiem, wiem ale muszę to odebrać, to może być coś ważnego
-No dobrze
-Tak Paweł -zacząłem pełny obaw
-Dzień dobry tu Barbara Stoch, jestem pielęgniarką na ginekologii. Doktor kazał do pana zadzwonić i poinformować o tym, że pani Anastazja Zielińska jest teraz, na porodówce
-Jak to, przecież to za wcześnie. Dobrze postaram się być jak najszybciej- rozłączyłem się- tato Ana rodzi, muszę tam jechać, następnym razem pojedziemy na te ryby
-Dobrze, tylko synku, uważaj na siebie i zadzwoń do mnie jak będziesz na miejscu, żebym na zawał nie zszedł
-Oki- pożegnałem się z mężczyzną i ruszyłem w drogę
Łamiąc przepisy drogowe dotarłem do szpitala. Wbiegłem na recepcje i zacząłem chaotycznie mówić, więc kobieta mnie nie rozumiała, a ja jeszcze bardziej się denerwowałem. Po chwili poczułem na swoim ramieniu czyjąś dłoń
-Co się stało, jak to możliwe, przecież wszystko było dobrze- zacząłem gdy tylko spostrzegłem Pawła
-Anastazja się przewróciła, bo chciała się usunąć z drogi młodym rowerzystom. Nieszczęśliwie upadła, ale ci młodzi się nią zaopiekowali i zadzwonili na pogotowie. W karetce odeszły jej wody, urodziła u nas- mężczyzna prowadził mnie do gabinetu
-Ale wszystko jest w porządku?
-Nie do końca, mały ma tylko 1 punkt w skali Apgar na 10, a wiesz co to oznacza
-Gdzie oni są?- zapytałem zdenerwowany
-Anastazja śpi, a do małego przykro mi nie możecie na razie wchodzić. Choć pokażę ci go, ale tylko przez szybę, a potem pójdziemy do Any, oki
-Dobrze
Tak jak lekarz powiedział, tak też zrobiliśmy. Mały był śliczny, taki drobniutki, bezbronny. Oparłem czoło o szybę, a po moim policzku spłynęła łza. Po co ja kurwa pojechałem, dlaczego z nią nie zostałem
-To nie jest twoja wina- odezwał się doktor jakby czytał w moich myślach
-Jeśli ta historia się powtórzy to się zabiję, nie wytrzymam tego
-Chodź, my małym się zajmiemy, Ana będzie potrzebowała teraz twojego wsparcia
Poszliśmy do sali, w której leżała rudowłosa. Paweł powrócił do swoich obowiązków, a ja usiadłem na krześle obok łóżka. Do swoich dłoni chwyciłem dłoń dziewczyny, cały czas ją przepraszając. Nie wiem kiedy, ale moje powieki zaczęły robić się coraz cięższe, położyłem głowę na szpitalnym łóżku i usnąłem.


*Anastazja*
Gdy się obudziłam wpadłam w lekką panikę, nerwowo zaczęłam rozglądać się po sali w której byłam. Po chwili docierało do mnie co się wydarzyło, że urodziłam dziecko. Chciałam poruszyć prawą ręką, ale coś mi to uniemożliwiało, dopiero teraz zauważyłam bruneta przy moim łóżku. Ponowiłam próbę wydostania mojej ręki, robiłam to najdelikatniej jak tylko potrafiłam
-Dawno się obudziłaś?- zapytał zaspanym głosem
-Dosłownie przed chwilą, a co z małym- strasznie się o niego bałam
-Pójdę po Pawła on ci wszystko powie- nim zdążyłam się odezwać już go nie było w sali, a mnie ogarniał jeszcze większy strach
Po chwili do sali weszli dwaj mężczyźni, na których z niecierpliwością czekałam. Lekarz powiedział mi wszystko o moim synku, żyje i to jest najważniejsze. Żyje, choć musi walczyć o każdą minutę. Nikodem cały czas powtarzał, że wszystko będzie dobrze, że jest taki silny jak jego mama. Byłam zdruzgotana, ale szybko się otrząsnęłam, przecież muszę być silna, dla niego. Nikodem poinformował redakcję o zaistniałej sytuacji, na szczęście to są mądrzy ludzie i wszystko zrozumieli.
Przez kolejne dwa dni leżałam na sali, i każdego dnia mogłam widywać mojego Kacperka tylko 5 minut.  Gdy wszystko było ze mną w porządku wypisali mnie. Nie wróciłam do domu tylko siedziałam z chłopakiem przed salą gdzie leżał mój synek.
-Może pojedziesz do domu, jak się coś zmieni to dam ci znać
-Po co mam jechać?
-Odeśpisz sobie trochę
-Nikuś ja spałam przez trzy dni, jestem wypoczęta. Ale ty jedź i tak jestem ci wdzięczna, że tu ze mną byłeś
-Nawet się nie wygłupiaj, w takim razie zostaniemy razem
-Dobrze, a co to?- zapytałam gdy spostrzegłam dosyć sporych rozmiarów torbę
-Ubrania dla małego
-Ale kiedy ty to kupiłeś?- byłam zdziwiona, przecież cały czas był ze mną, a jak jechał do domu to tylko by wziąć prysznic i przebrać się
-Nie kupiłem, znaczy się- podrapał się po głowie i jeszcze bardziej posmutniał- pamiętasz ten zamknięty pokój?
-Ten na końcu korytarza, w remoncie?
-Tak, ale nie powiedziałem ci całej prawdy. 3 lata temu miałem narzeczoną, bardzo ją kochałem, była w 8 miesiącu ciąży i poznałem ją tu, w Bydgoszczy. Gdy dostałem propozycję zmiany klubu nie zastanawiałem się, kupiłem mieszkanie i je wyremontowałem, a w tamtym pokoju, miała być sypialnia naszego syna. Gdy skończyłem remont, zamówiłem stolik w jej ulubionej restauracji i po kolacji miała zobaczyć nasz nowy dom. Niestety, gdy jechała na spotkanie, jakiś idiota przejechał z ogromną prędkością na czerwonym świetle i zderzył się z nią. Nie miała szans, zmarła w drodze do szpitala, niestety mojego synka też nie udało się im odratować. Od tego momentu nie wchodziłem do pokoju, ale teraz się to zmieniło- przytuliłam go mocno, oboje płakaliśmy
-Byłbyś świetnym ojcem- szepnęłam
-Teraz mogę być świetnym wujkiem- nikle się uśmiechnął
-Będziesz, dziękuję że jesteś
-To ja dziękuję, że wy jesteście. A teraz musisz coś dla mnie zrobić- otarł ostatnią łzę
-Zamieniam się w słuch
-Weźmiesz telefon i zadzwonisz do Klary, Andrzeja albo Karola
-Nie, od trzech dni mi to mówisz, jeszcze ci się nie znudziło
-Dlaczego, przecież mają prawo wiedzieć
-Wystarczy, że ciebie obarczam tymi problemami
-Słuchaj nie jesteś sama, a przyjaciół się ma po to by pomagali w trudnych momentach
-Nie i skończmy ten temat
Brunet się nie odezwał, wręczył pielęgniarce ubrania dla chłopca i poszedł do łazienki

*Nikodem*
Gdy przechodziła obok nas pielęgniarka to dałem jej torbę i poszedłem do toalety. Tak naprawdę to chciałem się oddalić i napisać do przyjaciółki rudowłosej "Anastazja urodziła trzy dni temu. Nie wiem czemu nie napisała, ale chyba powinniście wiedzieć" przez dłuższą chwilę zastanawiałem się czy wysłać, po zastanowieniu się wcisnąłem "wyślij". Schowałem telefon do kieszeni i wróciłem do dziewczyny.

*Klara*
-Stało się coś niezwykłego- powiedział Andrzej gdy tylko mnie odebrał spod hali
-Zamieniam się w słuch- powiedziałam ze śmiechem, bo spodziewałam się jakiś głupot, jak to chłopak ma w zwyczaju
-A ja powiedziałem coś śmiesznego?
-Gdy mówisz że stało się coś niezwykłego to zazwyczaj to są jakieś głupoty typu "bawiąc się z Mikołajem, zrobiliśmy eksperyment i włożyliśmy jajko do mikrofali, wtedy stało się coś niezwykłego i całe jajko się rozwaliło- głośno się zaśmiałam na to wspomnienie- to mów co tym razem się stało
-Właściwie to już nie ważne- powiedział gdy odpalił silnik
Przez całą drogę do domu milczeliśmy. Gdy weszliśmy do środka, przywitałam i pożegnałam się od razu z panem Zbyszkiem. Mikołaj się mocno do mnie przytulił, a potem zaprowadził mnie do salonu gdzie był wywieszony napis "WITAJ W DOMU MAMO" a stół był ładnie zastawiony. Byłam wzruszona i pomyślałam "właśnie dla takich chwil warto żyć". Zjedliśmy, potem poszliśmy na spacer, a jak wróciliśmy to Miki poszedł do łazienki. Gdy wyszedł zaciągnął Wrone do swojego pokoju, by ten przeczytał mu bajkę. Po 15 minutach postanowiłam zobaczyć czy mały już śpi, bo często się zdarzało, że po 10 minutach obaj chłopacy spali, jednak tym razem się pomyliłam
-Wiesz tato ja cię bardzo kocham, ale cieszę się, że mama już wróciła- rzekł chłopczyk, a mnie zamurowało
-Ja też cię bardzo kocham i też cieszę się że mama wróciła. A teraz śpij już, bo jutro idziemy do szkoły
-Muszę iść?
-Dziś miałeś wolne, więc bez dyskusji jutro wstajemy. Trzeba się uczyć by coś w przyszłości osiągnąć
-Dobra, dobra. Dobranoc- przytulił się do niego, a ja szybko wróciłam do salonu
Po chwili przyszedł Wrona
-Coś się stało?- zauważył że po moim policzku przed chwilą spłynęła łza
-W samochodzie chciałeś mi coś powiedzieć, powiesz mi teraz
-Żebyś się znowu śmiała, nie dzięki- odwrócił się i poszedł do sypialni
Wzięłam tylko swoją pidżamę i poszłam do łazienki by wziąć szybki prysznic. Gdy wróciłam do salonu, środkowy już leżał w łóżku, podejrzewałam, że udaje że śpi. Przytuliłam się i szepnęłam
-Też się cieszę że jestem już z Wami, a jeszcze bardziej cieszy mnie fakt, że traktujesz mnie i Mikołaja jak rodzinę- pocałowałam go w policzek, odwróciłam się i próbowałam zasnąć, po chwili poczułam jak Andrzej się odwraca i do mnie przytula.
Gdy następnego dnia, okazało się że Karol, nie wrócił z Bydgoszczy, ucieszyłam się, bo pomyślałam, że się pogodzili. Zadzwoniłam do Anastazji, by dowiedzieć się jak przebiegło spotkanie, to co mi powiedziała zszokowało mnie.  Zaczęłam się poważnie martwić o przyjaciela. Po kilku dziesięciu minutach zadzwonił do nas Wojtek poinformować nas, że z Kłosem wszystko jest w porządku i jest w Lubinie.
Przez kolejne trzy dni miałam jakieś dziwne przeczucie, powiedziałam o tym Andrzejowi, który to zbagatelizował i wyśmiał. Gdy wracałam z Mikołajem ze szkoły dostałam SMS-a od Nikodema co mnie lekko zdziwiło, a jego zawartość spowodowała, że zrobiło mi się słabo
-Mamo co się stało- zapytał Miki gdy usiadłam na ławce
-Musimy szybko wrócić do domu
Po drodze zadzwoniłam do Wlazłych i poprosiłam o kilkudniową opiekę nad synem
-Zbieraj się- powiedziałam do swojego chłopaka, gdy przekroczyłam próg mieszkania
-Co się stało
-Miki spakuj do torby ciuszki, oki
-Tak jest- zasalutował i poszedł do swojego pokoju
-Powiesz mi o co chodzi
-Anastazja urodziła
-Co?- no tak, przecież on nawet nie wiedział, że była w ciąży
-Jezuuu dzwoń do Kłosa i powiedz, żeby się zbierał i czekał przed blokiem
-A po co on tam
-Ja pierdole ty mnie chłopaku czasem załamujesz
-No przecież oni już dawno ze sobą nie są, a jak mieszka z kimś innym to po co Karol tam- zapytał jakby to było jasne
-No widzisz nie każdy daje dupy jak twój przyjaciel- krzyknęłam zdenerwowana- dzwonisz do niego czy nie?
-Już dzwonię- powiedział i sięgnął po telefon- a tak po za tym to on jej nie zdradził
Poszłam do sypialni i spakowałam kilka najpotrzebniejszych rzeczy, potem dołączył do mnie Miki ze swoją torbą, przyszedł zdenerwowany Wrona i wziął nasze torby
-Nie chcesz nie musisz jechać, ja sobie poradzę- powiedziałam zakluczając drzwi mieszkania
-Dobra już mnie nie denerwuj, tylko idź, ja prowadzę, bo ty w tym stanie rozwalisz nas przy pierwszym zakręcie
-Ale ci się żart wyostrzył, naprawdę- rzuciłam mu kluczyki i wsiadłam w złym humorze do auta
-A co z małym jedzie z nami?
-Tak i w szpitalu będzie siedział, weź się w głowę puknij. Mariusz i Paula się nim zaopiekują
-To najpierw po Karola, a potem do Wlazłych
Miki pytał co się dzieje, ale powiedzieliśmy mu tylko, że musimy się spotkać z wujkiem Krzysiem, trochę marudził, bo chciał się zobaczyć z Sebastianem i Dominiką. Troszkę mu naściemnialiśmy, że ich nie ma bo są u babci. Uwierzył w to, choć był niezadowolony, pocieszała go jednak myśl, że będzie przez te kilka dni z Arkiem.
Przez całą drogę nie odzywałam się do chłopaków, zastanawiałam się jak to jest możliwe. Jak to możliwe, że Ana tak wcześnie urodziła, i jak to jest możliwe że dowiaduję się dopiero po 3 dniach i to jeszcze od Niko.

***
Mamy kolejny rozdział...
Mały walczy o przetrwanie, wygra te walkę, mając przy sobie mamę, która jest w stanie poświęcić dla niego wszystko?
Nikodem zdradził swoją tajemnicę i z pewnością zrobi wszystko, aby Kacperek został z nimi na świecie
Do następnego :*


CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ





3 komentarze:

  1. No no no. Genialny jak zawsze :) Mam nadzieję że z małym będzie wszystko w porządku :) Dziwi mnie jednak fakt że Anastazja nie zadzwoniła do Klary. Przecież są przyjaciółkami na dobre i złe :)
    Pozdrawiam, Weny życzę i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Będzie nowy ? :)

    OdpowiedzUsuń

Dziewczyna uwielbiająca siatkówkę. Uwielbiam czytać i oglądać filmy.